Skocz do zawartości

Denzel07

Użytkownik
  • Postów

    23
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Denzel07

  1. W dniu 19.11.2022 o 13:42, bassfreak napisał:

    Zapomniałem dodać że jak ktoś trzepał hardkorowo i do tego tona porno to na pewno :

     

    -Hupercyna A (hamuje rozpad acetyloholiny przez co zwiększa jej ilość w mózgu) a acetyloholina leży i kwiczy gdy układ nagrody jest przeciążony.

    -L-teanina + inozytol (przeciwstresowo/przeciwlękowo , lepszy sen i wiele innych benefitów)

    -Forskolina (zwiększa poziom CAMP co podwyższa lekko teścia, podkręca tarczycę, reguluje gospodarke glikemiczno insulinową i co najważniejsze zwiększa ilość i wrażliwość receptorów dopaminowych D2)

    -B-complex (must have dla układu nerwowego, również działanie całego ciała i narządów)

    -Można kurkuminę ale nie długo bo obniża DHT, ja po 3 miesiącach brania kurkuminy 2x1 przez 3 miesiące libido było ZEROWE i taka dętka byłem.

     

    Libido wróciło po kliku dniach od odstawienia ale to nie było TYLKO od kurkumy bo brałem jeszcze soplówkę (lions mane) i też może zbijać DHT w dodatku byłem po covid i miałem turbo brain fog.

     

    A kurkumina ogólnie złoto jak jej kolor (Mocno przeciwzapalnie, antyoksydacyjnie, reguluje poziom serotoniny w pewnym stopniu oraz dopaminy, stawy, bardzo dobrze działa na glikemię i poziom insuliny)

     

    Może to dziwnie zabrzmi ale picie dobrej kawy i nie 10 dziennie ZWIĘKSZA ilość receptorów dopaminowch.

     

    Dużo białka zwierzęcego w diecie żeby ciało miało z czego robić tą dopaminę i serotoninę. Ogółem dobra micha jest ważna tym bardziej przy nofapie.

     

     

    Panowie, polecacie jakieś zaufaną markę produkującą suple?
    Bo tych firm jest jak grzybów po deszczu.

  2. 27 minut temu, RENGERS napisał:

    Mam świętą zasadę że nigdy nie  robię minety kurwie i ONS, czyli praktycznie nigdy.

     

    Była laska miała zrobione badania "techniczne", ja również więc było zajebiście bezpiecznie, można było cipkę lizać.

     

     

    Badania czyli jakiś cały pakiet tych chorób czy te najważniejsze? (HIV, kiła). Jak przeczytałem ile ogólnie jest możliwości tych chorób... Ilości ogromne, tylko to pewnie większość też widać po organizmie człowieka. Objawy, sygnały...

     

    31 minut temu, leto napisał:

    Tak. Badam się w miarę regularnie. Chyba że mam okres incelstwa, to się nie badam.

    Jakie te badania sobie regularnie robisz jeśli można spytać? Pojedyńcze, konkretne czy cały pakiet?

  3. Jak do tego podchodzicie? Myślicie o tym? Bierzecie pod uwagę przy przelotnych romansach?

    Zdarza wam się np. robić minetkę przypadkowej lasce?

    Słyszałem o przestrodze zapachu cipki no ale wiadomo, że to ocena powierzchowna i zależna od higieny.

    Czy w związkach, albo dłuższych fwb poruszacie temat badań?

    Co sądzicie o całym ryzyku z tym związanym? Jak trafiłem ostatnio na artykuł o HIV i innych syfach to byłem ciekaw jakie jest wasze zdanie.

    Tym bardziej jak widzę, że są tu gracze, którzy obracają dziesiątki panien.

    • Like 1
  4. 13 godzin temu, Tornado napisał:

    TU JEST SAM zbiór gówno prawd.

     

    Na jakich dogmatach porównujesz ważność spraw?

    Na jakiej podstawie analizujesz?  DOGMATY?

    WYCIĄGNIĘTE wnioski metodą porównawczą? .... DOGMATY?

     

    Zapewne tak, ponieważ łatwo stosunkowo(mi) odczytać plan ramowy Twojego podstawowego oprogramowania na podstawie aVatara.

