Skocz do zawartości

Kpt. Skok

Użytkownik
  • Postów

    231
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Kpt. Skok

  1. Czy jesteś zwierzęciem? Czy jednak jesteś bytem myślącym? A może bytem który nie myśli i zrównuje się ze zwierzętami? Brawo @Libertyn. Dokładnie taka była moje pierwsza myśl jak przeczytałem poprzedni post-cytat @Krugerrand. Jako ludzie mamy uczucia ludzkie, inne niż zwierzęta. Tyle, tylko tyle i aż tyle wystarczy. Czy istnieje obecnie wzorcowy "kraj wolny"? Genialne. Prawa naturalne ma tylko człowiek, bo tylko człowiek ma prawa naturalne. Jakie to proste! Ale dlaczego człowiek, a nie zwierzę? A może tylko Semita? Zobaczmy, czy po zmianie te wywody mają tyle samo sensu: "O ile prawa naturalne są absolutne, o tyle pod jednym względem są one relatywne; są relatywne: do Semitów. Etyka praw i przywilejów Semitów jest wyraźna i odnosi się do wszystkich Semitów bez względu na płeć, wyłącznie do Semitów. (...) Istnieje jednak pewna sprawiedliwość w popularnej i dowcipnej uwadze, że "uznamy prawai innych ludzi jeśli tylko się o nie upomną". Fakt, że iinni ludzie nie mogą się ubiegać o swoje "prawa" jest częścią ich natury oraz częścią przyczyny, dla której nie są równe Semitom i nie posiadają ich praw. I jeśli protestuje się, że dzieci Semitów także nie mogą się o nic ubiegać, to odpowiedź brzmi oczywiście, że dzieci są przyszłymi dorosłymi Semitami, podczas gdy inni ludzie, rzecz jasna, nie."
  2. Czyli sama ustawa zasadnicza wystarczy? Na jakiej podstawie zatem chcesz, żebym przyszedł do tego sądu, przed który mnie pozwiesz? Na jakiej podstawie uznasz, że to jest sąd? Na jakiej podstawie zostanie powołany sędzia? Ty twierdzisz, że smrodzę, ja że nic takiego, ot, może drobna niedogodność. Powołujemy się na nos sędziego czy na normy dotyczące skatoli? A jeśli na nos, to co w wypadku, gdy apelację będzie rozpatrywał sąd z innym powonieniem? Zatem wybór mamy następujący: a) wpisujemy wszystko do konstytucji, b) uchwalamy akty niższego rzędu, c) zostajemy przy konstytucji a raszta sama się jakoś ułoży. Którą opcję wybierasz jako hipotetyczny bóg imperator państwa prawa, o którym piszesz? i w dodatku miał epizod z hodowaniem kurczaków Z hodowlą obok uboju gorszą sprawą jest sama hodowla, rozumiana jako proces wzrastania zwierzęcia. Bo to, co się dzieje, to jest po prostu robienie mięsa na szkielecie (przecież nawet pisze się o "produkcji", te związki hodowców to związki "producentów"). Pomija się to, że to jest zwierzę, które czuje, odczuwa,a ma jakieś więzi z innymi, w tym z matką.
  3. A byłeś? Jeśli tak, jak tam jest? Jak wygląda zabijanie zwierząt w ubojni? Tak jak poniżej, czy inaczej jest?
  4. Ustawa zasadnicza: Art. 64. Prawo do własności Dz.U.1997.78.483 - Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. 1. Każdy ma prawo do własności, innych praw majątkowych oraz prawo dziedziczenia. Art. 68. Prawo do ochrony zdrowia Dz.U.1997.78.483 - Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. 1. Każdy ma prawo do ochrony zdrowia. Ehh, kolego. Chciałem ironicznie, ale widocznie nie wyszło, więc będzie łopatologicznie. Czy zauważasz, że to co cytujesz, to są przepisy przyjęte przez polityków i urzędników?
