Skocz do zawartości

Mosze Red

Starszy Moderator
  • Postów

    15158
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    375
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Mosze Red

  1. Ja rozumem do czego zmierzasz, tylko stwierdzam jak to wygląda u nas na prywatnych uczelniach. I w tej patologii dochodzimy do sytuacji gdzie najcenniejszą edukację młody człowiek może odebrać w domu w wieku 6 -18, dostosowaną do swoich zdolności i chęci. Ponieważ edukacja państwowa zwyczajnie jest niepraktyczna i nisko wartościowa. Tyle że sami rodzice i dziadkowie muszą być na odpowiednim poziomie, a to rzadkość.
  2. Nawet jak są prywatne to muszą realizować program państwowy
  3. Polskie fabryki magistrów zwane potocznie uczelniami wyższymi w większości wypadków nie zapewniają nic przydatnego w życiu zawodowym, oczywiście nie wszystkie uczelnie i nie wszystkie kierunki, zdarzają się chlubne wyjątki. Znacie mnie jednak na tyle, aby wiedzieć, że o chlubnych wyjątkach pisać nie będę tylko zwyczajowo, o wszechogarniającej patologii. 1 Geneza problemu: Geneza problemu leży jak większości innych problemów w naszym pięknym, acz smutnym jak pizda podczas okresu państwie na początku lat dziewięćdziesiątych, końcówce osiemdziesiątych, jakoś tak. Wraz z upadkiem komunizmu na wyższych uczelniach pojawiły się nowe trendy, nowe kierunki, nowe metody edukacji, a dobór kadry naukowej pozostał ten sam iście perlowsko - pegerowski. Królowało tak zwane po znajomości i z politycznego nadania. Na dodatek namnożyło się nowych kierunków takich jak reklama, marketing, zarządzanie w biznesie różnej wielkości. Pytanie za sto punktów kto miał tego uczyć? Skoro za komuny reklama była do dupy wykonana i realizowana na poziomie kilka szczebli poniżej tej z okresu międzywojennego. Marketing, który wcześniej w praktyce nie istniał, promowanie jakichkolwiek produktów nie istniało, no może byli ludzie, którzy mieli wprawę w anty promowaniu, ale ci przeszli do sektora prywatnego i zajmują się mediami z rodzaju gadzinówek. Biznes był tylko państwowy i zarządzany z dupy. No, chyba że trafił się jakiś przedwojenny fachura, który szczęśliwie nie został zaszlachtowany przez czarnych lub czerwonych, ale to sporadyczne przypadki. Tak więc nasze kochane uczelnie zaczęły taśmowo wypuszczać magistrów kierunków, których tak naprawdę nie miał kto wykładać, przedmioty wykładowe wymyślano z dupy, żeby pasowały do kwalifikacji starych profesorów lub wykładali je ludzie, którzy nie mieli pojęcia, co wykładają. I powstała rzesza magistrów, doktorów i pseudo profesorów, którzy w cywilizowanym świecie u kompetentnego wykładowcy dziedziny, w której się specjalizują, nie mogliby auli zamiatać. Mamy potem takich utytułowanych speców piszących prace naukowe na trzy strony o sprzątaniu boisk czy hodowli rybek, dobrze, że nie piszą o pierdzielonej hodowli jedwabników. Tak więc mamy genezę, pewnych spraw nauczali ludzie, którzy nie mieli o nich bladego pojęcia, bądź mgliste pojęcie teoretyczne. Pamiętam z tamtego okresu lat 90 tych organizowane różne konkursy typu „Turniej młodych mistrzów handlu” gdzie konkurowało się wiedzą i skillami rodem z PGR u lub sklepu mięsnego z asortymentem na kartki. 2 Patologia: Ponieważ obsadzanie stołków opiera się na etatyzmie i zdobywaniu bezwartościowych w cywilizowanym świecie tytułów naukowych, gdzie tak naprawdę liczą się umiejętności mamy poziom zarobkowy wykładowców żenująco niski. Byłoby to oburzające, ale nie jest. Poziom zarobków jest w większości przypadków adekwatny do posiadanych umiejętności. Zarobki doktora na poziomie gościa ze zmywaka w UK lub pakowacza konserw przy taśmie w okolicach Monachium. Powiedzmy sobie szczerze, jak ktoś ma minimum talentu i jest dobry we własnej dziedzinie, będzie dorabiał grubą kasę w sektorze prywatnym lub zawinął go zagraniczne uczelnie. Co zostaje dla naszych doktorów? Tylko praca za ochłapy od państwa lub ochłapy za projekty z nadania unijnego. Kończą jako adiunkci na uczelniach z drugiej pięćdziesiątki w kraju, który nie oszukujmy się, jeśli chodzi o poziom kwalifikacji, zapewnianych przez wyższe uczelnie jest w głębokiej dupie, mało, która uczelnia jest w światowych rankingach, choćby pod koniec listy. Nic nieznaczący naukowcy z pseudo uczelni z przestarzałym systemem nauczania, bez wiedzy praktycznej o własnych przedmiotach wykładowych. Co robi taki człowiek z doktoratem, szlachtuje się latami, żeby zdobyć habilitację później profesurę, traci życie na pisaniu głupot z dziedzin często nie przydatnych lub bardzo niszowych, co nie daje ani rozwoju własnego takiej osobie i absolutnie nie tworzy dobra narodowego w postaci motoru napędowego dla przemysłu, jakim od zawsze była nauka. 3 Zdrowy system: Jak w większości cywilizowanego świata, świeżo upieczony magister idzie do pracy, jeśli był wybitnie zdolny, będzie się doktoryzował. Co robi świeżo upieczony pan doktor? Tkwi na uczelni? Pisze bezsensowne prace na trzy strony? Oczywiście, że nie jak był dobry w swojej dziedzinie rusza w świat biznesu lub poważnych komercyjnych badań. Jeśli był naprawdę wyjątkowym geniuszem o licznych talentach wtedy i tylko wtedy otrzyma propozycję wakatu na uczelni „z marszu”. Większość ludzi wraca na uczelnie po latach ciężkiej pracy i zdobywaniu praktyki w zawodzie. Nie ma habilitacji, nie ma profesur (w większości krajów cywilizowanego świata, który góruje nad naszym pierdziszewem poziomem rozwoju w każdym aspekcie naukowym profesor to doktor, który wykłada). Dajmy przykład, spec od marketingu, który przeprowadził kilka spektakularnych kampanii marketingowych dla wielkich koncernów jak coca-cola czy im podobnych, dostaje ofertę pracy na uczelni jako wykładowca. Dostaje ją dlatego, że jest specem w swojej dziedzinie, zarobił dla firm grube miliardy, często o takich ludzi walczy wiele uczelni i oferuje im bajeczną kasę, na dodatek inne bonusy oraz dopasowują grafik wykładów dla jego wygody tak, aby nie musiał rezygnować z dotychczasowej pracy. Prosty system na uczelni zostajesz, jak jesteś wybitny lub po studiach pokażesz, że jesteś wybitny poprzez swe wyniki w prawdziwej pracy, wtedy wrócisz na uczelnię w glorii za grubą kasę. Tak jest nie tylko w przysłowiowym marketingu. Tak samo jest w dziedzinie prawa gdzie znany sędzia, obrońca lub prokurator wykłada jednocześnie na uczelni. I bardzo wielu innych dziedzinach. 4 Efekt domina: Czy znacie Sławka? Tak TEGO Sławka, postać na forum wręcz legendarną. Postać, która w opisanym wyżej skorumpowanym systemie nie potrafi skoczyć wyżej wała. Jak można nazwać osobnika, który zbliża się do pięćdziesiątki i nie potrafi utrzymać wystarczającego poziomu swych prac, aby w końcu uzyskać habilitację i zostać samodzielnym pracownikiem naukowym. Niektórzy nazwaliby taki twór nieudacznikiem. Ja go nazywam doskonałym przykładem tego, jak ten system działa, kogo zatrudnia, a efektem tego nie jest uczelnia wyższa zapewniająca przyszłość młodym ludziom tylko fabryka magistrów, kończących w sieci na kasie lub za barem, jako nisko płatna siła robocza w sąsiednich krajach, pocieszające jest jedynie to, że ci młodzi ludzie zarabiają lepiej w prostej pracy niż ich wykładowcy i mają większe szanse na rozwój zawodowy. Efekt domina: patologiczny system doboru pracowników naukowych → niski poziom nauczania → nauczanie rzeczy niepraktycznych → masowa produkcja nisko kwalifikowanych pseudo specjalistów. Tu sypnę przykładem, rozmawiałem niedawno z kolegą mieszkającym w USA, który jest doktorem nauk ekonomicznych, będącym pracownikiem średniego