     

    Obraz monochromstyczny. Prawda/fałsz.

     

    Brak tła. Twoje życie osobiste nie istnieje, żyjesz sytuacjami innych.

     

    Lew w pozycji 'ryczącej/przed/po'. Uciemiężenie lub wołanie o wolność/pomoc.

     

    SPOJRZENIE skierowane w 'bóstwa niebios'. Oczekiwanie na znak/zmianę okresu/fazy księżyca-mistycyzm.

     

    SAM lew jest symbolem personalnym wewnętrznego 'Ja'.

     

    .... no i styka...resztę sobie......

    Powiem inaczej, waga tych spraw, nie była współmierna do ilości czasu i energii jaką poświęciłem analizując, zamartwiając się i myśląc na ich temat. 

    Nie wygłaszam dogmatów. Siedzenie w głowie i ciągłe mielenie są bezcelowe.

     

    Mówiąc szczerze nie spędzałem dużo czasu wybierając avatar. Musiałem coś znaleźć przy zakładaniu konta. Lwy zawsze mnie zachwycały.

    Tak czy siak bardzo ciekawe wnioski wyciągnięte na podstawie obrazka. Wnioski pasują do posta, gdzie pokazałem pewne oczekiwanie i chęć zmiany siebie. Podziwiam za wnikliwe podejście.

    Ja osobiście nie przykładam większej uwagi do avatarów użytkowników. Twój mnie zaciekawił, pobazgrane zdjęcie pierwszego marszałka. Ale nie przyszło by mi do głowy, żeby z niego wyciągnąć Twoje cechy.

  5. 3 godziny temu, cst9191 napisał:

    Może problemem u mnie jest brak umiejętności ogarnięcia jednocześnie kilku sfer życia. Dla przykładu, jeśli coś nie udało mi się w pracy, jestem wkurwiony i nie mogę się na niczym innym skupić, wszystko mnie drażni, więc standardowo jak jest szansa by poznać dziewczynę, to nie jestem wystarczająco "spokojny wewnętrznie" by tego dokonać. 

    Najmniejsze głupstwo wpływa na resztę sfer życia i powoduje że słabiej sobie w nich radzę.

     

    Pytania: czy studiujesz, pracujesz?

    Ten spokój wewnętrzny to jest to. Bardzo ważna i potrzebna rzecz. Musimy ją wypracować. :)

    Jestem po studiach i niebawem rozpoczynam nową pracę.

    Pamiętam jak w pracach dorywczych miałem różne sytuacje. Kłótnia, jakieś zawalenie sprawy itd. Tak jak u Ciebie. Duża część ludzi by to zlała. Ja przy poważnych sprawach zawsze się przejmowałem.

    Analizowałem. Zawsze był jakiś niepokój wewnętrzny i za każdym razem nie była sytuacja tego warta. Przesadnie dużo zmarnowanej energii w stosunku do rzeczywistej wartości zdarzenia.

    • Like 1
  6. @cst9191

    Efekty są, jak najbardziej. Ale jest to powolny proces. Staram się też mocno skupić na dniu dzisiejszym. Co zrobić by go dobrze wykorzystać.

    Są dni, że jest super. Czuję, że poświęcam uwagę sobie. Są oczywiście też dni cięższe. To nie jest łatwa rzecz do wyrobienia. Książkę polecam przeczytać. Mocno uderza właśnie w to jak mocno wpływa nasz sposób myślenia na rzeczywistość. Momentami niektóre przykłady, które pokazują siłę tego procesu i są podawane przez autora są trochę kosmiczne, ale oprócz tego jest to świetna pozycja.

     

    A jak było u Ciebie w relacjach z kobietami? Bo ja mimo dużej wiedzy z forum, redpill, audycje, gdy próbowałem wprowadzać niektóre rzeczy w życie to czułem opór z głowy. Było mi ciężko zmieniać pewne zachowania, które wiem, że powinny zostać zmienione, aby przejąć kontrolę nad relacją. Myśli i emocje, które temu towarzyszyły nierzadko sabotowały moje założenia.

