Skocz do zawartości

Subiektywny

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2348
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    83
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Subiektywny

  1. @Dobi- @ninchyba nie jest w małżeństwie... Konkubinat Co do wyprowadzenia się - owszem, może dać to argument kobiecie że 'porzuciłeś i przestałeś się interesować synem'. Nawet nie mam pomysłu jak to obejść. Umowę spisać z podpisami notarialnie poświadczonymi w zakresie ustalenia zasad wspólnej opieki nad synem? Podpisy notarialnie poświadczone by była data pewna... Może uderzyć w kierunku ugody sądowej. Opłata 40zł, ustalacie przed sądem rejonowym treść ugody w zakresie wykonywania opieki, klepnięta przez sąd ugoda ma moc wyroku. Takie luźne pomysły - tak czy inaczej i umowa i ugda wymagają porozumienia i zgody obu stron. Jak się kobieta zaprze - ani umowy nie podpisze ani ugody nie potwierdzi. Poza tym powyższe oba elementy nie dają Ci pewności - dają wyłącznie pewne argumenty przy późniejszym sądowym rozwiązywaniu problemów z opieką. Nic więcej - tylko argumenty... S.
  2. Padło wspomnienie o 'fachowcach' od grzejników i ile życzą sobie za usługę. Budowałem się więc pamiętam stawki za położenie metra gresu, za armaturę, za elektrykę itd. Były to spore stawki. I miałem cały czas jeden dysonans poznawczy. Ale to kolosalny. Goście żądali solidnych kwot ale ... ni w ząb nie wyglądali na takich, którzy mają pieniądze. Przyjeżdżali szrotowatymi autami, wyglądali jak obszarpani przez stado wilków i co któryś z nich, jak już się poznaliśmy, kurwił na komorników i swoich wierzycieli. Pomimo kasowania na spore pieniądze, a robili nie tylko u mnie ale naraz na kilku budowach/inwestycjach (przez co wiecznie byli pokłóceni z kalendarzem) abosultnie nie wyglądali na ludźmi z zasobami. Wręcz przeciwnie. Być może wynikało to z nieumiejętności późniejszego zarządzania tymi zrobionymi pieniędzmi i puszczali wszystko od 1ego do 1ego. Kto ich wie ... Taki lajfstaj Druga sprawa. Znam osobiście ludzi zarabiających na etacie w okolicach 14 tys. miesięcznie, którym również ledwo starcza od pierwszego do pierwszego. Zarabiali 3500 zł - ledwo starczało, zarabiali 7000 zł - po chwili również ledwo starczało, później 10000 zł - i historia szybko się powtórzyła. Przy 14 tys. jest tak samo. Jakoś pieniądze się ich nie trzymają. Jak komplety wypoczynkowe to wyłącznie nówki Klera za 30 tysi - nie mają tyle na koncie? Wezmą w ratach na kredyty! Hi-fi Ti-Vi 65 cali - identyko, na kredyt. Auto nówka sztuka z salonu - na kredyt. O domu litościwie nie wspomnę... I co z tych 14k pln jak raty zjadają ponad połowę z tego? To jest dopiero stan umysłu... Gdybym żył solo - jestem w stanie utrzymać się, na naprawdę sympatycznym poziomie, ale bez zbędnych wydatków na głupoty, za 1/4 tego co zarabiam. 3/4 mogę swobodnie przelewać na sub-konto. Owszem, mogę polecieć po nowego Mercedesa C klasę w coupe do szpanu do salonu w kredycie, walnąć sobie 150cio metrowy apartament w kamienicy równie za kasę banku, urządzić się w środku prosto z najfajniejszych katalogów Kler, Bo Concept i Porsche Design - równie za kredyt oraz codziennie wpierniczać sushi i mikro dania kuchni fusion w maksi cenie w najmodniejszych aktualnie knajpach - ale to niezawodny sposób na zniewolniczenie się. Zeżrą mnie raty, rachunki, niewolnicze przywiązanie do wyśrubowanego sposobu życia a na końcu - stres, że gdy w sytuacji losowej zostanę bez niczego - komornik zapuka do mych drzwi w ciągu 3 miesięcy ... I bańka pryśnie. Aktualny plan? Po 1 stycznia kupno nieruchomości na wynajem. Niedużych - dwa pokoje, kuchnia, łazienka. Razem z kolegą uderzymy też również w kierunku nieruchomości w Warszawie - nowe budownictwo, kawalerki czy małe M-2 dobrze skomunikowane z centrum. Warszawa ma największą ilość chętnych na wynajem, do pracy uderza tam masa ludzi - efekt skali jest nieporównywalny z żadnym innym miastem w Polsce. Kolega co prawda proponował kawalerki dla studentów we Wrocławiu, ale studenci to niepewny interes Tak czy inaczej - dążę do tego, żeby w przyszłości przynajmniej ok 1/3 źródeł dochodów stanowiły pasywne dochody z wynajmu. 