Skocz do zawartości

tytuschrypus

Starszy Użytkownik
  • Postów

    4659
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    67
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez tytuschrypus

  1. Ok, to czego bracie dokładnie od nas potrzebujesz? Czego Ty sam chcesz?
  2. To jest na marginesie naszej dyskusji. Zwłaszcza, że ja jednak kojarzę więcej sytuacji, że dziecko występuje bardziej po ślubie niż ślub jest brany z powodu zaciążenia (na wioskach to norma), więc nie dotyczy to w ogóle dylematu z intercyzą czy bez. Kobieta do momentu urodzenia dziecka ma dokładnie te same możliwości robienia kariery i zarabiania hajsu co Ty. Twierdzenie, że jest inaczej o jawna feministyczna propaganda i owszem, zgodzę się, niektórzy jej ulegają. A ile czasu kobieta potrzebuje i jak to niestety często wygląda w praktyce, to już brat @Stary_Niedzwiedzdopowiedział.
  3. Bracia Ci wszystko napisali ale tak, jesteś od niej i od jej cipki uzależniony. Wrócisz do niej w podskokach, widzę to po ilości usprawiedliwień i racjonalizacji jakie popełniłeś w pierwszym poście. Zacznij czytać to forum szczegółowo, od początku najważniejszych wątków najlepiej to sam zrozumiesz. Z Tobą nie jest do końca w porządku jeśli wracasz do kogoś takiego. Lubisz być traktowany bez szacunku? Ile Ty masz lat bracie?
  4. O.o Co Ty piszesz? Możesz wskazać fragment, w którym to sugeruję? Potem chętnie wrócę do tematu.
  5. No więc tutaj sam swój pogląd zaorałeś. To, czy dziewczyna jest mentalnym zwierzęciem nie ma bowiem nic wspólnego z tym, czy jest dziewicą, czy nie. KAŻDA kobieta jest najpierw dziewicą - przecież to jest wiedza powszechnie znana. Gdyby to od dziewictwa zależał jej charakter, to by potem nie było tych lasek, których unikasz. One też były dziewicami kiedyś. Przepraszam, ale już wspominałem że rozmawia się z Tobą jak z kobietą. Nie dam się wciągnąć w dyskusję o spuszczaniu:) To było napisane w kontekście tego, czy chciałbyś żeby zazdrosna o Twoją przeszłość Pani się o to dopytywała - przecież przeszłość ma znaczenie, czyż nie? Byłbyś zadowolony słysząc szczegółowe pytania na temat swojej przeszłości seksualnej, takie jakie wymieniłem? A Ty mi tu o spuszczaniu. To jest tak, jakbym ja użył w dyskusji analogii do jabłek, a Ty potem zamiast odnieść się do meritum zaczął pisać: "A ja to w ogóle za jabłkami nie przepadam". Dżizas, bracie:) To dlatego, że stajesz okoniem wobec ogólnie przyjętej definicji zdrady - w kontekstach, o których rozmawiamy nie istnieje w sensie logicznym coś takiego jak zdrada przed związkiem. Po prostu. To z kolei wniosek wynikający z tego, że nie rozumiesz znaczenia i kontekstu, w jakim wykpiwane jest to powiedzenie: "przeszłość nie ma znaczenia". Wyjaśnię Ci, bo na forum mamy idealny przykład. Wchodzi taka Sara, czyli kobieta którą za pieniądze z jej własnej woli przeleciała dajmy na to setka facetów a ona pieprzy coś o mentalnym dziewictwie i o tym, że to już przeszłość i to jest zabawne i w takim kontekście wyśmiewane. Bo o tym, że przeszłość nie ma znaczenia opowiadają zwykle osoby, które naprawdę mają sporo na sumieniu. Ale czy tego chcesz, czy nie, to każdy z nas ma jakąś historię i jakąś przeszłość i od tego nie da się uciec ani jej zmienić i wtedy pytanie, co jest dla nas akceptowalne. Gdyby jakaś kobieta rozumowała tak jak Ty, to byłbyś dla niej absolutnie skreślony na starcie. Wyjaśnię Ci to na zasadzie porównania do przemocy*, która będzie w naszym przykładzie odpowiednikiem seksu: To tak, jakbyś powiedział, że nie chcesz się wiązać z kimś, kto ma gwałtowną przeszłość i dopuszczał się niecnych czynów. Najlepiej, gdyby to był świeżo urodzony człowiek, bo nigdy nie wiesz, co on robił wcześniej - a