     

    @Tornado

    Wiem o co Ci chodzi. Rzeczywiście brakowało mi często w życiu tej pozytywnej agresji. Staram się powiększać ten otwór dla Goliata.

  7. Dzięki serdeczne Panowie za odzew. Bardzo doceniam każdą Waszą wypowiedź.

     

    @cst9191

    Moje najgorsze stany występowały wtedy, gdy wchodziłem i uczestniczyłem w tym wirze myśli i emocji. Wyzwalaczem u mnie zazwyczaj jest jakieś skojarzenie, myśl. Gdy doświadczałem największego stresu związanego z seksem. Tak naprawdę sam sobie narzucałem presję pamiętam, bo widziałem, że dziewczyna jest mocno doświadczona, pewna i wyzwolona w łóżku to myśli w głowie krążyły wokół tego czy sprostam, czy dam radę itd. Wściekałem się, że przez seks mogę zaprzepaścić relację z świetną laską.

    W tym przypadku wyzwalaczem mogło być wszystko. Film, reklama. Gdy zobaczyłem coś związanego z seksem, kojarzyło mi się to z moim problemami i tak rozpoczynały się myśli, obawy, analizy. Schemat.

    To było najgorsze bo to co mamy w głowie, przekłada się na rzeczywistość. Wtedy byłem w okropnym stanie. Ciągłe zamartwianie przełożyło się na bóle brzucha i problemy ze snem. Oczywiście cały czas szukałem wszędzie informacji. "Potęga podświadomości" dosyć mocno mi pomogła bo zacząłem ograniczać to wewnętrzne mielenie tak mocno jak mogłem,

    I to pomogło. Na dzień dzisiejszy nie ma tych fizycznych objawów, Jest lepiej w ciele i w seksie. Nabrałem odrobinę większego dystansu. Ale to co było wtedy było bardzo ciężkie.

     

    Jeśli chodzi o inne dziedziny życia to też widzę pewne schematy. Fobii społecznej nigdy nie miałem. Miałem zawsze bardzo duże umiejętności interpersonalne. Dużo rzeczy organizowałem i nie bałem się zarządzać. Natomiast całe życie unikałem konfliktów jak ognia. Siłą rzeczy przy tych wszystkich aktywnościach różne sytuacje się pojawiały, ale zawsze starałem się wszystkich udobruchać, często odpuszczałem, rezygnowałem. Po kłótni zawsze siedzi mi w głowie to co się działo, co mówiłem, co ktoś mówił. Co mogłem zrobić lepiej. Cholerne analizy. Praktycznie nie pamiętam sytuacji, żebym stanowczo stawiał na swoim. To też wprowadzam do zmian życiowych. Stawiać na siebie i swoje potrzeby. Bo ciągłe obawy co ktoś pomyśli, albo poczuje tylko mnie ograniczają. 

     

    Cieszę się, że napisałeś bo możemy wspólnie wyciągnąć wnioski, pomóc sobie i nauczyć się jak poradzić sobie z własną głową. Możesz napisać parę słów o tych metodach które polecił Ci terapeuta. 

    Czy gdy wpadniesz w taki myślotok to masz tak, że ciągle utożsamiasz się z tymi myślami. Na zasadzie, że to ciągle Ty je tworzysz? Pytam bo ja łapię się na tym, że często jestem świadom, że po jakimś skojarzeniu, myśli, mój umysł nawykowo chce rozpocząć kolejną analizę bo jest tego nauczony. Jeśli nie wejdę w ten wir to zazwyczaj on wtedy znika. Jakby nie był zasilany. Nie jest to łatwe, ale czasem działa.

    Podrzucam tutaj artykuł, który znalazłem apropo takich lawin nawykowych myśli.

    https://emocje.pro/niebezpieczny-umysl-ruminacje-przejmowanie-sie-rozpamietywanie/

     

    @tygrysek

     

    Oj cyrkowe akcje nie są mi obce. Sporo już przerobiłem, wiele się z nich nauczyłem. 

    Co do Twojego pytania. Moja głowa lubi drążyć te tematy, które na bieżąco się pojawiają. Coś takiego zauważyłem. Dlatego pisałem, że jakby mnie sabotowała w pewien sposób. 

    Gdy miałem problemy pewności siebie w łóżku, myśli krążyły w koło tego. Jak to poprawić, co zrobić, czy ona mnie przez to nie zdradzi. Zazdrość wsteczna, że ktoś ją ostro obracał, a ja nie mogę. Widziałem w serialu postać typowego ruchacza to uruchamiało to pewne schematy emocji i myśli na zasadzie skojarzenia.

    W innych sytuacjach, gdy były kłótnie, dyskusje. Myśli krążyły wkoło wypowiedzianych słów, napisanych wiadomości.

    Teraz gdy przez kwarantanne się nie widzimy i mamy mało kontaktu. (U nas wygląda to tak, że pomiędzy spotkaniami nie gadamy i piszemy zbytnio. Raczej umawiamy się na spotkanie, ewentualnie wymiana informacji) To myśli pojawiają się, na temat tego czemu się pierwsza nie odezwie, nie zadzwoni, że ma mnie w dupie itd. Wiem jak to brzmi, ale te wszystkie myśli nie są wytworem mojego logicznego umysłu. Jestem świadom, że to bzdury, ale dlatego stworzyłem ten post bo chcę nad tym zapanować.

    Samo pisanie z Wami mi pomaga, bo pisząc, jestem w stanie jakby popatrzeć na to z boku i odnoszę wrażenie takiej manii perfekcji u siebie. Muszę być we wszystkim najlepszy. Wszystko musi być idealnie bo inaczej myśli i analizy się rozpędzą.

    Aż mi się teraz przypomniała sytuacja gdy miałem może 6lat. Codziennie przed pójściem spać, poprawiałem wszystkie zabawki, dociskałem na półkach, żeby były równo. Wszystko było dociskane i poprawiane. Kapcie musiały leżeć idealnie. Pamiętam jak dociskałem je do łóżka :D Rodzice nie wiedzieli dlaczego tak robiłem. Później mi przeszło i teraz czasem mam problem, żeby zebrać się do posprzątania ogarnięcia domu i siebie. No ale jako przedszkolak byłem na pewno mocnym pedantem.

  8. Witajcie Bracia

    Piszę ten post, bo chcę się z Wami podzielić czymś co towarzyszy mi większość mojego dorosłego życia i powoduje wiele nerwów i zmęczenie.  22 lata na karku, więc nie trwa to u mnie długo, ale już bardzo mocno się odznaczyło.  Mam nadzieję, że post będzie w miarę przejrzysty i niezbyt monotonny.

     

    Parę zdań o mnie. W moim domu rodzinnym nie doświadczyłem przykrości. Nie byliśmy bogaci, ale było w porządku. W gimnazjum raczej byłem osobą, która trzymała się z boku, natomiast dużo zmieniło się od liceum. Przez 3 lata byłem bardzo lubiany, świetny w sporcie, wysoki, zawsze uśmiechnięty, zawsze gotowy do żartów, przyciągałem uwagę ludzi. Gdy powiedzmy raz na miesiąc zdarzył mi się zły dzień od razu wszyscy to zauważali. 

    W wieku 18 lat miałem pierwszą dziewczynę, byliśmy razem parę miesięcy, byliśmy blisko seksu, ale do niego nie doszło. Rozstaliśmy się i właśnie wtedy rozpoczął się potok myśli. Przez następne pół roku nie byłem w stanie zapanować nad swoimi myślami. Cały czas o niej myślałem, choć bardzo chciałem przestać. Nie dawałem rady. Trafiłem na różne duchowe książki z tego tematu, które trochę mi pomogły (Mindfulness, bycie tu i teraz itd). No i się jakoś moja głowa się uspokoiła. Do czasu.

     

    Przez to wydarzenie, następne 3 lata nie wchodziłem w związki. Jakoś chyba podświadomie blokowałem sytuację, które mogłyby iść w tym kierunku. Poznawałem dziewczyny w różnych miejscach, ale nigdy nie weszło to w bliską relację. Poza pocałunki i pieszczoty również dalej nie wyszedłem. Tak to po prostu było, nie analizowałem sytuacji zbytnio. 