2/3 z wykonywanej osobiście pracy, 1/3 ze źródeł niskoobsługowych. W w razie jakichś nieprzewidzianych perturbacji - owa 1/3 starczyła na normalne życie, bez fajerwerków ale również bez szczypania się co włożyć do koszyka a raz w tygodniu - wyjść sobie do jakiejś knajpki bez kalkulowania, czy dać napiwek miłej barmance czy też lepiej przeznaczyć tą kwotę na zgrzewkę ryżu w Biedronce Jeśli interesuje Was skąd mam kapitał na owe nieruchomości to uprzejmie informuję - z oszczędnego życia przez ostatnie 5-6 lat. Z odkładania od 50 do 70% pensji. Lata minęły szybko a suma się uzbierała już sensowna. I owszem, nie jeżdżę wspomnianą już C-klasą w coupe prosto z salonu, nie leżę na sofach za 30k pln, nie chadzam z garniturach od Zegny (swoją drogą - cholernie przewartościowane i cena nieadekwatna do jakości) oraz nie siedzę dwa razy w roku na Seszelach, Malediwach czy na safari w Kongu. Za to ... wymieniłem powyższe na ową perspektywą zainwestowania w pewien stopień niezależności. Jak mawiają sąsiedzi zza Buga - pażiwiom, uwidzim Bo, za przeproszeniem, przepultać i rozpieprzyć jest łatwo - oszczędzić i odmówić sobie nagrody w postaci natychmiastowej konsumpcji - to już inna para kaloszy. Jak coś mi się urodzi w temacie - będę dawał znać S.
  3. Panowie, Mając pewien ogląd na ogólną sytuację w Polsce oraz licznych znajomych rozsianych po różnych branżach napiszę tak. Książki typu 'czterogodzinny tydzień pracy' to można w realiach polskich wrzucić do poradników z działu 'pocieszenia'. Ot czytamy sobie i marzymy, że kiedyś tak będziemy mieć. Takie samolukrowanie bylejakiej rzeczywistości. Nawet ludzie których znam zajmujący się prowadzeniem blogów i szkoleniami w zakresie ich zakładania/prowadzenia/reklamy etc - pomimo niesztywnych godzin pracy nie siedzą 4h tygodniowo. Właściwie siedzą codziennie po wiele godzin. Raz cztery a raz dwanaście z kilkoma przerwami. Branża prawna? To samo - bez różnicy czy ludzie są na etacie czy prowadzą własne kancelarie (pracują u siebie, nie u kogoś). Godziny trzeba odbębnić. W Polsce nadal pokutują dwa przekonania. Pierwsze to takie, że należy siedzieć na dupie w pracy bez różnicy czy faktycznie się pracuje czy już zrobiło wszystko i teoretycznie można sobie iść do domu czy na obiad w mieście. Pracujesz = siedzisz na tyłku w pracy. I basta. Drugie przekonanie, ale to wynika ze specyfiki polskiej gospodarki i poniekąd mentalności - pracę należy 'kupić' jak najtaniej. Stańcie do jakiegokolwiek przetargu z ofertą - cena usługi ZAWSZE jest kluczowym elementem oceny. Tanio! Tanio! Tanio! Drugą sprawą jest to, że rynek praktycznie w każdej branży zawalony jest partaczami, którzy są gotowi wykonać pracę wartą symboliczne 100zł za 50zł - nie znają się, ale się podejmą - jakoś to będzie. Kocham to typowo polskie 'jakoś to będzie ...'