Skocz do zawartości

M.Dabrowski

Starszy Użytkownik
  • Postów

    483
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez M.Dabrowski

  1. Małpka niech sobie skacze po gałęziach. On jej nie zdobył, tylko jest najlepsza możliwą opcją jak na teraz. A że jest rycerzykiem to i tak będzie nim pomiatała prędzej czy później. Nie ma czym się denerwować. Dla samego seksu szkoda zachodu mieć jakieś rozterki, bo każda ma 4 litery w swojej ofercie. Jak otworzysz kobiete po swojemu to zrobi wszystko dla ciebie w tym aspekcie. Kiedyś pisałeś że też rycerzykowałeś to i bałeś sie urazić seksem jaki chciałeś. Teraz nie bedziesz sie urażał i zobaczysz, że praktycznie każda (tylko jakieś zdziczałe) nie zrobią co zechcesz. To nic nie znaczy. Trzymaj się.
  2. Może "SUPERficial"? Słowo super przyciąga. W wolnym tłumaczeniu oznacza pozorny, płytki. Zgodnie z główną historią o płytkim i pustym emocjonalnym gówniarzu a że pozory mylą, to w środku coś prawdziwego. Inne kontrowersyjne: inkwizytor polski (długie), krucjata, martwica (przekonań ), wybawca, odkrywca, "w punkt". Takie troche bardziej do gazetki. Albo żeby przyciągnąć pewną grupę: PROSTO
  3. M.Dabrowski

    Pokemon GO

    Nikt wprost. Wszystkie regulacje da się obejść manipulacją. Jak niedługo będzie trzeba wszczepić sobie chip (kolejna forma kontroli), żeby kupować żywność, to nikt nie powie że zmuszają do tego, tylko sam o to poprosisz I będzie twoja "wina". Grę uważam za marnowanie czasu, ale jak ktoś nie ma co z tym czasem robić to na pewno mu się przyda. O tyle jest to dziecinne, że kobiety w okolicach 40 lat też w to grają i zachęcają do grania innych, hi hi hi... szukamy czegoś czego nie ma, prawie jak bawienie się w berka i poszukiwacza nieistniejących skarbów w piaskownicy w wieku 6 lat. Do wychowywania dzieci - mentalnych, bardzo dobre. Ludzie są dzisiaj tak organiczeni umysłowo i mało inteligentni, że aż takimi prostymi formami trzeba ich zabawiać. Do tego potrafią blokować ruch i porzucać całą odpowiedzialność, całą wiedzę o świecie, na to by znaleźć nieistniejącego stworka i mieć "fejm". Taki sukces, złapałem pokemona. Kurwa brzmi groteskowo Ludzie mają wszystko i wszystkich w dupie, dla tego fejmu, jak owieczki na rzeź. Ale ja jestem sztywniak i moje emocje nie reagują na takie gierki od przynajmniej 17 roku życia.
  4. Drugim by było czy będąc przedsiębiorca można być takim miękkim i przetrwać? Chociaż znając kobiety i jak się zachowują przy "dobrych facetach" to sama historia wydaje się realistyczna, nie patrząc na szczegóły. Większość kobiet bardziej ukrywa to że liczy się "JA, MOJE DZIECKO I MOJA RODZINA", czy "NIC TU NIE MUSZE ROBIĆ, CIESZ SIĘ ŻE Z TOBĄ JESTEM, OBOWIĄZKI TO MA FACET" i inne tego typu wywyższania się. Czy też że jej zwracać uwagi nie można i szukanie tego potwierdzenia w innych - bo mamusia nie zwraca uwagi ,t onikt nie może Kobiety to przekazują bardziej dyskretnie, nie wprost, żeby móc w razie czego się wybielić. Tak jak w przypadku tej manipulacji z bólem w razie rozstania i utraty kogoś kogo można gnębić (ciebie ). No ale według niej jesteś debilem i nawet tego nie ukrywa... (idiota zawsze wygra i pokona doświadczeniem). Ale żeby się zakochać w takiej jędzy to trzeba mieć nierówno i do tego ufać, że raz zrobiła lodzika, śniadanie po tym jak udawała ból brzuszka przy rozstaniu aczkolwiek jestem w stanie uwierzyć w realność tych sytuacji bo sam się z takimi spotykałem i też takim durniem byłem, tyle że ta kobieta 2 tygodnie była do rany przyłóż, a później żeby za miło nie było robiła jazdy, czy się reagowało na to ,czy nie, zawsze było źle. Potem przepraszała, wracała do swojej dobrej wersji i tak w kółko. Roztrojenie jaźni szykowała, żeby udupić człowieka zakochanego w niej, a raczej w jej małej cząstce. I po to się trafia np na takie fora, żeby wiedziec że jak nie pokochasz sam siebie, nie będziesz niezależny, to kobiety będziesz spotykać tylko takie. Nie można niczego potrzebować od kobiet. Miłości od nich to tylko może oczekiwać ich małe dziecko. Nikt więcej. Jeśli historia jest nieprawdziwa i troll - walić to, ale ktoś i tak poczyta, skojarzy coś, połączy fakty i zachowania. Może sie przydać nawet bazowanie na takiej historyjce. Jeśli jest prawdziwa to polecam poszukanie problemu w sobie (samoocena niska, jakieś złe wzorce wychowania), ponieważ ludzi, a kobiety to jeszcze bardziej trzeba sprawdzać zanim się zaufa, bo to zakłamane byty i nie wierzyć w manipulacje, że jesteś gównem jak nie ufasz, a dobrze widzisz (klarownie), że kobieta oszukuje. To jest plus i rozsądek. Ona na odwrót wmawia ci błędy i poczucie winy robiąc to tylko dla własnego interesu, z tobą się nie liczy i nawet nie gra (udaje) zakochanej jak robi to większość np do czasu dostania ślubu czy dziecka Zaskakujący przeskok. Kilka dni przerwy, a ty juz wspominasz dawne czasy jakby to były lata i jezdzisz pod jej blok
  5. Nie żebym się czepiał, ale oprócz zmiany nazewnictwa swojego syndromu, to jakie konkretne zmiany zaszły dzięki terapii w życiu, relacjach z innymi, czy swoimi emocjami? Konkretne efekty na +. Możesz mi w prywatnej wiadomości coś skrobnąć, będe miał więcej pytań. U mnie jest pełna świadomość problemów, akceptacja tego stanu że taki jestem, ale MUSZE coś zmienić (i młotkiem do głowy), ale gówno to daje. Emocje jak grały tak grają nie te co trzeba w sytuacjach życiowych. Wybaczyłem też rodzicom myśląc, że nie mieli wiedzy na takie tematy. Mi się terapie kojarzą z gadaniem jak w kółku wzajemnej adoracji, a do tego jestem przekonany że będą mi kity wciskać takie jak kochaj siebie, jesteś najlepszy, fajny, nie wiń siebie i całą wiedzę którą dawno już mam, a hajs piechotą nie chodzi. Te posty wyżej utwierdzają mnie że życie to kara jak już mamy zaburzenie i będziemy wieczną ofiarą Argumentu za sensen leczenia brak, oprócz tego że już tonący brzytwy się chwyta.
  6. Czyli jakbyś miał tak poważnie poradzić, to nie szukać "fachowej" pomocy z zewnątrz, konkretnie zajmującymi się tymi zaburzeniami? Bo samemu widzę bardziej błądze, niż sobie pomagam, a odstrzelić się jeszcze nie chcę
  7. Feletion trafny. Praktycznie te same myśli, obserwacje i doświadczenia (pewnie trafiałem na zaburzone ale gdy piszesz " Przede wszystkim większość współczesnych kobiet jest wychowana w rodzinach patologicznych " to nawet nie ma zdziwienia). Chciałbym coś zmienić w życiu, moją osobowość która jest jakby zablokowana na życie przez m.in poczucie winy (i rodzice i kobiety które spotykam to wtłaczają, ja w to wierzę na poziomie emocji i przez to uzyskuje niską samoocenę, brak wiary, brak zaufania, tłumioną agresję, poczucie zagrożenia i oczekiwanie wsparcia, akceptacji, doceniania, przez co tworzy się zależność). Chce zmienić ten wzór patologicznej rodziny bo prawdopodobnie taką mam. Ludzie źle reagują na samo słowo patologiczny. Tego nie widać, do tej "słabości" nie umieją się też przyznawać bo to byłby wstyd, bo przecież powłoka jest dobra, bo nie ma rozwodu, pracują, są dzieci i względnie wszystko gra. Dlatego terapia byłaby dla samego siebie, by radzić sobie lepiej i wcale mi tu o kobiety nie chodzi, bo problem jest we wzorcu i każda relacja kuleje, sam siebie ograniczam. Teraz tylko szukam potwierdzenia czy jest sens, czy to działa, czy jak piszesz musimy z tym żyć do końca i każda terapia to strata kasy, a mechanizmy obronne jakie wykształciliśmy są trwałe.
  8. @Rysiek Judasz piszę o DDD a nie BPD, a także DDA.
  9. Czytałem na forum, że mamy czasy w których większość ludzi jest obarczona syndromami DDA i DDD, dlatego tak wiele związków się rozpada, a ludzie nie potrafią budować trwałych więzi. Tutaj lista przyczyn i objawów. http://www.stowarzyszenie.edu.pl/projekty-2010/program-partnerstwa-transgranicznego-kompetentna-pomoc-wspouzalenionym/syndrom-dda-objawy-przyczyny-i-leczenie tutaj wywiad http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/poradnia/art,399,dzieci-zle-funkcjonujacych-rodzicow.html Jeśli tak jest, to znaczyłoby że mamy "chore społeczeństwo". Sam zauważam u siebie multum objawów, bo i moja babcia nie miała ojca, moja matka piła i rodzice obwiniają o całe zło swoje dzieci (ale mamy dzieci, takie do dupy, a tak się staraliśmy). Zastanawiam się czy komukolwiek takie terapie pomagają, bo w połączeniu z pesymistycznym myśleniem każdy argument jest wymówką. Ceny tak samo, takie "kołczingi" kosztują 150zł na godzinę, a co mogą pomóc, jeśli problem jest utrwalony latami? Nie ma co do tego żadnej ufności. Nie wiem jak na NFZ, ale to co publiczne też nigdy nie wydaje się jakościowe. Dział samodoskonalenia, bo sądze że terapie mają na cel w byciu kimś lepszym i dla osób DDD lub DDA stanowią podstawę. Reszta samodoskonaleń bez naprawy psychiki (podświadomości?) będzie tylko maskowaniem objawów, a nie leczeniem przyczyn. Miał ktoś empiryczne doświadczenie z terapiami, albo cośo tym wie?
  10. M.Dabrowski

    Uzależnienia

    http://www.cracked.com/article_19174_5-unexpected-downsides-high-intelligence_p2.html Jeśli przetwarzają więcej informacji, to by to mogło znaczyć że jest to jakiś rodzaj wyzszej świadomości, czy inteligencji. Tutaj podają zwykłą: ciekawość, chęć odkrywania.
  11. Jak chcesz szukać niezakłamanej kobiety to będziesz szukał do usranej śmierci. Jedyny system obronny jest w tobie. Wmawiaj sobie że twoja jest inna niż wszystkie. Pomaga do czasu
  12. M.Dabrowski

    Uzależnienia

    To by mówiło czemu kobiety lecą na alkoholików i ich usprawiedliwiają chociaż z drugiej strony przecież kobiety gardzą słabościami, a taka wrażliwość z ucieczką w alkohol nią jest. Ludzie wrażliwi, możliwie głęboko patrzący na świat, wielowarstwowo mogą być w dużej części melanholikami. Zbyt wiele złego widzą na nim, jak na swój słaby system nerwowy i dlatego uciekają w coś co zakłóci ich pole widzenia. Dlatego rozwiązaniem może i są grupy wsparcia, może by była miłość kobiety... gdyby kobiety umiały kochać cokolwiek innego oprócz korzyści i "empatycznie" nie wytykać słabości.
  13. M.Dabrowski

    Uzależnienia

    To nie jest tak, że z jednego uzależnienia wchodzi sie w drugie, tyle że z negatywnego w pozytywne? Czyli nie byłoby to leczenie przyczyn, tylko objawów. Czynniki zmniejszające ryzyko korzystania z alkoholu i innych substancji psychoaktywnych, za Hawkinsem: silna więź z rodzicami, sukcesy w nauce, praktyki religijne, szacunek dla norm społecznych i autorytetów oraz konstruktywna grupa rówieśnicza. Czyli nadal taka osoba jest zależna, ale już nie od alkoholu, a od np. ludzi którzy mogą zniknąć, czy sukcesów które mogą w mgnieniu oka stać się porażkami i wtedy następuje zatoczenie koła: szukanie pomocy w poprzednim uzależnieniu. Podam taki przykład Wiśniewskiego. Miliony na koncie (czyli mógłby zapłacić za super leczenie), a chleje już ile lat (DDA) i mówi, że najmniejsza porażka go boli jakby świat się walił, a sukcesy cieszą tylko na chwilę. Dostał wszywke, a terapia mówi że niewiele daje.
  14. Wystarczy że na na profilach koleżanek rycerze się podlizują, to jeszcze prowadzą ekspansję na blogi poświęcone ładnym słowom. Każda okazja dobra do wejścia w dupę i przewartościowania kobiety tylko dlatego że jest w miarę ładna. Co się później dziwić. http://imgur.com/a/J9L4y A co się dzieje na profilach ładniejszych i młodszych
  15. M.Dabrowski

    Uzależnienia

    Trochę nie widze sensu w grupach wsparcia. Jest to wtłoczenie człowieka do środowiska w którym nie będzie zagrożony, a przyjęty bez wysiłku. Stresu nie eliminuje, za to uczy szukania bezpiecznych grup, a nie radzenia sobie w grupach nieprzyjaznych - albo nawet w byciu samemu, kiedy nie ma tej "miłości". Może czegoś nie zauważam, ale wychodzi na to że człowiek któremu nadał się uszczerbek w mózgu w czasie ciąży czy pierwszych lat życia dostaje znamię osobowości zależnej, czyli uzależnia się: od ludzi, od opinii, od używek. Wejście do grupy wsparcia jedynie maskuje problem na moment, leki też uzależniają i jeśli pomagają to na moment. Z np. alkoholizmu jeszcze nikogo nie wyleczono całkowicie, nie wiem jak z innymi uzależnieniami. Czy to pic na wodę wszystkie terapie?
  16. Z tym też się spotykam i nawet po części zgadzam (prostytutka jak żywy masturbator), bo zdrada fizyczna nie równa emocjonalnej w efekcie której następuje całkowita (nie tylko seksualna) utrata zainteresowania obiektem dotychczasowego "kochania", czy szacunku do kogoś kogo się zdradziło. Emocjolnalnej podejmują się kobiety, bo taka to natura. Do tego liczą się motywacje, które są "głębokie". Tak jakby to był pocisk i zemsta w kierunku zdradzonego (bo nie dałeś szczęścia ) . U nas prościej - ruchać się chciało, fajna laska, dostępna, proste. O angażowaniu uczuciowym, czyli "zakochaniu" w związku też jakoś nie przełykam wersji, że robi to mężczyzna, a później się miota że jest taki biedny i nie umie podjąć decyzji. Ale może nie obracam się w takich kręgach i gówno wiem. Myśle też, że my jako mężczyni jestesmy bardziej skłonni do walki (a może łatwiej nam wpoić) o wyższe cele niż kobiety, niż o swoją własną przyjemnosc. O cos wiecej i z wielu wiecej rzeczy potrafimy zrezygnowac dla innych. Nie wszyscy, nie zawsze, ale jednak. Da się nam wpoić pojęcia honoru, obowiązku, tej rycerskości własne - nie zawsze dobrze pojmowanej. Nie zdradziłem, nie skończyłem nigdy związku gdy przyrzekałem że będę zawsze - to i mogę patrzeć po sobie, że nie wszyscy tacy są. Kto mi to wpoił i jakiej był płci? Można zgadywać. Tak samo ktoś zgubi portfel to mówisz jego wina, ze zgubił, obrażasz go jeszcze od głupków, czy chcesz oddać mu i usprawiedliwić go, zamiast uzasadnić swoje przywłaszczenie. Taka różnica. Może to głupota, może nie tyle altruizm, co jeden z powodów dla poczucia się bycia "lepszym" (bo pewnie każdy człowiek sobie szuka tego poczucia). Łatwo nie jest tak odmawiać sobie, ale moim zdaniem trenuje to wolę i odseparowanie od mas, które beczą jednym głosem. Wolę dać przykład, ze się da inaczej. Tutaj cierpi się w imie czegoś, gdy rezygnuje się z puknięcia fajnej laski w imię "zasad".
  17. Moge mówić tylko za siebie, lub za kolegę który żałował że złamał przysięgę małżeńską. Widać było że autentycznie boli go złamanie wewnętrznego kodeksu honoru. Zdecydowanie lepiej mu było wyciszyć potrzebę seksu ze swoją marudną babą, nie narzekać i nie zdradzić. Znamy to z tego tematu Jak dla mnie spoleczenstwo popada w rozluznienie szyków, bo się porządnych ludzi wyśmiewa jako "nudnych", czy "normalnych". Odstających od większości. Jak kobiety zdradzają ,to czemu nie my? Kobiety patrzą też zamiast na siebie to zawsze na innych. Mężczyźni zawsze zdradzali, byli "łatwi", to my też chcemy. Patrzą by równać do gorszych, zamiast dać przykład i skupiać się na rozwoju lepszych cech. Mnie próbowały podrywać naprawdę dobre sunie gdy byłem w związku i o tym wiedziały. Robiły to SPECJALNIE i byłem tego świadomy, że jestem łakomym kąskiem na zdradę, na coś niemoralnego w czym się lubują. Mimo podniecenia ich wdziękami, nie złamałem się. Czy dobrze na tym wyszedłem, to już wystarczy się domyślić, ale przynajmniej nie mam sobie do zarzucenia.
  18. Nie spotkałem się z takimi "tłumaczeniami" osobiście, bo raczej żyje w światku gdzie to mężczyźni są zdradzani (uroki bycia betą jak większość), ale jestem w stanie uwierzyć w to. Jedna różnica. Nie zwalają winy na nikogo. Mieli chuć, może byli wyposzczeni, może nawet nie, tylko chcieli skorzystać z okazji i to zrobili. Chciałbym wierzyć, że tak nie jest, że ten honor i sumienie tkwią w tych ludziach.
  19. Co ty mówisz? Nasza wina, że takie spotykamy, wybieramy i że to spostrzegamy.
  20. Powiedziałbym, że działamy w ten sposób, ale w innych sferach. Tutaj jako świadomi jesteśmy z boku. Ale jak słyszy się nie wiem jak to się stało, takie emocje były że nie dało się powstrzymać ja to wszystko z miłości mało mnie adorował(a) i prezentów dawał(a) potrzebowałam(em) poczuć dreszczyk emocji czułem(am) że mnie już nie zdobywa (i nic z tym nie zrobiłem, tylko myślała(e)m że się domyśli) To płeć sugerowana jest tą "miękką". Być może tylko ja tak mam, ale jak mężczyzna ma jakiś problem, to dowiaduje się jakie jest rozwiązanie i je mówi wprost. Kobieta zgadza się na nie bądź nie (najczęściej nie, bo ona to widzi inaczej - szczególnie jak to jej każe się "zmienić", lub jej pokaże się że to ona ten problem tworzy). Nie weźmie na klatę, tylko się obrazi i poczuje "atakowana" Spryt numer jeden wykorzystany - poczucie winy masz że chcesz uczuć od kobiety. Przykładem była zdrada mojego kolegi. Miał żonę i dzieci, więc bardzo trudno mu było odejść ze związku (usprawiedliwienie, fakt), a jedyne czego mu brakowało w związku to szanowania jego potrzeb, w tym seksualnych. Żona zawsze była zmęczona. Mówił jej o tym ,ze choć czasami potrzebuje jakiegoś okazania przez nią uczucia. Działało to 2 dni, a później wracała do swojego egoistycznego trybu i nie widziała żadnego problemu w tym. Jak zaczął dosadniej jej mówić o tym, że miała nie być taka zaślepiona sobą i wymagać tylko od niego, to zaczęły się awantury i kto był winny tym awanturom według niej? On, a więc w końcu zdradził, ale nigdy nie pomyślala że to przez jej lekceważenie go. Kobieta nigdy nie wie jak rozwiązać problem (choćby ten w łóżku, albo gdy przyzwyczaiła się do emocji). Dla niej wszystko jest proste: albo chce się jej, albo nie. Jak nie chce, to wina mężczyzny. Jej umysł podsuwa najprostsze rozwiązanie: wina nie jest w tobie, masz potrzeby swoje (a więc rość, szukaj u innych, masz prawo). Choć jednocześnie mogła wejść w związek z jeleniem-popychadłem, ale nie potrafi się przyznać przecież do błędu, że jest wyrachowana, a nie weszła w związek z "miłości" i to przez jej oszustwo ten związek nie funkcjonuje jak należy - i dlatego na niego nie ma rozwiązania. Bardzo pragmatyczne. Jeden w związku tyra na nią, z innymi się rucha. Kalkulacja wyborowa, ale nigdy wina kobiety, bo to nie ona podejmuje decyzje by siebie wyruchać (na kasę, uczuciowo, czy fizycznie). Taki urok zadeklarowanej bierności, ale i bardzo sprytne. A że niemoralne? Cel uświęca środki.
  21. Oraz żyj na luzie, zasady nie mają znaczenia, a słowa i obietnice są po to, żeby komuś nakarmić ego i się wybielić. http://www.styl.pl/uczucia/news-niewierna-mimo-woli,nId,2241858 Komentarze pozwalają jeszcze na wiarę, że zostało trochę mężczyzn z intelektem na tym świecie.
  22. Przezorny zawsze ubezpieczony. Nawet jak jest 1% szans na chorobę, to ja bym nie tykał. I pomyślałbym też skąd takie parcie? Dziwka, to dziwka, baba to baba. Chyba że po prostu z kobietami w związkach nie miałeś zajebistego seksu na zawołanie, to ciekawość zrozumiała. Mnie już dawno to nie kręci, bo od kobiet dostałem w seksie prawie wszystko to czego chciałem (oprócz przebieranki w latex ).
  23. Teraz wpadłem jeszcze na to jaka jest tendencja w wykonywaniu obowiązków przez płcie. Jak mezczyzna ma coś zrobić co nie jest zbyt przyjemne, to zrobi i po sprawie. Nie narzeka (chyba że kobieta go pogania ). Kobieta się wymiguje, szuka kogoś kim się wysłuży, narzeka że tak zmuszana do ciężkiej pracy jest (nawet jak jest lekka), tak jej źle. Jak taka kobieta może uczyć dojrzałości, samodzielności, zaradności? Ona nie ma tych cech w sobie. Nie jest wcale ani dorosła ani "męska". To samo z rezygnacji z przyjemności (nazywam to poświęceniem dla dobra innych, oraz brakiem egoizmu). U mnie ojciec kupował soki powiedzmy i dawał wszystkim, sam nie wypił, ale drugiemu dał. Zero dążenia do zysków, przyjemności, kosztem innych i strojenia wymówek, czy usprawiedliwień. Kobiety co robią? Jak coś dadzą od siebie to ZAWSZE oczekują czegoś w zamian i mają nad głową zapytajnik "a co dostanę jak sama dam!?". Jak robią posiłek to najpierw myślą by zrobić sobie dobrze, pierwsze w kolejności, a później ewentualnie (dla pozorów) dać innym, żeby nie wyszło jakie z nich egoistki. Zawsze jak coś oferują to pytają co dostaną w zamian i próbują jeszcze tak nagiąć zasadę "równości" i wzajemności, żeby to one dostały jak najwięcej, przy jak najmniejszym wkładzie (całe życie wchodzenie na głowę jak niepoważne leserskie dziecko). One mają chyba księżniczkowatość w naturze i wykorzystywanie innych, a później przypisywanie jeszcze sobie zasług do tego. Kobieta ofiarą teraz się może poczuć w każdej sytuacji i dzięki temu poczuciu daje sobie prawo do manipulowania innymi. Gdy nie ma racji, zwrócisz jej uwagę Gdy popełni błąd i dostanie za niego karę Błędu w sobie nie widzi, nie widzi że nie ma racji, tylko widzi że dostała karę (a odbiera to tylko emocjonalnie że boli, a jak boli to wiadomo - wina innych)- zawsze wedlug niej dostała niesłuszną karę, można było dac mniejszą (a najlepiej nagrodzić), inni są winni, inni nie mają racji, ona jest "uciemiężana, mimo że się uważa za taką dobrą". I później rozpowiada wokół te bzdury swojego pokrzywdzenia, oraz lepszości. Jak jest ciekawa to uczy, ale wścibskości, bo zamiast być ciekawą świata i wiedzy to ciekawi ją co u ludzi się dzieje, więc plotkowania uczy i braku lojalności. Brania, brania, brania, wyciągania łapy po nieswoje, unikania obowiązków, oraz skupienia na sobie. Obraz typowego maminsynka, wiecznej dziewczynki, niedojrzałej osoby? ZGADZA SIĘ. Tego uczy, a później się dziwi - gdzie prawdziwi mężczyźni, gdzie prawdziwe kobiety - właśnie prawdziwe kobiety są dziś, a mężczyźni kobiecy bo tak chciały kobiety "rządząc". WPAJAJĄ NEGATYWNE CECHY BIORCY. Dziecko nie ma nic do zaoferowania, bo jest dzieckiem które dopiero wchodzi w świat, ale kobieta wymaga od niego rzeczy nierealnych,zamiast najpierw nauczyć, a później wymagać żeby sobie poradziło. Ale kobieta nie zrozumie, dostanie pasem po dupie, dostanie karę, za niewłaściwe zachowanie to znienawidzi rodzica zamiast przyznać się, że źle postąpiło i zmieniło zachowanie. Naprawde nie lubie tak podawac przykladow, ale na forum mamy przyklad kobiet ktore dostały pasem i teraz płaczą jakie bite były, za nieposłuszność, niepokorność, robienie frajera z rodzica, ale to one poczuwają się skrzywdzone i że nic złego nie robiły. Bo jak, innych coś może boleć i to co słaba kobietka robi? Niemożliwe! Wielkie zdziwienie, jeśli uważają się za takie święte i dobre. Tylko kobiete boli i ma prawo boleć. Osłabienie męskiej siły, to kobieca władza bo uczą innych bycia kobietą - a być kobietą w tym pojmowaniu świata to zużywać go, być pasożytem, "znaleźć frajera i robić frajerów z innych" co napisałeś. Pasożyt któremu się należy