szczebla w korpo, odpowiadającym za realizacje kampanii marketingowych produktów. Kolega jako spec od marketingu (spec średniego szczebla) zarabia 700k USD rocznie, szef jego działu zarabia wielokrotność tego. Ostatnio podczas rozmowy na SK zwierzył mi się bardzo nieśmiało, że jeśli jego kariera będzie się dalej rozwijać w dotychczasowym tempie, to może za kilka lat otrzyma propozycję pracy ze swej rodzimej uczelni. Kminicie różnicę? Inny przykład, moja kuzynka mieszkająca aktualnie w Australii, podczas wizyty w Polsce, jest biologiem i genetykiem prowadzi skomplikowane badania nad organizmami morskimi. Dostała już trzeci z rzędu grant na badania, gdzie jej budżet zamyka się w okolicach 6kk USD rocznie. Wróćmy do wizyty w Polsce, przy spotkaniu z tubylczymi naukowcami padł tekst, wróciłaby pani do kraju, jakoś panią wkręcimy tu i tu (jakby jej wielką łaskę robili) z pani talentem to trzeba wiedzę poszerzać, a nie się marnować, trzeba koniecznie dążyć do profesury (serio kurwa leśne dziadki, więcej się nauczy od teoretyków, dłubiąc w teorii, niż mając dużą kasę na własne badania?) No i leśne dziadki z postkomunistycznego układu myślą, że mogą zaoferować coś młodej pani naukowiec z dużymi dotacjami, która ma na koncie kilka znaczących publikacji w anglojęzycznym środowisku naukowym, która pisuje do czasopism, które oni co najwyżej mogą prenumerować. Ja się pytam, jakim trzeba być zadufanym w sobie idiotą? Jak zareagowała kuzynka? Uśmiechem z politowaniem i tak nie zrozumieli. Wróćmy do Sławka, brak talentu i brak postępów, podrzędny pracownik niesamodzielny z uczelni z drugiej pięćdziesiątki (krajowej podkreślam). Co zostaje takim osobom? Pompowanie samooceny tak samo, jak opisanym wyżej leśnym dziadkom, poprzez zdobywanie kolejnych etatystycznych szczebli kariery podpartych nic nieznaczącymi w szerokim świecie tytułami. Próby realizowania się na różnych polach książki, blogi, konkursy. Ba, raz się nawet udało, drugie miejsce w konkursie dla blogerów. Niestety było to w epoce internetu kopanego, czyli gdzieś dekadę temu. Zaczęły się marzenia o pisaniu do znanych pism, nawet był uścisk dłoni kogoś z wielkiego świata, ale na uścisku się skończyło. Maluczki Sławek nie rozumiał, że łaska ludzi z wielkiego świata na pstrym koniu jeździ, a poklepanie po ramieniu i kilka pochwał nic nie kosztuje i najczęściej nic innego za sobą nie niesie, jest to tylko show pod publikę, nie po to, żeby uhonorować za drugie miejsce w podrzędnym konkursie, lecz po to, żeby ludzie ze świecznika mogli się pokazać, robiąc sobie dobry PR. Parobek zrobił swoje, parobek może wypierdalać. Z wielkiej kariery w znanych tytułach prasowych wyszła przysłowiowa figa z makiem. Zaczęło się budowanie przez Sławka swojego obrazu, dwa miliony czytelników, zupełnie jak by był autorem nowej biblii. Co jest łatwo weryfikowalne, dwa miliony! Na pewno powinniście znać kogoś, kto czytał książkę Sławka i musiał ją zapamiętać, wszak tylko wybitne dzieła mają taką ilość czytelników. Popytajcie znajomych, znali? Słyszeli? Tak więc nasz antybohater cierpiał straszliwie. Niepowodzenia na gruncie zawodowym, literackim, ba wieść niesie, że nawet osobistym. Tutaj akurat historia stara jak świata i nie ma co się ze Sławka śmiać, nie on pierwszy i nie ostatni nosił poroże. Ot przewrotna kobieca natura. Frustracja rosła, próbował podnosić samoocenę w miarę możliwości. Raz kupił auto z dolnej półki, takie dla gastarbeitera, żeby podreperować swój wizerunek, oczywiście auto starał się uszlachetnić wizerunkowo jak to spec od marketingu, Nawet nie przesadził, dodał jedynie podwozie od ciut lepszego opla, nie szalał, nie był to mercedes czy bmw, powiedzmy szczerze, mierzył siły na zamiary. Czasem potoczył się małym autkiem do sąsiedniego kraju, czasami autokarem. Te drobne przyjemności dawały mu poczucie, a może inaczej możliwość oszukiwana się, że jest kimś i ma wszystko, że złapał pana boga za nogi. Niestety, kolejna patologia naszej edukacji mali ludzie, z małymi sukcesami nie nauczą studentów sięgać gwiazd. To wie każdy spec od marketingu. Rozkoszuje się na co dzień drobnymi przyjemnościami klasy robotniczej jak kino czy spotkanie z kabareciarzem, ewentualnie „uczone” dysputy w gronie leśnych dziadków. Jakby powiedział Fred, „kaczka to maks, co może z niego być” Oczywiście każda frustracja znajduje swoje ujście, w tym przypadku jest to hejtowanie pewnej znanej wam osoby w internecie, takie tam skromne hobby wielkiego człowieka. Snucie wizji niepokrywających się kompletnie z rzeczywistością, wizji podstarzałego i samotnego kawalera, bez przyjaciół i z płytkimi zainteresowaniami. Żyjącego w klicie, śmietniku pełnym puszek i niedopałków. Kto zna Marka, ten wie, jak jest naprawdę. Jakoś rzeczywistość uśmiechniętego i wysportowanego, zadowolonego z życia człowieka o licznych zainteresowaniach nie przystaje do fantazji snutych na blogu adiunkta. Żal i frustracja, nienawiść i bezsilność. Niska samoocena tak można nakreślić obraz polskiego wykładowcy z zaściankowej uczelni. Brak perspektyw nadrabia tanimi gadżetami stanowiącymi śmieszną namiastkę wielkiego świata i atakami na zdolniejszych od siebie. Nic to nie zmienia. Niektórzy choćby się zesrali, nie dojdą od zera do bohatera, będą się jedynie błaźnić i w pracy i w życiu prywatnym i nawet w sieci. Tak jak nie urodzi wrona gawrona, tak marny wykładowca nie wyuczy dobrego specjalisty. Marny bloger nie będzie w stanie żyć z pisania. Marny psycholog nie zarobi kasy na pomaganiu innym.
  4. Nigdy nie uczyłem się szybkiego czytania, standardowo czytam w tempie 100 - 140 stron na godzinę (wiadomo zależy od czcionki, formatu książki, lekkości języka jakim jest napisana).
  5. Zapomniałeś dodać, że jestem cham i prostak Subiektywny jest inteligentnym gościem z wysoką pozycja społeczną, nie musi nic nikomu udowadniać, szczególnie piorąc się po gębach z ćwierć mózgami w obronie loszek atencjuszek. Panowie kolega dostał stopera na 48h na pisanie na forum. Aczkolwiek spodziewajcie się więcej takich jazd wszak za chwilę koniec roku szkolnego, rozluźnienie, cenzurki już wypisane i pewnie takich cyber maczo będziemy mieli wakacyjny nalot.
  6. Prawdziwy wirtualny wojownik, zdążył obrazić Subiektywnego. Zdążyłeś obrazić Bata Jana. Z całego twojego zachowania w tm wątku/ postach bije postawa, o której pisałem wcześniej. Prawda jest taka, że nawet tu na forum jest kilka osób , w których obecności miał byś miękkie kolanka i wzrok w podłodze. O skakaniu z łapami na dwudziestu gości z bronią automatyczną, to bajki można opowiadać w gimnazjum i pewnie inne gimby to łyknął. Wiedzę, że trafiliśmy na prawdziwego przekozaka co z szablą na czołgi i takie tam, i speca od przemocy i rozwiązywania konfliktów, tak więc:
  7. No tak, nie ma to jak niedojrzałość i popełniane błędy usprawiedliwiać teorią predestynacji. Nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie, jest tylko nieubłagana statystyka, tak jak ten, który jeździ po pijanemu częściej powoduje wypadki, tak ten, który szuka dymu częściej nie dożyje starości lub traci zdrowie.
  8. Nie wiem w jakim tempie czytasz, ale w przedziale wiekowym 15 - 25 to czytałem minimum 5 książek tygodniowo, a w dni wolne potrafiłem wchłonąć 2 - 3 dziennie. 2 książki miesięcznie to żadne wyzwanie, lepiej wyznacz sobie ilość minimalną stron o przeczytania dziennie np. 200. W ten sposób łykniesz kilka książek tygodniowo.
  9. Dam ci inny przykład, wiejska dyskoteka. Mój nieżyjący już kolega, dobry i utytułowany zawodnik był tam ze swoją narzeczoną, kumplem i jego dziewczyną. Loszka specjalnie wybrała swoją ulubioną dyskoteke, żeby się narzeczonym pochwalić i swojego ex wkurwić. Tańczył ze swoją połowicą (która zaliczała się do lokalnej trzódki), a oczywiście lokalsom niezbyt się podobało, że miastowy obraca "ich" loszki i się będzie żenił. Zaczęło się od wpychania na nich podczas tańca i jakichś podśmiechujków. Kumpel stanął twardo, pewny siebie zapytał "o co im kurwa chodzi" 10 sekund późnij leżał na glebie kopany przez stadko orczyków, a jak skończyli okazało się że miał jeszcze trzy ciosy po nożu, wykrwawił się nim karetka przyjechała. Miało to miejsce wiele lat temu, a lokalne orczyki po dziś dzień śmieją się z tego zajścia, tak to że zadźgano człowieka jest powodem do radości i "dumy" lokalnej. Drugi kumpel, który z nim był próbował interweniować ma bliznę po nożu prawie od ucha do ucha, na szczęście "kozak", który chciał mu poderżnąć gardło myślał, że jest jak na filmach przeciągniesz nożem i trup, nie ciął dostatecznie głęboko. Ten, który zadźgał mojego kolegę posiedział 7 lat i wyszedł, reszta oprawców dostała wyroki w zawieszeniu, drugi nożownik ten od podrzynania gardła dostał 3 lata, wyszedł wcześniej. Loszka miała nowego narzeczonego po upływie 4 miesięcy. Warto było się spinać, zamiast wyjść, wsiąść w auto i odjechać? Co problemy z potencją mają wspólnego z przemocą?
  10. Panowie według nowego projektu ustawy za handel w niedzielę, wigilię i wielką sobotę będzie 2 lata więzienia, przy czym nie jest sprecyzowane co to jest ten handel, jak się czyta tego gniota to wychodzi na to, że będzie można obywatela wsadzić do pierdla np. za wystawienie aukcji na allegro w niedzielę.... Jak przeglądam te wszystkie projekty ustaw PIS to widzę gołym okiem, że to zmierza do tego żeby można było zamknąć każdego za cokolwiek. Robią dokładnie to samo co PO tylko x 5, tyle że mają pro narodowy PR.
  11. Znałem kilku ludzi w takim typie. Jeden jeździ na wózku, dwóch wącha kwiatki od spodu. Jeden podczas barowej bójki przywalił głową w kant stołu, drugi dostał nóż na wiejskiej dyskotece. Oni też byli super, nigdy też nie wszczynali bójki, ale zachowywali się w taki sposób żeby ktoś inny tą bójkę rozpoczął. Nie trzeba wiele wyzywające spojrzenie, wyzywająca postawa ciała, lekki komentarz słowny, który mimochodem trafia w punkt i już jest bijatyka. Postawa "jestem zajebisty przechuj ninja" niech tylko ktoś wyskoczy. Zazwyczaj tak się zachowują ludzie, którzy są młodzi, głupi i nadmiernie pewni siebie. Pochodził kilka - kilkanaście miesięcy na jakieś sw, albo i nie, zwyczajnie napompował się na siłowni w garażu lub blokowej piwnicy i myśli że jest Bruce Lee tyle że ma więcej w bicku No i zaczynają szurać, testosteron kipi, nigdy sami pierwsi nie uderzą, ale zrobią bardzo wiele żeby inni "zaczęli" bójkę. Generalnie wchodzenie z kimkolwiek w konflikt, żeby zaimponować samiczce jest zwyczajnie głupie. Stawanie w obronie tak samo, no chyba że jest to ktoś z twoich bliskich i zostanie zwyczajnie napadnięty, a pranie się po mordach za urażoną dumę samiczki, jej tzw. honor, jest najczęściej braniem udziału w SZTUCZNIE WYGENEROWANYM PRZEZ SAMICĘ KONFLIKCIE, KTÓRY MA ZAPEWNIĆ JEJ EMOCJE. Ona jest panią na trybunach, a ty robisz za idiotę złapanego w siatkę i wypchniętego na arenę z innymi idiotami w celu naparzania się dla uciechy jaśnie pani i gawiedzi. Jak widzę jak gość jest wkurwiony na loszkę i lecą z jego ust k i ch, to pierwsze o czym myślę to to, co loszka odstawiła, że doprowadziła gościa do takiego stanu.
  12. Pół miliona postów w polskim internecie dotyczących łapania na bajtla mówi samo za siebie
  13. Sorki, jak czytam, że się za coś wziął to naprawdę nie mogę się powstrzymać.
  14. Moja wina, biję się w pierś. Sekty frustratów i stulejarzy
  15. Mosze Red