. Gospodarkę mamy taką, że produkując generalnie niskoprzetworzone dobra i małej wartości dodanej - globalnie konkurujemy przede wszystkim niskimi kosztami pracy. Nie możemy przyciąć na jabłczanym logu, opatentowanej technologii - to przycinamy na pensji Marka czy Tomka by mieć produkt jak najtańszy. Takie kurna równanie w dół. To taka trochę samonapędzająca się spirala - pracownicy dostają małe pensje więc mniej mogą widać kupując. Mniej kupując - trzeba obniżyć ceny towarów i usług, co za tym idzie mniej zarobić a mniej zarabiając - sami coraz mniej kupujemy i wydajemy. I taka redukcja aż do absurdu. Co do specjalistów w każdej dziedzinie, którzy zarabiają proporcjonalnie dużo a pracują proporcjonalnie mało. Jest ich dosłownie garstka, garsteczka. Nie chce ponownie nikomu zabijać słodkich i obłudnych marzeń - ale prawdopodobieństwo, że zostaniemy jednym z takich speców jest tak nikłe że hej. Marzcie sobie proszę ile chcecie - ale generalnie a konto realizacji tych marzeń kredytów nie zaciągajcie W Polsce ma być tanio. A to oznacza, że statystyczny Janek/Krzysiek/Kryśka dostanie za swoją pracę niskie wynagrodzenie. A to z kolei oznacza, że mają mało kasy by kupić od Was usługi czy towary. Kółko się zamyka, kurtyna ! S.
  4. Panowie, Okres względnej ochrony prywatności mamy już decydowanie za sobą. A przyczyniła się do tego, niestety, informatyzacja oraz dostęp do sieci non-stop. Każdy z nas zostawia masę 'odcisków' cyfrowych, nawet aplikując o dowód osobisty dajemy nasze zdjęcie. Wszelkie dane idą w metabazę i nigdy nie giną... Coraz więcej kamer, coraz więcej cyfrowych śladów typu e-bankowość, maile, rozmowy telefoniczne, smsy, wiadomości w messengerze. Nawet w Polsce coraz więcej dziedzin administracji się 'sprzęga' w jeden system komputerowy. Skarbówka, rejestry, podatki, dostęp do kont. Ukryć się lub żyć 'poza' ? Coraz ciężej a będzie ... jeszcze gorzej. Dla mnie swoistym Rubikonem będzie odejście od pieniądza papierowego na wyłącznie elektroniczny. Wtedy Panowie, to już każdy z nas będzie na talerzu 24h/dobę. A jak widzę aktualne tendencje w świecie - to chwila ta jest bliżej niż dalej. S.
  5. Ilość Polek czujących miętę do zachodnich europejczyków jest skorelowana z ilością Ukrainek czujących miętę do Polaków. I Ukrainki również uzasadnią powyższe brakiem luzu u swoich rodaków, spinaniem się itd. A wszystko jest tak naprawdę niczym innym jak międzynarodową odmianą hiergamii bazującą na potencjalnych zasobach i perspektywach. Natasza czy Ksenia nie pochwali się swoim Olegiem spod Lwowa czy Bohdanem z Doniecka przed koleżankami, bo i kim tu się chwalić w kontekście hipergamii. Za to Paweł spod Warszawy czy Hubert z Poznania na koleżankach Kseni zrobi już wrażenie, że hej. Ksenia poczuje +100 do zajefajności. Podobnie z Polakami. Koleżankom Magdy z Tarnowa nie zaimponuje statystyczny Hubert z Rumi czy Tomek z Gdańska. Ale Jean-Luc z Tuluzy czy Antonio Maria Suarez Rodrigez z Malagi - uuuuuuuu, również +100 do poczucia zajefajności Magdy. Ego puchnie jak żabka dmuchana słomką. Ot i cała tajemnica 'fajności zagraniczych'. Już @Mosze Rednapisał - jak z tekstem wyleci Włoch czy Hiszpan to statystyczna Magda mało majtek nie zgubi z radości. Ten sam tekst w tych samych okolicznościach od Rafała czy Andrzeja - reakcja 'Uuuueeeeeeee, kim ty jesteś chłopcze, że do mnie startujesz... Za wysokie progi...". A nie daj Boże, jak powie to Rumun, Bułgar czy przedstawiciel nacji, która w powszechnej opinii 'ulicy' stoi niżej niż Polak. Uuuuu, będzie obrzydzenie że hej! No, ewentualnie jeszcze jak Polak jest ubrany w sposób który mówi 'stoją za mną środki i pozycja społeczno-zawodowa' to jeszcze, jeszcze... Ale to ponownie schemat - na tzw. dowód społeczny, a niby mówią, że nie szata zdobi człowieka ... Dygresja. Kiedyś na pewnym dużym forum o formalnej modzie męskiej toczyła się zażarta dyskusja o włoskiej sprezzaturze. Czyli pewnej nonszalancji w ubiorze, która daje owym Włochom 'to coś'. I okazało się, że jak model na zdjęciu ma na imię Luca czy Mario - no to jest w ch_j sprezzatura, luz, nonszalancja i klasa - styl ! Ale jak modelem jest Maciek czy Marcin i teoretycznie wygląda jak ów Mario - to już kurna sperzzatura nie jest, to jest NIECHLUJSTWO Ot i tyle. S.
