Skocz do zawartości

Bonzo

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31
  • Donations

    100.00 PLN 

Treść opublikowana przez Bonzo

  1. Jest. Ale co to ma do rzeczy ? Duża ilośc samochodów powoduje jedno - samochód jest zjawiskiem powszechnym. W Warszawie ? Zgoda. W Berlinie też ich wiele nie ma. To ma do rzeczy, że samochód NIE JEST wyznacznikiem zamożności. Niemiec dzisiaj zarabia trzy-cztery razy więcej od Polaka. A nie przekłada się to na fakt, ze Niemiec jeździ trzy-czterokrotnie droższym samochodem od Polaka. Co innego było za komuny. Polak w ogóle nie miał żadnego samochodu, Niemiec tymczasem jeździł Golfem.
  2. Oczywistą oczywistościa jest fakt, że samochodów jest duzo. Stałeś kiedyś w korku ? No właśnie. A skoro tak - to najdroższy nawet model jest często spotykany i przestał juz dawno robić wrażenie. To jest dokładnie tak samo jak z telefonami komorkowymi. Jeszcze 25 lat temu człowiek rozmawiający przez komórkę na ulicy był zamożny - bo stać go było na taki wypas. Dzisiaj najbiedniejsze nawet dziecko z patologicznej rodziny ma smartfona. Rzeczywistość jest taka, że w Polsce, w 2019 roku nie widac jakiejś wyraźnej róznicy w samochodach w stosunku do na przykład Niemiec. Niemcy są znacznie bogatszym krajem ale po samochodach akurat (czyli zwykłej rzeczy dostępnej dla każdego) - tego nie zauwazysz. Na ulicach Berlina nie spotykasz znacząco częsciej samochodów bardzo drogich niz na ulicach Warszawy. I owszem tak było jeszcze 20 lat temu, ale nie dzis. Wejdź sobie na google street view i popatrz co jeździ w Berlinie i popatrz co jeździ w Warszawie. Róznicy nie będzie.
  3. Bo to jest bzdura. Samochodów w Polsce jest tak wiele, że nawet najdroższe modele na nikim nie robią żadnego wrażenia. W dodatku dlatego, ze dzis w zasadzie każdy nowy samochód wygląda tak samo. I drogi, luksusowy i tani byle jaki. 30 lat temu kosztujący trzykrotnie wiecej od Opla Rekorda - Mercedes W124 rozróżnialny był z kilometra a nawet z kosmosu ! Dzisiaj dopóki nie zobaczysz znaczka firmowego, albo nie przeczytasz nazwy marki - masz problem ze wskazaniem czy to jest nowa Kia za 80 tysiecy czy nowe BMW za ćwierć miliona. Zgodzic się mogę z tym, że jeszcze jakieś 20 lat temu (a więc w końcu lat 90-tych) podjeżdzając nowym Mercedesem (wówczas na przykład W210) pod wiejską remizę w województwie podlaskim, najlepiej gdzieś bliżej białoruskiej granicy - mogłeś wzbudzić zainteresowanie. Dlatego, że odróżnianie W210 od wszechobecnego w tamtych stronach Poloneza Caro bez plusa - było zadaniem łatwym i jasno wskazywało, że posiadacz W210 jest zamożniejszy od posiadacza Poldomierza. Dzis takich miejsc już nie ma. Te czasy mineły bezpowrotnie - tak samo jak raczej bezpowrotnie mineły czasy - że w motoryzacji co im nowsze to tym lepsze.
  4. To jest argument kompletnie z dupy. A jak niby chcesz stres uwzględniać ? Przeciez to niemierzalne - o czym niżej Stres stresowi nierówny. Po prostu kobiety są od czegoś innego a faceci też od czegoś innego. Dla faceta praca na rusztowaniu - to żaden stres. Większośc kobiet natomiast boi się wejśc na drabinę. I to samo co stres wywoła w kobiecie - w mężczyźnie nie musi. I odwrotnie. Facet, ktory pracować miałby z małymi dziećmi w żłobku - będzie w chyba jeszcze wiekszym stresie niż kobieta pracująca jako malarz 150 metrowych kominów. Bo jest rzeczą oczywistą, że ŻADEN facet nie wytrzyma na dłuższą metę z gęgającym niemowlęciem. Prace, które wykonują kobiety a ktore wykonują faceci - są po prostu inne. I to co wywołuje stres u jednych - nie musi u drugich. I dlatego też we współczesnym społeczeństwie obciażenie pracą jest takie samo u kobiet i u facetów. Faceci być może i maja cięższą pracę ale pracują krócej. Kobiety - lżejszą ale pracują dłużej. Bo jak wspomniałem - nawet lekka, kobieca praca w postaci powiedzmy stanowiska kasjerki w urzędzie nie kończy się jedynie na tym. Kasjerka ta wraca do domu pięć po trzeciej i ma do ogarniecia dzieciaki, sprzątanie, pranie, ugotowanie obiadu, zrobienie kolacji i tym podobne roboty. Nie jest to może cieżkie - ale trwa długo. Co innego byłoby gdyby facet po powrocie z pracy robił to samo co kobieta. Ale tak się prawie nie zdarza. Nie znam ani jednego małzeństwa, w ktorym w dni parzyste obiad gotuje facet a dziećmi zajmuje się kobieta, zaś w dni nieparzyste jest odwrotnie. Socjalizm wygonił kobiety z domów do pracy. A jednoczesnie - ani trochę nie zmniejszył zakresu obowiązków domowych. I to tłumaczy dlaczego kobiety są sfrustrowane, przemęczone i nerwowe.