  5. Na świecie. Dobrze napisane. @Rnext od razu snuje wizje ludobójstwa, zupełnie według mnie zbędne. Tymczasem wystarczy po prostu ograniczyć dzietność. Najlepiej przez edukację. Ja widzę to tak - albo mamy jeden czy kilka miliardów ludzi zadbanych, ogarniętych, mogących korzystać z technologii i umilaczy (zasobnych we wszelkiego rodzaju ustrojstwa) i zarazem mogących cieszcyć się przyrodą, obcowaniem z innym życiem na ziemi - albo o wiele więcej miliardów taplających się w szambie z jednostkami, którym wiedzie się trochę lepiej od ogółu. Żeby było śmieszniej, to wydaje mi się, że drogą do ogranczenia dzietności jest.... dobrobyt. To jest truizm, ale Europie Zachodniej niż demograficzny spowodowany jest właśnie wygodnictwem, skuteczną antykoncepcją, hedoznizmem i braku konieczności posiadania dzieci (jako tych, które mają cię potem utrzymywać). Czasem less is more. Druga sprawa to model szczęścia. Na tym forum jest mnóstwo przykładów na temat tego, że można czerpać wielką satysfakcję z rzeczy innych niż gromadzenie przedmiotów. Piękny umysł, dyskusja, zadbane ciało, doskonalenie się w danej dziedzinie. Mnie sport i bycie człowiekiem zadbanym, z fajnymi relacjami i feedbackiem dało więcej funu i korzyści niż jakikolwiek kupiony gadżet. Polecam taką drogę z całego serca. Czytaliście "Przestrzeni! Przestrzeni!"Harrisona? Albo "Ku gwiazdom"? To są ciekawe wizje. Możemy zarówno się zadusić liczebnością, jak i doprowadzić do tego, że znakomita większość będzie żywiona paszą i traktowana jako zło konieczne, a świat dostatku będzie przywilejem nielicznej elity.
  6. Tak, obrzydliwy jest wypas bydła wolno biegającego po Argentyńskiej pampie https://www.youtube.com/results?search_query=chów+przemysłowy NIe rozmawiajmy o ogólnikach, tampach, radosnych gauchos i tym podobnych. Obejrzyj sobie kilka filmów i scen. Podoba Ci się to, czy nie? Bo mnie nie - budzi moje obrzydzenie dla procederu i współczucie dla tych zwierząt. A Ty co myślisz? Doskonale. Ja smrodzę na Twoją działkę, przychodzisz do mnie, ja mówię, żebyś się gonił. Pozywasz mnie. Ale dlaczego? W oparciu o jakieś przepisy? Jakie? Co mówisz? Że jakiś Kodeks cywilny? Przecież to przepisy ustalone przez urzędnika i polityka!
  7. Już jest to przecież regulowane. Taka jest właśnie natura prawa i społczeństwa, że w imię interesów ogółu (lub silniejszych, cwaszych, rządzących) się reguluje, ogranicza. Musisz mieć samochód z katalizatorem. Nie możesz palić w piecu czym chcesz. Twój motocykl musi emitować tylko dozwoloną iloś hałasu. Nie wolno zabijać szeregu gatunkow objetych ochroną, posiadać ich skór. NIe wil W kontekście zmian w konsumpcji i modelu życia mówmy tutaj o alternatywie - życie przyszłych pokoleń (i setek tysięcy innych gatunków) albo jałowe gorące pieklo na miliardów ludzi w smrodzie. Nie można ciągle robić tego co się lubi tylko datego, że się to lubi. Pożyjemy (jak i ile, to się okaże) to zobaczymy, w którym kierunku to idzie. oczywiście "brud".
  8. W wypadku skór świńskich - skóra jest jednym z wykorzystywanych elementów ciała. Podobnie ze skórami cielęcymi, wołowymi. Mięso jest żywnością. Ogólnie warunki,w jakich trzyma się zwierzęta - zwłaszcza w wypaczonej i obrzydliwej hodowli przemysłowej - budzą wstręt z punktu widzenia etyki. Ale hodowla na futra to już takie metaobrzydlistwo. To jest trzymanie żywej istoty jak najmniejszym kosztem (czyli: ścisk, smród, bród, najbardziej podła niewola) tylko w imię mody. O ile jeść musimy, to futer nie musimy nosić. Zgadza się. Ludzi jest ponad 7 miliardów, plastikowy syf jest wszędzie, ziemia się ogrzewa, pustynnieje. Lasy są wycinane pod hodowlę bydła lub pasz (w tym modyfikowanej i spryskiwanej glifosatem soi) pod te pasze. Czas zmienić i zmieniać przyzwyczajenia, w tym żywnościowe. To jest właśnie postęp. Postęp, którego wielu nie chce lub nie rozumie jego potrzeby. Albo apokalipsa, albo przymus. Stawiam raczej na to drugie, względnie mik obydwóch. Po pierwsze, to jest etyczna konieczność. To, czy na ile się to opłaca, nie ma znaczenia, jeśli proceder jest obrzydliwy i niegodny człowieka. Po drugie - poddaję pod rozwagę taką myśl: a czy ten zakaz nie jest globalnie, w szerokim ujęciu, dla Polski źródłem korzyści? Stajemy w jednym szeregu z krajami i społeczeństwami światłymi. Będziemy postrzegani jako kraj o wysokich standardach.
