Patton Opublikowano 8 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 8 Października 2019 30 minut temu, Ewka napisał: Książę na białym koniu! Raczej realista na wlasnych nogach. 32 minuty temu, Ewka napisał: to było to z mojej strony ohydne uogólnienie Potrafiłaś się przyznać do błędu, a to nie każda potrafi zrobić. 35 minut temu, Ewka napisał: to czemu nie i w stronę mężczyzn? No w sumie to działa w dwie strony. 37 minut temu, Ewka napisał: zarówno są kobiety używające seksu jako karty przetargowej (co uważam za wstrętne) Jeśli jakaś np w pracy, bądź w innej sytuacji załatwi sobie za pomocą seksu jakieś korzyści, na których zdobycie inni muszą się mocno natrudzić, to wtedy uważam to za podłe i obrzydliwe. I wtedy owszem mógłbym z taką osobą rozmawiać, ale miałbym do niej odpowiedni dystans, i zachowałbym ostrożność. 43 minuty temu, Ewka napisał: jak i mężczyźni pokroju autora Przez tego typu zasady bywam atakowany. No ale właściwie to ciągle przez te same osoby, tzn przez Januszy. 45 minut temu, Ewka napisał: to tak jakby powiedzieć, że każdy Polak to złodziej a każdy Chińczyk je psy. Racja. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser96 Opublikowano 8 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 8 Października 2019 (edytowane) W dniu 6.10.2019 o 08:21, Laryssa napisał: Nie ma co czarować, emocje są naszym paliwem. Tylko panowie widzą to jako atencję, próżność, widzą znudzoną zblazowaną księżniczkę żądającą rozrywek. Opowiem jak to wygląda z drugiej strony, na przykładzie własnym. Mój pierwszy długi LTR (małżeństwo) było związkiem takim z rozsądku, bez emocji. No, na początku jakieś tam były, zakochanie itp., ale nie były to emocje w ujęciu BS o których się tu pisze. Miałam związek o jakim pisze @MotherOfCats Przewidywalny. Nudny. Byłam jak sucha studnia spragniona jakiejś bliskości i - tak! - emocji. Emocjonalna pustynia. Każdy wypełniał swoje zadania, nie było bliskości, ciekawości siebie, nawet jeśli spędzaliśmy razem fajnie czas - np. wycieczka rowerem do lasu - to to były tak jakby dwie niezależne wycieczki, bo on jechał sobie w jakiejś odległości ode mnie i w sumie byłam jakby sama. Doprowadziło to do tego że każde z nas było jakby samo sobie. On miał swoje gry komputerowe i kontakty z ludźmi z wirtualnego świata, ja miałam puste ramiona, puste łóżko i autentycznie czułam że więdnę i usycham. Wtedy dla mnie to był brak miłości, brak spełnienia, miałam wielkie i otwarte serce, byłam narwana i ciągle chciałam coś robić, przeżywać. Jak nietrudno się domyślić, ten związek musiał się skończyć. Przy kolejnym związku - było już zupełnie inaczej. Żyłam pełnią życia i skakałam pod niebo. Non stop się coś działo, czułam się kochana i BYŁY EMOCJE. Choć ten związek się skończył, był krótszy i w ogóle - to dzisiaj już wiem, że życie w związku bez emocji, jest jeszcze gorsze niż bycie samotną. Dzisiaj już ze świadomością stwierdzam, że wolę znowu rzucać się w przepaść i budować skrzydła po drodze niż siedzieć w bezpiecznym związku, gdzie nie ma EMOCJI bo po prostu uschne jak roślina bez wody. Związek bez emocji, z rozsądku, to jest jak gotowanie żaby. Albo raczej jej zamrażanie. W czym to jest lepsze od samotności? Bycie z mężczyzną który nie okazuje czułości - to tak samo jak bycie samą. A jest mniej roboty i taniej być samą ? Podsumowanie: dla Was emocje to jakieś niskie hormonalne stany, proste pobudki prostych ludzi. Dla mnie i dla wielu kobiet to jest nasze jestestwo, to jest powietrze którym oddychamy. Tak naprawdę dopiero forum mi to w pełni uświadomiło - szoda że bracia patrzą na kobiece sprawy że swojej perspektywy, w typie "jak ja musiałbym myśleć żeby robić jak ona" a u nas to zupełnie z czego innego wynika. Grunt to nie mieć do siebie pretensji o biologię... Dzięki za wpis. Bez jakiegokolwiek żalu czy uszczypliwości do Ciebie - dzieki Ci Panie że singluję już 3ci rok. Oczywiście wiadomo że nie wolno być skrajnym człowiekiem w żadną ze stron, ale to logika i chlodne skalkulowane podejście rozwija cywilizację, zapewnia byt i przyszłość światu. Emocje są dobre, i należy im się poddawać, choćby po to by poczuć że się żyje, jednak powinno się im poddawać raz na jakiś czas. Nie mógłbym żyć z kobietą której paliwem życia są emocje lub w razie ich braku pustka i cierpienie. Uciekłbym bo świadczy to o życiu wieczną bajką i brakiem poczucia wsparcia w celach dlugofalowych i dalekosiężnych. Edytowane 8 Października 2019 przez Exile Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
iry Opublikowano 8 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 8 Października 2019 Ja chyba mam patologiczną potrzebę emocji. Albo szybko się uzależniam od "dawcy" jakiejkolwiek atencji. Dopiero po kolejnej wpadce widzę, jak bardzo mi to szkodzi. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Posejdon Opublikowano 8 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 8 Października 2019 Chwila, chwila skowroneczku. Ten, który "inwestuje" jest kurwiarzem, a ta która udostępnia (w zamian za inwestycję) swój kawałek wilgotnego mięsa, jest kurwą. Żadne czary, talmudyczne fikoły i wkręty emocjonalne tego nie przykryją. No i handluj z tym. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi