Skocz do zawartości

bogumil_h

Użytkownik
  • Postów

    45
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez bogumil_h

  1. W ubiegłym roku, gdy tylko "otworzyli lasy", to zacząłem się umawiać przez Tindera i/lub Sympatię czy randki na FB. Póki nie miałem fajnych fotek, to było umiarkowanie, ale nie beznadziejnie. Dobre zdjęcia w eleganckim outficie poprawiły statystykę. Od tego czasu spotkałem się z około 19 paniami. Z większością raz, z niektórymi dwa. W 66% to one urywały potem kontakt, w pozostałych przypadkach ja. Seksu było z tego z trzema i wtedy spotykaliśmy się kilka razy więcej. Raz zostałem wystawiony i pani się na spotkanie nie stawiła. Raz "poderwałem" babkę w pociągu. Jechałem wtedy na seks z inną. Miałem największy luz w życiu i pewnie dlatego udało mi się do niej skutecznie zagadać. Nie prowadzę dokładnych statystyk, ale tak na 10 zaczepionych na portalach 2-3 nie odpisują (na sympatii dużo więcej). 3-4 gadka się nie klei i naturalnie urywa. 3-4 się klei, ale się urywa, z resztą da radę się umówić. Niektóre chcą gadać przez telefon, ale jak na razie to się same w ten sposób eliminowały, bo mi się ich sposob mowiennia nie podobał. Statystyka z umówień wyżej. Mam 44 lata, więc celuję w 30+. Dzieci nie mam i nie planuję. Z portali najlepiej oceniam FB, potem Tinder, Sympatia zeszła na psy, a w Badoo miałem wrażenie, że są babki 2-3/10.
  2. Jedyne nad czym możesz popracować, to Ty. Z tego pieca już chleba nie będzie. Najwyżej zakalec.
  3. https://youtube.com/c/TheNaturalLifestyles Moim zdaniem skarbnica wiedzy.
  4. Szkoda życia na pracę z takimi ludźmi.
  5. Naliczyłem 9. Dwa LTR (w tym jedno małżeństwo), 1 FWB, a reszta to krótkie relacje, z których nic nie wyszło.
  6. No ja mam blisko 80 par, ale to też pewnie wynika z mojego targetu i miejsca zamieszkania. Natomiast z tych, z którymi rozmowa się odbywa, to tak średnio mam ochotę się nawet umówić.
  7. Pierwszy raz na portale randkowe udałem się zaraz po rozwodzie. Sympatia i Tinder. To było gdzieś w 2014. Na początku na Sympatii porażki na całej linii. Tinder u nas dopiero raczkował i szybko można było dojść do końca. Zmaczowało mnie z jedną panną, gadka, flow, spotkanie, sex. No ale jak szybko się zaczęło, tak szybko się skończyło. Wróciłem na Sympatie. Zrobiłem risercz w necie, dlaczego mi nie idzie, dobre zdjęcia, fajny opis i od razu babki same zaczęły pisać. Wszedłem w coś LTR FWB i trwało to kilka lat, ale gdy się skończyło, to niczym syn marnotrawny wróciłem. Zastosowałem tą samą metodę, ale odzewu nie było zbytniego. Z ciekawostek, to było kilka profili, które widziałem kilka lat wcześniej. Panie nawet zdjęć nie zaktualizowały. Na Tinderze niby spoko, pary, gadka, spotkanie, ale poza drugą randkę nie wyszedłem. Trafiły się dwie na chwilę dłużej, ale to są opowieści na osobne tematy (mam w planach). Ostatnio jestem znowu bardziej aktywny, ale rezultaty średnie. Maczy dużo, ale z żadną gadka się nie klei.
  8. To po prostu działa. Ja sam jestem z wyglądu przeciętny, ale jak się ubiorę w koszulę i marynarkę, to od razu jakoś tak zaczynają wzrokiem babki wodzić. Poza tym mocno rośnie moja pewność siebie, a i w sklepie obsługa jakoś milej się zachowuje. Polecam w tej kwestii książkę niejakiego mr Vintage.
  9. Dzieki Bracia. Czytam i jak na razie gość fajnie pisze.
  10. Dzięki Bracia za dobre słowo. Życie to nie jest film, trzeba otrzepać się z kurzu i iść dalej robić swoje. Dzięki Wam i wiedzy zawartej na tym forum, historiach tu opisanych, jest to o wiele prostsze.
  11. @zuckerfrei Szok i niedowierzanie. Z teściem w sumie nie gadałem, teściowa za to stanęła po mojej stronie, jeśli można to tak określić. Próbowała nawet jej "przemówić do rozumu", co na szczęście (z perspektywy czasu) się nie udało. Szwagierka ponad pół roku się do niej nie odzywała, jak nie lepiej. Z moją mamą nie podejmowałem tematu. Nie potrafiłem.
  12. Lidokaina. Tylko lekarza trzeba namówić, by receptę wypisał.
  13. No trochę, ale chodzi o przykład. Pewnie inne by się też znalazły.
  14. Tylko po to, by nie robić tego samego.
  15. Ahoj Bracia. Jestem tu z Wami od jakiegoś czasu, ale tak głębiej wchodzę w forum od niedawna. Czytam, wyciągam wnioski. Uczę się. Podzielę się z wami moją morską opowieścią. Osobę poznałem na ostatnim moich studiów. Poszliśmy z kumplem do klubu, a ona się tak ładnie uśmiechała. Zagadałem – imię jakieś masz? No i poszło. Zrobiło się z tego coś poważnego i było fajnie. Ja udałem się na morze, celem zarobienia na mieszkanie, a Osoba zdobywała edukację. Po kilku latach podjęliśmy decyzję o ślubie (ach ta presja społeczna i wgrany software), na szczęście na bąbelka presji nie było. Mi było dobrze, chałupa ogarnięta, rachunki popłacone, co roku jakieś fajne wakacje. Normalnie nuda. Aż tu nagle… Ja złamałem nogę na statku i trzeba było się wylizać. Osoba w tym czasie po chwilowej przerwie podjęła nowe zatrudnienie. Ja się wylizałem, wróciłem do roboty i życie toczyło się dalej. Niby tak samo, a jednak coś było nie halo. Osoba zawsze była ambitna, ale zostawanie po godzinach mi się nie podobało. Niby pół godziny czy godzina nie powinna mi robić, no ale robiła. Jak była w robocie, to do niej nie wydzwaniałem, ale już po, to i owszem i często się dodzwonić nie mogłem. Pierwsza czerwona lampka, której nie zauważyłem. Od czasu, do czasu pojawiać się zaczęły wyjścia z ludźmi z pracy „na piwo”. Raz na 3 tyg., raz na miesiąc. Myślę sobie – normalne. Sex nigdy nie był rewelacyjny (ale to stwierdziłem już po rozstaniu), no ale był coraz rzadziej, aż w końcu zanikł. Tu na swoją obronę mam fakt, że Osoba na coś się w tym samym czasie zaczęła leczyć, no i był kategoryczny zakaz poczęcia potomka ze względu na możliwe powikłania. Dobre alibi. Z roboty wracała zmęczona, późny obiad lub kolacja, coś w tv i zasypiała na kanapie. Kumpela wzięła mnie kiedyś na stronę, że coś jest nie halo, po pierwsze ja wyglądałem na sfrustrowanego, a po drugie Osoba unikała dotychczasowej ekipy i wspólnych wyjść, gdy mnie nie było. Tu nie trzeba być światowej sławy matematykiem, by dodać dwa do dwóch. Nawet nie zaprzeczała. Ja naiwny chciałem to naprawiać, ale na pierwszej wizycie u terapeuty, gdy zobaczyłem ten wzrok, to wiedziałem, że jest już pozamiatane. Rozwód nastąpił na moich zasadach. Ot życie. Poczułem się jak pilot samolotu, w którym nagle wszystko zgasło, bez żadnego ostrzeżenia, komunikatu o błędzie. Udało się wylądować, mocno poobijanym, ale długo, bardzo długo nie mogłem dojść do tego co i dlaczego się stało. Osoba, która nie potrafiła przynieść z roboty ryzy papieru do drukarki, odjaniepawliła taki numer. Zastanawiałem się, co robiłem źle i do niedawna odpowiedziałbym – nic. Do niedawna. Im więcej czytam to forum, im szerzej otwieram oczy, tym bardziej wiem, że wszystko. Duże zasoby, spokojne życie, niewiele problemów. Nuda. Myśmy się nawet nigdy nie pokłócili. Emocje jak na rybach. W basenie. Kilka lat minęło, ja w tym czasie kręciłem się niczym gówno w przeręblu. Kilka kobiet się przez ten czas pojawiło, kilka ciekawych przypadków do opisania. Przyszedł czas by obrać właściwy kurs. Zdravim
  16. bogumil_h

    Ahoj

    Ahoj Bracia. Na forum trafiłem już jakiś czas temu, ale nie pamiętam jak. Trochę poczytałem, lecz jeszcze wiele dużo jest nieodkrytego. Mam 44 lata i mieszkam prawie nad morzem. Jestem "emerytowanym" marynarzem, a teraz zajmuję się zupełnie czym innym. W wolnych chwilach żeglarz szuwarowo-bagienny, wirtualny pilot i prawdziwy domowy kucharz. Wciąż czuję pociąg do motoryzacji, choć ta elektryczna mnie nie przekonuje. Mówią, że pierwszy mąż jest jak naleśnik - trzeba wyrzucić. Zatem jestem naleśnikiem. Zdravim Bogumił (imię zmienione)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.