  6. Trochę offtopowo - @Dobi, popracuj nad tym bo ewidentnie zalewają Cię negatywne emocje. Rodzinie ex nimi krzywdy nie zrobisz ale sobie głowę zryjesz maksymalnie. Nie żal Ci własnego zdrowia i dobrego samopoczucia? Nic z tego pozytywnego nie wyjdzie. Przemyśl to gruntownie - doradzam w najlepszej wierze. S.
  7. Mam bezdechy. Od lat nie wiem co to znaczy 'wstać rano pełen energii po przespanej nocy'. Jesień/zima potrafię położyć się do łóżka o 22:30, usnąć sobie ładnie i wstać dosłownie chwilę po 3:00. Efekt w 'śnie' taki, jakbym szybko przemieszczał się przez tunel/tubę i bach! odzyskuje świadomość. Lub śni mi się coś nieprzyjemnego i w ramach autoreakcji obronne - wybudzam się w tym momencie, prawie świadomie. Dziwne to ... Później od tej nieszczęsnej trzeciej do 6:45 trochę poleżę, trochę poletarguję, przysnę parę rady i znowu się wybudzę... Wiosna/lato ów objaw mnie opuszcza lub się znacznie osłabia. Powtórzę - nie wiem, jak matkę kocham, co to znaczy wyspać się. Nawet w weekend. Przyzwyczaiłem się. I tyle. Trochę pomaga cytrynian magnezu rozpuszczony w wodzie pity wieczorem, ale tylko trochę. Próbowałem melisy, ziółek, nawet melatoninę z apteki - nic nie działa. 3:00 na zegarze - oczy otwarte. I najważniejsze. Odkąd popracowałem nad swoim podejściem do życia, na niezatruwaniu się złymi myślami, nad cieszeniem się z głupot i drobiazgów oraz skupianiu się nad rzeczami pozytywnymi zamiast taplaniu w nieskończoność w tych niefajnych - owe niewyspanie zeszło jakby na drugi czy trzeci plan. Już tak nie uwiera jak niegdyś. S.
  8. Tak na marginesie dodam, że osobiście optowałem za kwotą 5000 zł netto jako poziomem 'nieźle'. Bez rozgraniczenia spłata kredytu/dzieci/żona itd. Po prostu sama kwota. Ani bez wchodzenia w ekstrema typu skąpstwo - "żywię się w Caritasie" czy też burżujstwa ja tolko szampanskoje i kawior, gospodin. S.
