Skocz do zawartości

larry

Użytkownik
  • Postów

    149
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    30.00 PLN 

Treść opublikowana przez larry

  1. Trochę to ironiczne, bo w pewnym sensie zaliczasz się do stereotypowego polskiego "marudera", że wszystko w Pl jest do dupy Oprócz komuny to chyba, też fakt, że nasze pokolenie wychowało się na filmach USA i ogólnym idealistycznym postrzeganiu "zachodu". Odkąd Polska jest krajem otwartym a ludzie swobodnie sobie podróżują, widać, że wcale w "lepszym świecie" nie jest tak różowo, a Pl też ma swoje zalety. Wszystkiego nie da się na raz zmienić, ale porównując teraz do tego co było 20 lat temu: - znacznie lepsza infrastruktura (ale jeszcze dużo do zrobienia, szczególnie jeśli chodzi o drogi regionalne) - nie ma już takiej szarzyzny i wiele miejsc w miastach i na wsi wygląda ładnie i schludnie. ogólnie miasta w Pl są czyste - ludzie trochę bardziej uprzejmi (lepsze zachowanie na drogach), ale też jeszcze dużo w tej kwestii do zrobienia - jakoś mniej dresów na ulicach. względne poczucie bezpieczeństwa - urzędy, jak to urzędy, ale jednak trochę lepiej. założenie firmy to 20min i przejście się raz do zusu. 20 lat temu to był niemały wysiłek - wiele osób z Pl to bardzo ambitne osoby, które ciągle są głodne sukcesu (czego nie koniecznie można powiedzieć o wielu mieszkańcach zachodu co przyzwyczaiło się do socjalów i opanowała ich mentalna niemożność) Oczywiście jest mnóstwo chujni w Polsce, ale wymieniłem parę pozytywów dla przeciwwagi. Continuous improvement. Iteracja. To jest process, który nigdy się nie kończy.
  2. lepiej, ale nie zawsze jest taka opcja. pojechanie do 3ciego świata i zgrywanie chada z europy jest najlepszą opcją, tylko, że trzeba mieć na to czas i chęci.
  3. mam nadzieję, że nigdy nie będziesz miał potrzeby usłyszeć o kimś takim jak dentysta. wiesz, oni tam wiercą w twoich kościach!
  4. Jak będziesz chciał mieć bombelka za 20 lat, to zamrażasz nasienie i płacisz co roku kwotę za przechowanie. Czyli, po wazektomi, jesteś wolny od ciąży (mówie tu o stałych partnerkach, bo zawsze możesz złapać innego syfa). Jeśli zdecydujesz się na dzieciaka po wazektomi, to upewnij się, że nie jesteś biedny: - koszt opłaty za bank nasienia (warto mieć, jak się nie powiedzie rewazektomia + koszty zapłodnienia z nasienia + to nie jest najbardziej romantyczna opcja) - rewazektomia to 15k+ - jeśli obie z powyższych opcji się nie powiodą, to chyba też można pobrać plemniki bezpośrednio z jaj czy jakoś tak Też jest pewna kwestia psychologiczna. Jak już zdecydujesz się na rewazektomie po 20 latach, to znaczy, że bardzo chcesz mieć dzieci, a jak jesteś na może tak, może nie, to być może takiej decyzji nie podejmiesz, choć nigdy nie wiadomo jak Ci przyszła kobieta zamiesza w głowie. Znajomy miał wazektomie, ale laska nalegała na gówniaki. Zrobił rewazektomie i był znowu płodny. Narobił 2 gówniaków i laska po 5 latach się puściła. Po zakończeniu związku zrobił wazektomie ponownie (podobno można zrobić max. 2 razy).
  5. Warto. Sam kiedyś byłem w takim układzie. Laska 15 lat młodsza. Myślę, że bardzo mnie polubiła, bo było widać, że jej się to podoba + często zostawała na noc, pomimo, że nie musiała (bez extra kabzy). To taka prostytucja, tylko z namiastką uczuć. Układ kosztował mnie ok. 2k w miesiącu. Po "zerwaniu", nie miałem mieć kaca emocjonalnego, bo laska nie ma prawa uważać tego za "związek", więc wg mnie się opłaca jak masz siano. Pamiętaj, żeby takich relacji nie trzymać za długo. Wg mnie max. 3 mce.
