Skocz do zawartości

ShadyMagnus

Użytkownik
  • Postów

    35
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    234.00 PLN 

Treść opublikowana przez ShadyMagnus

  1. W moim przypadku odstawienie cukru było częścią zmiany diety. Odstawienie rozumiałem jako całkowite wywalenie nienaturalnych cukrów. Ziemniaki, owoce zostały w diecie w normalnych ilościach, chleb zamieniłem na ciemny / razowy. Restrykcyjne podejście na poziomie zero wyjątków utrzymywałem przez jakieś dwa lata. Wnioski: piękne to doznanie kiedy potrafisz po smaku odróżnić jedną wodę mineralną od drugiej, rozsmakowałem się w gorzkich smakach, co lepsze otworzylem się na jedzenie produktów które wcześniej nie smakowały. Zastosowałem taką dietę z dnia na dzień, nie kusiło mnie słodkie wcale. Ludzie mnie kusili "ale weź, trochę ci nie zaszkodzi", bez problemu mówiłem że nie. Skutków odstawiennych zero. Czy lepiej się czułem? Trudno powiedzieć, bardziej przekonanie że potrafię się obejść bez smakołyków. Czemu znów wprowadziłem słodkie przekąski do diety? Formuła się wyczerpała, do tego widziałem że mam kontrolę nad tym. Teraz coś o czym nikt chyba nie pisał w tym wątku - po takim detoksie słodycze są za słodkie. Nawet domowe ciasta, dla siebie musiałbym robić przepisy z dużo mniejszą ilością cukru żeby smakowało, nie było przesłodzone. Jakieś "normalne" czekolady to mnie dosłownie mdlą, także niejako popsułem sobie smak, heh.
  2. Jakiekolwiek kierowanie się dobrem dziecka kończy się, gdy zostają wniesione papiery o rozwód. Tutaj skrajny przypadek, tej babie ani przez minutę życia tego dziecka nie zależało na dobru tej dziewczynki. Ton wypowiedzi ohydny "zawiozłam NAWET męża do kliniki niepłodności", no po prostu byłaby w stanie powiedzieć, że "urodziła niepełnowartościowy produkt przez chłopa i ona będzie gościa teraz prześladować za to". Długo się zastanawiałem czy to tak w ogóle napisać, czy niezbyt mocny tekst ale tak odbieram postawę tej "matki", to już nawet nie jest blackpill.
  3. Biegałem pierwszy raz od nie pamiętam kiedy. 13 minut truchtu, dłuższa przerwa na złapanie oddechu - ćwiczenia na świeżym powietrzu, powrotne 13 minut truchtu, łącznie 3,5 km. Największy kryzys był po kilku minutach, potem jakoś tętno się ustabilizowało i złapałem rytm, taka prosta aktywność a dała mi dużo radochy.
  4. Brzmi jak kolejna "zachęta" do zmniejszenia ruchu samochodowego wewnątrz miast, kolejny krok po zbanowaniu wjazdu starym dieslom do centrów i tym podobnych zabiegach.
  5. Ci rentierzy to wpadają na coraz lepsze pomysły jak zarabiać na wynajmie, tu metoda "na współzakredytowanego beciaka". Książkowy przykład owinięcia faceta wokół palca, wszystko w co gość mógł wdepnąć to wdepnął, to jedyne co z tej historii jest do przyswojenia. Szkoda więcej czasu na rozmyślanie o takiej patologii.
  6. Wiele się mówi o tym, jak szkodliwa jest pornografia dla facetów bo to właśnie ci faceci którzy mieli z tym problem o tym rozmawiają. Rozmawiają, gdyż dotarli do wniosków że to im przeszkadza. Czy kobiety dochodzą do wniosku że mają za dużo dopaminy w życiu?
