Skocz do zawartości

self-aware

Starszy Użytkownik
  • Postów

    3586
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez self-aware

  1. No dobra Panowie, czyli póki co raczej warto wciąż uczyć się języków. W moim przypadku w grę wchodzi raczej hiszpański, ale jest to spowodowane tym, że jak już zdalnie będę zarabiał w miarę dobrze to chcę się po prostu wyprowadzić za granicę Tak o, dla samego życiowego doświadczenia. I prawdopodobnie chciałbym dużo słoneczka. Nie mam pojęcia jeszcze jaki kierunek, ale może właśnie Hiszpania? O tym chcę założyć zresztą osobny temat, usłyszeć doświadczenia innych ludzi nt. życia w innych krajach, ktoś fajnie tutaj przedstawiał Portugalię, kto wie... Co do tych mitycznych 20k+ to wiadomo, że to jest jakiś mega promil, dyrektorzy, goście mający bardzo udane biznesy, seksowne laski sprzedające zdjęcia/filmy/bieliznę czy mając wielu sponsorów itd. Większość do takich zarobków się nie zbliży nigdy. Ja osobiście to chciałbym chociaż te 10k netto, za granicą to dałoby jakieś 2300euro, więc bez szału, ale utrzymałbym się za to wszędzie Zwyczajnie uważam, że będąc sam, jestem młody i mając możliwość zarabiania zdalnie to siedzenie całe życie w Polsce to kompletny bez sens.
  2. Niektórzy to mnie chyba w ogóle nie zrozumieli Mi chodziło raczej o dyskusję nt. nauki języków od zera pod kątem przyszłości, w której będziemy mieli dostęp do takiej technologii, że nauka tych języków okaże się stratą czasu. Jeśli jednak mówicie, że coś takiego raczej będzie dopiero na moją starość no to spoko. A język angielski mam na tyle ok, że sobie poradzę i codziennie podczas pracy go poprawiam. Nowy język to będzie raczej coś hobbystycznie. No i zgadzam się z @Pieter, że sam język prawie chuja daje, trzeba mieć fach.
  3. Siema. Mam pytanie odnośnie języków obcych. Wiadomo, że ich znajomość zapewnia ogromne możliwości. Zastanawiam się jednak czy w związku z postępującą technologią ma to sens... Nauka danego języka na porządny, komunikatywny poziom to są lata... Zapewne niedługo powstanie coraz więcej narzędzi, które pomogą nam rozmawiać i bedą tłumaczyć języki w locie, założymy jedynie jakieś gówienko na ucho i gotowe. To powoduje, że nie wiem czy jest sens w ogóle zaczynać. Ciężko oczywiście ocenić jaka będzie dostępność takich narzędzi oraz kiedy to nastąpi, jak Wy się odnosicie do tych tematów?
  4. Dokładnie tak. Powiem Wam, że jestem zmęczony zapierdalaniem codziennie i robieniem kasy. Z jednej strony kasa > życie to chujowy nawyk, bo zaraz będę stary i co mi po kasie? A gwarancji, że uda się zarabiać nie ma. Z drugiej brak kasy to chujowe życie, umówmy się. Trudno być chłopem dzisiaj. Baba tutaj ma łatwo, nawet jak kolo będzie z nią tylko dla seksu itd to kasę będzie miała a to już zapewnia życie na jakimś poziomie. Chciałbym też tak jak baby po prostu się dobrze wypiąć (ja bym tutaj wsadzał) i żyć na fajnym poziomie i gdybym był kobietą to tak bym zrobił. Inna sprawa, że jako chłop... Ja po prostu nie mógłbym żyć na cudzy koszt, czułbym się jak szmata. Nie mam w głowie tego babskiego mechanizmu.
  5. @pioben - Ale to dalej nic nie zmienia w sumie. Tworzysz biznes, żeby później siedzieć plackiem i niewiele robić, oczywiście doglądać trzeba zawsze no ale wiadomo o co chodzi. No i przychodzą roboty i robią to za Ciebie lepiej, szybciej, taniej. Nie jesteś już potrzebny a musisz znaleźć jakieś zajęcie. To jest przygnębiające niestety.
  6. Osobiście boję się tej automatyzacji, obawiam się, że ona spowoduje, że gdzieś w wieku np. 40 lat, gdzie teraz liczę na to, że będę ustawiony okaże się, że będę musiał uczyć się czegoś całkowicie od zera bo to co umiem obecnie zastąpią roboty. Masa ludzi straci pracę, nie oszukujmy się... Niektórzy w życiu nie będą dobrzy technologicznie.
