Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'ego' .
-
Ciekawy film odnośnie ego, duszy, duchowości.
-
- iluzja
- świadomość
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Odjebane perfekcyjnie. ?
- 1 odpowiedź
-
- 1
-
- ego
- psychologia
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Co myślicie o ego kobiet? czyli lot do gwiazd
tomilijones opublikował(a) temat w Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
Witam, Bracia, ponieważ nie mogę znaleźć na forum podobnego tematu (może za słabo szukam wówczas prośba o skasowanie tematu) postanowiłem założyć nowy i zapytać o Wasze doświadczenia i przemyślenia w tym temacie. Nie za bardzo wiem gdzie wrzucić ten temat więc prośba do adminów o wyrozumiałość. Pytanie brzmi: Co myślicie o ego kobiet? Mam na myśli tutaj takie ego, które wybija się z pleców faceta i leci hen w kosmos. Takie "od zera do chwilowego lub wiecznego bohatera" Tak dla prostego i banalnego przykładu oraz zobrazowania sytuacji wspomnę iż zapewne część z Was oglądała Can’t buy me love, a Ci młodsi być może remake Love don’t cost a thing, w których to filmach w bajkowy rzecz jasna sposób pokazane jest szybujące ku niebu ego faceta i jego późniejszy „upadek” w skrócie mówiąc. Wszystko w oparciu o "miłość". Właściwe pytanie brzmi czy wierzycie, a bardziej interesuje mnie to czy przekonaliście się o tym na własnej skórze, że podstawowe prawo fizyki „co się wzniesie musi spaść” działa w przypadku ego kobiet? Waszych byłych kobiet, obecnych, przyszłych byłych, sióstr, kuzynek itp. … Czy np. nowa gałąź (niezależnie czy był to nowy facet, kariera czy inna opcja) nie raz okazała się zdrowa z zewnątrz, a wewnątrz próchno, a potem bolesny upadek na glebę? Czy zderzenie z rzeczywistością okazało się zderzeniem z ciężarówką? Czy to wszystko to mit i po trupach do celu bez karmy i konsekwencji? Jakie macie z tym doświadczenia i przemyślenia? Zapraszam do dyskusji. Jeśli podobny temat już był prośba o skasowanie. -
Pogoń za wielkimi czynami leczeniem kompleksów?
deleteduser69 opublikował(a) temat w Kobiecy kącik 'kulturalny'
Na forum są chyba światowi ludzie, więc może widzieliście więcej i potwierdzicie bądź zaprzeczycie. Czy ustawianie sobie wielkich celów jest często wynikiem kompleksów niższości, które chce się wyrównać? Znam dwa przypadki, kilka innych ale już nie osobiście, opiszę je pobieżnie (bo chcę nadal być incognito :>). 1. kobieta, która szykuje się na wspinaczkę na ośmiotysięcznik 2. mężczyzna, który robi wycieczki rowerowe z 300km dziennie Chwalebne, prawda? A teraz przedstawiam fragmenty ich życiorysów. 1. kobieta ta pracowała w dużym, znanym przedsiębiorstwie w zarządzie, miała dobre wyniki, lecz awansowała ta z gorszymi, która dawała dupki szefowi wedle relacji podejmuje na tej posadzie złe decyzje, lecz ma hajs, protekcję szefa i to się jakoś kręci; kobieta była więc załamana całą sprawą, zwolniła się (z aparycji średnia, więc ego odczuwa zapewne braki komplementów w życiu i teraz ta dotkliwa porażka) 2. mężczyzna drobnej budowy lecz przystojny, miał dużo znajomości i parę poważnych związków z ładnymi dziewczynami (nie wiem czy osobowościowo powalone czy nie, nie wnikam), które się kończą w tym samym punkcie, z uwagi na jego staromodne poglądy (biały rycerz) i inteligencję, by nie dać się wykorzystywać; na jednym z profili (stary wpis) przyznał się, że jazda na rowerze to ucieczka od życia, bywał też popychadłem w szkole średniej (więc i jego ego domaga się rekompensaty) I teraz osobniki te forsują, żeby w życiu stawiać sobie ambitne cele, on to już chyba pogardza kimś kto nie jest tak ambitny. W końcu chyba i mnie dosięgną swoimi opiniami. I oczywiście "coś w tym jest", by było nam w życiu lepiej, byśmy byli lepsi. Lecz ja widzę czym to może być podyktowane, chcą się czuć lepiej, uważać za lepszych od innych, z powodu swoich niepowodzeń na innych polach. Jeśli mają przykryć swoje kompleksy wchodzeniem na góry albo forsownym jeżdżeniem to nie wiem czy to ma sens. OK zrobią to i co dalej? Jestem od nich młodsza, ale sama miałam kompleks niższości (i wyższości jednocześnie, ale ten to naturalny ) i też "różne" pomysły mi przychodziły do głowy i mnie to jarało, z tego samego powodu, by w końcu poczuć się lepiej. Gdy zaczęłam się zastanawiać nad tym i pozbywać kompleksu, to przestało mnie to tak interesować. Co o tym sądzicie, co zaobserwowaliście w życiu? Czy ambicja często się wiąże z podbudowywaniem zniszczonego ego? Czy pogarda wobec ludzi jest oznaką, że coś tu nie gra, tj. jest pogardą wobec samego/j siebie? PS. Na koniec, by wyrównać powagę tematu, pytanie - który piłkarz z naszej kadry jest najprzystojniejszy? xD -
Nad tematem już jakiś czas myślałem. Wpadłem na niego przy pewnej sytuacji. Trafiłem na małe posiedzisko do znajomej, której dawno nie widziałem. Trochę wypiliśmy, muszę przyznać i obgadaliśmy kilkanaście lat życia. W pewnym momencie ona zmienia wątek i mówi, że nie może wejść do internetu. Pytam, jak to? - złapałem haczyk i wpadłem w pułapkę. A, bo już jakiś czas modem nie działa. Może zerkniesz? Mówiłeś, że pracujesz przed komputerem to na pewno znasz takie rzeczy. Niby banalny problem przy towarzyskiej rozmowie, ale czy na pewno? Tutaj na chwilę się zatrzymam. Proszę zwrócić uwagę, jak fajnie zaczyna grać pod moje ego. Łagodne pytanie „może zerkniesz?” – zamiast płacić w serwisie 50 złotych lub więcej, do tego podbitka, że ja się na pewno znam. Narzuca na mnie stopniowo presję. To po prostu czuć. I po takim pytaniu następują zwyczajowo dwie możliwości. 1. Można pomóc, co prowadzi znowu do dwóch dróg – sukcesu lub porażki. To moim zdaniem nieistotne, co się uzyska, ponieważ ona już wie, że złapała na haczyk – słabość została okazana. Sukces oczywiście jest praktyczny i stawia mnie w „uprzywilejowanej” pozycji „multitoola” (uwielbiam wskazane określenie) Porażka oznacza po prostu wymianę orbitera i ponowne uruchomienie gry pod męskie ego. 2. Można całkowicie odmówić, uciąć natychmiast potencjalnego pasożyta. Tutaj już człowiek naraża się na zły odbiór społeczny oraz właściwie stratę znajomości. Często to istotne konsekwencje, z których kobieta zdaje sobie sprawę, mniej lub bardziej świadomie – tak uważam. Zaproponowałem temat „Łapanie w pułapkę męskiego ego” z prostego powodu. Nawet kobieta, która mówi, abym odkręcił słoik ogórków (a zdarzyło się to w moim życiu wielokrotnie) łapie mnie na haczyk męskiego ego. Oczywiście sama może odkręcić lub podważyć nożem. Małe dziecko to potrafi. Ona jednak daje mężczyźnie satysfakcję udowodnienia potęgi. Zastanówcie się, czy po otwarciu słoika swojej Pani nie poczuliście się lepiej (ta moc, o ja pierdolę)? Jak dla mnie to jest programowanie, wręcz element codziennej manipulacji. Kilka razy da ci słoik otworzyć – wypadasz pozytywnie (oczywiście ten słoik to jeden z wielu przykładów, że zabawny to zabawny, ale lepiej wpada w pamięć, można się z czynnością