Skocz do zawartości

tony86

Użytkownik
  • Postów

    261
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    50.00 PLN 

Treść opublikowana przez tony86

  1. Równie dobrze możesz szukać żony w burdelu i wierzyć że ją zmienisz. Unia dąży do jak nagłębszej federalizacji, w duchu socjalistycznym, i z centralą decyzyjności dla głównych państw członkowskich. Ten kierunek trzyma od lat, i główni gracze są co do niego zgodni. Co Ty chcesz tu reformować, jak wszystkim pasuje? Primo, jak już będzie wspólna armia to może się okazać że niekoniecznie. Secundo, to jest idiotyczny argument. Związek też można zakończyć zawsze, ale trwanie w związku w którym kobieta Cię nie szanuje i w którym tracisz czas i energię jest po prostu frajerstwem. I w naszej relacji z unią jest obecnie tak samo. Przestało być aktualne w momencie opuszczenia unii przez UK. Bo z kim teraz chcesz budować sojusze? Niemcy i Francja pchają ten wózek w tym kierunku, i nikt im się nie chce postawić. Kraje południa toną w długach i siedzą cicho i grzecznie. Nasi południowi sąsiedzi przez większość swojej historii byli w niemieckiej strefie wpływów i są z tym pogodzeni, taki los małych narodów. Tylko dla nas ta sytuacja jest tak niekorzystna. Cóż to w ogóle za argument. Czy Ci się wydaje że polityka to taka większa klasa ze szkoły, i są fajni i niefajni? W polityce chodzi tylko i wyłącznie o interesy. Kto będzie chciał z nami gadać? Ten, kto będzie miał w tym interes. Na przykład Niemcy, które mają u nas ulokowane bardzo dużo kapitału, w fabrykach i zakładach. Parę lat temu powiedziałbym że nasłuchałeś się głupot w mainstreamowych mediach i powtarzasz, teraz powiem że jesteś chyba po prostu ślepy, albo zapatrzony w temat emocjonalnie. Wojna na Ukrainie wyjaśniła sprawę. Nasze bezpieczeństwo zależy od NATO, czyli od USA. Zachód jest rozbrojony, i wojny z Rosją nie chce, będzie negocjował i godził się na ustępstwa. Ukraina pokładała w Niemcach duże nadzieje, i usłyszała od nich tylko "i tak już po was". A Rosji to czy jesteśmy w UE czy nie w ogóle nie obchodzi. Putin dając swoje ultimatum zimą 2021 zażadał by nasz region stał się strefą buforową z podziałem wpływów. I to może osiągnąć, czy jesteśmy w UE czy nie. I co, myślisz że w takiej sytuacji Niemcy wyciągną tę swoją jedną niecałą dywizję i pojadą na Moskwę? Z Unii potrzebny nam jest jedynie wspólny rynek, cała reszta to czapa która ciągnie nas w dół, obniża naszą konkurencyjność, ogranicza możliwości, podporządkowuje nasze interesy innym graczom. A do wspólnego rynku nie musimy być w UE, wystarczy być członkiem EOG i płacić składkę za dostęp do rynku. I w tym kierunku trzeba iść. Na dzień dzisiejszy, logicznie, naprawdę nie widzę żadnego powodu do pozostawania w UE. A jeśli ktoś jakiś ma, to chętnie go usłyszę.
  2. Jest różnica między romansowaniem z mężatką, a luźną zabawą z kobietą która się puszcza mimo obrączki na palcu. Krolla oglądałem, i się z kapralem Wiadernym zgadzam. Ergo, jeśli jakaś kobieta jest w małżeństwie, i jakoś przy okazji między nami powstaje jakaś chemia, to odpuszczam. Ale jeśli laska i tak się puszcza, to mi ta obrączka na jej palcu nie robi, ona i tak już nie ma znaczenia. Spotykam się czasem z jedną mężatką z braku laku, poznana w klubie. Jej małżeństwo to zimny grób, co jakiś czas wychodzi na miasto i nocuje poza domem, nie jestem ani jej pierwszym ani ostatnim. Ciężko mi powiedzieć czy w tym klubie to ja upolowałem ją, czy ona mnie. Dlatego nie mam wyrzutów. A kolega chyba ma podobną sytuację. Z tą różnicą, że mi ta kobieta jest w zasadzie obojętną, jakąś tam sympatię do niej mam, miło spędzamy czas, ale to wszystko. Jak jutro mi napisze że przestajemy się widywać to odpiszę "ok" i wrócę do oglądania serialu. A kolega tutaj się angażuje, i stąd zalecam ostrożność.
