Skocz do zawartości

Kapitan Horyzont

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2261
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Kapitan Horyzont

  1. Trochę odchodzimy od tematu wątku. Krótko więc. Ja tak nigdzie nie twierdziłem. Wśród znajomych mam wiele przykładów kobiet na poziomie. Natomiast 1. Trzeba umieć z kobietami się obchodzić 2. Są złe kobiety, a prawo stoi po ich stronie, to też trzeba wiedzieć.
  2. Chyba mamy na myśli co innego. Patologia to picie, ćpanie, rękoczyny, zaniedbane dzieci itp. A wiele tych historii to po prostu niepowodzenia i brak znajomości realiów życia. Ponadto - pamiętaj, że jest to bardzo niszowe (w sensie liczby użytkowników) forum.
  3. Z opowieści znajomych, którzy mają znajomych gejów. Z artykułów w prasie, pisanych przez gejów. Jeśli to bierzesz do siebie, to oczywiście wiem (z badań niemieckich homo), że są osoby określające się jako homo i nie uprawniające seksu wcale, a także takie posiadające normalne rodziny hetero (żonę i dzieci). Być może w tym drugim wypadku raczej chodzi o osoby biseksualne, ale określiły się jako homo. Co to znaczy "często"? Jakieś badania? W kręgu moich znajomych patologii nie widać. Robienie czegoś wyłącznie dla kasy może zawsze wystąpić tam, gdzie coś się mocno opłaca. Płeć opiekunów jest tutaj bez znaczenia. Kilka miesięcy temu była głośna afera pedofilska w Skandynawii (chyba Szwecja). Pani, odpowiedzialna za wybór rodziny zastępczej, sama zadeklarowana lesbijka, preferowała pary homo. Udowodniono wiele przypadków pedofilii. Ten przypadek jest zupełnie inny, tutaj płeć ma znaczenie- wiadomo, że wśród mężczyzn homo odsetek pedofilów jest znacznie wyższy, niż wsród hetero. Dlatego takie związki są z definicji bardziej ryzykowne. Kierowanie takim resortem przez lesbijkę (nie wiem, czy ma dzieci) to jest również bardzo dziwny wybór. W Norwegii urząd do spraw dzieci ma stoisko na gay pride- szukają rodzin zastępczych. Wszystko się w tej Skandynawii pier..li.
  4. Na pewno to lepszy wzorzec. Zwłaszcza, jeśli para ma już swoje dzieci. Płeć to zresztą tylko jedna sprawa. Związki homo (facetów) są nietrwałe. Tutaj znowu kłania się biologia i jej mechanizmy.
  5. Nie wychowają "najlepiej na świecie", to jest homopropaganda. Dwóch obcych dla dziecka facetów nie zastąpi mu rodziców.
  6. Macierzyństwo po 40 jest możliwe. Sam, jako dość młody ojciec, znałem taką parę - matka 40+, ojciec chyba jeszcze starszy. Dziecko zdrowe. Czy to jest dobry pomysł, to inna sprawa.
  7. Argumentu, że ktoś się w Polsce czuł źle i wyjechał, więc- w domyśle- coś trza z tym zrobić, należy używać ostrożnie. Po pierwsze, nie istnieje system, w którym wszyscy się dobrze czują. Po drugie, większość Polaków wyjechała z powodów ekonomicznych. Wielu celebrytów zapowiadało, że w razie zwycięstwa PiS w wyborach wyjadą. Nie wyjechali. Dlaczego? Bo za granicą nie byliby celebrytami, tylko białymi Murzynami z Bolandii.
  8. Prawnicy zarabiają kasę na interpretacji. Gdyby prawo było ścisłe, to w sądzie bez prawnika obywaliby się wszyscy myślący logicznie. Dla mnie to jest właśnie definicja małżeństwa. "Małżeństwo jako" - nie wiem, z przecinkiem czy bez - określa, że jest związkiem kobiety i mężczyzny.
