Skocz do zawartości

Bonzo

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2355
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    30
  • Donations

    100.00 PLN 

Treść opublikowana przez Bonzo

  1. Niedokładnie. Mianowicie wygląda to tak. Grazyna pozywa Janusza przed sąd. Sąd pyta: - panie Januszu - czy obcował pan cieleśnie z panią Grażyną między trzysetnym a sto osiemdziesiątym pierwszym dniem przed narodzinami dziecka ? Jesli Janusz powie - tak, obcowałem w zakreślonym ustawowo terminie -> automatycznie tatuś bez żadnego badania DNA Podstawa prawna - art 85 § 1 KRiO Jesli Janusz powie - nie, nie obcowałem cieleśnie, kawę wypiłem jedynie - to sąd zapyta: - pani Grażyno - jest pani pewna, że to pan Janusz ? Jesli Grazyna powie, że tak -> to sąd zleca badanie DNA. Przypominam, że ojcostwo męzczyzny, ktory cieleśnie obcował z kobieta w zakreślonym ustawowo terminie przed narodzinami dziecka - zgodnie z KRiO ustala się na podstawie DOMNIEMANIA ! Jesli się przyznasz, że obcowałeś - nie ma znaczenia że była guma, spirala, tabletki czy spust na prześcieradło. PRZYZNAŁEŚ SIĘ DO OBCOWANIA -> tatuś. Koniec, kropka. Dopiero jak się nie przyznajesz - włączane są procedury z na przykład DNA. PS: Paranoja art 85 § 1 KRiO polega na tym, że jesli dziecko urodzi się "zwyczajne" czyli nawet są papiery na to, że noworodek nie był wczesniakiem, zaś facet obcował z kobietą TYLKO w dniu na przykład 185 (co udowodni) przed narodzinami dziecka (a więc na jakieś 6 m-cy a nie 9) - to jesli się do tego przyzna - będzie orzeczony tatusiem ponieważ z przepisu literalnie wynika, że wystarczy obcowanie między 300 a 181 dniem przed narodzeniem dziecka - by przypisać ojcostwo obcującemu. Czyli - JUŻ CIĘZARNA kobieta może wyłapać skutecznie zamożnego kandydata do płacenia alimentów. To jest oczywista oczywistość.
  2. Niewiele jest takowych na tak zwanym "rynku związkowym" Z dwóch powodów: 1. Mniej istotny - bo zazwyczaj kobiety w wieku pomiedzy 20 a 35 rokiem zycia (a wiec w okresie tak zwanej "atrakcyjności statystycznej") nie są jeszcze "dorobione" 2. Znacznie bardziej istotny - zamożna, posiadająca określony majatek kobieta - szuka tylko dwóch rodzajów faceta: - albo boytoy'a do zabawy - albo kogoś od niej zamożniejszego - dlatego by nie stracić w razie "wu" tego co już posiada. W bliskiej odległości od pewnego BMW (nie chodzi o markę samochodu ale o byłe miasto wojewódzkie) na północy naszego uroczego kraju - mieszka doskonale mi znana pewna wdowa w wieku rębnym (teraz będzie miała 45 lat). Zmarł jej mąż (znacznie starszy) kilka lat temu. Kobieta jest zamożna (została firma po mężu i ładnie położony dom na wsi - spokojnie mogący być nazwanym posiadłością), dzieci dorosłe, na swoim. Bardzo chętnie weszłaby w tak zwany stały związek ale wymaganiem jej jest równie bogaty facet, najlepiej nieco od niej starszy, wolny i obowiązkowo na odpowiednim poziomie. Oczywiście tacy męzczyźni są. Problem polega na tym, że nie są zainteresowani kobietami w takim wieku do związku. Gdyby ta urocza wdówka miała o 20 lat mniej - aaaa to co innego. Ale ma tyle lat ile ma, a mimo tego i tak nieźle wygląda, ma pieniądze, ma dużo czasu - więc nie problem. Kobieta ta wzbudza znaczne zainteresowanie wśród facetów - nierzadko jej rówieśników. Tyle, że ona znów takowych nie chce - bo to albo zakredytowani łachmyci, albo wręcz bezdomni po rozwodach, oskubani przez przeszłe żony, nie raz i nie dwa pozadłużani we wręcz Providentach. I dama jest "do wzięcia" Dlatego, że ci, ktorzy by jej odpowiadali - nie są nią zainteresowani, zaś ci, którzy się nią interesują - nie spełniają jej oczekiwań. I kółko się zamyka :) Kalkulacja Bracie Janie po prostu. Wszędzie - nie tylko u biedoty.