  9. Pozwalam, ale nie zrozumiałeś (satyra, bez obrazy ) Adamie, nie definuję tutaj nikogo jako meżczyzny/niemężczyzny/śmigłowca bojowego etc. Piszę to, co uważam i wiem - a (w moim odczuciu) seks płatny nie daje satysfakcji, a przynosi upokorzenia. Każdy inny może to odczuwać inaczej.
  10. Polecam sprawdzić zatem, kim jest Shlomo Nissenbaum i jego powiązania z InCorpMedia Ltd.
  11. Przestań (przestańcie) filozofować i rozkminiać ponad miarę. Jak nie bedziesz miał do czynienia z babami teraz i nie będziesz się uczył na błędach, własnym mózgu, sercu i fiucie, to w wieku 40 lat będziesz głupim rozanielonym i łatwym do przerobienia frajerem. Doświadczenie przychodzi z doświadczeniami,a nie od lektury (choćby nawet i najlepszego forum). Trzeba się zakochać, trzeba zgłupieć, swoje odcierpieć, odpierdzielić maniany - to w wieku 40 lat faktycznie coś wiesz, masz jaką taką kontrolę i świadomość zależności i prawideł tematu. Ale tylko, jeśli zaczynasz odpowiednio wcześnie. Pierwszą dziewczynę i macanie jejże cycków miałem mając 15 lat. Pierwszy seks-17. Pierwsze rozstanie - 18. A ogarnęcie złapałem najwcześniej chyba po 35 roku życia. Co do tematu sponsoringu: Czysty sponsoring to wyraz słabości. Nie pociągasz ty, tylko kasa. Prostytucja. Dla mnie w seksie liczy się pociąg, fascynacja, oddanie, poddanie, chemia. Jedyny wyjątek (hiopotetyczny) to gdy kasa jest tylko dodatkiem do ww, miłym, choć nie wyłaćznie oczekiwanym prezentem. To idzie wyczuć. Zasłyszane: raczej zaniedbany koleś znalazł taką chętną. Lala jak z obrazka, jakaśtam modelka. Pierwsza noc razem, pod dniu pełnym atrakcji na koszt kolegi aspirujacego sponsora, skończyła się słabym, krótkim seksem. Potem lulu. W łóżku (śpiąc lub udając) laska odsuwała się od sponsora. Innymi słowy, za własną kasę się sponiewierał mentalnie i zapłacił za to, zeby zobaczyć, że jest portfelem, a nie mężczyzną - obiektem pożądania. W sumie też nauka, a za naukę się płaci.
  12. Wrażliwym miejscem tego forum (niczym szyb wentylacyjny w pierwszej Gwieździe Śmierci) są tematy o posuwaniu mężatek. Autor Stk robi (sobie) dobrą robotę, pewnie trzepiąc kapucyna albo turlając się ze śmiechu pomiędzy kolejnymi wypisanymi to dubami smalonymi. 6 stron.
  13. Ten Legionista to chyba nie Longinus.
  14. Po pierwsze - super i dzięki! Robię dokładnie to samo, co Ty, nie będę wieć przepisywał. Pamiętam czasy (raptem nasze dzieciństwo, siermiężne lata 80-te), w których artykuły spożywcze były pakowane w szkło (mleko, śmietana) albo w papier (ser biały, mięso), ludzie mieli "siatki". I żyć się dało (czasy oczywiście chujowe pod wieloma względami, ale akurat to było dobre). Plaże i Bałtyk też były czyste (pamiętam normalnie morszczyn, klarowną wodę, kiedyś złapałem też babkę - taką rybę). Kręci mnie minimalizm, z dodatku jest zajebiście praktyczny - mniej bałaganu do ogarnięcia, jasna przestrzeń, jasne potrzeby, orientacja co i gdzie się ma. Słyszałem, że jedną z zasad J. Petersona jest, aby zrobić porządek na własnym podwórku, zanim się zacznie robić go gdzie indziej. tak samo uważam w sprawach tzw. eko. Zaczyna się od siebie, od spraw mniejszych. Oczywiście, jeżeli ktoś koło siebie nic nie robi/sam jest konsumpcyjnym śmieciarzem a trąbi o rzeczach wielkich, to jest hipokryzja, ale ja nikogo takiego nie znam ani nie spotkałem.
