Skocz do zawartości

oxy

Starszy Użytkownik
  • Postów

    504
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez oxy

  1. @BlacKnight Anthony De Mello w swojej książce "Przebudzenie" zawarł myśl, która perfekcyjnie pasuje i do tego wątku oraz przedstawiającą perfekcyjnie podejście sporej części populacji (oraz tego forum): "Psychologowie twierdzą, że ludzie chorzy w istocie rzeczy nie chcą naprawdę wyzdrowieć. W chorobie jest im dobrze. Oczekują ulgi, ale nie powrotu do zdrowia. Leczenie bowiem jest bolesne i wymaga wyrzeczeń." Kobong (koreański mistrz Zen) również pozostawił po sobie ciekawy Koan “Jeśli człowiek zabije pragnienie szukania, na pewno znajdzie to, czego szuka”. Do czego zmierzam. Spora część osób, które ma problem z PMO, chce znaleźć "wytrych" aby magicznie pozbyć się swojego uzależnienia. Szukają ulgi a nie rozwiązania - rozwiązanie owszem jest, ale wymaga wysiłku, wyrzeczeń, zmiany swojego systemu wartości, swojego podejścia do świata. Wysiłkiem, którego niewielu chce podjąć, to poszukiwania (w tym czytanie), samoobserwacja oraz świadomość i samokontrola. Rozumiem, że PMO wpływa na spadek energii, utratę możliwości dłuższej koncentracji itp. Ale nikt za was "nie strawi jedzenia". Czy można się "za kogoś" innego wyspać? Czy można "za kogoś" zrobić trening? Wracając do meritum. Wersja dla osób, potrafiących skupić uwagę przez jedną minutę (w zasadzie część zawarłem w pierwszym poście, ale powtórzę): Bez zmiany priorytetów i systemu wartości i bez pozbycia się zwierzęcego porządania, "monk mode"/NoFap jest niewykonalny. Jakikolwiek utrata "esencji" jest bardzo szkodliwa (w tym w także w trakcie nocnych polucji), są sposoby na transmutację energii, jednak najpierw trzeba mieć co transmutować. To tyle, zmykam z tego wątku bo sporo tu rozemocjonowanych, niepanujących nad sobą indywiduów. Mam nadzieję, że chociaż jednej osobie pomogłem. Ps. Targanie mnicha co 2 tygodnie to naprawdę zły pomysł i efekt jest dokładnie odwrotny od zamierzonego. Peace ✌️ Ale jeszcze może wpadnę poczytać @mph25
  2. Tak, o ile przyjmiemy, że człowiek niczym nie różni się od zwierzęcia. Czym właściwie różni się człowiek od zwierzęcia? Według niektórych tym, że człowiek potrafi panować nad swoimi instynktami, kontrolować swoje emocje i działać racjonalnie (a nie na podstawie "zaprogramowania", instynktów, odruchów, chuci). Myślę, że właśnie po tym można poznać człowieka, że to on panuje nad swoim ciałem i umysłem. Owszem, o ile najwyższą wartością danego "sfrustrowanego" młodzieńca jest "zamoczenie". W takim przypadku czuje się "przegrywem", "gorszym" i "słabszym", gdyż nie wyznaje żadnych wyższych wartości. I w zasadzie ma rację - jeżeli jego główną wartością jest "zamoczenie" to ma racje - jest przegrywem. (patrz akapit pierwszy). Jeżeli ktoś buduje poczucie "pewności siebie" na podstawie tego, czy kolokwialnie mówiąc rucha, czy też nie, to powinien zdecydowanie przemyśleć swoje życie, swój system wartości oraz być może udać się po poradę bądź drogowskaz chociażby do psychologa. W świecie zwierząt - i owszem. W świecie "homo sapiens sapiens" (człowieka rozumnego) kwestia dyskusyjna. A szkoda. Natomiast ja nie dodaję Cię do żadnych osób (no może poza grupą osób zabawnych), gdyż z przyjemnością będę nadal czytał niezwykle ciekawe a zarazem często zabawne wywody aroganckiego młodzieńca.
  3. Nie, nie ma. Jedyne artykuły jakie są pod artykułem na który się powołałeś (https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6912629/ ) to: Wiem, że obsługa przeglądarki bywa trudna, jednak nie każdy widzi historię Twojego przeglądania do którego pewnie się odwołujesz czyli do okna "Rescent Activity" - wyobraź sobie że nie każdy użytkownik widzi, co ty sobie tam ostatnio przeglądałeś. Jedyne co muszę przyznać, to zmieniam zdanie: niektórzy powinni Fapać częściej - może byli by spokojniejsi, mniej agresywni i mniej emocjonalnie niestabilni.
  4. Przecież ty nawet abstraktu nie przeczytałeś! Artykuł jest KONIECZNOŚCI ZWIĘKSZENIA ILOŚCI BADAŃ w sferze seksualności człowieka a nie o wpływie trzepania kapucyna! Uwaga, będzie ćwiczenie z czytania ze zrozumieniem. Tłumaczenie: "Wszystkie choroby psychiczne obejmują objawy wpływające na życie seksualne, takie jak osłabienie pożądania, podniecenie lub satysfakcja seksualna, które należy odpowiednio rozwiązać." Więc co wpływa na co? Choroby psychiczne oraz leczenie ich na poziom libido, czy brak seksu powoduje choroby psychiczne? Przytaczasz artykuł, który zupełnie nie ma nic wspólnego z tym, co piszesz. OMFG LOL ROTFLMAO. i dalej: Tłumaczenie: Pracownicy służby zdrowia i lekarze muszą wykrywać i zapobiegać zaburzeniom seksualnym, które mogą znacznie pogorszyć życie seksualne i satysfakcję pacjenta, prowadząc do częstego rezygnacji z leczenia. Badanie aspektów intymności seksualnej, pragnień życiowych, frustracji i lęków bez wątpienia stanowi najlepszą opiekę psychiatryczną. EOT z mojej strony, bo to nie jest już śmieszne, lecz wręcz żenujące.
  5. Badania :)) anonka z reddita. Serio. Ech chłopcze... @Wincenty - święte słowa, u niektórych to frustracja i brak kontroli nad emocjami aż kipi.
  6. @mph25Nie będę z Tobą dyskutował, bo dyskutować nie potrafisz. Jedyne co potrafisz to obrażać innych i szybko edytować posty usuwając wulgaryzmy. To co przytaczasz, to jeden z wielu interpretacji, a odnośnie "seks jest NAJBARDZIEJ ISTOTNYM ELEMENTEM ŻYCIA MĘŻCZYZNY" - to jest to jedynie prywatne zdanie jakiegoś anonka uzależnionego od seksu z reddita #nofap Pogadaj z mnichami buddyjskimi (dał bym Ci namiary, ale dość długa podróż i obecnie kraj nie wpuszcza nikogo z UE, więc może kiedyś), kimkolwiek, kto praktykuje wstrzemięźliwość bądź uważność - mogę Cię zapewnić, że będą mieli zgoła odmienne zdanie. Z mojej strony EOT, bo widzę, że Guru trzepania co 2 tygodnie leczy uzależnionych od seksu, więc nic tu po mnie. Udanego Fapania!. Czyli to, że czasami aby osiągnąć jakikolwiek postęp, nauczyć się czegokolwiek, cokolwiek osiągnąć, trzeba włożyć odrobinę wysiłku. Przeczytasz, przemyślisz, wyciągniesz wnioski. Jak szukasz papki medialnej, to pogadaj z @mph25 - on wie, co ile trzeba trzepać. Czyli, nawet nie przeczytałeś jednego rozdziału, ani nawet wstępu. Książka więc nie jest dla Ciebie, tylko dla osób poważnie podchodzących do tematu.
  7. @mph25 Niczego Twojego drogi młodzieńcze nie cytuje. Odpowiedziałem na pytanie @wolnystrzelec. Zdecydowanie warto popracować troszkę nad kontrolowaniem swoich emocji zapalczywy młodzieńcze. Ale nie mam z Tobą o czym dyskutować - ty przecież wiesz wszytko najlepiej oraz wg Twoich rad co 2 tygodnie brat mający problem z PMO powinien walić konia - Naprawdę Suuuuper profesjonalna rada. Super, że napisałeś - apropos, masz jakieś dowody na poparcie swoich tez, czy Ci się tylko wydaje, bo nie słuchasz nikogo innego poza samym sobą?
  8. @Kangur Z Austrii Są trzy możliwości: 1. Wcześniej przeczytałeś książkę, ale wtedy nie zadawał byś pytania "Co dokładnie ciekawego wyczytałeś z tej książki? Co z niej wyniosłeś?" oraz "Mi wpadł w oko rozdział", bądź nie zrozumiałeś niczego co przeczytałeś - najwidoczniej ta książka nie jest dla Ciebie. 2. Szybko czytasz 142 strony w godzinę.... seriously 3. Dużo gadasz - mało myślisz. Nie wiem, która opcja w tym przypadku jest właściwa, ale się domyślam. Ale odpowiadając na główne pytanie: Wyniosłem dokładnie to, co autor napisał i to, jakie znaczenie miały zdania i wyrazy zapisane we wspomnianej książce (pomimo, że czytałem ją dość dawno temu). Wiem, że skupienie uwagi na dłużej niż 5 minut bywa trudne - cóż, widocznie nie jest to książka dla Ciebie.
  9. Cytując klasyka: "Aby skończyć z nałogiem PMO, musisz stać się człowiekiem, który nie robi PMO." (wolne tłumaczenie z angielskiego źródło: zbanowany kanał na znanym portalu streamingowym) Cały problem rozbija się o to, że Twoja osobowość jest osobowością nałogowego "FapMajstra". Dopóki nie przebudujesz swojej psychiki, nie poradzisz sobie z problemem PMO - sama "silna wola" w tym przypadku niczego nie zmieni, gdyż wcześniej czy później (po 30, 100, 150... dniach) "upadniesz" ponownie. Treningi, doprowadzanie do ciągłego zmęczenia organizmu czy robienie wszystkiego, aby być zajętym i z dala od "triggerów" jedynie odroczy nieuniknione. Bez zmiany w psychice, nie pozbędziesz się nałogu (tak, da się go pozbyć). Niektórzy ludzie, są w stanie przebudować swoją psychikę, inni nie (a przynajmniej nie do momentu upadku na dno - wtedy, dopiero jest "deprecha", gdy niektórzy zaczynają zdawać sobie sprawę, jak bardzo "zwalili" (dosłownie) sobie życie - czasu nie da się "odzyskać"). Dodatkowo, z wiekiem będzie Ci coraz trudniej zerwać z nałogiem a czas "regeneracji organizmu" będzie coraz dłuższy. Tego to nawet szkoda komentować. I nie, nie da rady wyznaczyć sobie granicy, dopóki nie staniesz się człowiekiem, który nie robi PMO. Jak to osiągnąć zapewnie zapytasz. Cóż, ciekawym faktem jest to, że MO (bez P) jest problemem znanym od wieków i opisanym w literaturze od dawna. Dla zwykłego śmiertelnika żyjącego w świecie zachodnim, kwestię tę na światło dzienne wyciągnął między innymi Sri Swami Sivananda w swojej książce z 1934 roku zatytułowanej "Practice Of Brahmacharya". Książka porusza kwestię zwaną w obecnych czasach jako "hard mode" bądź "monk mode" dawniej zwaną Celibatem (dobrowolnym). Niestety, nie wiem czy jest polskie tłumaczenie (zapewne nie, gdyż monopol nad władzą dusz w Polsce rozciąga pewna ... nazwijmy to politycznie poprawnie: organizacja), ale jest ona w domenie publicznej, więc można ją znaleźć między innymi tutaj: Practice Of Brahmacharya
  10. oxy