może zabił 132 osoby? I teraz Ty stawiasz niemal znak równości pomiędzy zabiciem 132 osób, a tym że ktoś się pobił do krwi w podstawówce. A ja stawiam tezę, że ponieważ traktujesz to w sposób totalnie nieżyciowy i przesadzony, to prawdopodobnie masz kompleksy i jesteś niedowartościowany - zwłaszcza, że sam panny inne dymałeś, ale zachciewa się czyściutkiej dziewicy. I tu Cię zmartwię - bo może być tak, że ruchasz się tak koszmarnie albo będziesz tak białorycerzył że panna będzie dziewicą, ale w głębi duszy będzie marzyła o bad boyu koledze i o tym, żeby ją przeleciał tak jak jej się marzy. To Twoja obawa i kompleks powoduje, że porównujesz się do byłych i czujesz się przez nich zagrożony i porównanie do nich. *tylko błagam, w odpowiedzi nie pisz mi o tym, że nie lubisz przemocy - nie o to chodzi To jest jakiś frazes nie znajdujący żadnego potwierdzenia w rzeczywistości. Rozdziewiczyłem kilka kobiet, w tym jedną jeszcze mając 16 lat (tego roku rozdziewiczyłem dwie w tym przeżyłem inicjację seksualną więc dobrze pamiętam:p). Dziewczyna miała 15 i byłem jej pierwszym partnerem seksualnym*, ale panna miała mentalność kurwiszcza już w tym wieku i w sumie szukała tego, kto ją pierwszy przeleci. A dziewica. Taka sytuacja. I Twoje wypowiedzi są pełne takich wizji nie mających nic wspólnego z rzeczywistością. *Tylko błagam, nie pisz mi, że Ty z 15-latką to byś nie mógł - nie o to chodzi;) Nie uważam tak, ponieważ to czy kobieta jest dziewicą czy nie nie ma nic wspólnego z jej kurewstwem. Granica jest mocno indywidualna - dla mnie kilkudziesięciu partnerów to jest kurewstwo, kilku już nie. Twoje podejście jest nierealne, a dylematy emocjonalno-uczuciowe jakie przeżywasz z nie-dziewicami są mi obce i świadczą o Twoich kompleksach i poczuciu zagrożenia. Taka panna - dziewica jak ta opisywana przeze mnie powyżej na przykład wgniotłaby Cię w glebę i ciągle byś się zastanawiał, czy nie obciąga komuś na przerwie przed spotkaniem z Tobą.
  6. Nie zrozumiałaś. Przecież logiczne, że gdyby ona chciała, to byłoby to też w jej interesie. To jest w interesie każdego, bo dotyczy obojga ludzi dokładnie tak samo. Bo widzisz - ja z kobietą wiążę się faktycznie dla całej tej otoczki, nie dla hajsu - jeśli byłem z nią szczęśliwy bez wspólnoty majątkowej, to po cholerę mi ona później? Przecież to o tą całą miłość chodzi (celowo używam terminologii podawanej tu przez Panie). A wsie to w ogóle są nie tylko na wschodzie, ale co to ma do rzeczy jeśli chodzi o temat? Napisałem przecież jedynie, że to iż na wschodzie na wioskach nie podpisuje się intercyz wynika li tylko z tradycyjności tych ludzi, a nie z powodu jakiegoś złożonego procesu myślowego i rachunku zysków i strat.
  7. Nie sądzisz bo mam inne zdanie od Ciebie;) bywałem wielokrotnie, znam świetnie. Na Podkarpaciu głównie, mam tam rodzinę i to sporą w totalnie zapadłych wsiach i taką blisko jednego z większych miast tam. I co teraz? Bo nie wiem czego chciałaś dowieść tym pytaniem:) Stąd wiem, jaka tam jest świadomość prawna. A Ty byłaś kiedyś gdzieś poza ścianą wschodnią, w jakimś dużym ośrodku miejskim? Stawiasz tezę której nie sposób zweryfikować. Mi tam nie skoczy jak kobieta by chciała intercyzę. To poczytaj jeszcze raz moje posty bo masz po prostu złe wrażenie. Ja i Mosze wyraźnie pisaliśmy, że to rodzaj zabezpieczenia, który nie wyklucza ani wspólnej własności potem, ani wsparcia, ani pomocy, natomiast ja stanowczo protestuję przeciwko obrzydliwej dla mnie ściemie niektórych Pań, że zwolennik intercyzy to materialista, a one jako przeciwniczki to nie, bo to absolutnie nie o pieniądze chodzi. Polecam czytać moje posty zanim się do nich odniesiesz, zamiast uogólniać i patrzeć dość wąsko.