  3. Podsunąłeś mi ciekawy pomysł. Czy skutecznym bedzie podryw samotnej matki na drift Fadromą ?
  4. Oj Rarek, Rarek. Wlazłeś w prawdopodobnie tak zwany "stały związek" - i zaś masz kłopoty Pół biedy (albo i znacznie mniej niż pół) - że z Ciebie chłop ogarnięty i sprawy WIDZISZ dokładnie. Niczym gracz w pokera, ktory dostrzega iż jest całkowicie uprawnionym by powiedziec do współgracza "vous trichez, Monsieur" (z franc. "ależ szanowny pan oszukuje") Sztuka w tym byś zszedł ze sceny niepokonanym Bardzo prawdopodobne ! I dlatego antycypujac taki rozwój wypadków w przyszłości - przestałem pakować sie w jakiekolwiek stałe związki z kobietami. Jak już wspomniałem - chcesz mieć dzieci - to masz przejebane. W kazdym innym wypadku przejebane nie masz - bo stały związek z kobietą nie jest konieczny. Ważna uwaga - czym innym jest stała relacja a czym innym - stały związek. W stałych relacjach jestem ze spora liczbą kobiet (znane mi od lat przyjaciółki). W związku nie jestem z żadną bo związek - jak sama nazwa wskazuje - wiąże. Czyli - są w nim oboWIĄZki i przerózne zoboWIĄZania. Kluczem podstawowym do sukcesu jest wykluczenie a'priori możliwości zamieszkania razem. To jest stuprocentowa gwarancja uniknięcia problemów - ponieważ stosujesz leczenie przyczynowe. Dokładnie tak samo jak nie ma możliwości popadnięcia w alkoholizm jesli jest się stuprocentowym abstynentem. Jedyne ryzyko jakie wówczas występuje to ryzyko nałożenia obowiązku alimentacyjnego gdyby okazało się, że prezerwatywa ześlizgnęła się z członka, była dziurawa, bądź zleżała. Oczywiście nie jest to korzystna sytuacja, rzekłbym że wręcz tragiczna. Ale mniej tragiczna niż takie samo płacenie alimentów przy dodatkowym pozbawieniu znaczącej częsci uprzednio wypracowanego majątku. No i może drobiazg, ale też istotny. Jesli spotykasz się z kobietą okazjonalnie i ta Cie pozwie o alimenty (bo zaszła w ciążę) - łatwiej się bronić niż w wypadku kiedy z takową kobietą mieszkasz na stałe pod jednym dachem. Prędzej sąd uwierzy, ze może i rzeczywiście jej nie bzykałeś odwiedziwszy ją jednorazowo - niż jesli mieszkasz z nią na stałe i twierdzisz, że nie sypiacie ze sobą.
  5. Z dziwkami sprawa jest bardzo jasna - kasa musi się zgadzac i zakres usług również (można rozszerzyć za dopłatą, gorzej być może z zawężeniem) Poza tym - zero jakiegokolwiek ryzyka. Pozwu o alimenty też nie będzie - bo ona nawet nie wie coś to za jeden. A jesli nawet wie - to wie również, że Ty wiesz kim ona jest. Wysoki sądzie - jasne że się z tą panią spotkałem. Ale kawę jedynie wypiliśmy, pogadalismy o życiu, posmialismy się. Zapłaciłem za wizyte co do grosza. Ale obcowania cielesnego nie było - bo mi się podobała tylko jako wspaniała rozmówczyni I dlatego nigdy nie słyszałem by diva pozwała jakiegokolwiek klienta.
  6. Jak wspomniałem niejednokrotnie - jesli chcesz mieć dzieci - to masz przejebane. Bo aby dziec miec - nieuniknionym jest wejście w stały związek, a i może nawet w małzenstwo. W innym celu niż posiadanie dzieci tego typu relacje są facetowi niepotrzebne.
  7. Oczywiscie w powyższym zdaniu masz rację. Dokladnie tak jest. Z tym, że to wszystko zalezy od tego na jaki temat się wypowiadasz. Przykładowo - jesli 40 latek powie, że pole prostokąta to długośc razy szerokośc i to samo powie 20 latek - obaj mówią prawdę bo sprawa dotyczy kwestii niezależnej od życiowego doświadczenia. Tymczasem jesli temat dotyczy na przykład wychowywania dzieci - to znacznie wiecej do powiedzenia mądrych i cennych rzeczy będzie miał 50 letni ojciec pięciorga dzieci od bezdzietnego 20 latka. To jest tak zwana oczywista oczywistość. I dokładnie to samo tyczy się kobiet. Jesli z nimi nie miałeś doswiadczenia - to jedyne co można od Ciebie usłyszeć - to informacje albo gdzieś zasłyszane albo gdzieś przeczytane. A takowe - automatycznie są mniej warte aniżeli informacje zdobyte z własnego doświadczenia. Co oczywiście nie wyklucza, że niektóre z nich mogą pokrywać się ze spostrzeżeniami kogoś kto z kobietami ma doświadczenia znaczne. To jest dokładnie tak jak pytać się o awaryjność Alfy Romeo. Zawsze najwięcej w tej sprawie do powiedzenia mają zagorzali zwolennicy Volkswagenów, którzy nie tylko Alfy nie posiadali ale nawet w niej nie siedzieli. Reasumując - jesli chcesz zbudowac dom - to o to jak to zrobić - zapytasz budowlańca a nie cukiernika. Ale jesli chcesz ugotować gulasz - to lepszym adresatem pytania będzie kucharz od tynkarza. Oczywiście nie jest wykluczone, że tynkarz bedzie wiedział jak przyrządzic gulasz z informacji pozyskanych od swej żony. Te informacje mogą być całkowicie nawet prawdziwe. Tyle tylko, że zawsze lepszym źródłem informacji będzie kucharz. Bo tynkarz położył w swym życiu kilometry kwadratowe ściennej wyprawy. Kucharz zaś - nagotował całe metry szescienne tego smacznego dania.
  8. A o czym innym ja tu niby piszę ? Właśnie o tym. I właśnie z tego powodu wynika jeden wniosek - przeszłośc kobiety nie ma znaczenia. Zdradzać może identycznie i dziewica i była dziwka. Oraz tak samo była dziwka może być wierna jak i dziewica. Loteria. Nie ma żadnych reguł, ktore dawałyby Ci możliwość twierdzenia, że skoro dziwka to będzie zdradzała, a skoro dziewica to nie. To tylko matrix w Twej głowie wytworzył taki schemat No nie mam. Jak to się nie zadaję ? Regularnie miewam okoliczności z szeregiem róznych kobiet. I mężatki i rozwódki i nawet czasem się wdówka wesoła trafi. Rzecz w tym, że w stałe związki to ja nie wchodzę od 40-go roku życia. Wcześniej w takowych bywałem w tym w małzeństwie. Tak wiec i tego rodzaju "miodu" posmakowałem. Zamiast zaciemniać wątek jakimiś trudnymi do życiowego zastosowania wynurzeniami - zdradź po prostu ile masz lat. To wyjaśni absolutnie wszystko i umożliwi zakończenie tej dyskusji z gracją.
  9. Alez TAK ! Jak Bracia zapewne potwierdzą - z kontaktach z kobietami wszystkie chwyty dozwolone. Ten ma taką zaletę, że należy do niedrogich i łatwych w realizacji. Za jedną ratę leasingową tak zwanego "nowego samochodu" tudzież za jedna ratę kredytową - mogę postawić naprawdę szereg takich obiadków i jeszcze mi zostanie na najem pokoików po hotelikach.