  15. @Moriente Wezwanie dobrze napisane. Jeśli masz faktycznie na tym WhatsAppie jej potwierdzenia, że zobowiązuje się oddać, to jedziesz z tematem, masz dobrze przygotowaną sprawę pod kątem wygranej. Na marginesie: sprawa za 3 tysiące złotych dla profesjonalnego prawnika (adwokata, radcy prawnego) to raczej powinna być śmiechowa sprawa. Szanuję każdą kwotę, ale roboty w sprawie o nieoddane 3 tyś jest tle samo, co w sprawie o 30 tyś lub 300 tyś - jeżeli jest taki sam stan faktyczny, to kwestia kwoty nic nie zmienia w pracochłonności. A żeby Cię nie zabić, to taki pełnomocnik weźmie za sprawę ile - 300 zł? Jeżeli tak, to będzie to albo dziadek, albo partacz (za tyle to nie opłaca się odbierać telefonu czy włączać światła w biurze , bo to jest wg mnie stawka netto jednej godziny pracy dla kogoś, kto ma jakie takie osadzenie w zawodzie). Chyba, że umówisz się z kimś na wynagrodzenie za same koszty procesu jako success fee. Początkujacemu prawnikowi zazwyczaj każda, nawet drobna kasa jest potrzebna. Ale, powtarzam, wezwanie dobre, widzę, że tematyka nie jest Ci obca.
  16. @Tacritan Przeczytałem, ale nie wiem, jakie wnioski z tego poddajesz pod rozwagę (bez złośliwości i podtekstów - naprawdę nie wiem).
  17. Dlaczego eko to gówno? (właściwie "sozo" jak mnie już uświadomiono )? Przyroda to życie. To tlen. Czyste środowisko to max frajda. Ja tam nie chcę siedzieć na plaży pełnej plastikowego syfu a potem przenieść się do śmierdzącej wody pełnej sinic. Chcę iść do czystego lasu, obserować rośliny, różnorodne zwierzęta. Jesteśmy zależni od środowiska i dbanie o nie to ważna sprawa. Wege? Sam nie jestem, ale przy tym syfie, jaki jest ładowany w te biedne zwierzaki, obecnie mięso (zwłaszcza w ilościach spożywanych) nie jest za fajne. Poza tym żywienie oparte na roślinach o wiele mniej zużywa środowisko. Ja tam wyznaję filozofię, że człowiekowi - a zwłaszcza mężczyźnie - potrzeba wysiłku, ruchu, nawet dojechania. Najlepszy ruch jest na świeżym powietrzu. Potrzeba też rozumu, wrazliwości, mądrości, szacunku dla życia i wielu współzależności - a te rzeczy są osiągane właśnie przez obcowanie z naturą. Mam wrażenie, że głupio się na tym świecie zrobiło, że wszystko jest takie spolaryzowane. Do jednego wora. Jak jesteś wege, to na pewno jesteś też lesbijką z fioletowymi włosami. A jak jesz mięso to pewnie jesteś też turbokatolem napieprdalajacym żonę pasem, bo to "sprawa rodzinna". A można mieć przecież poglądy wyraźne w jednej kwestii i tak samo zarazem wyraźne w innej. Ja np. jestem "eko", doceniam zalety "wege" (chociaże nie jestem wegetarianinem), nie lubię KK, ale jestem przeciwny adopcji dzieci przez pary homoseksualne jak również wariacjom z polityczną poprawnością i multikulti. Jak ktoś jest homo - spoko, ale łączą się z tym pewne ograniczenia, które musi zaakceptować. Dziecko dwóch tatusów, czy wydziwnionego mamotatusia nie będzie miało dzieciństwa właściwego dla naszego gatunku, będzie miało przesrane od rówiesników i dalej też. Co do mieszania się ras i kultur - doświadczenie Zachodu uczy, że to się nie da połączyć. Co do kobiet - ze względu na biologiczne, psychologiczne i hormonalne uwarunkowania, które musimy przyjąć jako fakt, powinny być raczej trzymane z dala od ośrodków decyzyjnych (nie kury domowe, ale też nie politycy, zarządzajacy etc.). Dobrobyt, jaki został zbudowany przez Europę (zwłaszcza po II wojnie światowej) jest wytworem białych heteroseksualistów i ludzi mądrych, kontynuujących zdobycze myśli greko-rzymskiej. To był świat dla tych, którzy rozumieją zasady i się im podporządkują, świat oparty też na sile i autorytecie. Sile fizycznej, sile wiedzy, poważaniu, uznaniu pewnej hierarchii. A tego teraz brakuje. (No, to się rozgadałem ).
