Skocz do zawartości

Asekurant

Użytkownik
  • Postów

    63
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Asekurant

  1. To o co chodzi z tym, że "nie uprawiał ze mną seksu"? Oczywiście, że czerwona lampka się zapala wtedy u mnie. Pierwsza moja myśl: szmata. Powiedziała mi o tym, że byłego zdradzała już na pierwszym spotkaniu, po 5 minutach znajomości. Więc dopóki nie zacząłem myśleć penisem, to miałem pełną świadomość z kim mam do czynienia. Na prawdę nie wiem, jak można wierzyć, że przy kimś to się zmieni. Oczywiście jak się wyszaleje, to jest taka opcja. Jednak mimo wszystko wiem, że nie mógłbym jej zaufać. Tym razem brakowało jej seksu, a kolejnym razem np. chciałaby kogoś wyższego.
  2. Tak, wiara, że jestem sam byłaby naiwnością niestety. Swojego byłego zdradzała wiele razy, nie tylko ze mną. Zastanawiam się czasami, czy jego to nie kręciło, bo nie ma opcji, żeby nie wiedział. Podobno nie chciał z nią uprawiać seksu... W każdym razie jeśli ktoś nie ma wyrobionych "osłon" i szybko się angażuje, to powinien uważać. Świadomość tego jak działają kobiety i co za głupoty nam wpajano, bardzo pomaga. Pewnie jakiś czas temu miałbym mocnego doła, czy coś takiego. Od kobiet można się bardzo dużo nauczyć. Mam na myśli stawianie siebie i swojego komfortu zawsze, ale to zawsze na pierwszym miejscu. Kobieta mając do wyboru dwóch podobnych typów, ale do jednego ma 20 minut bliżej, wybierze tego, do którego ma bliżej. Tutaj bardzo często nie ma żadnych dylematów. Po prostu jest korzyść, więc to wybiera. A 90% mężczyzn robiłaby z tego wielki problem i tygodniami podejmowaliby decyzję.
  3. Lubię ten sport. Trenowałem kilka lat. Dopóki nie zapisałem się, nie zdawałem sobie sprawy jak dobrej kondycji wymaga boks.
  4. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Dla jasności, bo niektórzy mi tu zarzucają to - nie latam za żadną z nich. Propozycje spotkań wychodzą raz z mojej strony, raz od nich. Z każdą spotykam się, lub spotykałem na seks. Natomiast muszę przyznać jedno. Faktycznie potrafię stawiać atrakcyjną dla mnie kobietę na piedestale, przynajmniej w mojej głowie, wcale nie muszę tego okazywać. Kiedy ona nie bardzo chce czegoś więcej niż seks, to się "obrażam" i mam ochotę na inne kobiety, żeby zrobić tej na złość. Nie mówiłem tego nikomu jeszcze, ale tak mam. Ogólnie często obrażam się na kobiety, kiedy nie dostaję od nich czego chcę i robię im na złość. Od ons i fwb ze świetnym seksem chcę stałości, od ltr chcę seksu takiego jak z tymi od ons i fwb... Niestety z tym sobie nie radzę tak jakbym chciał i chcę to zmienić. Pracuję nad tym i może w końcu to naprawię. Oczywiście nie jest też tak, że mnie to przerasta, bo jednak rozpoznając to, potrafię nad tym w dużym stopniu zapanować. Jednak na pewno to nie jest jeszcze ten poziom, żebym miał pełny komfort tutaj. Wzorce odrzucenia i poczucie samotności robią swoje i trudno się tego pozbyć. Czasami się udaje i to na długo, dopóki nie pojawi się kolejna, przy której zrobię sobie mętlik.