    Ucieczka z rutyny

    @mph25 Oho, schodzimy na ad personam, to zazwyczaj kończy dyskusję z powodu braku argumentów strony ... (pominę), więc niech i w tym przypadku takoż się stanie.
  11. oxy

    Ucieczka z rutyny

    Owszem, Marek nie bierze udziału w dyskusji, ale w poprzedniej swojej wypowiedzi napisałeś "Nauczyłem się mimo młodego wieku nie słuchać ludzi starszych ode mnie". Jak dla mnie zdanie jest jednoznaczne, nie dotyczy ani procentu posiadanej racji, ani też innych cech oprócz wieku. Ale dzięki za uściślenie, że chodzi Ci tylko o osoby, które pracowały za granicą. Dość ciekawa ... nevermind... Czytanie ze zrozumieniem... po raz enty... O... widzę postęp! Światełko w tunelu! ale nie do końca ... warto podszkolić słownictwo i zrozumieć ostatnie kilka wyrazów, nie tylko początek - widzę pewien schemat, ale ... nieważne. @Carl93m - nie czepiam się. W moim poście podałem założenia. Jeżeli chodzi o kwestie dochodu, to jest jedynie informacja odnośnie zobowiązań. Dlaczego zakładasz, że kolega wynajmuje kawalerkę za 1600? Gdzie to wyczytałeś? Jasnowidz? No patrz.. serio.. a myślałem, że tylko ja mam ten problem i nie urodziłem się "zwycięzcą". Dzięki za oświecenie. Przywracasz mi wiarę... "A gdyby tutaj staruszka przechodziła do domu starców, a tego domu wczoraj by jeszcze nie było, a dzisiaj już by był, to wy byście staruszkę przejechali, tak?" Naprostować poprzez rzucenie pracy i wyjazd gdzieś żeby coś tam robić ... serio?
  12. oxy

