Skocz do zawartości

Maranzano

Użytkownik
  • Postów

    170
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Maranzano

  1. Niestety, nie pamiętam źródła. Albo to była jakaś książka o psychotronice, albo jakiś artykuł. Mogłem też pomylić go z innym ezoterykiem, za co z góry przepraszam. Na pewno oficjalne jest to, że naziści bawili się w okultyzm, ponoć byli w posiadaniu jedynego egzemplarza Necronomicon (średniowieczna księga demonów), odbywali rytuały inwokacji (m.in. w zamku Wewelsburg, sprawdź), również szukali sposobów na rozwój duchowy w Tybecie (czytałem o tym dość obszernie ale nie jestem w stanie przytoczyć nazwisk). Mało znane są fakty, że joga w Trzeciej Rzeszy była popularna: Oto Eva Braun, małżonka Hitlera. Również oddziały Waffen SS trenowały Jiu Jitsu: Są również podejrzenia, że Hitler rozwinął w sobie pełne Kundalini. To są te nienauczane ciekawostki z czasów II wojny
  2. Laski serio mają taki tupet. Ona sama mogła obrabiać parówę w kiblu 5 minut wcześniej, ale że Ty tańczyłeś z inną to wielka zazdrość i oburzenie, jakbyś był jej mężem. Śmierdzi mi tutaj psychopatką, borderką - raczej nie spodziewaj się po niej honoru ani wdzięczności.
  3. Fakt, jak napisałem, ona jak była w pobliżu, to potrafiło mi się coś w autach zepsuć (np. pod jej domem ręczny mi pierdolnął), albo jedno zlecenie z nią wykonałem to klienci na mnie naskoczyli a ją wychwalili. Znałem też kilka innych osób co po prostu przynoszą pecha - unikam ich jak ognia. Czekam więc aż coś się pojawi
  4. Mosze Red, czytając twoją wypowiedź aż jebłem śmiechem! Fantastyczna sprawa, jesteś moim mentorem
  5. Wiem, patrząc na kolegów i "jak skończyli" mogę się jedynie cieszyć z aktualnej wolności a wszelkie przeżycia z takimi ludźmi traktować jako przestrogę dla siebie - oraz innych! Dlatego podzieliłem się tym rzeźniczym przypadkiem
  6. Intuicja... Prekognicja, czyli przeczucia - myśli znikąd, że "to się stanie"... Masz coś ważnego do zrobienia, ważny lot? Nie ma czym się przejmować! Ale wstajesz rano, sraka tłucze Cię w łazience... masz doły... płakać Ci się chce... Decydujesz się nie lecieć - kilka godzin później dowiadujesz się, że samolot się rozbił. A Ty miałeś w nim być! To najbardziej typowy przykład prekognicji. Prorocze sny? Mogą być symboliczne - tłumaczone na tysiąc sposobów. A jeżeli Ci się śni fotorealistyczny sen? Pogrzeb kumpla, jego płacząca żona, klepsydry z jego imieniem i nazwiskiem? Wiesz, że on pracuje na wysokościach... Dzwonisz do niego... ulga że odebrał. Ty robisz z siebie "niemal oszołoma" i ostrzegasz go, by uważał... a kumpel zamiast Cię wyśmiać, jest przerażony. Dziękuje Ci i obiecuje uważać. Żyje do dziś! W moim towarzystwie ludzie zawsze wiedzieli, że "coś z moimi snami jest" i dlatego wierzyli mi w tego typu rzeczy. Na początku 2015 roku śniło mi się, że zadzwoniłem do mojej ówczesnej dziewczyny (nazwijmy ją Kasia) i odebrał jakiś koleś (nazwijmy go Paweł). Mówił, że ona śpi, o co chodzi, że to jego dziewczyna. Dwa tygodnie później, dzwoniłem do Kasi i odebrał... Paweł, mówił że "ona jest najebana a fajne dupczonko miał". To jest intuicja właśnie
  7. Temat okultyzmu i czarnej magii istnieje od kilku tysięcy (udowodnionych historiograficznie) lat. Okres staroegipskiej magii nazywa się "hermetycznym". Później był hebrajski okres, zwany "Mniejszym kluczem Salomona" - i to jest klucz do całej demonologii i klasyfikacji tychże. Później wszelkie Grimuary (księgi magiczne) zostały zakonfiskowane przez Kościół. Okres nowożytny magii przypada na XIX wiek, a głównym "dystrybutorem" był Aleister Crowley - twórca jednej z talii Tarota, parapsycholog nazistów, prawdopodobnie otruty w 1947. On napisał książkę "Goecja" w której udzielił wręcz wskazówek, jak przywoływać demony. Na temat demonologii i okultyzmu powstają prace naukowe. Nie można tego negować, a jak ktoś jest bardzo sceptyczny, niech zasięgnie wiedzy. Ja już za dużo jej podałem, a gdyby kogoś skusiło, skieruję Was do odpowiedniego kanału na YT, w którym facet ostrzega przed takimi "zabawami"