  5. Guma i buhaj z rogiem. Brat @Siekierka pewnie nie zrozumiał o co z tym buhaj z rogiem chodzi. Ale jak się przestawi pierwsze litery... Brat sobie przestawi.
  6. No pewnie, że to nikły promil. Z tym, ze w tym nikłym promilu niemal nie ma facetów. Gdyby jakość biologiczna kobiety i faceta była taka sama - to w tym nikłym promilu byłoby po równo i kobiet i męzczyzn. A nie jest Proszę - średnia długośc życia kobiet wg GUS za 2017 rok to 81.9 roku, męzczyzn zaś to 73.1 roku. Róznica jak widać jest wyraźna i wynosi bez mała 9 lat. Obciażenie pracą jest podobne w dzisiejszym socjalistycznym systemie. Kobieta robi domu przy dzieciach i coś robi w pracy zawodowej - bo podatki są tak wysokie, że facet, choćby urabiał sobie łokcie - i tak ma za krótką dobę by utrzymac samodzielnie rodzinę. Inna sprawa czy praca wykonywana przez kobiety jest rzeczywiście potrzebna. Niemniej jednak - osiem godzin kobita taka odpękać tak czy inaczej - musi, a następnie zająć się robotą w domu, zwłaszcza jesli ma dzieci.
  7. To twierdzenie też nie wytrzymuje krytyki. Wojny pochłonęły na świecie nie wiecej niż jakies 5% ówczesnej populacji. W 1939 roku na ziemi było dwa miliardy ludzi. II wojna światowa pochłonęła w Europie (bo w zasadzie prawie tylko tam się toczyła) - jakies 40 milionów ludzi. Pierwsza wojna - to jakies powiedzmy cztery razy mniej. Niechaj więc będzie to 100 milionów łącznych ofiar obu wojen - to stanowi właśnie 5% - czyli nie jest specjalnie znaczące. Znaczącym jest coś innego - jesli byłoby tak jak twierdzisz, że facet jest tak samo dobrej jakości biologicznej jak kobieta oraz że na długość zycia wpływ mają warunki w ktorych żyje (stres, praca, wysiłek i tak dalej) - to jest niemożliwe aby na miliardy facetów nie pojawiła się grupka takich, którzy zyli w idealnych warunkach. Czyli - bogato, zdrowo i bezstresowo. Lista stu najstarszych ludzi świata jest tu: https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_the_oldest_living_people Jak łatwo policzyc - na 100 najstarszych osób na świecie - tylko 11 stanowią mężczyźni. W dodatku tylko jeden facet zajmuje 18 pozycję (17 przed nim to same kobiety) A potem, cała reszta mężczyzn znajduje się w drugiej pięcdziesiątce z czego większośc pod sam koniec listy (siedmiu jest z lokatą ponad 80) Gdyby to o czym napisałeś było prawdą - to ma miliard mężczyzn spokojnie znajdzie się stu (a więc jeden na dziesięć milionów) takich, którzy żyli w absolutnie idealnych warunkach. I ci wszyscy faceci powinni stanowić pierwsza setkę najdłużej żyjacych - przy założeniu że ich jakosć biologiczna jest lepsza niż kobiet. A jak widzisz - tak nie jest.
