Skocz do zawartości

Demon

Użytkownik
  • Postów

    85
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Demon

  1. Miałem podobne jazdy w swoich związkach. W pierwszym, który zawarłem w wieku 17 lat, gdy - jak mogło by się zdawać - wszystko było dobrze, dostałem nagle wiadomość "Czy między nami zaczyna się psuć?". Zanim odpowiedziałem na wiadomość, dałem sobie dzień na przeanalizowanie sprawy. Był to związek na odległość, całe 9 godzin jazdy PKSem, dawaliśmy sobie sporą wolność, bez siedzenia na telefonach całymi dniami itd. Faktycznie, kontakt pod względem częstotliwości był taki sam, ale jego jakość uległa pogorszeniu. Nie przepraszałem, nie prosiłem, nie oferowałem żadnych nagród, nie przekupywałem. Powiedziałem jej tylko, że faktycznie tak jest i powinniśmy z większym zaangażowaniem poświęcać sobie uwagę i... uwaga, Panowie i Panie, zadziałało. Związek ten trwał jeszcze długi czas w szczytowej formie, dopóki nie pojawiły się inne sytuacje, przez które go szlag trafił. To jednak historia na inny moment. W swoim trzecim natomiast, po bardzo dobrych początkach i filmowym wręcz wejściu, zaczęły się gierki ze strony dziewczyny. Z początku niepewne badanie gruntu, że ona może dostać ofertę wyjazdu zagranicę i co ja o tym myślę. To powiedziałem na pełnym spokoju, że nie mam nic przeciwko, tylko wtedy prawdopodobnie ten związek nie przetrwa - nie w formie groźby, a raczej realistycznej prognozy. Myślę, że styki dostały strasznego zwarcia, bo przez jakiś czas przestała poruszać ten temat. Powróciła do tego po dość długim czasie, w którym wypominała mi, że o nią nie walczę i mam ją totalnie w czterech literach, bo nawet nie próbowałem jej zatrzymać, gdy oznajmiła, że być może wyjedzie zagranicę. Jak się domyślacie, zachowałem spokój... i odpowiedziałem jej, że skoro jest dorosłą osobą, to nie będę jej niańczyć i mówić, jakie powinna podejmować decyzje. I że jak chce, to może jechać. Przez dłuuugi czas był spokój od gierek... ale ta dziewczyna chyba miała to we krwi, więc za jakiś czas pojawiły się nowe. Pojechałem z nią na imprezę do jej znajomych, gdzie nie znałem dosłownie nikogo, a ta przez całą imprezę unikała mnie jak ognia, do tego nawaliła się w sztok, więc poszedłem po płaszcz i buty, zadzwoniłem do jej współlokatorki będącej moją przyjaciółką (mieszkaliśmy w miastach oddalonych o 100 km), żeby przed pójściem spać otworzyła mi drzwi, bo zaraz tam będę. Wyszedłem, ta wybiegła za mną i całą drogę na tramwaj, a także i na przystanku, próbowała mnie namówić, żebym "przestał się dąsać" i wrócił z nią tam na imprezę. Jak dostała telefon od ludzi stamtąd, to odpowiedziała z pewnością, że "zaraz wrócimy". Pytam ją w takim razie, że jakie "my", bo ja z pewnością już tam nie idę. Zgadnijcie, co mogła zrobić? Poszła ze mną. Oczywiście całą drogę robiła mi o to wyrzuty, wyrzucając przy tym setkę innych bzdur, o których nie mówiła wcześniej. Po tej nocy wiedziałem, że to długo nie potrwa. Któregoś dnia dostałem od niej wiadomość o treści, że musimy pogadać. Od razu wiedziałem, co to oznacza, więc poszedłem się zrelaksować, napiłem się dobrej herbaty, wprawiłem się w tak świetny nastrój jak rzadko kiedy. I czekałem na telefon. Gdy się już go doczekałem, odebrałem uradowany jak bym wiedział, że dzwonią do mnie z kolektury Lotto i chcą ogłosić, że zgarnąłem parę milionów. To już wybiło ją z rytmu, bo po jej załamanym głosie i w opór wyraźnym zdezorientowaniu, wyczułem, że spodziewała się czegoś zgoła innego. Motała się, ale dość szybko kazałem jej przejść do konkretów. Gdy