Skocz do zawartości

Anna

Samice
  • Postów

    1057
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Anna

  1. "I wciąż jeszcze jestem w trakcie drogi" Dobrze napisane. To proces na całe życie. W psychologii najważniejszy jest ruch (ogólnie rozumiany). Traumy, pokazują, co jeszcze w nas nieprzepracowane. Czasami zwykła terapia nie pomoże, potrzebna jest praca z ciałem. "Nauczyłam się odczytywać sygnały płynące z ciała. Wszelkie bóle, dyskomforty, choroby, emocje - to są teraz moje drogowskazy. Przestałam słuchać umysłu. Tych fałszywych, wiecznie negatywnych i czarnowidzących głosów w głowie. " Zaczynam rozumieć jak bardzo pogrzebałam własne potrzeby, realizując -kosztem siebie- konieczności. Nie mam poczucia winy, bo się spisałam najlepiej jak potrafiłam, ale przychodzi taki moment, że dłużej tak się nie da. Człowiek potrzebuje czegoś więcej- umysł, serce, dusza, ciało muszą spójnie żyć. Zapisałam się na tance by nabrać w ruchu gracji, zauważyłam, że mam w ciele sporo blokad. Na sali jest ze 20-cia kobiet i wielkie lustro. Nie lubiłam na siebie patrzeć- tu to konieczność. Trzymając się prosto patrze odważnie, zauważając w lustrzanym odbiciu, że nie wypadam źle na ogólnym tle. Spadek wagi zrobił swoje, resztę chce wyćwiczyć. Wszystkie się tu zmagamy, fajne kobiety. Patrzę na instruktorkę tańca, faceci stąd dali by jej niskie noty, ale jak zaczyna tańczyć, łał. Ruch ciała potrafi być taki swobodny i piękny. Podziwiam i nie zrażam się swą początkową nieumiejętnością. Szukam w sobie tej kobiety, którą zawsze chciałam być.
  2. A czemu ma być tylko tak albo tak? Świadomie budowana seksualność w bezpiecznej relacji gdzie darzy się tego drugiego zaufaniem to rozwijanie tej sfery, eksperymentowanie- w tym w zależności od sytuacji różne dystanse. Należy wspólnie bawić się seksem i cieszyć się nim. Szukać swojej satysfakcji, ale i chcieć być dawcą tej frajdy, rozpoznając potrzeby drugiej strony. Tu ciekawie o rozwijaniu intymności i inteligencji seksualnej:
  3. Wiele osób, które głośno upomina się o szacunek sama ma problem w okazywaniu go innym. Podstawowa zasada miłości i szacunku to brak narzucania swoich życzeń innym. Szacunek przede wszystkim wiec dla inności innych. Samych siebie, jakimi jesteśmy też musimy zaakceptować. Ale, i nie poddawać się w walce z wadami. Co do miłości przypominam, ze na tym forum nie ustalono jakiejś spójnej definicji więc dla każdego może ona oznaczać co innego. A o co może chodzić kobiecie, jeśli nie o zaangażowanie, bez tego nic stałego się nie zbuduje, stad te wszystkie gówniane nowoczesne związki nie związki, (mniejsza o nazewnictwo) mnie, jako kobiety nie przekonują. Wierze że to kwestia stałej, ponawianej w czasie decyzji na bazie, której można miłość zbudować. Nie wchodzi się w końcu w relacje z kimś, kto nas odpycha, albo kompletnie nam się nie podoba, ale z kimś, kto jest dla nas ok, mimo wad. Co to w zasadzie dla Ciebie oznacza? Bo wolność (w relacji) daje zawsze możliwość wyboru, ale niezależność tj. nie uwzględnianie drugiej osoby zaprzecza miłości. Zgoda jeśli chodzi o to, że tylko człowiek wewnętrznie wolny, pozbawiony chęci dominacji nad inną osobą, szczerze ufający, może stworzyć wartościową związek, gdzie partnerzy są dla siebie siłą.