  8. Zgadza się. Zauwaz, że przezycie potomstwa BEZ MĘZCZYZNY jest możliwe ! Łatwe może nie jest - ale nie jest niemożliwe. Samotne wychowywanie dzieci przez matkę nie jest zjawiskiem tylko współczesnym. Dawniej też tak bywało. Rzadziej, ale bywalo. I to jest doskonałe potwierdzenie faktu, ze kobieta musi być wyższej jakości biologicznej ! Facet ma za zadanie wyprodukowac plemniki - stanowiące nawet nie półfabrykat nowego organizmu tylko jakis drobny element inicjujący poczatek życia. Wazny ale drobny. I dlatego jest w stanie zapładniać do późnej starości. Tymczasem wytworzenie nowego organizmu w ciele kobiety to zadanie znacznie bardziej skomplikowane i dlatego do tego celu nadają się najlepiej kobiety młode. Pewnego rodzaju analogią może być budowa domu. Nie jest możliwe zbudowanie domu bez fundamentów - tak samo nie jest możliwe urodzenie dziecka bez męskiego plemnika. Tyle tylko, że koszt robót fundamentowych i stopień ich skomplikowania to przy budowie całego domu - drobne na waciki i robota, którą zrobi prawie idiota bez szkoły. To twierdzenie nie wytrzymuje krytyki z jednego powodu. Mianowicie - pośród tak zwanych superstulatków (a wiec najstarszych ludzi na świecie) - niemal nie ma męzczyzn. Praktycznie same kobiety. A jest rzeczą statystycznie niemożliwą by nie trafiła się jakas grupa facetów, którzy mieli bardzo komfortowe, lekkie i łatwe życie. Może ich wielu nie ma - ale na pewno się trafiają. I powinni jako wyjątkowa grupa męzczyzn - żyć dłużej niz kobiety. A tak nie jest.
  9. Nie twierdzę, że nie jest. Ale aby było łatwe (czyli coś działało automatycznie) - to musi być doskonalsze od nieautomatycznego Prawda. Dokładnie tak ! Bo wydanie potomstwa jest sprawa kluczową. Najważniejszą z p-tu szans na przetrwanie gatunku - bo będącą jego fundamentem. Zgodze się. Tyle tylko, że aby w ogóle mówić przydatności intelektu rodziców - potomstwo najpierw musi być wydane na świat. I to jest kluczowa sprawa. Czy to potomstwo zginie - niekoniecznie. Na przykład kot zapładnia kocicę i ma kompletnie w pompie to co się dalej dzieje. Kocica rodzi młode, karmi je sama (kocur już dawno spierdolił i nawet nie wie ile zapłodniona kocica urodziła jego młodych), ogrzewa, jak już trochę podrosną - odrobinę je nauczy tego czy tamtego po czym - odgania jak najdalej od siebie. Samica zawsze musi byc wyższej jakości biologicznej niż samiec - bo ma do spełnienia najtrudniejszą funkcję z p-tu widzenia biologii. O jakości biologicznej kobiet świadczy też niezaprzeczalny fakt, że zyją one dłużej niż męzczyźni.
  10. A z ktorego rocznika była Twoja babcia ? Ale to nie ma związku z jakością organizmu jako takiego. Kobieta ma znacznie trudniejsze zadanie do spełnienia niż facet. I co ciekawe - ona to zadanie pełni nie tyle za pomocą swego intelektu, sprytu czy kombinacji - tylko to zadanie pełni jej organizm na zasadzie jakby automatycznej. Następuje zapłodnienie i kobieta jest w ciąży przez 9 m-cy podczas ktorej powstaje w niej nowy organizm, bez udziału kobiety na zasadzie na przykład - "tak będę postępować to się urodzi silny chłopak, a tak będę postępować to sie urodzi piękna dziewczynka". O to chodzi w moich rozważaniach. Dlatego Bóg czy natura - stworzyła znacznie wyższej jakości wyrób zdolny taką operację przeprowadzić. Facet zas dostał co innego - intelekt. Po to by kombinować, planować, tropić, upolować i przynieść do jaskini.
  11. Alez opowiadała. Było ich mniej wiecej tylu (a może i mniej) - jak dzisiaj. Też są żebracy mimo że jest socjał. Bo zawsze trafią się ludzie, ktorym w zyciu nie wyjdzie. Żebrak zawsze będzie miał lepiej w systemie niesocjalistycznym bo przechodzień da mu grosik. Dlatego, że "skoro ja mu nie dam to zdechnie z głodu" Tymczasem w socjalizmie przechodzień zareaguje tak - "płacę wysokie podatki, państwo ma zapewnić biedocie opiekę - więc nie dam ani grosza bo dwudziestego ubiegłego miesiąca poszedł przelew do skarbówki na kilka tysięcy tytułem PIT5L. Juz wiec dałem i to z nawiązką" Świeta prawda, od zawsze. Specjalnie dla Ciebie mogę je dopisać, choć jesli czytelnik dysponuje minimum intelektu - nie jest to konieczne.
