Skocz do zawartości

Szalony Koń

Starszy Użytkownik
  • Postów

    335
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Szalony Koń

  1. Obywatele nie piszą ustaw i nie egzekwują ich. Acz proponuję inne słowa: to co zabrali, w drobnej części oddali. To bardziej oddaje istotę rzeczy. I co do zasady - jest to istotna różnica. Niestety. Ale w kwestiach bezpieczeństwa politycznego i militarnego na razie nie podpadli mi niczym specjalnym - bo ów wyciek listy na której są głowice jądrowe, to bądźmy poważni. No, chyba że mamy głowice jądrowe
  2. Zgadzam się. Ze wspomnień więźniów obozów, łagrów itp, można wyczytać że bardzo dużo. Niektórzy na przykład przeżyli. Wiara też ma to do siebie, że nie myśli się kategoriami wyłącznie życia doczesnego. Ja np chętnie poniósłbym śmierć w słusznej sprawie i umierał z miłym poczuciem dobrze spełnionego obowiązku oraz sensu mojego istnienia. Wszystko pięknie, ale to zupełnie inna rozmowa niż to, co jest istotą wiary i co ma z tego naród. Kwestie regulacji stosunków państwa i Kościoła, to kompletnie różna, polityczna kwestia. Nawiasem mówiąc, zacytuję pewnego kolesia, którego szczerze nie cierpię, ale który ma w tym przypadku absolutną rację: "Kościół się rozwija kiedy jest prześladowany i marnieje kiedy jest dopieszczany".
  3. Bardzo dobrze, że wygasa. Ale co do zasady - klucz to mieć opcje to wyboru. Pawlak skazał nas na ruski kaganiec i nie szło nic z tym zrobić - ani zmniejszyć dostaw (tzn można było ale mieliśmy płacić tak czy inaczej pełną stawkę), ani sprzedać to co kupiliśmy, a cena była 2x wyższa od średniej europejskiej (a 3 razy od ceny jaką ruskim płaciła Wielka Brytania). A zamrożenie budowy gazoportu w Świnoujściu sprawiało że nijak nie mieliśmy nawet nadziei na innego dostawcę - chyba że Niemców, płacąc im za ten sam gaz który oni kupili od ruskich. Obecnie sytuacja jest o niebo lepsza - jest gazoport, statki mogą przypływać skądkolwiek na świecie, od ruskich też kupujemy, a budowa Baltic Pipe postępuje (https://www.wnp.pl/gazownictwo/prace-nad-baltic-pipe-coraz-blizsze-ukonczenia-trwa-zasypywanie-rury,527767.html ). I w zasadzie mamy wszystkie możliwe opcje (przypominam że pewne zasoby gazu też mamy - niewielkie ale jednak). Do pełni szczęścia brakuje większej przestrzeni magazynowej i budowaniu rezerw przy okazji spadku cen - a te pewnie spadną, ale tak tanio jak było, to już raczej nigdy nie będzie (z wielu przyczyn). W każdym razie - nawet nie chcę myśleć co by dziś było, gdyby tamte kurwy jeszcze były u władzy. To już SLD było lepsze (choć kiedyś nigdy bym siebie nie podejrzewał o to że takie słowa z mojej strony kiedykolwiek padną).
  4. Jest to sposób myślenia za który powinieneś otrzymać z miejsca kopa w jaja. Za każdym razem, bez jednego wyjątku. Tak się składa że panienki NIGDY nie myślą w ten sposób. Nigdy nie myślą czy one zasługują na danego faceta - wyłącznie czy ten facet zasługuje na nie. Proponuję się nauczyć tego samego. I jeszcze jedno - gdyby na tym świecie była sprawiedliwość, to większość panienek nie miałaby literalnie nikogo.