wypowiadała swe niepewne "no Ty chyba wiesz po co ja do Ciebie dzwonię, zauważyłeś jak było między nami ostatnio..." itd., powiedziałem "okej, w porządku, ja też czułem, że to jest moment, żeby to zakończyć". Byłem miły, dowcipny, zabawny, błyskotliwy i cięty jak sku*wysyn! Rozmowa przebiegała gładko i w przyjaznej atmosferze, trwała aż trzy godziny i w końcowych jej etapach weszły mocno tematy seksualne i to daleko wykraczające poza zwykłe odniesienia i aluzje. Słyszałem po głosie, że jest mocno nakręcona. Przez cały jej przebieg raz na jakiś czas była wyczuwalna jej konsternacja i dezorientacja, które po chwili były przerywane dobrym flow rozmowy. W tym momencie (mocnego nakręcenia) powiedziałem, że na mnie już czas, bo jestem już dzisiaj poumawiany, więc trzeba już skończyć tę rozmowę. Zaczęły się gadki o tym, że szkoda, bo tak fajnie się rozmawia itd. i TERAZ najlepsze: padło z jej strony pytanie, czy będziemy spotykać się na małe co nieco. Odpowiedziałem jej, że nie, bo skoro jestem już wolny i mogę to robić z kim zechcę, to dlaczego miałbym to robić z nią? Żebyście mogli być ze mną przy tej rozmowie i usłyszeć to milczenie wywołane zwarciem styków, wręcz uczta dla ucha. Nie minęło parę minut jak dostałem wiadomość o tym, że ona była już pewna czego chce, a teraz już nie, bo zakręciłem jej w głowie i jakieś tam sentymentalne pie*dolenie. Zaproponowałem koleżeństwo, na co z chęcią przystała, mając chyba nadzieję, że to pewnego rodzaju furtka. Niestety szybko wybiłem ją z tego błędnego myślenia, kiedy to podczas pierwszych wiadomości z żaleniem się na swoje życie, odpowiedziałem jej, że mam swoje sprawy na głowie i nie za bardzo mnie to obchodzi. Ta sytuacja powtórzyła się parę ładnych razy, po czym zaczęły się wyrzuty, że mam na nią olewkę! Rzuciłem jej wtedy, że jej problemy nie są moimi problemami już od jakiegoś czasu, a pomaganie jej przy nich nie są ani moją chęcią, ani już obowiązkiem. Po paru dniach zadzwoniła pijana w sztok, klnąc, płacząc i wyzywając mnie od najgorszych, to kazałem jej wytrzeźwieć i się rozłączyłem. Zadzwoniła godzinę po tym, już wyraźnie mniej pijana i zaczęła przepraszać, usprawiedliwiać się, że ma zły okres w życiu, na co odpowiedziałem równie spokojnie jak zawsze, że rozumiem i nie mam jej za złe... i zgadnijcie co wtedy? Tak, znowu zaczęły się obelgi, co mnie już rozśmieszyło, oczywiście, że znowu się rozłączyłem. Dzwoniła parę dobrych razy, ale już nie odebrałem. Napisała mi wiadomość, że przeprasza, że trafiłem na zły moment itd. Myślę sobie "Ja trafiłem na zły moment? To przecież Ty dzwoniłaś.", ale nie napisałem jej tego, napisałem tylko, że przyjmuję przeprosiny i żebyśmy mieli to już za sobą. Przez długi czas był spokój. Odezwałem się, bo zostawiłem u niej czapkę (i wiele innych ciuchów, ale ch*j z nimi), która była prezentem od bliskiej mi osoby. W odpowiedzi otrzymałem tylko "w dupie mam Twoją czapkę". No to okej. Po tym miałem najlepszy rok swojego życia, najbardziej rozwojowy i obfity w nowe znajomości, również z kobietami. I po tym roku właśnie dostaję wiadomość od numeru, którego nie mam zapisanego, że "Hej, znalazłam Twoją czapkę". Zrobiłem najlepszą rzecz, jaką w odpowiedzi na to mogłem zrobić - nie odpowiedziałem. Panowie, jak widzicie, nie ma co się szczypać. Jeśli będziecie tak postępować, ustrzeżecie się latania jak pies za tym, za czym nie warto tak desperacko biegać. Warto robić w życiu swoje, a kobiety same będą się pojawiać... i znikać. Unieście głowę bracia i grajcie ostro, bo tylko w taki sposób warto.
