Skocz do zawartości

t0rek

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1170
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez t0rek

  1. Ale czekaj, czekaj - to może jeszcze frytki do tego? To samo można powiedzieć o wielu niepopularnych postawach - abstynencji, podążaniu ścieżką duchową, posiadaniu hobby, w którym osiągnie się etap pt. "samotność długodystansowca". Taka analogia - mam kumpla, co amatorsko bawi się w rajdy samochodowe. Ćwiczy na torze z instruktorami itd., auta to jego prawdziwa pasja od lat. Czy to powoduje, że w towarzystwie mu łatwiej? No tak średnio, bo w tematach aut u facetów jest tyle kompleksów i mitomanii, że najczęściej jego wiedza powoduje, że co najwyżej może się ugryźć w język i słuchać z politowaniem jak ludzie pieprzą głupoty. Kto powiedział, że pójscie drogą "teorii spiskowych" (dla mnie to bardziej odkrywanie na czym świat stoi i podążanie drogą własnej intuicji) da Ci te rzeczy, które wymieniłeś? Czyli na moje, to po prostu nie byłeś gotowy, bo brakowało Ci poczucia bezpieczeństwa i na tyle mocnego ugruntowania, żeby to wtedy udźwignąć i spojrzeć bardziej realnie niż histerycznie. To, że różne takie filmy potrafią manipulować (i wpędzać w strach) to jeszcze inna sprawa i moim zdaniem zahacza już o ezoterykę. Ja mogę dać przykład odwrotny chociażby z p(l)andemią - dzięki wieloletniemu zainteresowaniu takimi tematami, mogłem się spokojnie wyłamać z tej masowej psychozy (nieszczepiony, nie testowany), wesprzeć psychicznie bliskich i jeszcze sobie w trakcie (zanim wprowadzili obowiązkowe testy i szpryce) polatać i popracować zdalnie z innych krajów.
  2. Słowem "tutaj jest pan, dzięki któremu mój dysonans poznawczy się zmniejszył - jaka szkoda, że nie zrobił tego już dawno". Czyli wciąż daleko od samodzielnego myślenia. Podobnie bawi mnie wrzucanie "zwolenników teorii spiskowych" do jednego wora, niczym lewaków, prawaków, mizoginów itd. - to służy tylko po to, żeby taką grupę przed społeczeństwem wystawić na pręgierz i wyśmiewać, bez wdawania się w dyskusję. Pamiętam jak byłem gimbusiarzem-nerdem, oglądałem reportaże o WTC na bieżąco i się zastanawiałem "ciekawe skąd pod tym WTC się wzięła ta energia, że minęły 2 tygodnie i tam dalej piekło". Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że jestem spiskowcem/szurem/głupim człowiekiem w społeczeństwie. No ale - system musi takich ludzi zebrać do kupy, żeby zrobić na nich masowy gaslighting przed resztą społeczeństwa. I to z tego, że służy do zarządzania społecznym dysonansem poznawczym. Szur? Jeszcze parę lat temu mówiło się "oszołom". No ale to tylko etykietki.
  3. To może czas na snow-kite? Sam mam ochotę spróbować Nad żaglami się pod tym kątem nie zastanawiałem - bo jednak co innego jakiś szybki katamaran albo bojery (duże przeciążenia), a co innego większa jednostka z kooperacją grupową.
  4. A od kiedy wątek jest o Tobie? 🤔 Ten też postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i powystrzelał swoją rodzinę z (prawdopodobnie) narcystycznym ojcem na czele - a co! Nie ma co być miętkim jak można być twardym
  5. Jasne, to oczywiste. Można oczywiście uprawiać różne sporty nie jako forma kompensacji, a jako zdrowa pasja czy aktywność. Po prostu wchodzę w to głębiej i łączę jakby to jaki sport ktoś traktuje jako "ćpanie sportu" z domniemanymi deficytami. Trochę jakby ta osoba nieświadomie poszukiwała namiastki psychoterapii przez ciało (Polecam https://www.facebook.com/profile.php?id=100057520575163 ) Np. rajdy samochodowe, rolki, łyżwy, narty, bobsleje => sporty o podwyższonym przeciążeniu G łączę z poszukiwaniem uziemienia. Motocykle, konie => stymulacja czakry podstawy => deficyty poczucia bezpieczeństwa. Maratony salsy, bachaty => "niech mnie ktoś przytuli" Tańce bardziej "gwiazdorskie" => narcyzm, bycie w centrum uwagi Trójbój siłowy => "noszę wielki ciężar rodowy na swoich barkach" itd. itd. To oczywiście moje prywatne skróty myślowe i rozkminy - nie spotkałem się, żeby ktoś to na poważnie opracowywał, choć niektóre poszlaki tego typu były w książce Lise Bourbeau "Bądź soba. Wylecz swoje 5 ran." - np. o powiązaniu typu masochistycznego z umiłowaniem do zajęć tanecznych. Ja też, stąd wiele rozkmin jest z własnego wglądu.
  6. Dokładnie tak. Czasem jest połączenie konie + motocykle i "dziwnym trafem" z taką panną nikt nie może dłużej wytrzymać albo partner takowej lubi sporo wypić. Funkcjonuje takie określenie "ćpię sport" - to dobrze oddaje taką kompensację deficytów za pomocą wrażeń fizycznych.
  7. Można porównać do tego, co np. mówi Dr Ramani: O to to. Do tego samo to hobby to jak siedzenie na mimośrodowej pralce - czyli stymulacja czakry podstawy (deficyty na poziomie poczucia bezpieczeństwa). Nietrudno się domyślić, że takie osoby bez takiej stymulacji dostają kurwicy.
  8. Konkretnie hemi-sync nie używałem, ale różne podobne tak. Jak masz w telefonie jacka i chcesz się w słuchawkach uchem położyć na poduszce to np. chińskie Blon BL-03/BL-01.
  9. Trochę lawirujesz, żeby wyszło na Twoje... Pisałem o zgrzycie w kontekście zrównania "pogodzenia się z czymś" ze "zniszczeniem przyczyny". Ta druga nazwa jest (subtelnie, bo subtelnie, ale) profanująca, robotyczna. Wracając do moralności alkoholika. Jeśli byłbym policjantem, który takiego odstawia na wytrzeźwiałkę, to pewnie bym się nią nie przejmował. Probując jednak spojrzeć na to od strony psychologiczno-terapeutycznej, myślę, że warto popatrzeć na moralność i emocje takiego człowieka. Z ogólnym zamysłem się zgodzę, ale moim zdaniem to takie naciągane, robotyczne wręcz uogólnienie. Nazywając to wyżej po imieniu to jakaś "zewnętrzna" metoda radzenia sobie z napięciem, zamiast z jego przyczyną. Często jednak nawet uświadomienie sobie jakiejś przyczyny nie będzie tożsame z jej likwidacją. To nie są komórki w Excelu ani bazie danych. Stety/niestety. Ogólnie mi ta dyskusja kojarzy się z czymś takim: - Herbata robi się słodsza od mieszania. - Ale przecież jak nie wrzucisz cukru/słodzika, to się nie zrobi słodsza. - No ale musisz pomieszać, nawet jak wrzucisz tam kostkę cukru, więc robi się słodsza od mieszania. - Nie zgodzę się, prędzej rozpuszczanie substancji słodzących w herbacie powoduje jej zmianę smaku na słodszy. - No dokładnie, przecież to samo mówiłem. itd. itd. Tu się zgodzę z @Imiennik - mylisz psychoTROPY z psychoDELIKAMI. Psychotrop = biorę magiczną tabletkę i nie czuję kłopotu. Psychodelik = biorę magiczną substancję i na 1 sesji przerabiam coś, co bez tego przerabiałbym 3 lata na terapii. Problem w tym, że w wielu przypadkach ludzie nie są gotowi i to trochę jak "dać małpie brzytwę". Ale nawet to nie pozwoli mi zrównać tych dwóch klas substancji. Mówiąc metaforą w klimacie matematyczno-fizycznym: psychotropy zabierają energię z wadliwego układu, żeby przypadkiem nie wykipiało. Psychodeliki dodają tą energię, jednocześnie ułatwiając jego diagnostykę. Tu ja odpowiem - wkleiłem na początku dyskusji link do dokumentu z Netliksa - tam masz bardzo konkretne przykłady. A co do pokazywania własnej praktyki - weź pod uwagę, że temat w Polsce, z racji sytuacji prawnej, jest jednak przypałowy. Implikuje to pewne ograniczenia w opisywaniu wielu własnych doświadczeń na publicznych forach.
