Skocz do zawartości

Moralność


NEO

Rekomendowane odpowiedzi

Ale ja nie chcę do tego przekonywać bo nie wiem czy tak jest ale dopóki nie mamy pewności, że jest inaczej nie możemy całkowicie potępiać wszystkich gejów i lesbijki za to, że się nie leczą. Wśród innych gatunków to zjawisko też występuje a nie ma psychologicznego podłoża. Z pkt widzenia ewolucji jest przeludnienie więc może homoseksualizm powstał specjalnie po to żeby oni się nie rozmnażali? Nie wiadomo. Skoro schizofrenia czy choroba afektywna dwubiegunowa mają podłoże genetyczne to możliwe, że i homosie są tak uwarunkowani i tego nie zmienią choćby stanęli na chujach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopisujesz do wykolejeń ideologie typowo homosexualna tak bo łososie i slimaki zmieniają płeć.jest to dziedziczne.i szczepik małpek uruburu też sie zapina%-).za paredziesiat lat ruchanie dzieci i kazirodztwo beda na poczatku dziennym razem z zoofilią.ale spoko ostatnio jest taki trend ze gówno ubiera sie w ładny papierek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I mam kolejną moralną rozkminę. Czy flirt z kobietami, których nie chcę poderwać jest moralny? :) Robię to z natury, nawet się nad tym nie zastanawiam no i okazuje się, że to oddziałuje na kobiecą podświadomość. Przykładowo dziewczyna pisze "chodźmy już spać bo jest późno" a ja odpowiadam "ok, chodźmy już do łózka" i dodaję "tylko nie zrozum mnie opacznie bo się jeszcze obrazisz ;)" po czym dziewczyna oczywiście zaprzecza i się śmieje. Taka niby niepozorna pierdoła, którą mówi się odruchowo ale tak naprawdę to jest technika opisywana przez pua jako nls. Chodzi o to, że uruchamiam u kobiety sieć skojarzeń. Chodźmy do łózka = chodźmy uprawiać seks, brzmi jak odważna otwarta propozycja ale świadomie kobieta uznaje, że to nic nieznacząca pomyłka lub gra słów użyta dla jaj. "NIe zrozum mnie opacznie" czyli już do świadomości trafia przekaz, że nie miałem na myśli nic złego co już musi uspokoić kobietę nawet jeśli jest podejrzliwa, dzięki temu ten tekst nie jest dla niej faktyczną propozycją. W podświadomości oczywiście powstaje wtedy myśl, że można było inaczej to zrozumieć. Wtedy ona wyobraża sobie jeszcze raz możliwość innej interpretacji, tej seksualnej. "Bo się jeszcze obrazisz" jest po to żeby zaprzeczała, rozwala to jej mechanizm obronny. Mniejsza z tym, przykład jest głupi bo na poczekaniu ciężko coś wymyślić, nieważne :P Chodzi teraz o to, że skoro kobiety na to reagują pozytywnie to po pierwsze co jeśli jakaś słaba psychicznie się przez to zakocha? Czy wtedy mogę czuć się za to winny? Myślę, że nie a z drugiej strony może tak bo mogłem tego nie mówić. Tylko, że gdybym świadomie tego unikał nie mógłbym rozmawiać z kobietami bo to wynika z mojej natury. Kolejna kwestia dotyczy mojej myśli na temat tej kobiety - skoro da się poderwać na takie coś to jaka jest wartość takiego podrywu? :) No i tu dotykam kwestii, która zawsze mnie nurtuje a mianowicie czy jest jakikolwiek sens podrywu i potem związku z taką dziewczyną. Nie zakochała się we mnie tylko w jakimś obrazie, który akurat trafia do jej podświadomości, a przecież nie za to człowiek chce być kochany. Również ja zakochuję się przecież dzięki temu, że kobieta jest w moim fizycznym guście i ma cechy charakteru, które oddziałują na mężczyzn (przynajmniej na mnie) i też nie są jej prawdziwą osobą.

 

Poza pytaniem o moralność powstaje pytanie o sens. To pierwsze jest nierozstrzygnięte, przynajmniej w mojej głowie póki co. Kwestia sensu jest oczywista - to sensu nie ma i nie mówimy w tym przypadku o miłości. W tym momencie ego pożąda drugiego ego, ciało fizyczne pożąda drugiego ciała czyli uruchamia się zwierzęcy instynkt i podświadome wyuczone reakcje, zaprogramowane przez wzorce. Dojrzała relacja polega na bezwarunkowej akceptacji ale czym jest ta bezwarunkowość i czy ona faktycznie istnieje?