  2. Psycholog jest w stanie stwierdzić, czy potrzebna jest wizyta u psychiatry. Pierwszy krok to właśnie on. Z czym spuścił z tonu?
  3. Jakieś dowody? PS. Przypuszczenia, opinie i przykłady anegdotyczne to nie dowody.
  4. "Z mojej strony" to kluczowe frazy. Taka jest Twoja opinia o nim i przeczucia co do tego, jakim typem osoby poza filmikami może być. Tego jednak nie wiesz, dopóki nie poznasz go osobiście. Tym różni się wrażenie od stanu rzeczy. Przejrzałeś jego filmy z pewnym już wcześniej nastawieniem, a to mocno zniekształca odbiór. Ja nie jestem fanem commetery, acz ze względu na samą formę nie mogę z góry skreślać tych filmików. Co najwyżej na podstawie tego jak robi to na tle podobnych mu, np. Gargamela. Grunt to to, czy są one dobre w obrębie kategorii w jakiej się mieszczą. Można np. nie lubić rapu, ale powiedzieć o Eminemie, że robi kiepskie numery w obrębie tego gatunku (tylko dlatego, że nie lubi się ogólnie gatunku), to absurd. To talent i osiągnięcia w danej dziedzinie są wyznacznikiem jakości, nie sama dziedzina. Twórczość Awięca i podobnych mu twórców polega na komentowaniu, śmieszkowaniu i rzucaniu populistycznych żartów, polega tak jakby na byciu skromniejszą wersją (i bez gościa z drugiej strony, a szkoda) Kuby Wojewódzkiego. To nazywa się "dziennikarstwo rozrywkowe", sama formuła polega na tego typu zagrywkach. Nigdzie jednak nie słyszałem o tym, żeby którykolwiek z nich twierdził, że ma monopol na prawdę. Zwłaszcza, że prawda to faktyczny stan rzeczy, a nie czyjaś własność. Prawda NIE JEST opinią. Opinia polega na stwierdzeniu, że szklanka jest do połowy pusta lub pełna, prawda powie Ci, że w szklance jest woda i powietrze. Nie nam jest oceniać i diagnozować to, czy ma depresję czy nie. I tak samo nie jemu. Od takich rzeczy jest psycholog i jeśli on nie stwierdzi u kogoś depresji, to głoszenie, że się ją ma jest laniem wody. Jeśli był u specjalisty i taki stwierdził u niego tę przypadłość, to nie ma z czym dyskutować. Nasze zdanie nie ma tu nic do roboty. Zgadzam się co do zmanipulowanych materiałów. Forum jest pełne rożnych osobowości i widziałem tu wielu ogarniętych lub ogarniających się ludzi. Na paru toksyków też trafiłem, ale tacy ludzie są wszędzie. Sohayo, jako ktoś, kto niedługo będzie mieć papier pozwalający jej stwierdzać takie przypadłości jak depresja, może być wiarygodną stroną w tej dramie. Ale może też to wykorzystać, by wbić mu szpilkę. Ogólnie rzecz biorąc, nie mamy pojęcia co dzieje się poza jutubem, więc nie trzymam tutaj żadnej ze stron, jeśli miałbym zgadywać kto tu ma rację lub kto w jakim stopniu mówi prawdę.
  5. Powoływanie się na wiek nie jest żadnym argumentem. Nic nie wiemy o człowieku, dopóki osobiście go nie poznamy. Niektórzy w wieku 25 lat mogą przeżyć więcej niż inni w wieku 40. I wiem, że reguła jest zazwyczaj inna, ale może trafił się wyjątek? Bez bezsensownego hejtu, można nie zgadzać się z jakimiś jego wypowiedziami (a nawet wszystkimi), ale wygląd, wiek i inne sprawy nie mają tutaj żadnego znaczenia.