     

    Tak było, aż poznałem moją obecną partnerkę. Jesteśmy razem już trochę czasu. Z seksem pojawiły się problemy. Laska doświadczona, ja świerzak w temacie więc wiadomo.  Stres, niepewność, brak obycia. To wszystko u mnie występuje, oczywiście z biegem czasu się poprawia, ale nie na seksie chcę się skupić, ale na emocjach.

     

    Wejście w związek znowu uruchomiło moje natrętne myśli. Pierwsze kontakty seksualne pewnie tylko wzmocniły efekt. Myśli pojawiające się w głowie, scenariusze, analiza przeszłości i przyszłości. Lęk o bycie porzuconym. Przejmowanie się. Chęć zaspokojenia dziewczyny we wszystkich sferach. Większość dotycząca partnerki. Skutkowało to zazdrością wsteczną, moimi pretensjami o różne pierdoły i innymi tego typu rzeczami. Dużo rycerskości , mało męskości. Po prostu brakuje mi spokoju. Nie potrafię skupić się na sobie. Jestem świadom tego co się dzieje w głowie. Ale te natrętne myśli po prostu wysysają mi energię życiową. Zamiast przejmować się czy mi stanie, czy nie zawiedzie, powinienem działać i nie poświęcać czasu na głupie analizy i obawy. Kwarantanna, siedzi człowiek w domu. Ja chciałbym być skupionym na tym co robię, działać, ćwiczyć, ale nie chcę wciąż mieć w głowie towarzyszących myśli na temat dziewczyny i całej otoczki. Mam wrażenie, że ta więź emocjonalna, poczucie bliskości z kimś, działa na mnie zbyt mocno. Mój angaż emocjonalny jest za duży. Brakuje zdrowego rozsądku. Niby wszystko wiem, słucham audycji, czytam forum, oglądam rożne materiały. Ładuję się tą wiedzą, ale emocje i myśli działają po swojemu.

     

    Chciałbym być zrozumiany chociaż ciężko nawet mi opisać dokładnie mój problem. Ne jestem wariatem, chociaż może na takiego teraz wyjdę, ale po prostu analizuję swoje emocje i myśli. Ogólnie to co się dzieje w głowie i widzę tam niezły rozpierdziel. Jest we mnie dużo rycerskości, jestem jej świadom, staram się postępować w relacji po męsku, ale często towarzyszące myśli i emocje mocno mi przeszkadzają w zmianach. Chciałbym pozbyć się lęku, panować nad myślami i iść przez życie nie martwiąc się tak bardzo wszystkimi problemami i wadami. Być tu i teraz. Pełen energii życiowej i spokoju wewnętrznego równocześnie.

     

    Wprowadzam w życie detoks dopaminowy, nofap, noporn, medytacja, skupienie się na swoich potrzebach i rozwoju. Tylko równocześnie nie panuję nad głosem w głowie, który często skutecznie mnie sabotuje.

     

    Chciałem się swoim przeżyciami podzielić. Może ktoś z Was się wypowie. Może ktoś przeżywał coś podobnego.

    Pozdrawiam

    • Like 3
    • Dzięki 1
  9. W dniu 8.04.2020 o 18:15, leto napisał:

    7 dni to zdecydowanie za mało :)

     

    W zależności od rodzaju dysfunkcji, mimo, że układ dopaminergiczny jest jednym z bardziej plastycznych w mózgu, potrzebne będzie od miesiąca do roku-dwóch-trzech.

     

    W przypadku głębokiego uzależnienia od rzeczy powodujących wysoki wyrzut dopaminy (pornografia, stymulanty jak amfetamina) zmiany w mózgu są długotrwałe, prawdopodobnie związane m.in. z ekspresją białka (delta)FosB, którego poziom wraca do normy bardzo powoli, ale wraca. W takiej sytuacji utrzymanie przez długi czas abstynencji w tak szerokim zakresie, jak opisałeś, jest nierealne - tutaj dobrze napisał @BlacKnight. Po kolei, od rzeczy najostrzejszych (pornografia, dragi), stopniowo do tych lżejszych (telefon, tv, soszjal midia).