  8. Niestety, z borderkami miałem już kilka razy do czynienia. Opiszę kiedyś (ku przestrodze) przypadki swoich dwóch długich związków z takimi. Pierwsza unikalna cecha to obwinianie całego świata o własne nieszczęście, a zwłaszcza SWOJEGO PARTNERA. Choćby była szczęśliwa, to byle niepowodzenie - ktoś jest winny - zwłaszcza partner. Zapierdoli coś? ktoś inny winny. Druga unikalna cecha, to szukanie dymów. Rano napisze "dzień dobry kochanie skarbeczku tyś mym całym światem ? " a wieczorem "ty mnie kurwa zaniedbujesz, chuju jebany pewnie masz inne na boku!", czasami podsycony dodatkową mądrością "jak ty chodzisz na kurwy to ja pojadę na disco i obciągnę pierwszemu lepszemu!!!" pomimo, że Ty byłeś w pracy a po pracy porobiłeś przy domu, i chuja wiesz, co się pod tą jej chorą kopułą wykluło za cały dzień ? przeżyłem takie gówna w młodym wieku, dzięki jednej nabawiłem się takich nerwic, że musiałem psychotropy bać ?
  9. Harpia sama odleciała dziękuję ogólnie za zrozumienie, spodziewałem się, że zostanę zwyzywany od pantofli i... nadstawiłem policzek Ale najbardziej w tej historii jest niezwykłe to, że nawet pomimo mojej "trudnej" natury dałem się tej babie opętać jak szatanowi. Ku przestrodze! A warto również rozkminić ten wątek ezoteryczny, który poruszyłem. Nigdy nie wiadomo co dzieje się poza nauką
  10. Już kilka różnych, nie znających się nawzajem osób chciało mnie wciągnąć w LR. Szlag mnie trafia, jak ludzie traktują mnie jako bankomat!!! Ich metody to zaproszenie gdzieś (manipulacja przez wzbudzenie wdzięczności), potem oferują "genialny biznes" i wciskają tak niemożliwe kity, że aż głowa mała. Im bardziej oporny jesteś, tym groźniejsze spojrzenia Ci rzucają, zaczynają coś wypominać a nawet zastraszać. Zaczniesz ich olewać, będą Cię prześladować, wydzwaniać i wypisywać. Każde zapytanie "co słychać" już jest podejrzane. To wszystko to jedna wielka bujda i wielokrotnie łapałem tych naciągaczy na kłamstwach, niespójnościach, etc. Jeszcze jedna osoba zacznie mi mówić o LR, a rozwalę najbliższy przedmiot na jej głowie ?
  11. ✔️ Co do szpitali - pielęgniarki. Nie wiem co się dzieje, ale to są serio maszyny. Byłem, chodziłem, prawie zajeżdżała mnie na śmierć. Później również innych facetów. Dużo osób mi mówi, że "pielęgniarki to się rżną jak pojebane", często są sytuacje, że dają lekarzowi, a i lekarze zdradzają bądź zostawiają rodziny dla pielęgniarek. ✔️ Kolejna sytuacja: Jak masz kobietę, nie pozwalaj jej jechać na imprezy firmowe - integracyjne - zwłaszcza jak mają z firmy wyjazd i to do hoteli. Jedynie imprezy, gdzie może z partnerem przyjść. Dowód? Jestem DJem i grałem bardzo dużo integracyjnych imprez firmowych. Zazwyczaj wygląda to tak, że już w trakcie szkoleń/prelekcji ładują wódę, a na imprezach wszyscy - od prezesów po sekretarki - zalani w palnik, tańczą przytulańce, łapią się po dupach, idą się dupczyć do pokoju / wc i wracają na parkiet. Mężowie i ojcowie w domu, ruchają na imprezach pracownice, na które mąż i dzieci czekają w domu. ✔️ Trzecia sytuacja: Dziewczyny pracujące jako DJki. Nie dość, że fuchy i kontakty mają oferowane za "opierdolenie pały" to jeszcze nawet same z taką inicjatywą wychodza. ✔️ Czwarta sytuacja: Dziewczyny pracujące w branży koncertowej, zwłaszcza disco polo. Czy tancerka, czy fotoreporterka - będzie dawać dupy gwiazdom estrady.