  8. No są, ale to chyba nie argument. Ja do zwykłego specjalisty na kasę chorych muszę czekać na przykład miesiąc w zwykłej przychodni. Już pomijam tutaj wybór lekarza - do pierwszego lepszego, do jakiego jest miejsce. Przecież to jest paranoja. I tak muszę więc iść prywatnie. System jest żenujące niewydolny ilościowo, o jakości obsługi nie wspomnę. Boś Pan socjaliata:)
  9. Bo pochodzisz z regionu, w którym robi się tradycyjnie bo tak - nie ma tu jakiś specjalnie racjonalnych powodów. Myślę, że sporo tych ojców nawet nie wie co to ta intercyza jest, ale na pewno wymysł szatana. Jakby wiedzieli, że na przykład za pomocą intercyzy można uniknąć komornika to na ich twarzach wykwitłby szczery słowiański uśmiech raczej. Podobnie jak nie korzystają z ulg podatkowych o których pisze Mosze, bo zwyczajnie nie mają pojęcia o ich istnieniu. A rozwodów to tam się u was też nie bierze tyle z innych powodów niż to, że wspólnota majątkowa w małżeństwie to jest taka świetna instytucja. To nie są argumenty. To przydałaby się wtedy intercyza, czy nie? Jak już ten pijany narobi długów na przykład? Jak dla mnie już abstrahując od tego, że często takie historie na wsiach na ścianie wschodniej to są całe rodziny które chleją i nic nie jest dopatrzone, to to jest chyba argument za intercyzą.
  10. Czy to nie Ty gdzieś na początku tego tematu utrzymywałaś, że w małżeństwie równości nie ma? Zdecyduj się. Samo małżeństwo jest nienaturalnym tworem, więc nie bardzo. Od tysięcy lat jest to kontrakt wiążący w różnych interesach obie strony. Widzisz, wszystko to o czym piszesz przynależy do czasów, gdy małżeństwo było kompletnie czymś innym niż teraz - i gdy kobieta miała tylko jedno wyjście - wyjść (nomen-omen) za mąż albo nie istnieć w ramach jej zbiorowości społecznej, ponieważ absolutnie wszystko co zyskiwała, zyskiwała od mężczyzny. I dlatego, o czym pamiętać może nie chcesz, istniała instytucja posagu, który rekompensował to, że kobieta sama z siebie nic nie wnosi - wnosił więc nie kto inny jak ojciec. Obecnie posagów kompletnie brak na przykład. Wykażę to jeszcze w dalszej części posta, natomiast Twoja argumentacja jest typowa dla wszystkich kobiet skażonych feminazistowską propagandą i opiera się w istocie na prostej bardzo zasadzie, na której opiera się cały "feminizm" - mieć ciastko i zjeść ciastko. Ale jak to w matrixie, ubierane jest to przez feministki w prosty szantaż emocjonalno - uczuciowy pod tytułem "nie ufasz mi". Ja to nawet bym rozumiał, ponieważ chcesz zapewnić sobie jak najwięcej - tylko dlaczego za free, czyimś kosztem? Takie argumenty są o tyle zabawne, że w dzisiejszych czasach obowiązki domowe, udział w wychowaniu dzieci i praca zawodowa są współdzielone w olbrzymim stopniu. Tobie wbrew temu co nam tu usiłujesz wciskać nikt nie broni gromadzić majątku, nic nie wyklucza tego byś z majątkiem weszła. To Ty w czasach tzw. równouprawnienia własne nieróbstwo i lenistwo zasłaniasz płaszczykiem macierzyństwa - nie chce mi się sprawdzać, ile masz lat, ale idę o zakład że dziecka nie masz jeszcze żadnego, a ja w Twoim wieku zarabiałem już więcej od Ciebie i nie potrzebowałbym uwiesić się na kimś innym, żeby się "zabezpieczyć", czego Ty nawet specjalnie nie kryjesz. I to jest właśnie