    Ucieczka z rutyny

    Warto potrenować czytanie ze zrozumieniem. Wkleję jeszcze raz, bo widzę, że źle zrozumiałeś, oraz nie doczytałeś zdania do końca. "W tym przypadku przywołując jednak opinię strony trzeciej w postaci mojego znajomego, który rzeczywiście pracował przez agencję, zgłosił bym zdanie odrębne (...) " Gdybyś mógł wskazać, w którym miejscu widzisz powiązanie "kolega kolegi którego kolega był ..." - byłbym bardzo wdzięczny. Oooo.. grubo... widzę, "wielki potencjał", szczególnie w przypadku, gdyby zdarzyło się, że Twój szef, bądź kolega, który będzie przyuczał Cię do stanowiska - będzie starszy od Ciebie... BTW. Ile to Marek ma lat.. nieważne Rozumiem, że sam Polakiem nie jesteś, bądź się nim nie czujesz - takie zdanie, to tak zakrawa trochę na anty-polonizm... Rozumiem, większość ludzi tak miała, w tym przypadku raczej nie jesteś wyjątkowym płatkiem śniegu. I co z tego wynika? Jedynie to to, że obracasz się wśród takich ludzi, którzy mają dość kiepski (bądź brak) system wartości o jakiejkolwiek etyce niewspominając. I taki osąd wysnuwasz na bazie tego że .... ? ... ... ??? że tak ci się wydaje ...? ... zgłosił bym zdanie odrębne... no ale ... znowu rozbuchasz drzewo zależności koleżeńskich, więc sensu nie widzę.
  13. oxy

    Ucieczka z rutyny

    Nikogo nie próbuję zdyskredytować. Zwracam jedynie uwagę, że możesz się mylić, swoje opinie budujesz nie na własnych doświadczeniach, lecz na cudzych, co jest obarczone zazwyczaj sporym błędem. Jeżeli bierzemy pod uwagę tylko zasłyszane opinie odnośnie pracy za granicą, to przy takim założeniu wiem dokładnie nic - abo raczej (dokładniej, żeby było łatwiej zrozumieć), nie przywiązuję do takich opinii żadnej wagi, gdyż w bardzo wielu przypadkach, odbiegają one znacznie od zastanej rzeczywistości, którą samodzielnie weryfikowałem. No to mnie rzeczywiście zaskoczyłeś. W tym przypadku przywołując jednak opinię strony trzeciej w postaci mojego znajomego, który rzeczywiście pracował przez agencję, zgłosił bym zdanie odrębne (szczególnie w kwestii "załatwić za Ciebie wszystko" i w kwestii "ściągnąć należną sumę" czy w kwestii "gratisów"), ale to temat rzeka i widzę, że wolisz wierzyć w jednorożce i w piękny, nieskazitelny obraz pracy "agencyjnej", więc nie będę tej kwestii rozwijał. Jeżeli twierdzisz, że to mój jedyny "argument", to znaczy, że nie przeczytałeś ze zrozumieniem tego co napisałem wcześniej - widać wiesz lepiej. No i .. jakie z tego wyciągasz wnioski? Na czym opierasz swój "obraz pracy" za granicą, skoro odrzucasz to, co mówią Ci ludzie, którzy spędzili pracując za granicą lata swojego życia? Rozumiem, że Ty wiesz lepiej - ok, wcześniej czy później chłodna rzeczywistość weryfikuje każdy światopogląd zbudowany na iluzji. Serio? Moi koledzy z branży pewnie mieliby odmienne zdanie, ale szkoda strzępić języka (chociaż zazwyczaj taka podróż przebywa w dwóch etapach - pierwszy interview, drugi operacja transportowa) - przecież wiesz lepiej.
  14. oxy

    Ucieczka z rutyny

    Nie bardzo rozumiesz, bo nie czytasz ze zrozumieniem. Reagujesz emocjonalnie, nie masz doświadczenia w pracy za granicą a piszesz, ile czasu trwa wynajem kawalerki w Niemczech i jak łatwo znaleźć tam pracę, pomimo, że sam jej tam nie szukałeś. Nie przeczytałeś ze zrozumieniem pierwszego wątku ani tego co napisałem w poprzednich postach. Odpowiedź znajdziesz w załączonym filmie w poście na który odpowiadasz. Bydło? Serio? Gdzie coś takiego napisałem w moim poście? Czytanie ze zrozumieniem to bardzo przydatna umiejętność.
  15. oxy

    Ucieczka z rutyny

    Masz jeszcze wiele do nauczenia się od życia. A szczególnie o polakach pracujących za granicą. A teraz na spokojnie przeczytaj pierwszy post tego wątku.
  16. oxy