  5. Choć uważam Pawlaka za jednego z największych chujów ostatniego 30 lecia (bardzo niedocenianego chuja - dużo hejtu na różnych polityków, ale temu chujowi zawsze wszystko na sucho uchodziło) - to tu jako, że to moja branża (paliwa i energia) rozwieję wątpliwości. To NIE jego wina (chodzi o obecne ceny gazu, nie te 6 i więcej lat temu). Obecne ceny to polityka międzynarodowa, Putin i normy CO2, tak w skrócie. Polska ma terminal i ma niezależne źródło gazu od 6 lat, odkąd zacumował tankowiec Shella z transportem z Kataru do portu w Świnoujściu. Oczywiście gaz nadal sprowadzamy z Rosji (bo musimy), ale cena jego jest pi razy oko rynkowa (a rynek mamy jaki mamy, ale to nie kwestia Pawlaka, tylko międzynarodowa właśnie). Ale ale, bo zapomniałem. Wiecie bracia z grubsza przynajmniej jaką kurwą jest Unia Europejska. Otóż nie kto inny jak UE ZABLOKOWAŁA umowę Pawlaka. Serio. Do tego stopnia była ona niekorzystna dla Polski, że... UE interweniowała jako że interes kraju członkowskiego został tak dalece naruszony. Umowę skrócono do.. 2022 roku, czyli w tym roku ona wygasa. Mało tego - jest jeszcze jeden smaczek. W roku bodaj 2007, czy coś w ten deseń, Ruscy stwierdzili że pierdolą płacenie Polakom kasy za transport paliwa przez Polskę - tzn płacą ale tyle ile oni uważają, a nie tyle co wynika z umowy między naszymi krajami. Próbowali z nami negocjować - nasi się nie zgodzili (słusznie, bo niby z jakiej paki?) A Ruscy jak to oni - stwierdzili że umowy umowami, ale oni sobie będą płacić tyle co uważają oni. A Polacy wysyłali faktury na pełne kwoty. Sprawę miał rozstrzygnąć trybunał międzynarodowy, ale zgodnie z zasadami zanim do tego doszło należało odbębnić proces w Moskwie. Gdzie Gazprom...przegrał. Z Polską. W trzech instancjach. Wyobrażacie sobie? Sowy nie są tym czym się wydają.
  6. To się nazywa Syndrom Sztokholmski. Temat rozpoznany przez psychologię, acz stosunkowo późno - no i wielu występowanie takiego zjawiska zaskakuje. Ta różnica to już dużo, ale są ważniejsze. Dla mnie fundamentalną kwestią jest podejście do bezpieczeństwa energetycznego. Pawlak podpisał umowę z ruskimi na najdroższy w Europie gaz który mieliśmy kupować (bez prawa do zmniejszenia dostaw albo reeksportu!) do 2047 roku (tak, to nie literówka - kontrakt podpisany w 2009). W tym czasie terminal gazowy, rozpoczęty w 2006, nie został ukończony przez 8 lat rządów PO (Litwa swój ukończyła w 4 lata, mimo że ruska flota utrudniała im robotę jak tylko mogła). Także teges - różnica jest elementarna, mówiąc delikatnie. Co oczywiście nie determinuje lubienia albo nie, bo to zupełnie inne kwestie. Mogę nie lubić i Kaśki i Baśki, ale widzę że jedna jest ładna a druga nie. Zupełny bokotemat w tej dyskusji, ale Biblii się nie czyta cytatami wyrwanymi z kontekstu, tylko warto znać całość, a przy okazji jeszcze kod kulturowy. Bo w Piśmie jest np, że "wiedza jest zła" oraz niewiele dalej "wiedza jest dobra" - i oba zdania mają głęboki sens (a poza tym to prawda - wiedza może być źródłem zarówno zła, bo np prowadzi do pychy, jak i dobra, bo nauka, medycyna, itp). A kod kulturowy jest taki, ze naookoło poganie czczące złote cielce, więc taki nakaz ma głęboki sens - WTEDY. Tak samo jak w ST masz ofiary ze zwierząt a w NT ich ZAKAZ. I to ma jak najbardziej głęboki sens - w zależności od etapu rozwoju ludzi, którzy kilkaset lat wcześniej mieli inne prawa i obowiązki od tych późniejszych. To co się nie zmienia to duch - o co w tym wszystkim chodzi. Ale proponuję w innym temacie o tem, bo się rozmyje główny.