kwintesencja feminizmu - zostawić przywileje, odjąć obowiązków. Tak. Bo do momentu urodzenia dziecka ta kobieta w dzisiejszych czasach miała dokładnie takie same możliwości na gromadzenie majątku. I powiem Ci więcej - takie kobiety są i nie zawracają sobie dupy bieganiem na marsze, feminizmem i innymi głupotami - one z równouprawnienia faktycznie korzystają. I równouprawnione, samodzielne nie gadają o tym, jak to potrzebują bezpieczeństwa od samca tylko same sobie je zapewniają. A jeśli zapewnią je sobie bardzo dobrze - to w ogóle nie tylko nie mają nic przeciwko intercyzie, ale same nalegają. Tak, tak, drogie dziewczę. Może uwierzyłeś, że ten brak intercyzy to dla waszego dobra, bo ona nigdy nie pomyślałaby o zagarnięciu majątku. Tak jak pisałem, jeśli piszesz o tym samym czyli kwestiach finansowych, to nie ubieraj tego w płaszczyk zaufania, bezpieczeństwa i tak dalej bo to śmieszne. To jest szczyt bezczelności. Zadaję to samo pytanie - po co Ci wspólnota majątkowa - przecież masz swoje pieniądze? Ważniejsze są dla Ciebie pieniądze czy mała istotka? Brzydzę się taką postawą jak Twoja. Było już tutaj w 100 tematach rozpisywane na 100 sposobów, jakie w rzeczywistości są to obciążenia i podziały na głowie. Jakie to są w końcu te oczywiste względy, dla których tak samo utalentowane i predysponowane jak my kobiety zarabiają mniej? <głośny śmiech> - czyli sama przyznajesz, że poza urodzeniem dziecka, czego mężczyzna zrobić nie może, jesteś do niczego nieprzystosowana, ergo nieprzydatna? Ech, logika feministek. Jeśli poza wyglądem nie masz nic innego do zaoferowania to z pewnością masz przejebane gdy uroda przemija. Ale - tu znów Cię zaskoczę - tak jest tylko w feministycznym świecie, a w prawdziwym mało atrakcyjny facet ma niewielkie szanse na znalezienie sensownej partnerki, bo Panie przecież też "mają prawo wymagać". I znowu wracamy do istoty Twojego przekazu: równouprawnienie równouprawnieniem, przebojowość przebojowością, ale jak przychodzi co do czego to nagle jestem biedną kobietką, która tylko rodzi i chowa dzieci i gotuje, z "naturalnych" przyczyn zarabia mniej i w ogóle co ona ma biedna zrobić, jak nie sięgnąć po majątek samca.
  11. Nie chciałbym takiej. Gdyby to wyszło po latach miałbym ogromny żal o to, że mnie oszukała. Prawdopodobnie bym zerwał znajomość. Czemu ktoś może traktować ją jak darmową prostytutkę a ja mam traktować ją poważnie?  Ale to co piszesz nie ma żadnego odniesienia do tego, co napisałem. Ja też bym nie chciał takiej, ale sprowadza się to do tego, że dziewictwo o niczym nie przesądza, prawda? Nie jestem pewien, czy nie rozumiesz, czy nie chcesz rozumieć:) Jeśli znasz przeszłość, to dobrze, ale jeśli jej nie znasz, to prawdy się możesz nie dowiedzieć i tego nie zweryfikujesz. O to chodzi. No źle będzie wtedy. Ale to po raz kolejny nie zmienia meritum. Mam wrażenie, że na gruncie tzw. praktyki dzielą nas lata świetlne, a ze mnie cipa nie podrywacz więc na pewno tak nie jest;) Tak samo jak znajdujesz takie, które Ci jednak nie odpowiadają. Po prostu trzeba szukać, albo iść na kompromisy, albo nauczyć się te cechy, które Ci się w kobiecie nie podobają niwelować. Ja także mam zestaw cech czy też wymagań w stosunku do kobiet z którymi chciałbym się związać, z których absolutnie nie zrezygnuję i polecam taką postawę każdemu. Nie chcę Cię urazić, ale ta rozmowa przypomina mi trochę rozmowę z kobietą. Myślę, że to jasne że chodziło mi o porównanie zasady. Mieć do kogoś pretensje o to, że ma inne upodobania niż Ty - co najmniej dziwna sprawa. A ja znam takie kobiety i nie były dziewicami. I właśnie od tego rozpoczęła się nasza dyskusja - po prostu to, czy kobieta jest dziewicą czy nie patrząc na to logicznie nie ma kompletnie żadnego znaczenia i przypisujesz je mu niepotrzebnie na podstawie jednego przypadku. Równie dobrze jak jedna Twoja partnerka była szatynką a druga blondynką to mógłbyś to skorelować z kolorem włosów. Ale że jesteś osobą "unsecured" jak to się ładnie mówi po agielskiemu, to myślisz że z dziewicą będzie lepiej a to nieprawda. Powiem Ci więcej - dla innego kolesia ta Twoja miła dziewica może być wredną raszplą, a tamta Twoja pierwsza co "przez nią" nie spałeś po nocach cnotliwa i usłużna. To tak jak porównanie alfa vs beta - alfa powie do kobiety "Teraz dasz mi dupy" i ona dupy da, a beta powie to samo i ona mu da, ale w mordę i opieprzy, że ją jak dziwkę traktuje. Tu się do waszego dialogu wtrącę - większość ludzi mówi, że tego chce. Tu trafisz czasem na opinie, których ludzi w mainstreamie nie wygłaszają wprost. Podam Ci przykład - są kobiety, które lecą na kasę. Ile znasz przypadków, w których kobieta powie "Lecę na jego kasę"? No właśnie. I tu Cię znów zapytam - jeśli dziewice nie są kurwami i tak wolisz dziewice, to jak w ogóle powstają kurwy? Przecież każda zaczyna z tego samego poziomu. Ja się z Tobą zgadzam - kurewstwo to pewien stan umysłu, ale nie zależy od dziewictwa. Każda jest kiedyś dziewicą. Proste. Bardzo dobre podsumowanie. Pełna zgoda. @Ksanti, rozważ bracie. Już widzę, jak radośnie reagujesz na to, że kobieta na której Ci zależy rozpytuje dokładnie, co robiłeś i w jakiej pozycji z jakąś byłą albo robiła Ci na każdym kroku wyrzuty, że bzykałeś inną - chociażby tę pierwszą z kilkoma partnerami na koncie. A ile razy? A jak dochodziła? Gdzie się jej spuszczałeś? Ruchałeś ją bez gumy? W jakich pozycjach? W tym łóżku, w którym teraz leżymy? Była wulgarna? I po każdej takiej gadce foch. Fajnie? Nie, bracie. To nie jest zdrowe.
  12. @Perun82oczywiście, że tak jest. Zresztą mało tego - nawet jeśli założymy lofcianie, emocje, miłość/hormony (jako w miarę świadomi wiemy, że to kwestia nazewnictwa jedynie) to możemy sobie zadać pytanie, co zmienia taka intercyza? "chodzimy" ze sobą dwa lata dajmy na to, w tym czasie lofciamy się tak bardzo, że chcemy wziąć ślub i mieć dzieci i związać się na zawsze (he, he) - ale przecież w momencie tego lofciania nasze majątki są doskonale odrębne. Po prostu podpisując intercyzę ten stan zachowujemy, co z logicznego punktu widzenia w niczym nie przeszkadza, by lofciać się dalej - bo przecież nic się od czasu zalofciania nie zmieniło. To jest naprawdę proste. Dlatego absurdem jest to, że ktoś przychodzi i tak naprawdę stwierdza jak te niektóre Panie w tym wątku: "Jeśli nie udostępnisz mi za free części swoich dóbr w sposób prawnie gwarantowany, to znaczy że mnie nie kochasz" a jednocześnie twierdzi, że to wcale nie o pieniądze i rzeczy materialne chodzi, tylko o miłość.
