Skocz do zawartości

Rok akademicki się kończy, pora podsumować


Rekomendowane odpowiedzi

Chciałbym podzielić się z Wami tym, czego nauczyłem się przez ostatni rok. Nie wiem, czy dział właściwy (jeśli nie, to proszę o przeniesienie). Będzie historia z morałem.

 

Otóż zacząłem rok radośnie, olewając wszystko od samego początku i jadąc na (przyrodzonym głupim ludziom) farcie. Na początku w mojej 30-osobowej grupie na studiach nawiązałem poprawne kontakty ze wszystkimi, przy czym doceniłem bardzo metodę zapraszania co ładniejszych dziewczyn na piwko po zajęciach, w 4 oczy ;) Akcji na początku dużo nie było, bardziej koncentrowałem się na rozpoznaniu sytuacji. Jakiś miesiąc po zaczęciu nauki całkiem przez przypadek wpadłem do grupy 4 dziewczyn, do której należała laska grająca w tą samą grę co ja, więc mieliśmy o czym gadać. Widząc, że grupka spoko i ogarniają co się dzieje na uczelni zadomowiłem się nieco. No i tutaj się zaczynają komplikacje, które skłoniły mnie do napisania tego wątku.

 

Otóż w tej grupce była też laska (HB4), która była typowym przykładem kobiety wiecznego okresu, niezrównoważenia psychicznego itd. Co by się nie dopisało to będzie pasować. Myślę sobie, to tylko 1/4 grupy, przeżyję. (Ale nie, nie przeżyłem. Uciekać od takich.) No więc któregoś razu miałem wolną chatę na noc, to spróbowałem ogarnąć jakichś gości czy coś, żeby posiadówkę zrobić. No i tak jakoś wyszło, że tylko ona przyszła. Ja byłem przygotowany na posiadówkę, więc % były i, oszczędzając dłużyzn, schlani wylądowaliśmy w łóżku. Ale ona była dziewicą no i nie chciała seksu, palcówkę zrobiłem i potem ona się mnie pyta, czy to znaczy, że jesteśmy teraz razem czy coś. No to mówię szczerze, że nie, a jak już wytrzeźwiałem trochę i dotarło do mnie co robię, to powiedziałem jej, że "nic się tu nie zdarzyło" i żebyśmy zapomnieli o sprawie. I tutaj nauka. Nigdy nie angażuj się w żadną relację romantyczną z dziewczyną z Twojego bezpośredniego otoczenia, od której nie możesz się natychmiastowo oderwać. Potem długo plułem sobie w brodę z powodu, że w ogóle ją zaprosiłem wtedy.

 

Problemy się piętrzą w najlepsze, otóż ona myśli, że ja z tym zapominaniem to tak dla zmyły i wyrywa mnie całkiem otwarcie. Ja oczywiście wszystkie jej działania odrzucam. Ale przy okazji ogarniam się, że ona naprawdę dużo dla mnie robi na studiach. Jakbym miał osobistą sekretarkę praktycznie. No i pomyślałem sobie, że w sumie tak jest wygodnie. Sytuacja trwa, w grupie oczywiście ploty o nas non-stop, kolejny powód żeby się nie wchodzić w romantyczną relację z panną z najbliższego otoczenia. Ale przez przypadek dzień przed walentynkami poznaję jej dobrą koleżankę, na potrzeby opowieści nazwijmy ją B. Koleżanka B. bardzo wpadła mi w oko no i postanowiłem coś z tym zrobić. Ponieważ w walentynki B. nocowała u pierwszej laski, wiedziałem o tym i używając zmyślnego podstępu wprosiłem się na dwu-osobową imprezę. Na miejscu wyproszony nie zostałem, z powodów oczywistych. Znów się wszyscy spiliśmy, no i doszło do tego, że ogarnialiśmy się z B. na oczach pierwszej koleżanki, do niczego więcej nie doszło. Ulatniam się przed wschodem. Później dowiedziałem się, że B. wiedziała o wydarzeniach z poprzedniego paragrafu.