  7. To jest zupełnie inna sprawa, którą dla porządku warto byłoby oddzielić zupełnie od tej dyskusji, bo nie o to tu chodzi. Dokładnie chodzi o to, i tylko o to w mojej wypowiedzi - reszta to na potrzeby tej dyskusji mało istotne detale. Dokładnie - na zdrowy rozsądek Polska powinna się nigdy nie odrodzić. Byliśmy sami, mieliśmy wszystko i wszystkich przeciwko sobie, a mimo to, wierzyliśmy że się uda. I się udało.
  8. A dlaczego pomniejszają? Rzeczy się same nie dzieją, Bóg Ci pomoże tylko wtedy kiedy będziesz chciał sam sobie pomóc. A co do wiary, to można wierzyć albo nie, ale niewierzącym proponuję wczytać się w ateistę Dmowskiego. Facet na chłodno i racjonalnie (w kontekście narodowym i państwowym, ale to można roszerzyć na inne kwestie) wyłożył dlaczego religia w państwie JEST potrzebna i co dokładnie daje. W kontekście Bitwy Warszawskiej ogólnonarodowa modlitwa pozwoliła ludziom uwierzyć w sens obrony kraju i stolicy w ogóle - przypominam, że do czasu bitwy pod naporem ruskich nasi WYŁĄCZNIE się cofali. Co nie jest niczym dziwnym - abstrahując od liczby żołnierzy, byliśmy odcięci od dostaw broni i amunicji (dochodził niewielki ułamek tego co było trzeba), sprzęt był niezestandaryzowany (spuścizna po trzech zaborach), a co to oznaczało, to wystarczy pomyśleć - żołnierze mieli różne karabiny na różną amunicję - koszmar logistyczny i wykorzystanie ułamka i tak niewielkiego potencjału. To samo armaty i inny sprzęt. I nie wiem czy ktoś w ogóle pamięta - po I wojnie światowej międzynarodowa komisja szacowała że w Polsce ponad 50% społeczeństwa (dwadzieścia trzy miliony nas było w sumie) grozi śmierć głodowa. A bitwa była rok później. A od południa najechali na nas "bracia" Czesi. W świetle powyższego - to było coś na kształt cudu, a na pewno coś, co udaje się raz na dziesięć prób. Przypominam - Ruscy szli na podbój całej Europy. Polska to miała być dla nich rozgrzewka. Francja i Niemcy miały rozwalone społeczeństwa I wojną i kryzysem i totalnie niezdolne były do obrony. Austria się rozpadła, cesarz abdykował, Węgry straciły ponad połowę swojego terytorium - Ruscy przejechaliby po nch jak walec. A Polska się obroniła, bo wszyscy rozumieli, że to państwo które mają od roku, po 120 latach niewoli, zaraz będzie nam znowu zabrane. A także, albo przede wszystkim dlatego że WIERZYLIŚMY, że się da. Na przekór rozsądkowi, który mówił, że się nie da. Dobre:) Uśmiałem się:)
  9. To oznacza, że polska gospodarka prawie nie odczuła kryzysu finansowego z 1998 ani z 2008, i nawet - jeśli ktoś włączy myślenie to zauważy - skutki covida są relatywnie niewielkie. Dlaczego? Bo Polak żyje od pokoleń w niepewności, MUSI sobie radzić bo zginie - no to sobie radzi. Państwo a firma to dwie kompletnie różne rzeczy. Choćby dlatego że zdrajcę i lenia mozesz z firmy wypierdolić, a z państwa - nie, bo zdrajca ma często pozycję, kasę, i światła reflektorów na siebie. Jeden oczywiście zawsze może spaść nieszczęśliwie ze schodów, ale stu już nie, w każdym razie nie tak, by się to nie odbiło echem na świecie i miało poważne konsekwencje. Gdyby tylko o to chodziło, to KAŻDA polska firma wygrałaby z niemiecką, a niestety aż tak dobrze nie ma. Od Polaków mniej dostają np Rumuni czy Bułgarzy, a nawet Węgrzy - a jakoś masowo nie podbijają rynków niemieckich (nawiasem mówiąc wg Twojego rozumowania to powinny i polskie podbijać). Pod tym względem to absolutnie i zdecydowanie i w sposób oczywisty dla każdego kto programowo nie lamentuje jak stara baba nad wszystkim. Generalnie to można się masturbować żalem i frustracją, ale nieumiejętność zauważenia jakichkolwiek pozytywów, to takie dziecięce, kobiece - w każdym razie niemęskie jest. Facet powinien być racjonalny i analizować na chłodno, niezależnie od ogólnej oceny sytuacji.
