Skocz do zawartości

larry

Użytkownik
  • Postów

    149
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    30.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez larry

  1. 28 minutes ago, somsiad said:

    syty głodnego nie zrozumie :)

     

    * Takie samo ryzyko wpadki (zaplanowanejprzez laskę lub nie) z wszystkimi jej konsekwencjami jak przy normalnym związku/ONS. W przypadku div jest się anonimowym!. Dodatkowo dochodzą chyba koszty hotelu? Strach wpuścić taką laskę do siebie.

     

    No właśnie. Jakbym zaczął zaczepiać laski na ulicy, to szybciej bym skończył w areszcie niż z numerem ;) Do tego to nie mój styl. Nie lubie zaczepiać i być zaczepianym. Natura też raczej introwertyczna.

     

    No ryzyko jest niestety. Ja umawiam się u mnie lub u laski jak ma taką możliwość (studentki zazwyczaj nie wynajmują chaty dla siebie). Zawsze dobrze umówić się

    1szy raz na kawę, aby wyczuć czy dana osoba jest względnie normalna. Póki co jeszcze żadna dupa mnie nie okradła.

     

     

     

     

  2. 8 minutes ago, Brat Jan said:

    Napisz jeszcze jaka okolica bo przecież z 2 końca PL nie będą do Ciebie jechały, ani Ty do nich.

    No ja mieszkam w średnim mieście, które z okolicami (do 30km) ma ok. 500tyś. Może w większych miastach jest większy odzew. Są też laski co są gotowe przyjechać z innych miast, ale zazwyczaj je ignoruje.

    9 minutes ago, płomień said:

    Strasznie nieopłacalna opcja.

    Tak jak mówiłem. Co kto lubi. Divy dla mnie są bezosobowe, a w tradycyjną relacje też mi się nie chce pchać.

     

    Ja lubię laskę poznać bliżej i można mieć fajne regularne ruchanko, a w kakaowe oko też można, zależy od laski.

  3. 9 minutes ago, somsiad said:

    To jest Polska, więc można być naciągniętym na wszystkim :).

    Tak z ciekawości przeglądam rokse, aby zobaczyć czy nie trafiłem na taką co se dorabia.

     

    Ogólnie da się wyczuć po paru spotkaniach i bliższej znajomości. Laski z którymi się spotykałem miały normalną robotę albo studiowały dziennie, albo to i to.

     

    Także widać, że te ze sponsoringu są znacznie bardziej inteligentne i normalne i da się pogadać jak człowiek. Dupy z roksy to w większości szony i to widać, słychać i czuć.

     

     

  4. 2 minutes ago, Jan III Wspaniały said:

    Wlazłem tam z ciekawości, prawie dostałem raka na miejscu ze zgonem gratis z przerzutem na mojego kota.

     

    Ja rozumiem. Wszystko.

    Ale kurwa pannica wymaga pensji 7000 zł. ??.

    Następna. 5000 zł za noc.

    Spoko, rozumiem jakby była 10/10 ale ja widzę, że to ot zwykle myszki, w miarę ładne ciała ale też dupy nie urywają. Takie Justyny z technikum.
    Jak ktoś płaci w/w przeze mnie pieniądze na w/w warunkach to jest ciężkim frajerem dla mnie.

    Chyba wolałbym te 5000 zł dać bezdomnemu na dworcu centralnym, więcej radości bym odczuł patrząc jak się ten biedak cieszy.

    Słowo klucz "przesiew". Jest dużo raka, więc trzeba włożyć trochę pracy w to, żeby coś w miare normalnego wyrwać. Nie jest to super łatwe, ale się da. Oczywiście te ogłoszenia typu 5k omijam szerokim łukiem.

     

     

    • Like 3
  5. 2 minutes ago, NiesamowitySzymi said:

    Czekaj, jako mężczyzna za zamieszczenie ogłoszenia mam zapłacić 30 złoty?

    Żeby kobieta do mnie napisała, po zamieszczeniu przeze mnie ogłoszenie, to też musi zapłacić 30zł?

    Napisanie, do pojedynczej kobiety, to 30 zł? Czy jakiś pakiet na miesiąc, że za 30 złotych możesz pisać do każej?