 

- Miś, czy ty mnie kochasz bezwarunkowo?

- Jasne skarbie, uczucie do kogoś takiego jak ty musi być irracjonalne

 

Bezwarunkowość = irracjonalność, bezsensowność. Bezwarunkowo mogę pokochać tylko i wyłącznie siebie ponieważ to jest dla mnie korzystne. Mogę też kochać w ten sposób wszystkich ale wtedy bez wyjątku, tak jak Jezus. Jednak bliższe relacje zawsze podlegają warunkom i nie ma w tym nic złego. Zdanie sobie z tego sprawy odbiera tę magię, hormonalne pierdolnięcie ale jednocześnie daje coś dużo cenniejszego - spokój ducha, brak możliwości bycia manipulowanym przez iluzję, które człowiek sam sobie stwarza zakochując się w drugiej osobie. To tak samo jak przestać wierzyć w św. Mikołaja :) Ale dzięki temu nie muszę się stresować czy Mikołaj tym razem przyniesie mi upragnioną konsolę czy znów tylko rózgę i słodycze. Mogę pójść sobie do sklepu i wybrać co chcę kupić a ten świadomy wybór jest dużo cenniejszy. Co prawda to i tak naraża mnie na racjonalizację wyboru i wpadnięcie w kolejną iluzję ale nad tym też można zapanować. Nie jestem nieomylny więc mogłem dokonać złego wyboru. Wtedy jednak nie wiąże mnie żadne hormonalne niewolnictwo i mogę zmienić zdanie dokonując nowego wyboru. Tylko, że ta kobieta z pierwszego wyboru może być niewolniczką swojej biologii i obrazu mnie w swojej głowie. Ta świadomość póki co mi przeszkadza.

 

Tu jest tylko pułapka moralna bo skoro mi nie zależy aż tak bardzo to staję się dla kobiety zielonym banknotem, za którym ona się ugania, a na myśl o mnie odczuwa przyjemne narkotyczne pobudzenie. Odkąd zmieniłem postawę z bycia "needy" na bycie niezależnym kobiety to wyczuwają ale problem tkwi w tym, że większość z nich ma przecież niską samoocenę. Poza tym nikt nie jest ciągle takim samym człowiekiem, cały czas się rozwijamy (niektórzy się cofają) i wiadomo, że za 10 lat nie będę tą samą osobą co teraz. Danie sobie możliwości odejścia w każdej chwili jest bardzo cenne dla związku i odsłania możliwość prawdziwej miłości, nie opartej na niewolnictwie ani na narkotycznym szaleństwie hormonalnym. Jeśli obydwie strony są ze sobą szczere możemy wtedy mówić o prawdziwej miłości. Kiedy ktoś potrzebuje zaręczyn, ślubu, zobowiązań i mówi, że ktoś kto nie jest w stanie tego dać nie kocha to jest to spowodowane tylko i wyłącznie niską samooceną lub uzależnieniem od drugiej osoby co tak czy siak powinni skończyć się odwykiem. Wg mnie to uzależnienie jest mocniejsze niż heroina, zniewala jeszcze bardziej, odbiera zdrowy rozsądek i nieraz moralne zachowania. Jest groźniejsze bo zaczyna się niepozornie i nieświadomie, o szkodliwości się nie mówi a społeczeństwo wręcz do tego zachęca i uważa to za jeden z głównych celów naszego życia. Czy można jednak uzależnić swój cel od czynników zewnętrznych takich jak druga osoba? No nie można. Czyli z tego punktu widzenia to osoba, która się zakochuje jest winna a w zasadzie też nie bo ona jest ofiarą wzorca, który zakodowało społeczeństwo. Ciekawe jak brać forumowa rozstrzyga taki dylemat moralny :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Neo za duzo literek :D nie chcesz podrywać danej baby?to nie flirtuj z nią.popatrz na to z innej strony.kolesia bajeruje laska która bajeruje każdego i sobie dobiera najlepszego.paru ma niesmak bo miało nadzieje a tu ciach bajera.a to ze zyjemy wszyscy obrazami i halucynacjami to juz inna baja.przecietny koles widzi laske perwszy raz i juz ma opierdolona historie dom żona dzieci starośc%-)lala jak widzi faceta to juz wie jak rucha i czy bedzie dobrym ojcem.dalsze halucynacje lecą już w zwiazku.schemat miłosci juz tobie rozpisałem w innym temacie.