  7. Jakoś to tak ze mną jest, że jak pojawia się coś nowego na tym kanale to tematyka dotyczy tego, na co poświęciłem ostatnio trochę czasu. Tym razem o tym, jak istotna jest semantyka - oczekiwania, pragnienia, żądze, czym jest radość, spełnienie. Jest też o obawach, taoizm, buddyzm, jak panować nad tym co się pojawia w głowie, zamiast być przez to kontrolowanym. Do tego o działaniu, sprawczości. Do tego co jest powiedziane na filmie o działaniu dodam od siebie coś co nie jest powiedziane tam wprost - brak działania, brak sprawczości niszczy mężczyznę. Dłuższy okres takiej niemocy to psychika zamienia się w płonące zgliszcza.
  8. Moja uwagę przykuło stwierdzenie, że więcej "edgingu" = większy zjazd testosteronu. Naukowcy potwierdzili moje chłopskie myślenie od którego zacząłem przygodę z fapem. Nie akceptowałem wizji tego, że kiedykolwiek miałbym być władczy, dominacyjny wobec dziewczyn, nie chciałem być agresywnym byczkiem, wiecie partnerstwo, szacunek i takie tam bla bla. Wymyśliłem sobie że fap to dobry sposób na uniknięcie tego przez zbicie testosteronu. Starałem się unikać popadnięcia w jakiekolwiek uzależnienie to na ironię wpadłem, pomógł fakt że w przestrzeni publicznej nie stawia się masturbacji w jednym rzędzie z innymi uzależnieniami. Weszła racjonalizacja że i tak nie mam dostępu do seksu, to fap jest ok. Z czasem działo się to co każdy tu potwierdzi - zjazd nastroju, chroniczne zmęczenie, nikt nie wiedział dlaczego, przecież pan jest zdrowy. Trochę sam, trochę z pomocą internetu obstawiłem że to to, ale to dopiero był początek. Dużo czasu potrzebowałem na zdobycie jakiejkolwiek kontroli nad tym, składała się na to śladowa ilość sukcesów w relacjach damsko - męskich. Wizja nagrody w postaci właściwego współżycia była tak mglista, że nie było motywacji do rzucenia nałogu. Z innymi sferami życia szło lepiej, pomagało to przenieść sukcesy na ten grunt. W parze z ogarnianiem uzależnienia szły zmiany w głowie, trudno powiedzieć czy to nofap wzmacniał głowę, czy głowa wzmacniała nofap. Negatywy fapania zaczęły wyraźnie zanikać gdy zacząłem stosować cykle co siedem dni, tak jak tu wrzucaliście że wtedy testosteron osiąga wartość szczytową. Negatywy znikały, pojawiały się pozytywy jak podniecenie wobec kobiet w codziennych sytuacjach; i tu wchodzi temat głowy - przepracowałem że to jest ok, ba, wyniknęła jakaś tak duma z tego że mogę powiedzieć "zobacz jak na mnie działasz", iż tak ma być że w ten sposób reaguję na atrakcyjne laski. Zaczęło pojawiać się zdecydowanie, odwaga w czynach, przekonywanie ludzi do siebie, do swoich racji. Nie znałem siebie z tej strony że tak mogę, nigdy taki nie byłem, silnie budujące uczucie; od tego momentu jest nieprzerwana fala wznosząca. Finalne, empiryczne wnioski jak do tej pory - masturbacja to żadne zastępstwo seksu z drugą osobą. Złapałem się już na fakcie, że fap i porno wjeżdża u mnie z przyzwyczajenia, a jeszcze lepszy wniosek jest taki, iż po co poświęcać czas laskom na ekranie, jak i tak nie są one fizycznie osiągalne, nie ma jak stworzyć realnej relacji z nimi, w przeciwieństwie do osób które choćby mijamy na ulicy. Nie zamierzam oglądać wykreowanych postaci, wirtualnych awatarów, bo do tego się to sprowadza. To nie koniec procesu - jestem w punkcie gdzie uczę się organizować sobie seks z kimś zamiast seksu ze swoją ręką / ekranem. Tutaj wchodzi kwestia iż jestem zależny od kogoś (to też oswajam, na ile mogłem to nie dopuszczałem do siebie pomocy innych bo potem dług wdzięczności i