  10. To prawie wszystko jasne. Prawie dlatego, że gdybys jeszcze odpowiedział na dwa pierwsze pytania - to wszystko byłoby jeszcze jaśniejsze. Po pierwsze - gdybyś nawet bardzo chciał - to nie staniesz się konstrukcją stalową i nie zdobedziesz doswiadczenia w byciu konstrukcją stalową. Po drugie - najlepszy nawet fachowiec od konstrukcji stalowych może mieć jaja ze stali (zapewniam, że często jest to konieczne), ale konstrukcją nie będzie Po trzecie - na ziemi (tej ziemi) nie ma takiego inżyniera, ktory projektuje konstrukcje stalowe zanim zdobędzie dośwadczenie w ich obliczaniu - zawsze pod kierunkiem starszego i mądrzejszego kolegi po fachu. Żaden inwestor nie odważy się na powierzenie projektowania konstrukcji komuś kto ma z nimi doświadczenie pozyskane tylko z ksiażek A po które to będzie ? A już wiem - po czwarte - przykład z konstrukcją stalową w odniesieniu do doświadczeń z kobietami jest mocno nieprawidłowy. A to dlatego, że konstrukcja stalowa jest do bólu przewidywalna i jaskrawo wręcz logiczna. Nie da się tego samego powiedzieć o kobietach. A jesli nie wierzysz w to co piszę - spytaj dowolnego z Braci - jaka jest przewidywalnośc kobiety w związku. Najlepiej gdyby takowy Brat był po rozwodzie. Tyle znać będziesz - na ile PRZECZYTASZ. No to mamy jasność. Twój wiek mnie jeszcze interesuje. Mniemam, że ode mnie jestes jakies 20 lat młodszy, choć bardziej obstawiam, że dwukrotnie. Prezentowane w tym wątku są jak najbardziej matrixowe. Coś mi sie tu nie zgadza. Ja nie jestem żadnym alfą a z kobietami nie mam najmniejszych problemów. Pogadajmy za 20 lat. Śmiał się będziesz ze swych teraźniejszych spostrzeżeń.
  11. Niedokładnie tak jest. Moim zdaniem podrywać to potrafi każdy facet. Problem w tym, ze nie kazdy ma dośc odwagi. Boją się jedni z drugimi nie wiedzieć czego, mysli sobie, że jak "spierdoli" to zaraz bedzie armagiedon, świat się zawali a jego palcami wytykać będą jako winnego wszelkiemu złu tego swiata. Matrix pakuje do łbów facetom jakis taki dziwny strach przed kobietami, ktory potem w mężczyznach tworzy jakiś bariery nie do pokonania. A wystarczy sobie powiedziec, że łyżka nie istnieje i zycie staje się prostsze. Kobiet nie wolno się bać. Bo jesli będziesz strach okazywał - to zostaniesz przegrywem na tak długo dopóki tego się nie wyzbędziesz. Jako, że zawsze byłem, jestem i będę ideałem nieprzystojnego faceta - bardzo szybko dotarła do mnie właśnie powyższa wiadomość. Kosze od kobiet dostaję cały czas. Regularnie. Ale tak samo cały czas zagaduję, flirtuję, pożartuję, zapraszam. UZI wypluwa 600 pocisków na minutę. Wiekszośc z nich jest zmarnowana, ale ktoryś zawsze trafi.
  12. Jesli zestawisz to z kosztami życia w tak zwanym "stałym związku" - to jest to jak za darmo nawet jesli na 10 postawionych kolacji w ten sposób tylko jedna skończy sie ruchaniem. A z praktyki własnej powiem, że stosunek ten jest wręcz przeciwny. Bo jesli laska daje się zaprosić na kolację (i pojawia się na niej) - to trzeba być lebiegą by spierdolić taką okazję. Oczywiście - jesli dama na kolację zaprosić się nie dała - to jasne, że ruchania nie będzie. No ale i nie pojawią się wydatki. Jak już wspominałem - okazji za darmo nie ma. Seks kosztuje zawsze. Cała sztuka polega na tym by po pierwsze - koszty były możliwie niewysokie, a po drugie, znacznie ważniejsze - aby koszty nie stały się permanentne. Bo sto złotych wydane raz w tygodniu - daje zdecydowanie niższe nakłady aniżeli 50 złotych wydawane codziennie, w dodatku bez widoków na ich zaprzestanie. Otóz to ! Dlatego nawet jesli ponosisz koszty "pustych" kolacji w knajpce - to z całą pewnością nabierasz odpowiednich, niezwykle przydatnych w całkiem niedalekiej przyszłości doświadczeń. Nie tylko seks kosztuje - wiedza i umiejetności też mają swą cenę - i to bardzo wysoką. Stąd też wydane pieniądze na opisywane przeze mnie kolacyjki - nawet bez ruchania (mało prawdopobne, ale przecież niewykluczone) - mogą się okazać w przyszłości jednymi z najlepiej wydanych pieniędzy.
  13. Powiem po męsku - chujowo przeprowadzona rozgrywka Trzeba było ją zaprosić na kolację do jakiejś knajpki (na przykład węgierskiej) i to takiej trochę lepszej. Niech się naje na Twój koszt - a co, stać Cię, nie to co inni. Następnie odwieźć grzecznie do domu pod same drzwi - i nie pytać a powiedzieć jej, że następnym razem spotkamy się na kolacji ale tym razem włoskiej (dlaczego włoskiej - o tym niżej). Jedyne pytanie jakie zadajesz - to kiedy. Facet nie pyta czy moze z kobietą zrobić to czy owo. Facet pyta najwyżej o kwestie 'obiektywne" - to znaczy kiedy kolejna kolacja na przykład. Pytając o to czy możesz ją przytulić - dajesz jej do zrozumienia, że Twoja pewność siebie jest zerowa. Po tej drugiej kolacji nie będzie już żadnego problemu z fachowym wyściskaniem i wyprzytujaniem rozpatrywanej damy - bo skoro drugi raz dała się zaprosić - to masz, nomen omen w związku z Twym nickiem - ZIELONE ! W końcu @verde to zielony po włosku - czyż nie ? A jesli sie nie zgodzi na kolejną kolację - cóz, trudno. Wtopisz co najwyżej połowę z wydanej w knajpce kwoty - bo przecież sam też zjadłeś.
  14. No własnie. Bardzo dobry dowód zwłaszcza w zakresie wyboldowanego Naprawdę musiało być "grubo" - gdyż jak mniemam mając możliwość zainterweniowania - było to w okolicznościach mniej dyskretnych niż tak zwane "odpowiednie do skoku w bok" Skoro w takich, powiedzmy że wręcz publicznych okolicznościach dochodzi do sytuacji zdradogennej - to co by było gdyby tych dwoje było sam na sam ? Ano byłby seks na wszelkie sposoby I nikt by się nie dowiedział o tym do dzisiejszego dnia, zas kobieta ta uchodziłaby nadal za wzorcową, wierną, bogobojną żonę
  15. Jesli na pytania odpowiesz prawdziwie - to Twoje odpowiedzi doprowadzą mnie do prawdy w zakresie zadanych przeze mnie pytań. Zatem - po prostu odpowiedz zamiast robić wykręty - co potwierdza moją diagnozę Inaczej - zamiast publikować życiowe informacje - publikuje to co gdzieś przeczytał. Jak to nie jest ? Zamiast wprost odpowiedzieć ile masz lat i tak dalej - to jako argument w dyskusji linkujesz jakies badania, ktorych wiarygodność jest do podważenia na dzień dobry. Dotyczy bowiem sfery, do której kobiety bardzo niechetnie się przyznają - nawet w badaniach anonimowych. Zaraz tam zaszufladkować. Interesuje mnie po prostu jakie masz doświadczenie życiowe. Bo tylko starcie się z brutalną rzeczywistością ukazuje człowiekowi prawdę. Wiek jest tu podstawowym (choć nie jedynym) czynnikiem. Bo oczywiście - mozemy mieć do czynienia z facetem lat 50, ktory jest przekonany, że żona go nie zdradza. Ale nie ma takiej możliwości by człowiek lat 18 mógł powiedzieć, że w jego dziesięcioletnim małzeństwie nie było ani jednej zdrady. I stąd te pytania. Facet, ktory nie przeleciał w życiu żadnej mężatki - szybciej łyknie ściemę, że małzenstwo gwarantuje monogamię niż ktoś to jest kochankiem kilku takich mężatek na raz