  9. Tancerki są z reguły bardzo zgrabne, ale nie wychudzone (jak np baletnice). Znałem przynajmniej dwie panie o nienagannej sylwetce w wieku przed 40. Obie nie garnęły się do sportu, ale odżywiały się z głową. Jedna z nich mniej więcej w tym wieku zaczęła ostro ćwiczyć fitness, chyba już musiała. Do dzisiaj ma świetną sylwetkę.
  10. Są już takie pomysły w mocno lewicowych krajach, m. in. we Francji i Szwecji - odrzucenia dogmatu, że rodzina to dwie osoby, czyli dalsze rozmywanie jej definicji. Jednak nie wiem, na jakim etapie są te pomysły, na pewno pojawiły się w tzw. debacie publicznej.
  11. Z opowiadań pary znajomych wynika, że jest wręcz odwrotnie. Dzieci do adopcji nie ma. Dzieci z domów dziecka mają rodziców, z reguły pato, którzy mają ograniczone prawa opiekuńcze i nie chcą się ich zrzec. W związku z tym adopcja jest zablokowana.
  12. @Kespert Smutne, ale jednak chodzi mi o prostszą sytuację- nie ma żadnej umowy, właściciel mieszka z panią i jej dzieckiem ew pozwolił jej się wprowadzić do wolnego mieszkania, bez żadnej umowy i meldunku, ale się popsuło i chce się pani (wraz z dziecięciem rzecz jasna) pozbyć. Pani "nie ma gdzie iść". Pan, powiedzmy podczas jej nieobecności, wystawia jej rzeczy i zmienia zamki i to powinno sprawę zakończyć. Są oczywiście organizacje obrony lokatorów, ale tutaj pani nie jest lokatorką.
  13. W nawiązaniu do: Trochę jednak mnie ta wypowiedź szokuje. Załóżmy, że mężczyzna przyjmuje na kwadrat panią z dzieckiem. Jest to błąd ciężkiego kalibru, ok. Ale idźmy dalej. Jest jedynym właścicielem mieszkania i pani nie zameldował. Nie ma z nią żadnej umowy najmu ani innej. Po prostu pani chwilowo mieszka. Czy faktycznie pozbycie się pani jest problemem większym niż ew koszty związane z samą procedurą jej usunięcia (ew wynajęcie firmy ochroniarskiej o prawnika) oraz niedogodności związane z ew oskarżeniem o kradzież majątku pani (jeśli trzeba będzie spakować jej rzeczy, oczywiście komisyjnie)? Ktoś zna takie przypadki? Bo to się jednak wydaje nieprawdopodobne.
  14. @dobryziomek Dla mnie szczególnie zniechęcającym do psychobiznesu faktem jest to, że łączy że sobą niepewne i ciężko mierzalne efekty z jak najbardziej mierzalnymi, wysokimi kosztami. Oczywiście terapeuta jest człowiekiem, musi zjeść i się ubrać i trudno wymagać, aby pracował za darmo, bo ktoś ma problem. Z drugiej strony w normalnych branżach za konkretną kasę klient dostaje konkretny efekt. Zwracam uwagę, że za kasę wydaną na terapię można zrealizować jakieś marzenie lub się dobrze pobawić, co też przyniesie efekt terapeutyczny. Z drugiej strony, świadomość wydania kilku kilo złotych na terapię, z której skutków nie jestem zadowolony, a być może także poczucie straty czasu, byłaby dla mnie dodatkowym czynnikiem dołującym. Jednym słowem, decyzja wchodzić czy nie, nie jest łatwa.
  15. Przy depresji polecam przede wszystkim bieganie. Najlepiej dotlenia, jest tanie, można biegać cały rok i w każdej pogodzie. Po 50 min biegu w temperaturze poniżej 0 nie będzie problemu ze snem. Nie twierdzę, że bieganie czy inny sport rozwiąże wszystkie problemy i każdemu, ale sądzę, że gdyby ludzi z takich grup wsparcia zagonić do sportu, to wielu już by do gabinetu nie wróciło. Gdybym wiele lat temu miał dzisiejsze doświadczenie, to zamiast szukać pomocy w alkoholu (na szczęście się nie uzależniłem), zmusiłbym się do biegania. Na pewno znacznie szybciej bym doszedł do siebie.