  9. Proszę tego nie traktować jako antyrekomendację ale próba regularnego zarabiania na spekulacji jest jak pływanie w rzece, o której wiemy że żyją w niej piranie. Wiele razy może się udać ale w końcu przyjdzie ten moment w którym ... GPW i forexem zajmowałem się od 2008r. Coś tam zarobiłem by ostatecznie wyjść na minusie. Niedużym dla mnie - ale minusie. Większość początkujących cieszy się z kilku/kilkunastu zyskownych transakcji i marzy sobie, że tak będzie zawsze. Kicha. Przyjdzie konsolidacja, wykres stwierdzi że nie wie w którą stronę ma szarpać, w górę czy w dół i w rezultacie non stop będziemy wycinani na stoplossach, niezależnie od zajętej długiej czy krótkiej pozycji. Fantaści roją sobie, że jak będzie kosolidacją to oni będa poza rynkiem tj. nie będą spekulować. A guano prawda ! O tym że była konsolidacja to się dowiemy z lewej strony wykresu (przeszłosć), prawa strona wykresu - jest ZAWSZE niewiadoma. Pięknie to się zarabia wyłącznie na historycznych, nieaktualnych wykresach, palcem na monitorze. O tu bym kupił a tu sprzedał Systemy? Przerobiłem setki. Sam je sobie projektowałem co było super sudoku dla mózgu. Zarządzanie ryzykiem? Przerobiłem z dwie dziesiątki rygorystycznych zasad - zmiana była tylko taka, że zamiast wykrwawić się w trzech strzałach - krwawiłem w kilkudziesięciu mniejszych. Każdą złotówkę którą zarobiłem - prędzej czy później oddałem do kasyna Jeśli ktoś chce zarobić na giełdzie będąc indywidualnym to niech sprzedaje systemy, szkolenia, ebooki itd - pewność że zarobi w ten sposób jest 100x większa niż gdy włoży pieniądze w spekulacje. Ostatnia uwaga - gdybym poświęcił tyle czasu ile spędziłem bezproduktywnie gapiąc się w wykresy na naukę np. chińskiego - miałbym z tego o wiele lepszy pożytek życiowy. Chyba, że jako pożytek uznam dogłębne zasady tej gry o sumie ZAWSZE ujemnej. Nawet nie zerowej - ujemnej, bo dochodzą opłaty dla pośredników w obrocie. Jeśli ktoś chce spróbować - niech próbuje. Ja marzeń zabijać nie chcę Ale pisząc konkretnie i z pełna odpowiedzialnością, jaką może wziąć mężczyzna za swoje słowa - szczerze odradzam. Dokładnie. Za to dałeś zarobić całemu przemysłowi 'giełdowemu'. Prowizję domowi maklerskiemu itd. Czyli pisząc inaczej 'Ty orałeś, Ty zasiewałeś, Ty podlewałeś - plon zebrał sobie ktoś inny'. S. Scaliłem As.
  10. Subiektywny

    Cześć

    My tu sami pomocnicy murarza, panienko. Nawet jeśli nie zawodowo to, nomen omen - na murbeton, mentalnie S.
  11. Ostatnio odbyłem rozmowę z przyjaciółmi w ramach osuszania niewielkiej butelki. Rozmowa dotyczyła kwestii od jakiej kwoty statystyczny Polak może powiedzieć, że zarabia 'nieźle'. Jako statystycznego uznaliśmy mieszkańca miasta 50 tys mieszkańców, żadne Warszawy, Krakowy czy Wrocki - bo one są swoistymi enklawami na mapie Polski. A więc mężczyzna, mieszkaniec miasteczka-miasta ok 50 tys mieszkańców 5 tysięcy netto miesięcznie? 6 tysięcy netto czy może 'nieźle' zaczyna się od jakichś 7 tys. netto ? Jestem ciekaw Waszego zdania. S.
  12. Małżeństwo ze standardową wspólnością ustawową, małe dzieci + próba wychowania kobiety która nabrała już złych dla nas nawyków? Życzę powodzenia. Zarówno w 'grze' jak i późniejszej batalii sądowej o rozwód, podział majątku wspólnego oraz regulację opieki nad dziećmi... To jak próba włoskiego strajku przez osadzonych w obozie koncentracyjnym. Nie masz asów w rękawie (wysokie SMV, atrakcyjność społeczna, oddzielne konto z kasą, własne lokum stanowiące majątek osobisty nienależny żonie etc) to ... S.