  16. Zrozum jedną rzecz. Mianowicie - wchodząc w związek - analizujesz PRZYSZŁOŚĆ. Bo jestes na poczatku zwiazku i interesuje Cię to co MOŻE się wydarzyć w przyszłości. Zapewniam Cie, że w przypadku kobiety NIE MA ZNACZENIA to co było w przeszłości dla tego co będzie w przyszłości. Posiłkowanie się zdarzeniami z przeszłości danej kobiety do przypuszczeń na temat co ta kobieta zrobi w przyszłosci - prowadzi niemal zawsze do bardzo błędnych wniosków. Po prostu - jak słusznie sam sformułowałeś iż: - oznaczać może co najwyzej, że rzeczywiście podchodziła (w czasie przeszłym) do seksu bardziej konserwatywnie. A i to nie takie pewne - bo przeszłosci nie poznasz. A jak podchodzić będzie - to jeszcze większa niewiadoma Po pierwsze - mnóstwo prostytutek ma mężów zaś spokojnie większośc z nich jest w stałych związkach. Po drugie - jestem absolutnie spokojny, ze ogromna ilość tak zwanych "przykładnych żon" była kiedyś prostytutkami Po trzecie - małżeństwo jest najdroższą, najbardziej wyrafinowaną formą prostytucji - ponieważ kobieta z małzeństwa najczęsciej wychodzi doświadczona (i to nie tylko na polu seksualnym), zamożna (przejęła zasoby faceta) i z mocną psychiką (trzeba mieć ją rzeczywiście mocną by tak zrobić faceta) Alez oczywiście to nie jest wykluczone. Tak samo jak nie jest wykluczone znaleźć w Niemczech u dziadka z Wehrmachtu (lub babci z Luftwaffe) Passata B5 1.9 TDi z roku 2000 i z przebiegiem poniżej 100 tysiecy kilometrów. Takie coś jest możliwe, choć łatwe nie będzie. Z jedną małą róznicą - odrobina motoryzacyjnego doświadczenia pozwoli zweryfikować czy wóz MOŻE mieć tak niski przebieg mimo nikłej wiarygodności zaistnienia takiej sytuacji. Z kobietą tak nie jest. Tu masz całkowitą loterię. I masz dokładnie, ale to dokładnie identyczne szanse na to że poznając prostytutkę z przebiegiem 2 tysiecy kutasów - zostaniesz jej dwa tysiące pierwszym fiutem do śmierci (Twojej lub jej), jak również masz identyczne szanse na to, że poznając dziewicę i pojmując ją za żonę w stanie nienaruszonym - w trakcie małzeństwa bedzie Cię ona regularnie zdradzać. To tylko matrix wpaja Ci do głowy mityczne informacje, że szczęsliwym ten, kto dziewicę poślubi bo tylko dziewictwo zachowane do ślubu daje gwarancję udanego pożycia i małzeńskiej wierności. Jak już wspomniałem - trochę widziałem na tym świecie. I trochę męzatek blisko zapoznałem (i zapoznaję nadal). Twierdzenie, że te wszystkie mężatki, z ktorymi miałem (i miewam) okoliczność - przed ślubem były seksualnie rozwiązłe nie wytrzymuje krytyki. Dlatego, że w losowej populacji kobiet są te rozwiązłe od zawsze i te rozwiązłe od niedawna. I nie jest możliwym trafiać za każdym razem tylko w jeden podzbiór. Gdyby seksualna przeszłośc kobiety miała znaczenie - to i znaczenie miałaby religijnośc danej osoby. A już przecież Marek w jakiejś ze swych audycji wskazywał, że zdradzały (z nim) mężów nawet żarliwe katoliczki. Wchodząc w związek stały trafiasz na jakąs kobietę. I masz dwie możliwości: 1. Sądzisz, że jest Ci ona wierna i rzeczywiście jest wierna 2. Sądzisz, że jest Ci ona wierna ale tylko sądzisz że jest ona wierna. Przeszłośc jest bez znaczenia. Technicznie jest możliwe że była prostytutka będzie monogamiczna, tak samo technicznie jest możliwe - że dziewica się wręcz skurwi.
  17. Pytanie czy warto w ogóle wchodzić w związek stały z jakąkolwiek kobietą ? Jak juz wspominałem - to ma sens tylko wtedy jesli chcesz mieć dzieci. Wtedy masz przejebane. Prawo to my mamy do wszystkiego. W tym dowolnej oceny kobiety. Ja na ten przykład biorę ten świat takim jakim jest. Czyli - innym niż wpaja się szczególnie młodym ludziom. Bo młody człowiek to łyka - gdyż jeszcze nie miał okazji na własnej dupie zbadać, że to co mu się wciska - to ściema. Nawet na tym forum są tacy, którzy gotowi tej ściemy bronić jak orleańska dziewica cnoty Nie można. Fakt. Oczywiście, że mogła. Co nie znaczy, że tak było. Po prostu - masz 50/50 że się pruła lub nie. Najgorsze jest to, że nie wiesz w ktorej pięćdziesiątce jesteś. Nie tyle trzeba to przyjąć za normę ale za MOŻLIWOŚC że tak właśnie było. Nie tyle normalną - ile MOŻLIWĄ. A tu już jest dowolność. Jeden będzie się zżymał i niczym Don Kichot walczył z wiatrakami, inny weżmie kawał kija i napędzany judymowską potrzebą pracy u podstaw - spróbuje tym kijem zawrócić Wisłę, zaś trzeci - najbardziej z nich rozsądny stwierdzi, że Don Kichot był jebnięty a kij wsadzony w Wisłę z Mostu Poniatowskiego w Warszawie nie robi na tej rzece poważniejszego wrażenia. Nie ma żadnej. Miałem w życiu okolicznośc z niejedną kobietą. Były rózne - i starsze i młodsze i panny i rozwódki i mężatki i kobiety w związkach niemałżeńskich. Mimo dość wnikliwego przypatrywania się grotom rozkoszy - w ani jednej nie zauważyłem licznika odwiedzin. A nawet gdybym zauwazył - to cóż mi z jego odczytu - skoro jesli Polak potrafi cofnąć licznik w Passacie B5 1.9 TDi - to myślisz że w grocie nie cofnie ? Ależ cofnie i jeszcze plombę gwarancyjną założy. Otóz Twój będzie ostatni w chwili kiedy będzie tam gościł. Niewątpliwie. A co będzie potem - tego już nikt nie wie z najstarszymi góralami na czele. Liczy się tu i teraz. I dlatego jesli akurat jest Twoja kolej - to na pewno Twój kutas jest ostatni. Na moment tu i teraz. Odnoszę wrażenie, że na tym forum coś za wielu matrixiarzy zbyt donośnie głos zabiera. Ciekawym średniej ich wieku oraz przebiegu. A ciekawym jest ten, który trochę na tym świecie żyje i z ktorym niejedna kobieta pozwoliła sobie (i rzekłbym że nawet pozwala cały czas) zdradzić swego męża lub tak zwanego stałego partnera. Zapewniam, że w większości panowie ci - pewni są wierności swych partnerek do dzisiejszego dnia.
  18. A ja natomiast żadnym skurwysynem nie jestem Skutecznie udaję bowiem białego rycerza - jesli tego wymaga w danym momencie sytuacja. No i robię co mogę by ukryć swój skurwysyński cynizm - co udaje mi się tak samo skutecznie - jak udało się śp. p. generałowi Kiszczakowi ukryć teczkę Bolka Oczywiście sprawa sie pewnie rypnie po mojej śmierci - co grozi tym, że niektóre damy szczać będą na mój grób Nie sądzę jednak, że ten nekropissing mi jakoś specjalnie wówczas zaszkodzi, natomiast kwiatkom nagrobnym może zrobić dobrze
  19. Każda kobieta gotowa jest zdradzić zawsze. Nie ma tu żadnego znaczenia jej tak zwany "przebieg" czy też to czy w przeszłości zdradzała czy nie. Istotne jest coś innego - czy kobiecie w DANEJ CHWILI zdrada się opłaca. Tylko to jest istotne. Określenie tak zwanej "lepszej gałęzi" ma tu szerokie znaczenie i nie zawsze się sprowadza tylko do pieniędzy. Przykładowo - czyjejś żonie opłaca się puścic z bardziej atrakcyjnym od aktualnego męża facetem (w szerokim tego słowa rozumieniu) - bo albo w ten sposób pozyska lepsze plemniki (geny) do urodzenia dziecka, albo liczy na to, że przeskoczy do niego na lepsza gałąź, albo będzie miała znajomośc z kimś kto może więcej niż mąż, albo sobie coś w ten sposób załatwi (znane są przypadki dawania dupy szefowi w zamian za awans w pracy) Jednakowo niewierna jak i jednakowo wierna może być w przyszłości była prostytutka zabrana z burdelu jak i dziewica, która cnotę straciła w noc poślubną ze swym aktualnym mężem. Tu nie istnieją żadne reguły, które gwarantowałyby wiernośc dziewicy jak i puszczalskość byłej prostytutki. Gdyby było inaczej - to nie istniałyby zdrady tych kobiet, ktorych pierwszym facetem jest aktualny mąż.
