Skocz do zawartości

Ponowne zauroczenie po dekadzie...


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Wam! Potrzebuje trzeźwego spojrzenia na sytuację, bo mną rządzą emocje, a to nie zawsze jest dobre. ;) W całej społeczności, która zajmowała i zajmuje się uwodzeniem, jestem z dekadę. Przez ten czas, poznałem wystarczającą ilość dziewczyn i miałem wystarczającą ilość seksu, żeby teraz doceniać pewne rzeczy. Pierwszą swoją lube poznałem na początku drogi, finalnie był to burzliwy związek, ale nigdy nie byłem pantoflarzem, więc przez ileś lat kolejnych, po naszym rozstaniu, szukała ze mną drogi kontaktu. Kilka razy popisaliśmy, ale nigdy nie dałem szansy temu drugi raz. Pół roku temu poznałem kobietę, przy której od razu wiedziałem, że to nie będzie kolejna, zwykła dziewczyna, z którą skończy się tylko w łóżku. Tak sukcesywnie się wszystko toczyło, że jeszcze kilka miesięcy temu byłem w "grze" i równocześnie się z nią spotykałem, bo żadne deklaracje nie padły, ale rogów też nie doprawiałem, generalnie sobie dalej tam działałem coś w temacie, poznawałem i miałem więcej dystansu. 

 

Nie wiem jak to się stało, ale nie tak całkiem dawno, ta kobieta, totalnie rozgrzała moje serce, obudziła we mnie jakieś emocji troski, dania bezpieczeństwa, opiekowania się - coś, jakby ona była górnikiem, wyciągając węgiel na powierzchnię. ;) Widzę po sobie, że pomimo tego, że mam szacunek u niej, że dba o mnie, że mówi słodkie słówka, łącznie z "kocham Cię", to czasami jak się ocknę, to łapię się na tym, że momentami jestem dla niej miły do porzygu - chociaż jej to nie przeszkadza, ale raz zapytała - "dlaczego jesteś taki dobry dla mnie? ja czuję, że taka dobra dla Ciebie nie jestem." Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to naturalnie ze mnie wypływa i mam momenty, że chciałbym jej dać gwiazdę z nieba, tak o, bo tak czuję i tak chcę, ale...., nie wiem czy w dłuższej perspektywie to nie straci na wartości. Miała kilka związków, opowiadała mi o nich, jestem najlepszy, tyrani raczej nie znosi, z tego co mówiła, bo potrafiła po iluś latach odrzucić takiego typa. Jest bardzo świadomą jednostką, ale z tyłu głowy mam nadal to, że jest to tylko kobieta, emocjonalna, dzisiaj fajnie, a jutro może być klops - a może to mnie ogranicza? Generalnie nie mam dużego doświadczenia w prowadzeniu związków, przez dekadę praktykowałem tylko luźne układy, dłuższe czy to krótsze. Generalnie od kilku dni jestem rozbity, czuję się zbity z pantałyku, czuję jakbym wyskoczył z torów relacji, jakbym był nieobecny, bo zacząłem analizować, bo tak bardzo bym chciał..., żeby to przetrwało przynajmniej kilka lat... - jakby ktoś mógł dać taką gwarancję..., złapałem się na tym, że relacja z nią zaczęła determinować moje samopoczucie - jak jest dobre, to jest dobrze, jak ją zlewam, bo coś, to mi odbiera ochotę do życia i czuję się totalnie wyautowany. Zdałem sobie sprawę, że gdyby się to nagle rypnęło, to po prostu, moje życie, rozpadłoby się na setki kawałków, jak zbita szklanka. Wiem, to nie jest zdrowe, budować swoje szczęście na podwalinach drugiej osoby, to słaby fundament. Z nią jest ten problem, że mógłbym mieć atrakcyjniejszą...., ale to co ma w głowie, jej sposób bycia, ona jako człowiek, tak mocno mi podpasowała, że koniec świata. ;) 

 

Nie mam też ochoty przez nią poznawać innych kobiet, nie chce mi się też za bardzo teraz utrzymywać kontaktu z kobieta, z którymi miałem luźne relacje. Moje pytanie brzmi, jaką ramę trzymać w związku? Jak panować nad tymi emocjami i mieć zawsze chociażby te 55%/45% w związku i być zawsze tym, któremu mniej zależy, bo w myśl zasady - komu mniej zależy, ten kontroluje? Każdy feedback na wagę złota, Panowie! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstaw awatar i przywitaj się w odpowiednim dziale 

Nie wiem jak było na początku związku, czy przypadkiem już nie jesteś sklasyfikowany jako "ciepły misiu" bo potem coś takie naprawić jest już ciężko 
 

Ale też popełniałem kiedyś taki błąd że w jednej relacji na której dość mocno mi zależało i przewartościowywałem tą kobietę 

chciałem naprawiać 
chciałem wyjaśniać 
po czasie oberwałem mocniej niż myślisz i związek się rozleciał 

 

Dziś wiem że należy postępować inaczej, oglądnij poniższy film 

 

Na YT  pt.: 

1.Dlaczego kobiety trzeba olewać? Uwaga ! mocne

2.Kobiety będą Cię pragnąć - musisz to robić !