  10. Temat czytania Pisma literalnie jest od setek lat dobrze obgadany - w skrócie, w ten sposób powstało pińćset nurtów protestantyzmu, każdy jeden twierdzi że to on odczytał jak należy, i każdy z Pisma po prostu wypieprzył to, co mu się nie podobało, względnie po prostu pomija w rozważaniach. Dlaczego zatem wygraliśmy Bitwę Warszawską? Przed nią narodowa mobilizacja modlitewna (Różaniec) a sama bitwa toczona w Maryjne święto. Na papierze nie ma szans, w zwycięstwo nie wierzył sam Piłsudski, który przeżył załamanie nerwowe i pocieszał się z kochanką zanim się pozbierał. Ja bym rzekł że gdyby nie wiara, to by nas dawno jako państwo nie było.
  11. Teoretycznie, tylko przypominam że w Polsce (i w praktycznie każdym kraju w Europie wtedy) nie było armii zawodowej, pobór i mobilizacja trwały, a nie można było w nieskończoność utrzymywać armii w boju, bo ci sami ludzie prowadzili interesy i napędzali gospodarkę, która podupadała choćby dlatego, że ich przy interesach nie było. No i? Przypominam że: Więc nie wszystko da się zdobyć, nie każdy kraj da się podbić, a każdy ma konkretne warunki i ograniczenia. Jagiełło akurat zrobił bardzo dużo i nie jego tu się czepiać należy, jeśli już. Oczywiście, że ruscy nie byli jedynym powodem, ale kolejnym problemem - jednak stawiam śmiałą tezę że przy przyzwoitych magnatach to by nam mogli skoczyć. Tak samo - że przejdę do kwestii obecnych na tym forum - nie jest problem w panienkach, że mają gadzie mózgi, tylko w facetach - pizdeczkach. Gdybyśmy wszyscy trzymali pion, panny prędko by się nauczyły być przyzwoite ale ponieważ mają stada kukoldów, to po co mają takie być? Absolutnie nie - to dwie różne sprawy. Akurat Polacy w biznesie potrafią sobie dobrze radzić, mówimy oczywiście o prywatnym, i nie tym esbecko mafijnym. Tak na marginesie niejedna firma niemiecka przegrała konkurencję z polską na ich własnym rynku, więc określenie to jest zdeczka nieaktualne. A pierwotnie oznaczało burdel, czyli nie wiadomo kto za co odpowiada, i kiepską organizację - a obecnie potrafimy organizować nawet duże przedsięwzięcia i generalnie jest spoko. U nas jest problem z podejściem na zasadzie: a co mamy jeśli zdarzy się to i to? -eeee nie zdarzy się. No i raz na ileś lat się zdarza to, co się miało nie zdarzyć na pewno i mamy problem. Ale jakoś sobie z nim radzimy. A Niemcy, dla odmiany, to oczywiście Ordung mają - o ile tylko nie zdarzy się coś czego w procedurach w ogóle nie przewidzieli. Nie że "oj tam, oj tam" - tylko w ogóle im nie wpadło to do głowy. Wtedy się gubią jak małe dzieci - a oto dowód: https://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_w_Monachium
  12. No właśnie takie hipotezy powstają z dupy, a oparte są na założeniach typu: "a można było wziąć Malbork dzień po Grunwaldzie" Postępowanie Jagiełły wobec Litwy jest absolutnym dowodem na to, że on uważał Polskę za priorytet. A kiedy się wczytasz w historię jego rodziny - brata (tego Witolda), innych braci, rodziców, itp - to łatwo zrozumiesz dlaczego. W skrócie - jedyny przyzwoity w rodzinie (skąd on się tam w ogóle taki wziął?), a wokół same skurwysyny, kłamcy i mordercy (własnych braci też). I Jagiełło wiedział doskonale że Polska nie jest dla Litwy żadnym zagrożeniem, a przeciwnie - gwarancją tego że nie skończy pod krzyżackim butem.
  13. Bzdura - po pierwsze Malbork był nie do zdobycia w tamtych czasach. W ogóle nie został zdobyty nigdy, tak na marginesie. Po drugie - o chwilowej panice w załodze zamku (szybko zresztą opanowanej) po dotarciu wieści o klęsce pod Grunwaldem Jagiełło nie mógł wiedzieć, bo satelity wtedy działały wolniej a w polu brakowało zasięgu komórkom. Po trzecie - armii krzyżackich było dwie, druga znacznie mniejsza, ale wystarczająca by sponiewieranych całym dniem bitwy Polaków i Litwinów wyrżnąć praktycznie bez oporu. Błąd to popełnił Zygmunt Stary jeśli już - bo wtedy faktycznie można było, zamiast przyjmować Hołd Pruski, rozjechać ich po prostu. Ale w tamtym czasie opcja typu: "będą nam służyć a my oszczędzimy siły i środki na ich ostateczne załatwienie" - wydawała się rozsądna. Niestety Zygmunt nie miał szklanej kuli. Z tym się całkowicie zgadzam - u nas problemem są przede wszystkim kurwy, czyli zdrajcy. Jeden doniósł Szwedom że państwo jest w rozkładzie i wywołał potop szwedzki. Drugi sprowokował Kozaków i sprowadził jeszcze Tatarów do spółki Cała rzesza brała od ruskich kasę za rozpieprzanie sejmu, uwalanie każdej dobrej dla państwa ustawy itp. Tradycje mamy kilkusetletnie w tej materii niestety. Osobna kwestia to brak myślenia typu "risk management". Brak działających procedur, albo procedur w ogóle. Tego się uczymy dopiero, powoli i mozolnie.
  14. A ja proponuję się tym nie jarać póki co - onet słynie z gównoburz, kłamstw i powoływania się na "ekspertów" którzy w temacie nie mają podstawowej wiedzy. Był przykład z karabinkiem Grot, który wg "eksperta z GROM" przegrzewał się po 900 pociskach wystrzelonych ciurkiem - "ekspert z GROM" okazał się być tłumaczem, a 900 pocisków to jest powyżej normy dla UKMa, a co dopiero karabinka szturmowego (kałach po 700 się rozpada, AR może po 800). Równie dobrze można winić skodę octavię za to że nie sprawdza się pod wodą. Jak o sprawie napiszą poważne portale (defence, niebezpiecznik, itp) - to będzie dla mnie wiarygodne. Onet i nczas - sorry, ale nie.
  15. Szalony Koń

    Powitanie

    Co prawda to nie ja napisałem, ale się podpisuję - i co niby mam(y) do przepracowania?
  16. Szalony Koń

    Powitanie

    O, to jest nas dwóch:) Witaj!
