Bo tu poza wsparciem pisanym, nikt nie poda recepty jak to obejść.
Jeden spróbuje przeczekać, drugi będzie walczył, a trzeci nawet nie będzie wiedział, że ma problemy.
Kiedy przychodzą do mnie nieszczęścia przypominam sobie jak je pokonałem wczęśniej, co sprawiło, że wyszedłem z dołka. W moim przypadku był to boks, wysiłek fizyczny. Byłem spokojniejszy, zmęczony i czesto wracajac z treningu z torbą na ramieniu dostawałem olśnienia i łapałem siłe do pokonania trudów życia.
Tak czy siak....trzymam kciuki i wierze, że ogarniesz się szybciutko....bo inaczej skończysz jak ten meżczyzna z postów wyżej, a na pewno nie warto.