Skocz do zawartości

Niecodzienny związek dorosłych ludzi


Rekomendowane odpowiedzi

Sytuacja miejsce miała ponad dwa lata przed dzisiejszymi czasami...

 

Codzień mijałem kobietę w firmie po drodze, kiedy to szedłem na metro. Wymienialiśmy ze sobą spojrzenia, z czasem zaczęliśmy rozmawiać. Tematy bywały to raczej obojętne, związane trochę z pracą, życiem. W życiu bym nie pomyślał, że w ogóle coś z tego może być. Tygodnie mijały kolejne, wymiana numerami. Przecież wyjście coś zjeść to nie grzech. Oboje po nieudanych związkach. Sytuacja zaczęła się diametralnie zmieniać, gdy to ona zaczęła się bardziej angażować w kontakt. Zbywałem ją z początku, nie okazywałem zainteresowania. Dziewczyna w ogóle nie z mojego kręgu zainteresowania. Chyba zawsze lubiłem wyzwania i coś we mnie się zmieniło. Zaczęliśmy się częściej spotykać, flirtować. Czasem u mnie zostawała i rano wspólnie wychodziliśmy. Przez pierwsze pół roku było w większości dobrze/bardzo dobrze. Później zaczęło się to zmieniać. Żyła tylko pracą, ja różnorako. Pracowałem głównie z domu, zarządzała moim czasem. A gdy się unosiłem i mówiłem, że nie mam czasu - to od razu obraza majestatu. Minęły prawie 2 lata, rozstaliśmy się przez głupotę. Oczywiście, było o wiele więcej negatywów w tym wszystkim, ale już nie będę tak dokładny w opisach. Głównie to obrażanie się, humorki, milczenie, oraz interpretacja na własny sposób.

 

Minęło sporo czasu...

Rozmowy pojawiły się ponownie. Poczułem na plecach pukanie kostuchy, że jeśli znów się odsłonię, to będzie powtórka z rozrywki. Niestety, mając na uwadze jej całe życie i otoczenie, uaktywnia się we mnie Matka Teresa.

Najchętniej to chciałbym jej pomóc ze wszystkim, ale tak się nie da. Z drugiej strony, pozytywnie na mnie wpłynęła, mimo tych wszystkich kłótni, afer, przerw i całej otoczki. Jestem typem człowieka, który wyznaje przyjaźń po zerwaniu -z  niejedną do dzisiaj utrzymuję kontakt. A u jednej nawet, byłem chrzestnym. Ale do meritum; co powinienem zrobić w całej sytuacji? Skreślić i urwać całkowicie kontakt, czy traktować chłodno, by zobaczyć, jak będzie reagować?

Jestem w kropce, bo to z reguły ja kończyłem związki, gdzie finalnie było to pokojowo.

 

Jak się zachować w takiej sytuacji? Naprawdę ją lubię, ale za nic nie potrafiłbym w aktualnej sytuacji z nią być. Czuję, że odblokowałbym się spotykając się z inną, ale to też nie sposób. Mam inne tematy na głowie, choć z drugiej strony na każdym kroku pojawia się gdzieś moja ex. Potrafi się nie odzywać miesiącami, a kiedy ma problem, albo sobie nie radzi z czymś życiowo to pisze do mnie. Bo przecież znam ją, jak nikt inny. Zawsze szczerze powiem co myślę... ugh.

 

Edytowane przez shaquille.oatmeal
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, JoeBlue napisał:

Jakkolwiek zrobisz będziesz żałował.

Zasada jest, żeby zdefiniować ramę na początku a później za nic od niej nie odstąpić.

Niby masz takie szanse, ale to już drugi początek.

Drugi = dwa razy trudniejszy.

 

Niby masz rację, ale nie ma sensu coś... gdzie ratowałeś kilkukrotnie. Czujesz, że w związku się cofasz, zamiast rozwijać. Nie masz zbytnio przyjemności i nic Cię nie motywuje. Jedynie, pozostaje chyba to przyzwyczajenie do osoby. A trudno jest po prostu ochłodzić stosunki i się aż tak nie angażować. Kiedyś miałem podobną sytuację, ale zerwałem kontakt. Odezwała się poprzedniczka do mnie, jak już z jakimś się spotykała. Mieliśmy zimne relacje, jak typowi kumple. Wydaje mi się, że po prostu trzeba dojrzeć do tego, że na świecie jest multum kobiet. Kobieta, jak i mężczyzna potrzebuje opoki, która wspiera, motywuje, rozumie i pomaga. A nie, tylko narzeka i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, shaquille.oatmeal napisał:

co powinienem zrobić w całej sytuacji? Skreślić i urwać całkowicie kontakt, czy traktować chłodno, by zobaczyć, jak będzie reagować?

Jestem w kropce, bo to z reguły ja kończyłem związki, gdzie finalnie było to pokojowo.

 

Jak się zachować w takiej sytuacji? Naprawdę ją lubię, ale za nic nie potrafiłbym w aktualnej sytuacji z nią być. Czuję, że odblokowałbym się spotykając się z inną, ale to też nie sposób. Mam inne tematy na głowie, choć z drugiej strony na każdym kroku pojawia się gdzieś moja ex. Potrafi się nie odzywać miesiącami, a kiedy ma problem, albo sobie nie radzi z czymś życiowo to pisze do mnie. Bo przecież znam ją, jak nikt inny. Zawsze szczerze powiem co myślę... ugh.

Komplikowanie z pozoru prostych spraw. Chcesz to se z nią byj, nie to zerwij kontakt. Podejmij decyzje, bo tkwienie między młotem a kowadłem wyczerpuje najbardziej.

 

Jak chcesz się sparzyć na tej samej kuchence drugi raz - Twoja sprawa. Oprócz czasu i energii masz coś jeszcze do stracenia? Może w planach zamierzasz przepisać na nią mieszkanie?

 

Nie trać energii i nie dawaj atencji nikomu kto na to nie zasługuje. Zamiast jakiejś lasce z którą nie widzisz przyszłości, a myśl o niej przywołuje kostuchę; daj tę atencję komuś kto jest tego wart. Pomyśl - masz określoną ilość czasu i energii. Czy dalej zamierzasz oddawać (dawać się wykorzystywać) te nader cenne zasoby wampirom energetycznym i ludziom którzy swojego czasu Ci nie użyczą, ale chętnie stracą Twój?

 

 

 

Edytowane przez Cycles
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopie, po blokuj wszędzie kontakt z tą kobietą i zajmij się swoimi sprawami, rozwijaj siebie.

Przytoczę stary dobry cytat - "Czas leczy rany".

Miałem podobną sytuację z pewną kobietą w moim życiu. Osoba ta była dla mnie tak uprzejma i miła, że zerwanie z nią kontaktu (który summa summarum zaszedł za daleko) było dla mnie dosyć bolesne.

Pomimo oficjalnego zakończenia relacji z mojej strony, chciałem wciąż utrzymywać kontakt z tą dziewczyną.

Wiesz jak się to ostatecznie skończyło?

 

Odciąłem się.

Minął rok i w przeciągu tego czasu poznałem 2 nowe kobiety. Z każdą z nich mam pewne miłe, jak również niemiłe wspomnienia.

Doświadczyłem czegoś nowego oraz wiele się nauczyłem. O sobie i o kobietach...

Przede wszystkim lecę dalej i nie staram się rozdrapywać starych ran.

 

A co do tamtej którą opisywałem powyżej, to już nie pamiętam nawet naszych wspólnych wieczorów. (no dobra może jedną noc, ale... to tyle ile pozostało po tej wspaniałej dobrej duszyczce)

Było, minęło.

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.