  5. Cześć Wszystkim. Sprawa dotyczy umawiania się z różnymi kobietami w podobnym czasie, szczególnie jeśli na jednej zależy bardziej. Otóż zazwyczaj mówi się, żeby umawiać się z różnymi kobietami na etapie poznawania, kiedy jeszcze niczego sobie nie deklarujemy, ani nie obiecujemy. Sam też tak kiedyś robiłem i nie żałowałem tego, bo daje to pewien komfort. Jednak mam ostatnio pewne wątpliwości i nie wiem, czy to moja słabość, czy intuicja. Otóż czy spotykanie się z kilkoma kobietami nie powoduje, że braknie nam energii na tę z nich, która najbardziej się nam podoba? Co jeśli pozostałe będą czegoś więcej od nas chciały? Wiem, że sporo osób z tego forum zna też zagadnienia ezoteryczne i psychologiczne. Jak to się ma do wzajemnego "blokowania" się w takich układach? Czyli ktoś chce być z tobą, ty z kimś innym, a utrzymujesz kontakt i spotykasz się ze wszystkimi tymi osobami. Mam na myśli nie tylko aspekt psychologiczny, ale też duchowy. Założyłem ten temat, bo sam nie raz czułem się winny wobec tej, która była celem z powodu właśnie spotykania się z innymi, chociaż ja nie wiem, czy ona tego samego nie robiła i to bez żadnej spiny. Kiedyś jak pewna kobieta, która bardzo mi się podobała, zaczęła "fisiować", to od razu umówiłem się z inną na seks i była to jedna z najlepszych decyzji. Kilka dni później okazało się, że tamta skakała już na innym, stąd był ten chłód wobec mnie. Więc nie korzystając z życia i zabiegając o nią po prostu zostałbym frajerem. Co o tym myślicie? P.s. Nie wiem, czy wybrałem właściwy dział, jeśli nie, to proszę o przeniesienie.
  6. Najważniejsze, co już inni pisali, jest pójść do mężczyzny. Powiem nawet więcej. Jeśli masz problem z samooceną, związkiem z kobietą, pracą, to wybadaj, czy terapeuta sobie radzi w tych sprawach. Nie korzystaj z usług, jeśli terapeuta się spóźnia, jest niezorganizowany, jest gamoniem, śmierdzi mu z ust, ubiera się jak dziad. Wiem, że to może brzmi powierzchownie, ale jeśli widzisz, że ta osób odstaje mocno w czymś od Ciebie, czy od pewnych norm jakie cechują mężczyznę sukcesu, mężczyznę zadowolonego ze swojego życia, to jak najszybciej odpuść. Niestety podczas psychoterapii zazwyczaj dochodzi do podświadomego przejmowania pewnych cech terapeuty, dlatego lepiej unikać dziadów.
  7. Cześć, nie wiem, czy to właściwy dział, ale spróbujmy. Czy możecie polecić jakieś książki o relacji matki z synem? Chodzi o książki psychologiczne pozwalające pomóc sobie w tym temacie. Z mojej strony mogę polecić książkę "Żelazny Jan" Roberta Blya, która jest dosyć ciężka w odbiorze, ale wskazuje na to, jak ważne jest odcięcie się syna od matki.
  8. Dzięki Taboo, to jedna z bardziej rozsądnych odpowiedzi. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły za bardzo, ale ma pewne nietypowe upodobania seksualne i jak najbardziej wiążą się one z tym, że ja ją dominuję. Znamy się od paru miesięcy, ale tylko na zasadzie spotkań co jakiś czas.
  9. W pełni się zgadzam. Dziki mówi po męsku, konkretnie. Budzi zaufanie, nawet jak wiemy, że pierdoli na swój sposób. Natomiast u tego drugiego czuć jakąś słabość, kobiecość itd. Oceńcie sami. Jak dla mnie to ta osoba jest słaba psychicznie. Nie ufam mu.
  10. Dziękuję. Twoja wiadomość dała mi sporo wyczucia tej sytuacji. Faktycznie powściągliwość i nie robienie żadnych głupich ruchów, to podstawa.
  11. Tak, mogą być inni. To zbyt dużo dla mnie, żeby się czuć ok z tym.
  12. Niestety to ja tutaj się robiłem needy i raz zaproponowałem, żeby została kiedyś, to się oburzyła. Ona zawsze przyjeżdża rano lub w południe, a wraca na noc do siebie.
  13. Akurat osoba o której piszę jest nimfomanką i nie tylko. Dosłownie kiedyś po spotkaniu z nią miałem totalny spadek sił na drugi dzień. Jakbym w kamieniołomie z tydzień siedział.
  14. Domyślam się, że po prostu to Ty byłeś tym silniejszym emocjonalnie, miałeś gdzieś jak to się potoczy i dlatego to ona padła "ofiarą" zakochania. Ona mówi, że dopiero co rozstaje(ła) się z facetem i nie chce żadnych zobowiązań. Być może spotyka się z kimś jeszcze. Biorę to pod uwagę. Tak, po seksie leżymy zwinięci w siebie i przytuleni. Tzn. ona do mnie oczywiście.
  15. Tak. Ona chce tylko FWB. Staram się tak robić i jednocześnie mam kontakt z inną kobietą i jeśli ta pierwsza "nie może, bo ma dużo pracy", to oczywiście spotykam się z tą drugą. Jednak nawet ta świadomość, że zawsze mam jeszcze inną możliwość tylko trochę pomaga. Po prostu po spotkaniu z tą konkretną mam jakiś dziwny stan emocjonalny i energetyczny przez ponad tydzień. Nawet intensywne spotkania z innymi nie pomagają zbyt wtedy. Otóż to. Ciekawe, czy wyjadacze z tego forum, którzy byli kiedyś "kochliwi" nauczyli się wchodzić w fwb bez strat emocjonalnych.
  16. Generalnie to nie było pytanie, co ja mam zrobić, ale raczej pytanie, jak reszta sobie z tym radzi. Owszem, każda opcja niesie za sobą negatywne skutki. Wolę powiedzieć, żałuję, że w to wszedłem. Chociaż chciałbym zminimalizować ryzyko ewentualnego męczenia się po.
  17. Cześć Wszystkim, zadaję sobie ostatnio pewne pytanie i chciałbym poznać na ten temat Wasze opinie. Czy pakować się w relację fwb z kobietą, od której wiem, że się uzależniam? Dochodzę do wniosku, że czasami ten ogień i jej super ciało nie są warte tych kilku tygodni męczenia się po takim romansie. Nie wiem, czy to oznaka starzenia się, ale po prostu wolę nie mieć tego super seksu i namiętności z kobietą wyjątkowo atrakcyjną dla mnie, jeśli wiem, że mogę cierpieć. Czy jednak macie jakieś sposoby na nieangażowanie się emocjonalne i potraficie z tego wybrnąć bez szkód na swoim duchu, nawet jeśli ona jest powiedzmy znakomita pod kątem seksualnym?
  18. Ja nie ukrywam, że mimo wszystko poczułem się ostatnio także odrzucony. Jak już męska dumą się uporałem, to pojawił się smutek. Zacząłem wczuwać się w ten smutek. Poczułem to odrzucenie. Bo to może pochodzić od relacji z matką, poprzednimi partnerkami itd. Tylko trzeba ten skutek i odrzucenie tak w pełni poczuć, a jednocześnie zachować przy tym świadomość. Bardzo pomaga. Na YT jest fajny kanał twojanowaświadoność. Prowadzący właśnie o tej metodzie kiedyś opowiadał. Polecam. Może komuś też pomoże. A oczywiście, że ja też za każdym razem jak się podszkolę w byciu mgtow itd. to traktuję związki i kobiety z głową. Jednak jak widzę, że one są już niby "ułożone", to niestety robię przerwę od tego. A jak wiadomo, one przerwy od testowania nigdy nie robią...
  19. Uzupełniłbym: nowa kobieta, przy której znowu pojawiają się odpowiednie emocje i stany. Ja zazwyczaj stosuję metodę klin klinem i mimo, że staram się być w porządku do pocieszycielek, to zazwyczaj są mi totalnie obojętne. Jednak ostatnio skupiłem się na tym, żeby ją potraktować tak, jakby była tą, na której mi tak zależało, po prostu być z nią tak na 100% przez ten czas spędzany wspólnie. Pomaga.
  20. Borderki takie właśnie są. Czyli ogień, super seks i mega temperament. Niestety coś za coś, bo jednak człowiek przy takiej nigdy nie może czuć się spokojnie, a chyba nie o to chodzi. Co z tych wszystkich wygibasów na parkiecie, czy w łóżku, skoro nigdy nie wiesz, czego się możesz spodziewać po niej. Poza tym nie baw się w zbawiciela. Tylko na tym stracisz. Ona dobrze wie, że ma problem, ale póki sama nic z tym nie zrobi, to żadna zmiana nie nastąpi. Jak będziesz próbował jej pomóc, to ona zawsze będzie odrzucać tę pomoc. Musi upaść tak nisko aż sama poprosi o pomoc. Pozwól jej na to. To bardziej jej pomoże niż jakieś zbawienie na siłę. Tyle w temacie.
  21. To ja powiem jak to u mnie wyglądało. Poszedłem na terapię psychodynamiczną z powodu m.in. zdrady i tego, że ciężko było mi poznawać nowe kobiety na ltr. Tzn. były takie, ale ja nie potrafiłem i czułem sporo złości na eks. Terapia po kilku miesiącach bardzo mi pomogła. Uwolniłem się od złości, zrobiłem duży krok naprzód. Zastrzegamy żeby jednak iść do mężczyzny, nie do kobiety. Kobieta terapeutka często może zaszkodzić, ponieważ dyplom i uprawnienia nie wyłączają działania genów i często może się okazać, że powie że np. eks zdradziła, bo to twoja wina. Oczywiście nie dosłownie, ale tak to można odebrać. Wiem co mówię, bo poszedłem kiedyś do pewnej kobiety terapeutki, bardzo drogiej. Mój związek był wtedy na wykończeniu, a ona polecała, żeby się oświadczyć i dać eks poczucie stabilizacji... Oczywiście nie jestem taki głupi. Jednak to pokazuje poziom. Dowiedziałem się niedługo później, że ona sama wychodziła za mąż miesiąc po mojej wizycie u niej. Więc widać rzetelność porady...
  22. Bardzo dobrze, że przeprosił. Niestety w kręgach "duchowych" wręcz bezmyślnie gloryfikuje się kobiety. Kiedyś miałem styczność z tym środowiskiem. To co tam się odwala to jakaś masakra. O ile mężczyźni raczej radzą sobie w obliczu kryzysu w związku, żeby coś naprawić, o tyle kobiety często radzą sobie zdradę, spróbować z kimś innym itd. Nie wszystkie oczywiście, bo jest na tym świecie masa porządnych kobiet. Jednak w kręgach duchowych są przecenione i bywają bezczelne i zaślepione. Chociaż np. u AK z Wrocławia można czasami coś mądrego poczytać na ten temat jak i poprowadzić ciekawą dyskusję. Jednak on sam coś takiego mniej więcej wspominał, że jak pisze za dużo prawdy o kobietach, to że od razu obrywa energetycznie od kobiet. Niedawno oglądałem film gloryfikujący kobiecość przez pewnego Polaka, speca od duchowości. Oczywiście komentarze kobiet pod filmem z wielkimi podziękowaniami za docenienie, że w końcu ktoś to zrobił itd. Sporo białych rycerzy też było. Nie wytrzymałem tych pierdów i napisałem, że to chodzi o czystą energię kobiecą, a nie o kobiety, które wcale takie czyste i mądre nie są i uwielbiają eksplozje emocji, problemy w związku, niepokój itd. Myślałem, że mnie zlinczują, ale okazało się, że jakaś mi to potwierdziła, że to jakby o niej.
  23. Swoją drogą, to się zawsze po takich akcjach zastanawiam, że jak mogłem być tak naiwny. Przecież zawsze doskonale w głębi duszy wiemy, jak to się skończy, czy dziewczyna ma rokowanie do czegoś normalnego, jakie ma intencje itd. Myślę, że większość facetów, którzy mają cokolwiek w głowie wyczuwa to nie gorzej niż kobiety, w sensie ich intencje, a i tak człowiek się łudzi. Chciałbym być na takim poziomie, żeby nie mieć oporów podziękować bardzo atrakcyjnej kobiecie, kiedy wiem, że intencje mamy zupełnie inne.
  24. Dzięki za polecenie, bo jednak mimo, że posiadam cały czteropak, to samczego runa nie czytałem. Dzięki, czasami taki głos rozsądku jest potrzebny. Szczególnie w tych sprawach.
  25. Odnośnie FWB i LTR to tak - jak jej powiedziałem wprost o tym, że jak się poznamy lepiej, to możemy zamieszkać, to się zmieszała i bardzo chłodno odpowiedziała, że to tylko seks. Chociaż jak chciała żebyśmy się spotkali, to oczywiście powiedziałem jej, że zdecydowanie bardziej interesuje mnie normalna znajomość, a nie FWB. Nawet szczegóły omawialiśmy. Oczywiście kobieta co innego myśli, co innego mówi, a co innego robi. Dokładnie tak jak mówisz - jakiś niepokój odnośnie jej wierności byłby naturalnym odruchem. Mam pytanie odnośnie popełniania błędów. Co robicie jak już popełnicie błąd? Jesteście w stanie to sobie "wybaczyć" i powiedzieć, "ok poznam kolejną, jeszcze bardziej atrakcyjną"? Dla mnie to poważny problem. Mam wrażenie, że muszę niewiadomo co zrobić, co zrozumieć, nim poznam kolejną, a przecież z takim podejściem i potrzebą bycia doskonałym, to z każda się skończy tak samo. Czuję też, jakby ona się wręcz cieszyła, że wygrała ze mną, że to ona mnie odrzuciła ostatecznie. Bo jakby nie patrzeć, to na początku jak była napalona, to wszystko byłą w stanie zrobić, żeby się spotkać, a teraz taka mała "zemsta".
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.