  10. Bardziej "wojną" (z własną świadomością) nazwałbym to picie, o którym jest w tym wątku. Idąc w lekką uszczypliwość - możemy pójść nawet w książki o algorytmach wyszukiwania, a nawet nawigacji, ale nie wiem za bardzo co takie mentalne dryfowanie pomoże... Na co dzień robię w branży IT i jestem po polibudzie, więc znam takie podejście Jak się zamieni słowo "karma" na "przyczynowość", a "duchowość" na "energo-informacyjność" to łatwiej wchodzi nawet materialistom. Dla chętnych poznać takie klimaty lepiej polecam książkę (i zarazem pracę doktorską tego pana) https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4879791/ustawienia-systemowe-berta-hellingera-przelom-w-psychoterapii-i-wiedzy-o-czlowieku Wciąż mam lekki opór w nazwaniu tego "usunięciem przyczyny". To tak jakby wyjście z ciężkiej żałoby po stracie np. dziecka nazwać "usunięciem przyczyny smutku". No tak jakby jest zgrzyt. Jeśli już, to bardziej "jestem słaby", "jestem silny" itd. - czas teraźniejszy, brak zaprzeczeń. Chodziło mi jednak o coś innego. Ja np. osobiście miałem/mam wzorzec, że nie znoszę jak mi ktoś czegoś zabrania - to musi wyjść ze mnie. Wiem, że wielu alkoholików ma podobnie - stąd np. żona, która mu jęczy, żeby nie pił, to jak gaszenie pożaru benzyną. To go tylko zmotywuje, żeby znowu iść z domu i zalać pałę, bo nie może znieść tego trucia dupy. To się musi pojawić od wewnątrz. No tu bym znowu polemizował, na bazie własnych doświadczeń, bo może motywować chęć doświadczenia określonego stanu (błogości, zapomnienia, radości), a nie samej czynności odurzania się daną substancją. To jest chyba wtórne już - "po odurzeniu się n razy subtancją Y i doświadczanie (pożądanego) stanu Z wyrobił się nawyk podniecenia na jej widok" w stylu psa Pawłowa.
  11. @Kespert Twój post brzmi bardzo intelektualnie, ale z moich doświadczeń to niestety blisko myślenia życzeniowego. Ile z tych rzeczy zastosowałeś z powodzeniem? Z nietypowych przyczyn, które widziałem np. na warsztatach ustawieniowych - ruch do śmierci wzięty z karmy rodowej. Np. iluś przodków danej osoby zginęło na wojnie i ta czarna dziura "wsysa" kolejnych członków rodu, powodując u nich klimaty depresyjne, wskutek czego niektórzy sięgają po alkohol, idą w autodestrukcję itd. Wyjściem było uświadomienie sobie tego, uszanowanie ich i pójście swoją drogą. Tylko czy to nie daje podświadomego sygnału typu "jestem tak słaby, że muszę omijać z daleka wszelkie pokusy, bo inaczej ulegnę" ? Takie trochę kontr-programowanie. Pewnie dla wielu to racjonalne wyjście, ale zawsze osobiście miałem opory przed tak robotycznym podejściem. Z drugiej strony podam przykład, który wiele lat temu zmienił moje postrzeganie na zawsze: domówka pod koniec studiów, piję piwo z kolegami. Biorę od kolegi bucha trawki, po czym próbuję wziąć ponownie łyk swojego piwa - kurcze, nie smakuje mi już, nie mam ochoty tego pić. Alkohol to depresant - jeśli w nas nie ma czegoś, co z tymi niskimi częstotliwościami rezonuje, to nie będzie nas tam ciągnęło. Z mojej perspektywy - im więcej przeżyje się więcej chwil na trzeźwo, np. w większej błogości, kreatywności, spełnienia, a jednocześnie pozbędzie się przekonań chwalących alkohol (np. "tylko frajerzy nie piją", "można się bawić na trzeźwo, ale po co się tak męczyć" itp. wioskowe mundrości), tym łatwiej nie iść w jego stronę.
