Tutaj chodzi o Twoje podejście (w tym wypadku do związku), które nie jest oparte na poznaniu drugiego człowieka, a na etykietce, która została mu nadana właściwie od urodzenia i nawołujesz do takiego podejścia - czy to jest stygmatyzacja wg jednej definicja czy nie - to nie ma znaczenia, chodzi o samo podejście.
Kobieta z dzieckiem to jednak inna kwestia - dziecko jest wynikiem jej wyborów, w większości przypadków, w jej dorosłym życiu.
A jak już grzebiemy się wokół słowa stygmatyzacja, to tutaj jest dalszy ciąg tego co wkleiłeś z wikipedii:
Niezależnie czy jesteś czy nie psychiatrą/psychologiem (deklarujesz dużą wiedzę w tym temacie) - mam wrażenie, że Twoje podejście wpisuje się w powyższe, szczególnie w kontekście nieudanych związków z takimi osobami.