Tytuły wydają się śmieszne ale ten facet ma racje. Na początku miałem opory aby tak postępować. Ale po czasie wdrożyłem te rzeczy i postępowanie w życie 
Moja najważniejsza rada na początku relacji wyznaczaj granice co akceptujesz czego nie. Dawaj i stawiaj jej wymagania, jeśli jej będzie zależeć wdroży je w życie. Jeśli jest egoistką - trudno.  

Nie stawiaj jej urody ponad wszystko bo wszystko stracisz. Są kobiety które pragną ciągle atencji innych facetów, flirtują - to nie jest dobry materiał na LTR i to trzeba sobie jasno powiedzieć 

I nie bój się stawiać granice. Niestety najważniejsze to dobrze rozpocząć  związek - postawić swoje widzimisię - swój punkt widzenia. Jeśli ulegałeś jej od początku, naprawić coś takiego jest prawie niemożliwe. rama musi być postawiona na początku.

Wierz mi to działa, mój obecny LTR inwestuje cały czas w związek pomimo iż traktuje ją czasem dość oschle. Przykładowo po jakiś kłótniach praktycznie milczę i czekam. Jeśli mi to nie pasuje mówię nie.
Pokazuje jej że mnie to nie rusza. To jest pewność siebie    
Ona po czasie sama wraca, tuli się, przeprasza ... inwestuje. A Ty jesteś w jej oczach wciąż atrakcyjny. 

Wiem że czasem ciągnie aby naprawiać, tłumaczyć - ale krótki ostrzejszy opierdol lub milczenie jest lepsze

Jeśli boisz się że ją stracisz a ona robi rzeczy w tym kierunku (pisze z innymi) - to prawdopodobnie nie jest kobieta dla Ciebie  
Ja osobiście nie rozumiem osób które walczą o kobiety które traktują ich źle, to nie jest dobra inwestycja i to trzeba wiedzieć od początku relacji. 
Jak ktoś manipuluje i traktuje Cię źle kończysz. Mówisz game over. Szukasz dalej 
Efekt jest taki że jeśli nie zepsułeś (swoim zachowaniem) na początku to ona będzie chcieć wrócić. Robiłem tak i działało 

Zauważ że kobiety też tak robią - mówią koniec (stawiają wymagania) i czekają na twoją reakcje (to jeden z shit-testów)
Twoim zadaniem jest ocenić pasuje mi to czy nie? 

Jeśli nie - trzymasz ramę i mówisz pass. (Musisz wiedzieć czy tego pragniesz) 
Gwarantuje Ci że jeśli przyjmiesz taką strategię - wygrałeś. Jeśli zaczniesz zmieniać się na siłę wbrew sobie - przegrałeś. Ona będzie przesuwać suwak i granicę na swoją stroną - wtedy Ty zaczynasz być prowadzony a nie prowadzisz związek. 

Tyle w telegraficznym skrócie. 


 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zależy czego szukasz.

Ja osobiście mam w dupie ramy i takie tam zasady, po prostu płynę w zgodzie ze sobą i patrzę na swoje intencje.
Jeżeli chcemy się w całości to fajnie jak w jakiejś części tylko to też fajnie jak w ogóle to szkoda czasu.

I to ma prawo się zmieniać z czasem a raczej to norma - panta rhei.

Im bardziej chcemy mieć kontrolę tym więcej tracimy ze zmysłowości a to mnie osobiście kręci najbardziej.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, super0n napisał:

Nie wiem jak to się stało, ale nie tak całkiem dawno, ta kobieta, totalnie rozgrzała moje serce, obudziła we mnie jakieś emocji troski, dania bezpieczeństwa, opiekowania się - coś, jakby ona była górnikiem, wyciągając węgiel na powierzchnię. ;)

czyli się dobrze wali, ewentualnie tato Twój nie kochał mamy tak jak ona by chciała i Ty patrząc na to jako mały chłopiec podświadomie przyjąłeś rolę tego, który ratuje kobiety z opresji, z ich problemów, jest wrażliwy na to gdy im ciężko

2 godziny temu, super0n napisał:

 

 Widzę po sobie, że pomimo tego, że mam szacunek u niej, że dba o mnie, że mówi słodkie słówka, łącznie z "kocham Cię",

i mówi to typowi, którego zna pół roku? jeszcze high emocjonalny nie minął

2 godziny temu, super0n napisał:

to czasami jak się ocknę, to łapię się na tym, że momentami jestem dla niej miły do porzygu - chociaż jej to nie przeszkadza, ale raz zapytała - "dlaczego jesteś taki dobry dla mnie? ja czuję, że taka dobra dla Ciebie nie jestem." 

czerwona flaga

2 godziny temu, super0n napisał:

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to naturalnie ze mnie wypływa i mam momenty, że chciałbym jej dać gwiazdę z nieba, tak o, bo tak czuję i tak chcę, ale....,

a jakby Ci zrobiła embargo na dupę na pół roku to też byś tak chętnie jej wszystko dawał?

2 godziny temu, super0n napisał:

nie wiem czy w dłuższej perspektywie to nie straci na wartości.

choć wmawiasz sobie, że mógłbyś mieć lepsze to boisz się samotności tego poczucia, że może właśnie to jest ten klejnot, ten jednorożec, który nie zamieni się w potwora, który będzie chciał zniszczyć Ci życie i wyczyścić portfel bo mu się należy, może to ta jedyna co sprawi, że to forum przestanie dla Ciebie istnieć, a ty po 30 latach związku z nią gdy będzie wyciągać sztuczną szczękę aby Ci zrobić lepszą laskę a potem spojrzycie razem na zachód słońca siedząc przed domem, który dla niej swymi ręcyma wbudujesz, to pomyślisz sobie- "ale ten Marek i chłopaki z forum to głupki. Gdybym się ich słuchał to bym dziś nie był z moją 60 latką co wygląda lepiej, niż niejedna 20-tka...a jak założy dresy to się w sklepie o dowód pytają.

2 godziny temu, super0n napisał:

 

Miała kilka związków, opowiadała mi o nich, jestem najlepszy, tyrani raczej nie znosi, z tego co mówiła, bo potrafiła po iluś latach odrzucić takiego typa. Jest bardzo świadomą jednostką,

Tak, tak, tak one zanim urodzą to wszystkie są najmądrzejsze.

2 godziny temu, super0n napisał:

ale z tyłu głowy mam nadal to, że jest to tylko kobieta, emocjonalna, dzisiaj fajnie, a jutro może być klops - a może to mnie ogranicza?

Mózg jeszcze walczy.

2 godziny temu, super0n napisał:

Generalnie nie mam dużego doświadczenia w prowadzeniu związków, przez dekadę praktykowałem tylko luźne układy, dłuższe czy to krótsze.

Nie martw się, goście z dr z psychologii się rozwodzą, bo nie dogodzisz babie

2 godziny temu, super0n napisał:

Generalnie od kilku dni jestem rozbity, czuję się zbity z pantałyku, czuję jakbym wyskoczył z torów relacji, jakbym był nieobecny, bo zacząłem analizować, bo tak bardzo bym chciał..., żeby to przetrwało przynajmniej kilka lat... - jakby ktoś mógł dać taką gwarancję...

Nigdy nie będzie tak jak teraz. Ludzie się zmieniają. Ja mogę Ci dać gwarancję, że to się zmieni, a jak będzie dziecko to dupę zobaczysz raz na pół roku i to jak będziesz miał farta. No chyba, że trafi Ci się taki diamencik, że Ci powie - idź na baby, ja nie pytam, ty nie mówisz Tutaj polecam film, bo koles dobrze gada, przerabiałem to. tak to wygląda w wielu przypadkach ale faceci Ci o tym nie powiedzą, bo tutaj nikt nie powie, że ma źle bo przeciez on ma taką pałę, że ona jeszcze podczas porodu mu robiła loda, bo jest taka magiczna.

 

2 godziny temu, super0n napisał:

, złapałem się na tym, że relacja z nią zaczęła determinować moje samopoczucie - jak jest dobre, to jest dobrze, jak ją zlewam, bo coś, to mi odbiera ochotę do życia i czuję się totalnie wyautowany.

czerwona flaga

2 godziny temu, super0n napisał:

Zdałem sobie sprawę, że gdyby się to nagle rypnęło, to po prostu, moje życie, rozpadłoby się na setki kawałków, jak zbita szklanka.

uzależnienie emocjonalne

2 godziny temu, super0n napisał:

Wiem, to nie jest zdrowe, budować swoje szczęście na podwalinach drugiej osoby, to słaby fundament. Z nią jest ten problem, że mógłbym mieć atrakcyjniejszą...., ale to co ma w głowie, jej sposób bycia, ona jako człowiek, tak mocno mi podpasowała, że koniec świata. ;) 

mógłbyś... mógłbyś... gadanie po prostu rozegrała Cię na mamusie, który przyszła i powiedziała Ci, że jesteś fajny, wydaje Ci się, że jako ona jedyna akceptuje Cię takim jakim jesteś, że jest jak kumpel, którego możesz ruchać. Nie jest. Nigdy nim nie była. Przekonasz się jak wyjdzie na wierzch temat ślubu, dziecka, wspólnego domu. Wtedy robią się bardziej surowe niż dowódcy pruskiej armii.