 

Jakiś czas później napisałem do B., umówiłem spotkanie. Poszliśmy na regularną randkę, było naprawdę fajnie :) Jednak potem dostałem w wiadomości monolog o tym, jak to się nie powinniśmy spotykać, bo to nie fair w stosunku do pierwszej laski (pierdolenie, całować się ze mną na jej oczach jakoś mogła). Narzucam kolejne spotkanie, kolejna świetna randka, dowiaduję się jakimi to wspaniałymi psiapsiółkami się i jak się nawzajem podgryzają (a już pierwsza laska to naprawdę brzydko grała). Typowe zachowanie z tego co widzę wśród kobiet. Po tym spotkaniu również dostaję monolog na temat dlaczego nie powinniśmy się spotykać. Zgadzam się na "koniec", ale myślę sobie jednocześnie do trzech razy sztuka, jeszcze jedna próba. Ponieważ pierwsza laska nie wiedziała, że się spotykam z B., poprosiłem ją o poproszenie B. o spotkanie w moim imieniu, żeby powiedziała że bardzo mi się spodobała itd. I jednocześnie powiedziałem, żeby wieszała na mnie psy ile się da w czasie ich spotkania. Pierwsza laska się zgodziła (dlaczego?) i chociaż przez kilka godzin byłem przekonany, że wszystko się sypnęło, to koniec końców zadziałało.

 

No więc całkiem jawnie ja i B. byliśmy ze sobą, dobrze się bawiliśmy. Spotkania nie za częste, raz na tydzień. W pewnym momencie zacząłem naciskać na seks, ale oczywiście trafiłem na kolejną dziewicę (pieskie szczęście, w karty powinienem zacząć grać). Skracając, skończyło się na oralu i na tym się zatrzymaliśmy na cały czas naszej znajomości. Wydawało mi się, że dziewczę ładne, miłe i niewinne, to się spieszyć nie trzeba i można się pobawić w związek. Tutaj wchodzi kolejna ważna nauka: nie angażować się w związek z laską, z którą masz wspólnych znajomych. No ale. Zachowanie pierwszej laski w stosunku do mnie zmieniło się o 180st. kiedy tylko się dowiedziała o mnie i B. Od miłości do nienawiści cienka linia tylko. No więc ta linia została przekroczona i od tego momentu jestem nienawidzony pełną parą (nie twierdzę, że niezasłużenie). Jeśli ktoś kiedyś miał możliwość obserwowania nienawidzącej kogoś niezrównoważonej psychicznie kobiety to wie, o czym mówię. Także nie angażować się w związek romantyczny....

 

Jakiś tydzień temu spotkałem się z B. po raz ostatni. Byłem wtedy po nieprzespanej nocy, jechałem na energetyku i alkoholu, ok. 30+ godzin bez snu. Wiadomo jaki człowiek jest w takim stanie. Siedzimy sobie nad Wisłą i gadamy, ale pogoda brzydka i tak jakoś poważnie i smutno. No i ona mi wyjeżdża z tekstem, że nie wie co czuje. "Rozum jej podpowiada, że tak, ale podświadomość, że nie. Tłamszę ją i narzucam swoją wolę" czy jakoś tak, nie pamiętam dokładnie. Na to ja się jej pytam, czy zrywa ze mną, oczekując odpowiedzi tak lub nie. Ale ona przez 10 minut pierdoli coś, czego nawet nie słucham, czekam tylko na tak/nie. W końcu się zreflektowałem, że brak odpowiedzi to też odpowiedź. No więc wstałem i powiedziałem że spoko, rozumiem, potem rzuciłem "dzięki, miło było" i że jak zmieni zdanie to przez najbliższe kilka dni może się odezwać i poszedłem. W sumie nie dotarło do mnie co się stało aż do dnia następnego. Tak w sumie to chyba nie najgorzej zadziałałem na instynktach, nie?

 

Nie odezwała się. Ani ja do niej. Dzisiaj na fejsie wrzuciła absolutnie zajebiste uśmiechnięte zdjęcie i jakiś tort z napisem o szczęściu. Ignoruję. Według mnie prawdziwym powodem, dla którego mnie rzuciła, był fakt, że od poznania jej do końca przygody zmieniłem się. Stałem się w stosunku do niej taki bardziej ludzki, chyba zaczęło mi zależeć, albo przyzwyczaiłem się do sytuacji bycia z nią. Również myślę, że częstotliwość spotkań, raz na tydzień, to nieco za rzadko, dałem jej za dużo czasu na myślenie co, jak wiadomo, w przypadku kobiet nie wychodzi najlepiej. Pierwsza laska dalej mnie nienawidzi, pewnie jeszcze nie wie, że zerwaliśmy z B. (Swoją drogą to już się robi śmieszne jak bardzo ona mi robi na złość i rzuca kłody pod nogi) Nie jestem smutny, ani w depresji, widzę tylko błędy jakie popełniłem i chciałem Was ostrzec, żebyście nie zrobili tego co ja.

 

Czyli podsumowując wnioski: Przyjaźń między laskami NIE ISTNIEJE, Laski z najbliższego otoczenia NIE, Laski nienormalne NIE, Zmienianie się kiedy laska patrzy NIE, Bycie chujem w stosunku do innych TAK.

 

Słowem zakończenia, ponieważ będę miał taką szansę, a moje otoczenie na studiach stało się zbyt toksyczne, od końca sesji urywam kontakt i zaczynam od nowa. Coś się kończy coś zaczyna :) Życzcie mi powodzenia na egzaminach :D

 

Wasze zdrowie,

Grzesiek

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak mi się coś nasunęło na myśl. Spotkania raz w tygodniu na początku znajomości są ok.

To laska powinna dążyć do częstszych spotkań. Jeżeli tego nie robi, to oznacza niewielkie

zainteresowanie z jej strony. Spotyka się dla zabicia nudy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak mi się coś nasunęło na myśl. Spotkania raz w tygodniu na początku znajomości są ok.

To laska powinna dążyć do częstszych spotkań. Jeżeli tego nie robi, to oznacza niewielkie

zainteresowanie z jej strony. Spotyka się dla zabicia nudy.

 

Tak było, sama dążyła do spotkań. Zakochała się pewnie na moment. Tylko, że potem z racji odległości (studiujemy w tym samym mieście, ale ona dojeżdża spod) częstotliwość spotkań nie zwiększyła się i aż do końca zostało raz w tygodniu.

 

I nie żebym do tych wniosków doszedł po raz pierwszy, byłem świadomy, że robię źle ale tak jakoś wyszło... Jakby ktoś jeszcze widział coś, czego ja nie widzę to niech się nie wstydzi i napisze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za mało miała do stracenia, za mało do zyskania. Gdybyś ją przewyższał statusem i wyobrażałaby sobie z tobą zajebiste życie, byłbyś w czymś najlepszy jakiego w zyciu poznała (hipergamia) to by tęskniła i po spotkaniach raz na 3 miechy.

 

 

Jeśli laska w grupie, to tylko gdy miłość ewoluuje z przyjaźni i to ONA ma więcej do stracenia w niej (np wszyscy jej nowi koledzy to twoi koledzy, macie wiele wspólnych zajęć, które ty organizujesz, a ona tylko sie do tego "dołączała"). Jeśli w grupie wiedzą że ty jesteś spoko i tobie ufają bardziej, jesteś bardziej wartościowy dla grupy to jeśli ona zawali, to ją spotka kara. W grupie raczej wiesz jakie kumple mają zapatrywanie na kobiety. Jeśli to nowa grupa to każdy problem może szybko ją rozwalić.

 

Jeśli po prostu wam nie wyjdzie i nie będzie to toksyczna kobieta, nadmiernie emocjonalna i tak dalej - co ocenisz po dłuższym okresie przyjaźni, to rozstaniecie sie w zgodzie i grupa nadal będzie mogła funkcjonować poprawnie. Niestety rzadko sie widzi sytuacje gdzie milosc rodzi sie z przyjazni, bo to juz zahacza pod rozsądek i mniejsze pożądanie, emocje itd. ale tak jest szansa na uniknięcie kwasu.

 

Poza tym jeśli nie radzisz sobie z emocjonalnymi kobietami to chyba tylko jedna rada. Unikaj ich od początku, bo wiesz jakie będzie zakończenie.

 

Takie kobiety są i mściwe i złośliwe i nie mają skrupułów, więc jedyna przyjaźń jaka może od takiej cie spotkać, to tylko interesowna. A jak jeszcze zauważysz niską samoocene, to dołki kopać będzie bardzo sprawnie. Oczywiście sama nie będzie przyjmowała do wiadomości że zepsuła znajomość swoim zachowaniem, słowami, a na ciebie spadną baty.

 

Jak zawsze pisze. +1 do doświadczenia i jedziesz dalej

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym jeśli nie radzisz sobie z emocjonalnymi kobietami to chyba tylko jedna rada. Unikaj ich od początku, bo wiesz jakie będzie zakończenie.