utożsamić), nie chcesz przecież zawieść swojej księżniczki. Kiedy przydzieli ci inne zadanie lub zasugeruje jakiś problem natury technicznej (osobistej lub innej, nieważne) zaczynasz mieć chęć niesienia pomocy, aby znowu podbić ego (niby robisz dla niej, ale tak naprawdę egoistycznie, bo chcesz wrócić do poczucia potęgi, często się później mówi, a ja tyle jej robiłem rzeczy, a ona mnie w ogóle nie doceniała. A no moim zdaniem nie doceniała z tego powodu, że już od pierwszej zgody na wykonanie zadania okazałeś słabość - kto się przejmuje rybą złapaną na haczyk, wypatroszyć, zjeść i wysrać. Pani sobie od początku myślała, że rozgrywa cię koncertowo, więc gdzie tu ma być wdzięczność). Podejrzewam, że tak właśnie tworzy się mężczyzna od wszystkiego, robotnik. Przydział zadania od pani, satysfakcja z wykonania, sztuczna wdzięczność i powrót do mechanizmu. Często nawet sztuczna wdzięczność i dziękuje nie występuje po pewnym czasie. To już ma być naturalne, że ty robisz i już. Spirala życiowego spierdolenia jednym słowem A co, jeżeli nie zrobisz, nie chcesz robić? - dwie lewe ręce, egoista, dziecko, nieudacznik, gej (no u mnie gej to standard, więc dodaję), oczywiście zagrywka fochem, wyolbrzymianie problemu, skargi w rodzinie i skargi w towarzystwie, np. a wiecie co, mac to nie umie nic zrobić - ponownie atak na ego, no bo jak to, ja nie umiem? Nawet, jak krytykuje to chce złapać na ego Uważam, że przez takie małe, bardzo małe, chociażby wspomniany słoik z ogórkami gierki kobieta doprowadza do absolutnego podporządkowania. Do tego dochodzi emocjonalny sentyment mężczyzny, uroda, białorycerstwo, gdzie negatywne emocje pojawiają się już przy samej CHĘCI odmowy wykonania „drobnej przysługi” kobiecie. Jakie myśli pojawiają się przy chęci odmowy? Dla przykładu, przecież byliśmy umówieni na seks, jak jej komputera nie naprawię to jeszcze skłonna odmówić dania dupy, a ja przecież pornusów już od dwóch tygodni nie oglądam - pewnie u wielu samców znajomy schemat myślowy. A czy nie jest tak, że z maleńkiej pułapki ego robi się coraz większa pułapka? Co myślicie o zagadnieniu? Jak reagujecie na temat niesienia pomocy samicom bliższym i dalszym? Jakimi zasadami się kierujecie?
-
Zacznę od cytatu z samego siebie: "Człowiek, gdy naprawdę dba o siebie, jest porwany tym tematem, gdy tylko pojawia się możliwość jego poruszenia". Ten cytat odstrasza kobiety (facetów też, ale z nimi o tym nie rozmawiam). Pojawia się w ich usteczkach słowo "narcyz" (niektóre używają wielkiego N na początku), egoista itp. I bardzo dobrze. W sumie w ten sposób dość skutecznie czyści się przedpole z osóbek, które nie za bardzo mają zamiar dbać o siebie w wymiarze, który byłby też korzystny dla potencjalnego partnera. A w ogóle to (nie pamiętam Autora) był też fajny cytat o tym jak to mężczyzna uwielbia pławić się w rozmowach na swój własny temat - to też mogłoby czyścić przedpole. Dryfuję i nurkuję w oceanie pełnym syren i przekazujemy sobie sygnały (ja oczywiście z uszami przytkanymi, ostrożnie...) - nie wiem jak to jest naprawdę: czy one płyną za pierwszą lepszą skałę poszukać hardego trytona, czy też chowają się tam bo im smutno, bo coś się w nich obudziło po moich słowach. Nawet gdyby się obudziło, to korzyść żadna albo niewielka dla obu stron. Znak naszych czasów - powiadają. A figa tam z czasami - ja mam swój. Tak, tak, czasami pozwalam sobie na smutek... To też potrzebne! Nosy (i nie tylko) do góry, Bracia!