  13. No @Długowłosy- bierz się za pisanie książki-poradnika. Zejście będzie. Co do ustawiania relacji. O niebo łatwiej ustawić jest relację damsko-męską w początkowym jej okresie. Konkretna rama, konkretnie zakreślone granice po przekroczeniu których następują z naszej strony ZAWSZE I BEZAPELACYJNIE reperkusje, mniejsze czy większe. Ból tyłka w tym, że prawie 100% facetów chodzi w owym początku relacji jak naćpany, oddaje wszystko i będzie się godziło równie na wszystko w zamian za kolejną porcję działki (miłość, przebywanie razem z kobietą-obiektem uzależnienia, seks). Z tego co zauważam - statystyczna kobieta w relacji szybciej wychodzi z trybu 'motylki w brzuchu' i wchodzi w tryb 'rachuję, kalkuluję i stawiam relację pod siebie i swoje oczekiwania'. Facet jeszcze biega zalofciany i niczego nie zauważa gdy panna już go warunkuje jak psa i trenuje. A gdy się już się jeden z drugim z tego pierwszego ciągu miłosno-narkotycznego jako-tako wybudzi, już jest generalnie pozmiatane. Uczmy się od kobiet panowie, one to robią bezbłędnie S.
  14. A mnie po raz kolejny rzuca się w oczy schemat 'kut_sowego rodeo' młodych dziewczyn. Mogą i korzystają - skaczą od jednego do drugiego. Dziś z tobą a za miesiąc z jakimś rockmanem z kapeli garażowej. Nie minie kilka chwil - zrobi maślane oczy do 'zapowiadającego się' literata od pisania kalamburów do szuflady. Później jakiś zasmucony gość po rozstaniu z panną, którego oczywiście musiała pocieszyć... Pocieszyć w zaprogramowany przez naturę sposób I skik, z jednego na drugiego. Skik, skik. skik ! Coś jest w tym heheszkowym powiedzeniu, że statystyczny facet liczbę przeszłych partnerek zawyża trzykrotnie a kobieta - trzykrotnie zaniża ilość dotychczasowych partnerów Aż się prosi napisać kobieto, puchu marny - wietrzna istoto S.
  15. I oby jak najdłużej z tą energią @GurneyHalleck, czego z całego serca życzę.
  16. @Normalny Nie licz na jej zrozumienie. Jest kobietą. Więc z automatu 'postawiła się miejscu' Twojej aktualnej partnerki. Kobiety w swojej masie są jak BORG z uniwersum StarTreka, wsio na jedno kopyto. I mała rada, taka od serca. Mam wiele koleżanek i, nazwijmy je tak - 'przyjaciółek'. Z żadną nie rozmawiałbym o tym co tak naprawdę sądzę, wiem i myślę w zakresie układów damsko-męskich. Wiesz czemu @Normalny? Bo ostatnią rzeczą jaką mógłbym się wówczas od nich spodziewać byłoby właśnie zrozumienie. Uśmiechaj się i rób swoje. S.
  17. Oj @Rnext, oj ... Jak czytam to widzę żeśmy dzierżyli w latach szczenięcych ten sam płomienny żar romantyzmu względem dziewcząt, czystej i szczerej naiwności oraz otwartych na oścież serca i duszy. Jakże to było niepraktyczne życiowo a zarazem ... urocze. I te nieszczęsne kwiaty, też znane mi aż za bardzo dobrze ... Swoją drogą, w formie dygresji, jak słyszę od dawno nie widzianej osoby "no wiesz, codzienność, mąż, dwójka dzieci, pracuję itd. A u ciebie?" to brakuje tylko, żeby dodała: trawię, przełykam ślinę, regularnie defekuję (sic!). Jakie trzeba spierdzielone życie prowadzić lub jak bardzo spierdzielony mieć do niego własny stosunek by nie móc nic ciekawego o ty co się robi powiedzieć. Na pohybel ! S.