  12. Najgorsza rzecz jaka przydarzyła się ludzkości od momentu jej pojawienia się na ziemi (tej ziemi) - to socjalizm. A co za tym idzie - demokracja. Czyli - system, ktory dopuścił do rządzenia wszystkich - z głupkami na czele. Karol Marks zauwazył, że aby w danym państwie zapanował komunizm - wystarczy wprowadzić tam demokrację. Posiadanie dzieci od tysięcy lat miało następujące trzy cele: 1. Tania siła robocza (w wypadku biednych) 2. Emerytura na starość (jedyna, innej nie było) - to też w wypadku biednych 3. Aby po śmierci nie rozdrapano majątku zmarłego (to w wypadku bogatych) Koniec. Żadnych innych celów posiadanie dzieci nie ma. I natura (czy też Bóg, niewazne w co kto wierzy) - właśnie tymi trzema punktami załatwił rozwiązanie problemu, polegającego na tym że nie ma ogranizmów nieśmiertelnych i muszą się rodzić w miejsce zmarłych - nowe. I ten sam Bóg (czy też natura, w co tam kto wierzy, interes ten sam) - wytworzył dwie płcie. Jedna od zapładniania i utrzymywania, druga natomiast - do rodzenia. Ta druga płeć - czyli kobieta jest wyższej jakości wytworem bo ma do spełnienia z p-tu widzenia trwania gatunku trudniejszą rolę. To w jej ciele następuje wykształcanie się nowego organizmu. Proszę się nie obrażac, że mężczyzna jest gorszego gatunku wyrobem - bo tak po prostu jest. Jakość produkcyjną fabryki poznaje się po tym że fabryka ta potrafi produkowac egzemplarze powtarzalne, bez odchyłek w tę czy w tamtą stronę. Czyli - drzwi od Mercedesa W201 wyprodukowanego w maju 1984 roku pasowały idealnie do drzwi od Mercedesa W201 wyprodukowanego w listopadzie 1986 roku. Takie zjawisko nie zachodziło w przypadku dużego Fiata produkowanego w FSO. Co egzemplarz to graty inne - bo taka była jakośc produkcji. Kobiety są bardziej powtarzalne od facetów. Mało kiedy kobieta jest wyższa niż 180 cm, mało kiedy jest niższa niż 155 cm. Tymczasem nie ma problemu ze spotkaniem faceta o wzroście 205 cm, jak i trafiają się egzemplarze karłowate po 150 cm Kobiety są mniej inteligentne od męzczyzn. Bardzo rzadko spotyka się wśród kobiet osobniki wybitne intelektualnie, ale równiez nie ma pośród nich cieżkich idiotek. Pośród noblistów powalającą większośc stanowią mężczyzni, pośród pacjentów szpitali psychiatrycznych też większość stanowią męzczyzni. Kobieta natomiast jest MĄDRZEJSZA ZYCIOWO ! Dowód - aby kobieta zdecydowała się wziąć sobie faceta do życia - ten musi spełnić odpowiednie kryteria. Byc zaradny, mądry, silny i bogaty. A więc są to kryteria ważne z p-tu widzenia zyciowego. Bo on ma na nią zapierdalać i dać odpowiednie geny do potomstwa. Facetowi natomiast wystarczy pokazać kształtne cycki - i już leci bez opamiętania. Nigdy nie słyszałem by jakakolwiek kobieta związała się z męzczyzną tylko dlatego, że miał przecudnej urody łydki i kształtną dupkę. No co ? Nie jest tak ? Alez jest
  13. Przy założeniu, że zmarły nie pozostawił testamentu, była wspolnota i są dzieci (powiedzmy, że dwoje) - to sprawa ma się tak: Załóżmy, że całościowy majatek to 6 milionów złotych. Umiera mąż. Wdowa ma już połowę bo wspolnota (czyli już ma 3 miliony), a drugie pół po zmarłym podlega podziałowi na małżonka zmarłego (czyli wdowę) i jego zstępnych (czyli w tym wypadku dwójkę dzieci). Zatem - spadkobierców jest trójka - na którą dzieli się pozostałe po zmarłym 3 miliony. Każde z dwójki dzieci otrzymuje po milionie, wdowa też. Wdowa ma 4 miliony, dzieci mają po milionie. Spełniony jest tu warunek, że małżonkowi zmarłego nie moze przypaść mniej niż 1/4 pozostałej po nim masy spadkowej. W takim wypadku wdowa jest warta aż cztery razy więcej