  13. Może i tak, ale to nie usprawiedliwia w niczym kobiet, które takimi obłudnymi stwierdzeniami jak "tu chodzi o miłość", "nie kochasz mnie, nie ufasz mi?" wycierają sobie buzie, podczas gdy same nie chcą intercyzy kierując się dokładnie tymi samymi kategoriami, co mężczyźni, którzy jej chcą. Wychodzi tutaj też na jaw czysta interesowność, bo przecież intercyza ani niczego wspólnego nie wyklucza, ani nie stoi na drodze pomocy i wsparciu, a wreszcie najważniejsze - chroni w razie czego tak samo interesy obojga. A że dla jednego interes jest tym, żeby w razie czego zachować swój majątek (na który na przykład zapracował), a dla drugiego to, by majątek do którego powstania się ręki nie przyłożyło częściowo sobie przywłaszczyć, to tylko świadczy o motywacjach tych ludzi. @Maślankadobrze tu pisze, ale lajki mi się skończyły.
  14. To jest fakt. Jak dla Ciebie to nie jest umowa cywilno-prawna z określonymi konsekwencjami prawnymi, to co Ci za różnica czy jest intercyza, czy nie? Przecież miłość się liczy. Widzisz, to jest właśnie to, co próbujesz zignorować a ja będę chętnie wracał - wmawiasz tutaj niektórym patrzenie w jakiś kategoriach na małżeństwo, ale sama patrzysz w tych samych dokładnie, tylko z innej strony. Nie wiem, czemu oszukujesz się, że jest inaczej, ale jest to okrutna obłuda.
  15. To jest tylko zabawne, ponieważ rozpoczęłaś merytoryczną dyskusję, do której nie byłaś gotowa i nie byłaś w stanie wykazać, że Twoje poglądy bronią się na gruncie logicznym oraz w kilku przypadkach merytorycznym. Argumentów nie mając zamykasz więc temat pisząc, że każdy ma prawo mieć własne zdanie. Wytłumaczę Ci to prosto: Każdy ma prawo robić wszystko, tylko pytanie czy jest to głupie czy mądre, rozważne czy nierozważne. Masz prawo uważać nawet, że Ziemia jest płaska. Ale jest to pogląd śmieszny, ponieważ zupełnie oderwany od realiów i rzeczowych argumentów. Ale prawo masz. Rozumiesz? I tak, ludzie są różni i mają prawo uważać, że Ziemia jest płaska - i każdy rozsądny człowiek wie, że tak jest co nie oznacza, że tenże człowiek nie uzna tego wyznającego, że Ziemia jest płaska za nielogicznie myślącego wariata. Powiem Ci więcej - człowiek rozumny tym się różni od nierozumnego, że potrafi przeanalizować logiczne argumenty innych i zmienić swoje zdanie na ten temat, a nawet pokiwać głową z uznaniem. Ten człowiek wiele tą postawą zyskuje. Ty prezentujesz postawę typowo kobiecą, to znaczy argumentów nie masz bo zostały obalone, ale zdania nie zmienisz - i tak, masz do tego prawo, ale my wszyscy wiemy, że jest to nierozsądne. Tak to jest właśnie z takimi tematami zakładanymi ze znakiem zapytania w treści - tam nie ma żadnego pytania, żadnej chęci pogłębienia wiedzy, żadnej próby skonfrontowania poglądów - tam jest jedynie chęć przekonania do swoich racji nie posiadając do tego żadnych merytorycznych argumentów. W ogóle pozwolę sobie dodać, że sam fakt iż z Zacnym Mosze tłumaczymy Ci tak podstawowe rzeczy o tolerancji, zasadach dyskusji, tym czym są argumenty już mówi bardzo wiele.
  16. Tak jak już wspomniałem - to co piszesz przybiera bardzo dziecinne formy. Co oznacza, że "nic im się nie da przetłumaczyć"? Ty piszesz, że jest tak że trudno dostać kredyt przy rozdzielności. To jest nieprawda, bo można go dostać tak samo dokładnie i fakt wspólności/rozdzielności tu niczego nie zmienia. A więc piszesz nieprawdę i nie jesteś w stanie udowodnić, że to prawda, więc ten "argument" jest obalony. Idąc tym tropem, to raczej Tobie "nic nie można przetłumaczyć" bo "tkwisz we własnym światku". Dostałaś rzeczowe pytania, nie odpowiedziałaś na nie, albo odpowiedziałaś niezgodne z prawdą i stanem faktycznym, jak przykład powyżej. Zostałaś zmiażdżona w merytorycznej dyskusji z ludźmi (głównie jednym) oraz jednym szympansem, którzy ten temat znają w praktyce i w teorii. Smuteczek. Zdefiniuj "tolerancja". Równie dobrze można napisać, że to Ty nie tolerujesz innych poglądów niż Twoje. W ogóle cieszę się, że napisałaś te 3 ostatnie zdania, bo one w doskonały sposób pokazują sposób dyskutowania kobiet, z którym najczęściej się spotykam - kiedy nie ma argumentów, to zaczynają się emocjonalne, niemerytoryczne bzdurki typu "bo wy macie tylko swój punkt widzenia", "bo zawsze musi wyjść na wasze", "każdy może mieć swoje zdanie", "co człowiek to opinia". Dżizas. Jakie to słodkie. Na pewno jest im teraz miło:) Ponownie Twoja postawa jest klasyczna.
