Skocz do zawartości

Kowalski

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Kowalski

  1. Przeczytaj książkę 'droga prawdziwego mężczyzny' Davida Deida, jest tam sporo o polaryzacji między płciami i wytłumaczone, czemu podobają Ci się właśnie takie typy kobiet. W skrócie chodzi o to, że przejawiasz pewnie kilka cech i zachowań kobiecych, ma to sporo wspólnego z nice guyem. BTW mam podobnie do Cb, zawsze mi się podobały 'manipulantki' lub dziewczyny trochę toksyczne, czułem satysfakcję, gdy udawało mi się być 'lepszym' od nich i je usidlić i zawsze po takich bolało najbardziej. Jestem świadomym, że są to triggery z dzieciństwa, ale są to też spore emocje, których się z normalnymi dziewczynami, aż tak nie czuje. Co ciekawe po poznaniu Redpilla już tak bardzo do nich mnie nie ciągnie. (Do tego psychoterapię odbyłem i całe dzieciństwo przepracowałem, ale wydaje mi się, że to może być jak z alkoholem, że łatwo do tego wrócić). Jeszcze może być inna kwestia, którą zauważyłem u siebie - Ja jestem bardzo wybredny co do dziewczyn i interesują mnie tylko te najładniejsze, ale też ogarnięte. I łatwiej jest znaleźć piękną dziewczynę, która jest w jakimś stopniu zaburzona, niż taką która tych zaburzeń nie ma (te znikają z rynku bardzo szybko i raczej nie zmieniają tak często gałęzi). Może być też kwestia tego, że jednorożców nie ma, jak na poniższym diagramie i trzeba się z tym pogodzić Choćbyś miał całą wiedzę psychologiczną, to i tak pozostaje ten czynnik losowy -druga osoba, kobieta. Wiadomo, że z wiedzą, którą masz teraz, postąpiłbyś inaczej, ale na tę wiedzę składa się teoria+doświadczenie, sama teoria by nie wystarczyła.
  2. Jesteście 2 lata razem, sporo w nią zainwestowałeś już, doszło do przyzwyczajenia. Co prawda moja ex nie ćpała, ale widzę podobieństwo w pozostałych zachowaniach - jak się skończyło? - zdradziła mnie kiedy wyjechałem na dłuższy wyjazd. Ty zauważyłeś oznaki już teraz, ja nie miałem okazji. Dziewczyna szuka atencji na zewnątrz, po opisie rodziny twierdzę, że nie miała łatwego dzieciństwa. Pytanie, czemu przyciągasz takie osoby i czemu się od nich nie odcinasz - przeczytaj jak najszybciej książkę 'no more mr nice guy' - może nakieruje Cię co do Twoich zachowań.
  3. Inflacja poszła do góry, ceny dragów pozostały na podobnym poziomie... Więcej osób może sobie na nie pozwolić+ teraz w każdym serialu na netflixie się pojawia i spowszedniało.
  4. Mam znajomego, który jest trenerem i uczęszcza ze mną treningi. Jako że znajomy, to bierze po 100 od treningu (~1,5h+) i widzę zajebisty progres w skali miesiąca. Wiem, że bez niego nie uzyskałbym podobnych rezultatów, ponieważ daje mi wiedzę + poprawną technikę + kiedy stoi obok mnie, to wiem, za co płacę, jaki chcę mieć efekt i motywuje mnie to do jeszcze lepszego treningu. Na początek można pochodzić na różne grupy zajęciowe (ja tak chodziłem przez wiele lat, crossfit/śianka/kalistenika 2x/tyg), ale IMO nic nie da Ci tak szybkich efektów jak indywidualne podejście. Od siebie jeszcze rozpisał mi dietę i daje wskazówki do mierzenia parametrów i badań -> to taki dodatek. 2000PLN to byłoby dla mnie za dużo, mimo że mieszkam w Wawie i tanio nie jest:p
  5. Wyjaśnię na moim przykładzie. Mężczyzna może przejawić słabość w różny sposób, np. nie stawiając się komuś w określonej sytuacji, ulegając jawnej manipulacji na jej oczach lub np. z kimś przegrywając w pojedynku bokserskim (nie pamiętam szczegółów i postaci, ale krążyło wyznanie jednej takiej kobiety w internecie, że wtedy straciła do swojego chłopaka szacunek, mimo że wszystko miała zapewnione). Mnie moja ex wypomniała dwie sytuacje: pierwsza, to kiedy zatrzymaliśmy się w ramach Aribbnb w mieszkaniu, i w nocy skądś dochodził hałas i chiałem sobie z niej jaja zrobić. Udawałem, że się boję, jakieś duchy lub potwory. Ona się wkręciła. I potem nie mogła uwierzyć że udawałem. Wypominała mi tę akcję wielokrotnie nawet po kilku latach xd Innym razem po wypiciu piwka na żaglach jako sternik i wskoczeniu do wody popływać, skierowała się w naszą stronę Policja. Kiedy wyszedłem na pokład z nimi pogadać, widać było po mnie, że się stresuję tą sytuacją (gdybym dmuchał, mógłbyom