  4. Masz racje Asii nie można odmówić atrakcyjności, ale tu chodziło moim zdaniem o coś więcej o jakąś demoniczną charyzmę. Argento została wychowana w dobrobycie bez żadnych ograniczeń. Bunt wobec wszelkich stałych wartości jest tego wyrazem. Natomiast Anthony sam nie miał nic co by go chroniło, dlatego ten klimat tak go pociągnął, choć tam było milion czerwonych flag. Zgodził się na te wszystkie bzdury, (początkowo pewnie nawet mu to odpowiadało). Coraz bardziej tracąc siebie, dał się wyssać. W kontekście otwartego przywracania znaczenia wartościom, które systemowo maja być wyrugowane, Meloni ma większa społeczną wartość, niż jej prywatne życie. Włochy pod względem tradycyjnego spojrzenia na katolicyzm- przynajmniej centrum są mocno liberalne, widać to mocno po elitach. Sama należałam tam do katolickiej wspólnoty gdzie parę rzeczy mnie zdziwiło, (choć nasze "elity" tez są dobre;) ).
  5. UPDATE: Właśnie wyszła nieautoryzowana biografia Bourdaina, napisana przez Charlesa Leershena. Zostały w niej przytoczone ostatnie wiadomości pomiędzy szefem kuchni, który popełnił samobójstwo a jego partnerką i aktorką Asią Argento. Anthony napisał do Argento po tym, jak kilka zdjęć aktorki całującej się z innym mężczyzną pojawiło się w Internecie: „Nie jestem zły. Nie jestem zazdrosny, że byłaś z innym mężczyzną. Nie jesteś moją własnością. Jesteś wolna, byłem, co do tego jasny i chcę respektować moje własne słowa. Jednak byłaś bardzo powierzchowna. Nie uwzględniłaś mojego serca. Mojego życia". Asia odpowiedziała jedną wiadomością "Nie mogę już więcej tego wszystkiego znosić" Następnego dnia chef znów do niej napisał: "Jest coś, co mógłbym dla ciebie zrobić?" Otrzymując jednozdaniową wiadomość: "Smettila di rompermi le palle", co w tłumaczeniu znaczeniowym na pl. wyraża się w przekazie: "nie truj, nie nudź", a w tłumaczeniu na angielski brzmi: „Stop Busting My Balls”. W ksiązce poruszone są te kwestie, na co Argento odpowiadając na zarzuty dwa dni temu na swoim InstaStories, zareagowała zakładając koszulkę z takim właśnie napisem, jak brzmiała jej ostatnia wiadomość, którą wysłała do swojego zmarłego partnera w noc przed jego śmiercią. Od lat włoska aktorka była oskarżana przez fanów Anthony’ego Bourdaina o spowodowanie czy też sprowokowanie śmierci słynnego szefa kuchni prowadzącego tv show. Prawda jest taka, że popełnił on samobójstwo w następstwie jej nowego romansu. Trudno jednak (przynajmniej dosłownie) oskarżać ją o jego śmierć, bo to on się powiesił, tak reagując na zdradę i odrzucenie, 20 lat młodszej, charyzmatycznej partnerki i jak się wydaje "nieco" psychopatycznej. Bowiem Argento określająca się, jako feministyczna satanistka, nie przebierała i nie przebiera w środkach. To ona dała początek ruchowi #meetoo, gdzie potem jak się okazało sama molestowała młodego aktora, za co Bourdain zresztą pomógł jej zapłacić sporą kwotę, aby chłopaka uciszyć. Z książki wychodzą też takie kwiatki jak ograniczenie kontaktów z rodziną przez Argento, gdyż była ona zaborcza i zazdrosna o jego bliskie więzi. To śmierć stawia zapytania o te wszystkie nowe, otwarte związki o które pytałam wcześniej, gdyż często bywa tak, że jedna strona się angażuje, a druga silniejsza staje się raniąca, korzystając na maksa ze swojej emocjonalnej przewagi: W rzeczywistości decydując się na taki rodzaj relacji Bourdain został jakby "zaklęty" w polu bez manewru. On nawet nie mógł wyrazić dosadnie swojego rozczarowania, bólu i żalu. Ale ja nie tylko o tym. Parę dni temu wybory na premiera Włoch wygrała owa słynna Giorgia Meloni, znienawidzona i zaatakowana przez Azję w 2017 roku: Mi się ta Meloni podoba wykształcona poliglotka, nieprzebierająca w słowach. Twardo podkreślająca swoje przynależności i wartości. Nie chcę tu nic przesądzać, ale oby coś dobrego wyszło z tego dla Włochów. Więcej o społecznych nastrojach w Italii z tym związanych mógłby zapewne napisać @absolutarianin Tu 29 minuta:
  6. Bo nie ma nakładek silikonowych, biustonosza na gąbce, ani wcale. Jest gorąco, wszystko wbija się w to spracowane i utuczone ciało. Założyła też skromnie pulowerek, ale przy rozmiarze K albo J nie tak łatwo „szczegóły” ukryć.