  17. Non nobis Domine, non nobis... Ale jedno drugiemu wszak nie przeszkadza:) Zwłaszcza, że Pani w obliczu rzeczowych argumentów napisała frazes "Każdy ma prawo mieć własne zdanie", ślicznie podziękowała za temat po czym się zawinęła;)
  18. Ja oczywiście już teraz w dobie tzw. równouprawnienia nie widzę przeszkód, by Panie równie kompetentnie jak mężczyźni wybierały stereotypowo męskie zawody. Niestety jakoś tego nie widać, mimo że to równouprawnienie już ma ładnych parę lat. Tylko w propagandzie filmowej póki co jest pełno tych przebojowych, kompetentnych kobiet, kobiet-wynalazczyń (kurwa, co za słowo swoją drogą - ale to pewnie moje mizoginistyczne myślenie w zakresie słowotwórstwa wychodzi na jaw) i tak dalej. A tak zupełnym nawiasem - ciekawe, za czyje pieniądze te fajne dziewczyny się wybrały na Islandię.
  19. Tyle jest tu bzdur że nie wyrobiłem w pierwszym poście. Mosze Ci już wytłumaczył, gdzie są prawdziwe korzyści majątkowe w ulgach. Powiem więcej - intercyza i przepisanie nieruchomości i ruchomości w formach darowizn i tak dalej na małżonka to jest pierwsze co robi chcący uciec przed wierzycielami w miarę ogarnięty dłużnik - oczywiście w taki sposób, żeby nie podpadło to pod celowe wyzbywanie się majątku. To jest ten argument? Intercyza nie blokuje w żadnym stopniu możliwości brania wspólnych kredytów - nie masz absolutnie racji. To jest takie wybacz dziecięce paplanie. My tutaj nie dyskutujemy o tym czy lubimy zupę pomidorową, czy nie. Wtedy na przyklad można takiego frazesu użyć. Twoje argumenty są takiej jak na przykład wyżej cytowane przeze mnie i nie bronią się w żaden sposób merytorycznie, zostały obalone. To jaką korzyść dla mnie (na którą ma wpływ bądź nie intercyza) niesie ze sobą sytuacja, w której ja wnoszę 90% majątku, a czasem więcej np. kilka nieruchomości, a potem Ty wynosisz z tego 50% mimo że do pozyskania tego nie przyłożyłaś ręki? Ponoszę stratę według Twojego toku myślenia, a więc jest to niesprawiedliwe. Intercyza majątkowa jest jak najbardziej sprawiedliwa, ponieważ dotyczy zachowania stanu faktycznego dotyczącego kondycji finansowej obojga partnerów. W niczym nie wyklucza ani posiadania wspólnych własności, ani wsparcia ani pomocy. Zabezpiecza obie strony - ich własność i to, czego dorobiły się same. Tylko problem polega na tym, że krzyczą przeciwko niej te osoby zwykle, które akurat same to się nie dorobiły niczego albo stanowczo mniej. Ubieranie tego w emocje i szantaż emocjonalny jest (i to będzie dopiero pogląd, z którym można się zgadzać albo nie) dla mnie niskie, podłe oraz jest oznaką manipulacji drugim człowiekiem za pomocą uczuć.