  16. Bili nienawistnym wzrokiem, jak Polacy Hugo-Badera ucharakteryzowanego na Murzyna.
  17. Ale o co pyta? Czy jej pomożesz? Oczywiście. Pomożesz jej znaleźć mieszkanie i pomożesz jej przy przeprowadzce. Jeśli poruszy kwestię mieszkania u Ciebie, to dyplomatycznie, ale stanowczo wykluczasz taką możliwość i zamykasz ten wątek. Powiedz, że mieszkanie jest za małe nawet na dwie osoby. Dorośnij.
  18. Tak, ale w rozsądnych granicach. Ta pani nie jest twoją żoną od 20 lat, która urodziła Ci dzieci, wspierała, pielęgnowała w chorobie, a teraz ona zaniemogła albo noga jej się życiowo podwinęła, więc musisz się nią zająć. Twoja pani nie powinna liczyć na to, że weźmiesz odpowiedzialność za życie jej i jej córki i będziesz to wszystko finansował. Bez jaj. Poza tym - ma matkę, ma gdzie iść.
  19. No niezupełnie. Ja sam przed sobą i ew terapeutą byłbym skłonny przyznać się do błędów, ale bez roztrząsania (np w terapii grupowej- była to jedna z opcji) - potrzebowałem konkretu, co robić dalej. Mam naturę zadaniowca. Autentycznie bałem się, że się kompletnie zagubię w autoanalizie. Czułem, że nie tego potrzebuję. Ja wtedy nie znałem terminologii red pill, byłem po pierwszych lekturach, w głowie miałem jeszcze spory zamęt. Więc sądzę, że nie były to schematy, raczej przeczucie, że albo znajdę odpowiedniego przewodnika, albo będę musiał sam wyjść z gówna. Bardzo pomógł mi sport - polecam każdemu w depresji, zwłaszcza ruch na świeżym powietrzu. Ja nikogo nie zniechęcam do terapii- jednak sądzę, że pacjent powinien mieć przekonanie, że to ma sens. Jeśli nie ma, warto poszukać alternatyw.
  20. Pomysł na zamieszkanie w 33 m2 w 3 osoby jest kompletnie chory. Nie chodzi nawet o metraż, tylko o pomieszczenia. Ludzie czasami chcą mieć spokój, odizolować się. W kawalerce to niemożliwe. Po miesiącu będziesz miał dość. Jak się wtedy pani pozbędziesz? Przecież nie będzie miała gdzie iść. Jeżeli faktycznie chcesz zamieszkać razem (wg mnie gruby błąd, znam stabilne związki, w których ludzie mieszkają oddzielnie, każde ze swoimi dziećmi), to tylko wynajęcie większego mieszkania na spółkę. Pani ma się wziąć do roboty.
  21. Ja po pierwszej wizycie poczułem, że to nie dla mnie. Że to jakieś wyżalanie się dla przegrywów. Psychoterapeuta kojarzył mi się z kompletnym beciakiem (wtedy nie znałem tej terminologii) - jakbym trafił na faceta z jajami, może bym w to wszedł. No i u mnie terapia kosztowałaby masę kasy, a efekty zawsze są niepewne, co zresztą uczciwie gość przyznał. Kasę zainwestowałem w realizację jednego z celów życiowych, była to świetna decyzja, jeden z etapów odbijanie się od dna. Zaznaczam jednak, że to jest moja opinia - byłem twardy. Ktoś inny bez fachowej pomocy może nie dać rady.
  22. W szpitalu wystarczy oświadczenie, żeby komuś udostępnić dane na temat zdrowia i dokumentację medyczną. Niemniej jednak legalizacja jakiejś formy związków ma sens, być może przyczyni się do ich stabilności (zmniejszy rozwiązłość itp). Niestety, nie mam wątpliwości, że ideolodzy będą wymuszać zrównanie statusu takich związków z małżeństwami, czemu jestem głęboko przeciwny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.