     

    Kluczowe są ćwiczenia fizyczne, zarówno siłowe, jak i aerobowe. Mają one udowodniony w badaniach klinicznych pozytywny wpływ na funkcjonowanie receptorów dopaminowych, a zarazem relatywnie łatwo jest się ich na długą metę trzymać, bo same w sobie dają satysfakcję, ale w taki zdrowy sposób.

    Czy chroniczne zmęczenie może być objawem problemów z dopaminą?
    Codzienne kilkunastominutowe poświęcanie czasu na porno towarzyszyło mi przez lata 14-21. No tak naprawdę średnio może 4-5 razy w tygodniu jakby to zebrać do kupy. Na pewno nie mogłem tego rzucić. Teraz zbliża mi się 23 wiosna. Porno ostatnio bardzo mocno ograniczone, masturbacja też. Były jakieś wpadki w ostatnich miesiącach, ale rzadko. Teraz już lecę bez porno i fapania tydzień i nie zamierzam w ogóle wracać.

    Zmęczenie mi towarzyszy myślę już z rok. To sygnał od organizmu na zmianę nawyków związanych z zastrzykiem dopaminy? Jest szansa, że wróci do mnie ta męska energia życiowa? Strasznie mi jej brakuje.

  10. W dniu 6.02.2020 o 00:10, Lexmark82 napisał:

    Mocna ta książka,..ale to Esencja RedPilla szczególnie rozdział 8 o Hipergamii.

     

    "Wiedzą wygrałeś już połowę bitwy"

    Dorwałeś gdzieś wersję papierową? Czy pdf? Aktualnie nie jest dostępna na stronie czerwonej pigułki :(. Jakby ktoś miał do sprzedania to może dać znać.

  11. 4 godziny temu, Tajski Wojownik napisał:

    Ja byłem na nofapie do 24 roku życia. Totalny hardkor, żadnej ejakulacji, żadnych macanek i porno. Ciężko uwierzyć, ale jutro opowiem więcej bo u mnie w Bangkoku 11.30PM teraz.

    Opowiem jak taki nofap może zmienić życie. Jak dużo jest pozytywnych i negatywnych rzeczy.

    Jak będziesz opowiadał to daj też znać od kiedy wszedłeś w świat pornosów i fapania.

  12. W dniu 16.03.2020 o 21:17, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

    Nie wiem czy to kwestia tego ze już tak długo jestem na nofapie, czy czegoś innego, ale nie mam tak ze się gapie na laski. Seksu nie uprawiałem jakiś miesiąc, konia nie wale od 6 miesięcy. 
     

    Libido mam bardzo wysokie. 

    Jak szybko odczułeś pozytywne efekty?
    Większa energia życiowa mnie najbardziej ciekawi, bo ostatnie miesiące mam duże spadki energii i się zastanawiam czy zbyt częste spusty nie mają tutaj znaczenia.

  13. @Messer  @Tomko Widzę, że znacie się na temacie. A mam też problem z libido, erekcją i długością stosunku.
    Mam dziewczynę, która jest moją pierwszą partnerką seksualną w życiu i przy pierwszych podejściach miałem niesamowity stres co skutkowało flakiem, ale tutaj bardziej upatruje stres jako powód.
    Przy kolejnym podejściu byłem spokojniejszy i się udało.  Było to parę miesięcy temu i od tamtej pory nasz seks jest regularny (póki co mieszkamy od siebie kawałek, więc 1,2 razy w tygodniu), ale bardzo szybko dochodzę, a z drugim podejściem bywa ciężko, bo nie chce stanąć. Bywają też wahania erekcji i libido. Penis potrafi mi np stanąć jak sobie leżymy, ale jeśli w przeciągu 3 minut w nią nie wejdę to bez ręcznej stymulacji staję się miękki. Bywa z tym różnie. Jakbyśmy się nie widzieli tydzień to wiadomo, że byłby w gotowości szybciej, ale wtedy najczęściej szybko dochodzę i często na tym 1 podejściu mój penis nie ma sił na więcej, co wydaję mi się dziwne. Raz jest lepiej, raz gorzej. Bywają dni, że mam mega ochotę i wtedy nie ma znaczenia czy leże czy stoję, penis jest twardy, ale często jest erekcja sama z siebie na 70% mocy i muszę ręcznie trochę pomóc.  Powoduje to irytację i obawy co jest ze mną nie tak. Mam 21 lat, a wcześniej regularnie trzepałem do porno od 13 roku życia :/ Mechanicznie, nie myślałem co robię. Zazwyczaj ta masturbacja trwała 3 minuty i po sprawie. Mimo to w tamtym okresie, regularnie podczas dnia miałem bonery, wysokie libido i mega ochotę na aktywność seksualną.
    Obudziłem się jak miałem może z 17 lat i byłem świadom problemu, Przez lata borykałem się z, łapiąc parokrotnie krótsze i dłuższe okresy abstynencji. 

