Ali Opublikowano 23 Listopada 2019 Udostępnij Opublikowano 23 Listopada 2019 Czołem drodzy Bracia! Jakie macie opinie/doświadczenia wobec ww. zjawiska? ja wypaliłem się po Ok 5 miesiącach mocnego zapierdolu i rozumiem przez to studiowanie , pracowanie po 12 h , sztywne trzymanie michy i czytania książek w przerwach na studiach/ pracy gdziekolwiek i kiedykolwiek się dało. Skończyło się to dla mnie totalnym rozregulowaniem organizmu , mimo diety na masę CHUDNĘ bez kardio , studia szybko zawaliłem a związek z moja prawie padł „bo nie poświęcam jej czasu”, do tego libido spadło i każdy filar mojego życia zaczął ogólnie mówiąc kuleć. Czy to ja jestem słaby czy to już po prostu przegiecie jak uważacie? Dużo osób twierdzi ze przez ciężka prace czegoś się dorobiło , czy aby na pewno? 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mirek_handlarz_ludzmi Opublikowano 23 Listopada 2019 Udostępnij Opublikowano 23 Listopada 2019 Godzinę temu, Ali napisał: Dużo osób twierdzi ze przez ciężka prace czegoś się dorobiło Np. wrzodów. Work smarter, not harder. 4 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rnext Opublikowano 23 Listopada 2019 Udostępnij Opublikowano 23 Listopada 2019 Pewnie co człowiek, to nieco inne podejście i rozumienie hustlowania. Ughhh, ale jakiś grafik, GTD, ciągłe "ciśnięcie" i tym podobne samodyscyplinowanie się, metodyczne odhaczanie i zaliczanie checklist, dążenie do celów z pominięciem radości z procesów - to nie dla mnie. Do tego kompletnie nieefektywne jest u mnie przeznaczanie czasu na coś zaplanowanego, gdy akurat flow mam na coś innego. Nie jestem w stanie zadekretować: "a teraz odpoczywam" gdy w głowie kotłują się myśli dotyczące czegoś innego. Ponadto, jeśli nie ma w ciągu dnia jakiejś improwizacji, dzień jest "stracony". Spontaniczność działania (bądź niedziałania) daje mi więcej radochy z życia. Ja już się "spalałem". Dziękuję, postoję. Nie potrzebuję tego nazywać żadnym hustlowaniem ani niczym innym. Robię to, na co mam ochotę, do czego mam akurat w danej chwili wenę. Balans sam przychodzi. I raczej nie dryfuje w kierunku spiny i wysiłku. "Bo trzeba żyć Jurij, trzeba żyć". 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi