Skocz do zawartości

samiec_twój_wróg

Troll
  • Postów

    102
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez samiec_twój_wróg

  1. Sorry chłopie, ale o czym ja mam z Tobą dyskutować? Że w nosie Ci zalega i jutro rano będziesz się musiał wysmarkać? To Twój problem. Dorośniesz to i z tym sobie poradzisz. Na razie leć do mamusi, niech Ci wytrze nosek.
  2. No, Kubica też przez kilka lat nie jeździł. Ale dopóki jeździł, to cały świat widział sukcesy, jakie odnosił. Sukcesy Rocco też widziało wielu, choć pewnie nie cały świat. Jakie są sukcesy anonimowego youtubera, w jakiej dziedzinie i kto je zna? Ktokolwiek je zna? Jak ktoś wierzy i z powodu kilkuset internetowych historii oraz wyznań anonima podejmuje decyzje o wyborze pewnej drogi życiowej - jego wolna wola, jego sprawa. Mnie to dziwi. Gdybym miał znaleźć jakąś analogię, to powiedziałbym, że to tak, jakbyście szukali informacji o tym, jaki samochód kupić, pogmerali na forach różnych marek i na każdym z for przeczytali setki wątków: dacie - chujowe, psują się; vw - spieprzone silniki, francuzy - szroty, japończyki - to nie to, co kiedyś. I po tych kilkuset prawdziwych przecież wpisach dokumentujących prawdziwe bolączki z autami dochodzicie do wniosku: nie, nigdy w życiu nie kupię samochodu! Wszystkie psują się jak cholera i trzeba płacić za każdy przejechany kilometr! Taki samochód po prostu dyma swojego użytkownika. I potem stoicie sobie w zaj....nym na maksa autobusie miejskim o 6.30 rano, patrzycie jak obok autobusu stoi gość w mecedesie i myślicie z dumą: o k...a, jaki frajer! Jak on się męczy! Ile on kasy wyda na ten samochód, a za 10 lat i tak pójdzie na szrot. Biedny, mały, żyjący w matrixie frajer. Ja to mam zaje....ście! Raz kupiłem bilet miesięczny za 80 zł i mogę jeździć po całym mieście za darmochę. Jestem wolnym człowiekiem. I myślicie tak nie dlatego, że wam auto niepotrzebne (bo przecież niektórym nie jest potrzebne) albo nie macie na nie kasy. Myślicie tak tylko dlatego, że na forum w internecie ktoś napisał, że samochody się psują i trzeba płacić za paliwo.
  3. 42. Jeszcze jakieś szybkie pytanie, czy wiesz już wszystko o moim życiu? A Ty ile masz lat? No widzisz, a ja mam zupełnie inne doświadczenia. W życiu nie łaziłem po klubach, nie zadawałem się z babkami, które tam bywają. Spędzałem czas w towarzystwie kobiet, które były w stanie za siebie zapłacić, a zdarzało się, że płaciły za moją kawę, jeśli chciały zrewanżować mi się za jakieś poprzednie wyjście.
  4. Wydaje mi się, że zupełnie niepotrzebnie wziąłeś moją opinię do siebie. Doskonale wiem, że Ty wybrałeś swoja drogę życia nie na podstawie forum, tylko wcześniej na podstawie swoich potrzeb i doświadczeń życiowych. Nie mam absolutnie nic przeciwko życiu bez baby, bez dzieci, w konkubinacie, w związku z facetem, kozłem albo kanarkiem...jak kto lubi i go stać. Ale są tu na forum wpisy w rodzaju: jak dobrze, że trafiłem na to forum, bo jak je przeczytałem, to nigdy w życiu się nie ożenię i dzieci nie będę miał. I o takich delikwentów mi chodzi. A zresztą, skoro ktoś po przeczytaniu jakiegoś forum nie chce mieć dzieci, to chyba faktycznie nie powinien.
  5. No tak. Ale chwila chwila...nawet jeśli dziewczyna przyjedzie do chałupy i obrobi mi gałę, to przecież w tym czasie mógłbym pracować, a skoro nie pracuję, to tracę kasę, czyli seks też nie był za darmo. Druga sprawa, jeśli jadę do centrum spotkać się z panią i ona też dojeżdża do centrum, to płaci za paliwo/autobus, więc płaci za seks ze mną. Czy skoro kobieta zapłaciła ze seks ze mną, ale kasa nie trafiła do mnie, to jestem prostytutką a stacja paliw, na której zatankowała, moim alfonsem? Zarzut, że postawiłem kobiecie kolację i dzięki temu miałem seks, to rozumiem, choć nie płaciłem nigdy w ten sposób. Ale żeby rozliczać paliwo na dojazd do miasta....panowie. Kasę, która poszła na kosmetyki też podliczacie w bilansie? Nie wiem, co o tym myśleć. Są chyba jakieś granice.
  6. Kiedy i jak zapłaciłem ewentualnie kiedy i jak zapłacę? Chodzi oczywiście o świadczenia pieniężne.
  7. To, że ktoś ma złe doświadczenia z kobietami i wskutek tego nienawidzi (i najczęściej boi się) kobiet, jestem w stanie zrozumieć. Własne doświadczenie życiowe jest potężnym argumentem, choć przyczyny tych złych doświadczeń są najróżniejsze. Ale kiedy ktoś pisze, że podjął decyzję o życiu bez kobiety i dzieci po przeczytaniu forum, to nóż mi się w kieszeni otwiera. Na podstawie jakiegoś internetu to ja mogę wybrać pralkę albo w ostateczności model samochodu, ale żeby istotne decyzje życiowe? To naprawdę trzeba być człowiekiem, bez obrazy, ale naiwnym. A audycji braciasamcy przesłuchałem ze 30 minut. Potem usłuszałem, że akurat od kilku miesięcy autor żyje bez kobiety i wyłączyłem. Kiedy szukam hydraulika, to nie takiego, któremu w domu woda leje się po podłodze.
  8. No cóż, mamy po prostu różne doświadczenia z kobietami. Nigdy w życiu nie zapłaciłem ani złotówki w jakiejkolwiek formie, żeby kobietę zachęcić do seksu.
  9. Wkurwiają mnie malkontenci i ludzie, którzy narzekają.
  10. A jakiż to "postępek" poczynił ów fejsikowy bloger? Sprzedał książkę, w której napisał coś, z czym się nie zgadzasz?
  11. No. I jeszcze napisz, że Hitler też kosił hajs. Bo różnicy pomiędzy napisaniem " przynieś kobiecie kwiaty" a zgwałceniem dziecka to Ty nie widzisz, co? Włącz myślenie, chłopie.
  12. Ile ten jej syn ma lat? Znałem kiedyś babkę, która przyznała otwarcie: dobrze, że mam córkę, bo żadnej synowej bym nie zniosła. Kiedy chodzi o żonę dla syneczka, kobieta staje się konserwatystką świętszą od papieża ;-) A jeśli autor przedmiotowego bloga kosi hajs na tych tandetnych bzdurach, to pełen szacun. Life is brutal.
  13. Nie wierzę, że to facet prowadzi tego bloga. Na 100% babka albo gość, który robi sobie z kobiet bekę. I właściwie to żałuję, że sam tego nie wymyśliłem :-(
  14. Nie przejmować się i robić swoje. Pracowałem kilka razy w miejscach, gdzie kobiet było 10 razy więcej niż facetów i wprawdzie ma to swoje wady, ale i pewne zalety ;-) Naprawdę nasłuchałem się, co kobiety naprawdę sądzą o facetach, oczywiście nie o mnie, bo o mnie nasłuchali się inni :-D Dwie najważniejsze sprawy, których trzeba pilnować: 1) bądż kompetentny, dobrze wykonuj swoją pracę - to podstawa. Czyli skup się na robocie. 2) bądź kulturalny, grzeczny, taktowny. Na korytarzu mów koleżankom cześć/dzień dobry. Nie bój się uśmiechać. Ja często nie pamiętałem kogo już widziałem, bo jak pracuje ich 150, to ciężko było spamiętać wszystkie te twarze, więc zdarzało się, że mówiłem dzień dobry drugi raz. Możecie się temu dziwić, ale babki naprawdę zwracają uwagę na takie gesty. Poza tym ogólnie nie zachowuj się jak baba, a będą Ciebie w miarę szanowały. Nie wkurzaj się bez powodu, nie kłap dzobem na prawo i lewo, nie próbuj wtykać im szpil - one zawsze będą w tym lepsze. Ja pracując z ponad setką kobiet czułem się jak byłbym w jakimś zoo a wokół mnie kłębowisko żmij. Żmije gryzą się między sobą ale jak to w zoo - w zasadzie jesteś bezpieczny ;-) W dużych grupach kobiety 99% czasu poświecają na walkę między sobą. A w tak dużej grupie zawsze znajdzie się kilka fajnych dziewczyn, z którymi można utrzymywać fajne kontakty :-) Co do praktykantki, to niepotrzebnie podchodzisz do sprawy ambicjonalnie. To jest kwestia czysto formalna, czy ona prawidłowo wykonuje swoje obowiązki, czy się opierdziela. Jeśli sobie nie radzisz, rozeznaj się, jak to załatwiają inni. Czy w Twoim zakładzie pracy praktykanci naprawdę do czegoś się przydają, czy to tylko kwiatki do kożucha. No ogólna uwaga - kogokolwiek, kobiety czy mężczyzn, możesz sobie ustawiać wtedy, kiedy masz odpowiednią (wysoką) pozycję, czyli jeśli np. możesz wywalić kogoś z roboty albo przyciąć po kasie. Jeśli jesteś jakimś kierowniczyną (bez urazy) to możesz tylko ładnie prosić. Wiem, co mówię, bo ja zawsze byłem wrzodem na dupie szefów, robiłem tylko tyle, żeby mnie nie wywalili i do niczego więcej nie potrafili mnie zmusić ;-)
  15. Byłby ale nie jest, a za pieniądze, które zarabia, może przynajmniej resztę życia pożyć jak pan, a nie niewolnik. Z błędów trzeba wyciągać wnioski zamiast się nad nimi roztkliwiać.
  16. Takie historie powinno się opowiadać na naukach przedmałżeńskich. Bardzo pouczająca. Z drugiej strony kiedy tylko dzieci dorosną, 50 letni facet wylatuje z domu i prowadzi swobodny żywot kawalera-rozwodnika, a pani zostaje w pustym domu z wibratorem ewentualnie przez resztę życia żre się o kasę z resztą rodziny, bo przecież oni wobec obcego faceta - wżenionego w rodzinę - występują wspólnie, a kiedy zostanie wartościowy majątek do podziału, wezmą się za łby jak najgorsi wrogowie. Pazerność to przypadłość nieuleczalna i ślepa.
  17. Niektórym to chyba wydaje się, że jedyny seks, w którym facet nie jest wydymany to taki, w którym na powitanie pani dostaje strzał w pysk a na pożegnanie wyciera się ch...a w firankę. A najlepiej to w ogóle olać normalne kobiety i płacić po 200 zł za seks prostytutce. No bo przecież prostytutka nas nie dyma, ona idzie z tobą do łóżka bo jest na ciebie napalona i ciebie kocha, a ty dajesz jej te dwie stówy z dobrego serca, bo masz gest a Bóg kazał się dzielić. Jeśli seks jest za obopólną ochotą i zgodą, to niby dlaczego ktokolwiek ma być "wydymany"? To prawda, że jest mnóstwo panienek i ex nie jest jedyna na świecie, ale jeśli seks z nią jest fajny, to dlaczego odmawiać sobie przyjemności? A to, że trzeba się zabezpieczać i pilnować swoje DNA, to inna sprawa. Zawsze trzeba się zabezpieczać, u prostytutki przed wirusami, u nie-prostytutki przed wpadką.
  18. Ale co tak naprawdę kolega chce nam powiedzieć? Że reptilianie tak naprawdę nie istnieją?!?!?!?! No w to nie uwierzę!!! A tak na serio, to szacun dla Ciebie za to, że przyznajesz się przed sobą i co ważniejsze przed światem do błędów. Wbrew pozorom niewielu ludzi jest w stanie publicznie przyznać się do błędów. I jedna moja uwaga do mówców motywacyjnych: jeśli po zakończeniu takiego seansu motywacyjnego zamiast wziąć się do roboty włączasz następny seans motywacyjny, to znaczy że motywacja jest do dupy ;-)
  19. Poprawiłem powyższy tekst, bo wyłapałem bana za "ścianę tekstu" :-( :-( :-( To bardzo ważne, żeby tekst nie był ścianą tekstu!!!! Teraz dobrze, moderatorze??? :-*
  20. No tak, ale coś takiego mówi się, kiedy związek jeszcze trwa, a w przypadku autora wątku jest już po - pani zadeklarowała koniec znajomości.
  21. Piękne! Czyste piękno. Żaden facet nigdy nie wymyśliłby czegoś tak eleganckiego, wyrafinowanego i głębokiego. Całe szczęście nie musimy tego wymyślać od nowa, tylko uczyć się, uczyć, uczyć...zapamiętaj ten tekst, drogi kolego, i we właściwym momencie użyj go. Zobaczyć reakcję kobiety na tekst powiedziany "ich" językiem...bezcenne. Są dwa sposoby na "zaoranie" dowolnej kobiety próbującej manipulować mężczyzną. Pierwszy to milczenie. Milczenie milczenie mężczyzny to męka dla kobiety. Ona wtedy nie robi nic poza zastanawianiem się, dlaczego milczysz i czy w ogóle jeszcze o niej pamiętasz. Myśli kotłują się w jej głowie jak larwy much na padlinie ;-) Czy jesteś na nią zły, czy tęsknisz, czy bzykasz inną pannę czy płaczesz w poduszkę. Ta niewiedza męczy ją gorzej niż tygodniowa sraczka, bo nic tak nie dołuje kobiety jak brak zainteresowania ze strony mężczyzny. Pamiętać należy jednak, że milczeć trzeba konsekwentnie. Każde jego złamanie to porażka, nawet jeden sms z wymownym 'sp....j' to jej sukces, bo widzi, że o niej myślisz, widzi Twój gniew, a gniew to przecież emocje, a skoro odczuwasz do niej emocje, to ona jest górą. Dlatego milcz, drogi kolego, milcz jak zaklęty. Milczenie jest złotem ;-) Dopóki odczuwasz do niej jakiekolwiek emocje, milczenie jest najlepszym wyjściem. Milcząc podważasz w niej poczucie, że kiedykolwiek cokolwiek dla Ciebie znaczyła. Milczenie to największa broń mężczyzny na wojnie z kobietą ;-) Drugą bronią bardzo przydatną w potyczkach z przeciwnikiem są dwa słowa. Nie, nie te! Nie "kocham Cię" ani "obciągnij mi" ;-) Te dwa słowa to "zostańmy przyjaciółmi". Dwa słowa, na które zakochany mężczyzna reaguje atakiem serca połączonym z udarem. Te dwa słowa rzucone w stronę kobiety chcącej Tobą manipulować to jakby powiedzieć do najlepszego przyjaciela "zrób mi laskę". Ale "zostańmy przyjaciółmi" stosujesz wtedy, kiedy naprawdę masz na pannę wysprzęglone i jesteś gotów na pociągnięcie tematu. Ja, kiedy chcę trochę podkurwić pannę, rzucam lżejszą wersję tego tekstu, np. "traktuję Ciebie jak przyjaciela" albo coś w tym stylu. Po czymś takim uszy panny stają na baczność jak u psa myśliwskiego i zaczyna się podpytywanie "jesteśmy tylko przyjaciółmi?" etc. Przyjaźni jej teraz nie proponuj, bo lepiej milczeć, ale jeśli kiedyś przypadkiem spotkasz ją na ulicy czy gdzieś tam i zacznie sypać jakieś aluzje czy propozycje spotkania na kawusię, zawsze możesz szepnąć "jasne, kawa ze starą przyjaciółką zawsze w cenie". Ta przyjaciółka i to stara pójdzie jej w pięty. Najlepsze jest to, że samo określenie stary przyjaciel jest jak najbardziej pozytywne, więc nie ma prawa się wzburzyć, a jeśli zacznie sapać, wyjdzie na idiotkę :-) Kobiety doskonale wyczuwają takie niuanse.