  3. Skoro laska jest już zdecydowana, to przyprawi mężowi rogi tak czy inaczej, a najprawdopodobniej już to zrobiła, i jesteś po prostu następny w kolejce. Osobiście w takiej sytuacji nie miałbym zahamowań. Problem natomiast w tym, że angażujesz się emocjonalnie. I z innych wypowiedzi na forum, nie sprawiasz wrażenia osoba stabilnej emocjonalnie, takie są moje odczucia. Więc to się zapewne skończy dla Ciebie źle. Ale może warto, sam musisz ocenić.
  4. Z samego rozwoju technicznego nie widzę zagrożeń, wprost przeciwnie. Zautomatyzowana produkcja stanie się tańsza, a zwolnione zasoby ludzkie przejdą do innych sektorów, zapewnie głównie do usług, bo tutaj człowiek wnosi największą wartość. I to nie jest nic nowego, zmniejszanie udziału zatrudnienia w produkcji i migracja do usług to ustawiczny proces. Z tego co pamiętam, w takim UK usługi to już 70% ich PKB. Groźba natomiast leży w różnych maści szarlatanach i politykierach, którzy chcą wykorzystać tę okazję jako pretekst do wprowadzania zmian społecznych w duchu ich ideologii, bo tylko to nas uratuje. Za tą ideologią stoją oczywiście pieniądze, i odwieczna próba ograniczenia wolności jednostki, żeby nie przeszkadzać starszym i mądrzejszym. Wszystkie te schwabizmy - waluta cyfrowa w pełni kontrolowana przez bank centralny, najem w miejsce posiadania, dochód gwarantowany, taki właśnie mają podtekst. I takie próby to również ustawiczny proces w historii ludzkości. Od kiedy chrześcijaństwo zakazało niewolnictwa, możni tego świata co raz znajdują nowe sposoby by tę tłuszczę trzymać w ryzach. I niestety, coraz bardziej im się to udaje. Z rewolucją przemysłową czy bez.
  5. No to sprawdziłeś. Co Cię teraz powstrzymuje przed wzięciem kredo w banku i oddaniem jej tych pieniędzy? No właśnie tej "pracy" nie widzę. Bo od siedzenia i myślenia to się nic nie zmieni. Aby coś zmienić, trzeba działać. Poznawać nowych ludzi, nowe kobiety, uczyć się nowych rzeczy. Przykładowe aktywności jakie mógłbyś podjąć: - zapisanie się na siłkę zamiast ćwiczeń w domu, najlepiej na jakąś mąłą, gdzie ludzie się dość szybko integrują - zapisanie się na jakieś sporty walki - jest zima, można morsować - na FB jest spora grupka RP/MGTOW, w wielu miastach wojewódzkich organizowane są wpólne wyjścia, na piwo, na podryw, na strzelnicę - również na FB, są grupy wyjazdowe dla samotnych singli, w różnym przedziale wiekowym - lektura wartościowych książek - Glover, Wąsik, książki Marka - zagadywanie kobiet, na ulicy czy w galerii handlowej - od biedy, próba sił na tinderze, po ogarnięciu swoich social mediów i fajnych zdjęć I pewnie masa innych rzeczy, tylko trzeba mieć jakieś konkretne cele, i je realizować. A z lektury tego wątku wynika że Twoje cele prywatne ograniczają się aktualnie do tematu ex.
  6. Co się tu odwaliło. Że czasem jakaś pożyczka potrzebna, bywa. Ale w Twojej sytuacji zawodowej, wzięcie kredo w banku nie powinno być problemem. Jaka pokrętna logika doprowadziła Cię do wniosku że wzięcie hajsu od ex jest dobrym pomysłem? Mam wątpliwości co do tego Twojego ogarnięcia. Praca, sylwetka, fajnie, ale w bani to samo. Za dużo teorii, za mało praktyki. Siedzisz na starych emocjonalnych śmieciach, przeżywasz, analizujesz, trawisz, i tylko się przez to nakręcasz. Pozwalasz by emocje brały górę, pod płaszczykiem racjonalizacji. Na ilu byłeś randkach od czasu rozstania z ex? Od czasu odkrycia forum? I ta kwestia jej faceta. Z tego co piszesz, laska zachowała się normalnie, Ty odszedłeś to znalazła innego. A tak to przeżywasz że spała z innym, jak jakiś zakochany dzieciak. Zero dystansu, zero jakiejś niezależności emocjonalnej. Ochy i achy. Jeszcze tak sobie poprzeżywasz, popiszesz, pojęczysz przez kilka miesięcy, a potem do niej wrócisz. I skończy się tak samo. Nie tylko dlatego że ona jest ciężkim przypadkiem, ale głównie dlatego że Ty jesteś dalej nieogarnięty. Siedzisz za piecem i boostujesz statsy, zbierasz wiedzę, ale wyjść do świata się już boisz. Emocjonalnie stoisz dalej w tym samym miejscu.