2 godziny temu, super0n napisał:

 

Nie mam też ochoty przez nią poznawać innych kobiet, nie chce mi się też za bardzo teraz utrzymywać kontaktu z kobieta, z którymi miałem luźne relacje. Moje pytanie brzmi, jaką ramę trzymać w związku? Jak panować nad tymi emocjami i mieć zawsze chociażby te 55%/45% w związku i być zawsze tym, któremu mniej zależy, bo w myśl zasady - komu mniej zależy, ten kontroluje? Każdy feedback na wagę złota, Panowie! ;)

Nie utrzymasz tego. Sorry. Chciałbym się mylić. I co? 10 lat uwodzenia w pizdu... przecież tam masz te mechanizmy opisane jak byk!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, spokojnie, emocje mnie rozwalały od środka, ale łapie dystans. Nie zrobiłem się pantoflem i nigdy nie będę, go godność człowieka mi by na to nie pozwoliła, nie jestem tez na przegranej pozycji, bo nie było rażących błędów, ciagle się odzywa pierwsza, proponuje spotkania i w ogole, to dojrzała kobieta wewnętrznie, nie chce idealizować, stwierdzam fakty. 
 

najgorsze w tym wszystkim zawsze jest to, ze trzeba trzymać ramę, nie zawsze można podejść po ludzku, ze trzeba być całym czas graczem, żeby było ok, ze trzeba zrobić z dupy czasami awanturę, żeby były emocje. Ta kobieta chodzi wiele lat na psychoterapię, ma duża samoświadomość siebie, swoich potrzeb, słabości i w ogole, wiec nie jest to niunia, która jest tępa i myśli, ze dupa i cycki wystarcza.

 

 

nie podoba mi się fakt, ze utrzymuje kontakty ze swoimi facetami, z którymi kiedyś kilka razy się przespała, ale teraz im komunikuje, ze jest w związku, ja tez mam kontakt z takimi kobietami, wiec byłbym hipokryta, jednak zakazywać jej tego nie zamierzam, bo wyjdę na słabego, a chce być ponad tym i ona ma wiedzieć, ze to ja tutaj mam jaja i tyle. 
 

 

potrzebuje złapać ten dystans, który miałem z innymi kobietami, ze emocje ograniczone mocno, bo wewnętrznie mnie nie pociągały, ale z drugiej strony, odbierze mi to fun z relacji pewnie. 
 

 

macie jakieś rady jak taka rama powinna być trzymana, poza tym, żeby sobie nie dać wejść na głowę, wyznaczyć jakieś granice - chociaż nie przekroczyła moich zbytnio, a jak to zrobiła to ja zjebalem i wracała z rykiem, żeby trzymać się inwestowania 50/50? Czy musze być cały czas bardziej obojętny i pomimo jej lamentu, nie ustępować? Cały czas ma mieć pod górkę, ale bez przesady?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, super0n napisał:

Zdałem sobie sprawę, że gdyby się to nagle rypnęło, to po prostu, moje życie, rozpadłoby się na setki kawałków, 

Jakbym widział siebie sprzed jakiegoś czasu. Żyjesz sobie pewien siebie i swoich osiągnięć, a tu okazuje się że jedna myszka rozbija tę iluzję. 

 

A nawet nie ona, tylko Twoje schowane rzeczy zaczynają przy niej wychodzić, dlatego że Ci zależy.

 

Powiem tak- wchodź w to. Rób tak jak umiesz, doswiadczaj. 

Wyjdzie, super.

Nie wyjdzie, będziesz miał dobre, mocne doświadczenie które możesz obrócić na swoją korzyść. 

Glowa do góry!:) 

17 godzin temu, super0n napisał:

macie jakieś rady jak taka rama powinna być trzymana,

Rama ma sens tylko wtedy, gdy stosujesz ją na sobie. 

17 godzin temu, super0n napisał:

Czy musze być cały czas bardziej obojętny i pomimo jej lamentu, nie ustępować? Cały czas ma mieć pod górkę, ale bez przesady?

@icman pokazał Ci jak to powinno wyglądać. Pytanie, czy do tego dorosłeś. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.