  17. To się zmienia w czasie. Pierwsze dni czy miesiące to pewnie sami wiecie - potem sytuacja się normalizuje. Ale to pułapka - pokusa przychodzi niespodziewanie kiedy coś się rozpierdoli w życiu, nagle i niespodziewanie. Wtedy sobie uświadamiasz że coś, co miało być dawno za tobą, dalej jest w tobie, i tylko czeka na stosowną chwilę by przypuścić atak. Wtedy pomaga myślenie z cyklu - kurwa, tyle dni na nic, i wszystko od nowa? Chuja tam od nowa - za każdym kolejnym razem jest GORZEJ. Pierwszy nofap miałem w wieku 16 lat przez 10 miesięcy (jestem wierzący, motywacja religijna była). Potem przez kolejnych 20 lat nie zbliżyłem się nawet do tego wyniku - choć próbowałem. Takie doświadczenie pomaga - wiesz, że kolejny spadek z wysokiego (nomen omen) konia może sprawić, że nie podniesiesz się na trwałe nigdy. Co jest groźne - myśli. Nie pamiętam już po jakim czasie to było, ale to raczej tygodnie albo miesiące - wracają uporczywe myśli o seksie, obrazy z obejrzanych pornoli i inne takie. I nastawienie z cyklu: skoro nie fapam, to może sobie chociaż pomarzę. I kula śniegowa się rozpędza - a potem to już tylko gorzej, i prawie, prawie, byłoby po wszystkim. Nauczony tym doświadczeniem - ucinam myśli. Po prostu. Zdusić w zarodku. Umysł jakoś tam racjonalizuje - ZAWSZE. Nie, to nie fap problemem, tylko porn, to se pofapie. Znaczy ja tak nie miałem, niektórzy tu tak mają - ja to zaliczam do fazy racjonalizowania sobie którą mózg prędzej czy później ci podsunie. Ja miałem co innego - a, obejrzę se film [nie podam tytułu by nikogo nie kusić]. Oczywiście dlatego że jest bardzo dobry, a nie dlatego że nieziemska laska zaraz na początku filmu paraduje sobie na golasa i ubiera bieliznę, stosownie wypinając się do głównego bohatera. Co prawda po tej scenie (na początku filmu, czyli po kilku minutach) stwierdzam że w sumie chyba film nie taki dobry, i nie chce mi się go dalej oglądać... Albo np, ponieważ interesuję się fotografią, sam nawet fociłem kiedyś, to pooglądam artystyczne zdjęcia na portalach fotograficznych albo profilu znajomego fotografa, gdyż mam wielką ochotę na odrobinę sztuki. Co prawda zatrzymuję się dziwnie długo na stosownych zdjęciach, ale to pewnie przypadek. No i cóż za szkodę może wywołać fotografia artystyczna? I tak dalej - milion jest takich racjonalizacji. Albo np Żona w ciąży, poród, itp, długie miesiące niczego? Noż kurwa.. a może jednak wyjątek? No, że tak ogólnie to nie, ale w tej szczególnej sytuacji, to się nie liczy.. i tak w chuj razy. Jak sobie twardo uświadomisz że cię mózg robi w chuja by się dopaminą nakarmić a ty jak ciota dajesz się mu w chuja robić - chyba że postanowisz inaczej - to się da to wytrzymać i to naprawdę bez specjalnego wysiłku. Jako że jestem wierzący, modlitwa, byle regularna - pomaga. Nazwijcie to jak chcecie, że niby mózg programuję - dobrze, może programuję, grunt że działa. To jest najgorsze. Uczucie typu "wszystko się wali więc pierdolę wszystko, postanowienia też". Wiele wiele lat kasowałem licznik z tego powodu. Aż powiedziałem dość - nawet czemuś takiemu się już nie dam. A jak się dam, to powrót do iluś tam dni, tygodni, miesięcy - będzie dwa razy trudniejszy. Albo dziesięć razy. Super moce... hm. Na pewno większa pewność siebie, większe zdecydowanie, większy SZACUNEK DO SIEBIE - to dla mnie jest najważniejsze z tego wszystkiego. No i ogólnie chce się bardziej żyć. Tylko uważaj by nie włączyć sobie programu pt: "o ja biedny nieszczęśliwy, wszyscy ruchają, fapią a ja nic..." Ogólnie program użalania się nad sobą z jakiegokolwiek powodu powinien pójść w diabły. Za to psychicznie różni się bardzo. Technicznie zresztą też. To niech radzą, Wiem co chcę - chcę nie fapać, kropka. Wszystkie fazy powyżej przechodziłem, nie zwaliłem i bardzo się z tego cieszę. A panowanie nad seksualnością bardziej pomaga w nie wsadzeniu nieodpowiedniej lasce niż codzienne fapanie. Kiedyś, dawno temu (15 lat temu - ale czas leci) po trzech razach (zwykle tyle nie robiłem, ale tego dnia jakoś tak wyszło) i tak przeleciałem koleżankę z pracy po imprezie (w ogóle nie planowałem, nie miałem ciśnienia, jakoś tak poszło). Pewnie nikogo to nie przekona, ale mniejsza - niech każdy robi co chce. Tylko nie wkręcajcie ludziom że fap jest spoko, a problem tylko w porn. Może dla was, ale tak ogólnie to nie.