  7. Ja Ci tylko przedstawiłem jakie są konsekwencje dla społecznych postaw tej szkoły jazdy którą tutaj prowadzisz, do jakich wniosków ona prowadzi i jak ludzi wychowuje. A że jesteś jej zwolennikiem, udowadniasz z każdym postem. Twierdzisz że temat nacjonalizmu jest Ci znany, to czekam żebyś wiedzą z tego tematu jakoś zabłysnął, bo na razie nie powiedziałeś nic więcej niż możemy usłyszeć w reportażach TVN z Marszu Niepodległości. Co możesz też powiedzieć o każdej współczesnej ideologii lub partii politycznej. Ale jakoś nie wyzywamy PO od morderców, bo jakiś ich fanatyk zamordował typa w łódzkim biurze PiS. Patrzy się na przywódców i liderów danej społeczności. Z tego co widzę na wiki, miasto to otrzymało tę nazwę w latach '50, w czasach stalinizmu. Czyli wybrali ją Rosjanie. I nic dziwnego, z ich perspektywy Chmielnicki był bohaterem, oddał Sicz pod kontrolę rosyjską. Dodajmy, że Chmielnicki był polskim szlachcicem który popadł w niełaskę, i dlatego zbiegł na dzikie pola. I to jest dobry przykład tego, jak Ukraina, będąc państwem bez historii, wyjmuje sobie takich dziwnych typków na sztandary. Bo nie ma nikogo innego. Mówisz o jakiejś "drugiej stronie". Nie ma drugiej strony, nie ma symetrii. Po jednej stronie masz kilkusetletnie państwo z historią, kulturą, dorobkiem. Po drugiej, grupę renegatów, banitów i wyrzutków społecznych, która zbiegła na dzikie pola, oferując swój miecz temu kto zapłaci więcej. To jakby Somalia miała za pięćset lat odwoływać się do piratów u ich wybrzeży. Primo, wskaż mi gdzie to jest nieaktualne. Secundo, mówię co myślę i mówię prawdę, nie obchodzi mnie tutaj jakieś przykrywanie faktów i tworzenie narracji w imię jakichś interesów, czy to polskich czy rosyjskich. Takie rzeczy to do mediów. Moje przekonania na temat Ukrainy są stabilne od czasów pierwszego majdanu. Jak powinieneś już wywnioskować z moich poprzednich postów, mam na ten temat jakąś wiedzę, i na niej się opieram. Za to Ty ciągle powtarzasz ogólnie sformułowane narracje, bez podawania żadnych sensownych faktów. No to pytanie, kto tu komu co do głowy nawkładał. Innych tego rodzaju pustych odpowiedzi nie komentuję. Jak masz coś sensownego powiedzenia, jakieś logiczne argumenty, to powiedz, zamiast odbijać piłeczkę i robić sobie jakieś osobiste wycieczki. Bo na razie to jakbym z babą dyskutował, i nie mam na to dalszej ochoty.
  8. Nie kumasz. We własnym państwie możesz realizować własne interesy, bogacić się, mieć perspektywy i bezpieczeństwo. I chodzi o normalne czasy pokoju, a nie jakichś wojen czy powstań, które rządzą się swoimi prawami. I tak było jest i będzie, czy wiek XIX czy XXI. Pogadaj z ludźmi którzy wyjechali do UK, jak tam widzą swoje perspektywy kariery. Jasne, można założyć własną firmę i sobie drogę jakoś urąbać. Ale jeśli trafisz do urzędu, korpo, w końcu walniesz o szklany sufit. I kobiety też są aspektem tego dobrostanu. Popatrz po znajomych co wyjechali do UK, ile Polek wyszło za Anglików, a ile Angielek wyszło za Polaków. Przepaść.
  9. Wybacz, ale jesteś niezorientowany w temacie polskiego nacjonalizmu, i powtarzasz TVN-owskie klisze. Nie chcę przez to powiedzieć, że co wieczór z chipsami oglądasz panią Pochanke, czy kto tam teraz Fakty prowadzi, chodzi mi o pewien zakompleksiony mindset. Nacjonalizm to złe, Polska to gówno, polaki cebulaki, spuścić chamskie ryje i z podziwem patrzeć na wać panów z zachodu niosących nam kaganek oświecenia. Straszenie szowinizmem to klasyczne narzędzie tej pedagogiki pogardy i ojkofobii. Każdy kto ma polską flagę w domu to mały faszysta i szowinista, do tego pewnie nieogarnięty umysłowo. Tymczasem, polski nacjonalizm, w odróżnieniu od zachodnich nacjonalizmów krwi był od zawsze nacjonalizmem ziemi, czyli kultury, do tego silnie umocowanym w wierze katolickiej. Wśród wybitnych postaci polskiego nacjonalizmu nie znajdziesz szowinistów. Wśród współczesnych nacjonalistów, również. Nie mówię o klaunach, tylko o poważnych ludziach z przekonaniami. To nie są nasze narodowe wzorce, pasują do polskiej kultury jak pięść do nosa. Ciąg dalszy tej samej pedagiki. Może oficjalnie nie, ale po cichu napewno. Bo co, bo telewizja nakręciła reportaż i pojawił się na nim ktoś z niegrzeczną naszywką? A wspomniany przez Ciebie Dmowski, jest człowiekiem który polski nacjonalizm zbudował w dobie powstawania narodów, krzewiąc wśród ludzi tę ideę że tylko w naszym państwie możemy realizować nasz własny interes. Był czowiekiem racjonalnym, rozsądnym, pragmatycznym, i oddanym sprawie polskiej przez całe życie. Jego "Myśli nowoczesnego Polaka" można czytać i dziś, są tak samo aktualne. I tak samo są daleko od szowinizmu, i innych mentalnych pomyj jakimi modnie jest dziś nacjonalizm obrzucać. Problem polega na tym, że żyjąc w polskiej kulturze i mentalności, oddychasz tym jak tlenem, i nie dostrzegasz tej wartości. Pogadaj z jakimś Ukraińcem na te tematy. Ze stałych fragmentów, usłyszysz na przykład o zdziwieniu, że Polacy w swoich dyskusjach potrafią wracać do zaborów, okupacji, czasów szlacheckich, że nawiązują do swoich lektur. Albo że oglądają w święta trylogię Sienkiewicza. Oni tego wszystkiego nie mają. Znajdziesz na YT felieton Dmowskiego w formie audio, gdzie rozważa on teoretyczną możliwość powstania państwa ukraińskiego. I stwierdza, że jest to w jego czasach niemożliwe - Ukraina to zlepek luźno powiązanych obszarów, bez własnej kultury, świadomości, języka który byłby w użyciu, własnych elit. I gdyby takie państwo powstało, to tylko na użytek kapitału, jego ludność byłaby wyzyskiwana, targana sprzecznymi interesami i zapewne zarządzana przez Żydów, plus stanowiłoby arenę zmagań innych narodów, ich pola bitewne. I to się dokładnie spełniło, i spełnia dalej. Zryw wojenny i obrona niepodległości to pierwszy kamień węgielny pod budowę narodu, ale nie ma żadnej gwarancji że ten trud przyniesie owoc. Co na ten temat ruscy uważają mam w pompie, mówię jak jest. Wskaż mi gdzie mówię nieprawdę. Tylko tutaj nie chodzi tylko o czasy sowieckie. Rosja stoi samodzierżawiem od czasów księstwa moskiewskiego. Wszelkie próby liberalizacji prowadziły do jej rozpadu, zakończonego tym że ktoś w końcu brał towarzystwo za mordę. Takie są jej uwarunkowania - rozległe imperium ze sprzecznymi interesami, trudnymi warunkami geograficznymi, zdala od światowego handlu. Ale zauważ, że nad tymi bojarami knagę trzyma car. Tak było jest i będzie. Ukraina na taki los nie jest skazana. W czasach księstw ruskich, to było normalne europejskie państwo, nawet lepiej zorganizowane i bogatsze od państwa piastów. Tylko tamta państwowość została brutalnie zamordowana w XIII wieku najazdem mongolskim, i nie ma tutaj ciągłości. Bez tożsamości narodowej nie ma elit (i Ukraina wciąż ich nie ma), w to miejsce wchodzą oligarchowie czy inne watażki, gdzie każdy ciągnie do swego. I nad nimi żadnego cara nie ma, bo to nie jest samodzierżawie tylko walka o ogień. Tak. Touche za trafne przełożenie tematu na forumowy język w paru zdaniach, czapki z głów panowie. Jeszcze bym dodał, że określanie się nie Polakiem tylko Europejczykiem i machanie flagą Eurokołchozu to simpowanie.
  10. Jest, ale to tak jakbyś definiował przyjaźń przez picie razem piwa.
  11. Najłatwiej znaleźć jakiegoś szura nazywającego się patriotą, i na tej podstawie patriotyzm negować. Stwierdzenie o pochodzie tępego szowinizmu to chyba zaczerpnięte z TVN. Jeszcze trochę i napiszesz że patriotyzm to płacenie podatków i sprzątanie po swoim psie. Patriotyzm to przede wszystkim świadomość bycia członkiem wspólnoty narodowej, szacunek dla niej, i uznawanie wynikających z tego wartości. Świadomość wspólnoty kształtuje się także na odrębności, oddzielaniu tego co swoje i tego co obce, zarówno na poziomie kultury jak i interesu politycznego. Wspomniany szacunek przekłada się także na pamięć o pokoleniach które były przed nami, szacunek dla ich dokonań i poświęceń. Powstania są częścią naszej historii, i ich kult jest uzasadniony. Inna rzecz, że polityka historyczna powinna skupiać się bardziej na pamięci o zwycięstwach niż poświęceniach, i jest dla mnie nieporozumieniem dysproporcja między obchodami powstania warszawskiego i wojny bolszewickiej. To jest rzecz do przepracowania, jesteśmy wciąż społeczeństwem straumatyzowanym po rzezi II WŚ, okupacji niemieckiej i sowieckiej, więc tego rodzaju zwycięska mentalność potrzebuje czasu by przebić się przez te narodowe kompleksy. Czasu, i pokoleń. Porównywanie naszej tożsamości narodowej z Ukraińcami to chyba jakiś żart. Mówisz o państwie do tego stopnia pozbawionym historii, że odwołuje się do jakiejś zbieraniny renegatów na Zaporożu sprzed pięciuset lat, i do zbrodniarzy wojennych którzy najwięcej to wyrzezali bezbronnych cywili. Gdzie połowa obywateli nie mówi w oficjalnym narodowym języku, a parę lat temu uznawali się za "chyba Rosjan". Tam się aktualnie jakaś świadomość narodowa kształtuje, ale co z tego będzie, i czy cokolwiek, to tego jeszcze nie wiemy. Rosja to słaby przykład. Z uwagi na geografię jest skazana na rządy autorytarne i kult samodzierżawia. Tam car z bojarami będą rządzić do końca historii, albo im się to imperium rozpadnie. Owszem, mamy państwo z kartonu. Pokłosie zaborów, okupacji, komunizmu. Ale Polska to jest większy projekt niż Tusk, Kaczyński, i reszta tego tałatajstwa. Trzydzieści lat niepodległości to jak widać za mało, ale wierzę że Rzeczpospolita jeszcze się podniesie, jak feniks z popiołów. Pojawiają się już politycy, którzy potrafią przynajmniej mówić racją stanu, z młodego pokolenia. Mamy wszystko co potrzebne, by realizować nasz interes narodowy, i zająć odpowiednie miejsce w kształtowaniu naszego otoczenia geopolitycznego. Mówiąc Bartosiakiem, hardware jest, pytanie czy software go udźwignie. W tej wersji, pewnie jeszcze nie.
  12. Oczywiście, że patriotyzm to męska sprawa. Mężczyźni Tworzą społeczności i hierarchię, by móc realizować swoje interesy w ramach grupy. Potrzebujemy silnego państwa, by broniło naszych interesów. Jedne grupy radzą sobie z tym lepiej, inne gorzej, wystarczy wyjrzeć za wschodnią miedzę. Nie jest przypadkiem, że oligarchia zakorzeniła się tak mocno właśnie na Ukrainie - państwie przez długi czas pozbawionym tożsamości narodowej. Jeśli nie ma wspólnego interesu, grupy, to pozostaje tylko interes indywidualny. Ukraina nie miała np. swojego Romana Dmowskiego, który idei Polski poświęcił całe swoje życie. A kobiety? Co ich to w ogóle interesuje. Z patriotycznych kwestii, ładnie im w biało-czerwonych wiankach,
  13. No shit Sherlock. Again, no shit Sherlock. To jest typowy kobiecy schemat, wziąć bad boya i zmienić go swoją kobiecością, nie trzeba do tego uszkodzonej dziewczyny. Nawet taki cuckserwatysta jak Peterson o tym wspomina, nawiązując do motywu Pięknej i Bestii. Ciekawszy, i rzadziej omawiany jest odwrotny przypadek - ogarnięty facet bierze sobie taką toksyczkę, i sobie wmawia że on ją ogarnie. Postawi do pionu, zmieni ją swoją męskością. Dwie strony tej same monety. A co do omijania takich raf - chyba każdy miał taki epizod, jeśli zamknięty to grats, ominięta kula. I jak jesteś w takim ciągu, to nawet jesteś świadomy że to głupie, i że się źle skończy, a jednak brniesz dalej, jeśli nie zatrzymasz tego na samym początku. Stąd osobiście daleki jestem od wyśmiewania lasek których ciągnie do bad boya, mnie do takich damaged goods też ciągnie. Nihil novi sub sole.
  14. Z boku wygląda to raczej tak - masz z nią temat niezamknięty emocjonalnie, coś się w nim dzieje, masz emocje. Jednocześnie, rozpoczęcie spotkań z innymi kobietami, po wieloletniej przerwie, jest dla Ciebie wyjściem poza strefę komfortu. Więc bardzo wygodnie jest siedzieć w takiej emocjonalnej zupie, nie idąc do przodu, i dostarczając sobie takie pozornie inteligentne wyjaśnienie. Tymbardziej, że warunki wyjścia są bardzo względne - aż zrozumiem, czyli jak mi się zachce. Dodatkowa wskazówka - nawet jeśli faktycznie tak by było, spotkania z innymi kobietami nie blokują Cię w tym temacie rozpoznania sytuacji. Logicznie patrząc, podjęcie takich działań byłoby po prostu rozsądne. Argumenty przeciw są tutaj czysto emocjonalne. Sam jestem typem gościa który za dużo rozkminia, lubi mieć wszystko przemyślane, przeanalizoane, zaplanowane. Za bardzo. Z czasem nabrałem dystansu do tej części mojej natury. Nie jesteśmy swoimi myślami. Nieraz w głowie człowiek ma śmietnik, wypadkową jakichś emocjonalnych rozterek, aktualnej równowagi hormonalnej, ostatnich doświadczeń, i wielu innych parametrów mających źródło gdzieś tam w psychoanalitycznej magmie. Ostatecznie, to działanie buduje mężczyznę. Myśli częściej tylko przeszkadzają.
  15. Znowu oopsie, to się muszę z moich słów o nieuszkodzonej dziewczynie rakiem wycofać. Wcześniej wspominałeś tylko o problemach z samooceną, a tutaj mamy już morze czerwonych flag. Nawet gdybyś od początku starał się odpowiednio ten związek prowadzić, nie ma żadnej gwarancji że udałoby się to wyprostować. Być może po prostu związek rozpadłby się wcześniej. To są zawsze trudne przypadki, wymaga refleksji i chęci pracy nad sobą także po drugiej stronie, a o to z witaminkami ciężko. Tymbardziej teraz, gdy w swojej głowie jest już wielką panią. To by się raczej nie udało.
  16. Jasne. W dzisiejszych czasach, wielu kobiet po prostu nie da się uratować, bo nie chcą być uratowane. Kijem Wisły nie zawrócisz. Czy ten przypadek był do uratowania? Może tak, może nie. Powiem jeszcze coś kontrowersyjnego, za co pewnie dostanę tutaj ochrzan. Bo na Twoim miejscu @Arghor, dręczyłaby mnie myśl - a co jeśli teraz, lepiej rozumiejąc jak to wszystko działa, wiedząc gdzie popełniłem błędy, spróbowałbym jeszcze raz? Wbrew wszystkim wnioskom i logicznym przesłankom, emocjonalnie w środku możesz stać w takim rozkroku, i to jest dodatkowy powód do tego poszukiwania drugiego i trzeciego dna w jej postawie. Do tego, by niby ograniczać kontakt, ale jednak go nie zrywać. Oczywiście wiadomo jaką w tej materii usłyszesz odpowiedź na forum. Podręcznikową. Bo z perspektywy RP sprawa jest jasna i przegrana. Ale życie nie jest takie proste, a red pill to schemat uwarunkowań, a nie jakaś księga objawienia, i różne są historie, zwłaszcza w przypadku wieloletnich związków. Sam najdłużej byłem w związku 3-letnim, więc nie uważam za stosowne nic w tej kwestii doradzić. Jest na forum jedna historia faceta, któremu wszyscy spisywali małżeństwo na straty, a on to jednak ogarnął. I wniosek miał m. in. taki, że w długoletnich związkach red pill działa inaczej. Kluczowe jest w tym wszystkim, abyś naprawdę wiedział czego chcesz, bo nie jestem przekonany by tak było. I tutaj wróciłbym do stałego tematu w Twojej historii - czyli braku innych kobiet na horyzoncie. Wydaje mi się, że dopóki nie zaczniesz spotykać się z innymi kobietami, to będziesz się dalej kręcił w miejscu. A jak spróbujesz, to może się przynajmniej dowiesz czego chcesz, a co jest tylko jakimś emocjonalnym balastem z przeszłości.
  17. Wiadomo, że to samo. Ja Cię nie oskarżam, mówię tylko o faktach, i uczuciach które w Tobie zapewne siedzą, i kierują Twoje myśli w jej stronę. Co z tym można zrobić - niewiele. Pogodzić się, wybaczyć sobie, i iść dalej. A tu już przesadzasz, i przed tym właśnie przestrzegam. To jest nie tak, że kobiety w tym wszystkim są bezwolną siłą natury, bez woli i świadomości. Znam przypadki, gdzie facet jest lebiega, a jednak życie małżeńskie układa się dobrze, bo trafił na dobrą i mądrą kobietę, której nie uderzyła do głowy ani zbytnia uroda ani zbytnia mamona, i stara się być po prostu dobrą żoną. Zjebałeś, i się z tym pogódź, ale też nie bierz wszystkiego na siebie.
  18. Ja żadnego dymania byłej nie proponowałem, sugerowałem wprost przeciwnie. A co do poczucia odpowiedzialności. Jeśli byłeś kiedyś w jakimś dłuższym związku (czego nie wiem, bo z innych Twoich wspominek na forum kojarzę że takich unikasz), to wiesz że w mężczyznach taki mechanizm istnieje. I nieraz na tej podstawie winę bierzemy przesadnie, w sytuacji gdy sprawa od początku była beznadziejna, takich historii na forum widziałem już trochę. Ale jeśli nie była, jak tutaj, to takie wyrzuty są w pełni normalne. Mówimy o dłuższej relacji emocjonalnej, a nie podejściu pobaw się i spadaj.
