Skocz do zawartości

Rnext

Starszy Moderator
  • Postów

    10413
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    105
  • Donations

    30.00 PLN 

Treść opublikowana przez Rnext

  1. Na codzień jestem raczej dość wewnętrznie pogodnym kolesiem. Bo żebym był szczególnie towarzyski i z tego czerpał to nie powiem. To wypadkowa wielu przeżyć, bycia samotnikiem (bardzo sobie chwalę jedynactwo) i stylu życia, który sobie wymyśliłem jeszcze w dzieciństwie, bazgrząc coś wśród rozłożonych na parapecie książek, siedząc przy tym na stole. Patrzyłem przez okno na szarą pogodę i ludzi albo idących do pracy albo o danej godzinie z niej wracających. I dotarło do mnie, że ja tak nie chcę, że przeraża mnie codzienna rutyna. Dopiero dużo później trafiły do świadomości słowa w pewnym sensie kojące niepokój niedopasowania do reguł i ludzi: "Wstajemy równo o godzinie DX A przedtem wszyscy śnimy równe sny Pod kranem program mycia nr 3 Centralny Wyrównywacz nadał mi Równe buty, równe zęby nos Równy w stronę baz produkcji krok". No i git, przecież jest to o co chodziło. O robienie czegoś ciekawego, kreatywnego i fajne przeżywanie codzienności po swojemu, bez nadmiernego zamartwiania się o byt. Nie potrzebuję żyć ekscesem, willami z basenem, wczasami w egipskim resorcie, przejmowaniem się zdaniem większości itp. Ale chandry są! Trafiają się i już. Zbiera się co jakiś czas kolejne ziarenko i dokłada do poprzedniego aż się przesypie i w miejscu górki zrobi się za chwilę dołek. Pozwalam się "dołkom" katalizować przez wybrzmienie. Wobec osób bliskich mojej duszy, nie kryję emocji (myślę że bywa to dla niektórych uciążliwe) wyrażania myśli i przekazywania swoich stanów. Dlatego w takich momentach staram się izolować. Dzień? Trzy? Tydzień? Różnie. Tak jest bezpieczniej dla wszystkich, zwłaszcza że, jak to uroczo określiła jedna znajoma - mam "ogólny, niski próg drażliwości" (pozdro Ivo). Samo przyszło, samo przejdzie. Żeby wiedzieć, że nie boli, trzeba mieć odniesienie do bólu, poczuć go. Byle się nie rozkoszować stanem "teraz to naprawdę czuję prawdziwe życie", bo chyba można się w tym zatracić. No i tak, nasila się częstotliwość wahnięć przy braku słońca. ...się mi od rana popłynęło
  2. Bóg się lubi czasami popisywać. Dowcipniś. Choć w "przywaleniu" - boska była Nosowska (z fenomenalną wówczas ekipą). I właśnie mi przywala(ją) rozpędzając turbiny.
  3. Ufaj sobie... i moderacji Autocenzura, to jest kolejna rzecz, której również nie toleruję (za dużo dziś mam osobisty wtrętów, cholibka). Różnie się na jej odrzuceniu wychodzi, ale przynajmniej w zgodzie ze sobą. Czy nie o to chodzi? To akurat oczywiste - słowo z języka pogardy z którą przecież się konfrontujemy na pięści.
  4. "Wjeździsz" się, nie pękaj, tylko musisz się wczuć przez obcowanie z maszyną. Jeździłem od Trabanta po Ghosta (nie, nie mój), każdemu adaptacja zajmie mniej lub więcej czasu, jakkolwiek to zabrzmi - zespolisz się i będzie git. Nawet mały kamyk pod kołem z czasem poczujesz. p.s. nie wiem czy dla mnie do przeskoczenia byłoby prowadzenie auta z miejsca pasażera, więc wiesz... już jesteś dobra
  5. Krytyka jest jeszcze tańsza od kibicowania. Osobiście nie przepadam za taniochą. Do niczego Cię nie przekonuję. Przybliżam Ci to, czego zdajesz się nie rozumieć.