  20. Gdyby to o czym piszesz było prawdą to: 1. Puszczalskie, które weszły w stały zwiazek - zdradzałyby (i tak dokładnie jest) 2. Dziewice, które weszły w stały związek - nie zdradzałyby (a tak nie jest) To co powyżej (i potem dalej) napisałeś jest niczym innym jak klasycznym, matrixowym bełkotem z kafeterii czy innych romansideł. To nijak się ma do rzeczywistości. Zanim przejdziemy do dalszej częsci dyskusji - mam do Ciebie cztery pytania: 1. Ile masz lat ? 2. W ilu tak zwanych "stałych związkach" byłeś ? 3. Ile miałeś partnerek seksualnych (stan na dziś dzień) ? 4. Ile przeleciałeś mężatek lub kobiet, które z Tobą zdradziły swego partnera lub męża (stan na dziś dzień) ? Odpowiedzi na powyższe pytania mają kluczowe znaczenie by zorientować się czy Twoje wypowiedzi w tym wątku traktować nalezy jako porady kogoś kto zna zycie czy kogoś, kto dobrze czyta babską prasę, kafeterię i powtarza publikowany tam matrix. Dlatego postaraj się szczerze i rzetelnie odpowiedzieć na postawione przeze mnie pytania.
  21. No nie. Tego rodzaju przypadłości nie mam, choć nie sądziłem, że osoby z takimi że tak powiem "elementami urody" w ogóle zaliczają się do słynnej skali SMV. Więc skoro tak to niech będzie, że mam 2 A co, nie bedę drobiazgowy A z kwestii, ktore kobietom we mnie MOGĄ (co nie znaczy, że muszą) się podobac - sa dwie. Wzrost (191 cm) i gadka. Nic więcej. Reszta na minus. Chodzę jak oberwaniec, mam stary samochód, wszystkie damy otrzymują ode mnie info, że żyję z udzielania lekcji śpiewu w niewielkim, wynajetym mieszkaniu. A i tak jakoś problemów z damskim towarzystwem nie notuję
  22. Czyli na przykład co ? Jednoręki bandyta czy jednooki zakapiór ? No nie pamiętam. Z tego co czytałem - jak już wspominałem - wszystko MOGŁO się zdarzyć. A czy się zdarzyło - tego ani ja ani Ty nie wiesz - bo niby skąd ? Wspominałem też już ze dwa razy - że 300 lasek przez powiedzmy nawet tylko 20 lat życia człowieka - daje coś w okolicy trochę ponad jednej miesięcznie. Żadne wielkie osiągnięcie
  23. Ależ oczywiście. Dawno to było, ale coś tam jeszcze pamiętam. Na szczęscie wszystko zakończyło się radośnie, wesołym oberkiem:
  24. No właśnie. A tu, na tym zdawałoby się niematrixowym forum nie dalej jak kilka miesięcy temu znalezli się tacy Bracia, którzy uważali, że nieodżałowany Brat AR2DI2 nie mógł mieć 300 partnerek seksualnych w wieku 47 lat Rozwaliło mnie to kompletnie. Przecież skoro rozwiązłość jest zjawiskiem powszechnym (co bardzo elegancko i prawdziwie opisujesz) - to przecież z kimś te laski muszą się ruchać. A co za tym idzie - łatwośc pozyskania kobiety do posuwania jest znaczna. I nie mówcie mi jeden z drugim, że 1000 studentek uniwersytetu posuwa 50 najlepszych studenckich samców. Kutasy by im poodpadały. Sam mając SMV bliskie zera - nie mam z damskim towarzystwem najmniejszych kłopotów mimo, że nie korzystam z opisanego przez Ciebie targetu (czyli studentek) - bo za młode. Gustuję w damach po 40-tce. A wiec wydawać by się mogło, że są to kobiety "starej daty" gdzie podobno rozwiązłość nie występowała. W dodatku Twój opis frywolnych studentek (nie znam teraźniejszego stanu ich frywolności z autopsji z powodów jak wyżej) - jawnie się kłóci z omawianym tu swego czasu problemem tak zwanych "wygórowanych wymagan współczesnych księżniczek" - z ktorego wynika, że laski w wieku 20-30 lat są w zasadzie niepodrywalne. Zastrzec się muszę, że ja nie wiem czy są podrywalne czy nie są. Nie gustuję, za młode. Ale chętnie wierzę w ich rozwiązłość - zapewne podobną do z przyjemnością "obrabianych" przeze mnie dam w wieku dojrzalszym.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.