  6. @Kpt. Skok Mi się wydaje, że dyskusja poszła trochę nie tego. Ja nie twierdzę, że samotne matki są be i w ogóle. Różnie w życiu bywa. Po prostu trochę mnie cała sytuacja zszokowała, bo większość kobiet z dziećmi daje o tym znać w opisie lub ma fotki z bombelkami, żeby się domyśleć etc. Trochę czułem się oszukany, że po tygodniu pisania razem, nie znałem takiego istotnego szczegółu i dopiero przed spotkaniem raczyła mnie o tym poinformować (ale szanuje, że przed, przynajmniej zaoszczędziłem na benzynie). Jeśli miałbym własne dzieci, to może mógłbym na taki układ pójść, ale znam siebie, i wiem, że od czasu do czasu potrafi mi odpierdolić na punkcie kobiety, więc wole chuchać na zimne. Jak już mi odpierdoli (mam nadzieje, że nie), to już wole mieć gówniaki z laską z czystą kartą. I ot cała filozofia.
  7. Well said. Pomimo, że nie mam ochoty się wiązać, to wiem, że nie jestem robokop i wszystko może się wydarzyć (przywiązanie, wyrzuty sumienia, albo ... wiadomo co). Czasy próby włożenia we wszystko co ma dziurę u mnie już minęły. A Pan @marcopolozelmer to jakiś sfrustrowany jest, biorąc pod uwagę agresywny język i mówienie, że tinder tylko do ruchania (dużo prawdy w tym, ale jest sporo lasek szukających czegoś więcej, przynajmniej na polskim rynku).
  8. Nie czaisz o co chodzi. Po dłuższym pisaniu i rozmowach tel. widać, że laska jest zainteresowana i troche aż nad to. Wiadomo, że ruchańskiem może się to nie skończyć, ale dalsza znajomość, czy spotkania, zabiera dodatkowe zasoby czasowe, a w wypadku "powodzenia" misji, trzeba się liczyć też z negatywnymi konsekwencjami. Najpierw trzeba sobie postawić cel, czy aby na pewno warto podjąć dalszą "inwestycję", szczególnie, że laska zmieniła reguły gry, zatajając ważne informacje. Po przeanalizowaniu odpowiedzi Braci, pomogło mi podjąć decyzje, aby zakończyć znajomość i nie kopać dołka dalej.
  9. Więc jest taka sytuacja. Wszedłem sobie na tindera i w miare normalna dziewka ze mną zaczyna gadać. 10 lat młodsza. Z fotek całkiem fajna, ogarnięta itd. Czyżbym miał lucky strike, pomimo, że chadem nie jestem? Dziś ze sobą po raz pierwszy raz na tel. gadamy. Jako, że sobota to jest po jakimś spotkaniu ze znajomymi i paru drinkach, więc do mnie zadzwoniła i jest ze mną niezmiernie szczera. Przy okazji naszej rozmowy o głupotach, poglądach, sprzedała mi to, że ma kilkuletniego bombelka, jakby to był jakiś szczegół. Nic na ten temat nie było w opisie na tinderowym profilu, nic nie wspomniała wcześniej. Po prostu ukryta bomba. Co teraz z tym zrobić? Niby fajna laska, układna (wiadomo, wersja demo)... no i bombel. Nie wiem co o tym myśleć, ale raczej nie chce mi się w to pakować. Pewnie ruchańsko by było i pewnie na zawołanie, ale konsekwencje tego w przyszłości pewnie nie są tego warte. A co Wy o tym myślicie? Urwać kontakt i spierdalać czy spróbować się pobawić z ogniem?
  10. Myślę, że są to osoby o niskim poczuciu własnej wartości. Często są to ludzie, co w nowym kraju są na nizinach społecznych, takimi sierotami bez rodziny i kontaktów społecznych. Oczywiście muszą poczuć się lepiej, a najłatwiej pokazać wyżywając się na Polsce i udowodnić sobie swój "sukces", pewnie zarabiając najniższą i mieszkając w 5 w jednym mieszkaniu. Oczywiście jest to tylko część społeczności emigracyjnej, bo jest dużo normalnych Polaków co zdecydowało się wyemigrować z różnych pobudek i nie mają potrzeby siania "fermentu". Co do Polski, to mamy historię jaką mamy. Ja uważam, że osiągnęliśmy wielki sukces wskakując do 1szej ligi bogatych państw (jesteśmy w tej samej lidze to Japonia czy USA, co prawda na samym dole, ale jednak). https://en.wikipedia.org/wiki/Developed_market Not great, not terrible.