  18. https://imagecompressor.com/pl/ Dajesz.
  19. @Siłacz Może się mylę, ale wydaje mi się, że uwagi brata @Tacritan mają charakter ogólny (i dodam od siebie- słuszny), a nie sa bezpośrednio radami dla @Songohan . Innymi słowy, nie odbieram tego tak, że Tacritan radzi Songohanowi, aby ten wywalił telewizor i będzie to natychmiastowym remedium na nieszcześcia małżeńskie, ale mówi ogólnie o zasadach związkowych. Również się zgodzę, a mam lat 39. Pomimo przykrych zaszłości, z przesłości z żoną mam bardzo dobre stosunki (i miewamy takież stosunki). Nie zwalam całej chałupy na nią, z synami mam dobry kontakt i spędzam z nimi dużo czasu (zajęcia sportowe, wyjazdy, odrabianie lekcji/przerabianie materiału z wybranych przedmiotów, zwłaszcza z tych, z których mam dodatkową wiedzę). Oczywście synów kocham i robię to sam z siebie, bo chcę ich dobrze wychować. Można jednak spojrzeć na to cynicznie i utylitarnie - synowie są za mną, a raczej zarazem - za nami. Nie chcą, żebyśmy się z żoną rozstali, dobrze się chowają w pełnej rodzinie. Żona wie zatem dobrze, że nie moze zrobić numeru na zasadzie "zabieram dzieci". A jak taki tata ogranicza się do oglądania TV albo zabierania dzieciaka co najwyżej do Auchana na zakupy, to takiego tatusia, niczym starą kanapę, można z łatwością wystawić za drzwi i nikt specjalnie po nim nie zapłacze.
  20. "szampan, Taxi (80km drogi), mężatka od 4 lat, włożyła więcej kasy, mąż w piątek pojechał do kumpli się schlać, wrócił w niedziele 30 minut po tym jak ja odwiozłem. , na codzień gra w LoLa i przed nim spędza większość czasu." Spoko. Laska która ma swoją kasę, wiąże się z gościem-nieudacznikiem, następnie bierze taryfę i szampana. Co mi się tu nie podoba? Kobiety ambitne nie wiążą się z leserami. Kobieta, która ma wiecej kasy od partnera, nie weźmie sobie pipowatego partnera. Po co w ogóle taksówka? Pierwsze, co babka robi, to idzie do łóżka z kolesiem, z którym gadała 8 lat temu? Na dwa dni się urywa z chaty? No i poprzedni temat autora ("Nowy początek" czy coś takiego) też obfitował w elementy baśniowe. Co jest dzisiaj na tym forum? Nauczyciel zachorował, nie było lekcji i za dużo jest czasu wolnego?
  21. Panie autorze, Założyłes już poprzedni temat o tym, jak to będąc w top topie (wygląd, sytuacja majątkowa, dobra rodzina) związałeś się z samotną matką po zawodówce (cyt. "z bachorem"). Ona z ciebie według tej historii ciągnęła kasę na potęgę. Niektórzy powątpiewali, jak to możliwe, żeby ktoś dał się urobić do poziomu takiego mezaliansu i głupoty. W tamtym temacie zarzekałeś się, ze nigdy więcej. Tutaj ponownie historia o płaceniu, urabianiu seksem. Bollocks.
  22. Owszem, może być. Może być jednak i z winy obu stron, a nawet z winy żony. Chodzi przecież o winę w rozpadzie pożycia. Jest niesporne i oczywistye, że jeżeli ono ustało najpierw z winy małżonki (która z mężem zerwała przecież więź fizyczną i jak się zdaje, też emocjonalną), to wina jest po stronie pani.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.