  7. Na tym forum użytkownicy stają się świadomi swoim słabości i generalnie tych podpunktów. Następnie przepracowują te elementy, zatem wiadomo, że tutaj może pod tym względem być sporo osób, których one nie dotyczą. Natomiast to wszystko promil w morzu wszystkich ludzi ogólnie.
  8. Wiem @deomi, że chcesz się poczuć wyjątkowa i tak dalej, ale te podpunkty lub ich część można przypisać prawie każdemu.
  9. @jaro670 - Pamiętam Twój temat o tym, że nie wziąłeś życia za jaja. Zatem powodzenia w realizacji planów z firmą jeśli się w końcu zdecydujesz No dobra Panowie, dzieki za propozycje. @Morgan86 też wspomina o Fastlane Milionera i Sekrety Amerykańskich Milionerów... Zatem Fastline idzie na pierwszy ogień, już kupione Dawno porzuciłem nawyk regularnego czytania, koniecznie muszę do tego wrócić. Chociaż 50 stron dziennie i będzie ok
  10. Fajny temat. Osobiście sam zamierzam za jakiś czas spróbować odrzucić mięso, ale najpierw muszę o tym solidnie poczytać. Chcę po prostu zobaczyć co się wydarzy Zawsze miałem problemy żołądkowo-jelitowe. Pieprzone wzdęcia itd. Kij wie co w tych jelitach się dzieje, pewnie padlina jakaś tam gnije To co zasugerował @mac też wydaje się warte analizy, muszę ogarnąć swoją grupę krwi. Kiedyś byłem na tłuszczowej trochę i fajne plusy, aczkolwiek minusy też, utrzymanie tego żywienia jest po prostu trudne a ja katować się nie chcę.
  11. @jaro670 - Dziękuję za propozycje Właśnie ja raczej jestem z tych co to nie jeździliby mega samochodami po dorobieniu się pieniędzy zatem chętniej poczytam książki ludzi o takim właśnie podejściu Swoją drogą czy udało Ci się jakkolwiek wzrosnąć finansowo po przeczytaniu tych książek czy po prostu zwiększyło to Twoje horyzonty myślowe na temat kasy?
  12. @wiedźmin - O, to jak nie ma tam tej typowej papki to już mi się podoba
  13. Dziękuję za odpowiedzi. @mac - Dziękuję za odpowiedzi. Nie wiem jednak czy granie na giełdzie to dla mnie dobry pomysł. To na pewno mnóóóstwo czasu na ogarnianie tego wszystkiego. @Morfeusz - Tylko które pozycje będą dobre do rzeczy o których mówisz. Kiyosaki dobrze pisze o zarabianiu, ale sam nie umie w ten sposób zarabiać, więc czy na pewno jego rady są dobre? @wiedźmin - Ok, zerknę Możesz napisać czemu tak bardzo Ci się spodobała?
  14. Witam. Zastanawiam się ostatnio nad przeczytaniem paru książek odnośnie robienia kasy. Nie mam kompletnie sprecyzowanych wymagań, czyli nie wiem na czym dodatkowo w przyszłości chciałbym budować swój dochód, ale ogółem chodzi mi o inwestowanie itd (czy to nieruchomości, czy coś innego, sam nie wiem). Generalnie moja wiedza nt. robienia pieniędzy jest niska, nawet gdyby ktoś mi dał teraz 5 milionów i powiedział, żebym zainwestował to nie miałbym pojęcia w co. Pewnie poszedłbym w mieszkania, jak każdy (nie mówię, że to źle, ale byłoby to podyktowane tylko tym, że wszędzie się o tym trąbi). Czy książki ogółem o ekonomii mogłyby się również przydać w kontekście robienia forsy, poszerzając jakoś moją wiedzę? Czy może jedyne co mi dadzą to umiejętność mądrego gadania o finansach? Chciałbym w przyszłości, gdy uda mi się już robić pieniążki na motywach do WordPressa zacząć zastanawiać się nad tym jak jeszcze pomnożyć finanse. Do tego potrzeba jednak wiedzy. Najlepiej coś co jest chociaż w pewnym sensie pasywne, tak jak np. nieruchomości, ale sam nie wiem. Wiem, że często polecane są tytuły np. Roberta Kiosakiyego, ale wg. mnie ci ludzie to oszuści (informacje można poszukać w internecie), którzy zarobili kasę na mówieniu o tym jak ją zarobić. Chciałbym zatem jakieś tytuły, które niekoniecznie są nasączone "kołczowością". Nie wiem od czego zacząć, kompletnie. Od razu dodam, że moja wiedza ogólna nt. kasy jest niska, ledwie odróżniam popyt od podaży Zatem najpierw książka o podstawach ekonomii? Czy od razu o inwestowaniu? A może o odkładaniu/zarządzaniu? Proszę o nakierowanie Pozdrawiam.
