A już szczególnie jak czytam, że karma odda sprawiedliwość komuś kto złamał przykazania boże. To jest dopiero beka.
Karma to nic innego jak samoukaranie się za coś co matrix wmówił nam jako grzech, czy zły uczynek. Człowiek podświadomie później dąży do tego, żeby "naprawić" "winę". Kiedy zaś komuś coś się przydarza, mówią "karma wróciła", tyle, że mierzenie karmy odbywa się dziwnym sposobem za pomocą skali zaprogramowanej przez matrix.
Za zdradzanie partnera czeka nas zdrada. Tylko ciekawe skąd natura wie co to zdrada. No bo jak mają papier to zdrada. Jak mają papier ale sobie pozwolą na skok w bok to nie zdrada. Itd. Pan buczek pewnie siedzi i analizuje aspekty prawne karmy hahah.