  12. Sildenafil Bluefish - tabletki na potencję z substancją aktywną. Nie żebym używał, choć opakowanie "w apteczce pierwszej pomocy mam" a załatwiałem kumplowi przez innego kumpla co miał to na receptę i refundowane (choć 11.90 to nawet nie ma co tu refundować ) [edit] Nie doczytałem, że już był wspomniany. Nie wiem, nie brałem, ale podobno "daje niezłego kopa". Z tego, co też wiem, ma działanie nie tylko doraźne, ale też przez jakiś czas "żołnierz wraca do musztry"
  13. Dokładnie, im "głębiej" by relacja zaszła, tym gorsze mogłyby być konsekwencje. Dziękuję, oczywiście że zapoznaję się z forum, bardzo podoba mi się tutaj "klimat" Dziękuję, poszukam i na pewno się zapoznam Udało mi się to zrobić w marcu i sformatować poddasze jedynie opisałem ten przypadek, jako totalne dziadostwo i szczyt bezczelności, który kobieta może osiągnąć. A, jak łatwo zauważyć, kobietom w ostatnich latach coś się w dyńkach poprzestawiało i czują się silniejsze niż kiedykolwiek. Narzucają zasady, stosują gierki, próbują omamić facetów, jednocześnie nic nie oferując w zamian. Wszystko im się "należy" a ich "nagroda" to samo utrzymywanie kontaktu. Od tamtej historii zdarzyło mi się poznać kilka dziewczyn i WSZYSTKIE, od 18tu do 38miu lat stosowały gierki, na które nie reagowałem. I co? kontakty się pourywały albo wleką od miesięcy. Kobieta ma ten pierwiastek gówna w głowie, który nakazuje im się postawić i za wszelką cenę zpantoflić faceta, oraz zaprzepaścić wszystko, gdy ten się nie podporządkuje.
  14. Jej nie. Ten mój przypadek to niejeden, który udowadnia, że prawda jest przeciwna do twierdzeń FitDarii
  15. Witam! ? Skoro kariera na tym forum zaczyna się od historii - oraz o tym, jak facet zaczął myśleć tą bardziej męską częścią osobowości - muszę podzielić się historią, która ciągnęła się rok i zryła mi banię - na dobre i na złe. Mam obecnie 29 lat i kilka związków za sobą. Nie byłem nigdy typowym pantoflem, ale też okazywałem za dużo cech "zależności" od drugiej osoby. W efekcie te kilka związków było mega toksycznych, głównie z kobietami typu "borderline" ale to temat na inny wątek. Dużo znajomości też spaliłem, bo za szybko zacząłem okazywać uczucia etc. W zeszłym roku trafiłem na kobietę - imię zmieniam na Ania. Ta kobieta spowodowała, że wszelkie moje życiowe wartości i wyrobione przekonania poszły się chędożyć na ponad rok, a ja zachowywałem się jak ostatni pajac. Kim była Ania? Interesowną Femme Fatale, która do perfekcji opanowała chorą, skrajną metodę push & pull, była przebiegła niczym lis, potrafiła robić z siebie ofiarę, obwiniać cały świat o swoje krzywdy - a szczególnie mnie. Miała zdolność owinąć mnie wokół palca (podobnie jak innych facetów) oraz sprawić, że wszyscy z mojego towarzystwa dostawali większej nerwicy przez nią niż ja sam. Była również na tyle głupia, że nie potrafiła się odpowiednio długo "podkładać", aby osiągnąć to, co mogła dzięki mnie (dzięki jej akurat za to!), sprawić, że myślałem o niej non stop, nie mogłem spać, przy spotkaniach dostawałem tremy jak nastolatek, pomimo świństw jej wybaczałem, a i dziwnym trafem kompletnie nie interesowały się mną inne dziewczyny. Miała destrukcyjny wpływ na całe moje życie; kiedy ona się wkurzała to psuły mi się auta, a jak była w pobliżu to nie udawały mi się zlecenia, a ludzie bez powodu się ode