niż córka. Co nie zmienia faktu, że córka warta tylko bańkę - to całkiem atrakcyjna partia Gdyby natomiast była majątkowa rozdzielność i mąż miałby 100% majątku a żona zero - to w wypadku gdy takowy umiera a nie pozostawia testamentu - to mamy tak: 6 milionów całościowego majątku odrębnego pozostawionego przez zmarłego dzielone jest na troje spadkobierców. Każde z nich dostaje po dwie bańki. I w takim wypadku wartośc córki jest co najwyżej taka sama jak wdowy. I taka sytuacja jest jesli dzieci zmarły miał nie więcej niż troje. Tymczasem gdyby dzieci było na przykład czworo (nawet niekoniecznie z obecną w chwili śmierci żoną, bo kazde formalne dziecko zmarłego jest zstępnym) - to zgodnie z zapisem ustawowym iż małżonkowi nie może przypaśc mniej niz 1/4 - mamy sytuację taką: Spadkobierców jest pięcioro. Wdowa plus czworo dzieci. Wdowa nie może dostać mniej niż 1/4 majątku - więc od razu dostaje 1/4 - więc półtorej bańki z dzielonych sześciu baniek. Pozostaje do podziału 4.5 miliona między czwórkę dzieci - co daje po 1 milion 125 tysiecy na dziecko zmarłego. Oczywiście to wszystko jest przy założeniu, że zmarły testamentu nie zostawił i stosujemy kryteria podziału wynikające wprost z ustawy.
  14. O widzisz. Sprawa się zaczyna (chyba) wyjaśniać. Czyli - popraw mnie jesli się mylę: 1. Pozwała Cię dama o ojcostwo 2. Potwierdziłeś współżycie w ustawowo zakreślonym terminie 3. Sąd mimo tego nakazał zrobić DNA 4. Gdy okazało się, że dziecko jest Twoje (co wyszło z badania DNA) - uznałeś je za istotnie swoje. Jesli tak było - to szacun dla rozsądnego składu sedziowskiego, ktory (co się niezmiernie rzadko zdarza) nie tylko oparł się o literę ale również o ducha prawa.
  15. No tak. Tyle, że my tutaj rozpatrujemy sytuację taką, w ktorej kobieta pozywa faceta o to by został tatusiem a ten niekoniecznie chce nim zostać - bo sam nie wie czy na pewno nim jest. I art 85 skonstruowany jest jawnie przeciwko interesom takiego męzczyzny - gdyż z wielką łatwością można mu w 100% zgodnie z prawem przybić ojcostwo tylko za to, że był na przykład jednym ze stu innych posuwających w okreslonym czasie (długim) kobietę, ktora złozyła pozew. Wybierając akurat jego - jako, że najzamożniejszy.
  16. Cały problem polega moim zdaniem na pewnego rodzaju konflikcie w konstrukcji art 85. Mianowicie - dowód biologiczny (DNA) jest dowodem nie do podwazenia z p-tu widzenia naukowego. Znanym od niezbyt dawna., Z kolei KRiO to ustawa z 1964 roku kiedy metodologii ustalania ojcostwa w oparciu DNA nie stosowano. Znano wówczas tylko WYKLUCZANIE ojcostwa z tytułu badania grup krwi - co przecież metodą na ojcostwa ustalenie - nie jest. I właśnie w art 85 pojawia się usankcjonowany rangą ustawowa zapis - "domniemywa się, że ...." Czyli - stan faktyczny, twardy i niepodważalny (bo w randzie ustawy) ustalany jest w oparciu o DOMNIEMANIE ! A zgodnie z definicją tego słowa - domniemanie to coś co przyjmuje się za fakt bez podpierania tego faktu określonym dowodem z p-tu widzenia na przykład naukowego. I dlatego przez to magiczne słowo "domniemywa się" - artykul jest śmierdzący. Bo masz absolutną rację, że badanie DNA jest dowodem twardym a obiektywnym. Ale nie istnieje ustawowy zapis, z ktorego wynika, że w razie wątpliwości (róznica zdań stron co do ojcostwa - bo Grażyna twierdzi, że to Janusz, a Janusz uważa że nie on) - sąd ma OBOWIĄZEK taki dowód przeprowadzić. I dlatego też całe ryzyko polega na tym iż sąd zadziała w stu procentach zgodnie z prawem jesli przypisze Ci ojcostwo na podstawie jedynie tego, że przyznałeś się do obcowania w zakreślonym terminie.