-
Napiszę o sobie, ok? To jest to, do czego nie mogłem się długo przed sobą przyznać. Że właśnie tęsknota jest czymś, co przesłaniam różnymi innymi emocjami - nawet strachem czy ostrym wkurwieniem (proszę wybaczyć jeśli trudno to drugie uznać za kategorię emocji). Gdybyś ustawił sobie np. dowolne przedmioty w pokoju i ponazywał je tak jak chcesz, ale używając nazw tego, co obawiasz się nazwać (tu zostawiam trzy kropki dla Twoich nazw ... - to ważne kropki)? Spróbuj. A potem ustaw to po swojemu (cokolwiek przez to rozumiesz). A jeszcze później, po herbacie czy jedzeniu, wróć i popatrz na to z boku. Możesz być zaskoczony ale i oświecony. Pomyśl jeszcze o tym jak znakomicie byłoby, gdybyś to samo mógł zrobić, korzystając z obecności kogoś zaufanego, bo ten (najlepiej "ta"? hm...) zobaczyłby o wiele więcej (a czy Ci o tym opowie? ... tego Ci życzę). To jest jeden z tzw. kardkorów, których obawiają się tzw. twardziele. Mogą zmasaktrować Ci twarz za niewygodne dla nich spojrzenie, bo to nie wiemaga za wiele, ale z czymś takim mieliby poważny kłopot. No, a takie Twoje prywatne doświadczenie mogłoby wiele... Sam jeszcze nie wiem jak wiele. W każdym razie trudno mi tu napisać co się u mnie w jakim miejscu znalazło. Ale wiem. I zrobiłem to z kimś. Zostało we mnie na zawsze, chociaż obawiałem się, że umknie. Warto.
-
Owszem, jest to coś, na co z natury narzekają ci, którzy się przejechali, którym nie wyszło, etc. Niewielu potrafi o niej powiedzieć, że nimi kieruje, nagradza, wprowadza na prawidowe tory. Ale do rzeczy: jesteś prawdopodobnie piękna, masz swoje pragnienia, nie możesz ich it ot tak pokazać światu. Nie wypada, nie taka twoja wola - to przyjmijmy. Chcesz samca. Tego swojego. Ale coś ci podpowiada, że chcesz też jakoś mieć i innych - nie określisz tego w jakim zakresie, jak by to miało być, po prostu coś sprawia że pragniesz nieokreślonego - ale to ma mieć kształt lekko kanciasty ale przyjemny, może i trochę kosmaty ale i ma być też gładkie, przyciskać ale i przytulać - sama wiesz, że nie wiesz jak by to miało być. Jeśli jest taki, którego intuicja podpowiada mu co robić, będzie cię pociągął. W sposób nieokreślony dla ciebie. On też tym nie pokieruje. Coś, co wielu przeklina, dla ciebie może być zbawieniem. Tym czymś nieokreślonym, co nie wiadomo jak nazwać - choć przecież to nie tylko intuicja, przecież z niej niejedno wynika. To on cię chwyci mocno, pociagnie za włosy, odepchnie gdy trzeba, a zaraz znowu przyciągnie i podrzuci do góry, i schwyci zanim spadniesz, żeby zasypać pocałunkami, i roztoczy przed tobą to, czego nie mogłaś oczekiwać, bo nie mogłaś wiedzieć co było w nim - wszystko to z prostego powodu: bo on tak będzie chciał, bo coś go ku temu popchnie. I nie wnikajmy w to za daleko. Nawet gdyby się dało, wnikanie mogłoby odebrać właśnie to coś, co można do tej pory nazywać nieokreślonym.
-
- 6
-
- o nas samych
- ja
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: