Skocz do zawartości

deleteduser163

Starszy Użytkownik
  • Postów

    367
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser163

  1. Hmm, czy uważam cechy typowo kobiece jako słabość? Może nie do końca to jest tak. Tak jak pisałam, znam dziewczyny, które mają w 100% kobiecy charakter, a są bardzo inteligentne i utalentowane. Tak samo, jak typowych facetów o bardzo płytkich zainteresowaniach. I na odwrót. Ale z drugiej strony, wiadomo, że to co od nas jest inne, może czasem irytować. Np. nie lubię zbytnio długiego chodzenia po galeriach, przeważnie od razu wiem co mi sie podoba i to kupuję. A niektóre moje koleżanki to uwielbiają. Co mnie czasem męczy, ale też nie oznacza to, że tym pogardzam w jakiś sposób. Męczą mnie też rozmowy o dzieciach, plotki. Na całe szczęście z moimi (co prawda nielicznymi) znajomymi, możemy pogadać o wszystkim Z drugiej strony, istnieją tez cechy typowo kobiece, których nie mam, a chciałabym mieć. Męczy mnie czasem to, że z natury jestem raczej introwertyczką, że nie mam takiego "flow", przy zawieraniu nowych znajomości, jak niektóre moje koleżanki. Że nie jestem tak wygadana, jak większość kobiet. Tzn. potrafię być jeśli kogoś bliżej poznam, ale nie otwieram się do ludzi tak bardzo jak bym chciała. A to przydatna cecha i myślę, że seksowna dla wielu facetów, bo sami są zazwyczaj mniej wygadani od kobiet. Ciągła paplanina też wiadomo, że może być męcząca, ale chodzi mi bardziej o taką otwartość, umiejętność rozmowy z każdym. Ja jej niestety nie mam. Dogaduje się jedynie z pewnymi osobami. Czy uważam się w ten sposób za wyjątkową? Nie, uważam że to przydatna umiejętność i typowo kobiecą zaletę. Najlepiej dogadywałam się z moimi dwoma ex, którzy z kolei mieli wiele cech kobiecych, jak choćby otwartość czy to, że byli wygadani, o ironio. Jeśli chodzi o wady, to wydaje mi się, że nie mam też za wysoko rozwiniętej empatii do wielu ludzi. Choć raczej jestem wrażliwą osobą, ale czasem udaję współczucie, bo tak wypada, np. na pogrzebach osób, które nie były mi bardzo bliskie. Co do zalet, uważam że też pewne posiadam, natomiast piszę tu o wadach, bo zdaje sobie sprawę, że pewne z nich fajnie byłoby wyeliminować. Tyle, że pewnie nie wszystkie się da Ale to temat rzeka, ludzie w tym ja, mają często bardzo złożony charakter Link do testu na płeć płci, który robiłam, jeden z moich zdaniem bardziej obiektywnych. Mnie wyszło chyba 58% cech męskich. https://www.idrlabs.com/pl/wspolrzedne-plci/test.php
  2. No cóż, rozszyfrowałeś mnie...Jestem atencjuszką, a jednym z przejawów mojej atencji jest chęć stania się wręcz mężczyzną! Chyba zacznę chodzić częściej na te długie zakupy po galeriach, bo może faktycznie ludzie będą brali mnie za atencjuszkę...W końcu wszystkie kobiety są takie same i każda lubi to samo A tak na serio - nie uważam, żeby płeć mózgu, czy genetyczna płeć miała cokolwiek do wyjątkowości. Znam dziewczyny, które mają w 100% kobiecy charakter, a są np. utalentowane w jakiejś dziedzinie. To właśnie czyni człowieka wyjątkowym, a nie płeć, czy upodobania Pytanie jest o zupełnie coś innego.
  3. Coś w tym jest, wydaje mi się, że do dzisiaj... Też nie wierzę w horoskopy, ale warunki klimatyczne i tryb życia w ciąży i po narodzeniu dziecka, na pewno mają jakiś wpływ. Wiadomo - zimą statystycznie ruchu jest mniej, więcej trybu siedzącego, a wiosną, czy latem taka matka więcej spaceruje. Kiedyś czytałam, że umiarkowana aktywność w ciązy, jak spacery, jest wskazana, o ile oczywiście ciąża nie jest zagrożona. No i odżywianie się - przeważnie zimą jemy cięższe posiłki, bardziej tłuste, latem więcej sałatek, warzyw, owoców. Są osoby, które oczywiście odżywiaja się zdrowo przez cały rok, ale jednak większość osób zjada więcej witamin w porach wiosennych i letnich. Poza tym znaczenie ma też to, czy dziecko urodziło się na początku, czy na końcu roku. Założmy, że jedno urodziło się w styczniu, a drugie w grudniu tego samego roku. Dla małego dziecka cały rok to bardzo dużo, więc automatycznie osoby urodzone na początku roku mają większe szanse na przyswojenie wiedzy w szkole. Później wiadomo, że ta różniaca się zaciera, jednak dzieci urodzone w pierwszych miesiacach roku mają ogólnie łatwiej na starcie. Czytałam też, że wpływ ma to, czy dziecko jest najmłodsze, czy najstarsze z rodzeństwa. Najstarsze są statystycznie inteligentniejsze. Ale jak wiadomo, jest dużo odstępstw od tej zasady, więc tez nie ma co uogólniać.
  4. A moją sygnaturę ma Amadeus Mozart. Więcej sławnych osób nie znalazłam z Blue Cosmic Storm, ale z innymi kombinacjami Blue Storm, całkiem sporo: Jim Carrey, Blue Magnetic Storm Ernest Hemingway, Blue Lunar Storm Anais Nin, Blue Electric Storm Jim Henson, Blue Self-Existing Storm Keith Richards, Blue Overtone Storm (portal) Drake, Blue Rhythmic Storm Muhammad Ali, Blue Resonant Storm Jackie Chan, Blue Galactic Storm Princess Di, Blue Solar Storm Peter Dinklage, Blue Planetary Storm Lewis Carroll, Blue Spectral Storm Brad Pitt, Blue Crystal Storm Wolfgang Amadeus Mozart, Blue Cosmic Storm (portal)
  5. Generalnie warto, ale tylko wtedy kiedy człowiek jest wystarczająco silny psychicznie, żeby ja unieść. Kiedy nie jest (a tak bywa nawet przejściowo), wtedy prawda może go nawet zniszczyć, może tą prawdę ocenić jako sytuację bez wyjścia i się załamać. Jeśli nie jesteśmy gotowi na prawdę, ale coś przeczuwamy, to czasami lepiej jej nie drążyć, ale zaufać intuicji i wycofać się z jakiejś sytuacji. Więc wg mnie, to nie jest takie zero jedynkowe i zależy od sytuacji. Czy np. wszyscy bylibyśmy w stanie unieść to, co naprawdę inni o nas myślą i czytać im w myślach? Sądzę, że wiele osób nie. Poza tym - ważne jest też czy samo poznanie prawdy sprawi, że będziemy mieli świadomość jej przyczyn, że to np. z osobą X jest coś nie tak, a nie z nami. Albo, że pewne cechy w nas są możliwe do zmiany, lub z danej sytuacji istnieje jakieś wyjście. Żeby być gotowym na poznanie prawdy, potrzeba często samoświadomości i siły psychicznej. Ale ogólnie, to prawda pozwala nam wyciagać wnioski z tego co zrobiliśmy dobrze, lub źle, albo odkryć różne fakty odnośnie innych ludzi, więc najczęściej tylko jej poznanie może prowadzić do wprowadzenia zmian w życiu.
  6. Kin 39_ Blue Cosmic Storm - zrobiłam z ciekawości, ale nie wierzę w horoskopy. Zresztą gdybym wierzyła, to nie wiem co miałabym o sobie samej mysleć, sądząc po tym, że urodziłam się w tym samym dniu, co Adolf Hitler
  7. Wg mnie nie można dać się wykorzystywać, ale....czasami pomóc bezinteresownie, można, owszem. Ale jeśli osoba, której się pomogło nie okaże wdzięczności, lub też nie pomoże mnie kolejnym razem (choć mogłaby), wtedy już wiadomo, że nie warto. Czasem ludzie bywają niewdzięczni, ale w psychologii potwierdzona jest też "reguła wzajemności". Co oznacza, że ludzie statystycznie chętniej ci pomogą, jeśli ty pomogłeś im wcześniej. Dlatego warto ją stosować np. w pracy. A przynajmniej zastosować pierwszym razem i zobaczyć jak później taka osoba się zachowa. Ale z drugiej strony, badania udowodniły też, że kiedy to my prosimy o pomoc, nawet w prozaicznej sprawie, to ta osoba, która nam pomogła (np. pożyczyła długopis) bardziej nas polubi na starcie. Dzieje się tak dlatego, że ludzie lubią być konsekwentni w swoich działaniach i kiedy coś dla nas zrobią, to zaszufladkują nas jako tę osobę, której chcieli pomóc, a więc są jej przychylni. No i poza tym wzrasta ich ego, że mogli w czymś pomóc i im zaufaliśmy, skoro to właśnie ich poprosiliśmy o coś. Chcąc nie chcąc, człowiek jest zwierzęciem stadnym, więc pomaganie sobie nawzajem, jest w pewnym sensie sposobem żeby przetrwać. Jednak z drugiej strony, wiadomo też, że nikt nie szacuje osób, które pozwalają się wykorzystywać, a ludzie często nawet podświadomie próbują przekraczać granice, to taki swojego rodzaju test, kto się da, a kto nie.
  8. Właściwie, to pytam z czystej ciekawości, czy to pociągające, czy może wręcz przeciwnie, bo mój facet lubi mnie taką, jaką jestem, a przynajmniej tak się wydaje. Co mam na myśli "o męskiej płci mózgu" zaraz wyjaśniam, bo tytuł tematu na pierwszy rzut oka może się wydawać dość dziwny Jestem hetero, lubię nosić sukienki, ubierać się dziewczęco itd. Jednak - słyszałam od kilku osób w swoim życiu, że jestem osobą zdecydowaną, wiedzącą czego chce itd. itp., a dwie osoby (mój tata i ex), że mam wręcz bardziej męski charakter niż kobiecy. Porozumiewam się z ludźmi bezpośrednio, nie robię dram, nie lubię robić długich zakupów i plotkować tylko o kosmetykach, pomimo, że jednocześnie o siebie dbam, ale to zwyczajnie mnie męczy. Może i wydawałoby się to zaletami... Ale z drugiej strony - lubię być samodzielna, chyba czasami aż za bardzo, jak na kobietę. Rzadko proszę o pomoc w czymkolwiek, bo uważam że często to przejaw słabości. Lubię adrenalinę, oglądanie horrorów, czy wyzwania. Jestem introwertyczką i jeśli nie znam kogoś dobrze, nie mówię zbyt wiele. Czasem zdarzało mi się nawet udawać trochę nieporadną, żeby zyskać w oczach faceta, który mi się podobał i widziałam, że przynosiło to zasadniczo dobry skutek. Z drugiej strony, było to głupie, bo i tak prawda o czyimś charakterze prędzej, czy później wyjdzie na jaw. Robiłam nawet z ciekawości kilka testów na płeć mózgu i co samą mnie zdziwiło, a może nawet trochę zaniepokoilo, wychodziła mi zwykle przewaga cech męskich. A wy? Jak postrzegacie takie kobiety? Są dla was odpychające, bo zbyt podobne do was, nawet jeśli wyglądają kobieco i dbają o siebie, czy może wręcz przeciwnie? Może właśnie te "wady" postrzegane jako typowo kobiece są właśnie pociągające w jakiś sposób, bo odmienne od waszych?
  9. No właśnie, tym razem niestety nie przyszło, choć zazwyczaj wyciszam telefon, zresztą tego dnia byłam tak zmęczona, że zasnęłam jak zabita... Jak widać skleroza jednak czasem boli
  10. Wiem, że to może głupota, ale aż muszę się wygadać Wzięłam specjalnie wolne, bo ostatnio mam problemy ze snem. Niby się niczym nie stresuje itd., ale tak po prostu miewam i ostatnio chodziłam do pracy nieprzytomna. I rano budzi mnie seria telefonów. Dopiero przy któryms podniosłam słuchawkę. Okazało się, że to koleżanka z pracy z pytaniem, czy dostałam wczoraj jej fakturę i dzwoniła od 07.30 do 09.30, 7 razy. Jak się okazało nie było to wcale pilne, tylko jej się przypomniało, że chyba wczoraj ją odbierałam (faktura nie przyszła wcale). Dla takich ludzi jak ona, powinno być specjalne miejsce w piekle...
  11. Też miałam kiedyś częste poczucie winy, ale do czasu. Do czasu aż zdałam sobie sprawę, że wielu ludzi chciało w różny sposób wykorzystać mnie dla własnych korzyści i zazdrościło mi tego co mam np. rozsiewając nieprawdziwe plotki ("koleżanki" np. z pracy). Dlatego, w pewnym momencie doszłam do wniosku, że może to i szlachetne, ale nie warto być "Matką Teresą" starającą się dla wszystkich i wiecznie czującą się winną, bo się to zwyczajnie nie opłaca. Nie opłaca się, bo i nawet nie wiesz ile osób, którym gorzej się powodzi, nie widzi wcale tego, ile włożyłaś w to pracy, żeby Tobie żyło się lepiej i w duchu wolałoby żebyś nie miała więcej od nich. A jeśli komuś się po prostu udało i jest np. synem/ córką bogatych rodziców? Jego prawo, tak działa świat, nie jest w 100% sprawiedliwy. I jego zasługa, że potrafił to później dobrze wykorzystać, nie przegrywając np. w kasynie, czy nie inwestując w nieodpowiedni sposób, bo łatwo wbrew pozorom szybko stracić nawet i spore sumy pieniędzy. Warto pomagać tym, którzy na to zasługują, lubimy ich, albo mamy z tego jakąś korzyść. A poza tym, najlepiej troszczyć się o siebie i swoich najbliższych. Pani na poczcie, sama wybrała sobie taki zawód. Tak naprawdę to mnóstwo ludzi mogłoby więcej osiągnąć, gdyby podjęli inne decyzje, więcej się kształcili, wyjechali za granicę itd. Więc to był tylko i wyłącznie ICH wybór, w większości przypadków. Nie ma ich co więc żałować, jest to zawód, który sami wybrali, nikt ich do niego nie przymusił. W 90% każdy jest kowalem swojego losu. Być może, to co piszę wydaje się nieco egoistyczne, ale tylko z takim podejściem masz szansę nie dać się zdeptać, nie życ z ciągłym poczuciem winy. Warto współczuć tym, którzy naprawdę nie mają wpływu na swój los, np. ludziom kalekim nie z własnej winy, czy chorym, choć bardziej na zasadzie refleksji, bo i tak ich losu nie zmienisz. Reszta ma to, co wybrała, bo możliwości w życiu jest wiele, jak choćby wyjazd do innego kraju, czy wybór innego zawodu.
  12. Wreszcie doczekaliśmy takich czasów, kiedy zdrowa sylwetka, ani zbyt szczupła, ani zbyt, jak to się ładnie mówi "puszysta", tylko o prawidłowej wadze jest w cenie. I co się stało? I zaraz pojawił się ten cały "body positive", który pokazuje, że jednak grube jest fajne, niszcząc to do czego doszliśmy. No bo w końcu w czasach, dajmy na to baroku, czy nawet te 100 lat temu, ludzie nie interesowali się zbytnio zdrowym odżywianiem, jedli tłusto i niezdrowo (jeśli mowa tu o Europie), panowała bieda, więc taka "zdrowa" kobieta, była uznawana za zamożną z pokaźnym posagiem. W końcu przecież chudy, oznaczał zapewne biedaka, lub w przypadku osoby młodej, jakąś sierotę. Ewentualnie kogoś chorego np. na galopujące suchoty. Ale kiedy po wojnie świat się jako tako odbudował i jedzenia rzadko komu brakowało, to już w latach 60-tych ( już wtedy, bo zaczęło się od niejakiej Twigggi) zaczęto popadać w drugą skrajność, czyli przesadną chudość, co trwało następne kilkadziesiąt lat. No i teraz wreszcie, doszliśmy do tego, że propagujemy, to co zdrowe. Co bardzo się niektórym nie podoba, bo ciężko się do tego co zdrowe przyczepić, więc taki ruch jak body positive musiał powstać żeby powstała "równowaga", wg tych właśnie osób. W końcu za dobrze być nie może, no nie? I żeby nie było - nie uważam wcale przy tym, że należy się wyśmiewać z otyłych osób. To nie prowadzi do niczego dobrego, zresztą nie wiemy przecież czy to ich wina, czy np. jakiejś choroby. Natomiast - stanowcza część z nich, wcale nie jest chora np. na cukrzyce i przy odrobinie silnej woli, może schudnąć. Stawianie więc ich za wzór, jest szkodliwe, bo generuje ryzyko naśladowania ich przez niektóre osoby. Na całe szczęście raczej w małym procencie, bo mimo wszystko mało kto chce mieć nadwagę, za to nie trudno się domyśleć, że pewnie za to odbiera to motywację osobom, które powinny schudnąć, ale przez ten ruch mogą pomyśleć, że wszystko jest z nimi ok, więc po co. Lepiej pośmiać się ze szczupłych, to jest w końcu łatwiejsze, niż dieta i ćwiczenia, a i jak podnosi samoocenę. Także tolerancja jest jak najbardziej dobra moim zdaniem, natomiast propagowanie złych nawyków, już nie. Choć "ludzie władzy" niekoniecznie chcą żeby ludzie byli zbyt piękni, mądrzy etc., bo istnieje wtedy większe prawdopodobieństwo, że ileś tam osób z nich, będzie chciało zająć ich miejsce, Lepiej hodować przeciętniaków, niezbyt mądrych, niezbyt zdrowych, przecież jak długo nie pożyją, to ZUS nie będzie im musiał długo płacić. Także takie ruchy są władzy na rękę, jak i propagowanie reklam niezdrowych produktów itd. Teraz trochę się to zmienia, ale nie dzięki władzy, a zwykłym ludziom propagującym te trendy. Bo jej akurat, nie jest to natomiast zbytnio na rękę.
  13. Tak jak w pytaniu - taka myśl mnie ostatnio naszła. A to dlatego, że ostatnio mój luby, takiego foszka strzelił, a to dlatego z kolei, że znajomy także. Nie żebym ich za to winiła, co to to nie. Bo sama czasem unoszę się dumą. Jednak - utarło się powszechnie przekonanie, że foszki, czy też poważniejsze fochy, są specjalnością nas kobiet. A wy, łatwo unosicie się honorem? Tak z ręką za sercu odpowiedzcie. PS. Temat nie ma na celu ataku jakiejkolwiek płci pod tym względem, jednak jak powszechnie wiadomo, różnimy się od siebie. A ja, jako osoba interesująca się nieco psychologią, dumałam ostatnio sobie nad tym, czy mężczyźni również często się obrażają - czasem o błahe rzeczy, w stylu np. wasza partnerka nie ma dla was czasu, kiedy wy tego chcecie, nie odpisze wam od razu, ale po kilku godzinach etc. A może jednak rozwiązują swoje problemy, inaczej, prościej, walą kawę na ławę? Wiadomo, zależy to głównie od człowieka, jednak tak jak pisałam wyżej, od płci również w jakimś stopniu, pewne cechy zależą. Jak w takich sytuacjach reagujecie, kiedy wiecie, że może niekoniecznie macie "prawo" się obrazić, ale jednak czujecie się nieco urażeni czyjąś odmową, brakiem czasu? Liczę na szczere odpowiedzi i rezerwatek i braci
  14. Nie będę Cię pocieszać, że wygląd nie ma znaczenia. Bo ma. Szczególnie u nas kobiet. Mogłabym Ci też napisać "zaakceptuj siebie". No właśnie, tyle że jak wiadomo, nie zawsze jest to proste. Ale prawda jest taka, może trochę brutalna, że: jeśli nic nie zmienisz, nic się nie zmieni. Skoro nie masz powodzenia, można przypuszczać, że faktycznie urodą nie grzeszysz. Jednak....można wiele rzeczy zmienić. Znam delikatnie mówiąc kobiety kontrowersyjnej urody, które jednak kogoś mają. Tylko, że one znalazły sposób na to, żeby i tak swoim urokiem osobistym przyciągać ludzi do siebie - i nie, nie chodzi o taki urok osobisty, żeby być krótko mówiąc łatwą Sama kiedyś jako nastolatka czułam się brzydkim kaczątkiem, później się to zmieniło, jednak wymagało nieco wysiłku. Wg mnie, przede wszystkim powinnaś zainwestować w rozwój osobisty. Sama się tym interesuje od pewnego czasu i dzięki temu staje się powoli lepszą osobą. To temat rzeka, ale nauczy Cię akceptacji siebie, wykorzystania swojego potencjału, pewności siebie, tego jak walczyć ze swoimi wadami. U Ciebie jednak myślę, że kluczowe byłoby zadbanie o swoją pewność sobie i podniesienie swojej atrakcyjności, nie tylko fizycznej. A jeśli chodzi o samą fizyczność, to nie chodzi oczywiście o to żebyś teraz wpadła w wir operacji plastycznych. Jednak drobne poprawki urody mogą zdziałać naprawdę wiele. Warto też doradzić się jakiejś osoby, która dobrze się na tym zna, jak się malować, ubierać itd. Po drugie - znajdź sobie jakąś pasję. Z pewnością jesteś w czymś dobra, może to być gra w szachy, warcaby, pisanie wierszy, śpiewanie, granie na instrumencie itd. Wtedy zacznij obracać się wśród takiego kręgu osób. Sama zapisałam się właśnie do klubu warcabowego tak btw i już na pierwszym spotkaniu poznałam kilka ciekawych osób. Może obracasz się w kręgach osób, których interesuje tylko zewnętrze, ale uwierz, że jest też mnóstwo takich, którzy nie patrzą jedynie na wygląd. Stwarzaj sobie jak najwięcej okazji do przebywania z takimi osobami. Oczywiście i dla takich bardziej ambitnych osób wygląd ma znaczenie, jednak nie tylko to jest dla nich ważne. Ja również tą sferę nieco zaniedbywałam, ale teraz obiecałam sobie, że będę w to co jestem dobra, inwestować jak najwięcej czasu. Krótko mówiąc myślę, że kluczowe byłoby zadbanie o Twoją pewność sobie i podniesienie swojej atrakcyjności, nie tylko fizycznej, ale na różnych płaszczyznach, ciągła praca nad sobą. Powodzenia
  15. Najlepiej po prostu być sobą. Kłótnie z reguły do niczego dobrego nie prowadzą i lepiej ich unikać (choć oczywiście nie zawsze się da), ale jednocześnie gierki typu "poczekaj aż zje i się nie odzywaj" są jak dla mnie sztuczne. A tak btw, czytałam kiedyś, że wg badań, negocjacje właśnie podczas wspólnego obiadu przynoszą najlepsze rezultaty Dlatego warto zabrać np. kontrahenta na dobry obiad, jeśli chce się coś dla siebie ugrać.
  16. To prawda, że słowa mają moc, ale wcale nie mniejszą to jak się coś powie. Np. można na kogoś nawrzeszczeć "nie lubię kiedy ciągle się spóźniasz, następnym razem możesz mnie nie zastać!", a można to samo zdanie powiedzieć spokojnie, a nawet z uśmiechem, pół żartem pół serio, i już te same słowa mają inny wydźwięk. Większość ludzi niestety mówi to co im ślina na język przyniesie, a później dopiero żałują (albo nawet nie i nie widzą winy w sobie) tego co powiedzieli. A słowa zostają w pamięci na długo, nawet jeśli zostały wypowiedziane w nerwach. Medytacja pomaga bardziej panować nad sobą i żeby przemyśleć sobie co się powie. Nie praktykuję jej regularnie, ale kilka razy próbowałam i to prawda, że pomaga uporządkować myśli. Mało razy w życiu zdarzyło mi się na kogoś nawrzeszczeć, ale powiedzieć coś czego bym żałowała, niestety tak.
  17. Trzeba byłoby mieć duże kompleksy żeby tak do tego podchodzić... Ale to fakt, że sporo Polek odbiera Ukrainki jako zagrożenie i...odwrotnie. Zawsze, kiedy jest nadmiar kobiet w jakimś obszarze, to dochodzi do porównywania się, czy nawet nienawiści. A to zupełnie niepotrzebne, raczej jeśli już powinno być to większą motywacją do samodoskonalenia, ewentualnie olania tematu.
  18. Kto wie, może któregoś pięknego dnia zapuka do Twoich drzwi ten wymarzony Romeo na białym koniu. Ty przywitasz go niczym Julia na balkonie, on zaśpiewa ci serenadę i będziecie żyli długo i szczęśliwie, jako wyjątkowi przedstawiciele naszego gatunku, nieposiadający żadnych wad. Tylko pytanie, czy nie warto zacząć od siebie? Czy Julia na balkonie tylko wysłucha serenady, po czym wróci do siebie, bo nie będzie miała nic o tej serenadzie interesującego do powiedzenia. A tak na serio, ludzie są różni, ale ważne żeby wybierać tych właściwych i zacząć od siebie, od naprawiania tych wad, które wcześniej coś zepsuły. Tak było w moim przypadku, w dużej części to ja coś zepsułam, ale choć ostatecznie nam nie wyszło, w przyszłym związku ich już nie powtórzę. A przynajmniej tych poważniejszych błędów, bo drobne wady każdy jakieś tam posiada i albo druga strona je zaakceptuje, albo nie.
  19. Zacznijmy od tego, że wbrew pozorom i stereotypom, że każda baba jest taka sama (co wiele kobiet mówi też o facetach), jednak się one różnią, więc i gustują w różnych facetach. Jedna w typie pewnego siebie macho, który jeździ na motorze i nie ma problemów z wyrywaniem dziewczyn, druga w typie tajemniczego gościa jak z firmu "Zmierzch" (swoją drogą, mimo że tajemniczy faceci często są w moim guście, to nieznoszę tego filmu), a trzecia w typie pośrednim. Jeśli jesteś instrowertykiem z natury, to nie znaczy też, że nie możesz być pewny siebie. Tylko w inny sposób niż typowy samiec alfa z remizy. Można być pewnym siebie w samej rozmowie, mieć wiele do powiedzenia na różne tematy, jakieś ciekawe pasje. Wiele kobiet wiąże się ze spokojnym facetami i co więcej uważają ich za lepszy materiał na stały związek. Ale żeby na taką trafić, ważne jest przede wszystkim - jaki typ kobiety wybierasz jako swój "cel", czy jest to laska, która ma tonę makijażu na sobie i jej hobby to imprezy i hybrydy, a taka będzie wolała raczej przebojowego macho, czy zwyczajna dziewczynę, która ma widać, że ma trochę więcej w głowie. Mnóstwo spokojnych dziewczyn, również jest atrakcyjnych, tyle że nie noszą metrowych hybryd i 5 cm szpachli na twarzy. I jest duża szansa, że takie będą szukać kogoś podobnego do nich. Wiele moich koleżanek, ma właśnie spokojnych facetów, czy mężów i celowo w takim typie kogoś szukały. Inna sprawa, to miejsce gdzie szukasz dziewczyny. I to się bardzo wiąże właśnie z typem kobiet na jakie trafisz. Z reguły inne poznasz w klubie (choć ok i tam zdarzają się normalne, ale jest wielka szansa trafienia na typowa Karynę), a inną w bibliotece, czy w jakimś klubie zainteresowań np. artystycznym. Kiedyś sama byłam w klubie poetyckim i poznałam tak kilka świetnych osób, a z niektórymi mam kontakt do dziś . Zresztą nie musi być to klub akurat artystyczny, ale np. sportowy, czy związany z jakąkolwiek pasją, nauką języka obcego itd. W takim klubie łatwiej też zagadać, poznać się, zanim zaprosisz kogoś na kawę. Trzecia sprawa, to w jakim wieku jesteś. Tak jak faceci, kobiety też w wieku lat nastu czy 20-kikku gustują w samcach alfa, a później raczej szukają kogoś kto byłby materiałem na męża. Choć i tu odradzam celowania w Karyny, bo one owszem mogą szukać kogoś spokojnego i ustatkowanego, ale raczej po to, żeby ich utrzymywał, a nie z wielkiej miłości. Tak więc po pierwsze ważne jakiego typu szukasz, a po drugie gdzie szukasz, co wiąże się z punktem pierwszym, a po trzecie z wiekiem priorytety się zmieniają, jak i to jakiego partnera, czy partnerkę się poszukuje. Więc dziewczyna powyżej powiedzmy 26 roku życia, może celowa w trochę inny typ, niż 20- latka.
  20. Miałam na myśli ogólny przykład, że jedne sprawy mogą nas ograniczać przez nasze ułomności, co nie znaczy że jest tak że wszystkimi. Celowo podałam inny niż wiek, bo dotyczy to prawie wszystkiego.
  21. No w pewnym wieku wiadomo, że na pewne sprawy jest już za późno, ale nie o to mi chodzi... To, że za późno jest żeby w wieku 50 lat zostać np. sławnym piłkarzem, nie oznacza, że nie można zacząć rozkręcać swojego biznesu. To, że kobieta ma 160 i nie zostanie modelką wybiegową, nie oznacza, że nie może zostać np. gimnastyczką. Jedne ograniczenia nie hamują wszystkich. Hmmm, zgaduj dalej
  22. Ja uważam samorozwój przez większość zycia, za najlepszą drogę, jednak to nie oznacza to, że inni nie mogą mieć innego zdania Nie potrzebuję potwierdzenia, tak uważam i tyle, co nie oznacza, że jestem ciekawa poglądów innych, jako że natura ludzka w jakiś sposób mnie interesuje. Co do tego "księcia", już się napatoczył i sądzę, że warto poczekać, niż ładować się w byle co, ja nie żałuję. Może młodsi nigdy nie będziemy, ale czy człowiek, np. o kilka lat starszy, nie może być zdrowszy jeśli zdrowiej żyje? Czy nie może wyglądać lepiej? Jeśli nie porównywać 60-latka z 20-latkiem, to owszem, może. Jak to jest, że wiele osób. które wcale nie urodziły się w bogatych rodzinach do czegoś doszły, a przy tym mają super rodziny i są zdrowi? Kwestia szczęścia? Nie sądzę żeby tylko. Raczej ich samozaparcia i rozwijania się przez całe zycie, nie tylko w kwestii zawodowej, dbania o zdrowie, spokój ducha, rodzinę. Choć niektórym bardzo to uwiera, bo oni sami nie byli na tyle wytrwali, więc twierdzą, że im się "udało". Nie udało się, tylko kosztowało ich to masę samozaparcia. BTW, mnie samej często go brakuje, ale zdaje sobie z tego sprawę. A co słuchania racji większości, wkleję taki obrazek, z którym się w dużej części zgadzam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.