  6. Przede wszystkim - panowie, spokojnie. Zanim zaczniecie rzucać kalumnie, zastanówcie się sami, dlaczego czujecie się upoważnieni do "rzucania kamieniem" a zwłaszcza, czy macie ku temu podstawy. Tu mamy proste założenia: a) każdy ma swój mózg i aparat poznawczy, żeby weryfikować to co czyta b) słowo pisane, tezy i opinie podlegają tutaj żywej polemice. Nie ma powodu pozostawiać ich bez merytorycznej miazgi jeśli masz argumenty. c) forum ma mieć również charakter pomocniczo-terapeutyczny a nie tylko poznawczy. "Wyrzyg" może być jak na kozetce u "psychola". d) nie wiecie ile i czego jest ukrywane i kasowane e) nie realizujemy jedynie słusznego programu ani PZPR, NSDAP ani AntyFemiNAZI f) duża swoboda wypowiedzi ma swoją cenę, płacicie ją albo nie, bez stękania g) jeśli ktoś nie chce czytać co komu w duszy gra, niech nie czyta, zawsze może iść na onet Jedynie słuszna linia partii już była. Wielokrotnie. Hehehe. Historia świata, to historia spisków. Sam nasz kraj było ofiarą kilku dotkliwych. Serio - nie nauczyłeś się tego z historii? Toż to szczyt naiwności. Nawet głupie kartele i trusty nimi są. A co dopiero syndykaty polityczne i inżynieria społeczna o zasięgu geo. Ale to może trzeba w czymś "zauczestniczyć" żeby zrozumieć, zamiast tylko teoretyzować, łykać propagandę dla naiwnych i dawać się robić w konia.
  7. Matrix się broni przed zmianami od wewnątrz. Jesteśmy dla niego wirusem. Czymś na kształt kontr-ewolucji. Przy takiej zmianie męskiego paradygmatu, jest dla ustalonego "porządku dziobania" sporym zagrożeniem. Dotychczasowy porządek da się utrzymać w ryzach, dopuszczając istnienie jedynie "wentyla bezpieczeństwa", czyli ruchu na na niezbyt dużą skalę. Coś jak tolerowane enklaw subkultur młodzieżowych za komuny, stanowiących kanalizatory buntu. Obawiam się, że dla ewolucji jesteśmy i tak ślepą odnogą i swoistym "folklorem". Świat jest zbudowany na poświęceniu i wyzysku mężczyzn z czego korzyści czerpią wszelkiej maści mind-masterzy, wspierający na różne sposoby mniej świadomych "pożytecznych idiotów". Zresztą podwójnie pożytecznych. Dając więc możliwość folgowania hejterom, pozwalają im realizować ich niespełnienia i zaburzenia, dzięki czemu ci są jeszcze w dodatku zadowoleni i mają poczucie "misji" i uczestnictwa w czymś ważnym, tak naprawdę ciężko pracując na dobrobyt architektów. Ale przecież każdy ma prawo zrobić ze swoim życiem co zechce, nawet spłukać je w kiblu. Nie liczę więc na masowość, jednak wymusimy (mam na myśli podobnie myślących) choćby drobne korekty systemowe. I pomyśleć, że tak naprawdę powinniśmy być za to wdzięczni feminizmowi. Oddał męskości sporą przysługę, chociaż nawet nie zdaje sprawy, że sobie - niedźwiedzią. Ale może właśnie o to chodziło architektom feminizmu?