stracić uprawnienia + dopiero co wyszedłem z lodowatej wody więc się trochę trząsłem z zimna). Sytuacja znowu napomnknięta przez EX zazwyczaj przy jakiś gównoburzach, albo żeby dopiec, z perspektywy czasu to były dwie takie zapadające chwile 'słabości'. Co ciekawe kobiety nie pamiętają za to przejawów w drugą stronę lub pamiętają je bardzo krótko i uważają za coś normalnego (raz podczas pobytu za granicą zakręciło się koło nas małe stado 7-10 wychudzonych, ale dość agresywnych i sporych rozmiarów psów - zdjąłem wtedy skórzaną kurtkę i z tak przygotowaną 'tarczą' je od nas przegoniłem). Ta akcja została uznana tylko raz bezpośrednio po tym wydarzeniu:P Odnosząc się do całego tematu, w ogóle niesamowite jest, że kobiety pamiętają i wypominają wszystkie "przewinienia" z całego związku, nawet niewiadomo jak małe i to później okazuje się 'przyczyną'(bo wiadomo, że to nie jest prawdziwa przyczyna), która popchnęła je do zdrady. Czyli czytaj było zajebiście x lat, ostatnie kilka msc gorszy okres -> zdrada + nagle x lat było złe; A mężczyźni patrzą realnie wstecz i nawet jeśli teraz nie jest tak różowo, to pamiętają czas kiedy było i starają się wrócić do tego okresu/naprawić relację.
  6. Winda robi robotę. Jest to bardzo duża niedogodność + gdybyś chciał sprzedać kiedyś mieszkanie/wynająć to z automatu ograniczasz się o klientów w wieku 45+ (a może w dzisiejszych czasach nawet 25 +, bo biedny student wszędzie zamieszka jak cena niska)
  7. Już jakiś czas wiodę beztroskie życie singla i zauważyłem, że dziewczyny z domów w których było 'normalnie' - czyli oboje rodziców, brak jakiś dram reagują zupełnie inaczej na dotyk (nie tylko seks, ale też łaskotki, głaskanie, mizianie itp) i dużo łatwiej osiągają orgazm, niż dziewczyny, które miały różne problemy w dzieciństwie. Są też dużo bardziej otwarte na dawanie przyjemności drugiej stronie i same z siebie o to dbają. W łóżku wydają się też mniej sztywne/'mechaniczne'? Zastanawiam się, czy są to tylko moje obserwacje, czy rzeczywiście tak jest? Domyślam się, że narcyzm/DDD/przemoc w dzieciństwie może mieć na to wpływ się, ale jaki? Zapraszam do dyskusji:)
  8. Pracuję podobnie jak Ty jako analityk biz-sys. Ale akurat zawsze mnie ciągnęło w kierunku big-data. Jestem teraz po dwóch kierunkach i skończyłem jeszcze podyplomówkę. Z perspektywy czasu - szedłbym w certyfikaty. Wymaga to dyscypliny, ale po pierwsze masz rzeczywistą wiedzę w wąskiej dziedzinie, po drugie masz papier który pokazuje, że naprawdę coś potrafisz. Co więcej certyfikatów możesz w ciągu semestru pocisnąć kilka, jeśli będziesz naprawdę wytrwały. Na studia pchałbym się ponownie tylko pod kątem poznawania nowych osób tak szczerze, ale są też inne miejsca (np. strefy coworkingowe) gdzie też je można poznawać.
  9. Miały 20 lat - doszedłem do wniosku, że była to niedojrzałość. Jeśli chodzi o test - wtedy mocno ją opieprzyłem i dotarło do niej jakie to było głupie. Teraz z perspektywy czasu dodatkowo pokazałbym gotowość odejścia i powiedziałbym, aby wybierała między mną a tą jej koleżanką, bo skoro ma takie pomysły to jest mocno jebnięta (co w przyszłości zaoszczędziło by mi sporo problemów). To z gejem - hmm, wtedy opieprzyłem, zaprzeczyłem i powiedziałem jak bardzo jest to idiotyczny pomysł i że co sobie ona myśli. Ale tak naprawdę EX zrozumiała sytuację na 100% dopiero wtedy, nasi wspólni znajomi powiedzieli, że ten gość jest jebnięty(jakąś dziwną akcję odwalił). Duża czerwona flaga, że liczy się z opinią innych bardziej niż moją + że jest podatna na manipulacje / zainteresowanie i uwagi innych. Tłumaczyłem to sobie znowu brakiem jej doświadczenia w podobnych sytuacjach. Co zrobiłbym w takiej sytuacji teraz?-> Poza tym co wtedy, dałbym dodatkowo jasno do zrozumienia, że: sprawy związkowe przegadujemy tylko między nami (bez osób 3), szczególnie wtedy gdy to wychodzi z inicjatywy kogoś innego. + pokazanie gotowości odejścia jeżeli to się powtórzy. Historia wyglądała tak: Byłem już od jakiegoś czasu bez związku, spotykałem się z różnymi dziewczynami, ale z powodu sporych wymagań (zawsze byłem pod tym względem bardzo wybiórczy -> moje wymagania wtedy to: wygląd, posiadanie pasji, ogarnięcie życiowe lub jego perspektywa, czyli dziewczyny ze studiów ekonomicznych/finansowych i tym podobnych) nikt mi nie podchodził. Za to rówieśniczki za dużo rozmawiały o dzieciach i były za mało szalone. No i spotkałem ją. Spełniała wszystkie te wymagania + czułem się sam przy niej młodszy [z perspektywy czasu to śmieszne, że jako 23 latek mogłem czuć się staro, ale gdy inni imprezowali, ja bardziej skupiałem się na karierze i może chciałem to sobie odbić] Zgadza się + nie uważałem aby brak ojca był problemem -> w mojej rodzinie też nie było różowo pod tym względem, mierzyłem sobie swoją miarą, że jak ja ogarnąłem ten temat to ktoś inny też. Dobrze się dowiedzieć:) nudny/flegmatyczny -> Taki byłem, i sporo się od tego czasu zmieniłem. Rozwinąłem moje umiejętności socjalne w szczególności z dziewczynami -> np. nie podchodzenie do wszystkiego w sposób racjonalny. Zachowanie w przypadku takiej uwagi: Zakomunikowanie, że taki jestem i tyle oraz, że mi się nie podoba, że tak mówi, a jak jej przeszkadza to tam są drzwi Taki wzorzec niestety dostałem od matki. Zauważam go i nad nim pracuję. Obniżone libido - akurat sex był do końca związku kiedy chciałem (aż dziwie się, jak czytam inne tematy, że np. faceci nie mieli seksu w związku przez 2 tyg), ale widać było zmniejszone zainteresowanie. Hmm, mam wrażenie, że samemu dawałem amunicję na pytanie czemu coś w związku nie działa, kiedy to nie był prawdziwy problem, a tylko psuł atmosferę. Taak. xd I z takim podejściem będę zaczynał kolejne relacje - w sumie sporo ułatwia w wyborze potencjalnej partnerki. @tony86 twoje uwagi to złoto. Tu trochę skróciłem -> powiedziałem, że jak się chce rozstać, to się rozstajemy, a następnie uspokoiłem całą sytuację (więc tak pół na pół). Kolejnego dnia mnie za swoje zachowanie przeprosiła. Z tym "always call her blef" cenna rada. Teraz wiem:D Fakt. O dziwo, teraz, z wiedzą RP może być jeszcze trudniej, bo w końcu mamy cały szereg narzędzi i umiejętności, aby taką dziewczynę 'utrzymać'. Ale czytałem tu gdzieś na forum wątek, w którym facet mający tę wiedzę podporządkował właściwie całe swoje życie i zachowania pod żonę i jej humorki (w tym jej cykl owulacyjny) i niby to działa i są razem, ale ktoś go uświadomił, że nie jest szczęśliwy, bo ile w czymś takim można żyć. Selektywne okazywanie uczuć - okazywanie uczucia tylko wtedy gdy coś się chce tym osiągnąć albo wtedy kiedy ta jedna osoba czuje się dobrze i nie zwracanie uwagi na to co czuje w danym czasie druga osoba. triangulacja - polega na włączeniu osoby trzeciej (lub osób trzecich) do sytuacji. Może to być coś w stylu: a Majka dostała od Tomka to i to (więc Ty też powinieneś mi to kupić/postarać się bardziej). U mnie np. była chęć porównania zarobków gacha z pracy do moich. Chęć wzbudzenia zazdrości -> (mało szkodliwe, zależy od ramy i może tak rzeczywiście było) mówienie o tym kto jej nie podrywał kiedy wracała z zajęć, (bardzo szkodliwe) określone zachowania np. na imprezie kiedy zatańczyła z inną osobą tylko po to żeby specjalnie wzbudzić zazdrość (przyznała się potem, że o to chodziło) mirroring negatywnych zachowań - na karanie ciszą odpowiadałem w ten sam sposób, tylko, że ja psychicznie mogłem dłużej wytrzymać, aż EX się łamała. Zdecydowanie odpowiadanie agresją na agresję nie jest rozwiązaniem. Jest to reakcja obronna organizmu. Po zdradzie i rozstaniu mój umysł zaczął zaprzeczać wszystkim poglądom i zachowaniom jakie wydarzyły się w czasie związku, bo nie było jednej jednocznaczej sytuacji która do tego doprowadziła. Do tego doszło odkrycie Red Pilla. Można powiedzieć, że w tym momencie na nowo kształtuję siebie. Oczywiście zmiany mogą zachodzić równolgle z poznawaniem nowych kobiet i tak też robię:) Opowiadał o tym Jordan Peterson: Już na szczęście mi minęło:) A takim momentem przełomowym było przeczytanie historii, o której wspomniałem powyżej, o facecie, który podporządkował żonie i jej humorom swoje życie, aby tę relację utrzymać. Zrozumiałem, że u mnie wyglądałoby to pewnie podobnie gdybym miał tę wiedzę co teraz wcześniej. Ze względu na narcystyczne zachowania EX nawet wtedy nie czułbym się w tej relacji dobrze.
  10. Teraz zachowałbym bym się podobnie podczas rozstania, ale na pewno bym nie pozwolił sobie na łzy przy niej i byłbym bardzo zimny. Cóż miejmy nadzieję że nigdy mi tej wiedzy nie przyjdzie wykorzystać:) Kontakt urwany. Jeszcze z ciekawych sytuacji dla braci, to przypomniałem sobie sytuację kiedy przyjechała zabrać rzeczy(tydzień po rozstaniu) i pakując akurat kosmetyki w łazience stwierdziła, że będzie tęsknić za podświetlaną szafką z lustrem - a nie związkiem czy coś XD To utwierdziło mnie w przekonaniu, że ta kobieta to osoba czysto przedmiotowa. Co do przeceniania - pies pogrzebany w przeinwestowaniu(czas - 3lata, zasoby - wyjazdy/wspólne mieszkanie, emocje - wspólne przeżycia) w ten związek i życiu jego "przyszłą wizją". Przynajmniej zszedłem na ziemię.
  11. Czy nie przeszkadza Ci różnica w zarobkach/poziomie doświadczenia życiowego? Albo raczej jak bardzo jest to dla Ciebie niewygodne? Mam 26 lat i poznałem ostatnio pewną 20, ale biorąc pod uwagę mój poprzedni związek mam teraz pewne obawy do spotykania się z dziewczyną na takim poziomie życiowym (w trakcie studiów, brak jakichkolwiek/lub małe zarobki). Na pewno można bardzo miło spędzać czas, ale w perspektywie długoterminowej jest to inwestycja czasu, która ma spore szanse na niepowodzenie. A jeżeli np. chciałbym z nią wyjechać gdzieś dalej za granicę, nie fundując jednocześnie wyjazdu, to zazwyczaj ona będzie w stanie sobie na taki wyjazd pozwolić dopiero za kilka lat.
  12. Miałem jeszcze jedną rozkminę - mój wyjazd na 1 msc bez niej, i niejako postawienie na sb zamiast na "nas" uruchomił w niej mechanizm, że nie jestem już pod jej wpływem i nie będę zapewniał zasobów. Najwyższy czas złapaćs ię innej gałęzi. Jest to hipoteza, ale do czasu kiedy byłem w Polsce ten gość z pracy był serio po całości friendzonowany i nawet przez jakiś czas po moim wyjeździe... Co do niepewności i emocji - zgadzam się. Myślę, że to właśnie przez mój typ przywiązania - unikający (a tym samym mniejsze zaangażowanie, choć na koniec to się zmieniło) ten związek tak długo przetrwał. Jeszcze z moich spostrzeżeń: Jeżeli możecie pracować zdalnie, (poza sytuacją, że tylko we dwójkę z kobietą siedzicie np. w grecji), to nie pracujcie cały czas z domu (mimo że wygodnie i można ogarnąć parę innych spraw). Już lepiej pojechać te 1-2 razy w tygodniu do kawiarni lub strefy coworkingowej. Tym samym stajemy się mniej przewidywalni i w głowie kobiety mamy możliwość poznawania nowych osób. Ja niestety zrobiłem ten błąd, że pracowałem od pewngeo momentu głównie zdalnie, a kiedy już byłem w biurze to ona wiedziała że nie ma tam nikogo ciekawego do poznania jako zagrożenie dla niej. Swoją drogą zajebiście ciekawe jest, jak kobiety są w stanie bardzo szybko wybadać przy użyciu niewinnych pytań czy takie zagrożenie dla nich się pojawia;)
  13. Masz rację. I to bolało najbardziej - uczucie bycia "niewystarczającym" lub nie "dającym wystarczająco emocji" mimo tylu starań. Chociaż kto wie, czy ktokolwiek jej te emocje w takiej skali zapewni, a jeśli zapewni to czy będzie dzięki temu szczęśliwa:p
  14. 1. Właściwie rok temu w wakacje myślałem sporo o rozstaniu, nie widziałem tego. Na szczęście/nieszczęście się ogarnęła, znalazła pracę i to przyćmiło mój obraz. Mieliśmy też wykupione loty do USA i perspektywę podróży życia, szkoda było z tego rezygnować - mieszkaliśmy tam u jej wujka. 2. Po powrocie oboje zauważyliśmy, że jeżeli coś się nie zmieni, to to nie ma sensu. Była kłótnia, były emocje (których tak potrzebowała i którymi się tak karmiłą) i się uspokoiło na jakiś czas. Co nie zmienia tego, że cały czas rozstanie chodziło mi po głowie - jak na ironię, nie chciałem zranić jej rozstaniem , a przez zły przykład z dzieciństwa nauczyłem się walczyć do końca. I to nie tak, że wcześniej nie kończyłem relacji - wszystkie poprzednie związki kończyły się z mojej strony, ale tu pojęcie "kosztów utraconych" w mojej głowie było zbyt wysokie. 3. Do mojego kolejnego wyjazdu wszystko wydawało się w porządku. Mam od niej informację że wg niej też było ok, chociaż nie czuła już tego samego co kiedyś (no tak, bo po 3 latach razem faza zakochania mija i hormony się zmieniają:_) 4. Ja sobie nawet postanowiłem, że w czasie tego wyjazdu zdecyduję, czy chcę z nią być czy nie, niestety brak decyzji to też decyzja i zostałem znokautowany zaraz po powrocie:/ Co do utrzymywania kontaktu: tak, na początku miałem nadzieję na powrót, potem pochłaniałem coraz bardziej wiedzę Redpillową i się to zmieniało. Zobaczyłem też, że nie miałby on sensu. Za to utrzymanie kontaktu pozwoliło mi uzupełnienie elementów układanki, których wcześniej nie widziałem. Dlatego analiza powyżej jest taka dokładna. Pomogło mi to też w procesie leczenia (który nadal trwa). Jako zwykłej znajomej pewnie nigdy jej nie potraktuję;) Ostatnio oddałem wszystkie rzeczy, teraz nie zamierzam kontaktu kontynuuować chociaż mamy wspólnych dobrych znajomych i na pewno się jeszcze spotkamy. Pewność siebie wróciła, jest dużo lepiej niż przed związkiem. Forma podobnie. Plany krótko i długoterminowe wyznaczone. Zaopiekowałem się sobą najlepiej jak umiałem i nie bałem się korzystać pomocy z zewnątrz. Poszło na to sporo środków, ale uważam że warto. Jedynie szkoda towrzyszącej myśli, że już nigdy nie potraktuję kobiety tak szczerym uczuciem, ale takie są efekty zażycia czerwonej pigułki...
  15. O mnie: 26 lat, wg kobiet przystojny, dobrze płatna praca, mieszkanie bez kredytu, samochód. Dorastałem w rodzinie na pewno dysfunkcyjnej, w której matka opiekowała się chorym ojcem utrzymując całą rodzinę. Szybko musiałem przejąć rolę opiekuna. Zostałem przez to nauczony niepoprawnych wzorców - cechy "nice guy", problemy z wyrażaniem własnych emocji, dużą wrażliwość, brak męskiego wzorca, typ przywiązania unikający, do tego widzę u siebie cechy narcystyczne (choć psychoterapeuta twierdzi, że jest inaczej - tu mogłem się zmienić pod wpływem rozstania, tak jak zmieniła się moja osobowość na przestrzeni 3 msc z ENTP->ESTP). EX: Trzy lata młodsza, poznana na studiach, bardzo atrakcyjna. Sporo czerwonych flag, o których nie miałem kiedyś pojęcia dorastanie bez ojca, matka zmieniająca partnerów i nadużywająca czasami alkoholu, Niska pewność siebie (potrafiła np. przed imprezą malować się 7h, bardzo dbała o opinię o niej), szukała atencji (IG), lubiła rywalizować w związku (nie znosiła przegranych nawet w gry planszowe), nadwyraz zazdrosna (o czym przekonałem się już po rozstaniu, że czytała moje wiadomości), napady lękowe, drama queen, typ przywiązania lękowo-ambiwalentny. Myślę, że może być narcyzką (co utwierdzają jej zachowania oraz szczera rozmowa 2msc po rozstaniu o wartościach i braku emocji, a tylko dążeniem do kariery). Osobowość ENTJ Związek: Poznaliśmy się na uczelni, byliśmy razem ponad 3 lata. Początkowo wszystko było jak w bajce, dużo emocji. Nie miała wcześniej partnerów seksualnych (jestem tego pewien;) ; co na 20 lat było dziwne, ale tłumaczyła to tym, że nie podobali jej się faceci, albo zachowywali się jak cioty). Ja pracowałem i studiowałem, ona tylko studia i do pracy jej się nie kwapiło. Powodziło mi się, inwestowałem sporo na giełdzie, fundowałem nam też wyjazdy (wychodziłem z założenia, że wolę jechać z nią niż samemu, a mam na to środki). Nie czuła się z tym najlepiej, ale co mogła, to się dokładała (kasa od matki + alimenty od ojca), nie miałem uczucia, że leci na pieniądze. A ja żyłem cały czas wizją, tego jak to różowo będzie, kiedy skończy studia i dostanie dobrą pracę;] W naszym związku pojawiały się momenty kiedy miałem z tyłu głowy przeczucie, że coś jest nie tak, ale nie wiedziałem o co chodzi. Np. często kłóciła się z matką, miała napady lękowe/jakby agresji, ale mówiła, że się przy mnie z nimi pilnuje. Miała jedną koleżankę, oboje przyznawaliśmy, że toksyczną (ta olewała ją np. gdy umawiały się na spotkania), ale że nie miała innych bliskich znajomych to się z nią zadawała. W jej dalszej rodzinie wszyscy po rozwodach lub któryś z kolei małżeństwach. Powinno to zwrócić moją uwagę. Moją ex było łatwo zmanipulować. Dowodzą tego liczne sytuacje, które były widoczne na przestrzeni naszego związku. Kiedyś ta koleżanka namówiła moją ex na przesłanie mi zdjęcia testu ciążowego