  6. To się sprawdza dość często, jeśli masz na to papier, ona jest Twoją pacjentką, a Ty wykonujesz swoją pracę. Być może dlatego, że to jest jakiś status, a do tego coś inwestuje w te spotkania (czas, by się pojawić oraz oczywiście pieniądz). W przypadku bycia terapeutą-amatorem, to też może się wiele zdarzyć, jeśli jej żalenie się jest tylko pretekstem, żeby się z Tobą spotkać, a Ty dobrze wyłapiesz sygnały.
  7. Ja widzę, że Ty się powtarzasz, ale nie podajesz argumentów. Wypisujesz tylko swoje opinie, nie pisząc co za nimi stoi. To kto tu się wymądrza? Radziłbym uważać z caps lockiem, w kulturze internetowej oznacza to krzyk i nie należy to do kulturalnych zachowań. Dobrze, super, że Ty znasz dobrze. Teraz napisz dlaczego to wg Ciebie toksyczne środowisko? Bo np. Adept odbił Ci dziewczynę? Chyba zacznę zgadywać, bo do tej pory nie doczekałem się uzasadnienia Twojej tezy.
  8. Dla samca priorytetem jest seks, a dla kobiety zasoby (genetyczne i materialne), co zostało już potwierdzone naukowo dawno i wiele razy. Kultura nałożyła jednak na to swoje filtry. Po pierwsze, ludzie są mocno zakompleksieni i dużą rolę tutaj odgrywa ego, a po drugie, są jeszcze oczekiwania społeczne, które przekładają się na oczekiwania personalne. Stąd faceci chcą uprawiać dużo seksu z kobietami, które dotychczas uprawiała go mało (lub mają taki status w społeczeństwie), a kobiety chcą mieć faceta o pewnym statusie.
  9. Okej, ale kto powiedział, że PUA to faceci, którzy nie są odrzucani? Wiadomo, że znajomość tematu to nie wszystko, bo zawsze znajdzie się taka, której nie spodoba się taki niezależnie od tego jak by się starał. Jednak pewna wiedza i potencjalna maksymalizacja w poprowadzeniu relacji w satysfakcjonujący dla obu stron sposób to gra warta świeczki. Przynajmniej dla wielu tak.
  10. Okej, nie skupiaj się na mnie, bo personalne przytyki nie są żadnym argumentem w dyskusji, tylko wytłumacz co z tego uważasz za syf i dlaczego. Bo do tej pory tylko się powtarzasz. Balls Revolution, TYAB (kiedyś BAYT), James dają radę. Ty uważasz, że standardem, ale nadal nie wytłumaczyłeś dlaczego. Jakie masz przejścia, które sprawiają, że tak myślisz.
  11. Okej, skoro wypowiadasz się o większości, to mam zgadywać, że z większością miałeś do czynienia? Jeśli nie, merytorycznym sposobem byłoby opisanie tych, których znasz i którzy według Ciebie sieją brednie. Dobrze widziane byłoby też uargumentowanie dlaczego tak o nich uważasz. Zgaduję jednak, że piszesz ze swojego "przeczucia", czyli tak naprawdę nie argumentujesz. Ja dla zachowania równowagi poleciłbym przeczytać koledze @Nonconformist książkę pt. "Sztuka wojny w uwodzeniu" (można nabyć na ebookpoint naprawdę tanio). Jeśli chcemy wyrobić sobie zdanie, należy poznać obie strony medalu. Polecam też zapoznać się z książkami takich psychologów jak Cialdini (Wywieranie wpływu na ludzi), gdzie masz techniki używane przez handlowców, biznesmenów, a także PUAs, co też zostało w jednym fragmencie napomniane. W kwestii psychologii człowieka, jak i wielu innych, najlepiej opierać się na źródłach odnoszących się do dowodów naukowych.