  20. To jednak nie pokrewieństwo dusz, wierność do grobowej deski i tak dalej, tylko jednak korzyść materialna musi z tego być? Wymowne. A ty co mu dajesz? I dlaczego zakładasz, że jeśli ktoś kto chce się z Tobą związać, to nie będzie Cię wspierać finansowo mimo intercyzy? Ja żeby daleko nie szukać tak miałem, ale pod tym kątem po prostu byłem z dobrą, w miarę normalną kobietą. Ona była uczciwa i fair i ja byłem uczciwy i fair. Ty zakładasz, że jak facet chce intercyzy to znaczy, że chce Cię "wydymać" (o ile tak można określić to, że nie chce się z automatu pozbyć połowy np. zgromadzonego praktycznie w całości majątku), to dlaczego my nie możemy zakładać, że jeśli jej nie chcesz to wydymać chcesz Ty i się łatwo dorobić? Coś takiego miało sens, kiedy kobieta była praktycznie własnością mężczyzny. A teraz? Kurwa, równouprawnienie jest to zasuwaj na swój majątek - jak Ty wniesiesz do związku 95% pieniędzy to zobaczymy, czy będziesz chciała ryzykować. Bo złamane serce goi się dużo szybciej i ze znacznie mniejszymi konsekwencjami niż drenaż finansowy. Równie dobrze to Ty nie chcąc intercyzy od razu myślisz o rozstaniu - nie widzisz tego? Dobre pytanie. Po co, jak potem się dowiadujesz, że jak nie chcesz się podzielić majątkiem to kobieta takiego ślubu nie chce? Pomóż mi zrozumieć kobiecą logikę. Czyli mężczyzna chcący intercyzy przekłada dobra materialne ponad to, co go z Tobą łączy, ale Ty nie chcąc rozdzielności majątkowej i na tej podstawie podejmując decyzję czy weźmiesz ślub czy nie nie przekładasz dóbr materialnych ponad to, co go z Tobą łączy? Cała ta gadka to taki potencjalny skok na kasę, o tyle fałszywy i perfidny że ubrany w dodatkowe obarczanie partnera winą, podczas gdy samemu wychodzi się dokładnie z tych samych założeń, tylko że biorących pod uwagę swój (przeciwny) interes. I sama moja droga o tym piszesz, że co to dla Ciebie za interes. @Mosze Redpoza bezcennym stylem argumenty to też w co drugim poście perełki, ale to są perły przed wieprze bo dyskutujesz rzeczowo z osobami, którymi kieruje ideologia albo/i są na poziomie dzieci jeśli chodzi o wiedzę, a rozmawiamy o sprawach dorosłych. Ale wiem, czego się nie robi dla zabawy:D
  21. @SzatanKriegerto jest proste dla każdego kto choć trochę przebywał z kobietami.
  22. Mało tego - dostaje konkretne informacje, że jemu to przeszkadza. Oczywiście, my wiemy dlaczego ona nie zrywa tego kontaktu tym bardziej z tego powodu, ale ta relacja jest stracona. Gość jest odskoczną i odpoczynkiem od zajętego samca z którym się tylko grzmociła. Najpewniej Pani ma teraz fazę na ustatkowanie i odpoczynek, a kto jest lepszy do tego niż kilka lat młodszy beta, któremu zależy?
  23. Dla mnie nie jest to wykluczone, ale rozumiem Cię bo też z uwagą śledzę wpisy nowych osób. Moja ex była tak pierdolnięta, że miała nawet zdjęcia w komórce moich maili do niej, albo swoich do mnie i w czasie kłótni raz mi wysłała takiego... Potem się okazała że wszystko tak przechowywała. Także możliwe to jest.
  24. Jesteś zatem beta providerem tylko bez pieniędzy. To co teraz piszesz to normalne - najpierw, że jest źle. Bracia piszą prawdę, w dodatku smutną. I zaczyna się: I tak dalej. Dane Ci szlaban na seks? Nic dziwnego. To ona rządzi. A to ten kto rządzi dystrybuuje dobra. To w sumie jak kobieta masz. Beta kobieta nosi piwo z lodówki, alfa kobieta "z charakterem" szmaci i ma wyjebane na Ciebie, a Ty "przesadzoną" zazdrość odstawiasz. Że zazdrość pokazujesz to źle. Ale że coś Ci nie gra to dobrze. Tak jak piszę, rogi na 80% już masz.
  25. Przy okazji możemy poznać nową odmianę dziewictwa - dziewictwo mentalne. @Ksanti,czy nie tego właśnie poszukujesz a propos naszej dyskusji w innym miejscu?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.