Skocz do zawartości

Rnext

Starszy Moderator
  • Postów

    10424
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    105
  • Donations

    30.00 PLN 

Treść opublikowana przez Rnext

  1. Miałem się w tym temacie nie wypowiadać, ale jednak Dobry rodzic to w większości, do końca życia - tylko potencjalny rodzic. Wśród niewolników i osób obciążonych jakkolwiek genetycznie, powinna być na tyle wysoka dyscyplina i samoświadomość, żeby zrezygnować z rozmnażania i powoływania na świat kolejnej istoty, która będzie narażona na cierpienie, znój czy niewolę. Dziś, dobrze jak nigdy, widać, że każda istota spoza kasty władzy/elit/możnych jest potrzebna planecie wyłącznie jako parobek na żerowisku psychopatów i tyranów, dążących do szczelnego zaciśnięcia niewolniczej obroży na szyi każdego ich sługi. Z rzuceniem w imię interesików, jako mięso w okopy albo choćby z zakazem pójścia do lasu. Wiem, brzmi nieco antynatalistycznie, ale im dłużej patrzę na świat, tym mniej sensu w nim widzę. Ostatecznie niech się mnożą elity i same się bujają z ziemskim znojem, jeśli tak bardzo chcą. Niechaj sobie sami własne gówno spod tyłków sprzątają. ps. Miałem taką kumpelkę, która podobnie jak nasza nieoceniona @meghan miała w młodości okrutne ciśnienie na potomstwo. No cóż, tak Was drogie panie ewolucja wyruchała. Wiadomo, instynkt, hormony i kobieta rozum traci, popadając wręcz w obłęd. Więc dorobiła się trójki dzieci pod postacią dwójki chłopców i dziewczynki. Jeden z chłopców wyszedł w miarę na ludzi, chociaż jest homo, dziewczyna (zresztą prześlicznej urody) stała się nastoletnią patoalkoholiczką a drugi chłopak wpadł w towarzystwo kryminalnych mętów. Kumpelce z radosnej realizacji tępego instynktu, zostały tylko troski na dekady a potomstwu beznadzieja i cierpienie. No i kiedyś pytam ją, gdy była koło 40tki, jak to wygląda u niej z tym potomstwem. Odparła, że kocha swoje dzieci, bo już są, ale gdyby miała wybrać dzisiaj, to by odpuściła ich posiadanie. A kobita niegłupia, wykształcona, rozwinięty rozum i posiadająca niby wszystkie cechy dobrej matki.
  2. Ba! Mało tego że prezydent naszych "bratów" oklaskuje! Premier Kanady, nasz ulubiony komuno-totalniaczek, misio-pysio i pupilek Klausa Schweina, Schaba czy jak mu tam - Justyś Trudeau vel Castro Junior, również pełen entuzjazmu klapał łapkami i uszkami. Za nimi w klapaniu łapkami podążyła oczywiście ślepa i jak się zdaje - tępa tłuszcza w postaci reszty elit intelektualnych Kanady. No w sumie nie byłoby w tym całym, kolektywnym klangorze poklaskiwania (a szczególnie w geście zaciśniętej "pięści uznania" w wykonie ukraińskiego komika) nie byłoby najmniejszego problemu, gdyby nie drobny fakt iż owacje przyjmował niejaki Jaro H. Właściwie nie, nie toczy się przeciwko niemu żadne postępowanie quasi-norymberskie, więc z pełnej trąby można podać nazwisko tego ukraińskiego nazisty, zbrodniarza i kolaboranta. Chodzi mianowicie o 89-letniego Jaroslava Hunkę. Jareczek miał wzorowy jak na ukraińskiego patriotę życiorys, bo jak tylko szybko mógł, wstąpił do najbardziej patriotycznej, ukraińskiej formacji SS Galizien, by niby walczyć przeciwko Ruskim, de facto rzezając Polaków, walcząc o III Rzeszę. Strategia wydawać by się mogło dość karkołomna, by w patriotycznej walce z Rusami bestialsko likwidować wszystko co polskie. Najłatwiej byłoby to wytłumaczyć wczesnymi eksperymentami z LSD, bo inaczej ludzki rozum tego nie pojmie. Ale jak widać, strategia taka skutkuje dość powszechnym uznaniem. Nie zdziwił bym się, gdyby na owe uroczyste wydarzenie, obwiesił się jak pajac jeszcze jakimiś medalami, uginając