Skocz do zawartości

Co dalej?


IceCold

Rekomendowane odpowiedzi

W skrócie, bo mam tendencję do rozpisywania się:

 

Jak byłem dzieckiem, zawsze wolałem się bawić zabawkami, jeździć rowerem i obserwować zabawki dla dużych chłopców (motoryzacja wszelka). Gdy mi się spodobała Kasia czy inna Marta, miałem motylki w brzuchu, haj hormonalny i przepadałem na parę dni, aż mnie olała i stwierdzałem, że tego nie potrzebuję, po czym wracałem do swoich zabaw i byłem szczęśliwy.

 

Gdy byłem nieco starszym dzieckiem, to samo co powyżej, ten sam schemat, po czym wracałem do grania na komputerze i jazdy rowerem, olewając temat. 

 

Gdy miałem 18 lat, już nie olewały mnie panienki aż tak jak za dzieciaka, chociaż dalej rewelacji nie było - rycerstwo i te sprawy. Ale NIGDY nie 'brałem' się za laskę bez powodu, zawsze musiało mnie popchnąć 'zakochanie' do tego. Wtedy już podczas relacji z nimi myślałem sobie ,,cholera, ja właściwie tego nie potrzebuję - chyba, że się zakocham/ ale te dziewczyny są dziwne i nielogiczne... do czego mi relacja z nimi?'' - myślałem tak, jednocześnie dalej będąc podświadomie zaprogramowanym na ,,szczęście z kobietą''.

 

Powiedziałem sobie wtedy, że jeśli jeszcze raz się zawiodę na kobiecie (dziewczynie) w jakikolwiek sposób (czy to będzie zażenowanie ich zachowaniem i mentalnością, czy zawód 'miłosny') - kończę z tematem. Wtedy zacząłem szukać w internecie miejsca, gdzie nie ma rycerzyków, gdzie istnieją ludzie, którzy myślą podobnie, bo takich na żywo niestety nie znam (może jeden człowiek). I tak na wiosnę trafiłem tutaj. 

 

Teoretycznie nie, ale matrix jest bardzo silny i wciąga jak bagno.

 

 

Gardzę matrixem. W wieku 13 lat odrzuciłem religię, w wieku 18 lat odrzuciłem alkohol (już mogę, a już nie chcę). Zawsze reagowałem alergicznie na ,,tak wypada/tak się powinno robić/tak się robi/to jest modne/wszyscy tak robią''. Nigdy nie szedłem za stadem, zawsze byłem samotnikiem (choć nie wyrzutkiem). Umiem żyć w społeczeństwie, a jednocześnie widzę wszystkie jego wady i nie zawszę chcę się utożsamiać z tymże społeczeństwem.

 

Poczułem na własnej skórze, a także dostrzegłem w rodzinie, wśród znajomych i wśród obcych ludzi do czego są zdolne kobiety, co nimi tak naprawdę kieruje, jaki mają stosunek do mężczyzn i do życia... i podziękowałem, to też odrzuciłem i bardzo, bardzo mocno wątpię, żebym kiedykolwiek do tego wrócił - chyba, że doznam jakiegoś psychicznego urazu. 

Tymczasem zrezygnowałem całkowicie z kobiet i całą swoją energię, czas, pieniądze i myśli poświęcam na to, co mi sprawia realną przyjemność i korzyści, na to, co mnie naprawdę kręci. Nie na widzimisię jakiejś lalki. 

 

 

Cholera, miało być krótko, a wyszło jak zawsze. 

Edytowane przez Vercetti
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odniosę się jeszcze do jednego

 

a na ile chwilowego buntu i emocjonalnego wzburzenia przeciwko niesprawiedliwości tego świata?

 

 

To może wyglądać na bunt po moich wypowiedziach, ale w rzeczywistości traktuję to ze stoickim spokojem.

Bardziej jako ,,no, potwierdziło się, to nie jest tak jak myślałem - w końcu przejrzałem w pełni na oczy.''

 

I mogę się zająć tym, co kocham od dawna, zamiast tym, co ktoś mi kazał kochać. :)

 

 

 

Autora tematu już chyba nie uświadczymy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.