  17. Jesli faktycznie takie wytyczne istnieją - to znaczy, że coś się pozmieniało na plus. Według KRiO mamy zapis taki: Art. 85. Domniemanie ojcostwa dziecka pozamałżeńskiego § 1. Domniemywa się, że ojcem dziecka jest ten, kto obcował z matką dziecka nie dawniej niż w trzechsetnym, a nie później niż w sto osiemdziesiątym pierwszym dniu przed urodzeniem się dziecka, albo ten, kto był dawcą komórki rozrodczej w przypadku dziecka urodzonego w wyniku dawstwa partnerskiego w procedurze medycznie wspomaganej prokreacji. § 2. Okoliczność, że matka w tym okresie obcowała także z innym mężczyzną, może być podstawą do obalenia domniemania tylko wtedy, gdy z okoliczności wynika, że ojcostwo innego mężczyzny jest bardziej prawdopodobne. Oczywiście to co napisałeś a ja wyboldowałem (bo to szalenie ważne) - jest w stu procentach logiczne. Natomiast problem pojawia się z drugim paragrafem art 85 KRiO, ktory mówi, że jesli matka obcowała z innym mężczyzną - to można obalić domniemanie z paragrafu 1 tylko wtedy kiedy ojcostwo innego mężczyzny jest uwaga - BARDZIEJ prawdopodobne. Jesli przykładać to prawo wprost do zagadnienia (czyli literalnie, de iure) - to w wypadku gdy kobieta sypiałaby także z innym facetem w okresie koncepcyjnym - to jego ojcostwo moze być co najwyżej RÓWNIE, a nie BARDZIEJ prawdopodobne - oczywiście jesli nie mamy sztywnych dowodów na to, że na przykład ze mną spotykała się raz na tydzień a z Józkiem - codziennie. Z tym, że musiałbym mieć po pierwsze dowody na to, że w ogóle z kimś poza mną jeszcze sypiała, a po drugie - że sypiała częściej. Dlatego jedyna, skuteczna i pewna metoda - to zaprzeczanie. Bo wówczas mamy do czynienia z rozbieżnością zdań pozywającej kobiety i pozywanego faceta - i jedyna metoda zbadania kto ma rację - to dowód z DNA. Jesli facet przyzna się że obcował - to już, teraz natentychmiast jest w paragrafie pierwszym. I aby to nie on został ojcem - musza zajść przesłanki (obalenie paragrafu 1) - ujęte w paragrafie 2.
  18. Nabądź tak zwany "telefon podrywczy" i schowaj go mniej wiecej tak dokładnie - jak dokładnie pan świętej pamięci generał Kiszczak schował teczkę Bolka. Gdy bywałem w tak zwanych "stałych związkach" (minus jeden z nich o czym niżej) - to zawsze posiadałem dodatkowe numery telefonów wraz z aparatami. Po to by swej aktualnej partnerce "stałej" - móc udostępnić bez wzniecania niegrzeczności - mój podstawowy, znany jej telefon celem wglądu, przeglądu, oglądu i doglądu - celem potwierdzenia jej poglądu - iż jestem jej wierny (mimo, że formalnie być nie muszę). Powyższe nie dotyczy się stałego związku zwanego małzeństwem - bo tylko w tym jednym, jedynym przypadku składałem deklarację bycia wiernym (w dodatku przy świadkach i w obecności urzędnika państwowego). Dodam, że deklaracji tej trzymałem się wzorcowo aż do uprawomocnienia się wyroku sądowego - rozwiązującego moje dwuletnie małzeństwo przez rozwód - bez orzekania winy.
  19. Niedokładnie. Mianowicie wygląda to tak. Grazyna pozywa Janusza przed sąd. Sąd pyta: - panie Januszu - czy obcował pan cieleśnie z panią Grażyną między trzysetnym a sto osiemdziesiątym pierwszym dniem przed narodzinami dziecka ? Jesli Janusz powie - tak, obcowałem w zakreślonym ustawowo terminie -> automatycznie tatuś bez żadnego badania DNA Podstawa prawna - art 85 § 1 KRiO Jesli Janusz powie - nie, nie obcowałem cieleśnie, kawę wypiłem jedynie - to sąd zapyta: - pani Grażyno - jest pani pewna, że to pan Janusz ? Jesli Grazyna powie, że tak -> to sąd zleca badanie DNA. Przypominam, że ojcostwo męzczyzny, ktory cieleśnie obcował z kobieta w zakreślonym ustawowo terminie przed narodzinami dziecka - zgodnie z KRiO ustala się na podstawie DOMNIEMANIA ! Jesli się przyznasz, że obcowałeś - nie ma znaczenia że była guma, spirala, tabletki czy spust na prześcieradło. PRZYZNAŁEŚ SIĘ DO OBCOWANIA -> tatuś. Koniec, kropka. Dopiero jak się nie przyznajesz - włączane są procedury z na przykład DNA. PS: Paranoja art 85 § 1 KRiO polega na tym, że jesli dziecko urodzi się "zwyczajne" czyli nawet są papiery na to, że noworodek nie był wczesniakiem, zaś facet obcował z kobietą TYLKO w dniu na przykład 185 (co udowodni) przed narodzinami dziecka (a więc na jakieś 6 m-cy a nie 9) - to jesli się do tego przyzna - będzie orzeczony tatusiem ponieważ z przepisu literalnie wynika, że wystarczy obcowanie między 300 a 181 dniem przed narodzeniem dziecka - by przypisać ojcostwo obcującemu. Czyli - JUŻ CIĘZARNA kobieta może wyłapać skutecznie zamożnego kandydata do płacenia alimentów. To jest oczywista oczywistość.