    PC pod GTA IV/V

    Tyle, że żaden z zestawowych procesorów nie jest z tych, które potrzebują jakiejś super płyty z mocną sekcją zasilania. Proponowana płyta MSI H110 pro d , to zasadniczo identyczna płyta co najpopularniejsza na podstawce 1151 MSI H110 pro vd, różnią się tylko ceną i tym, że vd ma dwa wyjścia video dla grafiki zintegrowanej, a d tylko jedno. Zwyczajnie ta sama płyta z jednym wyjściem mniej. Płyta jest najlepszym wyborem wśród budżetowych płyt i do procesorów i3 oraz i5 (wersji nie przeznaczonych do OC) jest więcej niż wystarczająca. Aczkolwiek rozumiem twoją filozofię, szczególnie jak idzie się w bardzo mocne procki pod OC, wtedy płyta to podstawa.
  16. Mosze Red

    Zegarek

    Na przyzwoity szwajcarski zegarek nigdy nie jest się za młodym
  17. Mosze Red

    Zegarek

    Przedział 600 - 1000. http://fabrykazegarkow.pl/zegarek-meski-atlantic-seamove-65451-45-31 http://fabrykazegarkow.pl/zegarek-meski-atlantic-seahunter-71360-41-61 http://fabrykazegarkow.pl/zegarek-atlantic-seacrest-50351-41-41 http://fabrykazegarkow.pl/zegarek-meski-atlantic-seaport-56350-41-61 http://fabrykazegarkow.pl/zegarek-meski-atlantic-seabase-60342-41-81
  18. Mosze Red

    PC pod GTA IV/V

    Taki jak ja mam linkowałem wcześniej XFX 550, tak naprawdę to na linii + 12 xfx daje minimalnie mniej mocy, mimo że ma "tylko" 550w. https://www.morele.net/zasilacz-xfx-ts550w-120mm-80-bronze-p1-550s-xxb9-379507/
  19. Mosze Red

    PC pod GTA IV/V

    Seria VS to budżetowa seria Corsaira, co nie znaczy że zła. Modele 450 i 550 są bardzo popularne, no ale one kosztują poniżej 200 pln. 650 już kosztuje około 240 - 250 zł, a w tych pieniądzach można lepszy zasilacz kupić niż VS 650. Aczkolwiek samemu zasilaczowi nic zarzucić się nie da, solidna budżetówka.
  20. Mosze Red

    PC pod GTA IV/V

    W moim siedzi taki: https://www.morele.net/zasilacz-xfx-ts550w-120mm-80-bronze-p1-550s-xxb9-379507/ U naszego guru jak dobrze pamiętam podobny tyle, że 650w. W biurze we wszystkich kompach dla odmiany ocz core xtreme 500 w, budżetowa ale sprawdzona konstrukcja. jednostki mają już po kilka ładnych lat i zero problemu z zasilaczami.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.