Skocz do zawartości

Jeszcze raz to samo o moich doświadczeniach


Rekomendowane odpowiedzi

6 minut temu, Quo Vadis? napisał:

@brama85 Nie wiesz czy wiesz ale zazwyczaj takie powroty do siebie kończą się jeszcze gorzej niż było przed pierwszym zerwaniem. Moim zdaniem najskuteczniej jest nie wchodzić do tej samej rzeki dwa razy.

Wszystko zależy jakie spustoszenie dokonało się do tej pory w relacji. Jak była mocna patologia to wiadomo, że nie ma po co reanimować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, Quo Vadis? said:

Moim zdaniem najskuteczniej jest nie wchodzić do tej samej rzeki dwa razy.

Ludzie mylnie rozumieją to przysłowie. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki bo wszystko się zmienia. Tak samo i rzeka się zmienia, nurt, koryto itp.

 

Jednak masz rację, powroty do tej samej rzeki kończą się tak samo, chyba że coś się zmieni... niestety ludzie się nie zmieniają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, misUszatek napisał:

Ludzie mylnie rozumieją to przysłowie. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki bo wszystko się zmienia. Tak samo i rzeka się zmienia, nurt, koryto itp.

 

Jednak masz rację, powroty do tej samej rzeki kończą się tak samo, chyba że coś się zmieni... niestety ludzie się nie zmieniają.

Jesli ktoś widzi swoje wady, że robił źle, że ranił tym druga osobe i chce to na spokojnie przepracowac plus ogarnąć swoje życie to tak, ale z drugiej strony w 99% baba nigdy się nie zmieni bo przecież ona ma zawsze rację i nigdy nie przyznaa się że zrobiła źle, bo wszystko to przecież wina chłopa ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wolverine1993 laski niestety nie myślą racjonalnie, emocjonalnie to dla nich wina chłopa. Jakby myślały racjonalnie to by miały szansę się zmienić. Czasami jest tak, szczególnie z border line, że laska wyłoży Ci jak na tacy to, że wie co psuje, że wie jak to naprawić, że się poprawi, ale nie podejmuje żadnych działań do naprawy. Chyba Jordan Peterson o tym mówił.

 

Z jej zaczepką na messengerze to może być tak, że może Cię chce wrzucić na jakąś orbitę. To już sam sobie odpowiedz czy chcesz być orbiterem. Może być też tak, jak w moim przypadku, że chce wrócić na chwilę bo ją hormony cisną a między czasie znajdzie sobie inny obiekt dostarczający jej hormonów i wtedy ona Ciebie zostawi z nienacka. Ale szczerze mówiąc to nie wiem czy lepiej zostawić i brać na siebie odpowiedzialność czy być zostawionym i nie pluć sobie później w brodę... Jednak jeżeli już zacząłeś proces odhormonizowania to czy chcesz się cofać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, misUszatek napisał:

@Wolverine1993 laski niestety nie myślą racjonalnie, emocjonalnie to dla nich wina chłopa. Jakby myślały racjonalnie to by miały szansę się zmienić. Czasami jest tak, szczególnie z border line, że laska wyłoży Ci jak na tacy to, że wie co psuje, że wie jak to naprawić, że się poprawi, ale nie podejmuje żadnych działań do naprawy. Chyba Jordan Peterson o tym mówił.

 

Z jej zaczepką na messengerze to może być tak, że może Cię chce wrzucić na jakąś orbitę. To już sam sobie odpowiedz czy chcesz być orbiterem. Może być też tak, jak w moim przypadku, że chce wrócić na chwilę bo ją hormony cisną a między czasie znajdzie sobie inny obiekt dostarczający jej hormonów i wtedy ona Ciebie zostawi z nienacka. Ale szczerze mówiąc to nie wiem czy lepiej zostawić i brać na siebie odpowiedzialność czy być zostawionym i nie pluć sobie później w brodę... Jednak jeżeli już zacząłeś proces odhormonizowania to czy chcesz się cofać?

Żadnych zaczepek na szczęście nie bylo, zero kontaktu od rozstania, aczkolwiek na początku korcilo. Z fb ją usunąłem bo nie chcę patrzeć na to co u niej się dzieje. Jeśli na święta nie wyślę mi życzen to juz raczej kontakt się urwie na zawsze :D

 

58 minut temu, misUszatek napisał:

@brama85 potwierdzam. Jednak czasami trzeba się zastanowić czy warto. To prawo działa w sposób naturalny, wiedza o nim może powodować, że zaczniemy grać, wszystko się ułoży ale grać nie da się całe życie. Lepiej żeby się posypało teraz niż za 5 lat.

 

Może na krótką metę można je stosować. Więcej się nie wypowiadam bo nie jestem aż taki kozak.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Wolverine1993 napisał:

Jeśli na święta nie wyślę mi życzen to juz raczej kontakt się urwie na zawsze :D

Do mnie po 2 latach odezwała się dziewczyna z którą byłem na jednym spotkaniu. Wypytala co u mnie, tak dość szczegołowo ;) Tylko się uśmiechnąłem pod nosem.

 

Tydzień później chodziła za rączkę z nowym chłopakiem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Carleon napisał:

Do mnie po 2 latach odezwała się dziewczyna z którą byłem na jednym spotkaniu. Wypytala co u mnie, tak dość szczegołowo ;) Tylko się uśmiechnąłem pod nosem.

 

Tydzień później chodziła za rączkę z nowym chłopakiem. 

E tam jedno spotkanie w dodatku które było dawno temu, to tak na prawdę nieznajoma osoba :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Wolverine1993 napisał:

mimo ze nie mialem stałej dziewczyny od ponad roku

Zastanów się kto, kiedy i dlaczego wmówił Ci, że potrzebujesz "stałej dziewczyny". To bardzo poważne pytanie, jak ktoś udzieli Ci gotowej odpowiedzi to nie zapamiętasz, ale jak sam do niej dojdziesz to zrozumiesz.

 

18 godzin temu, Wolverine1993 napisał:

dosłownie wszystko szło po mojej myśli a endorfiny az we mnie szalaly

Stary i nieufny ze mnie miś, jak widzę świeże mięso które nic tylko brać, to zaczynam podejrzewać że to nie ja poluję, a jestem obiektem polowania. A jak przyjdzie poranek, zamiast endorfin będzie kac ("Kochanie, nie wzięłam pigułek, będziemy mieli dziecko, już za siedem miesięcy").

 

19 godzin temu, Wolverine1993 napisał:

musiało zawsze być po jej myśli, bo jak nie to foch albo awantura.

19 godzin temu, Wolverine1993 napisał:

byłem dla niej męski,  zdecydowany, pewny siebie.

Znowu poważne pytanie do przemyślenia. Logika mówi, że twoje dwa powyższe cytaty są sprzeczne. Zastanów się, który był prawdziwy...

 

19 godzin temu, Wolverine1993 napisał:

Nie potrafiłem zrozumieć jak dorosła dziewczyna może być tak zależna od matki, rozumiem ze jedynaczka i rodzice po rozwodzie

To że jedynaczka, i rodzice po rozwodzie, ma duży wpływ, ale - dla mnie - drugorzędny. Zauważyłeś bardzo ważny fakt: w 95% przypadków lub więcej, jeśli ma dokonać wyboru, kobieta wybierze swoją rodzinę a nie Ciebie. To może być matka, ojciec, a nawet rodzeństwo. Znałem przypadki gdy kobiety rzeczywiście wybierały męża albo partnera, nawet kosztem zrzeczenia się prawa opieki nad własnymi dziećmi, ale zawsze dla typu "bad-boya".

 

19 godzin temu, Wolverine1993 napisał:

Najgorsze były jej wymagania że mam sie starać l, zabierać na randki, robić niespodzianki. A sama od siebie potrafiła tylko dac mile słówko

19 godzin temu, Wolverine1993 napisał:

Ogólnie to była rozliczana z każdej złotówki

Znowu, zestaw sobie te dwa cytaty, jak podchodziła do niej jej własna matka, a jak podchodziłeś Ty.

 

18 godzin temu, Wolverine1993 napisał:

wiadomo że uczucia do niej mam, bo bym zapewne nie pisał tego posta gdyby było inaczej

Jakby nikt Ci tego jeszcze nie powiedział - to mężczyźni są romantyczną płcią. Ty masz jeszcze do niej uczucia, a ona ma też uczucia, tyle że już do innego.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Kespert napisał:

Zastanów się kto, kiedy i dlaczego wmówił Ci, że potrzebujesz "stałej dziewczyny". To bardzo poważne pytanie, jak ktoś udzieli Ci gotowej odpowiedzi to nie zapamiętasz, ale jak sam do niej dojdziesz to zrozumiesz.

 

Stary i nieufny ze mnie miś, jak widzę świeże mięso które nic tylko brać, to zaczynam podejrzewać że to nie ja poluję, a jestem obiektem polowania. A jak przyjdzie poranek, zamiast endorfin będzie kac ("Kochanie, nie wzięłam pigułek, będziemy mieli dziecko, już za siedem miesięcy").

 

Znowu poważne pytanie do przemyślenia. Logika mówi, że twoje dwa powyższe cytaty są sprzeczne. Zastanów się, który był prawdziwy...