Teoria u ciebie jest wykuta na blache a jak z doswiadczeniem?(to nie zaden atak tylko porównanie)bo mi sie juz troche styki przegrzały.nie jest to zdrowe dla psychy poznawanie co chwila nowych lalek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja mogę się odezwać jako "siostra forumowa", bo temat jest bardzo ciekawy :) cała sprawa dotycząca zakochania, motylków w brzuchu, fantazjowania na temat drugiej osoby jest bardzo niebezpieczna, bo w razie niepowodzenia, u wrazliwszych osób może spowodować traumy (niby bez powodu, ale jeśli jakaś osoba poczuła się źle, to cały obraz znajomości staje się przykry, nawet jeśli były jakieś pozytywne aspekty i znajomość działała rozwijająco). Dlatego właściwe podejscie wydaje mi się takie,że jak nie chcesz podrywać to nie flirtuj, bo nawet jeśli nie wiadomo jak dobrze układałaby się gadka, jak nie ma chemii, pociągania seksualnego, to to nie wypali, nawet jeśli się myśli że intelektualnie to zaspokaja -  to nie prawda, to sztuczna symulacja dla zabicia czasu, z nudów, dla udowodnienia sobie,że fajnie sie dogaduje z płcią przeciwną (wiem po sobie:P). Chyba, że rozmowa nie ma charakteru flirtu i ani wam to obojgu przez głowe nie przeszło :)

Dobry związek musi mieć podstawy, nie może funkcjonować gdzieś w 10 wymiarze, na poziomie wyższej jaźni czy nie wiadomo gdzie :) jeśli jako podstawę odrzucamy pieniądze, bo to zbyt przyziemne i to prawda, to dopasowanie seksualne jest juz dobrą podstawa (nie mówię, ze na podstawie należy się zatrzymywać!). Nie mowie, ze trzeba zaczynać związki na zimno od seksu,ale trzeba jak najszybciej zweryfikować, czy fizycznie dobrze się ze sobą czujemy, wszystkie inne głębsze aspekty powinny być pózniej "eksplorowane". Tylko to musi być z osobą na podobnym etapie zycia, a nie: facet z doświadczeniem+dziewica, lub niezależna bizneswoman+wrażliwy romantyk.

Neo na pewno umiesz w porę rozpoznac , która się zakochuje, a która nie:) a swoją skłonnośc do flirtu możesz przekuć na poprawę poczucia wartości u koleżanek, poprze umiejętne komplementy, nam to się czesto przydaje ;)

 ale wtedy nie może być podtekstu, sam też nie zakładaj od razu,że on tam jest, bo sprowadzasz rozmowe na te tory,ale to już wiesz:)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pikaczu chodzi tu o to, że w taki sposób rozmawiam nawet z koleżankami, z którymi wiadomo, że nic mnie nie będzie łączyło. Taki styl mam po prostu a ostatnio dużo rozkminiam nad kwestiami moralnymi, trzeba sobie przewartościować pewne sprawy i oduczyć się automatyzmów, które mogą komuś zaszkodzić. Wcześniej to nie było tak istotne bo nie miałem tej pewności siebie, która wynika z przebudzenia i integracji ego. Tzn przez długi czas to była tylko teoria a praktyką stała się stosunkowo od niedawna kiedy zacząłem pracę nad sobą po traumatycznym wydarzeniu.To co ćwiczyłem teraz jest naturalne aż za bardzo ;)

 