  12. @lync Moim zdaniem sama nazwa "psychodelik" (z Wiki: gr. psyche ‘dusza’; delos ‘ujawnić’, ‘objawić’) pokazuje, że to zupełne przeciwieństwo tego zamulania i wyciszania - robi dokładnie na odwrót. Większym problemem jest dla mnie nieświadomość ludzi z czym to się je, podchodzenie do nich bez szacunku, z nieczystą intencją. Dla mnie to jakby sposób (pewnie, z duchowego punktu widzenia, nieidealny, obciążający) dołożenia paliwa do procesu psychicznego. Podobnie mogą działać warsztaty grupowe - energia procesu jest większa niż w samotności czy 1 na 1 z terapeutą.
  13. O ile rozumiem nawiązanie do okna Overtona, to trochę nie rozumiem jak te psychodeliki miałyby utrzymywać świadomość na konsumpcyjnym poziomie. O ile marihuana tak (żarcie ), to z psychodelikami typu grzyby tak raczej nie jest - nie uzależniają, a potrafią indukować procesy, w których ludzie docierają jednak do sedna swoich traum. Przy obecnym dostępie do alkoholu 24 h/d to jednak dla mnie inny świat.
  14. Ostatnio coraz bardziej z cienia wychodzi temat używania psychodelików w celu wyjścia z nałogów jak alkoholizm. Nawet mikrodawkowanie legalnego muchomora czerwonego - warto poczytać więcej. Wydaje mi się, że szykują się jakieś "odgórne" zmiany społeczne w takich tematach, skoro nawet Netflix pokazuje serial dokumentalny https://www.netflix.com/title/80229847 Z niego dowiedziałem się np., że założyciel ruchu AA tak naprawdę rzucił alkohol po psychodelikach, a nie w wyniku samej głębokiej wiary.
  15. Film niedostępny, wrzucam link do znaleziska na wykopie https://www.wykop.pl/link/6888967/patologia-polskiego-internetu-thenitrozyniak/najnowsze/
  16. Jako, że inny temat o krokodylach usunięto, to poniekąd odgrzeję kotleta i pokażę przykład mocnego na znanym przykładzie Youtubera. I typowa, powtarzająca się rzecz: odwołanie się do tego "alter ego" - "to nie Sergiusz to powiedział, to Nitro".
  17. A tak jeszcze wrócę do tego motoryzacyjnego wątku i bezradności. Skoro Twój mąż ma kolegów, to nie można zasugerować, żeby może ich podpytał? Oni też nie ogarniają aut? Może zwyczajnie jemu się wydaje, że te tematy są trudniejsze niż są (kobiety lubią je tak przedstawiać), a tymczasem sprawę załatwia dobre forum tematyczne (o danej marce auta), Youtube i odpowiedni ogarnięty mechanik. No i trochę wyobraźni mechanicznej, żeby zrozumieć co ten mechanik mówi Czy kiedykolwiek było tak, że zostawiłaś go z takim tematem, a on po prostu rozłożył ręce i olał to na amen? Czy po prostu uznałaś, że skoro nie rzucił się na to w danym momencie, to musisz się tym sama zająć?