    Ucieczka z rutyny

    Tak, ale kolega @Ali takiego planu nie ma - patrz pierwszy post. Hmmm.. tutaj bym dyskutował: jeżeli nie masz ani kasy na wyjazd, ani na opłacenie mieszkania przez minimum 2 miesiące, ani nikogo, kto w danym kraju mieszka i mógłbyś mieszkać u niego do czasu znalezienia pracy (jak to jest w konkretnym przypadku kolegi, który założył temat) , to ... w jaki sposób nie mając "bazy finansowej" jest "łatwiej wyjechać" - jakbyś mógł rozwinąć? Dodatkowo, gdy wyjeżdżający nie potrafi oszczędzać, całą kasę przewalasz co miesiąc i jedyne co ma to "ambicje". BTW. w Norwegii bywa chłodno ... i spanie pod gołym niebem jest mało przyjemne (tutaj mógłby ktoś, kto pracował w Norwegii napisać, czy do uzyskania pracy/rejestracji pracownika wymagany jest stały adres - zapewne tak) Przeczytaj ze zrozumieniem pierwszy post w tym wątku... a potem post, na który odpowiadasz. Zadam proste pytanie: Czy pracowałeś kiedyś za granicą? W jakich krajach i ile razy zmieniałeś kraj zamieszkania? Kolega @Ali napisał, że posiada ambicje, nie wspominał o umiejętnościach językowych. Nie zauważyłem niczego odnośnie "znajomości języków obcych" w akapicie "Jakie mam zalety". Bez znajomości Norweskiego, znalezienie sensownej pracy może być sporym wyzwaniem.
  17. oxy

    Ucieczka z rutyny

    Cytuję: "500 zł stałych zobowiązań". Kolega nie określił, co rozumie "stałych zobowiązań", nie określił, gdzie mieszka (czy u rodziców za darmo, czy wynajmuje), nie określił gdzie mieszka. Przy założeniu, że nie wynajmuje willi, ale w związku ze "stałymi zobowiązaniami = 500" mieszka z rodzicami: Uwaga, będzie matematyka! 4.000 netto - 500 = 3500 jedzenie, paliwo, życie itp: powiedzmy 2000/miesiąc (na bogato). 3500 - 2000 = 1500 uwaga, będzie dzielenie! 5.000 / 1.500 = 3.(3) Pomyliłem się. Poziom oszczędności jest na poziome 3 i 1/3 przepracowanych miesięcy. Hmm, przy takim podejściu, to wcale się nie dziwię, że większość Polaków nie ma oszczędności. Nie moja sprawa, nie moje pieniądze, nie moje małpy i nie mój cyrk. Ale wyjazd bez bazy finansowej, bez jakiegokolwiek rozeznania, bez znajomości języka (mam nadzieję, że kolega zna chociaż angielski na poziomie komunikatywnym), bez określenia celu, bez pomysłu co chce robić - jest moim zdaniem kulturalnie mówiąc mało rozsądne.
  18. oxy