  8. To są niestety dramatyczne historie. Opiszę tylko te, z którymi zetknąłem się dość bezpośrednio. Kuzynka, przekochana dziewczyna, dosłownie dobra dusza. Miała niestety cukrzycę typu 1, która ujawniła się wyjątkowo wcześnie. Wyszłą za mąż za chłopaka do szaleństwa w niej zakochanego. Nie wiedzieć czemu (a mnie to już na pewno wówczas nie, bo ja jeszcze licealistą byłem) zdecydowali się na dziecko. To były czasy prekambryjskie w polskiej medycynie i poroniła. Ona się jakoś pozbierała, była wyjątkowo religijną osobą i nawet trudno było po niej poznać jak głęboko przeżywa dramat. Zawsze na zewnątrz była tak samo pogodna, no a ja niestety gówniak byłem jeszcze. Z jej mężem też za bardzo kontaktu nie miałem, przepaść wówczas pokoleniowa, więc tutaj nie wiem. Ale miało go dobić coś jeszcze straszniejszego. Kuzynka się potem posypała zdrowotnie tak, że jak widziałem się z nią w wakacje gdy uśmiechała się do mnie siedząc przed domem w fotelu, tak na jesieni był już jej pogrzeb. Wierzcie lub nie, ale obrazy ze ścian spadały w domu jej rodziców w tym dniu. Jej mąż załamał się kompletnie, rodzina załatwiła mu wyjazd i pracę w Holandii żeby uciekł jak najdalej. Przypadek bliskiej przyjaciółki. Wyszła za mąż bo włączył jej się program "macierzyństwo". Pierwsze dziecko - pyk i już zadowolone na świecie. Chwilę potem druga ciąża ale już z defektem genetycznym - nie wykształcała się główka płodu, wskazanie na aborcję. Cios pierwszy. Cios drugi, resztki jej dziecka do zakładu medycyny sądowej, prokurator badający zasadność czy coś w tym stylu. Nie było z nią prawie kontaktu mentalnego do czasu możliwości pochówku, trwało to długie dni zanim wydali zwłoczki w kawałkach (tzn. na szczęście nawet ich nie widziała). Sam pochówek to już w ogóle dramat. Jak by to cokolwiek pomogło, sam bym jej wstrzykiwał heroinę. Ale zaraz szybko trzecia ciąża, radosna i bezproblemowa. Nie pozbierała się jednak tak do końca, wg. info sprzed miesiąca, raczej się rozwiodą. Chodzi regularnie na grobik synka. Kumpel z podwórka. On jakieś 5-7 lat starszy, był już w liceum jak uczył mnie układać kostkę Rubika, budowaliśmy radiotelefony z puszek po paście do butów łączonych żyłką wędkarską itp. Nie zdał matury, poszedł do lasu i znaleźli go wiszącego po tygodniu. Jego ojciec się rozpił do łachmanów, żona poszła w tango. Małżeństwo z 20 letnim stażem kaput, rodzice na szrot. Syn dalszej znajomej. Licealista. Odkrył swoje skłonności homo. Nie udźwignął tego. Wyłowiony z rzeki po jakichś dwóch tygodniach. Poszedł się wcześniej wyspowiadać. Jackowski był nawet zaangażowany w poszukiwania. Wyobraźcie sobie widok półprzytomnej kobieciny, która postarzałą się o 20 lat w dwa tygodnie, niosącej przytuloną do swojej piersi niewielką urnę. Od tamtej pory zadzwoniła tylko raz. Od paru lat - zniknęła z horyzontu jak kamień w wodę.
  9. Mało że nastrój, to jeszcze rozgrzewa po przemarznięciu, jak góralska herbata. Idealna przy okazji do ogarnięcia bajzlu w chacie.
  10. @Ewelina27 tematy forumowe to nie jest blueprint Boeinga 747. Dopuszczamy dygresje, dowcipne wtręty i tym podobne elementy, zwłaszcza, że użytkownicy nie są robotami tylko żywymi ludźmi z charakterem, emocjami i osobowością a nie zestawem szkiców, słupków i tabelek, niezależnie od tego jak bardzo chciałyby "gotowców" do rąsi panie, wynikających z męskich obowiązków wobec nich. Jeśli temat w naszym przekonaniu za bardzo dryfuje - reagujemy. Dopóki wpisy są elementem kolorytu - nie. Poza tym masz dostępną opcję "zgłoś" (ktoś z nas może przegapić) zamiast publicznie kręcić noskiem i tupać nóżką. Mam nadzieję że teraz to jest jasne? Właśnie tu leży problem, że nie dostrzegasz (już?) różnicy między prawdą a tym co napisałaś a co jest rodem z podręcznikowej definicji przemocy psychologicznej, odwołującej się do poniżania i zawstydzania.
  11. Równie merytoryczne zasadny komentarz jak te, które potępia. I bez takich babskich podjazdów i szantażyków proszę. Tym bardziej kuriozalnie brzmi w świetle niesłychanej dojrzałości i ogarnięcia życiowego większości pań, bo raczej zręcznego zarządzania waginą nie można do tego zaliczyć.