    W ciągu ostatnich 3 miesięcy porno oglądałem maks 3 razy, zacząłem praktykować zdrową masturbację ( przeczytane w No more Mr Nice Guy). Nie czuję już siły porno, nie ciągnie mnie, nie kręci tak jak kiedyś, widzę ten fałsz, ale jak już oglądam to jestem w stanie mieć wytrysk w przeciągu 2 minut, a gdy próbuję masturbacji bez niczego to trwa to spokojnie minimum 10minut.
    Dodatkowo dbam o dietę, ruch, ćwiczę mięśnie kegla na dłuższy stosunek. Bo on mógłby być przecież jeden, tylko niech nie trwa 3 minut :/
    I tak czytając ten temat pomyślałem, że może jak przez te ostatnie 90 dni ograniczyłem porno do prawie całkowitego zera to trwa u mnie ten proces leczenia. I może stąd by wynikały mniejsze chęci na sex, małe libido, wahania erekcji, słaba siła erekcji, flak po jednym wytrysku. To, że to porno już tak nie podnieca, nie ciągnie i ogólnie, rzadki poziom wysokiego podniecenie co w okresach regularnego oglądania porno było nie do pomyślenia. Mimo, że oglądałem dużo, to małe rzeczy potrafiły mega podniecić. Często podczas dnia czuję zmęczenie, senność to jak w takim stanie oczekiwać twardego penisa.  Mam problemy ze skupieniem się i odczuwaniem. Nawet podczas zbliżeń zdarza się, że zamiast konsumować i odczuwać, to mi się w głowie pojawiają myśli i obawy, zwracam uwagę na erekcję, czy jest, jak mocna. To też nie jest zdrowe i przeszkadza, Pracuję nad tym, ale przez te nieudane próby wyrobiła się delikatna obawa i blokada. Nie ma też problemu z okresem bez trzepania, jest spokój. Ucząc się tej poprawnej, normalnej czasowo masturbacji,  czuję się super i widzę różnicę od tego co przez lata robiłem. Siadałem, pornos i mega szybkie walenie. Co za bzdura. I może stąd, nadal gdybym odpalił pornosa to miałbym wytrysk bez niczego w minute bo mózg się do tego jakoś przyzwyczaił. Do pewnych elementów z filmów. Dla przykładu jęczenie mojej kobiety, tak mnie potrafi podniecić, że penis czasem w momencie eksploduje, a przy grze wstępnej, aż takiej siły tego nie ma. A jak wiadomo laski na filmach jęczą od byle czego. Każdego faceta to podnieca, ale nie aż tak żeby od razu dojść... Tu mógłbym się rozpisywać o moich domysłach, ale chciałem przede wszystkim opisać swoją historię i zapytać Was, tych bardziej doświadczonych.
    Mam 21 lat, chciałbym móc szaleć całe noce w łóżku, nie martwić się o to czy tym razem stanie i na jak długo i czy nie dojdę w 2 minuty i po zabawie na dziś. Niedługo mamy razem zamieszkać więc regularność by się zwiększyła co też mogłoby pomóc. Z moją kobietą rozmawiam otwarcie o problemie i widzę od niej wsparcie. Mądra i wyrozumiała z niej dziewczyna. Ale nie chcę, żeby tak to wyglądało i muszę się naprawić.
    Co o tym myślicie Panowie?

    • Like 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.