  15. Hej wszystkim w nowym roku. Najlepszego, bogactwa, sukcesów, zielonych Tuskowych wysp (może lepiej nie) i wszystkiego czego tam pragniecie Od jakiegoś czasu gnębią mnie myśli dot. dzisiejszej tolerancji, która to jest dość szerokim tematem. Chciałbym również w dyskusję włączyć samice, stąd temat w rezerwacie (no i życzenia składam wszystkim, nie tylko samcom ). Dobra, do rzeczy. Jakiś czas temu nastąpiła pewna zmiana w moim życiu, właściwie to podjąłem ją samodzielnie. MIanowicie z prawej strony politycznej przeszedłem na jej środek. Stałem się obserwatorem. Nie wybieram ani jednych, ani drugich. Obserwuję i nawet nie do końca oceniam, porównałbym to trochę do stanu medytacji. Przyznaję, że jakość samopoczucia życiowego momentalnie wzrosła do góry. Obserwując obie strony dostrzegam raka zarówno po jednej jak i drugiej stronie (wcześniej uważałem, że prawica to piękno w każdym calu, do tego Korwinizmy (jestem jeszcze młody ) itd). Teraz uważam, że polityka z każdej strony to chuja warte gówno. Odkąd stałem się obserwatorem poczyniły się w mojej mentalności pewne zmiany, mianowicie zacząłem dostrzegać, że jestem bardziej tolerancyjny ogólnie dla ludzi, przestałem oceniać ich zachowania, nawet jeśli robią coś złego. Zmieniło się też moje spojrzenie na kwestie homoseksualizmu itd. Zacząłem wertować "kartki papieru" w mojej pamięci i przeanalizowałem sobie czas spędzony z ludźmi o odmiennej orientacji seksualnej i ze zdziwieniem (jako były prawicowiec) dostrzegłem, że to był bardzo fajnie spędzony czas. Ba, to byli jedyni ludzie, którym mówiłem o sobie rzeczy o których nie powiedziałbym nikomu innemu. Jak pewnie się domyślacie, nie zostałem potępiony. Ostatnio w towarzystwie (prawicowe) gadaliśmy o seksie i różnego rodzaju fetyszach. Tutaj widać jak na dłoni, że w pewnym momencie tolerancja się kończy kompletnie i jak ktoś ma dziwne fantazje to uznawany jest za totalnego debila (ja w takiej sytuacji gram teatrzyk bo prawda jest taka, że sam mam pojebane fetysze i świadomość, że to jest część mnie, nie da się tego zmienić), myślę sobie wtedy o innych ludziach, którzy urodzili się jako homo i jak bardzo mają w pewnych kręgach przesrane. Myślę sobie co by było, gdybym sam był taką osobą. Myślę sobie o jednej osobie z rodziny, która jest homo. O moich ziomkach, z których jeden też jest i był bardzo spoko. Myślę sobie co byłoby, gdyby moje dziecko było homo. Na ile chciałbym aby taki dzieciak w przyszłości mógł być sobą, czyli czy mógłby mieć publicznie chłopaka i np. chodzić z nim za rękę (kiedyś rzekłbym, że to obrzydliwe, w tym momencie życia nie jestem już taki przekonany, gdyż z pozycji nie oceniającego obserwatora widzę to wszystko duużo inaczej)? Im dłużej medytuję tym większy spokój odczuwam w sercu, tym bardziej jestem przyjazny innym, tym mocniej toleruję innych patrząc na nich po prostu jak na ludzi z całą gamą swoich wad i zalet. Jakiś czas temu słyszałem od koleżanki, która ma dzieciaka, że chcą podobno w przedszkolach nauczać nt. homoseksualizmu. Pierwsza moja reakcja, że to kompletna porażka i że mają z tym wypierdalać, standardowo. Z czasem jednak zacząłem dostrzegać, że moje spojrzenie na temat się zmienia, samo z siebie. Po pierwsze, jeśli zmienimy perspektywę i uznamy, że homoseksualizm to część człowieczeństwa i jest to całkowicie normalne, występuję zarówno u nas jak i u zwierząt to wtedy mówienie o tym i nauczanie w teorii powinno być całkowicie normalne (i choć pisząc to czuję pewien sprzeciw, bo to niszczy niejako