  7. Niestety na razie nie. Oprócz tych które już kiedyś zamieszczałam, dwie kolejne dopiero robi się:) I po clickbajtcie!🤦‍♀️ 🤣🤣🤣
  8. Ja się czuję autentycznie jak robię to, co lubię. Ostatnio wracam sobie do malowania i czuje się z tym fajnie: Uwaga cycunie! https://naforum.zapodaj.net/46ae221022fb.jpg.html
  9. Tak, ten sam. On opowiadał o ludziach, którzy żyją według zasad katolickich. Teraz dużo ludzi ma ekonomiczne problemy, ostatnio spotkałam kolegę, tez rodzina dzieci i ciężko, no i rozmowa zeszła na modlitwę. On mówi "jak ja się modlę to mi Bóg zawsze pomaga". Pytam go "a jak Ty to robisz?" On na to, "bo modlę się o zdrowie dla siebie i rodziny i każdy kolejny dzień i zawsze jest dobrze". Zdałam sobie sprawę, że on nieświadomie stosuje zasadę „Tu i teraz”, a pyzatym kocham ludzi prostych i pomyślałam że on ma rację.
  10. Ja to pisałam w tym moim temacie o analizie transakcyjnej. Jak jesteś w odpowiedniej energii dziecka lub masz osobowość rodzicielską to szybko zarybi u obojga, bo realizują swoje potrzeby wzajemnie. Jak jesteś w energii dorosłego to trudno się zakochać, choć duży wpływ może tu wywrzeć seksualność partnera. Jak jesteś w energii dorosłego z uporządkowanym dzieckiem i rodzicem to seksualność nie będzie mieć aż takiego znaczenia tylko druga podobna osoba, ale to już będzie miłość. Generalnie to kwestia nie płci a indywidualna.
  11. @meghan Kiedys Litza mając kumpla, który ma rodzinę wielodzietną zapytał "jak wy sobie z tym radzicie", na co tamten „nie radzimy”, a był to jedna ze szczęśliwszych rodzin, które znał. Ja pochodzę z biednego domu, ale moje kuzynostwo tym bardziej, a są to najfajniejsi ludzie, których znam, dobre osobowości, wszyscy po studiach i z solidnymi rodzinami też na własnym dorobku. Ale wujek z ciotką bardzo się szanowali nawzajem, i najcenniejsze, co dali to dobre wzorce. Nie chce powiedzieć ze pieniądze nie ułatwiają życia, ale ostatnio słuchałam audycji z wykładem włoskiego psychoterapeuty Paolo Crepet, który zauważa, że ci młodzi ludzie, którzy dostali od rodziców wszystko na starcie, często nie wiedza jak żyć, są bezbarwni, bez charakteru, maksymalnie wygodni, rodziców traktują jak bankomaty. Pewien brak w życiu może też być mobilizujący. Z jednej strony żal się robi, jak widzisz że inni podostawali, i ja to rozumiem, bo u mnie np. tez ani rodzice, ani dziadki, ani wujek z ameryki. Po maturze, którą zdałam najlepiej w szkole nawet nie było mowy o żadnym studiowaniu, dostałam na bilet w jedną stronę za granicę i przykazanie radź sobie i tyle. Także jestem ostatnia, która powie że samemu od podstaw nie jest ciężej. Jest. I rozumiem, że to może być przykre, ale wiele osób dorabia się od zera, bo nie mają innego wyjścia. Nie będę nikomu radzić, jednak u Ciebie mocno jest widoczne pragnienie dziecka i to i tak będzie wracać. Taka jest natura człowieka, że chce też przekazać życie, pewnych instynktów i pragnień nie można w sobie ot tak „zabić”. 