    Ucieczka z rutyny

    Niektórzy często mylą odwagę z brawurą (aby nie powiedzieć ostrzej). Nie wiem, może się mylę, ale samo działanie dla samego działania bez określonego celu czy chociażby kierunku również nie zmieni nic. Robić nieprzemyślane głupstwa, bez brania pod rozwagę konsekwencji swojego działania raczej niczego dobrego nie przyniesie (a gdy nie ma się bazy finansowej, rezultat jest łatwy do przewidzenia).
  19. Rozumiem Cię doskonale. Przechodziłem przez to i "czuję Twój ból". Rozumiem Cię bardziej, niż Ci się wydaje. Rozumiem też, że bez względu, co napiszę i tak to zapewne zrobisz a potem będziesz sobie pluł w brodę. Jedyne, o co mogę prosić, to o przeczytanie poprzedniego oraz tego posta i odpowiedzenie sobie na pytania, które w obydwu są zawarte. Ale nie masz firmy budowlanej... prowadziłeś kiedyś własną działalność gospodarczą, w której zastosowałeś przytoczone przez Ciebie podejście? Rozwieję Twoje nadzieje - rynek w pracy w Polsce działa na zupełnie innych zasadach (a przynajmniej działał kilka lat temu, jeżeli była jakaś rewolucja i pracodawcy z Januszów stali się normalnymi ludźmi, prosiłbym o info ) Zadaj sobie pytanie: Czy w Twojej obecnej branży, jeżeli ktoś zna wszystko od "podszewki", ktoś, kto zaczął od samego "dołu", skończył studia itd. jest szanowany przez szefów i pnie się po szczeblach kariery zahaczając o szczyty władzy, prestiżu i pieniędzy? Czy może jednak działają inne mechanizmy. Jeżeli nie, to na jakiej podstawie wyciągasz wniosek, że w branży budowlanej (w której spora część pracowników wykonuje przez całe życie jedną rzecz), pomocnik czy "zbrojarz" dostatnie od szefa szansę? Szansę na co? Na to, aby ze zbrojarza stać się ... kim? I po co? Stanowisko szefa jest już w takich przypadkach raczej zajęte. W większości branż, nikogo to nie interesuje - masz zrobić swoją robotę i tyle. Ilu jest murarzy, którzy zostali architektami? Powiem Ci więcej, sam zaczynałem od samego dołu i w Polsce nikt tego nie doceniał. Nikogo nie interesowało to, że znałem dokładnie swoją branżę od samego dołu, po kwestie złożone (specjalistyczna branża techniczna). Jedyne, co interesowało pracodawców to jak szybko i jak tanio da się coś zrobić. Niewielu interesowała nawet jakość wykonania - może być byle jak, aby tanio i szybko. I nie, nikt nie doceniał ani znajomości branży, ani zastosowania wysokiej jakości rozwiązań. A pewnego pięknego dnia, usłyszałem, że jestem za stary aby pracować w zespole złożonym z ludzi w trakcie studiów, bez doświadczenia czy obycia w branży - a do 40 brakowało mi spooooooooooorooooo. Nie łódź się, że skoro takie jak powyżej opisałem "jazdy" dzieją się w branżach, w których podobno pracują ludzie inteligentni, w branży budowlanej będzie inaczej. Zastanów się, czy nie lepiej wziąć jakiegoś dłuższego urlopu bądź zacząć robić coś w ramach hobby - może jakiś mały biznes, cokolwiek. I na poważnie, zastanów się, czy nie lepiej jednak zająć się kwestią automatyki - w tej dziedzinie możesz znaleźć pracę, która nie polega na siedzeniu przy kompie, która wymaga od czasu do czasu pracy fizycznej a do tego nie rozwalisz sobie związku i będziesz zarabiał godziwe pieniądze. Powodzenia, i naprawdę, poważnie przemyśl... rzucić pracę można bardzo łatwo, ale potem już tak łatwo i fajnie nie jest.
  20. oxy