 

To że jedynaczka, i rodzice po rozwodzie, ma duży wpływ, ale - dla mnie - drugorzędny. Zauważyłeś bardzo ważny fakt: w 95% przypadków lub więcej, jeśli ma dokonać wyboru, kobieta wybierze swoją rodzinę a nie Ciebie. To może być matka, ojciec, a nawet rodzeństwo. Znałem przypadki gdy kobiety rzeczywiście wybierały męża albo partnera, nawet kosztem zrzeczenia się prawa opieki nad własnymi dziećmi, ale zawsze dla typu "bad-boya".

 

Znowu, zestaw sobie te dwa cytaty, jak podchodziła do niej jej własna matka, a jak podchodziłeś Ty.

 

Jakby nikt Ci tego jeszcze nie powiedział - to mężczyźni są romantyczną płcią. Ty masz jeszcze do niej uczucia, a ona ma też uczucia, tyle że już do innego.

 

Nie kwestionuje tego ze ma uczucia do innego, chociaż wątpię  że jestem jej całkiem obojętny, jednak pierwsza miłośc w jakis sposób zostaje w pamięci  ? Generalnie to jak juz wcześniej pisałem nie chce do niej wracać jeśli ma być taka jaka była, a wiem że się nie zmieni jeśli nie dostanie od życia po dupce, takze nie będzie powrotu.  Wiadomo że tez popełniłem duzo błędów, ale na pewno nie byłem miękka i uleglw cipka, możliwe że wręcz przeciwnie za mało okazywalem jej uczuć, za mało mówiłem o sobie, ogólnie tajemniczy ze mnie człowiek i na początku relacji było to atrakcyjne ale czym dalej w las tym więcej drzew. Może kiedyś napisze osobny post o sobie i swoim życiu,  póki co chce się skupić na błędach z poprzedniego związku których nie chce popełnić w przyszłości. Nie zaprzeczalem ze nic do niej nie czuje, dalej jeszcze zyje wspomnieniami i trochę ciężko ruszyć do przodu, ale myślę ze każdy facet tak przeżywa rozstanie, wiadomo ze u bab to wyglada zupełnie inaczej. Myślę że przynajmniej do wiosny to jeszcze będzie we mnie siedziało, a nie szukam też plasterka na rane,  bo juz kiedys znalazłem i nic dobrego z tego nie wyszlo ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Wolverine1993 napisał:

pierwsza miłośc w jakis sposób zostaje w pamięci

Pamiętam czasy kiedy też tak myślałem, a dziś nie pamiętam jej twarzy.

2 godziny temu, Wolverine1993 napisał:

za mało okazywalem jej uczuć, za mało mówiłem o sobie

Nie idź tą drogą, nawet nie myśl tą drogą! Wskazane antidotum: lektura Świeżakowni - tam znajdziesz historie Braci, którzy starali się "więcej", do czasu aż i to okazało się za mało.... no i "Kobietopedia", oczywiście.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Kespert napisał:

Pamiętam czasy kiedy też tak myślałem, a dziś nie pamiętam jej twarzy.

Nie idź tą drogą, nawet nie myśl tą drogą! Wskazane antidotum: lektura Świeżakowni - tam znajdziesz historie Braci, którzy starali się "więcej", do czasu aż i to okazało się za mało.... no i "Kobietopedia", oczywiście.

 

Nie staralen się wiecej, bo uświadomiłem sobie że zawsze jej będzie za mało i niestety miałem rację, z powodu braku ojca zawsze jej było za mało spotkań, komplementow, niespodzianek z mojej strony mimo że dawkowalem to w taki sposób żeby sie nie znudziło, a z drugiej strony odechciewalo mi się  jak nie widziałem 'fizycznych'  starań z jej strony i juz dawno myślałem o rozstaniu, tyle że bylem za miekki tak jak np przeczytałem w jednym w poście na forum ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie  jeszcze raz napisze w tej sprawie, bo widzę ze trochę odbieglismy od tematu. Mianowicie chodziło mi o wnioski na przyszłość a nie o kwestie powrotu do niej. Głównie przeskzadzalo mi w niej skapstwo, egoizm, rozczeniowe podejście, interesnosc, kwestia nwdopiekunczej matki, to ze była 'nie zyciowa' - nie umiala gotowac i zadbać o siebie(nie licząc wyglądu) , zaborczosc, to ze była bluszczem i mogłaby zaglaskac na śmierć.  Chcę się dowiedz jak w przyszłości ogarniać kwestie finansowo-materialne w związku gdzie nie mieszkamy jeszcze razem, kto kiedy placi, jak sie dzielimy kosztami, obowiązkami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.