  20. Niewiele jest takowych na tak zwanym "rynku związkowym" Z dwóch powodów: 1. Mniej istotny - bo zazwyczaj kobiety w wieku pomiedzy 20 a 35 rokiem zycia (a wiec w okresie tak zwanej "atrakcyjności statystycznej") nie są jeszcze "dorobione" 2. Znacznie bardziej istotny - zamożna, posiadająca określony majatek kobieta - szuka tylko dwóch rodzajów faceta: - albo boytoy'a do zabawy - albo kogoś od niej zamożniejszego - dlatego by nie stracić w razie "wu" tego co już posiada. W bliskiej odległości od pewnego BMW (nie chodzi o markę samochodu ale o byłe miasto wojewódzkie) na północy naszego uroczego kraju - mieszka doskonale mi znana pewna wdowa w wieku rębnym (teraz będzie miała 45 lat). Zmarł jej mąż (znacznie starszy) kilka lat temu. Kobieta jest zamożna (została firma po mężu i ładnie położony dom na wsi - spokojnie mogący być nazwanym posiadłością), dzieci dorosłe, na swoim. Bardzo chętnie weszłaby w tak zwany stały związek ale wymaganiem jej jest równie bogaty facet, najlepiej nieco od niej starszy, wolny i obowiązkowo na odpowiednim poziomie. Oczywiście tacy męzczyźni są. Problem polega na tym, że nie są zainteresowani kobietami w takim wieku do związku. Gdyby ta urocza wdówka miała o 20 lat mniej - aaaa to co innego. Ale ma tyle lat ile ma, a mimo tego i tak nieźle wygląda, ma pieniądze, ma dużo czasu - więc nie problem. Kobieta ta wzbudza znaczne zainteresowanie wśród facetów - nierzadko jej rówieśników. Tyle, że ona znów takowych nie chce - bo to albo zakredytowani łachmyci, albo wręcz bezdomni po rozwodach, oskubani przez przeszłe żony, nie raz i nie dwa pozadłużani we wręcz Providentach. I dama jest "do wzięcia" Dlatego, że ci, ktorzy by jej odpowiadali - nie są nią zainteresowani, zaś ci, którzy się nią interesują - nie spełniają jej oczekiwań. I kółko się zamyka :) Kalkulacja Bracie Janie po prostu. Wszędzie - nie tylko u biedoty.