 

Takie kobiety są i mściwe i złośliwe i nie mają skrupułów, więc jedyna przyjaźń jaka może od takiej cie spotkać, to tylko interesowna. A jak jeszcze zauważysz niską samoocene, to dołki kopać będzie bardzo sprawnie. Oczywiście sama nie będzie przyjmowała do wiadomości że zepsuła znajomość swoim zachowaniem, słowami, a na ciebie spadną baty.

 

Szczera prawda, zauważyłem jak fakt, że taka laska sobie umyśli że jesteś niefajny i zacznie Cię nienawidzić usprawiedliwia wszystkie zachowania w stosunku do Ciebie. Tak się złożyło, że poznałem nieco sytuację rodzinną pierwszej laski z opowieści i był tam wątek ojca, którego ona nienawidzi i jego żony, której nienawidzi jeszcze bardziej tylko dlatego, że po rozwodzie jej ojciec ośmielił się ożenić powtórnie. Sam fakt powtórnego małżeństwa działał jako powód do usprawiedliwiania każdego świństwa, które mu zrobiła/chciała zrobić.

 

Fucked up.

 

A tak z ciekawości: jest jakakolwiek możliwość "poradzenia sobie" z takimi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli tzw "zasłużyłeś" i Twoja wina. Bo tak.

 

Chyba brutalna prawda jest taka, że jeśli kobieta nie chce Cie stracić to nie robi zadym. Raczej nie ma sensu radzenie sobie z nimi, bo to już ich część charakteru. I nawet jeśli sobie na jakiś czas poradzisz, to gdy sie zmienisz, coś stracisz (np wartość w jej oczach, gdy coś ci nie wyjdzie) to ona wróci do starego systemu funkcjonowania. Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie ważny jest spokój.

 

Dlatego jeśli od początku widzisz złe zachowania to lepiej szybko ciąć. Jeśli laska usprawiedliwia każdy czyn, to nawet będąc ideałem dla niej masz jedną wade. Jesteś idealny. Każdy powód dla niej dobry, do zrobienia dymu. Całkiem ich nie unikniesz bo na czole nie mają napisane, ale często wystarczy jedno spotkanie, a później garda.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra a co panowie powiecie o zdominowaniu takiej nieco jebniętej ? Na zasadzie jak odpierdala to niech spierdala, a jak ma dobry dzień to luz. Mam z taką stały kontakt no i mam co do niej mieszane uczucia. Z jednej strony niezła dupa, ostatnio widzę u niej silną miętę wobec mnie, z drugiej strony przez jakiś rok będę z nią w klasie, no i oczywiście odpierdala. Rozumiem że nie powinno się tykać panien z otoczenia, ale jak przypuścimy że ktoś ma wyjebane w miarę na grupę w której się laska znajduje i nie przejmuje się plotami,docinkami itp. toto dalej nie opłaca się BARDZO ? 

Generalnie wydaje mi się że nie miałbym dużego problemu żeby się angażować itp. bo już urobiłem ją tak że nie drze na mnie japy (przez jakiś czas było strasznie, najlepsze laski z mojej klasy mocno mnie tyrały). Mam wrażenie że będzie grzeczną samiczką, przynajmniej przez jakiś czas, i trochę kusi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za komentarze :) W większości potwierdziły moje wnioski. Dzisiaj aktualizacja: zakończyłem (mam nadzieję skutecznie) znajomość z niestabilną psychicznie laską. I przy okazji z połową mojej dotychczasowej grupki na studiach. W jaki sposób? A no w jedyny skuteczny (mam nadzieję), czyli zrobiłem z siebie tego złego, który gnębi i wykorzystuje biedne koleżanki i jeszcze do tego nie chce im pomóc. Już się zdążyły na mnie obrazić, mam nadzieję że śmiertelnie :D

 

Chyba koniec historii. Niech zostanie jako nauka dla potomności ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka, że:

 

Albo utrzymasz ten stan z teraz- koniec ze związkami albo polegniesz na "próbie cyca" i to będzie Twój smutny koniec szaleństw. Z tej racji, że będzie na Ciebie lecieć kilka dziewczyn jednocześnie- jeżeli nie daj boże, z którąś zwiążesz się, to będziesz miał takie jazdy, że z przyjemnością będę uczył się na Twoich błędach. :P

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym podzielić się z Wami tym, czego nauczyłem się przez ostatni rok. Nie wiem, czy dział właściwy (jeśli nie, to proszę o przeniesienie). Będzie historia z morałem.

 

Otóż zacząłem rok radośnie, olewając wszystko od samego początku i jadąc na (przyrodzonym głupim ludziom) farcie. Na początku w mojej 30-osobowej grupie na studiach nawiązałem poprawne kontakty ze wszystkimi, przy czym doceniłem bardzo metodę zapraszania co ładniejszych dziewczyn na piwko po zajęciach, w 4 oczy ;) Akcji na początku dużo nie było, bardziej koncentrowałem się na rozpoznaniu sytuacji. Jakiś miesiąc po zaczęciu nauki całkiem przez przypadek wpadłem do grupy 4 dziewczyn, do której należała laska grająca w tą samą grę co ja, więc mieliśmy o czym gadać. Widząc, że grupka spoko i ogarniają co się dzieje na uczelni zadomowiłem się nieco. No i tutaj się zaczynają komplikacje, które skłoniły mnie do napisania tego wątku.

 

Otóż w tej grupce była też laska (HB4), która była typowym przykładem kobiety wiecznego okresu, niezrównoważenia psychicznego itd. Co by się nie dopisało to będzie pasować. Myślę sobie, to tylko 1/4 grupy, przeżyję. (Ale nie, nie przeżyłem. Uciekać od takich.) No więc któregoś razu miałem wolną chatę na noc, to spróbowałem ogarnąć jakichś gości czy coś, żeby posiadówkę zrobić. No i tak jakoś wyszło, że tylko ona przyszła. Ja byłem przygotowany na posiadówkę, więc % były i, oszczędzając dłużyzn, schlani wylądowaliśmy w łóżku. Ale ona była dziewicą no i nie chciała seksu, palcówkę zrobiłem i potem ona się mnie pyta, czy to znaczy, że jesteśmy teraz razem czy coś. No to mówię szczerze, że nie, a jak już wytrzeźwiałem trochę i dotarło do mnie co robię, to powiedziałem jej, że "nic się tu nie zdarzyło" i żebyśmy zapomnieli o sprawie. I tutaj nauka. Nigdy nie angażuj się w żadną relację romantyczną z dziewczyną z Twojego bezpośredniego otoczenia, od której nie możesz się natychmiastowo oderwać. Potem długo plułem sobie w brodę z powodu, że w ogóle ją zaprosiłem wtedy.

 

Problemy się piętrzą w najlepsze, otóż ona myśli, że ja z tym zapominaniem to tak dla zmyły i wyrywa mnie całkiem otwarcie. Ja oczywiście wszystkie jej działania odrzucam. Ale przy okazji ogarniam się, że ona naprawdę dużo dla mnie robi na studiach. Jakbym miał osobistą sekretarkę praktycznie. No i pomyślałem sobie, że w sumie tak jest wygodnie. Sytuacja trwa, w grupie oczywiście ploty o nas non-stop, kolejny powód żeby się nie wchodzić w romantyczną relację z panną z najbliższego otoczenia. Ale przez przypadek dzień przed walentynkami poznaję jej dobrą koleżankę, na potrzeby opowieści nazwijmy ją B. Koleżanka B. bardzo wpadła mi w oko no i postanowiłem coś z tym zrobić. Ponieważ w walentynki B. nocowała u pierwszej laski, wiedziałem o tym i używając zmyślnego podstępu wprosiłem się na dwu-osobową imprezę. Na miejscu wyproszony nie zostałem, z powodów oczywistych. Znów się wszyscy spiliśmy, no i doszło do tego, że ogarnialiśmy się z B. na oczach pierwszej koleżanki, do niczego więcej nie doszło. Ulatniam się przed wschodem. Później dowiedziałem się, że B. wiedziała o wydarzeniach z poprzedniego paragrafu.

 

Jakiś czas później napisałem do B., umówiłem spotkanie. Poszliśmy na regularną randkę, było naprawdę fajnie :) Jednak potem dostałem w wiadomości monolog o tym, jak to się nie powinniśmy spotykać, bo to nie fair w stosunku do pierwszej laski (pierdolenie, całować się ze mną na jej oczach jakoś mogła). Narzucam kolejne spotkanie, kolejna świetna randka, dowiaduję się jakimi to wspaniałymi psiapsiółkami się i jak się nawzajem podgryzają (a już pierwsza laska to naprawdę brzydko grała). Typowe zachowanie z tego co widzę wśród kobiet. Po tym spotkaniu również dostaję monolog na temat dlaczego nie powinniśmy się spotykać. Zgadzam się na "koniec", ale myślę sobie jednocześnie do trzech razy sztuka, jeszcze jedna próba. Ponieważ pierwsza laska nie wiedziała, że się spotykam z B., poprosiłem ją o poproszenie B. o spotkanie w moim imieniu, żeby powiedziała że bardzo mi się spodobała itd. I jednocześnie powiedziałem, żeby wieszała na mnie psy ile się da w czasie ich spotkania. Pierwsza laska się zgodziła (dlaczego?) i chociaż przez kilka godzin byłem przekonany, że wszystko się sypnęło, to koniec końców zadziałało.