100% sytuacji nie znam, ale uważam, że Twój mąż ma rację i zanim dziecko podrośnie czegoś się razem dorobicie, pisałaś że on jest ambitny, a Twoja sytuacja możne ulec wkrótce zmianie. A ten ojciec rencista, też się może przydać. Ja miałam podobnego, tez mu pomagałam ekonomicznie, ale bywało tak, że on mi dziecko pilnował. Do własnych dzieci nie miał podejścia i serca, tak przy wnuczce to się zmieniło. Ja nie lubiłam własnego ojca, ale moja córka lubiła dziadka.
  12. Można śmiało powiedzieć, że ja sobie trochę życie skomplikowałam na starcie, ale tylko raz byłam w takim związku. Zresztą na początku był ten "przyjemny", ogłupiający love bombing, ale w rzeczywistości nie jestem typem męczennicy, nie byłam potem nigdy z nikim przynajmniej agresywnym. Ten mężczyzna zresztą inicjalnie wydawał się o 180 stopni inny i oddalony od schematu mojego ojca. Był to typ poety, lubił dużo czytać, w zasadzie przyciągnęła mnie jego inteligencja, która na pewno była powyżej normy, pamiętam jak się rozpłakał kiedy zobaczył biedne dziecko, potem diametralnie potrafił zmieniać nastroje . W trakcie okazało się, że jest poważnie chory, miał chorobę dwubiegunową, i kiedy byliśmy razem nie był zdiagnozowany, a ja nie wiedziałam co się właściwie dzieje, dlaczego ma dwie rożne twarze, dlaczego mnie idealizuje, a potem dewaluuje. Potem jak już wiedziałam o co chodziło to było mi łatwiej to zracjonalizować. Co do tego mojego pierwszego chłopaka to bardzo był pracowity i solidny, obowiązkowy taki trochę romantyk. Ponieważ mieliśmy wspólnych znajomych, kiedyś spotkaliśmy się przypadkiem na imprezie urodzinowej. On był z dzieckiem i tą swoją zoną już w drugiej ciąży. Ona poznała mnie pewnie z jakiś jego zdjęć, albo ktoś jej powiedział kim jestem i zrobiła mu publiczną awanturę z zazdrości. Wyszłam z tej uroczystości bo widziałam jak mu było głupio z tego powodu. Ktoś mi potem powiedział, że ona potrafi mieć takie wyrzuty nerwów i jest mega zazdrosna i kontrolująca. I raczej tak już zostało, nie wiem. Co do schematów to myślę, że sporo przepracowałam, natomiast jak wychodzisz z takiego kochającego, akceptującego, spokojnego, wspierającego środowiska to jest ogromny plus na starcie. Zresztą obie moje siostry mają "w miarę" udane małżeństwa, a pochodzimy z tego samego domu, wiec dom też niczego nie przesądza. Nie wierze też w żadną determinację.