ciążący grzbiet pod wpływem ich grawitacji. No cóż, nie wierzę że żadne służby nie sprawdziły przeszłości Hunki. Jeśli by tego nie zrobiły, świadczyłoby to o głupocie i skrajnej nieudolności rządów tak Kanady jak i Ukrainy. A to krajom totalitarnym, gdzie kasta polityczna zamienia obywateli w swój ściśle kontrolowany zasób, nie przystoi. Żeby nie powiedzieć nawet, że to niemożliwe. Należy więc przyjąć, że doskonale ci co mieli wiedzieć - wiedzieli a mimo to zrobili co zrobili. Napluli niniejszym w twarz wszystkim ofiarom desantu w Normandii, Powstańcom Warszawskim i milionom innych ofiar nazistowskich Niemiec. Takie to elYty. Nie, nie szczuję na ukrów, zresztą mój stosunek do kacapii znacie od zawsze. Po prostu uważam, że nie da się zbudować niczego na kłamstwie i przekręcaniu historii. Takie sprawy muszą być stawiane jasno i członek gangu morderców z SS, nie powinien być uznawany za bohatera Kanady i Ukrainy. Mnie to jako Polaka (no mniej więcej) - skrajnie obraża. To już nawet Szkopy uznały swoje winy i jakoś tam się międzynarodowo pokajali. A kacapy jak to kacapy - kręcą, kłamią, kombinują i manipulują. https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/skandal-z-udzialem-zelenskiego-oklaskiwal-naziste-z-ii-wojny-swiatowej/r2hnv70,79cfc278
  3. @$Szarak$ nie myl bismarckowskiego wykształcenia z mądrością. Osobiście więcej mądrych ludzi spotkałem w życiu tzw. "niewykształconych". A niektórzy wykształceni byli mądrzy nie dzięki wykształceniu a mimo niego. Chyba najlepiej obrazują relacje "my i oni". Nie sądzisz? To ma służyć ludziom mniej wyrobionym i mniej zainteresowanym. I właściwie na co ma być to argument? ps. Jeśli odpisując na posta nie odnosisz się do cudzych argumentów, to chociaż się zawstydź, co wypisujesz.
  4. Znów to samo. Nie masz o czymś pojęcia (wolę założyć Twoje niedouctwo lub niedostatki w liczbie "klepek" niż inne opcje) a się mądrzysz. Przecież to bez sensu. Znasz integralne składniki faszyzmu? No to się nie zdziw jakie partie są bliżej faszyzmu jak już poznasz faszyzm od strony charakterystyki i definicji. W tym świetle nazywanie konfy partią "a'la faszystowską" jest eufemistycznie mówiąc a i to tylko po to, by wprost nie obrażać adwersarza - ciężką aberracją. Tym bardziej że zaledwie przytoczyłem fakt dot. postawy konfy, bez agitacyjnych podtekstów, a Ty wyskakujesz z jakąś irracjonalną agitką. Ale rozumiem, że skoro właśnie propaganda nie zgadza się z faktami, to tym gorzej dla faktów. Chociaż tym lepiej dla mąciwodów. Sondaże nie obrazują jakości ugrupowań, lecz jakość elektoratu. A jak wiadomo, cytując klasyka "ciemny lud wszystko kupi" bądź do wyboru "ludzie są tak głupi że to działa" bo w końcu jest mało że ciemny i głupi, to wciąż ociemniany i ogłupiany przez zdegenerowany aparat państwowy ze swoimi "elYtami" na czele. I tu widać ile jest "ciemnego luda" w narodzie. Mocno się wygłupiasz próbując sugerować coś przeciwnego. Przerażające, choć właściwie potwierdza powyższe twierdzenie. Więc "mucha w polskim kiblu" będzie nadal żyła, obsrywając co popadnie, no bo z kim ją ubić? Słuchałem pod wieczór. Jak już powiedział o "nagim królu" to pomyślałem, że na wszelki wypadek zastrzegę, że z p. Witoldem nic mnie nie łączy. Nawet osobowość równoległa
  5. No jest coś w tym. Ale wracając jeszcze na chwilę do "odwetowej miłości" ze strony UKR, embargo wprowadziła nie tylko Polska, ale również Węgry i Słowacja. Do tego Chorwacja aktualnie rozważa wprowadzenie zakazu. A UKRy mają problem tylko z Polską. No ciekawe, nie? Naród kacapskich kanalii... (to żadna nienawiść, tylko wniosek z obserwacji).