  19. Oopsie, tutaj dowiadujemy się nowych rzeczy. I trzeba to połączyć z poprzednią deklaracją (która jest już zbyt daleko w wątku więc nie mogę zacytować), gdzie wspominałeś o tym że ze względu na trudne relacje z matką łatwo się w związku pantoflowałeś. Coś mi się wydaje że chyba nie tylko. Do tej pory, z tych kawałków historii jakie podałeś, wyglądało to na typowy przypadek lewara emocjonalnego, i zakotwiczenia po Twojej stronie ze względu na brak innych kobiet w Twoim życiu. Myślę jednak, że obok tych zombie-emocji, masz też problem z przeprocesowaniem emocjonalnym tego co się w tym związku stało, a raczej tego co w nim robiłeś. Wspominałeś o zbędnym levelowaniu partnerki, zbytnich staraniach, okej, to są błędy popełniane z nieświadomości i dobrej woli. Znacznie trudniej wybaczyć sobie błędy popełniane z głupoty i słabości. Dziewczę wziąłeś pod skrzydła w młodym wieku, i okej, miała jakieś problemy z samooceną, ale cmon, wiele osób ma. Generalnie to była wówczas dobra, nieuszkodzona dziewczyna. I starała się. Te rozstania i chęci powrotu z jej strony, świadczą że starała się nawet bardzo. Potem zaczynały się jazdy, ale, jak już wiesz z red pila, kobieta zachowuje się tak, jak jej na to pozwalasz. Skoro pokorniała gdy wyrzucałeś ją za drzwi, potrafiłaby spokornieć i kilka kroków wcześniej, gdybyś nie pozwalał sobie wchodzić na głowę, zachowując przy tym spokój i opanowanie. Gdybyś wymagał by poszła na terapię, pewnie by poszła. Mogłeś wymagać od niej bardzo wiele, i pokierować nią inaczej. Gdybyś nie był wobec niej, w Twoich słowach, taką pizdą. A teraz patrzysz z perspektywy czasu, widzisz już uszkodzoną i zagubioną kobietę, posuwaną bez sensu przez jakiegoś koksika, z Twoim dzieckiem pod dachem. I można narzekać na naturę kobiet, na ich niewdzięczność, głupotę, ale tam głęboko w środku myślę że wiesz że finał tej historii to także i Twoja wina. I może masz nawet wobec niej jakieś wyrzuty sumienia.
  20. Jedna laska raz mnie wyślizgała, a ja się w niej zabujałem. Kilka miesięcy zastanawiałem się nad tym co się odwaliło. Innym razem średnia laska zabujała się we mnie, robiła dużo dziwnych akcji, nie wiedziałem skąd ma takie odpały. Bo mnie to nie obchodziło. Do czego zmierzam - rozkminiasz to nie dlatego że taki jesteś, tylko dlatego że masz do niej uczucia. Ona kierują Twoje myśli w jej stronę. A to gadanie że tak masz to tylko racjonalizacja. O tyle pusta, że w tym wątku wszystko zostało już powiedziane, historia mniej więcej jest jasna, a Ty dalej szukasz drugiego i trzeciego dna. Bo Cię swędzi, emocjonalnie. A im więcej drapiesz, tym bardziej będzie swędzieć. Ulegasz swoim emocjom i przegrywasz.