  12. Co Ty, wtedy dziewczyny między sobą grafiki układają Ty masz tylko być tam gdzie Ci akurat pasuje być.
  13. Jak @Bruxa zbierze do kupy Wasze fantazje erotyczne
  14. Zapewne gdybyś miał @leto SMV choćby Tilla Lindermanna, to Twoja poliamoria byłaby dla niej problemem a nie odwrotnie (ale i tak mniejszym, ze względu na mimo wszystko wystarczającą obfitość opcji, jakie mają panie).
  15. Rano (ykhm, ykhm, niech będzie że rano to było) wpadłem na pomysł zrobienia drożdżówek z nadzieniem twarogowym. Nigdy nie robiłem i zajarał mnie ten pomysł. Przede wszystkim dość tłuste ciasto (bo sporo masła) i pierwszy raz o hydratacji lekko 75% a z takim jeszcze nie miałem do czynienia, zawsze się go obawiając. I faktycznie, prawie lało się prawie przez palce lepiąc do wszystkiego, więc żeby wzmocnić siatkę glutenową postanowiłem zastosować chlebową technikę stretch&fold. Podziałało! Fundamentalne błędy do korekty: a) zrobiłem za wielkie buły - mniejsze porcje ciasta ważyć b) nieumiejętnie "zalepiłem" i trochę popękały i wylały nadzienie c) za grube i nierównomiernie rozłożone "placki" do faszerowania, powinny być cieńsze (ale takiego ciasta nie da się wałkować) Ogólnie jestem turbodoładowany, bo żeby tak wszystko za pierwszym razem wychodziło... A tu jeszcze przede mną dopiero dzień się rozkręca. Jak tu nie zwariować? Będą idealne z odrobiną konfitury wiśniowej i kubkiem gorącego kakao
  16. Wolę nie ryzykować, info w urzędzie brzmi: "nawet do dwóch miesięcy w niektórych przypadkach". Pal licho, będzie styczeń. Jeszcze się okaże że jestem "trudnym przypadkiem" i np. chcę spierniczyć przed ExitTAX czy cokolwiek.
  17. Crazy in bed, crazy in the head. Dlatego nie należy mylić klucza francuskiego z otwieraczem do piwa.
  18. Ja właśnie se pojechałem, ale dupą po nieheblowanej desce. Coś mnie tknęło i szczęśliwie zanim kliknąłem wczoraj bilety na rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, sprawdziłem ważność nieużywanego jeszcze w tym roku paszportu. Przekładam na styczeń Bardzo ku...wa śmieszne.
  19. Ja tam się planuję wybrać w grudniu do Marakeszu. Złapać trochę światła, bo w PL to szczyt ponuractwa będzie a tam przynajmniej te kilka godzin pełnego naświetlania co dzień. Niestety działam na baterie słoneczne i mnie nasz klimat często dobija. Siebie na fotach nie potrzebuję bo i tak wolę fotografować ludzi i miejsca. Chociaż czasem zaistnieję sobie symbolicznie na jakimś zdjęciu, a to w lustrze, wystawie, szklance. A już kompletnie kapitalnie jest samemu na morzu (byle ciepłym).
  20. Mało że umiejem to jeszcze rozumiejem, czego nie można powiedzieć o Tobie. Ogarnij regulamin. Zamykam ponownie.
  21. Dlaczego uważasz że głupio? Co to znaczy - głupio w tym kontekście? Nazwij powody.
  22. Dzisiaj drobna zmiana w klimacie pobudki. (syndrom Maklakiewicza - podoba mi się to co już raz słyszałem ;)) Uwielbiam to, co oni robią ze strunami. Wszystkimi.
  23. Acha, teraz jasne po co był założony ten temat. Monika, to Ty?
  24. @Rodanek raczej nie, po prostu zwykły, nagły atak surrealizmu w przerwie między jedną a drugą (i trzecią itd.) aktywnością. Jestem z mainstreamem (i backstreamem też) "do tyłu", ale pewnych rzeczy nie da się nie dowiedzieć - to zdaje się, jakiś serial? Więc jak by co - nie maczam w nim palców. Tak, jakoś mi pasują do... absurdu, który ma być dalej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.