  6. @Dworzanin.Herzoga a pisałem tutaj niemal dwa lata temu o Ukraińcach, gdy się tylko zaczął "obłęd miłości" - "uratuj żmiję zimą, ukąsi cię wiosną.". Ludzie byli tak upojeni łatwą okazją do manifestowania dobroci, szlachetności i wmuszania pomocy, że nic do nich nie docierało. Nawet własne głębokie poczucie niższości. No i dopiero po niemal dwóch latach, klapki opadają co niektórym, bo i nie wszystkim. Wciąż jako Polacy mamy niezaleczone kompleksy, niskie poczucie wartości jako naród przez co uważamy się za gorszych od chyba wszystkich innych nacji. Dlatego tak łatwo nas zmanipulować i porwać do głupkowatych zrywów. Jak byśmy szukali każdej, nawet niepozornej okazji do skompensowania niskiej samooceny nie bacząc na koszty. Zresztą politycy (w sumie z wyjątkiem Konfy) pełniący obowiązki Polaków, też się zagalopowali i w emocjonalnym rozedrganiu ogłosili siebie i nas "sługami Ukrainy". Przylepiali sobie chyba nawet na dupie niebiesko-żółte wstążki. Co chyba odbierało im resztki instynktu samozachowawczego bo oprócz trendu wywieszania "bendery Bandery" po urzędach, nawet kazali zmieniać polski język. I tak sobie wśród "elYt" trwa to "mroczne oświecenie" od czasu pLandemii, obnażając zdrajców i idiotów. Król jest nagi, tylko dlaczego tak mało społeczeństwa ma odwagę to zauważyć?
  7. @H jakiś czas temu znalazła nieopodal, sklepik z "prawdziwą" wołowiną. Produkty ponoć z lokalnie hodowanych w WLKP ras mięsnych. Rzecz jasna postanowiliśmy spróbować, mimo wszystko odrobinę sceptycznie podchodząc do tematu smaku. Moje doświadczenia z ogólnodostępnymi, marketowymi stekami czy mielonkami na burgery raczej zniechęcały do wprowadzenia wołowiny do kuchni. Nigdy nie wychodziło mi to, co zamierzałem osiągnąć finalnie na talerzu, mając jakieś wyobrażenie z kanałów kulinarnych. Już nawet uznałem, że ja i wołowina w kuchni się kompletnie nie rozumiemy. Albo gulasz lekko gumowaty, albo steki jakieś kauczukowe mimo poprawnego wysmażenia i temperatur a nawet tatara gdzieś w końcówce czuć było... mlekiem. Ale jako że akurat uwielbiam, mimo wszystko takiego z rzadka łykałem. W końcu jak przystało na bezmięsny piątek, podjechaliśmy do sklepiku z myślą o obiadowych burgerach. O, zamknięte! Jednak obok drzwi przycisk z napisem zachęcającym żeby dzwonić. Po chwili od dwukrotnego wciśnięcia dzwonka, gdzieś obok willi na parterze w której mieścił się ów geszefcik, wychodzi pani i z uśmiechem zachęca żeby chwilę poczekać i ona zaraz otworzy. Czyżby pasjonatka prowadząca dorywczo, przy mężu taki niszowy biznesik? Oj, lubię pasjonatów, nawet ich wolę. Sklepik nieduży, wyposażony i zatowarowany na pozór dość skromnie, jednak niczego z wołowiny właściwie nie brakowało. W lodówko-dojrzewalniach - antrykoty, tomahawki, t-bone'y, mieszanki