i nie dostarcza żadnej wartości (a przynajmniej nie taką by wyrównać straty). To samo się dzieje przy podtrzymywaniu innych słabych osobników, ale powiedzmy tu same kobiety ich eliminują. Dopuściliśmy do tego, by nam cała armia kobiet weszła na głowę (co robiły tylko w związkach gdy się nie trzyma krótko) i wykastrowała. Ci którzy im nie służą nie rozmnażają się i są izolowani, bo nie pasują do schematu, że kobietom trzeba służyć. Taka propaganda jest uległości wobec nich i uważania za super mądre, lepsze, niewinne i nie wiadomo jakie jeszcze tam cechy wmówiły wszystkim, a jak się przejrzy ich wszystkie zachowania, co przekazują innym (dzieciom) to ręce można załamać... a ojciec co może, w robocie, bo to "matka wychowuje", albo uległy bo postawi się to zostanie sam jak palec i wykreowany jako "zły", gdy jedyne co robi to pilnuje porządku i zasad. To wygląda jak od poczatku zatruwanie życia dziecku. Mężczyzna jako dorosły jeszcze sobie poradzi, ale dziecko wcale. I jeszcze na końcu kobieta powie, że jak dziecko źle wychowane to wina ojca. Argument na to znajdzie na pewno, byle tylko siebie wybielić i wykreować na świętą matulę. Nie mówie że ojcowie są święci i zawsze mężczyzna robi dobrze, bo tak nie jest, ale bardzo dobrze to koreluje z zatraceniem męskich, prawych wartości, a kierowaniem się tymi babskimi. I takich mezczyzn tez bedzie coraz wiecej, do tego zapijających smuty.
  24. Bo matki jako kobiety wyładowują się na dzieciach, zamiast ich czegoś uczyć i oczywiście tego nie widzą bo JA MATKA JESTEM NAJWAŻNIEJSZA I MOJE EMOCJE, A TY DZIECKO MNIE WKURWIŁEŚ TO SIĘ ZEMSZCZĘ (tak to jest, tylko zgrabnie opakowane w TROSKĘ, by wyglądało ładnie i świętoszkowato - a u matki się GOTUJE i wygląda rzeczywiście jakby nienawidziła w tym jednym momencie). Dlaczego tak jest? Chodzi o posiadanie kontroli u kobiet. Jest masa tekstów o tym. Kobiety najbezpieczniej w relacjach się czują kiedy kontrolują, a kontrolują tylko gdy ktoś jest 100% posłuszny. Co robią żeby był ktoś posłuszny? Roszczą sobie tego na początku, a później manipulują każdym dostępnym środkiem tak jak tym wzbudzaniem poczucia winy, że chłopczyku nie jesteś dobry, nie masz tak robić, bo mama będzie cierpieć PRZEZ CIEBIE. Jesteś inny niż dzieci, nie możesz się zachowywać jak chłopiec, bo wstyd przynosisz. Tekstów jest dużo, ale każde ma za zadanie wykastrować dziecko mentalnie. One funkcjonują w każdej relacji tak samo, czy to z dziecmi, koleżankami, nami, tyle że dorosły nie pozwoli sobie na tyle (więc urabiają stopniowo sobie otoczenie). Wsadzić pod pantofel - można każdego. Nie tylko mężczyznę. Chodzi o sam mechanizm kontrolowania uległego człowieka i może to być dziecko. Kobiety w ogóle to kochają mieć władzę nad kimś i po to sobie robią dziecko, żeby poczuć się w końcu męskie Władzę się bierze, a nad takim dzieckiem kontrola jest prosta i taka kobieta zamiast uczyć dziecko, to robi z niego narzędzie, zabawkę, lub niewolnika. Do wyboru do koloru. Dziecko staje się traktowane UŻYTKOWO, tak jak traktują kobiety wszystkich innych w życiu. Każdy ma swoje zadanie dla kobiety, by służył w jakimś celu. Co kobieta wtedy dziecko uczy? Niczego. Swoich własnych negatywnych cech i bycia uległym, lękliwym, żyjącym z poczuciem winy, niską samooceną bo matka-kobieta potrafi też wiele razy dyskretnie dowalić dziecku, choć ze słodką miną. I dziecko uczy się też sprzeczności w przekazie. Łatwo mówić, jeśli każda kobieta funkcjonuje tak samo i do tego się kamulfują Najważniejsze żeby kobieta nas szanowała, nasze zdanie, a jeśli szanuje, to i przynajmniej mamy większe prawdopodobieństwo że wychowamy dziecko w nasz konstruktywny sposób, a nie jej opartym na kontroli. Gorzej że może jej odwalić po ślubie, po samym urodzeniu dziecka (ONO JEST MOJE KRZYCZY, BO JA URODZIŁAM I JA WIEM JAK WYCHOWYWAC BO TAK CZUJĘ!) i rozmawiając z innymi matkami, żeby poparcie zdobyć na ... uzyskanie władzy/kontroli. Ale tak to jest jak autorytet się wymusza, szacunek wymusza, a nie na niego zasługuje. Zbyt roszczeniwe kobiety są, żeby mogły żądzić, także dzieckiem - co nazywają wychowaniem. To i tak sukces bo 1. Przeprasza 2. Przyznała ci rację Moja mówi że jej się należy za to że urodziła (a jak wychowała, co przekazała to co ją to obchodzi) i wylicza każdy "dobry" gest z wmówieniem poczucia winy (płakałam tyle razy za tobą, a ty nie doceniasz!), choć na całe dziecięce życie było ich kilka, a tych negatywnych dużo więcej. Nie przyznaje się do tego i zwala winę za to na mnie. To i czego mogła mnie nauczyć, że jestem niekochaną, bo nieidealną zabaweczką mamusi co najwyżej. Schemat. Kobieta za mężczyzne chce księcia z bajki i dziecko też MUSI być księciem z bajki, bo jak nie to miłość sobie wyparuje Bezinteresowna, bezgraniczna i bezwarunkowa oczywiście. Nie zapominać trzeba że kobieta potrafi się mścić za ten brak kontroli czyli np gdy odmówimy jej tego co sobie zażądała (gdy nie zrobisz tego co kobieta chce usłyszysz że...). Matek w to nie wciągam, ale to też schemat, bo kobieta jak się jej nie zaliczy też potrafi się zemścic rozpowiadając banialuki, atakując psychologicznie, albo zgłaszając fałszywe zeznanie że zgwałciłeś One "wychowują" ludzi sztuczkami psychicznymi, byle tylko dopiec gdy się im nie da tego czego chcą. Kontrola, kontrola, kontrola. I jeszcze dziecko słyszy że kobiety to ta wiecznie dobra płeć, męska zła. Zero zdziwienia, że po takim praniu mózgu (wychowywaniu!) mężczyzna chce być babą i zachowuje się jak baba, a jak już ma 20 kilka lat gdy zrozumie że był faszerowany kłamstwem to może być wrakiem człowieka... i czemu? Bo mamusia kobieta miała kaprys i przelała na nie swoje najgorsze emocje, łącznie ze skwrywaną nienawiścią i pogardą do mężczyzn. Bo nie klękali do stóp za to że jest zamiast zasłużyć na owe roszczenie. Edytuję. Reasumując czego może nauczyć kobieta dziecko która NASTAWIONA JEST NA BRANIE (roszczenia, żądania, szukanie bezpieczeństwa, unikanie odpowiedzialności), UWAŻA SIĘ ZA LEPSZĄ BEZ POWODU (bezpodstawne wywyższanie, przy okazji okazuje nienawiść innym, ale też uczy grania kartą ofiary by uzyskac korzyści dla siebie), oraz obraża się o prawdę (zakłamywanie, impulsywność) = co przekazuje = problemy emocjonalne, z przystosowaniem społecznym (i to jeśli wychowywała syna) i nienawiść do innych/świata. Jakby znać naturę kobiet i efekty ich działań psychologicznych, to nikt by nie dopuszczał ich wszystkich do wychowywania uważając że matka lepiej uczy i jej się dziecko należy. Opieka co innego, bo otoczy ją, małe dziecko ochroni, bo to jej cząstka, ale nauczy jak widać - bycia sobą. Manipulatorką chcącą uzyskać kontrolę po trupach i ona się liczy (kobieta centrum uwagi, świat ma się kręcić wokół jej). Tu nie chodzi o realną troskę o dziecko. Pozory mylą, które potrafią kobiety stworzyć, a gra pozorów to cecha makiawelistów, narcyzów i psychopatów. Głęboko pozorowana, skrywana agresja, ale jak wiadomo przemocy psychicznej się u kobiet nie udowadnia
  25. To jest takie chamskie tworzenie problemu na siłę przez panie. Ciągle trzeba być z nimi w gotowości na obronę ich ataku. Kurwa, kto w miłości atakuje? Chore. Jeszcze uważając się za święte i "z dobrymi intencjami", a jak potrafią psychicznie człowieka styrać to nie ma nikogo jak "kochająca kobieta".
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.