  11. Ja do końca nie rozumiem decyzji pozbawiania się przez Pana @Pozytywniak polskiego obywatelstwa, które jest bardzo wartościowe (choćby ze względu, że jest to EU paszport). Ja bym taką decyzję podjął, jakbym coś przeskrobał i bał się, że mnie złapią. Jeśli autor wątku robi to czysto z pobudek ideologicznych i poczuwa się, że Polska go jakoś skrzywdziła, to życzę mu szczęścia na nowej drodze. Jedyne o co bym prosił to zachowywanie się conajmniej neutralnie do Polski i nie robienia nam "siary" źle o nas mówiąc, jak to mają w zwyczaju niektórzy Polacy na emigracji.
  12. Polecam Polskę. - Niskie podatki. Liniowy to 19% bez znaczenia na przychód. Np. w UK, zanim się obejrzysz, dopierdolą Ci próg 40% - Jak Cie boli ZUS (ok. 800zł na mc, po odliczeniu zdrowotnego i dodaniu społecznego w koszty) to możesz założyć sobie sp. z o.o. i zatrudnić się na 1/16 etatu. - Niskie koszty wynajmu na różnych zadupiach. Internet w Pl jest bardzo szybki i względnie tani. - Przejrzystość podatkowa w Pl średnia, ale dla normalnego człowieka na JGD zasady są dość przejrzyste na zasadach ogólnych. Nawet księgowa niepotrzebna jak masz proste przychody/rozchody. Jeśli zarabiasz ponad 100k rocznie to Polska jest prawie jak raj podatkowy.
  13. Nie wiem czemu ludzie się spuszczają nad tym rentierstwem, jakby to niby miało dać jakąś wolność. Rentiersto to takie bycie bezrobotnym, tylko, że za swoje a nie publiczne. Praca to przede wszystkim status, bycie docenianym przez innych i poczucie własnej wartości. Dlatego nie zamierzam przestać ever. Nie mówię to o całym etacie, ale takie 20h tyg. to minimum. Starość pewnie nie będzie się dużo różniła od obecnego życia, tylko że z gorszym zdrowiem. Więc se sprawie dobrą klamke lub jakiś inny eutanazol i będę go trzymał w sejfie na wypadek jak już zdrowie nie da mi się cieszyć nawet małymi rzeczami.
  14. No i tu zaczynają się "schody semantyczne". Po przeczytaniu wątku, dowiedziałem się, że jestem "ateistą", ponieważ nie sądzę iż istnieje bóg w formie teistycznej/personalnej, aczkolwiek nie wykluczam, iż istnieje jakaś abstrakcyjna forma absolutu (którą ktoś mógłby nazwać bogiem). Wierzę, czyli zakładam, że takie coś może istnieć, ponieważ my jako ludzie też potrafimy tworzyć światy (mmorpgi, etc), choć nasza technologia jest dopiero w raczkującej fazie.
  15. Nie spodziewałem się na odzew dot. tego tematu aż w taki sposób. Przeczytałem odpowiedzi @JAL, @tytuschrypus, @mentol_dragon i innych (przepraszam jeśli Ciebie nie wymieniłem). Zdecydowanie odpowiedzi dają mi do myślenia, nawet jeśli nie zgadzają się 100% z moją myślą przewodnią. Muszę pomyśleć o swoich procesach logicznych. Zdecydowanie temat daje dużo do myślenia. Anyway... fajnie wiedzieć, że na tym forum są naprawdę super inteligentni ludzie, a nie tylko ludziach myślących o dupach. Zastanawiam się, czy kobiety też lubią sobie pomyśleć abstrakcyjnie o zagadnieniach tego świata, czy tylko myślą o sukienkach i dzieciach.
  16. Rozmowa poszła nie nie za bardzo w kierunku jaki miałem na myśli. Co najmniej połowa odpowiedzi dotyczy semantyki i innych pierdół. Może powinienem się wyrazić jaśniej: *Bóg: siła wyższa, absolut, obca cywilizacja, która gra w nas w simsów, etc. Nie chodzi mi o teistyczny model typu Jezus czy inny Odyn, ale o koncept. *Wiara: założenie w pewną hipotezę, z dość sporym przeświadczeniem, że może być prawdziwa. Hipoteza może być, że ktoś nas obserwuje (hipoteza „zoo”), symulacja, facet, który został ukrzyżowany i zmartwychwstał, cokolwiek innego. Wiemy, co wiemy, czyli w sumie bardzo mało, aczkolwiek są ludzie, którzy są przekonani, że to im wystarcza, aby wywnioskować, że *Boga nie ma. Według mnie są to ludzie nie *Wiary (czyli wiary, że wiedzą wszystko), nie biorąc pod uwagę iż świat może być bardziej skomplikowany niż nam się wydaje. Wrócę do przykładu życia pozaziemskiego, według którego wiele osób niewierzących w *Boga, bierze jako realistyczna opcja. Nie ma żadnych konkretnych dowodów na życie poza naszą planetą. Możemy tylko gdybać, wymyślać sobie równania Drake’a, które opierają się na wyliczeniach nie popartym niczym. Nie wiemy skąd się wzięło życie. Nawet autorytet osób racjonalnych Richard Dawkins wspomniał coś o kosmitach (https://www.youtube.com/watch?v=abugiGHOHg0), opierając się wierze bez żadnych dowodów. Więc skoro tak bardzo chcemy wierzyć w pozaziemską cywilizację, opierając się na założeniach matematycznych (w chuj gwiazd, więc życie pewnie też się gdzieś indziej także wykluło), czemu równie dobrze nie możemy założyć, że nasza świadomość jest częścią czegoś większego? Z matematycznego punktu widzenia jest to prawie niemożliwe, że istniejemy (wielki wybuch -> wszystkie zmienne jak grawitacja, które musiały by być jakie są -> ziemia -> jakoś forma nieorganiczna przekształciła się w organiczną -> wszystko co żyło musiało się ruchać z tym i tamtym… abyś powstał Ty). Z matematycznego punktu widzenia, jeśli wierzysz w kosmitów, również powinieneś wziąć na klatę, że być może nie jesteś elementem czystego przypadku, ale może „coś” tam być.
  17. Wierzący to tacy, którzy uważają, że bóg istnieje w jakiejś formie. Jezus+stary+jakiś duch, Odyn, Ra, Spaghetti, etc. Ateiści to tacy, którzy nie wierzą w boga, ale nie zakładają, że może istnieć, bo ci co uważają, że nie wiadomo, nazywani są agnostykami. Rozumiem, że można nie wierzyć w religię, że ziemia ma 5k lat czy że jakaś kobieta urodziła jako dziewica, a nie została wyruchana przez chada. Ale czy zakładanie, że boga/siły wyższej/super programisty nie ma, nie jest wiarą samą w sobie? Sam fakt, że ja i Ty istniejemy ma prawdopodobieństwo 0. Gdyby nasi rodzice się ruchali kilka sekund później, może by inny plemnik by wygrał, nie mówiąc już o detalach, że musieli się poznać. Teraz to pomnóż przez dziadków, pradziadków, aż do pierwszego człowieka. Człowiek też się nie stał człowiekiem tak od razu, więc pomóż to przez wszystko co przed nami istniało aż do czasu kiedy jakoś powstała pierwsza forma organiczna. Gdyby miliard lat temu jakaś żaba nie postanowiła zgwałcić jakiejś ryby, to by nas tu nie było. Może by było coś innego. Na dokładkę trzeba dodać, że wszystkie gwiazdy musiały stać się supernową w danym miejscu i czasie, aby powstała ziemia. Wygrywanie w totka codziennie przez rok ma większe prawdopodobieństwo niż że istniejesz. Czy naprawdę wielki wybuch powstał z dupy? Co było przed? Jest takie coś jak przed? My tylko myślimy w kategoriach czasu, ale przecież to może być tylko nasze ograniczenie myślowe. Dla światła (fala elektromagnetyczna) czas nie istnieje. Ateiści często zakładają, że może istnieć obca cywilizacja, pomimo, że nie ma na to dowodów. W końcu jest pierdyliard gwiazd i szanse, że życie nie tylko powstało na ziemi jakieś niby jest. Dość poważni naukowcy biorą na serio pod uwagę hipotezy wielo-wszechświatów, symulacji i innych pojebanych rzeczy. Więc jeśli zakładamy, że te hipotezy mogą być prawdziwe, nie możemy założyć, że bóg może istnieć? Cokolwiek to miałoby być? Bez znaczenia czy ma nas totalnie w dupie czy obserwuje co robimy. No i nie można zapomnieć o życiu pozagrobowym. Racjonalnie można powiedzieć, że po śmierci będzie to samo co przed narodzinami, czyli nic. Ale skoro już założyliśmy, że pojebane rzeczy typu symulacja, wielo-świat, etc mogą mieć miejsce, to również jest miejsce na rozkminy typu, że zostaliśmy zaprogramowani na czas życia, aby nic nie pamiętać. Może nasze doświadczenia się synchronizują z "chmurą" na kwantowym czy innym poziomie, którego nie znamy. Sam fakt, że nic nie wiemy, a to co wiemy jest totalnie pojebane, daje mi do zrozumienia, że ateiści się nie różnią tak wiele od fundamentalnego chrześcijanina. Chrześcijanin wierzy, że Jezusa co zmartwychwstał, co wydaje się dla nas niedorzeczne, ale ateista wierzy arogancko, że to co wiemy, wystarczy aby wywnioskować, że coś takiego jak bóg nie istnieje, co też mi się wydaje niedorzeczne. Jakie są Wasze opinie? Jacyś hardkorowi ateiści na tym forum?
  18. No najlepszy skill w jaki możesz zainwestować to marketing siebie. Gadanie z ludźmi, np. idziesz do fryzjera czy lokalnej knajpy i podpytujesz się czy mają stronę, bo gdyby mieli fajną zrobioną przez Ciebie, to wygeneruje X więcej klientów. No chyba, że jesteś typem geek'a, który nie potrafi z ludźmi gadać. Wtedy jedyna droga wyjścia to być lepszym niż inni.
  19. No od czegoś trzeba zacząć :). Wg mnie nauczenie Reacta powinno być łatwiejsze niż czystego JS, bo masz pewne schematy, których powinieneś się trzymać i kombinujesz. Ja osobiście najszybciej się uczę na cudzym kodzie, próbując pozmieniać coś tu i ówdzie. Może warto na githubie poszukać jakieś prostsze przykłady, uruchomić lokalnie i zacząć się bawić?
  20. Jesteś pewien? React raczej trenduje i dużo jobsów jest pod reacta. Do tego @vand, jak cięższych backendów nie ogarniasz na tą chwilę, to może taki właśnie lekki frontendowy framework jest dobrym startem.
  21. Może wejdź sobie na https://nofluffjobs.com i zrób sobie risercz co do ilości wakatów w danym języku (czy pakiecie skillów), w jakich miastach są zazwyczaj dostępne i ile chcesz zarabiać. Także weź pod uwagę ile jest dostępnych dla juniorów / e.w. midów. Jak już jakiś stack wpadnie Ci w oko, to kup jakiś 5 gwiazdkowy kurs na udemy i jak najszybciej zrób jakąś apkę, którą dajesz na githuba i zacznij spamować firmy.
  22. Tak z ciekawości, otrzymałeś odpowiedź. Zmieniła twoje życie?
  23. Pewnie nie są, ale wystarczy popatrzyć na naszych dziadków (co już w większości nie żyją). Chajtali się w miarę wcześnie i ciągneli gospodarstwo i rodzinę do przodu. Nie mieli tyle pokus co teraz. Po prostu wiedli proste życie wedle zasad, jak każdy inny. Czy byli nieszczęśliwi? Pewnie nie mieli czasu na zastanawianie się nad takimi duperelami. I to w pewien sposób było fajne. Ja próbuję, bo podobno medytacja to lek na wszystko Ale wymiękam po 15 min i szybko się nudzę
  24. I co? Doznałeś nirwany? Ja dostałem od życia największego kopa w ostatnich 2 latach i ciągle nie potrafię znaleźć spokoju ducha. No u mnie podobnie. Chata jest, własny biznes jako tako jest (mógłby być lepszy, gdyby mi się chciało) i co? Do tego dochodzą myśli po chuj to wszystko. Ciągle mam potrzebę uciekania przed samym sobą. Jak mówią, o ile biegniesz szybciej niż twoje problemy, to one cie nie złapią. Gorzej jak zrobisz sobie przerwe. Dochodzę do wniosku, iż życie to bieg.
  25. Możliwe, że o to chodzi. Problem w tym, że siebie nie widzę szczęśliwym mając tą stabilizację. Mam potrzebę gonienia króliczka, jakakolwiek sytuacja mi się nie przydarzy. I Ty chyba też, skoro nie jesteś zadowolony ze swojego życia, które stanęło na liściach laurowych. Pytanie jak przestać i być szczęśliwym w swoim gówienku.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.