  18. Dni? Kilkaset. Lat pytaj Aż sobie sprawdziłem, bo nie pamiętałem tego - 7 sierpnia 2018 napisałem że mam już 3 tygodnie. Czyli od mniej więcej 17 lipca 2018 (nie pamiętam te 3 tyg to były dokładne 3 czy też "mniej więcej" - ile to będzie dni? Ja pierdolę.. 1268. Ale to zleciało.... Dzięki Panowie! miło sobie uświadomić niezły wynik
  19. Trochę mnie śmieszy jak rozmaici ludzie (nie tylko na tym forum) przechodzą gładko od "nofap, noporn" do zdania "noporn, w sumie fap może być" Nie jem słodyczy! A potem: no dobra, tylko drożdżówki, i ciasteczka bez posypki, i cukerki, ale bez czekolady". Trochę to przypomina panny z cyklu "nie jestem taka jak inne! nie jestem łatwa!" a kiedy już wszyscy przyznali rację, to można już być łatwą i taką jak inne. Oczywiśce róbcie co uważacie, cóz mi do tego - ale tak to wygląda. Moje zdanie - nie tylko porno ale i fapane robi z faceta cipę. Organizmowi od niefapania nic się nie stanie - większość czasu w historii ludzkości większość ludzi nie fapała bo nawet nie wiedziała jak, i ludzkość jakoś przeżyła. Dziś mnóstwo ludzi i nie fapa i żyją, domniemuję że całkiem nieźle (ja nie narzekam ). Dotyczy to zarówno ludzi mających seks jak i nie mających seksu w ogóle - już dawno obalono mity o rakach prostaty spowodowanych brakiem seksu i fapu, oraz innych przypadłościach z tego powodu.
  20. No, generalnie seks jest spoko, zwłaszcza na początku, albo gdy doświadczasz pewnej nowości. Ale te nowości ekscytują też do czasu. Natomiast dla mnie jedym z większych przeżyć było wejście na najwyższe szczyty Europy i zdobycie pięciotysięcznika w Kaukazie. A także zdobycie pozwolenia na broń, kupno kolejnych sztuk itp. Obecnie - nie ma większej radości jak satysfakcja z własnych dzieci. Dla tego jednego - warto się przemęczyć w małżeństwie. Zwłaszcza że przy odpowiednim nastawieniu, to wcale nie aż tak trudne - jeśli kobieta ma zasady, to nawet jej gadzi mózg można przecierpieć, tylko trzeba ją odpowiednio wychować.
  21. Poczytaj Bartka Nosiadka - "zarabianie uczciwych pieniędzy". To nie jest książka o zarabianiu, wbrew tytułowi - albo inaczej, nie jest głównie o zarabianiu. On to najlepiej tłumaczy jak sie da. Do tego podaje historie ze swojego życia (a pracował w różnych zawodach). W skrócie - jest olbrzymi deficyt ludzi, którzy naprawdę rozumieją innych, a do tego są uczciwi i mają zasady. A dobro rzadkie jest dobrem cennym. Również w wymiarze materialnym.
  22. Dokładnie tak wyglądają dyskusje ludzi którzy nie wiedzą rzeczy absolutnie, ale to absolutnie podstawowych. Na przykład tego że Beck nie mógł tak powiedzieć i to z dwóch przyczyn: po pierwsze nie dożył końca wojny, a po drugie - był żołnierzem. Konkretnie pułkownikiem artylerii. Więc po pierwsze - nie mógł nie wiedzieć o stanie wojsk (a jaki premier mógły nie wiedzieć wiedząc że się szykuje wojna?), a po drugie, gdyby tego nie wiedział, na pewno by się do tego publicznie nie przyznał. Ani prywatnie.
  23. Fajnie, o ile to jest poważna rozmowa. O co w dzisiejszych czasach pełnych ekspertów od wszystkiego - coraz trudniej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.