 

No więc całkiem jawnie ja i B. byliśmy ze sobą, dobrze się bawiliśmy. Spotkania nie za częste, raz na tydzień. W pewnym momencie zacząłem naciskać na seks, ale oczywiście trafiłem na kolejną dziewicę (pieskie szczęście, w karty powinienem zacząć grać). Skracając, skończyło się na oralu i na tym się zatrzymaliśmy na cały czas naszej znajomości. Wydawało mi się, że dziewczę ładne, miłe i niewinne, to się spieszyć nie trzeba i można się pobawić w związek. Tutaj wchodzi kolejna ważna nauka: nie angażować się w związek z laską, z którą masz wspólnych znajomych. No ale. Zachowanie pierwszej laski w stosunku do mnie zmieniło się o 180st. kiedy tylko się dowiedziała o mnie i B. Od miłości do nienawiści cienka linia tylko. No więc ta linia została przekroczona i od tego momentu jestem nienawidzony pełną parą (nie twierdzę, że niezasłużenie). Jeśli ktoś kiedyś miał możliwość obserwowania nienawidzącej kogoś niezrównoważonej psychicznie kobiety to wie, o czym mówię. Także nie angażować się w związek romantyczny....

 

Jakiś tydzień temu spotkałem się z B. po raz ostatni. Byłem wtedy po nieprzespanej nocy, jechałem na energetyku i alkoholu, ok. 30+ godzin bez snu. Wiadomo jaki człowiek jest w takim stanie. Siedzimy sobie nad Wisłą i gadamy, ale pogoda brzydka i tak jakoś poważnie i smutno. No i ona mi wyjeżdża z tekstem, że nie wie co czuje. "Rozum jej podpowiada, że tak, ale podświadomość, że nie. Tłamszę ją i narzucam swoją wolę" czy jakoś tak, nie pamiętam dokładnie. Na to ja się jej pytam, czy zrywa ze mną, oczekując odpowiedzi tak lub nie. Ale ona przez 10 minut pierdoli coś, czego nawet nie słucham, czekam tylko na tak/nie. W końcu się zreflektowałem, że brak odpowiedzi to też odpowiedź. No więc wstałem i powiedziałem że spoko, rozumiem, potem rzuciłem "dzięki, miło było" i że jak zmieni zdanie to przez najbliższe kilka dni może się odezwać i poszedłem. W sumie nie dotarło do mnie co się stało aż do dnia następnego. Tak w sumie to chyba nie najgorzej zadziałałem na instynktach, nie?

 

Nie odezwała się. Ani ja do niej. Dzisiaj na fejsie wrzuciła absolutnie zajebiste uśmiechnięte zdjęcie i jakiś tort z napisem o szczęściu. Ignoruję. Według mnie prawdziwym powodem, dla którego mnie rzuciła, był fakt, że od poznania jej do końca przygody zmieniłem się. Stałem się w stosunku do niej taki bardziej ludzki, chyba zaczęło mi zależeć, albo przyzwyczaiłem się do sytuacji bycia z nią. Również myślę, że częstotliwość spotkań, raz na tydzień, to nieco za rzadko, dałem jej za dużo czasu na myślenie co, jak wiadomo, w przypadku kobiet nie wychodzi najlepiej. Pierwsza laska dalej mnie nienawidzi, pewnie jeszcze nie wie, że zerwaliśmy z B. (Swoją drogą to już się robi śmieszne jak bardzo ona mi robi na złość i rzuca kłody pod nogi) Nie jestem smutny, ani w depresji, widzę tylko błędy jakie popełniłem i chciałem Was ostrzec, żebyście nie zrobili tego co ja.

 

Czyli podsumowując wnioski: Przyjaźń między laskami NIE ISTNIEJE, Laski z najbliższego otoczenia NIE, Laski nienormalne NIE, Zmienianie się kiedy laska patrzy NIE, Bycie chujem w stosunku do innych TAK.