  22. Skoro spotykacie się AŻ raz na pół roku, to chyba nawet nie ma mowy o friendzone, bo friend to przyjaciel a Ty jesteś chłopie najzwyczajniejszym w świecie znajomym. Takich znajomych ma każdy normalny człowiek i w ogóle nie rozpatruje ich w kontekście seksualnym. Nie raz byłem w przyjaźni z kobietami i wtedy kontakty były bardzo intensywne, rozmowy częste, długie i nierzadko na tematy intymne, łóżkowe. I z takich przyjaźni nie raz trafialiśmy do wyra. Ty jesteś starym, dobrym znajomym. Takim do wypicia kawy na mieście raz na kilka miesięcy. Widzi w Tobie tyle seksu co w kanapie z Ikei ;-) Musiałbyś wyciągnąć ze spodni 30 cm pałę, żeby zaczęła widzieć w Tobie samca ;-)
  23. Podzielam zdanie większości - nie warto. Po początkowej euforii związanej z wyrzutem hormonów do krwioobiegu, bardzo szybko powrócą w tym związku problemy, z powodu których ów związek się rozpadł. Przecież ani Ty, ani ona nie zmieniliście się w sposób istotny. Szybko wrócą stare konflikty, a Ty dodatkowo będziesz mniej lub bardziej podświadomie obciążony tym, że ona Ciebie kopnęła w tyłek i może to zrobić ponownie. Z kolei związek czysto seksualny z tego nie będzie, bo znacie się zbyt dobrze i potraficie siebie ranić, a zapewniam Ciebie, że jeśli kobieta wie, jak zranić faceta, to korzysta z tej wiedzy. Kobiety są po prostu bardziej mściwie. Nie spodoba jej się coś w Twoim zachowaniu to dostaniesz mentalnego kopniaka w jaja i poczujesz się, jakby Ciebie wywalali z harcerstwa ;-)
  24. Witam wszystkich. Jestem 40 letnim, nieco wyliniałym samcem, który z niejednej miski jadł. Na samicach nie znam się kompletnie, a skoro się nie znam, to będę się wypowiadał ;-) W naturze jestem samcem mega-omega, jestem grzeczny, uprzejmy, w drzwiach puszczam panie pierwsze i nie po to, żeby wypieprzyły się o próg ;-) Nigdy nie pocałowałem kobiety jako pierwszy, tylko jedną jako pierwszy odważyłem się zaprosić (do kina). Czasami mam jednak odwagę, aby dać się zaprosić na kawę lub nawet obiad i dać za siebie zapłacić, żeby posłuchać o tych okropnych mężczyznach moich przyjaciółek. Ogólnie strasznie fajny i ciepły ze mnie miś, przyjaźnię się z kobietami, z mężczyznami, a nawet z żoną i z dzieciakami. To chyba tyle na początek :-) Reszta wyjdzie w praniu ;-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.