Skocz do zawartości

Bonzo

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2356
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    30
  • Donations

    100.00 PLN 

Treść opublikowana przez Bonzo

  1. Twój młody wiek i brak obycia z kobietami (do czego sam się przyznajesz) - pozwala na publikowanie takich informacji. Zapewniam Cię, że najgłupsza nawet kobieta wie o tym, że skoro Józek, jej sąsiad, ktorego nie stać wywalić 100 tysiecy jednorazowo na remont mieszkania - nagle zaczął jeździć takim samochodem, a w totka nie wygrał - natychmiast dowie się, że są takie możliwości. Ona oczywiście nie musi wiedzieć, że to leasing się nazywa, ale wie, że skoro Józek łachmyta ma drogie auto - to znaczy, że każdy może mieć takie. I co wiecej - ta sama dziewczyna codziennie widzi, że takich samochodów na ulicach są całe mnóstwa. A skoro tak - to żaden luksus tylko codzienność. Jak stary malacz za komuny. Tak by było gdyby tych niemieckich, nowych wynalazków jeździło mało. Tymczasem tego jeździ od zasrania. I dlatego właśnie, z powodu, że widać je wszędzie - nie robi to żadnego wrażenia. Tak samo jak dziś nie robi wrażenia rozmawiający przez komórkę człowiek na ulicy.
  2. Żadna kobieta nie wejdzie w relację z facetem (ze stałym związkiem na czele) jesli nie będzie się to jej opłacało. Dawet jesli się "dokłada" - to jest to wszystko na sto sposobów tak dokładnie przekalkulowane - ze z dołożonej każdej złotówki zwraca się kobiecie co najmniej dwa razy tyle. Gdyby było inaczej - to kobiety nie poszukiwałyby ustawicznie lepszej gałęzi. Określenie "lepszej gałęzi" jest tu bardzo wymowne. LEPSZEJ - bo ta na ktorej aktualnie siedzi może też być dobra. Ale zawsze jest nadzieja na lepszą. Taka jest po prostu damska natura. Deklaracje nawet na tym forum ze strony coponiektórych, że "do związku nie dokładam ani złotówki" - można wsadzić między bajki. Chyba, że związek trwa tydzień i kobieta jeszcze się nie zorientowała, że sytuacja nie rokuje na skonktretyzowane, wymierne zyski. To jest wypracowana przeze mnie strategia, bardzo zresztą skuteczna do tego by skłonić kobietę do zawarcia ze mną znajomości. Nie związku, znajomości. Bo w stałe związki nie wchodzę. I wiele z kobiet, z ktorymi się spotykam - to doskonale wie. Ale spotykają się ze mną - bo spędzą mile czas. To jest jawnie wymierna korzyść. Zamiast siedzieć jedna z drugą w domu i oglądać serial przerywany marudzeniem podchmielonego męża czy tak zwanego "stałego partnera" - wychodzi "do koleżanki" albo "ma nocny dyzur w szpitalu" i spędza ze mną kawałek nocy lub nierzadko całą. Płacę za wszystko parę stówek, biorę f-rę na firmę więc spada 23% VAT'u i 19% dochodowego po czym papa i do następnego. Taniej się nie da. Przynajmniej na dłuższą metę. Kobieta w związku zawsze wystawia rachunek. I to rosnący. Pierwszym przejawem "podwyżki cen" jest reglamentowanie seksu.
  3. Hmm. Z oceny wyglądu Brata-załozyciela czyli @Marek Kotoński dostępnego na filmach nie sposób nie uzyskać informacji, iż gdyby miał on wazyc sto-kilkadziesiąt kilo - to musiałby mieć jakieś dwa i pół metra wzrostu.