 

Słowem zakończenia, ponieważ będę miał taką szansę, a moje otoczenie na studiach stało się zbyt toksyczne, od końca sesji urywam kontakt i zaczynam od nowa. Coś się kończy coś zaczyna :) Życzcie mi powodzenia na egzaminach :D

 

Wasze zdrowie,

Grzesiek

Między kobietami nie ma przyjaźni jest tylko zawieszenie broni.

1.masz plusa umnie za dobra zagrywke,ale nie obrastaj w piórka taki jest proces.spokojnie mozesz sie zakrecic obok słabszych kolezanek które mają ładniejsze kolezanki

2.minus za akcje nad rzeką.klasyk z mołdawii i pozdrowienia dla Prisztiny co ma pola heroiny%-)ona nie chciała z toba zrywac to był test.wtedy zjebałeś.szczesliwe foteczki na pejsiku to tylko nieudolne a w jej łbie udolne prOby zwrócenia na siebie uwagi

i mityczne pierdolenie ze sie zmieniłeś.tak w jej łbie sie w chuj zmieniłes bo halucynacje i oczekiwania miala tak wypierdolone ze po prostu nie sprostałes.baba zaczyna zwiazek z chamem.to chce miec chama cały czas. smutne ale niestety prawdziwe%-)a potem sie gwiazdy budza ze snu wielce zniesmaczone

zwiazek na odległosc?raczej bym tego nie nazwał.dupy sie jej ruszac nie chciało a gra sie toczyla oto ze podobałes sie brzydszej to wbiła sie na jej miejsce.gra ja znudziła i powiedziała ci nie werbalnie strzala nara

no i tam pate innych kwiatków by sie znalazło ale łeb mam dzis gdzie indziej%-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Między kobietami nie ma przyjaźni jest tylko zawieszenie broni.

1.masz plusa umnie za dobra zagrywke,ale nie obrastaj w piórka taki jest proces.spokojnie mozesz sie zakrecic obok słabszych kolezanek które mają ładniejsze kolezanki

2.minus za akcje nad rzeką.klasyk z mołdawii i pozdrowienia dla Prisztiny co ma pola heroiny%-)ona nie chciała z toba zrywac to był test.wtedy zjebałeś.szczesliwe foteczki na pejsiku to tylko nieudolne a w jej łbie udolne prOby zwrócenia na siebie uwagi

i mityczne pierdolenie ze sie zmieniłeś.tak w jej łbie sie w chuj zmieniłes bo halucynacje i oczekiwania miala tak wypierdolone ze po prostu nie sprostałes.baba zaczyna zwiazek z chamem.to chce miec chama cały czas. smutne ale niestety prawdziwe%-)a potem sie gwiazdy budza ze snu wielce zniesmaczone

zwiazek na odległosc?raczej bym tego nie nazwał.dupy sie jej ruszac nie chciało a gra sie toczyla oto ze podobałes sie brzydszej to wbiła sie na jej miejsce.gra ja znudziła i powiedziała ci nie werbalnie strzala nara

no i tam pate innych kwiatków by sie znalazło ale łeb mam dzis gdzie indziej%-)

 

Wait what? Jak to nie chciała zrywać tylko testowała? Co niby miałem zrobić zamiast tego, co zrobiłem? Klęknąć i powiedzieć "przepraszam, że jestestem jaki jestem i że żyję przy okazji też, nie zrywaj ze mną kochana bo rzeka blisko i jeszcze się potknę na moście"?

 

WTF

 

Poza tym kurde, kto normalny robi takie testy...  

 

Edit: I małe sprostowanie, ona nie mówiła że się zmieniłem, ja faktycznie zmieniłem moje podejście do niej. Ona gadała jakieś pierdoły, które nawet z odległości kilometra nie mają ani grama sensu. Wewnętrznie sprzeczne. Oraz jestem przekonany, że gdzieś po drodze była we mnie autentycznie zakochana/zauroczona. Zresztą jest już po herbacie, zauważyłem powiadomienie o odpowiedzi na temat i to mi przypomniało o całej sprawie xD

 

I mieliście rację, tak się na mnie obraziły śmiertelnie, że już 2 dni poźniej do mnie pisały -.- Zlewam, może po prostu potrzeba większej porcji chamstwa żeby się odczepiły?