  12. Owszem, duża część PUA, jak i trenerów rozwoju osobistego uprawia typową sprzedaż na zasadzie dania strzępka darmowej wiedzy za darmo na jakimś webinarze czy w filmiku, żeby potem móc opchnąć kursy, w których tak naprawdę nie wiesz czego się spodziewać. Nie ma co jednak wrzucać wszystkich do jednego worka, bo wielu PUA na zagranicznych stronach i paru na naszym podwórku przekazuje naprawdę wartościową wiedzę. Ja wiem, te wszystkie hipnozy, NLP i inne czary to oczywiście bujda, ale są i tacy, którzy przekazują sprawdzone i działające techniki, które opierają się na dynamice rozwoju relacji. Czy ja wiem czy standardem? To wbrew pozorom dość niejednorodna społeczność. Podobnie zresztą jak tutaj, wielu RedPillowców przyjęła zasady, na jakich naprawdę opierają się relacje damsko-męskie, a i zdarzą się toksyczni mizogini, z których wypowiedzi aż czuje się kwas, który sączą.
  13. Bo trzymasz dynamikę, niektórzy niestety prowadzą rozmowy, które dopada stagnacja, więc taka rozmowa od początku do końca jest rozmową o zainteresowaniach. Nie trzeba budować komfortu. Wystarczy, że będziesz wyluzowany, pozytywny i z poczuciem humoru, a panna sama zarazi się tym nastrojem. Jeśli oczywiście przetrwasz test, bo może próbować wyprowadzić Cię z tego błogiego nastroju. Potem to już czysta dynamika, zaczyna być interesująco, ekscytująco, podniecająco... i done, jesteś w domu, bracie.
  14. Z tego co mi wiadomo, robią to tylko obok siebie. Fakt, samo w sobie jest to dość mocne, ale nie ma między nimi fizycznego kontaktu, więc "incest" nie następuje.
  15. Zależy od faceta. Mnie to zupełnie nie obchodzi, ale ja jestem dość mocno oderwany od matrixa, zarówno w kwestii psychologii, socjologii, nauk społecznych, jak i paru innych dziedzin
  16. Odpowiem pytaniem: a dlaczego miałyby nie być? Czy są jakieś powody, dla których miałoby być inaczej? Co innego kwestia łóżka, co innego zakładania rodziny.
  17. Podryw na insta jest możliwy, z tym, że głównym założeniem tego portalu jest dowartościowywanie się, więc trzeba mieć na to jakiś ciekawy patent. Szczerze mówiąc, nie wpadłem nigdy na pomysł, żeby robić to tam, ale znam gościa, który tak działa i to z całkiem niezłym skutkiem.
  18. PUA to wiedza, która pozwala facetom nie bać się być facetami. Zresztą to samo robi RedPill (na ciut inny sposób), z tym, że w obydwu środowiskach niestety zdarzają się toksyczne osoby.
  19. Dokładnie tak, powerade. Słuchaj piekielnych braci, bo to Ci się opłaci
  20. Masz rację! To też dzieje się mimowolnie, bo... to się dzieje obustronnie! Podobnie jest ze wzrostem, wyżsi są bardziej atrakcyjni, ale bardziej atrakcyjni też wydają się wyżsi
  21. Możesz jeszcze poruchać. Po prostu nie nagabuj jej, poczekaj ze dwa dni, potem możesz o sobie przypomnieć, ale najlepiej wtedy dokonaj jakiejś rozmowy (nagraj jej się głosowo, to wzbudzi lepsze emocje, a do tego da pretekst, byś mogli się zdzwonić). No i jak emocje zostaną wzbudzone, to możesz wspomnieć o rozmowie, najlepiej podając jej dzień i godzinę, kiedy ma znaleźć dla Ciebie czas
  22. Panie, a jakie to ma znaczenie? Niech chłop robi swoje jak panna mu się podoba. Później przyjdzie mu podjąć decyzję czy to coś poważne czy nie, ale najpierw musi cokolwiek zaistnieć.
  23. Popełniłeś jeden błąd, oddałeś jej władzę co do decyzji, kiedy masz dzwonić. Najlepiej, gdybyś następnym razem pisał (do niej czy jakiejkolwiek innej) "znajdź wolną godzinę po 20" czy coś. Jeśli akurat jej nie będzie pasowało, poda Ci inną godzinę i wtedy dzwonisz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.