mój światopogląd to z pozycji obserwatora jest to już dla mnie totalnie lajtowe). Po drugie, jest kwestią czasu, gdy małe dzieci już w wieku 5-6 lat obczają sobie homoseksualne pornosy, chociaż wydaje się to nieprawdopodobne to dzisiaj niektóre 2 latki są w stanie wziąć telefon rodziców i przeglądać youtube. Kwestia czasu, kiedy trafią na treści +18. Czy dobrze jest aby właśnie z tych treści nauczały się nt. seksu? Pamiętam, że jak miałem z 5-6 lat to już patrzyłem na konkretne miejsca u kobiet, które to dzisiaj są moimi fetyszami. Już wtedy zastanawiałem się dlaczego na to patrzę. Pamiętam jak mój kumpel homo opowiadał mi, że jak był mały to słyszał ciągle opowieści o związku kobieta-mężczyzna a go w jakiś "dziwny" sposób ciągnęło do mężczyzn (nie umiał tego za bardzo opisać, w każdym bądź razie natrafił na materiały dot. tego tematu w internecie bardzo szybko). Krótko mówiąc dzieci bardzo szybko dowiadują się na własną rękę różnych rzeczy, jednak dzisiejszy internet do dżungla i to wcale może nie być dla nich dobre. Z innej strony wiem, że to jest przygotowywanie tych dzieci do tolerowania dosłownie wszystkiego w przyszłości co też dobre nie jest. Kończąc ten mój krótki wywód (a mógłbym jeszcze pewnie sporo napisać bo nie chodzi mi w kwestii tolerancji tylko o homoseksualizm i dewiacje seksualne ale ogólnie) to jestem obecnie w takim miejscu w życiu, że nie do końca wiem jakie są moje poglądy. Póki co wygodnie mi w pozycji obserwatora, ale jest to czasami mało komfortowe, że właściwie w dyskusjach z ludźmi nie umiem się określić. Ciągle znajduję za i przeciw różnego rodzaju podejścia do wielu rzeczy. Na pewno chciałbym w przyszłości wyjechać za granicę i zobaczyć inne podejście ludzi na codzień, w Polsce jest dość konserwatywne, na swój sposób rasistowskie (co ma i plusy i minusy), ale żeby ocenić to wszystko musiałbym pomieszkać w jakimś innym kraju. Może jakiś brat czy siostra też mają podobne rozkminy, zapraszam do dyskusji I jeszcze raz szczęśliwego nowego roku.
  16. @ZamaskowanyKarmazyn - A może dajesz sobie za dużo zadań? Ja Ci powiem, że rozwojem osobistym (nie lubię tego określenia bo zbrzydło mi od nadmiaru "kołczuf") zajmuję się już prawie 10 lat. Do dzisiaj nie udało mi się zrozumieć potencjału wypisywania zadań. Wszystkie to-do listy, aplikacje, tablice korkowe... Wszystko to chuja dało. Pozbyłem się tego wpizdu. Wyznaczyłem jeden konkretny cel, taki, który naprawdę chcę osiągnąć. I wiesz co? Jeśli czegoś mocno chcesz to nie musisz sobie tego rozpisywać. Po prostu to rób. Oczywiście warto podzielić to na małe kroki, czyli np. u mnie, tworzę stronę www. Potrzebuję do niej plików A,B i C. Zadanie na TERAZ to plik A. Skończę, to plik B. Itd. ps. Rozpisywanie zadań na godziny to już w ogóle porażka. Nigdy się nie udaje + otrzymujesz w pakiecie poczucie winy, że nie zdążyłeś. Życia nie da się zaplanować godzinowo. Ty być może dajesz sobie zbyt dużo zadań i powoduje to strach przed ich niewykonaniem a w konsekwencji uciekanie od próby = Czyli nic nie robienie. Z drugiej strony może tez być tak, że Twoje zadania są chuja dla Ciebie warte. Wypisujesz pierdoły typu "siłownia", "słówka z angielskiego" itd itp. a w rzeczywistości faktycznie chcesz tego? Czy piszesz tak bo to modne? A jak chcesz, to czemu chcesz? Może w rzeczywistości Ty te niektóre wypisane przez siebie cele masz tak naprawdę głęboko w dupie i zmuszasz się do tego by chcieć je osiągnąć i dlatego właśnie nie czujesz żadnej palącej motywacji do ich osiągnięcia?
  17. Kobiety to atencjuszki tak jak ktoś wspomniał. Osobiście mam takie podejście, że raz na jakiś czas ( czyli to będzie powiedzmy raz na 2 tygodnie ) mogę powiedzieć gdy marudzi, że przesadza i dobrze wygląda. Robię to również, gdy kobieta jest faktycznie brzydka, ale pod kątem spraw, których się nie da zmienić. Uważam, że brzydcy ludzie powinni w siebie wierzyć, to nie ich wina, że szału od genetyki nie dostali. Myślę tak, gdyż sam nie jestem ucieleśnieniem piękna a nie chcę z tego powodu być smutny, wycofany itd. Chcę cisnąć w życiu na tyle ile się da bez względu na to co otrzymałem. Natomiast jak widzę/czuję, że tu chodzi o atencję (czyli z 95% przypadków) lub faktycznie nie ma szału, ale jest to spowodowane lenistwem (czyli np. "jestem gruba", ale ćwiczyć się nie chce i właśnie wpierdala słodycze jak świnia) to odpowiadam jakoś tam zdawkowo: - Bywa. - No zobacz. - Każdy ma jakiś krzyż. Lub jak znam bliżej i jestem podrażniony to np: - To rusz dupę. Wypowiadam to kompletnie obojętnie, nawet nie patrzę na kobietę wtedy, zajmuję się dalej w 100% swoimi sprawami. Pokazuję, ze mam te gierki W PIŹDZIE. Praktycznie od razu przechodzę do jakiegoś innego tematu. Polecam to podejście.
  18. @Raivo - Zatem powodzenia. Nie bycie karierowiczem może być w sumie bardzo fajne... Korzystasz z życia. Po prostu. Inni, którzy tyrają jak woły mogą skończyć różnie @Taboo - Czytałem już kiedyś Potęgę Podświadomości. Nawet nawet. Z tego typu książkami to jest jednak ten problem, że trzeba je mocno filtrować. Dużo tam "szarlataństwa". Czytasz, wszystko pięknie brzmi. Za chwilę okazuje się, że jak tylko pozytywnie myślisz to wszystko będzie zajebiście. Z reguły w takich książkach nie opisuje się trudu jaki nas czeka aby dojść w konkretne miejsce. Z tą potęgą podświadomości to z tego co mi wiadomo to potem została rozpisana na kilka kolejnych książek typu "PP w pracy", "PP w związku" itd. I osobiście strzelam (może błędnie, gdyż nie czytałem), że to coś na wzór Briana Tracy, czyli męczenie tej samej buły ale tak aby wyglądało, że to coś zupełnie innego, inne zwroty, słowa, przykłady itp. On przecież ma z 30 książek i wszystkie to jest to samo. Wracając jednak do "karmienia" tej podświadomości to nie jest to prawda co napisałeś. Wielokrotnie powtarzam sobie, że dam radę. Jak wspomniałem, pochodzę z biednej rodziny. Planu w sumie też nigdy nie miałem. Mimo to teraz mam wytyczoną ścieżkę i wiem gdzie zmierzam, bez przynajmniej jakiejś tam wiary w siebie oraz przemeblowania podświadomości nie byłoby mnie tutaj. Bez powodu jednak ten temat nie powstał, zatem myślę wciąż, że to po prostu kwestia $$$. Będzie kasa na koncie = strach minie. Chociaż może być tak, że pojawi się strach przed utratą, ale czas pokaże.
  19. @Raivo - Myślę, że jest całkiem sporo osób z tego typu problemem A w czym Ty działasz?
  20. @OdważnyZdobywca - Nie mam zielonego pojęcia Zapewne jak każdy mam kilka atutów, niestety nie znalazłem sposobu aby te atuty odnaleźć. Zatem skupiam się na tym co sprawia mi frajdę, czyli ten Wordpress (idzie mi to chyba całkiem całkiem, chociaż talentu do kodowania to nie mam, jestem po prostu rzemieślnikiem). Cały czas jednak myśle, że mówimy o innych kwestiach. Problemem w tym temacie nie jest to do czego mam predyspozycje a do czego nie.
  21. @Imbryk - Uczę się języków Nie mam ( i bardzo tego żałuję ).