  21. Przeczytałem cały wątek, i myślę że wszystko zostało już powiedziane. Sam sobie odpowiadasz: I kropka. Reszta to konsekwencje wynikających z tego dla niej emocji. Ty masz teraz wybór, jak sam piszesz, jesteś w siodle, ale jednocześnie ona ma na Tobie wciąż lewar emocjonalny, i napewno to dostrzega, czyta z Ciebie jak z otwartej książki. Więc zabawa z Tobą generuje emocje. Że jeszcze może mieć atencję od takiego faceta, że coś się dzieje, są niewiadome, jest wyzwanie, jest potencjał. Napewno ma na ten temat pasjonujące rozmowy z koleżankami. W wariancie soft, chodzi tylko o tę zabawę, jak kot ze swoją ofiarą. Na własnej skórze się przekonałem, że kobieta potrafi w ten sposób bawić się facetem, dla samej zabawy, dla flow, żeby się działo. W wariancie hard, bierze pod uwagę powrót do Ciebie, a że czyta z Ciebie bez problemu to wie że byś tego chciał (co sam przyznałeś). A najprawdopodobniej, wariant soft jest grany automatem emocjonalnym, wariant hard trzyma z tyłu głowy, może na poważnie a może jako racjonalizację. Patrzysz na nią jak na jakiegoś wielkiego chińskiego stratega, a to przecież tylko kobieta, działa pod wpływem emocji. Może nawet sama nie wie dlaczego. Tak dziś czuje i tyle. A Ty doszukujesz się Wielkiego Planu. Pozostaje pytanie dlaczego tak to przekombinowywujesz: I na to pytanie też sobie odpowiadasz: Emocje generują myśli. I tak sobie o niej rozkminiasz, kombinując w te i we wtę. A odpowiadając na pytanie jak temu zaradzić - otóż nie siedząc i myśląc, ale działając. Jeśli zaczniesz działać w ten sposób, Twój umysł dostosuje się do nowych realiów. Działać tak, jakby jej w Twoim życiu już nie było. Czyli: 1. Jednoznaczne odcięcie. Nie jakieś unikanie, skracanie tematów, ale czytelne zakomunikowanie że relacja między Wami jest już zakończona, co było to se ne vrati, a przyjaciółki nie szukasz. Więc nie chcesz mieć z nią innych kontaktów niż te dotyczące syna. 2. Chodzenie na randki z intencją poznania innej kobiety. Takie hookupy z księżniczkami z Dubaju są okej, ale przede wszystkim, musisz zacząć szukać innej kobiety, a nie tylko o tym myśleć. A w to miejsce, utrzymujesz z nią kontakt emocjonalny (przy tym wolumenie czasowym zapewne także jako tampon), nie spotykasz się z innymi kobietami w celu znalezienia czegoś. To jak takie sygnały wysyłasz swojej bani, to jakiego efektu oczekujesz. Naciskasz jednocześnie gaz i hamulec, i dziwisz się czemu samochód kręci kołami w miejscu.
  22. Ale zrozumiałeś w ogóle kontekst mojej wypowiedzi? Ja nie powiedziałem, że to jest rutynowe podejście, albo jakaś wykwintna technika podrywu. W ogóle pomijam tutaj kwestię jej reakcji, bo nie o nią chodzi, ona nie ma znaczenia, i nie gwarantuję że będzie udana, nie wiem jaka będzie. Zasugerowałem to facetowi, który był na randce spięty, randkę spalił, a po niej dostał pocisk. Celem nie jest więc jakieś magiczne zagranie które przywróci go do gry, bo to nie ma już sensu. Celem jest wyluzowanie, olanie laski i pokazanie jaj samemu sobie. To nie jest tak, że nie lubisz. Po prostu Ci się nie chce, albo się boisz że Ci nie wyjdzie. Wolisz żeby było łatwiej, bez wysiłku, bez ryzyka. Posiedzę przy piwku, jak z kumplem, i niech samo wpadnie. I dorabiasz sobie do tego filozofię walki z jakimiś nienaturalnymi schematami. Najgorsze, to tkwić w bezczynności ze strachu przed popełnieniem błędu.
  23. OPie, primo, poluzuj te jajca. Tak to przeżywasz, że smarujesz temat na parę akapitów. W tej objętości to niektórzy tu całe życia opisali, a Ty jedną randkę. Z takim podejściem to będziesz palił randkę za randką. Ten brak dotyku jest skutkiem, nie przyczyną. Czułeś się spięty, przejmowałeś się jej opinią. Jakbyś próbował eskalować dotykać, to tylko by to drewno zaczęło trzeszczeć. Poczytaj sobie blog Milroha o mindsecie uwodziciela. Co do jej reakcji - normalna. Cztery godziny na randce, i zero męskiej energii. Przypominają mi się opowieści mojej siostry z jej randek, jej frustracje - randka trwa parę godzin, a on nawet za rękę jej nie weźmie, nie dotknie, tematy same bezpieczne, zero flirtu, droczenia się - że aż się zastanawia czy to jemu ktoś jaja odciął czy jej na twarzy coś wyskoczyło. Więc się nie dziw jej pociskowi, to był rewanż, bo ty pocisnąłeś jej swoim bezjajcem. Wyciągnij z tego wnioski, i zacznij się tym bawić trochę zamiast tutaj przeżywać przeminęło z wiatrem. A jak znowu ją spotkasz u tych wspólnych znajomych, to podejdź do niej żeby się przywitać, nachyl się do uszka, powiedz z uśmiechem "cześć suczko" i idź dalej bez słowa. Obserwuj reakcję i baw się.
  24. Dobrze słyszeć. Nie była jednak chętna na FWB, czy sam dałeś spokój?
  25. I jak z tym idzie? Bo podejrzewam że średnio. Widać było z postów, że ciągnie Cię do niej emocjonalnie, a jeśli tak, to nie jest to dla Ciebie dobra kandydatka do FWB. Wcześniej czy później, pojawią się po Twojej stronie uczucia. I ona na to pewnie właśnie liczy, bo to da jej lewar. A wazektomię da się przecież odwrócić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.