  18. 1) Tak, określenie 'KWŚ' to czarny pijar, pisałem o tym szczegółowo więc nie będę się powtarzał. 2) Tylko nieświadomy i nieumiejący przewidzieć przyszłości wiąże się na stałe, szczególnie małżeństwem, z rówieśniczką lub max. 1,2 lata młodszą. Niniejszym cynicznie pozdrawiam miażdżącą większość moich kolegów z liceum i studiów. 3) 50 latek i 25 latka? 25 lat różnicy? Wyłącznie z fascynacji i funu? Ekstremalnie MAŁE prawdopodobieństwo (nie liczę sław TV i ekranu, showbizu itp). Nie ma bata - statystyczny 50 latek za Chiny kontynentalne nie nadąży energetycznie za statystyczną 25 latką !!! Na początku napędzany endorfinami może da z siebie 200% normy ale szybko padnie na pysk. Matki natury nie oszukasz a na miksie kokainy z amfetaminą długo nie pojedziesz... Już się rozpisywałem ale powtórzę. Optimum to ok. 7-8-9-10 lat młodsza partnerka. Absolutne minimum to 5. Powyżej 15 to już zaczyna się na dłuższą metę science-fiction z przewagą fiction. Tak to widzę. S.
  19. Ciężko mi powiedzieć. Przyznaję się, że dziewczyny które znałem w wieku lat nastu i 2x a które były 'nienarzucającej się urody' - były i są dla mnie przezroczyste. Nie interesowało mnie co się z nimi dzieje, nie mam co do ich aktualnego stanu żadnych wiadomości/informacji. Dziwnym trafem pozapamiętywałem, a później interesowały mnie ich późniejsze losy, wyłącznie licealno-studenckie seksbomby i wożących się badboyów Ładne kobiety i tzw 'charekternicy' jakoś łatwiej utrwalają się w pamięci. S.
  20. Panowie, Islam islamem, ale wiecie że w samej Europie są miejsca, trzymajcie się mocno, gdzie jeszcze niedawno prawo dopuszczało bicie żon ? Skamieniałe relikty epoki feudalnej. Na Sarku zachowało się wiele przykładów średniowiecznego prawa. Jednym z najbardziej znanych było prawo męża do wychłostania żony, pod warunkiem że użyty do tego kij nie będzie grubszy od małego palca u ręki osoby bijącej. Jedynie senior wyspy miał prawo używać grubszego kija. Obecnie prawo to już nie obowiązuje. Dokładnie - wyspa Sark, depedencja Korony Brytyjskiej, jedna z Wysp Normandzkich z Baliwatu Guersey. Nieźle, co ? W ogóle wyspa, jej ustrój i mieszkańcy to ciekawa historia - warto się zapoznać z tematem by potem zaskoczyć ciekawą opowiastką przy sylwestrowym drinku Kto ma wiedzę i potrafi ją umiejętnie sprzedać - ten ma loszkoatencje https://pl.wikipedia.org/wiki/Sark Miłej lektury. S.
  21. Pięknie opisane Czekam na część z Kasią. I taka uwaga odnośnie późniejszej historii Meg, dość często występujący ciąg zdarzeń. Doszło to do mnie dopiero niedawno, gdy zacząłem świadomie układać życiowe puzzle. Osoby, które mają baaardzo wysoki SMV i są 'rozchwytywane' w młodym wieku - mają wyjątkowo wysokie prawdopodobieństwo 'stoczenia się' po 30, 35 roku życia. Dla kobiet są to zawsze jakieś rozejścia, jakieś wpadkowe dzieci - nierzadko z 'wieloma' tatusiami. Brak trwalszego majątku, owe dodatkowe kilogramy. Dla mężczyzn - jakieś kryminały, ciemne machlojki po których wychodzą solidnie życiowo obici i bez kasy, wieczne długi, wiszący komornicy z nakazami zapłaty. I jedni i drudzy - nienauczeni 'pracy nad sobą i ze sobą' bo wszystko dostawali od życia gratis - w późniejszym okresie dostają niezłego prztyczka w nos - a z dawnej zajebistości i wysokiego SMV - pozostają mgliste strzępy albo i nic. Te wszystkie nastoletnie czy dwudziestoletnie modelki - rówieśniczki, które pamiętam. Ci wszyscy licealni/studentcy badboye od imprez, awantur i pożyczonych od ojców samochodów... Tak, jest w tym pewna zależność. S.