mnie odwracali albo na mnie naskakiwali. Brzmi jak czary? Fakt, to była wiedźma. Znajomi, widząc jej zdjęcia, mówili "ona wygląda jak żmija! ?", "jej źle z wężowych oczu patrzy!", "toż to reptilianin!" ? Jak poznałem ją na Tinderze, to oczywiście zainteresowała się moją karierą - dziwnym trafem ona zaczynała w tym samym - logiczne, że szukała dawcy, z którego wyssie informacje i zlecenia, a następnie odrzuci zakażoną ofiarę. Potrafiła jednak z takiej strony się przedstawić, że odrzuciłem tą opcję. Miesiąc temu, zainstalowawszy Tindera by sprawdzić "co się dzieje w okolicy", trafiłem na aktualny profil Ani, z kolejnym wężowym spojrzeniem oraz opisem "Nie bój się, nie gryzę, napisz... Nie szukam tu seksu ani przygód". Seksu nie szuka, tylko dawcy, którego można właśnie ugryźć. Pierwsze spotkanie w marcu 2018 to była magia, jak miłość od pierwszego wejrzenia. Zachowałem się jak frajer, zaniemówiłem na jej widok. W tych wężowych oczach musiała mieć lasery, którymi skasowała mi zawartość mózgu i zapisane zasady gry. Przez cały tydzień potrafiła wywrócić całą moją osobowość na drugą stronę, tak jak skarpetki się wywraca wrzucając do prania. Niesamowicie się podłożyła, przedstawiła z jak najbardziej idealnej strony - wrażliwa, tylko dwóch chłopaków (może i miała rację! ale pominęła bolców spotkanych w międzyczasie), otwarcie najbardziej słabych punktów (o dziwo, prawdziwych), problemy alkoholowe w rodzinie (ojciec), uraz do alkoholu (czyli ja mam nie pić, ale jak się okazało później, sama pociągała łyki i to zdrowe), marzenia o szczęśliwej miłości i rodzinie. Miała tak bezwzględne, psychopatyczne metody przekonywania, że żaden normalny człowiek nie robiłby tego zaraz po zapoznaniu się. Zaproszenie na obiad do domu? Tak! To chłopak dla którego straciłam głowę... Reakcja rodziców? Miło Cię poznać Maranzano, czuj się jak u siebie w domu! Jej ojciec - alkoholik? Typowy Janusz z wąsami, zapytał: kiedy się napijemy Maranzano? Spojrzenia na mnie jak 16latka przy pierwszej miłości, trzęsawki i łzy wzruszenia. A po tygodniu magia minęła. Zaczęły się olewki, gierki, pretensje, że "za szybko się to potoczyło", "wiem że to ja za szybko zaczęłam, bądźmy kolegami", no nasrane w głowie totalnie. Plus wmieszała się we wszystko równie jadowita jej koleżanka. Dostałem totalnej nerwicy, urwałem z nią kontakt. Ona perfidnie milczała, nie zrobiła kroku. Po dwóch tygodniach zmiękłem, odezwałem się (pijany byłem) i znajomość powróciła "na jej zasadach", oczywiście "ja na razie nie chcę związku", "jak mogłeś mnie zostawić, pokazałeś klasę". A ja, jak ostatni idiota czułem się winny. Po dwóch tygodniach znowu urwałem kontakt - miała bardziej lekceważące podejście niż wcześniej, potrafiła się umówić ze mną, a wieczór wcześniej uchlać, na drugi dzień odwołać spotkanie "bo się źle czuje". Kilka dni później dowiedziałem się (przyciskając ją), że idzie na wesele koleżanki, na które mnie wcześniej zapraszała... ze swoim byłym. BYŁYM! I to nie ostatnim ex (sugerowany Rebound Relationship) ale z poprzednim, z którym nie była 2 lata, a jak się okazało, przyjaźnili się. Dowiedziałem się o tym po fakcie. Zablokowałem ją na fejsbooku i przez dwa tygodnie nie piłem, nie myślałem. Skupiłem się na swojej działalności, na kolegach, na różnych zajawkach. Potem zaczęły się sny. Ta chadra rzucała