Edytowane przez Grzesiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak,nie chciała zrywać.proces proces proces

tez wymiekłem przy babie którą podejrzewałem ze ma laserowe oczy i kazałem jej spierdalać%-)no ale wtedy byłem zielony w tym całym burdelu

proces wyglada tak.spotkanie.w jej łbie rodzi sie takie zwarcie pod kopułą aż tego sie nie da opisać i zaczyna pierdolic głupoty.schemat pierdolenia rodzi sie po to by cie sprawdzić w ostateczny sposób czy ty to ty.

opcja

1.kochanie daj mi szanse= przegrałeś
2 jaka kolwiek polemika= przegrałeś
3 zamknij suko ryj idziemy domnie- tego nie testowałem
4.cisza spokój,wyjebane po całosci= zgrzyt po całosci w jej kopule = za chwile baret masa smsów i telefonów odniej



kto normalny robi takie testy?przeciez juz udowodniłem nie raz ze kobiety nie sa normalne%-)


no i pominąłem kwestie chsamstwa.bycie chsamem i burakiem to jedno.a bycie facetem stapajacym mocno po gruncie to drugie,zakumaj róznice

i kolejny raz proces proces proces.im bardziej olewasz tym bardziej sie staraja o ciebie.Assasyn ci wytłumaczy%-)

w twoim przypadku częśc procesu juz sie dzieje.przyjałes na klate i same do ciebie piszą


i z nowu edyte chuj strzelił.


zakumaj róznice bycie chamem i burakiem a bycie facetem twardo stapajacym po gruncie



 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różnicę znam doskonale, nie w tym rzecz. W tym wypadku twarde stąpanie po gruncie nic mi nie da, bo to ludzi przyciąga, a nie odpycha. A ja potrzebuję zerwać kontakt jak najskuteczniej się da.

 

Miej wyjebane, a będzie Ci dane też znam, czasem nawet używam. Chociaż jak widać na załączonym obrazku niezbyt często :P

 

 

kto normalny robi takie testy?przeciez juz udowodniłem nie raz ze kobiety nie sa normalne%-)

 

Pytanie retoryczne :) Oczywista oczywistość, że nikt normalny, tylko kobiety...

 

Edit: W sumie opcja czwarta miałaby prawo zadziałać. Mogłem tak zrobić, dać jej się wygadać popijając spokojnie piwko, na koniec wszystko olać. Ale no cóż, czasu nie cofnę (i dobrze). Naprawdę, jeśli strona relacji testuje drugą w taki sposób, to coś jest mocno nie tak i nie podoba mi się to i cieszę się z końca.

 

Edit2: Chodzi mi o to, że jestem w stanie zrozumieć jakieś pomniejsze shit testy typu jak się zachowasz jak powiem coś niewygodnego przy Twoich znajomych, czy coś. Ale to jest przegięcie, nic oprócz chęci nas razem nie trzyma i jeśli ktoś musi się koniecznie przekonać ile ta chęć jest w stanie wytrzymać, to musi się liczyć z tym, że ją zerwie. Nikt, komu zależy na relacji nie będzie próbował robić takiego testu.

Edytowane przez Grzesiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różnicę znam doskonale, nie w tym rzecz. W tym wypadku twarde stąpanie po gruncie nic mi nie da, bo to ludzi przyciąga, a nie odpycha. A ja potrzebuję zerwać kontakt jak najskuteczniej się da.

 

napisz jednej i drugiej ze je kochasz.wpizde romantyzmów,zacznij gadac o dzieciach albo wystroju salonu.firanki itd%-)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I mieliście rację, tak się na mnie obraziły śmiertelnie, że już 2 dni poźniej do mnie pisały -.- Zlewam, może po prostu potrzeba większej porcji chamstwa żeby się odczepiły?

 

Dalej bazy nie czaisz. Chamstwo je podnieca :D

 

 

 

3 zamknij suko ryj idziemy domnie- tego nie testowałem

4.cisza spokój,wyjebane po całosci= zgrzyt po całosci w jej kopule = za chwile baret masa smsów i telefonów odniej

 

3. Przetestowałem ale nie polecam, bo nie każde "nie" kobiety jest "nie". Tzn 98% jest na tak, jeśli zrobisz jak piszesz, ale mamy granice błędu. Działa na moment tak jak każda emocja.

4. Całkowita prawda i to jest swoisty paradoks. Kobiety chcą być w pewien sposób uwodzone, zdobywane, zwał jak zwał (albo tak nam wpoili) - a tak naprawde same chcą zdobyć niedostepnego. I ta reguła to tworzy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.