  22. Jeszcze nie. Ale trzymaj rękę na pulsie. S.
  23. No proszę, widzę że po raz kolejny @Mosze Redmnie uprzedził z wyczerpującą odpowiedzią Kiedy Ty masz Bracie czas na to ? Panowie, W 90% gdy słyszycie od panny 'dam znać', 'zastanowię się' itp - wszelkie odpowiedzi wskazujące, że teraz Wam nie da odpowiedzi ale 'kiedyśtam' - znaczy to jedno. Jest to NIE powiedziane w kobiecy sposób. Nie powie wprost więc odmówi w ten sposób. Czemu nie powie nie bezpośrednio? Raz, one tak mają. Dwa - kalkulują jak bukmacherzy i nie wiadomo, czy w przyszłości do czegoś się jeszcze jej nie przydacie. Więc po co ma Was do siebie zrazić Również polecam to co zaproponował Red odnośnie trybu pytanie. Macie zadawać pytania w istotnych kwestiach, na których Wam zależy nie tak aby można było na nie odpowiedzieć TAK/NIE ale dając alternatywę do wyboru. Jak z ową kawą w czwartek czy piątek, bliżej 17ej czy 19ej. Wówczas sprawa jasna - będzie chciała - odpowie pozytywnie co najwyżej modyfikując czas i miejsce. Nie będzie chciała - dziękuję, do widzenia. Zero żebraniny. I uwaga - ważna kwestia, którą 'przeocza' duża część męskiej populacji. Zdarza się, że to co my traktujemy jako pytanie np. 'czy umówisz się ze mną na spotkanie w sobotę o 19ej gdzieśtam?' - ze względu na ową składnie, sposób mówienia, naszą nieświadomą mowę ciała (bo nam zależy - a to na słowiańskich szczerych twarzach widać jakby czarnym markerem wyrysował!!!) oraz wysokie mniemanie o sobie panny - owa panna potraktuje jako 'tryb żebraczy'. Ot kolejny 'proszący petent' i na drzewo z nim, niegodnym obcowania z doskonałością Pamiętajcie o tym. S.
  24. A którego z nas nie nosiło od dołu do góry i od lewa do prawa gdy przychodziło do emocjonalnych spraw damsko-męskich tego typu jakie aktualnie przeżywał/przeżywa @RedBull1973. Każdego. Powtórzę się, trzeba być cyborgo-androidem bez uczuć by wszystko w 100% brać na logikę oraz rachunek zysków do strat a strat do zysków. U nas na forum możemy spokojnie pokazać i opisać, że nas nosi. Że coś się z czymś w nas ściera, wewnętrznie napiera. Że o 17ej w sobotę jesteśmy w euforycznym nastroju i chcemy ruszyć na miasto ogarniać super quest RPG rypu "Fejm, Swag, Yolo, Okowita i Mdlejące Białogłowy" a dwie godziny później siedzimy wkurwieni i zdemotywowani do czegokolwiek. Bo to życie. Tu (znaczy się na forum) jest taki męski poligon. Można opisywać zarówno swoje sukcesy jak i porażki - a szczególnie warto opisywać niepewności. Zbiorowa Mądrość i Doświadczenie Forum w postaci Bytu Wielorakiego tj. Braci - doradzi, zada dodatkowe pytania, a jak trzeba - opieprzy od góry do dołu - bo i tego mężczyzna od czasu do czasu potrzebuje. Tu, na poligonie, nikt nie wali do nas z ostrej amunicji, nikt prawdziwych bomb kasetowych na głowę nie zrzuca, z maczugą w ręku nie każe szturmować po płaskim terenie na gniazda doskonale wstrzelanych karabinów maszynowych. Tu można się trenować do woli. Mentalnie trenować. Spróbuj jeden z drugim zrobić coś takiego w małżeństwie/związku lub ogólnie odkryć się z tym przez partnerką. Pozamiatane. One zawsze mówią, żeby im powiedzieć co człowieka dręczy, przytulą, pocieszą w sposób emocjonalny a nie logiczny, przyczynowo-skutkowy. To jedna strona medalu, druga jest taka - że gdzieś tam w podświadomości zakonotują sobie, żeś słabiak i mięczak, a co gorsza - gdy przyjdzie godzina kłótni i wypominania - rąbną ci tą okazaną przez ciebie słabością jak obuchem między oczy. Nawet nie z wyrachowania, od po prostu w ferworze emocji puszczą im hamulce i dadzą dojść do głosu swojej podświadomości. I dziękuję, do widzenia. Poligon Panowie Bracia, poligon. Korzystajcie z niego. S.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.