gulaszowe etc. W zasadzie wszystko, czego mógłby chcieć amator wołowiny - było. Nawet ładne kawałki sezonowanej ligawy na tatara. Nosz kurrrrcze, nie rozumiem dlaczego, ale nigdy mnie nie zawiało do takiego asortymentu? Wagyu to oczywiście nie było, ale optycznie re-we-la-cja, jak na serwujący nam powszechnie badziewie, rynek marketowy. Ładne, marmurkowe przerosty tłuszczyku, mięso pięknie stlenione sezonowaniem w lodówko-dojrzewalniach, wyświetlających na bieżąco temperaturę i wilgotność. Właścicielka o sporej wiedzy na temat oferowanych produktów, odpowiadała z niemal entuzjazmem na moje najgłupsze nawet pytania (typu - czy robiła tatara z tego antrykotu :D). Rasy krów z których pochodzi mięso też wymieniła, ale podniecony jak mały chłopiec w sklepie z "resorakami", żadnej nie zapamiętałem. Skończyło się na odrobinę nieufnym, jednak ze sporymi oczekiwaniami, nabyciu testowej porcji wołowiny na burgery. W chacie odpaliłem patelnię żeliwną (bierzcie poprawkę, że teflon się kompletnie do tego nie nadaje!), dla siebie usmażyłem smasha a dla @H klasyka i po prostu... zepsuliśmy się kulinarnie. Czegoś tak pysznego i nieoczywistego po prostu jeszcze nie jedliśmy. @H to rozumiem, bo młoda dupa, ale że ja sam nigdy jakoś nie poszedłem w kierunku choćby spróbowania??? Jakoś chyba tak po prostu wołowina smakowała mi tak jak zawsze i chyba w duchu się podśmiewałem, że może być taka przepaść pomiędzy wołowiną a "wołowiną". Tą z ledwie już zipiących krów mlecznych, których "ostatnia posługa" miała lądować na talerzach a tych hodowanych u nas głównie na export ras mięsnych. Więc zanim Wam życie minie, spróbujcie koniecznie! To jest inna bajka, po której nie masz zamiaru wracać do (marketowej) rzeczywistości. No dla nas to było niemal odkrycie. ps. Taka ciekawostka - w jednej z lodówek były próżniowo popakowane paczki z mięsem wyglądającym idealnie na burgery. Zapytałem więc o nie sprzedawczynię, ta jednak orientując się po krótkiej rozmowie, mniej więcej w naszych preferencjach, odparła, że te to nieee, żeby nie brać, bo to mięso to "dwójka" i biorą je restauracje, żeby robić burgery. No tak... pps. Dorzucam fajne kompendium dla burgeromaniaków.
  8. @wrotycz to już o społeczeństwie świadczy, że grupa uczciwych i moralnych podwyższa pulę do podziału łupu kanaliom.
  9. Już chyba wszyscy zapomnieli o casusie Belgii, która niemal 2 lata (2010-11) była bez rządu a w tym czasie tubylcom żyło się lepiej. Jakieś wnioski? Podobnych brak również w przypadku tzw. "katastrofy smoleńskiej" gdzie zmiotło jednym ruchem z politycznej planszy tzw. śmietankę rządzących z prezydentem włącznie i... "Polacy, coś się stało?". Albo więc funkcje państwowych aparatczyków może pełnić ktokolwiek, byle kto, lub nawet nikt.