  4. Lans jak lans. Działa inny efekt. Za powiedzmy 20k kupić da się W124 w dość dobrym stanie. Trochę trzeba będzie przy nim porobić, ale bez wielkiej tragedii. Tych samochodów już wiele nie ma i gdy podjedziesz takowym pod Biedronkę czy innego Lidla w sobotę przed niedzielą niehandlową - masz wszelkie szanse stwierdzić, że na parkingu (jutro niedziela, zamknięte - więc parking zajebany) - to jedyny taki samochód. W dodatku absolutnie inaczej wyglądający aniżeli wszystko pozostałe, w tym najnowsze modele aut za pół miliona. Wówczas masz szanse wzbudzić zainteresowanie jakiejś kobiety tym wozem. Większe niż S-klasą z 2019 roku. Nie dlatego, że jest on drogi, ale dlatego, że jest całkowicie inny i dama może zechcieć się z Tobą nim przejechac z czystej ciekawości. Przypominam, że jednym z elementów natury damskiej jest ciekawość. Bo nigdy w takim nietypowym wynalazku nie siedziała ani tym bardziej nie jechała. Ona się na samochodach nie zna. I dla niej S-klasa za pół bańki z 2019 rocznika jest "opatrzona" tak samo jak VW Polo. Ale juz W124 wygląda całkowicie inaczej i może stanowić impuls do zainteresowania się.
  5. Ależ świadczy. O jednym - że prawdopodobnie ten człowiek zapłacił raz taką ratę leasingową. A czy będzie stać go zapłacić kolejną ? Aaaa tego to nie wiadomo. Nie bój nic - bank nie jest głupi. I dlatego śmia;ło da każdemu leasing - bo to lepsze niż obracanie pieniędzmi w inny sposób. Kupujemy zawodnikowi samochód za milion złotych - ten wpłaca jakąś niewielką częśc na poczatku i jeżdzi. Płacąc co miesiąc jakiś pieniądz. W ten sposób, że zawsze to co wpłacił plus samochód, ktory pozyczył mu bank - jest więcej warte niż sam ten samochód w danym momencie. Jeszcze lepiej jest z nieruchomością na kredyt. Dostaje młody człowiek od banku mieszkanie, w ktorym w zamian za kredytową ratę miesięczną - ma prawo mieszkać. Właścicielem nie jest - bo przecież to kredyt hipoteczny - pod zastaw mieszkania. Więc mieszka, płaci i stanie się właścicielem za 30 lat jak dobrze pójdzie. Bo jak pójdzie troszkę gorzej - cóż - bank wykopsa go z mieszkania (przecież to nie jego lokal) i mieszkanie spróbuje ów bank sprzedać. Jesli wartość nieruchomości akurat pokryje to co człowiek bankowi na dany moment jest winien - to będzie on bezdomnym bez długów. Gorzej jesli nie pokryje - w takim wypadku będzie to bezdomny w wersji zadłużonej. Jak więc widzisz - piękny matrix. Człowiek mieszka sobie w ładnym mieszkaniu należącym do banku - co ZEWNETRZNIE WYGLĄDA tak samo jakby mieszkał w tym mieszkaniu kupiwszy je za gotówkę. Ale tylko wygląda. Dość smutne jest to, że bardzo wielu ludziom się wydaje, że ktoś z mieszkaniem na kredyt to ktoś rzeczywiscie zamożny. No - i tym się proszę Ciebie rózni prawda od kłamstwa. Nienowa to zresztą prawidłowość. Sam rząd się w to bawi (i to chyba każdy na całym swiecie dlatego to zmierza do upadku). Bo kiedyś, kiedy było normalnie - moneta 100 dolarowa ze złota warta była dokładnie tyle ile ważyło złoto, z ktorego została wykonana. Mogłeś więc owe 100 dolarów wydać w postaci monety z napisem $100 a równie dobrze mogłeś zmielić ją na złote opiłki - i dostałeś tyle samo. Potem było trochę gorzej. Ale tylko trochę. Bo 100 dolarów wykonano z papieru za pięć centów. A trochę gorzej dlatego, że mimo iż banknot był z papieru za pieć centów - to rząd gwarantował, że w każdej chwili za ten kwitek dostaniesz czystego złota za 100 dolarów. Niestety - jesli papierek podarłeś - to byłeś w dupie. Teraz zaś mamy tak, że nie istnieje przełożenie na złoto. Bank więc może sobie nadrukowac papierków (co też czyni) a ludziom się wydaje, że to wszystko naprawdę :)
  6. I o ten margines się rozchodzi. Facet z drogiego auta najwyzej MOZE - co nie znaczy, że MUSI byc bogaty. A z racji na fakt, że wiekszośc samochodów dziś sprzedawana jest w leasingu lub kredycie - oznacza ni mniej ni wiecej tylko to - ze szansa na to, że facet faktycznie jest bogaty - lawinowo spada. Dlatego samochód nie świadczy o NICZYM. Natomiast jest inny aspekt. Jesli laska wyczai, ze samochód jest pozyczony (czyli w leasingu), a zarazem szuka kogoś zamoznego - to kop w dupę otrzymany od niej będzie bardziej bolał. Dlatego, że będzie droższy.