     

    Wisz kiedyś byłem na podobnych portalach, gdzie faceci muszą płacić, i wyszło mi że zapłaciłem koszt divy a nic nie pobzykałem eheh :)

     

     

    Są różne opcje, zależy na kogo chcesz przenieść koszt. Albo dajesz ogłoszenie (ok. 30zł) i wtedy mogą się z tobą skontaktować za darmo, albo dajesz (chyba, bo nie pamiętam) ogłoszenie za darmo, ale wtedy druga strona płaci za kontakt. Oczywiście trzeba się liczyć z ryzykiem, że zapłacisz i nikt nie odpowie.

     

     

     

    • Like 1
  6. 3 minutes ago, NiesamowitySzymi said:

    Dokładnie, tak sam czytam ten post. Ale tam trzeba zapłacić esemes za siano. 

     

    @larry Tam, trzeba płacić za kontakt do kobiety? Nie jest to ściema? Jedna piszę, że szuka tylko jednego więc też jest konkurencja? 

    Opisz jak możesz całą procedurę, bo na Roks.pl kobiety kłamią pod każdym względem, wiek, oferta itp

     

    Ja zazwyczaj samemu piszę ogłoszenie i czekam na odpowiedź. Nie ma zalewu odpowiedzi i trzeba czasem czekać tydzień, dwa, trzy. Są laski co tam wchodzą z ciekawości i może akurat jakaś przegląda ogłoszenia i na te ciekawsze odpowie. Pamiętaj, że jak dajesz ogłoszenie, to zaznacz, że twój email jest dostępny za darmo. To kosztuje ok 30zł. Domyślna opcja jest, że druga strona musi wysłać sms'a za 30zł, żeby twój kontakt się pojawił i wtedy na pewno nie odpiszą. Taki kurewski marketingowy trik z ich strony.

     

    Także odpowiedziałem na te co wymagają wysłania smsa za kasę. W większości wypadku laski odpowiadają, ale trzeba się liczyć, że nie odpowiedzą. Takie ryzyko.

     

     

    7 minutes ago, bassfreak said:

    No jednak wspólne wydatki jako rodzina/związek a sprzedawanie się za kasę to dwie różne sprawy, a z tym wpierdolem za darmo to bym polemizował :P

    Co kto lubi. Tradycyjne i "darmowe" związki w podsumowaniu kosztowały mnie znacznie więcej (nie liczyć nerwów), a czasem okazywało się, że te zwykłe dziewczyny są większymi kurwami, niż te ze sponsoringu.

  7. Witam,

     

    Chciałem porozmawiać o moim osobistym doświadczeniu ze sposoringiem.

     

    Wiem, ze wielu poruszy temat, ze to nie jest prawdziwe podrywanie, challgenge, whatever.

     

    Moje powody są następujące:
    - nie lubie div. są one totalnie bezosobowe
    - nie lubię związków, gierek i tego typu pierdolenia się

     

    Dlatego wybrałem drogę środka.

     

    O mnie. Nie jestem brzydki, nie jestem przystojny. Laski nie sikają na mój widok. Średniak krajowy 6/10, gdy się upudruję.

     

    Względnie dobrze zarabiam, więc mogę sobie pozwolić na taką zabawę, co mnie kosztuje ok. 2k miesięcznie.

     

    Przypadek 1:
    Laska, w miarę fajna. 7/10. Nauczycielka. Umawialiśmy się u niej. Seks średni. Myślę, ze nie byłem jedynym, ale jakoś mi to nie przeszkadzało.

     

    Przypadek 2:
    Samotna matka. Ogólnie nie umawiam się z samotnymi matkami, ale przez sponsoring reguły są czyste. Nic od siebie nie oczekujemy. Super seks, kobieta
    naprawdę się starała. Myślę, ze chciała mnie przerobić na związek, ale sponsoring i koperta pozwoliła mi na odejście od tych głupich pomysłów.

     

    Przypadek 3:
    Studentka. Seks super. Dupcia zostawała na noc. Czasem 3x w cenie 1. Trochę pokręcona laska, ale chyba ja jej się w miarę podobałem + kasa, czyli
    miała dobry czas.

     

    Podsumowanie:

    - Laski ze sponsoringu nie lecą na wszystko. Miałem sytuacje, ze po wysłaniu fotki nie odpowiadały. Są tez takie co odpowiadają.
    - Nigdy nie proponuj za dużo kasy. 500zł za spotkanie max. Kasa dodaje moze +1 do twojego SMV. Jeśli masz bebech jak w chłopaki z baraków, nawet sponsoring ci nie Podsumowanie
    - dupy ze sponsoringu to często szare myszki co spotykasz na ulicy. nawet się nie spodziewasz kim są zwykłe kobiety.
    - traktuj je normalnie, nie dawaj za dużo kasy, ale na tyle, żeby było to jako wartość dodania. have fun

    • Like 4
    • Haha 1
  8. Tak sobie myślę. Najlepszy czas w życiu miałem to za dzieciaka. Chodzenie z kolegami na "podwórko", odpierdalanie akcji, granie w Mortal Kombat, a później chodzenie nad jezioro popływać. Później wszystkim odpierdoliło. Zaczęło się gonienie za dziewczynami i wszystko się popsuło.