Anapaula - kurczę właśnie z tym rozpoznaniem jest ciężko bo dopiero niedawno dzieje się tak, że dziewczyny same zaczynają ze mną gadać. I to w dziwnych okolicznościach, w sklepie, nagle piszą na gg jakieś obce laski, a ja z nudów odpisałem takiej jednej i okazało się, że jest jakaś psychiczna i pisze mi, że mnie kocha. Wcześniej miałem tak, że musiałem się trochę postarać i same teksty nie wystarczały w zupełności więc kiedy mi zależało skupiałem się na odpowiedniej postawie, doborze słów. Teraz z każdym człowiekiem rozmawiam naturalnie i to przynosi mocne efekty, mocniejsze niż się tego spodziewałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Neo, z każdym rozmawiac naturalnie - tak, ale rozmawiac z każdym - nie. Nie zawsze każdy ma dobre intencje, też miałam kilka razy tak,że niechcący wkrecając sie w relacje z kimkolwiek, z wydawałoby sie neutralnymi intencjami, kończyło się tak,że po prostu drenowało mnie to z energii (wampir!:P - żartuje, po prostu dawałam z siebie sama duzo tylko po co?). I potem Ty masz dylematy, a ktoś inny wcale nie i żyje sobie dalej, bo po prostu ten ktoś wcale nie ucierpiał,a możliwe że ty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślisz, że ta laska jest zaburzona na tyle, że sprawia jej przyjemność wkręcanie kogoś w taką historię? A może faktycznie jest jebnięta i coś sobie zrobi? Zobacz i teraz o tym myślę i zastanawiam się czy to nie delikatny sygnał od wszechświata, że powinienem jednak bardziej kontrolować swoje ego i nie pozwalać mu na nadmierną swobodę w działaniu. Nie jestem chyba jeszcze gotowy na całkowote uniezależnienie się od opinii innych. Minął aspekt wstydu, skupiania się na sobie a przyszedł taki skupiający się na moralnym postępowaniu wobec innych i zastanawianiu się co jest moralne a co nie. I tu jest jeszcze konflikt, który obserwuję z dystansem ale widzę mocną jatkę empatycznego wglądu w innych kontra uniezależnienie się od ich opinii. Widzę, że jednak część mojej energii przepada na zastanawianie się czy nie powinienem zmienić pewnych postaw a i tak dochodzę do wniosku, że faktycznie każda sprawa ma dwa aspekty. No bo jeśli dziewczyna faktycznie się zauroczyła to tak naprawdę jest to nauka dla niej, że ma tu jakieś emocje do przepracowania. Z drugiej strony nie chcę żeby czyjaś krzywda była skutkiem ubocznym moich działań, nawet jeśli niezamierzonym ale chyba nie da się tego całkowicie uniknąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli mówisz o tej dziewczynie, z która tylko delikatnie flirtujesz, to sprawa nie zaszla jeszcze tak daleko, zeby cos sobie zrobiła - ale to Ty musisz trzymać rękę na pulsie. A z tą od gg, która mowi,że cie kocha to nie wiem, ale też często takim wylewnym osobom mija zauroczenie równie szybko jak się zaczęlo, i szukaja dalej obiektu :D Ale ty wiesz lepiej, co to za osoby, to tylko moja opinia. Kurcze nie wiem jak jest z tą moralnościa i innymi,żeby to współgrało, ale jeśli masz czyste intencje w czymkolwiek to nikt nie powinien ucierpiec? A nawet jeśli to bedzie to budujące a nie destrukcyjne, tak myśle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lala z gg jest niedojrzała emocjonalnie.dlatego mówi ze kocha.sam uwielbiałem na poczatku zwiazku calkowity ogień.tylko ze to ciuchcia rozpedzona w przepaść.intensywny ogień mijał.kończył sie zwiazek.

Po za tym jest taki strzał w kolano bo niema sie odniesienia kiedy powiedziec ze sie kocha ta lale.no wiadomo kiedy na meska logike.podczas zauroczenia.no i tu jest konfrontaccja meskiej rzeczywistosci i kobiecej.facet sobie mysli powiem jej ze ja kocham podczas ognia.a lala to odbiera jako"ja pierdole kolejny nawiedzony.kazdy mi tak mówil i chuj z tego było"takie spierdolone wzorce oczywiscie nam sie wpaja poprzez filmy romantyczne i te inne bzdury nie majace odzwierciedlenia w rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba jednak na wszelki wypadek zostawię flirt tylko dla tych, które mi się podobają bo różne dziwne rzeczy mogą się zdarzyć, takie że nawet fizjologom się o nich nie śniło jak to zwykł mawiać Ferduś Kiepski :) A z tamtą zerwę kontakt i będę liczył, że nic sobie nie zrobi.

 

Pikaczu wg mnie o miłości na wszelki wypadek lepiej nie mówić dopóki ona tego nie wyzna. Chyba, że jest się pewnym i to po niej widać, że ona kocha.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.