Skocz do zawartości

Bonzo

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31
  • Donations

    100.00 PLN 

Treść opublikowana przez Bonzo

  1. Moge to potwierdzić. Sam mam SUV'a i to nie takiego małego (jak na Europę, na USA jest z tych mniejszych) i również nie widuję żadnej zmiany w kwestii oglądających się za tym autem kobiet w porównaniu do czasów kiedy na przykład jeździłem Golfem dwójką. Albo Omegą B. Też bym z ciekawości rzucił okiem na to zjawisko. Kabriolet jak i motor robic MOGĄ (co nie znaczy że automatycznie zrobią) wrażenie z jednego powodu - to są zjawiska niepowszechne. Samochodów bez dachu w Polsce dużo nie ma - z uwagi na tutejszy klimat. I zainteresowanie budzi nie to, że to drogie cabrio, ale to że "o kurwa, patrz Dżesika - ten samochód nie ma dachu". "No faktycznie Miriam, nie ma, ciekawe co to za gość czymś tak wyjątkowym jeździ. Pewnie on sam ciekawy skoro ma taki samochód" Podobnie motocykle. Motor jest dziś w Polsce rzeczą o statusie zabawki dla funu. Nie jest tym czym był za komuny - czyli jedynym dostępnym środkiem lokomocji napędzanym silnikiem. Bo samochód był drogi. Gdy w końcu lat 80-tych kumpel, ktory mieszkał w Niemczech opowiadał mi, że motory tam to mają bogaci ludzie - stukałem się w głowę. Dziś tak jest w Polsce. Motocykl, szczególnie jakiś lepszy kosztuje spokojnie tyle co niezły samochód. I jesli ktoś posiada motocykl - to znaczy, że ma pieniądze - gdyż nikt przy zdrowych zmysłach nie kupi motocykla jako środka transportu skoro za te same pieniądze (a nawet taniej) - nabędzie samochód. Nie znam ani jednego posiadacza motocykla, ktory nie miałby zarazem co najmniej jednego samochodu. No chyba, że gośc ma motor tylko dla zabawy a samochodu nie potrzebuje - bo na przykład ma służbowy albo mieszka w centrum Warszawy, gdzie na motor miejsce jeszcze się znalazło ale na samochód już nie. Problemów z damskim towarzystem nigdy nie miałem. A jeździłem przeróznymi autami. Absolutnie nie jestem w stanie powiązać mojej atrakcyjności jako faceta z tym JAKIM samochodem jeździłem w danym momencie. Oczywiście nie wiem co by było gdybym w ogóle samochodu nie miał w sensie "wóz sztuk jedna" Bo tak u mnie nigdy nie było. Zatem stwierdzenie iż "mężczyzna bez samochodu jest dla kobiety mniej atrakcyjny niż z samochodem" - mogę uznać za prawdopodobnie słuszne. Prawdopodobnie dlatego, ze nie sprawdzałem tej prawidłowości na sobie. Zaś stwierdzenie, że mężczyzna z DROGIM samochodem jest bardziej atrakcyjny dla kobiety niż z samochodem tanim" - śmiało uznaję za absolutnie bzdurne. Natomiast z całą pewnością można powiedzieć, że mężczyzna, ktory nie potrafi samochodu prowadzić - dla kobiety będzie mniej atrakcyjny niż taki, ktory samochodem jeździ sprawnie. I nie chodzi tu o posiadanie prawa jazdy - bo to tylko kawałek administracyjnego kwitka.
  2. To są pierdoły. Chodzi o to, że kiedyś w autach tanich po prostu nie było w ofercie tego co oferować MOGŁY (co nie znaczy że od razu oferowały) - samochody luksusowe. Po prostu - urawniłowka nastąpiła wszedzie. Bo to co masz w samochodzie luksusowym - bardzo często jest i w najtańszym badziewiu. Znikła po prostu luksusowośc samochodu - bo co to za luksusowość skoro możesz mieć dany element i w byle pierdku ? Jak już wspominałem - motoryzacja swój szczyt osiągnęła w latach 90-tych. Nic nowego, lepszego od tamtych lat nie wymyślono. Kolejne, nowsze modele samochodów nie oferują NIC istotnie lepszego - co wywoływałoby jakieś WOW. Po prostu - od lat 90-tych NIE MA rozwoju w motoryzacji. I to doskonale tłumaczy dlaczego nowe, drogie auto nie robi na nikim najmniejszego wrażenia. Gdy cofnąć sie 30 lat wstecz - to takie wrażenie było. Przesiadając się z Opla Rekorda do Opla Omegi (następca) - widać było od razu róznicę w wyposażeniu, komforcie, osiągach. Dzis tego nie ma. Przeciwnie - osiągi nowych aut są często gorsze niż ich poprzedników - przez raz ekologię, dwa - wzrost masy samochodu (bajery ważą). 30 lat temu zmieniając salon z Opla na Mercedesa - natychmiast widziałeś uderzającą, uzasadniającą cenę róznicę w samochodzie. Jazda próbna Oplem Omegą vs Mercedesem W124 nie pozostawiała wątpliwości dlaczego za ten drugi samochód musisz zapłacić aż tak wiele wiecej Dziś tego nie ma. Zrób sobie jazdę próbną Mercedesem ML (czyli dziś to jest GLe) i zrób próbną jazdę Kijanką Sorento. Nie zauwazysz żadnej, wyraźnej róznicy. Ani w jakości wykonania, ani w prowadzeniu się, ani tym bardziej w wyposażeniu. I dlatego samochód nie jest dziś żadnym wyznacznikiem zamożności. Bo samochody zbadziewiały, zrównały się, zdziadziały. Jak wszystko w socjaliźmie.
  3. O tym piszę. Po pierwsze - samochodów na polskich drogach jest bardzo dużo. Samochód zatem nie jest zjawiskiem rzadkim. Przeciwnie - jest obecny do porzygania (korki). Po drugie - bardzo wiele samochodów jest drogich. Luksusowy samochód NIE JEST zjawiskiem rzadkim. Rzekłbym, że ich jest również od zajebania Po trzecie - kiedyś samochody istotnie rózniły się od siebie. Z kosmosu można było odróżnić Opla od Forda, Mercedesa od BMW, Volkswagena od Audi (mimo, że to samo), Toyotę od Mazdy. Dziś mamy taką sytuację, że wszystkie samochody są do siebie podobne. Z daleka nie wiesz czy to Lexus, Audi, Opel czy Kia. To wszystko wygląda jakby projektowane było przez jednego designera z ograniczonymi horyzontami. Powyższe zjawisko powoduje, że nawet najdroższym samochód nie ma szans jakoś wyróznić się w masie tego co jeździ. Bo i tak jest on podobny do reszty, a metki z ceną nie widać. I dlatego nie ma żadnego WOW. Jesli dziś się chcesz wyróznić - to wyjedź na miasto Polonezem Borewiczem. Albo nawet malanem. Wyróżnisz się Golfem jedynką (i dwójką powoli też), wyróznisz się NA PEWNO Volvo 740 (bo takich kształtów nic nie miało, nie ma i mieć nie będzie), wyróżnisz się W124. Jeszcze w sumie nie tak dawno (powiedzmy do końca lat 90-tych) mogłeś się wyróżnić SUV'em. Bo ich było stosunkowo niewiele, w dodatku były drogie i niezbyt wielu producentów je oferowało. W latach 90-tych nawet nie było wprost pojęcia SUV. Było pojęcię samochód terenowy. I de fakto był to prawdziwie terenowy samochód. Mitsubishi Pajero, Nissan Patrol i Terrano, Toyota Land Cruiser i 4Runner, Isuzu Trooper i jego pochodne - tyle Japonia. USA to Chevrolet Tahoe/Suburban, Ford Explorer/Bronco, Jeep Cherokee, Grand Cherokee. W Europie z terenowych samochodów oferowany był Land Rover (Defender i Dyskoteka)/Range Rover, był też Mercedes G za worki szmalu. Opla Frontery nie wliczam bo to Isuzu Amigo, podobnie jak nie wliczam Monterey'a bo to Isuzu Trooper. Było coś jeszcze ? Nie było. Dzisiaj tego jest od zasrania i SUV'y w ofercie ma chyba każdy producent i to nierzadko po kilka modeli - jak np BMW X3, X5, Audi Qn i tak dalej Nawet Porsche (ROTFL). Ciekawe kiedy Ferrari zaoferuje SUV'a ? Zapewne niedługo. Przy takim nawale samochodów naprawdę trudno jest uznać za poważny wniosek - że jakikolwiek nowy samochód to coś wyjątkowego. Kolejny temat to poziom luksusu samochodów. Kiedyś było jasno i logicznie - kupujesz Golfa to dostajesz z nim wszystko co potrzebne i nic więcej. Szyby elektryczne - rzadkość, klimatyzacja - bardzo rzadko kiedy, skrzynia automatyczna - podobnie. I nie dlatego, że tego nie znali. Chcesz lepsze - proszę kup S-klasę. Jak dobrze dopłacisz to dostaniesz nawet elektrycznie ustawiane fotele. Była zatem WYRAŹNA RÓZNICA w wyposażeniu samochodu tańszego i droższego. Dzisiaj byle najtańszy pierdek ma klimatyzację, automatyczną skrzynię, tempomaty, parktroniki, pierdyliard poduszek, nawigacje, smartfony. I to nierzadko juz w podstawowej wersji. I co ciekawe - najdroższe samochody..... nie mają nic więcej ! Tak samo mają nawigację, tempomaty, parktroniki - czyli to samo co jest w byle taniźnie. Więc czym tu się podniecać ?
  4. Wprost nikt. Lecz napisałeś, ze kobity dawały znaki ku temu iż chciałyby niby być wyrwanymi. Co jeszcze nie przesądza, że naprawdę zostałyby wyrwane, a jesli nawet - że skończyłoby się to ruchaniem. Metod na ruchanie jest wiele. Natomiast nie ma pośród nich metody na STUPROCENTOWE ruchanie. Poza jedną - ruchanie za kasę. Tu masz 100% niezależnie od wszystkiego. Pieniędzy to może i tak, ale z czasem to bym taki pewny nie był. Zauważ, że ruchanie wprost za kasę (burdel lub cichodajka) daje najwyższą oszczędność czasu, przeliczalnego wszak na pieniądze. Bo czas to pieniądz.
  5. Ale tu nie chodzi o przekonanie. Chodzi o wskazanie, że wyrywanie blachar na samochód się po prostu nie opłaca A skądże. Dlatego może kiedyś zostanę barmanem To jaki cel wyrywania dup na wóz - skoro ani Ty ani kumpel nie możecie ? 100% gwarancji masz tylko przy wprost płatnym seksie.
  6. I co ? Wskoczyły i zrobiły wam po lasce czy nie ?
  7. Kiepski dil. https://onyxcar.pl/wynajem-indywidualny/ Co my tu mamy. Ano najtaniej można wynająć Camaro za 390 dziennie. Nie wiem jednak czy to podpada pod "dobry, sportowy samochód" Słaby nie jest (300KM+), ale czy taki dobry ? Nie wiem. Potem jest wyłacznie drożej. Na przykład za Nissana GT-R zapłacić trzeba półtora klocka na dobę, zaś na Ferrari lub Lambo (ktore jest na pewno dobrym, sportowym samochodem) - wydać trzeba aż trzy tysiączki. Najmniej. Paliwa nie wliczam bo Lanosa na gazie też trzeba zatankować. I nie ma żadnej gwarancji, że wyrwana na najlepsze nawet Ferrari blachara - da Ci dupy. Divy są tu zdecydowanie pewniejsze. I w dodatku - tańsze. Poza tym do divy możesz pojechać zbiorkomem i nawet ona tego nie zauwazy. Tak więc - na blachary to moze i metoda najlepsza, ale nie wiem czy najtańsza. W dodatku - bardzo niepewna. Możesz bowiem w ostatecznym rezultacie mieć pusty portfel i pełne jaja.
  8. A czemu nie ? Jak lubi ? Proszę bardzo A to już tylko zalezy u jakiej Ale co sie rózni - bo nie łapię ? Wskazałem jedno - nie ma takiej możliwości byś skorzystał z uroków jakiejkolwiek kobiety jesli ona nie będzie miała w tym określonego i jasno sprecyzowanego interesu. Albo płacisz od razu albo płacisz ratalnie. Ratalne płacenie zawsze wychodzi drożej. Dlatego zawsze stały związek jest droższy niz chodzenie na divy lub umawianie się z cichodajkami (róznica jest w cenie i przerobie) a najdrożej wychodzi małzeństwo. Zawsze i bezdyskusyjnie. Buńczuczne zapewnienia coponiektórych, że "na związek złotówki nie wydają" - sa tyle samo warte ile twierdzenia, że ktoś za darmo w sklepie towar dostanie. Może dostać na zeszyt (ratalnie) ale nie za darmo. Alez oczywiscie po raz kolejny - pełna zgoda ! I ja to świetnie rozumiem. Bo to jest jasna sprawa - lepiej jesli sam będę obracał pieniędzmi niż mają one procentować dla mnie na koncie w banku. I tak samo - lepiej mi się opłaca wziąć leasing i zapłacić za samochód więcej - bo niewydaną jednorazowo gotówką mogę obrócić tak, że zwróci mi się zwiększony koszt i jeszcze zostanie. To wszystko jest oczywiste. Ale nie tego dotyczy temat. Bo temat dotyczy kwestii czy samochód świadczy o zamożności tego, ktory nim przyjechał. I jak wykazałem - absolutnie nie świadczy. Przeczytaj co napisałem raz jeszcze. Być może zrozumiesz. Albo nie - zacytuję Ci to poniżej by wskazać gdzie masz trudność z rozumieniem tekstu pisanego wzorcowym, polskim, literackim językiem. Napisałem tak: Jak wiec widzisz - nie czytasz ze zrozumieniem mimo podkreślenia wielkimi literami momentu okreslania zamożności. W dodatku - podkreśliłem dalej iż: Więc jak widzisz - popracuj nad sztuką czytania - ktorej kiedyś uczono we wczesnej podstawówce. Ty podobno masz nawet jakiś doktorat z WSGnG (Wyższej Szkoły Gotowania na Gazie) - więc choćby i taki dostępny jak leasing tytuł - powinien jednak zobowiazywać. Reasumując - dopóki nie jestes właścicielem danej rzeczy - dopóty ona nie stanowi żadnego wyznacznika Twojej zamożności. I nie mów mi proszę, że z kredytów cały świat korzysta i że cała gospodarka na tym jest oparta. Bo po raz kolejny wyśmieję Cię podając argument iż "małzeństwo nie może być niekorzystną umową ponieważ na całym świecie miliardy facetów są mężami"
  9. Ale i wiedzą, że samochód o niczym nie swiadczy. Gdy rata leasingowa spłacana przez faceta stanie w kolizji z wydatkami na kobietę - to jeszcze szybciej gałąż zmieni. Mam aktualnie SUV'a, ktory bardzo dobrze wygląda i może na jakichś blacharach robić wrażenie. W kazdym razie kiedyś kosztował bardzo duzo. Nie zauwazyłem żadnych zmian w stosunku do korzystania z kobiet w stosunku do okresu, w ktorym jeździłem na przykład 26 letnim Volvo 740. Zresztą - niektore z dam, z ktorymi się spotykam nawet nie wiedzą jaki mam samochód - bo tego mogą nie zauwazyc zwyczajnie - jesli widzi mnie takowa u siebie w domu czy tez przychodzi do mnie do pokoju w hotelu. Skąd wie czym przyjechałem ? Nie wie. Mógłbym podjechać Lanosem w gazie i też byłby efekt taki sam. Dla kobiety liczy się tu i teraz - co słusznie zauważasz. Czyli - stac Cię kupić jej prezencik czy zapłacic za obiadek (a nie żadne tam "po połowie"), czy jej samej za seks zapłacić nie targując się, że "drogo" I nie jest dla niej ważne czy przyjechałeś do niej Lanosem czy S-klasą. Ważne ile ona z Ciebie ma. Bo to jest po prostu jasna i trzeźwa kalkulacja - wynikająca z damskiej biologii.
  10. Przy założeniu, że rozpatrujemy jedynie opisany majątek akcyjny - to gość jest tak zamożny w danej chwili - ile warte są posiadane akcje, z ktorych uzyskuje dywidendę lub może je sprzedać. Z akcjami jest prawie tak samo jak z budynkiem. Możesz za grosze kupić budynek i okoliczności mogą spowodować iz jego wartość znacznie wzrośnie. I wynajmowane w nim lokale przyniosą wyższy czynsz dzierżawny - podobnie jak dywidenda z akcji. Oczywiście możesz też umoczyć - kupując drogą nieruchomość, ktora na wartości z czasem straciła. W przypadku akcji taka zmienność jest większa niż w wypadku nieruchomosci - lecz zasada jest taka sama. Każdy towar (a towarem jest wszystko) jest tyle wart ile w danym momencie ktoś skłonny jest zań zapłacić. Raz może być to mniej, a za jakiś czas - wiecej. Potem znów mniej a może i nawet zero. Zalezy co to za towar. I Twoja zamożnosc przekłada się na możliwość spieniężenia tego towaru. Jest rzeczą oczywistą, że towar musi być w 100% Twoją własnością i nie stanowić zabezpieczenia np kredytu - bo wtedy albo jej sprzedać nie możesz, albo musisz się kasą ze sprzedaży podzielić z współwłaścicielem. I dlatego fizyczne powiazanie gotówki z posiadanymi dobrami istnieje zawsze. Pod warunkiem, że te dobra są Twoją jedyną własnością a nie na przykład są zabezpieczeniem pobranych kredytów. Ktoś kto ma byle chałupinkę postawioną za gotówkę wartą rynkowo 200 tysiecy złotych jest z całą pewnością zamożniejszym człowiekiem od kogoś kto obok wystawił sobie dom za pół bańki z bankowego kredytu. Bo ten drugi - ma szansę stać się zamożniejszym od pierwszego dopiero wtedy kiedy stanie się w 100% faktycznym własicicielem domu - budowanego za pieniądze pożyczone z banku. Uzupełnienie: Istotnym jest jeszcze jedno - podany kilka wpisów wyżej przykład Andrzeja od S-klasy w leasingu i Janusza od Mazdy za gotówkę wskazuje, że Janusz zamożniejszy jest z jeszcze jednego powodu. Mianowicie - na drugi dzien moze zakupiona przez siebie Mazdę sprzedać - bo jest jej jedynym właścicielem. Czy odzyska 100k to inna sprawa (zapewne w całości nie), ale może Mazdę zamienić na gotówkę. Janusz natomiast biorąc S-klasę w leasing - sprzedać jej nie może dlatego, że nie jest jego ! Oczywiście może "oddać leasing" na czym wtopi zapewne więcej niż Janusz.
  11. Nooooo ! No wreszcie znaleźlismy wspolny język i możemy sobie w tym temacie podać ręce ! Samochód - o czym pisałem nie tylko tu - NIE JEST żadnym wyznacznikiem zamożności ponieważ właśnie tak jak powyżej napisałeś - może być traktowany. I dlatego usiłuję wbić Wam do łbów oczywistą oczywistosc, że przyjazd na randkę nowym samochodem NIE ŚWIADCZY o tym, że ten kto nim przyjechał jest bogaty bo stać go na takie drogie auto. Ależ dokładnie tak ! Bo i jeden i drugi W MOMENCIE kupowania (trochę niezręczne sformułowanie w odniesieniu do lizingobiorcy) samochodu - wpłacił taką sama kwotę. I dlatego W TEJ CHWILI są identycznie zamożni Ten drugi wział dodatkowe zobowiązanie w postaci PRZYSZŁEJ spłaty zobowiązania. I jesli je spłaci - to dopiero wtedy stanie się zamożniejszy od tego pierwszego. Gdyby było inaczej - to socjalizm (czyli zycie nierobów na koszt pracujących) byłby najlepszym ustrojem świata. Nie zamierzam Cię uświadamiać czym jest własność. Zresztą - coś pisałeś, że mnie zablokujesz. Spytaj adminów jak to zrobić - będzie mi bardzo przyjemnie z tego powodu.
  12. Gdyby zabrakło informacji że tylko za pomoca scyzoryka - jak najbardziej. Sam bowiem wymieniłem nie pod blokiem, a na podwórku na wsi nie tylko rozrząd, ale całą kompletną bardzo podobna fordowską Kolonię, wczesniej rozebrawszy ją na kawałki. Tak wiec da się. Sprzegło w E34 (525i) wymieniłem 25 lat temu na chodniku w centrum Szczecina. Kanałem była otwarta studzienka telekomunikacyjna. Spiną bym tego nie nazwał, ale jesli się jakies twierdzenia stawia - to im twardszymi dowodami się posługujesz - tym bardziej te twierdzenia są wiarygodne. Problem z forum jest taki, ze nie znają się ludzie realnie i jednakowo prawdopodobne są twierdzenia popierające opisywane tu historie jak i zaprzeczające im. Jedyne co można zrobić - to zastanowić się czy taka sytuacja MOGŁA mieć miejsce. Odbiegamy jednak od tematu - przytocz proszę gdzie i w jakim zakresie AR2DI2 naściemniał w temacie o syndyku. Albo w jakimkolwiek innym. Bo ja nie wszystko czytałem - wiec może istotnie nie zauwazyłem tego co ty dostrzegłeś.
  13. Ja na przykład. Tak. Tyle tylko że możliwość generowania raz jest a raz nie ma. Zamożność zatem jest tym co do danego momentu wygenerowałeś i jest to Twoje. Na pierwszy rzut oka - obaj są identycznie bogaci ponieważ i jeden i drugi WYDAŁ 100k własnych pieniędzy, ktore miał. Przy czym analizując temat dokładniej - bogatszy chyba jest Janusz - dlatego, ze kupiwszy Mazdę za 100k - nie ma już nic więcej do spłacania. Mazda jest jego, własna. Andrzej natomiast musi spłacić jeszcze trzecie a może i czwarte tyle. Więc jest jak gdyby zadłużony. Określenie "jak gdyby" jest tu na miejscu ponieważ nie ma tu długu w sensie sztywnego zobowiazania, z ktorego nie można sie wymiksowac inaczej niż spłacając je. Ponieważ Andrzej może przestać spłacać S-klasę i nikt za to go windykować nie będzie (tak jak windykowanoby gościa, ktory przeżarł kredyt). Z drugiej jednak strony - leasingodawca zabierze mu samochód i Andrzej będzie w de fakto dupie ponieważ uwolni się od kolejnych rat, ale będzie zapierdalał z buta.
  14. I to jest całe wyjaśnienie, że samochód nie świadczy o zamożności tego, ktory nim przyjechał. Samochód świadczy co najwyzej (a i to nie zawsze) o tym, że dany człowiek w DANEJ CHWILI jest w stanie spłacać jakieś raty miesięczne za ten wóz. Ale to nijak się ma do jego zamożności. Bo jesli coś kupujesz na kredyt lub bierzesz w leasing -to NIE JESTES FAKTYCZNYM WŁASCICIELEM TEJ RZECZY - gdyż Cię na tę rzecz nie stać. Być może KIEDYŚ staniesz się jej właścicielem - kiedy spłacisz zobowiązania. O zamożności świadczy faktyczne posiadanie. Tak samo jak z na przykład biurem. Można mieć fajnie brzmiący adres biura z centrum Warszawy i wynajmować tam za kilkanaście tysięcy miesięcznie lokal pod to biuro, a można mieć identyczny adres będąc jedynym włascicielem tego lokalu zakupionego za kilka milionów złotych. Obaj biznesmeni (wynajmujący i faktyczny właściciel) - wyglądają wizualnie tak samo. Jeden i drugi siedzi w identycznym biurze i na wizytówce ma identyczny adres. Z tym, że ten pierwszy dziś jest - jutro go nie ma, a ten drugi ma lokal na własność. I jesli ci dwaj mają zostać zweryfikowani pod względem zamożnosci - to odbywa się to tak: Jeden powie - a ja mam lokal za pieć baniek w centrum Warszawy. O - faktycznie, jest pan zamożny. Pięć baniek w nieruchomosci - ładny grosz. A drugi powie - a ja wynajmuję lokal za kilkanaście tysi miesiecznie w centrum Warszawy. Spadaj łachmyto - nie tylko nic nie masz, ale w dodatku jeszcze na karku masz zobowiazania z tytułu czynszu dzierżawnego.
  15. Ale co z tym syndykiem ? Że nim nie był ? Aby tak powiedzieć - musiałbyś znac z imienia i nazwiska Brata AR2DI2 oraz wiedzieć w jakiej firmie i jakim czasie taki człowiek NIE MÓGŁ być syndykiem bo to stanowisko zajmował ktoś inny.
  16. Ano tragiczny. Pozostaje jednak jeszcze do buzi albo miedzy cycki :) Tak samo jak rzekł Dzidek (B. Linda) w "Człowieku z Żelaza" Wajdy do redaktora Winklera (M. Opania): - a co z partyjnym monopolem od żłobka do nagrobka ? - pozostaje jeszcze monopol spirytusowy - o, przepraszam, dziabniemy ? - koniecznie !
  17. Bonzo

    Przegląd motocykla.

    Więc wyciek jest prawdopodobnie bez związku z uszczelką pod głowicę. Możliwości jest wiele. Podam Ci teraz 100% skuteczny sposób na znalezienie nawet najdrobniejszej nieszczelnosci układu chłodzenia. 1. Spuścić płyn chłodniczy 2. Przez jakiś z węży odpowietrzających układ (najczęsciej zbiornik wyrównawczy ma jeden cienki wąż) - wprowadzić ciśnienie powietrza ze sprężarki w układ (patrz uwaga niżej) 3. Do układu włączyć manometr 4. Napompować do momentu otwarcia się zaworu bezpieczeństwa w korku (od 0.9 do 1.5 bara) 5. Obserwować manometr Nie ma prawa spadać ciśnienie. Jesli spada - znaczy się, że gdzieś jest nieszczelność. Wtedy za pomocą pianki do sprawdzania szczelności instalacji gazowej - szukamy dziury. Jesli wyciek jest wyraźny - i to niepotrzebne bo będzie syczało. Kolejny plus - jesli rozerwie jakiś wąż czy chłodnicę na ciśnieniu otwarcia zaworu bezpieczeństwa w korku - to znaczy, że do wymiany dany element był i masz szczęście że rozerwało go przy zgaszonym silniku na warsztacie a nie w korku lub na autostradzie Często sam zawór bezpieczeństwa nie trzyma (korek do wymiany) - wtedy ciśnienie będzie leciało bez wycieków. Jest jeszcze jeden sposób na wykrycie totalnie każdej nieszczelnosci - ale dla prawdziwych twardzieli - do wykonania na wolnym powietrzu. Mianowicie - zamiast ciśnienia powietrza ze sprężarki -wpuszczamy w układ chłodzenia uwaga - gaz LPG. Z bańki 11 kg. Następnie bierzemy elektroniczny detektor gazu i szukamy gdzie poczuje gaz. W ten sposób sprawdzisz nawet szczelnosć uszczelki pod głowicą - bo wywącha w cylindrze po wykręceniu świecy lub w kolektorze ssącym. Tyle, że potem trzeba to wszystko przewietrzyć by nie był;o jebudu Dlatego dla twardzieli ta zabawa. Uwaga do p. 2 Typowy układ chłodzenia ma zbiornik wyrównawczy ciśnieniowy. Czyli - korek na zbiorniku jest z zaworem, w zbiorniku jest ciśnienie i do tego zbiornika najczęsciej (nie zawsze) idzie cienki przewód odpowietrzający. O tak to wygląda (W163): Druga opcja to rozwiązanie ze zbiornikiem bezciśnieniowym. Tak ma na przykład wiele japońców (np Subaru) Chodzi o zbiornik zamykany tak jak zbiornik spryskiwacza - korkiem-zaslepką jedynie. To ten zbiornik w prawym dolnym rogu zdjęcia z węzykiem idącym do korka chłodnicy. Układ działa tak, że chłodnica nie ma poduszki powietrza i nadmiar cieczy idzie do zbiornika w miarę nagrzewania silnika. Gdy stygnie - podsysa ze zbiornika do układu. W takim wypadku nie napompujesz układu powietrzem cienkim węzykiem - trzeba rozłączać najlepiej wężyki od grzania przepustnicy.
  18. Bonzo

    Przegląd motocykla.

    Grosze jakieś. Samochód bez gazu kosztuje 100, z gazem 160. Motór zatem musi kosztować taniej. Dużo do sprawdzania nie ma - hamulce, swiatła, opony czy nie zdarte, nawet nie wiem czy amortyzatory się sprawdza (musiałbym spojrzeć w warunki techniczne). Spaliny ewentualnie, ale u nas na wiosce to nawet samochodom nie pakują analizatora w wydech.
  19. Krotki komentarz - ruchanie mężatki - i owszem. Angażowanie się emocjonalne w relację z mężatką - w żadnym razie.
  20. Fakt. Przy takim obiekcie w czasie remontu zaprószyc ogień fajką jest trudno. Już prędzej podczas prac spawalniczych - ale takich to tam raczej chyba nie było. Gdyby to było takie łatwopalne - tysiąc razy by spłonęło od chociażby rac sylwestrowych albo pierdyliarda innych zdarzeń. To jest raczej ewidentne podpalenie i to zrobione tak by pożar był skuteczny.
  21. Jak to się Brat @Stary_Niedzwiedz zaśmiewa - "młehehehehehehe" Tu masz mój wątek sprzed bez mała roku. Poczytaj. Klimat jak gdyby znajomy:
  22. W wątku "Usunięcie konta" założonym przez Brata AR2DI2 ktoś wspominał, ze nie jest możliwe mieć 300 kobiet w jego wieku. A moim zdaniem to żaden problem. Facet żonaty nie był. Mając 47 lat spokojnie można powiedzieć, że od nie mniej niż 25 lat rucha. 300 kobiet podzielone na 25 lat - daje w wyniku 12 kobiet rocznie. Czyli - jedna na miesiąc. Dużo ? Moim zdaniem nie. Toż to nawet wybitnie nieatrakcyjny zawodnik jest w stanie osiągnac taki wynik. Jedno ruchanie na miesiąc jest możliwe przy 29 dniach zawracania kobicie dupy by mu dała dupy. Z litości da, zapewniam A jesli nawet nie z litości - to za wytrwałość w dążeniu do celu. Ja - bez problemu. Rzekłbym nawet że się troszkę opierdalasz, ale dobra, nie czepiam się 7 lat przed małzeństwem czyli powiedzmy że zacząłeś ruchać już jako 16 latek. Bo tak mi wychodzi z pobieżnych obliczeń przy założeniu że w wieku 33 lat się rozwiodłeś. Zatem - obskoczyłeś 30 kobiet w 8 lat 30/8 = trzy i trzy czwarte kobiety na rok, czyli nie częsciej niż jedna kwartalnie. Żaden wyczyn. Na Twoim miejscu nie zastanawiałbym się że Ci nie uwierzą, że "aż tak dużo" tylko prędzej nie dadzą wiary w "tylko tyle".
  23. Bonzo

    Naklejki rejestracyjne

    Skrobaczka z żyletką daje radę. Przykładasz i jednym ruchem. Resztki kleju usuwamy albo rozpuszczalnikiem nitro albo karbonidowym. Połozyć folię na desce rozdzielczej bo inaczej jest ryzyko, że plastik rozpuszczalnik może nadwątlić.
  24. Ale konkretnie o co chodzi ? Podasz jakis przykład ? Bo czym innym jest kłamstwo ewidentne a czym innym wypowiedź na temat o ktorym się nie ma pojęcia. Jesli ktoś na przykład powie, że najlepsze efekty golenia są przy uzyciu pomidora - to jest to wyraz braku wiedzy na temat usuwania zarostu. Ale nie mozna zakwalifikować tego jako kłamstwo. Kłamstwo byłoby wtedy gdyby np AR2DI2 utrzymywał, że w zeszłym roku (albo nawet za swego życia) przeleciał Marię Skłodowską-Curie. Albo Joanne d'Arc. Ewentualnie carycę Katarzynę. Dlatego, że mozna łatwo wywnioskowac, iż nim AR2DI2 sie urodził - każda z tych dam zdążyła (i to z zapasem czasowym) - zejść śmiertelnie.
  25. Aż tak smiałej diagnozy bym nie postawił. AR2DI2 jest w moim wieku. Chłop opisywał rózne historie. Gdybym miał obecnie 20-25 lat - to czytając wpisy Brata AR2DI2 uznałbym je za oczywiste fantasmagorie i absolutnie podpisałbym się pod Twoim stwierdzeniem, że to ściemniacz. Ale dziś, kiedy mam lat 47 - mogę powiedzieć tak oto: Nie wiem czy to co AR2DI2 opisywał wydarzyło się naprawdę. Sprawdzenie tego jest niemożliwe i ani ja ani żaden z Was nie jest w stanie tego zrobić. Ale jedno mogę stwierdzić z bezdyskusyjną pewnością - takie zdarzenia BYŁY MOŻLIWE ! Bo to jest samo życie. W opisywanych przez Brata AR2DI2 zdarzeniach nie zauwazyłem żadnego, ale to żadnego elementu, ktory z góry klasyfikowałby relację jako wyssaną z palca. Sam niejednokrotnie podobnych zdarzeń doznawałem. Gdybym miał 20 lat a ktoś ode mnie starszy i mądrzejszy powiedziałby, że w ciągu najbliższych 25 lat spotkam się z tym z czym rzeczywiście się spotkałem - to wtedy uznałbym go za idiotę. Dziś czegoś takiego zrobić nie mogę - bo sam siebie sklasyfikowałbym jako co najmniej mało spostrzegawczego. Życie pisze scenariusze - klasyfikowane przez młodych ludzi jako niemożliwe. Przez starszych zaś - już niekoniecznie. Dlatego stare, ludowe powiedzenie "młody jestes - mało widziałeś" - ma oczywiste potwierdzenie w życiowych faktach. Im jestem starszy tym mniej ochotnie wyrażam opinie na temat zdarzeń damsko-meskich - "to jest niemożliwe". Niemożliwe są jedynie zdarzenia wbrew biologii lub fizyce. Czyli na przykład - niemożliwe jest być na dłuższą metę z atrakcyjną kobietą w związku za darmo. Bo to wbrew biologii. Niemożliwe jest na inny przykład - odwrócić drugą zasadę termodynamiki. Czyli - im dłużej stoi na mrozie szklanka z gorącą kawą - tym kawa staje się cieplejsza. Również nie jest możliwe pójść na Molo w Sopocie, wylać kałamarz z atramentem do morza - po czym wrócić nazajutrz z pustym kałamarzem, zanurzyć go w morzu i wyjąć wypełniony nierozcieńczonym przez morską wodę atramentem - wylanym do morza dzień wcześniej w tym samym miejscu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.