jakieś czary na mnie, bo włamywała mi się do głowy, w snach mówiła że tęskni, płakała, kochała. No i znowu głowa zatruta, dla równowagi odtruwałem się alkoholem. Potem zaczęła "zygać". Odblokowanie ją na fb przeze mnie (z ciekawości czy wróciła do byłego) zaskutkowało dodaniem mnie do znajomych, ponownym polubieniem mojego fanpage, wrzucaniem "smętnych" piosenek i "życiowych" memów o "utraconych uczuciach". Zaczął się znowu kontakt, wyczuwalne doły u niej (podsycane użalaniem się, że sobie w pracy nie radzi, że psychotropy bierze, że płacze po nocach), a mi w końcu puściły nerwy i zaczęło się wylewanie uczuć. I nagle ta poszkodowana istotka znowu stała się olewcza "ja nie chcę związku, możesz znowu ze mną urwać kontakt". W efekcie, po różnych zawirowaniach, wróciła do mnie... na tydzień. Później w ostatniej chwili się dowiedziałem, że idzie na kolejne wesele, w dodatku z jakimś (anonimowym) kolegą. Obiecała do mnie pisać, a olała mnie całkiem całą sobotę, tłumacząc się później, że "chciała mi nosa utrzeć bo wtrącałem się w jej sprawy". Doszło potem do kłótni, w wyniku której oczywiście mnie zostawiła, "bo ja jej nie rozumiem". Ta historia ciągnęła się aż do marca tego roku! Co jakiś czas perfidnie się przypominała, potrafiła do moich znajomych wypisywać, aranżować "spotkania z przypadku", nakręcać mnie i potem znowu olewać sprawę. Z czasem coraz bardziej się jej zacząłem stawiać, jednak zawsze miałem ten pierwiastek trucizny w swojej głowie. Doły każdego dnia, bóle brzucha, sny po nocach. Psychika mi płatała figle, wiecznie czułem się winny. Potrafiłem wyłapać, że w międzyczasie sobie wyjeżdżała do Krynicy lub Zakopanego i sypiała z innymi kolesiami. Ja byłem dawcą energii oraz wiedzy na temat swojej branży, inni byli od ruchania. Zadziwiający tupet był osoby, która potrafiła mnie do domu zapraszać, jej rodziców którzy traktowali mnie "jakby nic się nigdy nie stało", to, że odwaliła akcję a potem mnie obwiniała o reakcję. To, że potrafiła się podkładać, a w pewnym momencie udawać, że "niczego ode mnie nie chce". To, że dałem jej czasem zlecenie, a ona zachowywała się, jakby to mnie robiła przysługę i wielką łaskę. Szczyt bezczelności i podejścia "wszystko mi się należy" został osiągnięty. Moja wina? Że straciłem głowę. Gorzej, że moja głowa przez ponad rok nie funkcjonowała jak należy. Dostałem takiego świra, że zacząłem czytać o urokach miłosnych i spętaniach. Historie, które przeczytałem na różnych forach - to, jak zachowywali się ludzie pod wpływem takich uroków - wskazywały na to, że to ja padłem ofiarą tego. Ostatnia rozmowa z nią była, gdy napisałem "wszelkie uroki które na mnie rzuciłaś wrócą do Ciebie, będziesz cierpiała jak ja cierpiałem". Jej reakcja? Momentalna blokada mnie na facebooku i święty spokój do dzisiaj. Ile w tym prawdy? Nie mam pojęcia. Cieszę się tylko, że ona sama nie dopuściła do większego zbliżenia się, bo skończyłbym jak facet w tej piosence:
  16. Witam wszystkich, Trafiłem na to forum przypadkiem i szczerze mnie zaintrygowało. Męskie wartości zanikają w dzisiejszych czasach a kobiety robią się coraz bardziej nieznośne... Z miłą chęcią poczytam i poudzielam się, a także opiszę przypadki różnych dziwnych rzeczy, które spotkały mnie w prawie 30-letnim życiu. Miłego dnia!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.