takie tam), gdzie przy fapie było 100% kontroli po mojej stronie kiedy, gdzie i jak. Smutne jest to, że będąc w dołku byłem przezroczysty dla kobiet, odrzucenia, walenie głową w mur, to było straszne błędne koło. Kto przeżył, dobrze to rozumie. Teraz gdy jest przyzwoicie dobrze to siedzi to z tyłu głowy, laska musi się wykazać charakterem żebym ją traktował jakkolwiek serio a nie jak potencjalnie kolejną używaczkę faceta; zwyczajnie z początku startują z "negatywnego poziomu sympatii". Zwróćcie uwagę że nie poruszyłem tematu pornografii - nigdy nie przekroczyłem poziomu solo "amatorskich" nagrywek, jakieś fetysze, profesjonalne nagrania a nawet filmiki nagrywane przez pary - popatrzyłem, nic ciekawego albo wręcz wywołujące obrzydzenie i zaraz wracałem do solo lasek. Mam wrażenie że opisałem tylko mały wycinek tematu, ale nie zamierzam już wydłużać posta.
  9. Skupiłem się na fragmencie "ból i złe emocje". Ile razy w życiu słyszałeś teksty typu "Po co ci to", "Wydajesz pieniądze na głupoty" i tym podobne? Im bliższa osoba, tym więcej "punktów" za każdy taki tekst. Kwestia tego, gdzie jest graniczna wartość za którą (pod)świadomość zaczyna wywoływać poczucie winy. Z innej strony - zawsze tak było? Jeśli nie, to przyjrzałbym się kwestii tego, jak korzystałeś ze zbędnych rzeczy kiedy było "normalnie". Można mieć takie negatywne myśli przy kupnie kolejnej zabawki bo wyobrażasz sobie, że i tak nie będziesz miał czasu na to jak na poprzednie rzeczy, które się kurzą w domu / odsprzedałeś dalej / cokolwiek. Jak u Ciebie samoocena? Może pojawiają się myśli że jestem niewystarczający bo gorszy okres w życiu? Coś się nie spełnia, zakładane cele nie są osiągane czy coś tam? Bycie przesadnie surowym wobec siebie bo coś tam to robienie sobie kuku. Paradoksalnie kupno drobnostki potrafi być impulsem do zmian na lepsze. Okres biedy w życiu został już poruszony, przerabiałem to na sobie. Doświadczanie nowości potrafi być bezcenne, trudno przeliczyć to na pieniądze. To, że miło się zaskoczysz albo srogo zawiedziesz to nieodłączna część procesu. Czy będzie tak czy tak, zawsze jest satysfakcja że spróbowałeś, wiesz już jak jest.
  10. Cześć, do tej pory od paru lat regularnie przeglądałem forum, treści które są tutaj zamieszczone przez Was kształtowały mnie jako mężczyznę, porady tutaj zamieszczane wcielałem w życie z różnym skutkiem, bawiłem się tym procesem. Teraz jak piszę ten post to dotarło do mnie, że forum znacznie przyczyniło się do wyprostowania mojego życia a następnie jego polepszenia, z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok. Proces ten ciągle trwa, jest co poprawiać, rozwijać, tyle że od teraz będzie to się odbywało z moim czynnym udziałem tutaj. Konto założyłem dopiero teraz gdyż dopiero co dotarłem do wniosku, iż to jest ten moment gdzie zebrałem wystarczająco dużo życiowego doświadczenia żeby się nim podzielić z innymi, szczególnie z kolejnymi świeżakami, takimi osobami jaką ja byłem kilka lat wstecz. Rozumiecie, starszyzna przekazała doświadczenie mi, ja podtrzymując tradycję będę przekazywał ją kolejnym. Uważam że tak powinno po prostu być w manosferze, rzeczowa wymiana informacji, brakuje mi tego w rzeczywistym świecie. Do zobaczenia w innym działach forum!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.