  18. Zabawy w zestawianie ciąg dalszy: Moja znajoma od ustawień by powiedziała, że dobraliście się jak "tatine w mamine". U Twojego męża chill, a u Ciebie "zero serca, tylko hajs i zapierdol - faster, harder, scooter". Łazariew nazwałby to pewnie, że Twoja Dusza wybrała sobie takiego męża, aby upokorzyć swoją nadmierną skłonność do kontroli. Ciekawe, że przyrównałaś się do bota. Ja to Cię mam właśnie za takiego wyrachowanego bota-modliszkę (co poza zjadaniem głowy jeszcze lubi podcinać skrzydła i wbijać szpile prosto w serce) w mundurku kujonki, który powoli robi się przyciasny. Poznałem kiedyś kobietę z takim modus operandi. Zabawnie było, bo nie wyłapywała momentów, kiedy przejrzałem na wylot jej zamiary i dalej w to brnęła. I te komplementy, że z pensji w IT to bym naszą dwójkę utrzymał. Śmiechów nie było końca Ciekawostka: za młodu miała skłonności lesbijskie, a swoim ojcem generalnie gardziła (bo mu odwalało).
  19. "Ja to tylko tak zostawię". (A może i zestawię). Czyli sama czujesz się poniekąd "wykastrowana" i dziwisz się, że przyciągnęłaś "kastrata". Jednocześnie nie potrafisz się z tym pogodzić i uznajesz, że lepiej tego nie powielać dalej. Ciekawe czy Twój mąż przy bardziej kobiecej kobiecie nie nosiłby tych metaforycznych spodni częściej i chętniej... Oczywiście @meghan nie zaczniesz od siebie, tylko przyjmujesz postawę roszczeniową. Myślałaś przejść się na jakieś ustawienia systemowe? Myślę, że mogłyby Ci nieco przejaśnić i zwizualizować jak to wygląda.
  20. Wrócę do starego tematu o HD. Patrzę na Twój ostatni post na FB: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=493429772829094&set=a.470663475105724&type=3 Tak w skrócie, to wydaje mi się, że za bardzo próbujesz działać jak Manifestor/Manifestujący Generator, a za mało jak Projektor i m.in. stąd te problemy.
  21. 🤔 Historie lubią się powtarzać, zwłaszcza te nieprzepracowane. Do tego: Wyczuwam sporo nieprzepracowanego gruzu u niej. Może ktoś ją kiedyś molestował albo co? Może "z dobrej rodziny", ale typ grzecznej kujonki, która uciekła od siebie, bo nikt nie liczył się nigdy z jej zdaniem? Brak rążących patologii nie musi oznaczać, że tam jest wszystko cacy. W każdym razie moim zdaniem szkoda czasu na nią, zanim się z tym nie ogarnie. Z drugiej strony na pewno wygodnie tak - niech faceci ponarzucają, a panna ostatecznie i tak strzeli focha, bo nie wiadomo o co jej chodzi... Tylko czy sama na tym coś zyskała poza zdalną atencją?
  22. To ich jedyny bastion wolności. Poza tym reprezentują cywilizację śmierci, więc manifestują to (nieświadomie) upokarzaniem cielesnego piękna. Dodatkowo daje im to możliwość późniejszego odgrywania dyskryminowanej ofiary, kiedy ludzie mają odruch wymiotny na te parady pokolczykowanych brudnopisów. (Szkoda, że się automatycznie nie połaczyło z postem u góry )
  23. No ale taka prawda @Zatarra Polecę dalej z wbijaniem kija w mrowisko na otrzeźwienie: "Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem". Władza takie rzeczy wie już od setek (jak nie tysięcy) lat. Słyszałem, że już dawno temu w Indiach używano kobiet do takich celów, kiedy zbyt wielu facetów wybierało oświecanie się niż rozmnażanie. Skoro kobiety wydają więcej hajsu i za ich pomocą można trzymać facetów za jaja, to po co z tymi owłosionymi brzydalami w ogóle negocjować? Jeszcze rozumiem np. kraje arabskie, ale w takiej podbitej maryjkolandii, jak nasza, to sprawa jest jasna przecież. Jak elity (takie ponad-rządowe) będą potrzebowały oświeconych facetów, to zadbają, żeby odpowiednia ilość takowych była... i pracowała dla nich. Nie piszę tego z pozycji "jak powinno być, żeby było ładnie i kolorowo", tylko tak z poziomu samej władzy, sterowania tym "układem".
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.