  13. Na teście wychodzi mi za każdym razem INTP, raz mi wyszedł dyskutant, ale to wciąż w tej samej podgrupie. Swego czasu ekspertka Hippie podejrzewała mnie o bycie bardziej architektem niż logikiem, i zaleciła mi przeczytanie opisów i intuicyjne wyczucie co bardziej pasuje. Architekt mocno mi zgrzytał, i ten typ który mi poleciłeś sprawdzić także. Logiki mi pasuje jak czytam to się odnajduje, również ten artykuł, który podlinkowałam pasuje do mnie bardzo. Pamiętam że czytałam opis INTP i INTJ córce, a ona potwierdziła, że logik zdecydowanie, architekt ma za dużo kija w d..... Niestety nie znam angielskiego, dogadam się ewentualnie po słówkach. A po polsku jest tego niewiele. Zupełnie nie wiem, o co chodzi z tym fi i ti. Zgadza się ta tendencja do myślenia, chaotyczność. Nie jestem typem zupełnie introwertycznym raczej ambiwertycznym, idee przychodzą mi do głowy, kiedy mowie i podczas dyskusji. Wiele rzeczy mi się klaruje, kiedy z kimś rezonuję. Dobrze się odnajduje wśród ludzi, ale co za dużo to muszę odpocząć, mam dużo znajomości, ale takich na prawdę to garstka. Nie otwieram się przed innymi łatwo, to dłuższy proces, nawet tu na forum gdzie jestem anonimowa, nie mam ochoty „ujawniać” siebie jakoś bardzo, stad pewnie mylne postrzeganie, bo to tylko urywek rzeczywistości. Nie jestem precyzyjna a raczej nieszablonowa, nigdy nie wiem jak się zachowam, bo to zawsze wyniki wielu czynników i okoliczności, potrafię zaskoczyć nawet samą siebie. Właśnie dlatego tak Cię typowałam, bo zauważam podobieństwa w opisach Twoich odczuć do własnych, tendencję do przekształcania standardowych sytuacji w bardziej oryginalne, oraz do abstrakcyjnego myślenia. Wiele rzeczy się zgadza, np. to że INTP nie będzie patrzył na zewnętrzne pozory. Ja mam zawsze problem ze schematami. Kojarzę ich tyle, że w większości zachowania mnie śmieszą, albo wydają mi się zbyt wystudiowane, wyuczone, sztuczne. Dotykają mnie rzeczy tylko realnie autentycznie. Czasami ludzi postrzegam w formach zwierzęcych, albo w jakiś analogiach do czegoś. Sytuacje wydają mi się w umyśle kliszami, pojawia mi się myślenie w myśleniu, mam bogatą wyobraźnie, wszystko wizualizuję natychmiast i to jest często przerysowane wewnętrznie. Potrafię się śmiać z jakiegoś wyobrażenia którego nie przyjęłam płasko i dosłownie (tak mam często) i ktoś inny może tego nie rozumieć. Nie akceptuje u siebie poczucia ugrzecznienia, udawania, nie-prawdy. Wyjątkowo rzadko wchodzę w związki i to jest zawsze dłuższy proces, nie wyobrażam sobie, że w celu rozładownia napięcia seksualnego, umawiam się z kimś ot tak. Jak wystrzeliłaś z tym opisem, że jak jesteś w relacji to nie widzisz potrzeby chwalenia na okrągło, to mi się wiele zgodziło. Po prostu my nobilitujemy swoją obecnością;) A tak na serio INTP trzeba czasami wprost powiedzieć to zawsze coś wymyśli, choć raczej nie będzie to miało typowej formy. W sprawach godowych trzeba się liczyć, że choć wszystko u INTP jest bardzo ważne, to nic nie jest za poważne. No i jeszcze to moje przekrzywione patrzenie odnosi się do tego, że te mega ekspansywne i niby uczuciowe osoby, co rusz przerzucają uczucia na kogoś innego. Wystarczy popatrzeć na świat celebrytów. Ja zawsze się zastanawiam jak oni to robią. Tu im się wali życie, typu Hakiel zrozpaczony, zostawiła go Cichopek, chwilę później Hakiel juz z nową partnerką, albo rozpisują się w Internecie czy na pierwszych stronach gazet że ich miłość jest astralna i jedyna w swoim rodzaju by za chwilkę obrzucać się publicznie inwektywami, albo tasować się partnerami jak w modzie na sukces. Zupełny brak powagi, zinfantylizowanie świata uczuć. Nie mam raczej takiego luzu. Podoba mi się, że jesteś ekspresyjna i otwarta, napisałam że czuję zazdro, że miałaś fajną rodzinę pochodzenia gdyż u mnie było zupełnie odwrotnie. Mój pierwszy chłopak, z którym byłam pól roku, był bardzo fajny i dosyć pasowaliśmy do siebie, generalnie było dobrze, ale oboje byliśmy mocno poblokowani. Mieliśmy taka przyjaciółkę która była psychologiem klinicznym wiec zapytałam jej co według niej jest nie tak. Ona mi odpowiedziała "on się boi kobiet, ty mężczyzn". I tak było faktycznie, on miał agresywną dominującą, rządząca matkę. Mój ojciec też był agresywny. Stad nasze blokady. Jak w wyniku jakiejś bzdury rozstaliśmy się, jego zaraz dopadła kobieta, która była prototypem jego matki, a mnie ktoś, kto bardziej przypominał mojego ojca. Zrealizowaliśmy rodzinne schematy. U mnie trwało to krótko, on w wyniku zaciążenia wybranki ożenił się z nią i potem ona, co chwile zachodziła żeby nie musieć pracować, a on będąc wrażliwcem został takim "dostawcą" napędzanym fochami i krzykiem, eh.
  14. Tak, właśnie tak generalnie się ludzie dobierają by sobie jak to się mówi tamować dziury w łódce. Tylko należy pamiętać, że wtedy nie wolno wiercić dziury również w tej łódce gdy narzekamy, że dana jednostka nie ma archetypowo jakieś cechy. Ty nie jesteś taka wylewna i mąż to akceptuje wolisz czyny co jest chwalebne, a Ty nie wiercisz mu dziury, że jest jakiś "babski" bo pisze wiersze czy prawi komplementy. Akceptujecie siebie wasze cechy i różne odchyły przez to świetnie funkcjonujecie. Mam podobnie jak @Amperka. Może to wynikać też z osobowości. Mój typ INTP, w małym odsetku dotyczy kobiet. Nie jest to standardowo kobiecy typ osobowości. "INTP nie mają płytkich związków. nigdy nie będą mieli wielu partnerów romantycznych lub seksualnych, ponieważ potrzebują czasu, zanim naprawdę kogoś poznają i zanim pozwolą im być częścią ich życia (...) Przy czym: "Mają tendencję do zatrzymywania wszystkich swoich uczuć dla siebie, a szczególnie na początku, kiedy dopiero się poznają. INTP mają silniejsze uczucia niż większość innych logicznych typów - po prostu mają problemy z przyjęciem i pokazaniem swojej strony emocjonalnej" https://bmwmarine.net/12-things-know-about-relationship-with-an-intp-personality-type Myślę, ze to co czytam o INTP bardzo pasuje do mnie, natomiast faktycznie nie miałam problemów z wyrażaniem uczuć jeśli chodzi o dziecko, tych spontanicznych przytulanek i kocham cię było sporo. To chyba wynika jednak z natury. Jeden raz też otworzyłam się mocno w relacji z mężczyzna, po love bombingu, potem jednak chciałam tylko o tym zapomnieć. Jak jesteś kimś autentycznym to poniekąd będąc w relacji potwierdzasz docenianie tej drugiej osoby. Może warto ćwiczyć standardowe formy wyrażania uczuć i pochwał, ale też mam obawy że mogłoby to brzmieć belfersko, jako sztuczne nagradzanie. U logików raczej to będzie mieć inny rys niż zwykłe "kadzenie". Kiedyś myślałam, że może mam aspergera, jednak zbyt wiele elementów się nie zgadza. W każdym razie na wykładach odnośnie usłyszałam: "każ aspergerowi być normatywnym będziesz mieć debila, pozwól mu być sobą będziesz mieć geniusza" @Amperka wg mnie masz fajna zdrową osobowość ukształtowaną w zdrowym środowisku, choć może nie jesteś tzw. typowa kobietą. Mam zadro jak czytam coś takiego:
  15. U mnie oprócz „non plus ultra”, nie czyn nikomu, co tobie niemiłe, a czasami czyń drugiemu, co tobie miłe;)
  16. Byłam niedawno w kinie na filmie "Tysiąc lat tęsknoty". Pod maską disnejowskich klimatów usiłuje się przepchać idee że najlepszym rozwiązaniem dla kobiety jest dochodzący. W filmie akurat w postaci przystojnego dżina. I to niby miało być wyniosłe i piękne. Te nowe związki są tak "przepychane", pop kultura wychodzi naprzeciw. Żyjesz sobie samotnie, nie masz rodziny dzieci, robisz karierę jesteś samowystarczalna, i masz przystojnego (niezwykłego oczywiście) przydupasa od doskoku. On kocha ma się rozumieć i dlatego poświęca się czasami. Choć elektro fale współczesnego świata rozwalają mu mózg, dzielnie przybędzie raz na jakiś czas by poduczyć ze śmiertelniczka, haha… @meghan przekorny głos w sobie, trzeba kontrować żeby nie podważać bliskich i siebie. Ty i Twój mąż macie wiele atutów. Z tego trzeba budować dumę. Patrzysz przez pryzmat nie tego, co masz a czego jeszcze nie masz. To prosta droga do frustracji. Ambicjonizm to cecha ludzi głęboko nieszczęśliwych. Człowiek w normie powinien realizować na spokojnie to, do czego ma serce i powołanie, a nie gonić innych.
  17. Nie wierzę w reinkarnację, choć ciekawe za jaką karę miałabym być dyslektykiem robiącym ortograficzne błędy Kiedyś ojca jednego z tych najbogatszych ludzi na świecie (nie pamiętam który to), adwokata zapytano jak wychował takiego syna, odpowiedział-odbierałem. Jeśli dziecko ma np. za dużo zabawek to każda nowa za chwile trafia do kąta. Jak nie dostanie to zacznie sam konstruować i może zostanie konstruktorem. Obecnie jest straszny przesyt wszystkiego, jedzenia też. Bywa,że rodzice podporządkowują się pod grymasy a czasami wręcz żądania dzieci. Mały królewicz steruje całą rodziną. Czasami wszystko jest oprócz Kapitana. Dzieci potrzebują dorosłych którzy wydają polecenia a nie naginają się we wszystkim do infantylnego widzimisię. A tu jeszcze jedna sugestia dla @Lalka https://www.facebook.com/watch/?v=430277257767798&ref=sharing
  18. Powyższa historia to miałam 19lat, ale nie doradzę bo moje dziecko jadło normalnie, zawsze miała dobry apetyt. Siostra ma dwóch, co jedzą wszystko i jednego niejadka i jako małe dziecko tylko określone produkty typu albo pierogi albo parówki, wszystko inne było be, nic z tym nie udało jej się zrobić. Kuzynka tez taka była, ciotka się poddała, bo nie szlo tego wyprostować. Ciotka mówiła puki wszystkie badania wychodzą dobrze niech je jak chce. Przy upartym dziecku, które ma swoje preferencje z doświadczenia tych osób chyba za wiele się nie zrobi. U obojga to się zmieniło w okresie dojrzewania.
  19. Miałam kiedyś problem z kotem. Nie swoim. Pracowałam za granicą jako opiekunka do dziecka,takiego dużego- 9 lat. Zatrudniała mnie jego matka. Ona zakochała się i nigdy jej nie było w domu. Któregoś dnia mnie zaskoczyła dzwoniąc do mnie i mówiąc, że jest w Wenecji i że wróci może za tydzień, żebym się o nic nie martwiła i zrobiła zakupy (dalej) za swoje, a ona mi zwróci na pewno, a ja bez hajsu bo drugi miesiąc mi nie płaciła (takie okazyjne roboty mi się trafiały;) Ostatnie centy zachowałam na jedzenie dla siebie i jej dzieciaka, ale był jeszcze kot a whiskasy drogie, a on tylko to wpierdzielał. Myślę sobie będzie jadł po nas resztki. Po obiedzie zgarnęłam co zostało na talerzach, dodałam jajko i może coś jeszcze i wsypałam mamałygę kotu do michy. Kot to był Leo, a chłopiec Matteo. No i Matteo mówi sceptycznie "on tego nie zje". Na to ja "będzie musiał zdecydować je czy zdycha, może zacząć też polować na myszy". Wieczorem patrze micha pełna, kot czeka i się kręci. Rano micha pełna, kot się kreci. Przed południem kot miauczy i już się mocno się kręci. Po południu słyszę jak Matteo się drze "Ania micha pusta", biegnę żeby to zobaczyć. Micha wylizana do dna, skubaniec nic nie zostawił👌. Kot zaadaptował nową dietę, a futerko po jajeczkach jakie błyszczące.
  20. Sprzedałam wam patent. Jak Twoja córka zacznie fikac, spróbuj z wersją trans
  21. W sumie to, jeśli chodzi o kształty to mi bliżej do Stacy. Teraz jak zrzuciłam trochę kg, mam 24cm różnicy pomiędzy biodrami i biustem(taki sam wymiar) a talią. Sylwetkę ukrywałam pod luźniejszym ciuchem, ostatnio pod nadwagą. Czułam się przesadzona i wydawało mi się, że ubrana bardzo kobieco wyglądam wulgarnie. Po części wychodzi to z mojego domu, jakieś blokady. Sama pamiętam jak zareagowałam kiedy któregoś dnia zobaczyłam moje podrastające kurczątko na mieście pomalowana w obcasach, które skądś wytrzasnęła, mini miniówce i krótkim topiku. Pomyślałam sobie czekaj czekaj przyjdziesz do domu ja ci pokaże. Potem dumałam co mogę z tym zrobić. Awantura? Odpada skończy się głupią pyskówka, za duża na jakieś kary i tak mam potem problem z egzekwowaniem. To może pogadanka? Zanudzę ją i tak nie chce tego słuchać. No i eureka. Znalazłam w szafie neonową obcisłą sukienkę z dużym dekoltem (nigdy nieubraną miała być po domu) założyłam szpile, zrobiłam tapira oraz ostry przerysowany makijaż. Patrzę w lustro, no niezłe całkiem jak qurwa. Śmiać mi się chce. Jeszcze kieliszek do ręki. Czekam. Przyszła, ściągnęła te koszturbaki i na paluszkach na górę biegnie do pokoju zanim ją zauważę. Już przebrana schodzi na dół. Widzi mnie, zdziwienie na twarzy. -mamo co z tobą? -bo wiesz musimy poważnie porozmawiać-mówię rozlazłym głosem- poznałam kogoś przez Internet, wiesz taki trochę mafioza. Ktoś taki potrzebuje żeby jego kobieta miała specjalny look. Od dziś wszystko się zmienia u nas. Oficjalnie jestem Coco. Tak ubrana będę chodziła teraz do miasta i na wywiadówki, lepiej się przyzwyczaj. Widzę przerażenie na młodzieńczej twarzy, bardzo się pilnuje żeby nie wybuchnąć śmiechem. Moja córka siada koło mnie dopytuje o szczegóły, a przy okazji tłumaczy dlaczego nie mogę tak chodzić po dzielni, bo co ona koleżankom powie, a poza tym jak to wygląda! Mam cię. Ja nie mogę a ty możesz? Dobra już wie, o co chodzi, śmiejemy się, obiecuje poprawę. Wygrałam, cudownie, plan się udał. Wychodzę z kuchni z satysfakcją na twarzy i wtedy słyszę: -mamo, ale dasz mi sukienkę Coco? 🤣 To było jakieś 3 lata temu, córka nie jest ani Stecy ani Becky, ubiera się fajnie, a ja po zrzuceniu nadwagi chciałabym się cieszyć swoją kobiecością taką, jaką mam najlepiej do 100-tki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.