    Ucieczka z rutyny

    Czołem, kluski z rosołem! Hmm, muszę przyznać, że masz bardzo szczegółowy plan, co i gdzie chcesz robić w życiu. Szacun. Programowanie to głęboki temat. Programowania nie da się "naumieć" do pewnego pułapu. Metodologie, języki, systemy ewoluują i często wiedza sprzed kilku lat, jest warta na rynku pracy dokładnie ZERO. W przyszłości będzie coraz mniejsze zapotrzebowanie na klepaczy/sklejaczy znalezionego kodu w sieci, natomiast będzie ogromne zapotrzebowanie na wysokiej klasy specjalistów znających i rozumiejących dogłębnie technologie, potrafiący rozwiązywać nowe problemy samodzielnie (a nie za pomocą wyszukiwarek) oraz znających algorytmy i matematykę na bardzo wysokim poziomie. Znajomość powierzchowna jednego języka programowania i jego instrukcji warunkowych, pętli czy design-patternów jest warta na rynku .. dokładnie ZERO PLN. Ale muszę, przyznać, że z twojego posta aż bije samodyscypliną i konsekwencją w działaniu Na Twoim miejscu, PRZED jakimkolwiek wyjazdem za granicę, przedyskutował bym z dziewczyną, czy świadoma jest tego, jak wygląda praca za granicą. Poruszyłbym temat, dla którego wielu kolegów jest po rozwodach/małżeństwach na odległość - czyli "ale ja to nie mam tu znajomych (powiedziała Julka, nieznająca języka kraju, w którym mieszka)", "ale ja tęsknię za mamusią", "jak chcesz, to tutaj siedź, ja wracam do psiapsiułek w PL". Zarabiasz 4k miesięcznie na rękę, zobowiązań masz 500 PLN ... a poduszki finansowej 5k? To się nie dodaje... Ile pracujesz w tej firmie? Dwa miesiące? Do tego masz 27 lat.. Czy to Twoja pierwsza praca? Jeżeli zacząłeś pracować w wieku 18-20 lat, to przez ostatnie 7-9 lat odłożyłeś 5k? Ambicja bez pomysłu czy bez kierunku i mozolnej, ciągłej i systematycznej pracy - warta jest dokładnie ZERO PLN/EUR/USD. Od ambicji ważniejsza jest wiedza, umiejętności, stabilne podążanie w kierunku wyznaczonego celu. Jeżeli nie masz celu - to "Que Vadis, Domine?" Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że owszem, jesteś bardzo oderwany od rzeczywistości. Mam dla Ciebie jedną radę: Nie rzuca się pracy, dopóki nie ma się następnej! Podsumowując: Nie wiesz, czego chcesz, nie masz oszczędności (pomimo dość wysokiego miesięcznego dochodu), znasz chociaż język Norweski (skoro chcesz tam wyjechać)? Masz kogokolwiek, kto mógłby wprowadzić Cię w Norwegii w rynek pracy? Rozmawiałeś z kimkolwiek, jak wygląda praca, jakie są warunki oraz perspektywy, jakie jest zapotrzebowanie w jakich branżach i jakie trzeba mieć wykształcenie, aby dostać pracę? Zadaj sobie te pytania, pracę (nawet nudną) ale dającą dobry miesięczny dochód rzucić bardzo łatwo - jednak po kilku miesiącach, można obudzić się z ręką w przysłowiowym nocniku, bez możliwości znalezienia jakiejkolwiek pracy, która dawała by nawet zbliżony dochód do tej, którą tak łatwo się rzucało.
  21. i dalej ... Hmm.. nie wiem, czy dobrze rozumiem, ale nie rozumiem... (znaczy się rozumiem, ale jestem przerażony). Chcesz rzucić robotę, aby studiować budowlankę, po to, aby ... pracować przy podstawowych pracach budowlanych? Do tego masz mocne papiery w branży, która łyka każdego kto ma dwie ręce, studia i umie cokolwiek ... i zamiast odświeżyć sobie wiadomości przez 6 miesięcy, w tym czasie pracując i zarabiając dobry grosz, chcesz to wszystko rzucić, aby taplać się w błocie na budowach za parę groszy i jednocześnie studiować kierunek przez kolejne dwa lata? Czy jesteś pewny, że przemyślałeś konsekwencje takiego działania? Czy wziąłeś pod uwagę, jak będzie wyglądało Twoje małżeństwo, jakie będą Twoje relacje z dziećmi, gdy w ciągu tygodnia będziesz zap... fizycznie (często od świtu do ciemnej nocy) na budowie a w weekendy studiował? Błagam Cię, tylko nie pisz, że chcesz rzucić robotę, a potem szukać pracy na budowie - możesz się bardzo zdziwić, że to co Ci się wydaje, dalece odbiega od rzeczywistości. Szczerze: częściowo Cię rozumiem, w życiu byłem kiedyś w podobnej sytuacji i ... zrobiłem podobne (ale nie aż tak ekstremalne) głupstwo, jakie ty chcesz popełnić. Powiem tak: praca fizyczna jest fajna, przez pół roku do trzech lat. Po tym okresie zaczniesz odczuwać efekty zap... fizycznego, zacznie Ci się sypać zdrowie i (bardzo możliwe) że zaczniesz się szybciej starzeć - to wszystko to głupstwa, ale ... masz rodzinę. Twoja Pani, nie będzie miała już męża, który pracuje w laboratorium przy komputerze, ale zwykłego fizola, taplającego się w betonie od świtu do nocy za marne grosze - poczytaj na forum, co to oznacza i jakie mogą być konsekwencje takiego działania - z tego co pamiętam Marek poruszał kwestię utraty pozycji/prestiżu w jednej ze swoich książek bądź w którejś audycji (całkiem możliwe, że w audycji na kanale, który został skasowany). Zastanów się i przemyśl jeszcze raz. Możesz bardzo żałować tej decyzji a to, że wydaje Ci się, że będzie inaczej niż w Twojej obecnej pracy - to tylko Ci się wydaje. Zawsze trafisz na jakiegoś buca i istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że będzie on Twoim szefem. Proszę, abyś wziął