     

    Jakie to by było zajebiste życie skupianie się na przyjaźni i ogólnym rozwoju.

     

    Ta jebana biologia niszczy nam życie. Gonienie za dupami, potem "życie rodzinne" z obowiązkami.

     

    Czemu po prostu nie możemy być jak "Peter Pan". Wiecznymi dziećmi, cieszącymi się i zaciekawieni życiem. Jak tylko skupimy się na kobiecej "dziurze", wszystko zaczyna się jebać. Pierdole takie życie.

    • Like 1
  9. Dla Polski Niemcy są nr 1 pod względem gospodarczym. My jesteśmy 5iątym dla Niemców, a jak wziąć całą grupę Wyszegracką (Polska, Czechy, Słowacja, Węgry) to razem jesteśmy ważniejsi niż Francja.

     

    Nie zgadzam się z @Lukas3k, że Niemcy upadają. Jest to kraj, który zazwyczaj dobrze sobie radził i możemy się dużo od nich nauczyć. Co do „taniej” siły roboczej to tak średnio bym się zgodził. Co prawda niemiaszki płacą mi „tylko” 80% tego co by „swoim” zapłacili, ale ja jestem zadowolony, bo u nas jest taniej, a oni otrzymują tę samą usługę. Do tego dla mnie nie jest problemem podjechanie do Berlina, aby zobaczyli, że mają doczynienia z prawdziwym człowiekiem, a nie z hindusem z call centre. 

     

    Czy komuś się to podoba czy nie, nasze ścieżki są powiązane i z Niemcami będziemy mieli dużo wspólnych interesów.

     

    Pytanie pozostaje, na ile wato się nauczyć ichniego języka, żeby mieć „competetive advantage”. Młodzi Niemcy dobrze gadają po angielsku, ale czasem mam wrażenie, że można ugrać coś więcej znając w jakimś stopniu niemiecki.

  10. 10 minutes ago, GurneyHalleck said:

    W naukę języka obcego zawsze warto inwestować czas.

    To jest fajny sentyment i o ile dla Ciebie działa i języki to twoje hobby to super.

     

    Dla mnie nauka to inwestycja i żeby mieć motywacje, muszę widzieć, że będzie jakiś zwrot tej inwestycji. Myślę, ze z 1000h musiałbym poświęcić, aby móc coś po niemiecku wyszprechać.

     

    Kiedyś próbowałem nauczyć się francuskiego "dla siebie", ale po roku mi fujarka zmiękła, szczególnie jak pojechałem do Francji i sami Francuzi starali się zmieniać na angielski, bo mieli dość mojego niezrozumiałego dukania ;) Jakbym widział jakieś konkretne podstawy do nauki, to pewnie bym "przebrnął" przez ten proces.

     

     

     

     

  11. Ostatnio zauważyłem, że coraz więcej zapytań mam od klientów z tzw. Germanosphäre (Niemcy, Szwajcaria, Austria). Nie wiem do końca z czego to wynika. Być może przyzwyczaili się, że jest taki kraj jak Polska niedaleko i się z nami oswoili przez ostatnie lata i wiedzą, że robotę zrobimy jak trzeba czy coś.

     

    O ile paru klientów miałem od naszych "ukochanych sąsiadów", to jednak angielski wystarczał i wystarcza. Czy nauczenie się niemieckiego w choć na komunikatywnym poziomie zwiększyłby moje potencjalne zarobki/możliwość wyboru większej puli dobrych klientów?

     

    U mnie z językami to jak krew z nosa. Angielski jakoś opanowałem, ale to były lata. Czy warto inwestować czas?

     

     

     

    • Like 1
  12. Nigdy nie rozumiałem ludzi, którzy nie potrafią oszczędzać i dostrzec komfortu posiadania oszczędności. Pamiętam swoją 1szą robotę za minimalną, bodajże ok. 800zł. Nawet z tego udało mi się zaoszczędzić. 1szy samochód jaki kupiłem też za procent z oszczędności, a nie jakieś kredyty. Nawet jak gram w jakieś RPG'i to okazuje się, ze pod koniec gry mam siana więcej niż potrzebuje, bo szkoda mi było przepierdolić na nowy miecz :)

     

    A jak @Quo Vadis? zauważył, oszczędności pozwalają na bycie bardziej "pyskatym" w pracy, dzięki czemu negocjujesz lepsze zarobki (już nie raz klientowi powiedziałem wóz albo przewóz i zazwyczaj wychodzi na moją korzyść). Takie sprzężenie zwrotne, zaoszczędziłeś, masz kasę... to będziesz miał jej więcej.

     

    Nie wiem skąd się ludzie biorą z kartami kredytowymi, kupującymi świecidełka ala nowe iphony za kasę, którą nie mają. A później lament... łooo boże, w tym kraju się nie da żyć, to wszystko winna kapitalizmu, xyz rządu, chuj wie co.

    • Like 3
  13. 2 hours ago, slusa said:

    dalej będę w ich oczach kimś gorszym z uwagi na pochodzenie. 

    To jest niemal pewne. Szwajcarzy na zewnątrz są względnie otwarci, ale nigdy nie będą Cie traktować na równi i jak swojego. Kiedyś gadałem z Austriakiem, którego też nie traktują jak swojego ze względu na akcent, a z Polszy to już w ogóle (będziesz jak u nas Ukrainiec z Donbasu). 

     

    Jak nie jesteś mega chadem/kimś przebojowym, to będzie trudno o Szwajcarkę. Towar deficytowy, że nawet Szwajcarzy muszą przebierać w obcokrajowcach. Może uda się poruchać jakąś starą purkwę jak będziesz miał szczęście albo pozostaje chloroform ;)

     

    Ale i tak polecam wyjazd jak Cie kraj męczy. Zobaczysz sobie, zdobędziesz doświadczenie, a i łatwiej będzie jak utwardzisz swoją skórę i dupę i może będziesz miał wyjebke na bycie "gorszym" imigrantem. A jak Ci się nie spodoba, to zawsze możesz wrócić/wybrać inny kraj.

     

     

     

     

    • Like 1
  14. Witam,

     

    Wiadomo w jakich czasach żyjemy. Wszystkie państwa drukują pieniądze, wydawane są na socjal, kolejne baseny i ławki, etc, co prędzej czy później przełoży się na wartość spadku pieniądza fiducjarnego. A o procencie na lokacie nawet nie wspominajcie.

     

    Oczywiste odpowiedzi są nieruchomości i złoto. Nieruchomości to trzeba mieć spory kapitał, aby bawić się w to bez kredytu plus niesie za sobą spore ryzyko (prawo chroniących pasożytujących lokatorów, pomysły o podatku katastralnym, etc). Złoto poszybowało, a inne metale są opodatkowane VAT'em.

     

    Czy warto zainteresować się jakimś "hobby" typu znaczki, które trzymają na wartości lub inne rzadkie dobra, którymi ludzie będą zainteresowani?

     

    Macie jakieś oryginalne pomysły jak zamrozić pieniądze, które względnie łatwo upłynnić?

     

     

     

     

    • Like 2
  15. 5 hours ago, maroon said:

    to chyba w innych krajach żyjem

    Żyjemy pewnie w tym samym kraju, ale pewnie w innych światach. Ja głównie obracam się w sektorze prywatnym, gdzie ludzie ryzykują własnym kapitałem. W sektorze jakim pracuje działa to powiedzmy względnie "normalnie".

     

    Co do sektora publicznego/przetargów/etc to nie wypowiem się, bo się nie znam. Raz mi się zdarzyła sytuacja, że miałem problem z urzędem publicznym, ale się odwołałem i jak dziecku wypisałem im punkt to punkcie, że się mylą i są pojebani (oczywiście w miłym pasywno-agresywnym tonie) i po miesiącu uchylili decyzję, przyznając mi racje. Trochę mnie to poirytowało, że musiałem im pisać list, że mają burdel w urzędach, ale jakoś nie oczekuje od nich wiele. No, ale zgadzam się, że sytuacja powinna być lepsza.

     

    Pytanie czy skoro zaobserwowałeś, że coś jest źle czy chciałbyś przyczynić się, żeby było lepiej i czy w jakiś sposób możesz dodać cegiełke, aby jednak sytuacja się poprawiła.

     

     

     

     

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.