  21. Podsunąłeś mi ciekawy pomysł. Czy skutecznym bedzie podryw samotnej matki na drift Fadromą ?
  22. Oj Rarek, Rarek. Wlazłeś w prawdopodobnie tak zwany "stały związek" - i zaś masz kłopoty Pół biedy (albo i znacznie mniej niż pół) - że z Ciebie chłop ogarnięty i sprawy WIDZISZ dokładnie. Niczym gracz w pokera, ktory dostrzega iż jest całkowicie uprawnionym by powiedziec do współgracza "vous trichez, Monsieur" (z franc. "ależ szanowny pan oszukuje") Sztuka w tym byś zszedł ze sceny niepokonanym Bardzo prawdopodobne ! I dlatego antycypujac taki rozwój wypadków w przyszłości - przestałem pakować sie w jakiekolwiek stałe związki z kobietami. Jak już wspomniałem - chcesz mieć dzieci - to masz przejebane. W kazdym innym wypadku przejebane nie masz - bo stały związek z kobietą nie jest konieczny. Ważna uwaga - czym innym jest stała relacja a czym innym - stały związek. W stałych relacjach jestem ze spora liczbą kobiet (znane mi od lat przyjaciółki). W związku nie jestem z żadną bo związek - jak sama nazwa wskazuje - wiąże. Czyli - są w nim oboWIĄZki i przerózne zoboWIĄZania. Kluczem podstawowym do sukcesu jest wykluczenie a'priori możliwości zamieszkania razem. To jest stuprocentowa gwarancja uniknięcia problemów - ponieważ stosujesz leczenie przyczynowe. Dokładnie tak samo jak nie ma możliwości popadnięcia w alkoholizm jesli jest się stuprocentowym abstynentem. Jedyne ryzyko jakie wówczas występuje to ryzyko nałożenia obowiązku alimentacyjnego gdyby okazało się, że prezerwatywa ześlizgnęła się z członka, była dziurawa, bądź zleżała. Oczywiście nie jest to korzystna sytuacja, rzekłbym że wręcz tragiczna. Ale mniej tragiczna niż takie samo płacenie alimentów przy dodatkowym pozbawieniu znaczącej częsci uprzednio wypracowanego majątku. No i może drobiazg, ale też istotny. Jesli spotykasz się z kobietą okazjonalnie i ta Cie pozwie o alimenty (bo zaszła w ciążę) - łatwiej się bronić niż w wypadku kiedy z takową kobietą mieszkasz na stałe pod jednym dachem. Prędzej sąd uwierzy, ze może i rzeczywiście jej nie bzykałeś odwiedziwszy ją jednorazowo - niż jesli mieszkasz z nią na stałe i twierdzisz, że nie sypiacie ze sobą.
  23. Z dziwkami sprawa jest bardzo jasna - kasa musi się zgadzac i zakres usług również (można rozszerzyć za dopłatą, gorzej być może z zawężeniem) Poza tym - zero jakiegokolwiek ryzyka. Pozwu o alimenty też nie będzie - bo ona nawet nie wie coś to za jeden. A jesli nawet wie - to wie również, że Ty wiesz kim ona jest. Wysoki sądzie - jasne że się z tą panią spotkałem. Ale kawę jedynie wypiliśmy, pogadalismy o życiu, posmialismy się. Zapłaciłem za wizyte co do grosza. Ale obcowania cielesnego nie było - bo mi się podobała tylko jako wspaniała rozmówczyni I dlatego nigdy nie słyszałem by diva pozwała jakiegokolwiek klienta.
  24. Jak wspomniałem niejednokrotnie - jesli chcesz mieć dzieci - to masz przejebane. Bo aby dziec miec - nieuniknionym jest wejście w stały związek, a i może nawet w małzenstwo. W innym celu niż posiadanie dzieci tego typu relacje są facetowi niepotrzebne.
  25. Oczywiscie w powyższym zdaniu masz rację. Dokladnie tak jest. Z tym, że to wszystko zalezy od tego na jaki temat się wypowiadasz. Przykładowo - jesli 40 latek powie, że pole prostokąta to długośc razy szerokośc i to samo powie 20 latek - obaj mówią prawdę bo sprawa dotyczy kwestii niezależnej od życiowego doświadczenia. Tymczasem jesli temat dotyczy na przykład wychowywania dzieci - to znacznie wiecej do powiedzenia mądrych i cennych rzeczy będzie miał 50 letni ojciec pięciorga dzieci od bezdzietnego 20 latka. To jest tak zwana oczywista oczywistość. I dokładnie to samo tyczy się kobiet. Jesli z nimi nie miałeś doswiadczenia - to jedyne co można od Ciebie usłyszeć - to informacje albo gdzieś zasłyszane albo gdzieś przeczytane. A takowe - automatycznie są mniej warte aniżeli informacje zdobyte z własnego doświadczenia. Co oczywiście nie wyklucza, że niektóre z nich mogą pokrywać się ze spostrzeżeniami kogoś kto z kobietami ma doświadczenia znaczne. To jest dokładnie tak jak pytać się o awaryjność Alfy Romeo. Zawsze najwięcej w tej sprawie do powiedzenia mają zagorzali zwolennicy Volkswagenów, którzy nie tylko Alfy nie posiadali ale nawet w niej nie siedzieli. Reasumując - jesli chcesz zbudowac dom - to o to jak to zrobić - zapytasz budowlańca a nie cukiernika. Ale jesli chcesz ugotować gulasz - to lepszym adresatem pytania będzie kucharz od tynkarza. Oczywiście nie jest wykluczone, że tynkarz bedzie wiedział jak przyrządzic gulasz z informacji pozyskanych od swej żony. Te informacje mogą być całkowicie nawet prawdziwe. Tyle tylko, że zawsze lepszym źródłem informacji będzie kucharz. Bo tynkarz położył w swym życiu kilometry kwadratowe ściennej wyprawy. Kucharz zaś - nagotował całe metry szescienne tego smacznego dania.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.