i wkręcenie, że moja ex jest w ciąży. Innym razem znajomy znajomych przekonał ją, że mogę być gejem, ponieważ podczas wspólnych wyjść do wspólnych już znajomych nie byłem cały czas przy niej, tylko się odłączałem i prowadziłem rozmowy z innymi, a ewidentnie na nią leciał. Ja byłem ślepo w nią wpatrzony, a ona mnie nadmiernie idealizowała. Chociaż też twierdziła czasami że jestem za nudny/flegmatyczny, czym mocno niszczyła moją samoocenę. Nie pokazywałem za to nigdy scen zazdrości, byłem pewny siebie i jej. Mierzyłem swoją miarą:/ Jeżeli coś jej nie pasowało, to zamiast komunikować stosowała np. ciche dni, na które ja też się nie popisywałem, bo stawałem się jej lustrzanym odbiciem. Niestety w tamtym czasie nie umiałem poprawnie zachować się w takich sytuacjach i bazowałem na wiedzy jaką wyczytałem w internecie. Wszelkie spory próbowałem rozwiązywać na poziomie racjonalnym, przez co ponieważ zazwyczaj miałem rację, to ona się coraz bardziej wycofywała, bo twierdziła, że i tak ją przegadam. Po 2 latach zamieszkaliśmy razem. Wspierałem ją bardzo w jej rozwoju, pomagałem jej w zaliczeniu przedmiotów na studia, jednocześnie czułem że jest między nami pewna przepaść intelektualna i trybu życia. Ja wstawałem z rana, byłem w pracy, potem trening/ zajęcia dodatkowe i o 22 byłem już padnięty, ona wstawała o 11.00 i o 1 w nocy jeszcze miała siłę. Możliwe że miała w tamtym czasie depresję, bo nic jej się nie chciało i straciła na wadze, wypadanie włosów, obniżone libido, a badania niby były ok. [teraz już wiem, że mogło to wynikać z tego, że nie czuła już związku]. Nie pasował mi taki stan rzeczy i powiedziałem, że nie może wziąć roku wolnego, po skończeniu studiów, tylko powinna pójść do pracy. W końcu znalazła bdb dobrze płatny staż jak na początek. Myślałem, że teraz wszystko się zmieni, ponieważ oboje mieliśmy w końcu fundusze i podobny tryb życia. Zacząłem wymagać, aby opłaty za mieszkanie - czynsz/internet rozdzielać proporcjonalnie do zarobków, nie spodobało się jej to, ale musiała na to przystać. Twierdziła, że czemu ma płacić, skoro to moje mieszkanie, a które wciąż adaptowałem pod jej potrzeby - dodatkowe szafki na ubrania, nowa pralka, bo stara nieładnie pachnie itp. Jeśli chodzi o naszą relację wciąż miałem z tyłu głowy pewną niekompatybilność jeśli chodzi o poziom wiedzy, czym niestety nieświadomie sabotowałem naszą relację, np. mówiłem że mamy inne poczucie humoru, dawałem znać, że wiem lepiej. Dodatkowo wpadliśmy w schemat rodzica i dziecka, gdzie ja wszystko wiem i wszystko ogarniam, ona ślepo podąża. Nie pasowało mi to, bo chciałem relacji równo partnerskiej. Brakowało mi jednocześnie docenienia tego co robiłem (syndrom 'nice guy'), co komunikowałem, chciałem by to ona czasem zorganizowała jakieś wyjście (teraz wiem, że to Alfa powinienen zawsze wychodzić z inicjatywą). Z jej strony była komunikacja, że brakuje gestów miłości/czułości oraz romantyczności. Ona chciała być cały czas koło mnie, ja się w takiej formie dusiłem i potrzebowałem dystansu i nie rozumiałem jej potrzeby. Za każdym razem jej coś nie pasowało a ja stawałem na głowie, żeby wyjazd lub wyjście było emocjonalne i ciekawe. Było to bardzo męczące, choć tego nie zauważałem. W końcy byliśmy na dłuższym wyjeździe (1msc) za granicą podczas którego nie dogadywaliśmy się za dobrze. Ja chciałem aktywnie spędzać czas, ona nie miała na to siły i strasznie ją to męczyło. Po powrocie była pierwsza duża kłótnia, w której przekonałem ją, aby się nie wyprowadzała. Zebrało się tam parę rzeczy m.in. to, że 3 dni z rzędu spotkałem się z różnymi znajomymi, których nie widziałem długi czas z powodu wyjazdu, a na nią wg niej nie mam czasu. Drugim powodem był mój planowany wyjazd z kolegami do Azji na pracę zdalną+zwiedzanie, na który ona stwierdziła, że nie ma środków, a po mojej propozycji pożyczenia pieniędzy, że woli zamiast tego nie tracić czasu w pracy. Zgodziła się za to na mój wyjazd jak się jej o to pytałem. Teraz wiem (chociaż większość mi mówi, że dobrze zrobiłem), że to był błąd jechać na 1 msc za granicę bez niej, kiedy w związku nie działo się za dobrze. W międzyczasie pojawiły się "przytyki" co do mojej formy, która na początku związku była dużo lepsza (ale nadal była lepsza niż większości moich znajomych, po poprostu nie wyglądałem już jak Adonis). W międzyczasie w pracy moja ex poznała chłopaka w jej wieku, o którym dużo wspominała, ale bardziej jak o gościu, który sobie nie radzi w randkowaniu i musi mu w tym pomagać. Ja miałem sporo spraw na głowie - remont, prawdopobnie wypalenie zawodowe oraz nie czułem żadnego zagrożenia jako osoba pewna siebie. Sporo z nim pisała, nawet go poznałem, był też u mnie na imprezie. Co ciekawe podczas wspólnych rozmów z moją ex, ta twierdziła, że najbardziej ceni w nas lojalność. Potem dowiedziałem się, że sprawdzała w tym czasie mój telefon, była przeraźliwie zazdrosna i w ogóle projektowała na mnie sporo swoich emocji oraz "niepokoju". [tzw projekcja] Zdarzyło się też, że niby to w zwykłej rozmowie porównała ona ile kolega z pracy może zarabiać w nowej pracy, do moich zarobków. (mniej ode mnie ale też sporo, oraz 3 lata młodszy, więc jest potencjał. Ale pomyślałem, że jeśli mu tyle dają, to byłby idiotą gdyby tam nie przeszedł, a wiedziałem że tu go trzyma tylko moja dziewczyna, która go friendzonuje). Tu powinienem ją mocno za to opieprzyć, nie spodobało mi się to, ale olałem. W całym związku mocno postawione granice na początku oraz mocna rama przesuwały się cały czas, bo miałem dość złej atmosfery i dramatów. Unikałem konfliktów. Czułem w jakiś sposób, że moja pewność siebie wypracowana latami w jakiś sposób uzależniła się od niej. Byłem do tego zakochany. Moja ex czuła się jakby lepiej, znalazla cel w życiu-praca, zaczęła czytać książki (kiedyś podsuwałem masę pozycji, nic nie czytała), zamiast innych aktywności (Instagram/seriale), wróciła też na siłkę. Co powinno zwrócić moją uwagę, to zapomniała o wspólnej rocznicy poznania, na którą zabrałem ją do teatru. Zamiast zadowolenia, była zła, że nie otworzyłem jej drzwi do samochodu, a na pytanie czemu nie pamiętała, że jej się zapomniało, ale wiedziała, że to jakoś w tym tygodniu. Patrząc z perspektywy, wycofywała się z tego związku dużo wcześniej. Ja też nie byłem pewny moich emocji i czułem, że nie jest dobrze, ale byłem nauczony w dzieciństiwe, że jak jest źle, to się naprawia, dlatego przeinwestowywałem zaangażowaniem w związek, aby go ratować. Im większe zaangażowanie z mojej strony, tym większe oddalenie z jej. Sytuacja w związku przed moim wyjazdem do Azji się poprawiła, nie było sprzeczek. Z ciekawostek to jej toksyczna koleżanka rozstała się ze swoim facetem (teraz wiem co to znaczy dla jej otoczenia:P). Po moim wyjeździe to ja inicjowałem głównie kontakt, nie pasowało mi to. Potem w ogóle z jej strony kontakt się jakby urwał, był zdawkowy. Po powrocie czułem że coś jest nie tak, jakby dystans między nami. Okazało się, że za moimi plecami spotkała się z tym gościem z pracy, już po moim powrocie, kiedy ja zostałem w domu nie miałem ochoty wychodzić. Wiem z wiadomości, że przez cały mój wyjazd zapraszał ją gdzieś, początkowo się opierała, ale w końcu uległa. Jakiś tydzień po przyjeździe poszła spotkać się z koleżankami, ja czując szóstym zmysłem że jest coś nie tak, sprawdziłem jej fb na jej laptopie. Okazało się, że poza koleżankami czekał na nią na mieście też ten gość, z którym się miała spotkać. Co prawda zadzwoniłem do niej, że do niej jadę, bo już dokończyłem co miałem robić w mieszkaniu, i wtedy się przestraszyła i przyjechała. Później kiedy się rozstaliśmy i pytałem o to, to się dowiedziałem, że zdążyli się "tylko" pocałować. Rozstanie przebiegło w pokojowej atmosferze, kiedy ochłonąłem i zakomunikowałem jej, że wiem o tym gościu, dwa dni później (najgorsze 2 dni w moim życiu, ale nie chciałem zachowywać się emocjonalnie, więc poczekałem, aż ochłonę i przegadam temat z przyjacielem) niepotrzebnie niestety pokazałem swoje emocje - płacz. Ona początkowo się wszystkiego wyparła, potem zarzuciła, że to moja wina, bo wyjechałem i jej nie kocham, potem, że jej znajome powiedziały, że skoro wyjechałem to na pewno tak jest, a w ogóle to uczucie wypaliło się rok temu i że ona zrywa ze mną (ubiegła mnie)... Zabolało, bo nadal ją kochałem. U mnie skończyło się to: nieprzespanym miesiącem, obwinianiem się za niewiedzę /niezauważaniem znaków rozstania/ bycie złym partnerem, dochodzeniem do sb przez kolejne 3msc (a czasem myśli wracają i teraz), psychoterapią, poczuciem winy, ciągłymi myślami co zrobiłem źle i co mogłem poprawić, niedosytem z powodu utraconych kosztów, przerobieniem bardzo dużej dawki wiedzy odnośnie Redpilla oraz relacji, powrotem na siłkę, zmiany pracy na lepszą, ponowną inwestycją w sb i na pewno dużym doświadczeniem. Teraz wiem, że znajomość czerwonych flag wcześniej, bardzo by mi pomogła, a w szególności takie ich natężenie zahamowałyby moją chęć do angażowania się. W trakcie związku doświadczyłem wszelkich form manipulacji (nie wiem które były świadome, a które nie): lovebombing, shaming, gastlighting, wywoływanie poczucia winy, selektywne okazywanie uczuć czy pasywnej agresji, krytyka, wzbudzanie zazdrości, triangulacja. Na początek reagowałem na wszystkie poprawnie, nieświadomie broniąc się przed nimi, ponieważ miałem mocną ramę i dużą pewność siebie. Brakowało mi za to wiedzy i powoli zacząłem oddawać grunt. Wylevelowałem dziewczynę i za to oberwałem. Wiem też, że sporo pracy przede mną, bo popełniłem dużo błędów, przede wszystkim nie zauważałem moich toksycznych zachowań takich jak: wywyższanie się, mirroring negatywnych zachowań, do tego brak komunikowania moich potrzeb czy umiejętność stawiania granic. Dochodzą też nawyki związane z unikającym stylem przywiązania, które nie budowały odpowiedniej bliskości. Najgorsze jest to, że mimo zdobycia wiedzy, że po zdradzie odbudowa relacji nie ma sensu, to nadal miałem przez pewien czas nadzieję powrót. 3 lata spędzone razem, tyle wspólnych aktywności, wyjazdów itp. Teraz już nie mam wątpliwości, że nie ma sensu. Nasz kontakt pozostał na stopie "koleżeńskiej", gdyż nie robiłem żadnych dramatów, ani dziwnych akcji po rozstaniu. Z ciekawostek na temat życia mojej ex teraz (3msc po rozstaniu): Nie chciała mieszkać u matki z którą się non-stop kłóciła i zamieszkała u tego gościa poznanego w pracy. Gość raczej nie jest świadomy kogo przyjął pod swój dach, chociaż wiem, że szczególnie na początku, dopóki moja ex będzie widziała w tym interes to potrafi być naprawdę cudowną istotą i pewnie na razie jest im dobrze. Wiem za to od niej, że nie ma tam tego "uczucia" zakochania i że dla niej najważniejsze są teraz pieniądze + rozwój. Jak zauważyliście coś jeszcze co mogło mi umknąć lub macie pytania to piszcie, postaram się odpowiedzieć:)
  16. Co się u Was sprawdza w celu umówienia ONS na np. Tinderze? Wiadomo, że po pierwsze dobry wygląd i foty. Załóżmy że sporo matchy już jest. Jak to rozgrywacie?
  17. Mam podobny dylemat, pracuję jako anailtyk IT i już od jakiegoś czasu czuję, że sufit mnie nie zadowoli. Z plusów pracy jako analityk, można znaleźć naprawdę dużo wolnego czasu podczas dnia roboczego, który da się wykorzystać na inne projekty, giełdę lub naukę. Zdecydowanie narzędzia techniczne (ale nie stricte programowanie) to jest to w co bym uderzał, ale tylko tak żeby połączyć to z już nabytymi umiejętnościami -> czyli raczej nie junior C#, a raczej budowa procesów / aplikacje chmurowo-lowCodowe (Azure/AWS). Jest teraz na to duży popyt i łatwiejszy próg wejścia jak się na tym skupić niż programowanie od 0. Mój plan na teraz to dalsza praca jako analityk, a równolegle -> technologie Big Data (budowa procesów ETL/fabryki danych itp w Azure) +python -> znalezienie pracy zdalnej najlepiej w stanach, gdzie na Juniora masz pensję naszego mida/seniora. Optymalnie to posiadać dwa etaty nawet jako junior/mid, w dwóch różnych firmach (tak, da się to pogodzić w ramach 8h).
  18. Kowalski

    Piąteczka

    Czołem bracia samcy! Mam 26 lat i trafiłem na forum szukając odpowiedzi na pytanie czemu moja EX, która wychowywała się bez ojca, a jej matka zmieniała w młodości partnerów jak rękawiczki nie okazała się takim aniołkiem za jaką ją miałem. Przebudzenie musiało kiedyś nastąpić:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.