  22. Myślę, że to wynika po prostu z tego, że nigdy nie było zbyt wesoło w kwestii finansów. Ponadto zawsze byłem takim trochę dzieckiem, które chuja potrafiło (taki typowy dzieciak dzisiejszego wieku) Dzisiaj wciąż nie nadrobiłem wielu zaległości w podstawowych kwestiach (jak np. wymiana żarówki w aucie, wiem, lipa...). To wynika z tego, że mam dzisiaj inną mentalność, mam prawie 30 lat i wiem, że życie nie trwa wiecznie, skupiam się zatem raczej na rozwijaniu się tylko w jednej dziedzinie mocno, aby na tym zarabiać + trochę na tym co mnie po prostu interesuje. W głowie mam jednak świadomość, że przez całe życie byłem "mało umiejętny". Medytowałem kiedyś sporo i to raczej mi nie pomoże w zrozumieniu problemów. A właściwie może i pomoże, ale niekoniecznie w rozwiązaniu tego w tym momencie. Mi się wydaje, że ja po prostu muszę mieć bardzo mocną poduszkę finansową... 100, 200, 500 tysięcy, kto wie... I wtedy będzie lepiej. @Imbryk - Jeśli w kilka miesięcy jesteś w stanie ogarnąć nowy język (mówiąc nowy mam na myśli od zera) na poziomie komunikatywnym to gratuluję olbrzymiego talentu. Serio, nie żartuję. Koło pięćdziesiątki to ja chciałbym spijać owoce mojej pracy teraz, to druga sprawa. Boję się, że teraz napierdalam a w przyszłości będę musiał to robić dalej i dalej, aż do śmierci. No ale mam nadzieję, że będzie dobrze. @Les - Hmm... To jest akurat temat, w którym potrzebuję raczej innego podejścia niż tego "buddyjsko-mnichowo-duchowego". Jak można się bać o przyszłość? Normalnie. Z tego "duchowego" punktu widzenia to ona nie istnieje teraz, ale nadejdzie i chcę aby w tej przyszłości strachu już nie było. @Kleofas - Oczywiście, że nie muszę się specjalizować tylko w Wordpressie Ale póki co chcę wejść tylko w to żeby ogarnąć to najlepiej jak się da, a tam jest sporo do ogarnięcia. To raczej nie jest problem tego czego ja się uczę, bez znaczenia czy to jest Wordpress czy Angular, React czy cokolwiek innego.
  23. @Strusprawa1 - Zgodzę się z tym, że takie podejście często stosują ludzie, którzy nie wierzą w Boga. Sam do nich niejako należę. Jak ktoś mnie pyta w co wierzę to odpowiadam, że w nic, ale jeśli już to nauki Buddyzmu pasują mi najbardziej. Rzecz w tym, że ja tylko i wyłącznie wybieram z niego to co mi się podoba. Nie wierzę w istnieje Bogów a w swoim życiu chcę mieć lekko i wygodnie i łączę to z odmawianiem sobie różnych rzeczy. U mnie to wygląda jednak tak, że np. nie chcę domu za pół miliona nawet gdybym mógł taki kupić bo to oznacza, że trzeba tracić mnóstwo czasu i kasy aby taki dom utrzymać. Ale już małe mieszkanko czemu nie. Mam starą komórkę i nie kupię lepszej bo po prostu wiem, że to mi nic nie daje a po co marnować życie w pracy aby kupić coś co nic nie daje? Ale już kompa do gier to mogę kupić i za 10k bo gry uwielbiam. Zatem ja z tego całego nurtu "duchowego" biorę to, aby po prostu bardzo dobrze przeanalizować sobie co faktycznie potrzebujemy. Odmawiać sobie rzeczy, które dadzą nam niewielką radość a na które trzeba zapierdalać. Siedzący koleś w puszczy bez niczego nie brzmi zachęcająco, zgadzam się. Ale już siedzący w małym domku ziomek przy małym kominku czytający książkę brzmi wystarczająco świetnie nawet w porównaniu do siedzącego ziomka w ogromnym, super wyposażonym technologicznie, wywołującym od typowych ludzi wielkie "WOW" molochu. Ja chcę żyć życiem tego drugiego, mieć od czasu do czasu możliwość bycia tym pierwszym i oddalenia się od świata, oraz jeśli okaże się, że nie będzie to wymagać poświęcenia zbyt dużego czasu mieć kasę tego trzeciego, ale bardzo mocno filtrować to na co tą kasę wydam.
  24. @Veterano - Pracuję z żelazną konsekwencją, tego odmówić mi nie można. Mam nadzieję, że ta konsekwencja wystarczy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.