  10. TAK!I Nie tylko imigrantom, ale każdemu potrzebującemu obywatelowi Europy, pod warunkiem że środki pochodzą z kieszeni Premiera i Prezesa z zarobku na szparagach u bauera w wakacje. Mogą dobrać kolegów partyjnych do pomocy. TAK! Jak najbardziej a nawet do 1500+ bądź 20k+ pod warunkiem pochodzenia finansowania z zarobków Prezesa i Premiera osiąganych u bauera na szparagach. Z KolegamiKolegów j.w. TAK, ale tylko przez wszystkich urzędników państwowych jako najbardziej narażonych na korupcję. I nawet nie ograniczenia a zakazu korzystania (z numizmatami włącznie) pod karą dożywocia. TAK! Oczywiście! Ale tylko dla tych, którzy to postulują z jednoczesnym ograniczeniem im możliwości poruszania się środkami komunikacji napędzanymi energią nieodnawialną oraz zakazem używania przez nich wszelkich produktów (ubrań/pokarmów/etc.) do których wytworzenia niezbędne było cokolwiek poza wiatrem i fotonami ze Słońca. Być może da się wówczas zmodyfikować hasło "The Great Resetu" na "urzędnik goły ale wesoły". No i mamy wymarzone rozwiązanie, przez piewców 4xTAK dla "najlepszego rządu" czy jak go tam przezywają. ps. Energia jądrowa pochodzi z nieodnawialnych złóż Uranu a słoneczna z... nieodnawialnego Słońca
  11. No na przykład @H jak się dziś dowiedziała, że statystycznie tyle na nią przypadło, odśpiewała sobie pod nosem, parafrazując Kazika: "Morawa! Dawaj moje sto tysięcy" A tak serio, widząc trzeźwym okiem jakie to jest szambo i szwindel, mimo przeróżnych propozycji, trzymała się postanowienia, że mimo pokus, ona nie będzie przykładała do tego ręki. Tak że szacun, bo straszenie nawet zawiechami prawa wykonywania zawodu nie było rzadkością. ps. Od początku paru z nas pisało tu w wątku, że to chytry sposób na skorumpowanie lekarzy, żeby w białych rękawiczkach przyłączyli się do "planu". No i ci o nieskalanym morale, oczywiście poszli na "lep szmalcowników".
  12. Jakoś tak bez echa w wątku, przechodzi raport NIK odnośnie wałów polityków i nie tylko w czasie plandemii (timing ustawiony, potem chwila o chińskich elektrykach i docieramy do pani Ursuli w kontekście wałków plandemicznych)
  13. Jeśli idzie o skandynawskie kino czasu rzeczywistego, to osobiście muszę mieć na nie nastrój a trudno przewidzieć kiedy się pojawi. Do filmu się więc nie odniosę, ale może do samej myśli przewodniej, podszytej własnymi doświadczeniami z NDE włącznie. To ostatnie zresztą doprowadziło mnie do zrozumienia, że w zasadzie nic nie ma sensu, bo ani nie znamy prawideł ani celu "gry w życie" ani nic, kompletnie nic z tego co zrobiliśmy bądź nie - dla nas nie zostanie, całkowicie tracąc jakiekolwiek znaczenie. Ot przestanie po prostu zwyczajnie istnieć niczym za pstryknięciem palcami. Nic co było, nie będzie mieć żadnego znaczenia dla tzw. "samego siebie". Więc owo mityczne "życie dla siebie" może się jawić jedynie jako "sens zastępczy" podtrzymujący nas jedynie przy czymś, co nazywamy "życiem". No ale powiedzmy, że dla jednego sensem jest "leśniczówka" (np. dla mnie) gdzie co rano wychodzisz z toporem przed obejście, nakarmisz żołędziami okoliczne dziki czy wyrąbiesz kolejne drzewo, żeby pozyskać grunt na sadzonki a dla kogoś innego Lego, wyścigi samochodowe czy malarstwo. To jest i tak tylko umowna "aparatura podtrzymująca życie". No ale z takim "sensem życia" dość nieświadomie się godzimy. A co jeśli dla kogoś takim "sensem" będzie posiadanie rodziny? Dzieci? Źle? Dobrze? Głupio? A że może stracić któregoś dnia, bo jego kobieta odejdzie? i tak przecież któregoś dnia, wszystko straci każdy z nas. To może prowadzić do pojawienia się naturalnego poczucia nonsensu, które wygeneruje w człowieku "wszystkojedność" na tyle głęboką, że doprowadzi do pospolicie rozumianego "dramatu". Tym bardziej, że jako mężczyźni, zostaliśmy ewolucyjnie tak właśnie wyselekcjonowani jako poświęcający się opiekunowie i budowniczowie o wrażliwych sercach. Kobiety wyselekcjonowane zostały inaczej, bo z wielu względów muszą łatwiej przyjmować np. śmierć opiekuna na wojnie czy polowaniu, najazd barbarzyńców na swoją wioskę i wzięcie w jasyr czy do haremu najeźdźcy oraz z nim kooperować. A facet? Pozostaje mu pisać wiersze (zresztą i tak głównie faceci je piszą) albo odciąć od świadomości ból egzystencji nie do zniesienia i palnąć sobie w łeb. Choć to tak samo bez znaczenia jak dalsze życie. I lepiej skończę tutaj pisać i zajmę się piciem pysznej, gorącej kawy w ten piękny, słoneczny poranek wtorkowy. Nie macie pojęcia jak fantastycznie kładły się mgły na polach przy eS-ce o świcie. Wyjątkowo przyjemnie się jechało w tym słońcu.
  14. To ja tak na marginesie małą przestrogę wrzucę dla miłośników kombinacji "kiełbasa i grill" (sam uwielbiam). Zwykle takie gotowe wyroby wędliniarskie są potraktowane peklosolą zawierającą azotany a te pod wpływem wysokiej temperatury zamieniają się chętnie w mutagenne nitrozoaminy. Tak że jeśli kiełbaska to albo własnego wyrobu wyłącznie z dodatkiem soli kamiennej, niejodowanej albo też da się znaleźć gotową surową białą z bardzo dobrym składem i bez peklosoli (nawet w Biedrze widuję).
  15. Mnie dorzyna jej stopniowanie Wszystko jest u niej "bardziej". Bardziej słodkie zamiast słodsze, bardziej kwaśne zamiast kwaśniejsze. Jeszcze chyba nie udało mi się trafić u niej na "ciemniejsze" zamiast jej zwyczajowego "bardziej ciemnego". A przy okazji wyleciały mi z pamięci: https://www.youtube.com/@ChefJeanPierre - poza mistrzostwem, sporo można podpatrzeć metodologii organizacji pracy w kuchni https://www.youtube.com/@the_bread_code - maniak chlebowy totalny https://www.youtube.com/@HausgemachteRezepte - taka podkręcona kuchnia na co dzień o której się często zapomina
  16. Przecież to jest projekt i mokry sen elYt, daleko wykraczający poza granice Tajlandii. Kieruję często Wasz wzrok na CBDC i szkoda, że "dupa najważniejsza", bo elYty to wykorzystają, montując nam w niej, centralnie własny palec. Ostatnio (?) zdaje się tu wrzucałem - zeszłoroczny wpis:
  17. Chcesz "Śródziemie" to masz: https://www.youtube.com/@vincenzosplate - Vincenzo koryguje mnóstwo błędów popełnianych w tzw. "kuchni włoskiej" przez wielu samozwańczych speców od "carbonarry" https://www.youtube.com/@j.k_foods/videos - gość o powierzchowności niespecjalnie mi osobiście leżącej, ale paru rzeczy można się dowiedzieć z kuchni włoskiej I z innej beczki: https://www.youtube.com/@charcutaria - jednym słowem - wędliny, ale niepospolite dla nas https://www.youtube.com/@FoxxGotuje - w większości kuchnia amerykańskich fast foodów w lepszym wydaniu i mnóstwo hintów kulinarnych https://www.youtube.com/@FrenchGuyCooking - sam musisz sprawdzić czy Ci podejdzie. Specyficzny Francuz, ale stąd może jego podejście https://www.youtube.com/@TopGar - koleś wie co robi, jak coś ma być zrobione dobrze, to on to robi A tak w ogóle to w ramach "czegoś ciekawego", polecę takie książki o dość niekonwencjonalnym podejściu do kuchni: i to: Oraz "biblię" kulinarną Kenji Lopeza: Kiedyś Kenji miał swoją kolumnę na SeriousEats.com, gdzie też warto zerknąć. Tymczasem wracam do kuchni kończyć pesto bazyliowe, bo dziś małą przycinkę korekcyjną zrobiłem na krzakach
  18. @Strusprawa1 widzisz, w edukacji nie tylko chodzi o wtłoczenie mniej lub bardziej przydatnych umiejętności zawodowych czy życiowych, więc patrzenie na Twój sposób jest wybitnie ograniczone. To co umyka większości "reformatorów amatorów", leży jeszcze dużo dalej poza kompetencjami zawodowymi. A jest to coś nawet ponad "chodzi mi o to, aby język giętki, powiedział wszystko, co pomyśli głowa" Słowackiego. Bo głowa musi najpierw pomyśleć. Nie zaprzeczysz, że komfort osobistego życia zależy od środowiska w którym musisz funkcjonować a środowisko to przecież ludzie. Inaczej będzie się funkcjonowało wśród programowalnych, bo ograniczonych umysłowo biorobotów a inaczej w otoczeniu świadomych ludzi ciekawych świata ze znakomicie wytrenowanym aparatem umysłowym i kodem kulturowym/cywilizacyjnym wbudowanym w sposób zupełnie naturalny w osobowość. Bagatelizowanie roli kształcenia i jego redukcja do wyłącznie praktycznych zawodowo umiejętności, jest odbieraniem sobie i innym znacznej części satysfakcji z życia i sięgania po możliwości jakie daje. Rzecz jasna, jest to w jak najlepiej rozumianym interesie elYt, czyli de facto architektów systemu edukacji, które w ten sposób oddalają od siebie i swojego potomstwa zagrożenie ryzykiem "detronizacji" ze strony jedwabnika.
  19. @Strusprawa1 nie do końca chyba zrozumiałeś że temat wątku dotyczy układu dynamicznego, przy czym przytaczasz dość stare dane statyczne i jesteś przekonany że one potwierdzają Twój ironizujący pesymizm (czyli że jest dobrze) a jest wręcz przeciwnie. Skoro temat mówi o procesie, spójrz pod tym kątem na dane PISA które linkujesz - jeszcze 20 lat temu w czołówce z matmy plątała się Finlandia, Australia, Holandia czy Nowa Zelandia, tak już od dekady przodują Chiny, Singapur, Hongkong, Korea, Makau, Japonia... A w "rozumowaniu w naukach przyrodniczych"? Proszę bardzo - dwie dekady temu w pierwszej dziesiątce było 7 krajów "cywilizacji zachodniej" a Chin nawet nie było w tych okolicach do 2006r. No ale spójrzmy na ostatnie dostępne dane - w pierwszej 10-tce już są tylko 3 takie kraje a reszta to już Azja z czego 3-krotnie Chiny i to jako pierwsze. Rozumiesz o czym mowa? Bo jak na razie próbując obalić spostrzeżenia z tematu, dostarczyłeś ich potwierdzenie. W dodatku sam tego nie dostrzegłeś... Chińczyk by dostrzegł
  20. Jestem wielkim fanem "Republiki". Zresztą nie tylko tej scenicznej. Dokładnie pamiętam ten dzień, gdy na początku lat '80 ubiegłego niestety już wieku, kolega z klasy kupił winyl "Nowe sytuacje" i poszliśmy odsłuchać jej u niego "na chacie", bo jako jedyny miał coś powyżej, powszechnie występującej jak wówczas syfilis, bronownico-heblownicy płyt o szumnej nazwie "Adapter Bambino". Mało że wówczas ta muza kompletnie do mnie nie docierała, to wręcz odrzuciła. Zresztą nawet wizerunek sceniczny "Republiki" był dla mnie z innej galaktyki a sami muzycy, czymś na kształt egzotycznych kosmitów z przynajmniej upośledzeniem widzenia kolorów. Ale czego oczekiwać po dzieciaku, którego osią zainteresowań jest piłka z kumplami czy rower, bo dopiero co wyrósł z krótkich spodenek na szelkach i lepienia babek z piasku. Więc na długie lata rozstaliśmy się bez żalu z Republiką, która musiała przeczekać w (d)uszach innych fanów, swojskie, bolesne lata przyrostu i rozwoju sieci połączeń w "ptasim móżdżku". I tak z biegiem czasu i wody w Wiśle, przy okazji nabierania fascynacji Orwellem, Kierkegaardem, Vianem, Kaffką i rosnącym zamiłowaniem do surrealizmu, groteski i dostrzegania teatru absurdu jakim zaczynał wydawać się również otaczający świat a nie tylko