to pod rozwagę i zastanowił się nad tym, czy nie lepiej przez pół roku ścisnąć poślady, ogarność to co musisz zrobić, aby załapać się do pracy w branży którą studiowałeś i przez pół roku dzień w dzień, minimum dwie bite godziny z pełną koncentracją (oraz 6-8 godzin w weekendy) ogarnął to, co musisz się nauczyć czy odświeżyć. Potem, zacznij szukać pracy (broń Cię o Wielki i Nieskończenie Miłościwy Latający Potworze Spagetti) nie rzucaj pracy, dopóki nie będziesz miał następnej! Z mojego doświadczenia wiem, że to jeden z największych błędów, jakie możesz popełnić w życiu (ucz się na błędach innych) i nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie mogą być konsekwencje takiego działania. Zrobisz, jak chcesz, ale naprawdę, przemyśl to na chłodno, bez emocji.
  22. I tak i nie. Samoocena nie bierze się z powietrza. Zdrowa samoocena, to nie odgrywanie "pseudo alfy" (czyli tak naprawdę agresywnego beciaka). Zdrowa samoocenę buduje się poprzez zaufanie do swoich możliwości i do swojego umysłu. Osiąga się to, m.in. przez działanie, dzięki zauważalnym postępom oraz zauważalnym wynikom działań. Dlatego akurat siłownia czy budowanie kariery może znacząco ułatwić budowanie zdrowej samooceny - może, ale nie musi, gdyż wiele zależy od tego, dlaczego podejmujemy dane działanie. Wiele zależy od samej motywacji - jeżeli ktoś idzie na siłownię po to, aby nabrać masy bo che "zamoczyć" to zawsze będzie miał kiepską samoocenę, gdyż jego motywacją jest zasypanie "braku". Jeżeli natomiast podejmuje trud (siłownia, praca, cokolwiek..), dlatego, że chce doskonalić siebie (a nie dlatego, aby Kryśka uchyliła szparki) - to wysiłek nie pójdzie na marne, gdyż osiągnięte wyniki wpłyną na poprawę zaufania do siebie i dadzą dodatkowe paliwo do budowania siły własnego charakteru a tym samym do budowania zdrowej samooceny. Problemem jest zawsze start, a w zasadzie brak motywacji i energii aby zacząć i utrzymać działanie. Niestety, wielu mężczyzn marnotrawi energię i tu w 100% rację ma @mph25 - NoFap to podstawa, jazda na ręcznym to najgorsze co możesz w Twojej sytuacji robić, tracisz energię, którą mógłbyś "zainwestować" np. w biznes. BTW często "depresja" (depresja niezdiagnozowana przez lekarza i do tego gdy ktoś jedzie na ręcznym) to tak naprawdę zmęczenie organizmu ciągłym trzepaniem kapucyna. BTW, dlaczego zamiast skoncentrować się na swoim życiu, chcesz ładować się w układ z kobietą, która może zrujnować Ci całe życie - a przy Twoim obecnym podejściu: "mam małego ale chce zamoczyć - pomóżta" - masz prawie 100% szans na władowanie się w chory układ. Dlaczego po prostu nie ogarniesz "głowy" i nie zajmiesz się budowaniem własnego życia?
  23. Jeżeli chcesz nauczyć się i zrozumieć matematykę, to polecam polską edycję książki Dexter, Booth, Stroud - Engeenering Mathematics, polskie wydanie pod nazwą "Matematyka od zera dla inżyniera". Nie wiem, jaka jest jakość polskiego tłumaczenia (słyszałem, że tłumaczenie jest niezłe), ale jeżeli chodzi o wersję oryginalną, to jest to jedna z imho najlepszych książek do nauki matematyki - program przerabiany jest małymi sekcjami od samego początku (liczby, kolejność wykonywania działań) po tematy zaawansowane - do matury zapewne wystarczy pierwsza część (około 350 stron), bardzo dużo przykładów i ćwiczeń oraz bardzo jasno wszystko omówione (w wersji angielskiej). Nie wiem, w jakim stopniu materiał pokrywa się z materiałem w polskich szkołach - to musiałbyś sprawdzić sam.
  24. Nie, nie żałuję niewykorzystanych okazji podrywu, bo w zasadzie nie ma czego. To, czego żałuję to tego, że straciłem sporo czasu na uganianie się za dziewczynami, czasu, którego nie da się odzyskać, tylko dla chwili emocjonalnego "zakochania" w "tej innej niż wszystkie", która po zakończeniu maskarady okazywała się dokładnie takim samym klonem, posiadającym dokładnie takie same reakcje i mechanizmy, jak każda inna - "obudowa i podzespoły może trochę inne, ale niestety ten sam system operacyjny" Żałuję, również tego, że ignorowałem czerwone flagi, których każda miała sporo - tylko dla tego, że wydawało mi się, że ta "myszka" jednak coś do mnie czuje - owszem, zapewne czuła, do momentu pojawienia się lepiej rokującego samca. Żałuję tego, gdyż zdaję sobie, że energia przekierowana na inne sfery mojego życia w okresie mojej młodości, wpłynęła by na to, że obecnie znajdował bym się w zdecydowanie lepszej sytuacji.
  25. Paul L. Williams - "Watykan zdemaskowany Mafia, zbrodnie, pieniądze", bardzo ciekawa lektura poparta przeprowadzonym śledztwem, odnośnie historii, która jest przez mainstream wybielana. Mariusz Agnosiewicz - "Kryminalne dzieje papiestwa" - kolejna książka rzucająca światło na zakłamaną historie prezentowaną w mediach. Mariusz Agnosiewicz - "Heretyckie dziedzictwo Europy" - niekonwencjonalny a zarazem bardzo ciekawy wykład odnośnie prawdziwego dziedzictwa europy Myślę, że to bardzo ciekawe pozycje, które odkłamują mainstream i powinny Cię zaciekawić i być może zmusić do myślenia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.