zamknięte między okładkami treści dramatów i opowiastek, gdzieś tam zaczęły się pojawiać iluzoryczne przebłyski rozumienia "innych wymiarów" przekazu. Ogromna w tym zresztą zasługa mojej polonistki z ogólniaka, która ze względu na wiek wręcz postemerytalny, sięgała nie tylko właśnie wiekiem, ale nawykami i tradycją do tzw. "starej szkoły". Mogła mi odpuścić, ale nie odpuszczała, nawet czasami ironizując - "Rnext, ty tylko te swoje diody i tranzystory". Więc ogólniak był mniej więcej czasem powrotu "syna marnotrawnego" do Republiki, po to... żeby w obecnej dekadzie znów wziąć z nią mimochodem rozwód. Ale dziś rano, nieocenione algorytmy YT, podpowiedziały mi dość nachalnie, widowisko "Kombinat" z PPA sprzed ponad właśnie dekady! No, jednak to aktorzy a nie szlifowani koncertami i nauczycielami śpiewu muzycy, więc ciężar (i czystość) przekazu leży nieco obok nut, ale właśnie tam, gdzie za pomocą aktorstwa (co nie dośpiewa to dogra ;)) przenosi w te dawno zapomniane, nieokreśloności poza jednoznacznościami. Konwencja widowiska (teatralnego?) wydaje się nieco monotonna, ale czy to wszystko nie ma przypominać właśnie ograniczonego, monotonnego świata spranych kolorów i nadziei? Tym niemniej, zachęcam nie tylko fanów Republiki, do zaplanowania wolnej godzinki przed większym ekranem z przyzwoitym nagłośnieniem z życzeniami przyjemnego delektowania się światem schowanym za plecami komórek, witryn internetowych czy marketowych wystaw, gdzie prawdziwość i naturalizm walą w pysk aż trzaska dla oprzytomnienia. A ile przy tym zabawy w głowie! ps. Interpretacja "Telefonów" przeniosła mnie wprost do jednego wielkiego "psychiatryka", jaki sami sobie zafundowaliśmy poza murami z ogrodzeniem.
  21. Temat tak samo ważny, jak powszechnie olewany jako mało nośny, za mało sensacyjny i przez to bez znaczenia. Jednak należący do najbardziej fudamentalnych społecznie a podejście do niego mamy na poziomie idioty, którego życiowo zadawala gapienie się na gołe dupy w necie. Trudno mi uwierzyć, że rządy "zachodnich" państw są na takim poziomie zidiocenia i bardziej prawdopodobne wydaje się ich agenturalna realizacja jakiegoś projektu "debilizacji" jedwabnika. Bo każdy przytomny stwierdzi, że "to przecież niemożliwe żeby świadomie niszczyć podstawy egzystencji, rozwoju społecznego i cywilizacyjnego". Ale obawiam się, że chyba już niemal nie ma komu do takich wniosków dochodzić. Korpo, żarcie, sen i dupa. No, kredyt jeszcze, jako najlepszy kontroler neoniewolnictwa. Polecam sam podcast jak i komentarz do niego p. Roberta Fryczkowskiego.
  22. Co on wciąż się przemieszcza i krąży po kadrze w jakimś takim klozetowym przykucu? No i fajna ta niezmiennie polska zależność - im więcej wydasz na niedostarczony sprzęt jedwabnik biedniejszy, tym jest bezpieczniejszy.
  23. Nie szkoda Wam czasu i prądu, żeby nabijać wyświetlenia i podkręcać fejm, tak... nietuzinkowym, przenikliwym i fascynującym osobom o w dodatku niezgłębionym znaczeniu w historii ludzkości? ps. Bądź EKO, oszczędź ...nam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.