  7. Tego nie wie. Ale jak wspomniałem - wie co innego. Mianowicie (wyjaśniam na drewnianym modelu): Facio w Jaguarze (na pewno drogim) to fajny gość bo dobrze zbudowany i ładna mordka podobająca mi się. Jest pewna szansa, że skoro jeździ takim Jaguarem - to może być bogaty jesli go kupił. Ale patrząc na jego wiek (młody, poniżej 30-tki) - w najlepszym razie pozyczył od tatusia, albo z wypożyczalni. Gdyby taka sytuacja miała miejsce 30 lat temu to wyglądałoby to tak: Zajechał gosciu W124 200D. Taki samochód kosztuje tyle ile kosztują trzy domy. Na pewno jest jego właścicielem - bo leasing nie istnieje, kredytów nie ma, zaś nie ma nikogo kto przy zdrowych zmysłach pożyczyłby tak drogi samochód komuś kto chce sobie nań powyrywać dupy. I tyle rozkminki.
  8. 100% racji w odniesieniu do kobiet. Bo sa ładne i brzydkie. W odniesieniu do samochodów - nie. Jak pisałem wczesniej - dzisiejsza Kia za 80 tysiecy robi identyczne wrażenie jak BMW za cwierć bańki. Czyli - sytuacja jest taka jak w burdelu z takimi samymi dziwkami. Wszystkie maja 170 cm wzrostu, ważą 65 kilogramów, są brunetkami z włosami do pasa i cyckami 80D. Z tym, że nie wiedzieć dlaczego te z lewej są po 400 złotych godzina a te z prawej po zaledwie 80. Nie dziwię się. Niecałe dwa miliony mieszkańców. Nie dziwię się - Bez mała aż cztery miliony mieszkańców Dziwię się. Bez mała dziewięć milionów mieszkańców i tylko jeden ? Coś mało Ale wie co innego - że może być pozyczone i może być na kredyt. To jest wiedza dziś już powszechna. I dlatego samochód nie robi wrażenia.
  9. Jest. Ale co to ma do rzeczy ? Duża ilośc samochodów powoduje jedno - samochód jest zjawiskiem powszechnym. W Warszawie ? Zgoda. W Berlinie też ich wiele nie ma. To ma do rzeczy, że samochód NIE JEST wyznacznikiem zamożności. Niemiec dzisiaj zarabia trzy-cztery razy więcej od Polaka. A nie przekłada się to na fakt, ze Niemiec jeździ trzy-czterokrotnie droższym samochodem od Polaka. Co innego było za komuny. Polak w ogóle nie miał żadnego samochodu, Niemiec tymczasem jeździł Golfem.
  10. Oczywistą oczywistościa jest fakt, że samochodów jest duzo. Stałeś kiedyś w korku ? No właśnie. A skoro tak - to najdroższy nawet model jest często spotykany i przestał juz dawno robić wrażenie. To jest dokładnie tak samo jak z telefonami komorkowymi. Jeszcze 25 lat temu człowiek rozmawiający przez komórkę na ulicy był zamożny - bo stać go było na taki wypas. Dzisiaj najbiedniejsze nawet dziecko z patologicznej rodziny ma smartfona. Rzeczywistość jest taka, że w Polsce, w 2019 roku nie widac jakiejś wyraźnej róznicy w samochodach w stosunku do na przykład Niemiec. Niemcy są znacznie bogatszym krajem ale po samochodach akurat (czyli zwykłej rzeczy dostępnej dla każdego) - tego nie zauwazysz. Na ulicach Berlina nie spotykasz znacząco częsciej samochodów bardzo drogich niz na ulicach Warszawy. I owszem tak było jeszcze 20 lat temu, ale nie dzis. Wejdź sobie na google street view i popatrz co jeździ w Berlinie i popatrz co jeździ w Warszawie. Róznicy nie będzie.
  11. Bo to jest bzdura. Samochodów w Polsce jest tak wiele, że nawet najdroższe modele na nikim nie robią żadnego wrażenia. W dodatku dlatego, ze dzis w zasadzie każdy nowy samochód wygląda tak samo. I drogi, luksusowy i tani byle jaki. 30 lat temu kosztujący trzykrotnie wiecej od Opla Rekorda - Mercedes W124 rozróżnialny był z kilometra a nawet z kosmosu ! Dzisiaj dopóki nie zobaczysz znaczka firmowego, albo nie przeczytasz nazwy marki - masz problem ze wskazaniem czy to jest nowa Kia za 80 tysiecy czy nowe BMW za ćwierć miliona. Zgodzic się mogę z tym, że jeszcze jakieś 20 lat temu (a więc w końcu lat 90-tych) podjeżdzając nowym Mercedesem (wówczas na przykład W210) pod wiejską remizę w województwie podlaskim, najlepiej gdzieś bliżej białoruskiej granicy - mogłeś wzbudzić zainteresowanie. Dlatego, że odróżnianie W210 od wszechobecnego w tamtych stronach Poloneza Caro bez plusa - było zadaniem łatwym i jasno wskazywało, że posiadacz W210 jest zamożniejszy od posiadacza Poldomierza. Dzis takich miejsc już nie ma. Te czasy mineły bezpowrotnie - tak samo jak raczej bezpowrotnie mineły czasy - że w motoryzacji co im nowsze to tym lepsze.
  12. To jest argument kompletnie z dupy. A jak niby chcesz stres uwzględniać ? Przeciez to niemierzalne - o czym niżej Stres stresowi nierówny. Po prostu kobiety są od czegoś innego a faceci też od czegoś innego. Dla faceta praca na rusztowaniu - to żaden stres. Większośc kobiet natomiast boi się wejśc na drabinę. I to samo co stres wywoła w kobiecie - w mężczyźnie nie musi. I odwrotnie. Facet, ktory pracować miałby z małymi dziećmi w żłobku - będzie w chyba jeszcze wiekszym stresie niż kobieta pracująca jako malarz 150 metrowych kominów. Bo jest rzeczą oczywistą, że ŻADEN facet nie wytrzyma na dłuższą metę z gęgającym niemowlęciem. Prace, które wykonują kobiety a ktore wykonują faceci - są po prostu inne. I to co wywołuje stres u jednych - nie musi u drugich. I dlatego też we współczesnym społeczeństwie obciażenie pracą jest takie samo u kobiet i u facetów. Faceci być może i maja cięższą pracę ale pracują krócej. Kobiety - lżejszą ale pracują dłużej. Bo jak wspomniałem - nawet lekka, kobieca praca w postaci powiedzmy stanowiska kasjerki w urzędzie nie kończy się jedynie na tym. Kasjerka ta wraca do domu pięć po trzeciej i ma do ogarniecia dzieciaki, sprzątanie, pranie, ugotowanie obiadu, zrobienie kolacji i tym podobne roboty. Nie jest to może cieżkie - ale trwa długo. Co innego byłoby gdyby facet po powrocie z pracy robił to samo co kobieta. Ale tak się prawie nie zdarza. Nie znam ani jednego małzeństwa, w ktorym w dni parzyste obiad gotuje facet a dziećmi zajmuje się kobieta, zaś w dni nieparzyste jest odwrotnie. Socjalizm wygonił kobiety z domów do pracy. A jednoczesnie - ani trochę nie zmniejszył zakresu obowiązków domowych. I to tłumaczy dlaczego kobiety są sfrustrowane, przemęczone i nerwowe.
  13. Guma i buhaj z rogiem. Brat @Siekierka pewnie nie zrozumiał o co z tym buhaj z rogiem chodzi. Ale jak się przestawi pierwsze litery... Brat sobie przestawi.
  14. No pewnie, że to nikły promil. Z tym, ze w tym nikłym promilu niemal nie ma facetów. Gdyby jakość biologiczna kobiety i faceta była taka sama - to w tym nikłym promilu byłoby po równo i kobiet i męzczyzn. A nie jest Proszę - średnia długośc życia kobiet wg GUS za 2017 rok to 81.9 roku, męzczyzn zaś to 73.1 roku. Róznica jak widać jest wyraźna i wynosi bez mała 9 lat. Obciażenie pracą jest podobne w dzisiejszym socjalistycznym systemie. Kobieta robi domu przy dzieciach i coś robi w pracy zawodowej - bo podatki są tak wysokie, że facet, choćby urabiał sobie łokcie - i tak ma za krótką dobę by utrzymac samodzielnie rodzinę. Inna sprawa czy praca wykonywana przez kobiety jest rzeczywiście potrzebna. Niemniej jednak - osiem godzin kobita taka odpękać tak czy inaczej - musi, a następnie zająć się robotą w domu, zwłaszcza jesli ma dzieci.
  15. To twierdzenie też nie wytrzymuje krytyki. Wojny pochłonęły na świecie nie wiecej niż jakies 5% ówczesnej populacji. W 1939 roku na ziemi było dwa miliardy ludzi. II wojna światowa pochłonęła w Europie (bo w zasadzie prawie tylko tam się toczyła) - jakies 40 milionów ludzi. Pierwsza wojna - to jakies powiedzmy cztery razy mniej. Niechaj więc będzie to 100 milionów łącznych ofiar obu wojen - to stanowi właśnie 5% - czyli nie jest specjalnie znaczące. Znaczącym jest coś innego - jesli byłoby tak jak twierdzisz, że facet jest tak samo dobrej jakości biologicznej jak kobieta oraz że na długość zycia wpływ mają warunki w ktorych żyje (stres, praca, wysiłek i tak dalej) - to jest niemożliwe aby na miliardy facetów nie pojawiła się grupka takich, którzy zyli w idealnych warunkach. Czyli - bogato, zdrowo i bezstresowo. Lista stu najstarszych ludzi świata jest tu: https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_the_oldest_living_people Jak łatwo policzyc - na 100 najstarszych osób na świecie - tylko 11 stanowią mężczyźni. W dodatku tylko jeden facet zajmuje 18 pozycję (17 przed nim to same kobiety) A potem, cała reszta mężczyzn znajduje się w drugiej pięcdziesiątce z czego większośc pod sam koniec listy (siedmiu jest z lokatą ponad 80) Gdyby to o czym napisałeś było prawdą - to ma miliard mężczyzn spokojnie znajdzie się stu (a więc jeden na dziesięć milionów) takich, którzy żyli w absolutnie idealnych warunkach. I ci wszyscy faceci powinni stanowić pierwsza setkę najdłużej żyjacych - przy założeniu że ich jakosć biologiczna jest lepsza niż kobiet. A jak widzisz - tak nie jest.
  16. Zgadza się. Zauwaz, że przezycie potomstwa BEZ MĘZCZYZNY jest możliwe ! Łatwe może nie jest - ale nie jest niemożliwe. Samotne wychowywanie dzieci przez matkę nie jest zjawiskiem tylko współczesnym. Dawniej też tak bywało. Rzadziej, ale bywalo. I to jest doskonałe potwierdzenie faktu, ze kobieta musi być wyższej jakości biologicznej ! Facet ma za zadanie wyprodukowac plemniki - stanowiące nawet nie półfabrykat nowego organizmu tylko jakis drobny element inicjujący poczatek życia. Wazny ale drobny. I dlatego jest w stanie zapładniać do późnej starości. Tymczasem wytworzenie nowego organizmu w ciele kobiety to zadanie znacznie bardziej skomplikowane i dlatego do tego celu nadają się najlepiej kobiety młode. Pewnego rodzaju analogią może być budowa domu. Nie jest możliwe zbudowanie domu bez fundamentów - tak samo nie jest możliwe urodzenie dziecka bez męskiego plemnika. Tyle tylko, że koszt robót fundamentowych i stopień ich skomplikowania to przy budowie całego domu - drobne na waciki i robota, którą zrobi prawie idiota bez szkoły. To twierdzenie nie wytrzymuje krytyki z jednego powodu. Mianowicie - pośród tak zwanych superstulatków (a wiec najstarszych ludzi na świecie) - niemal nie ma męzczyzn. Praktycznie same kobiety. A jest rzeczą statystycznie niemożliwą by nie trafiła się jakas grupa facetów, którzy mieli bardzo komfortowe, lekkie i łatwe życie. Może ich wielu nie ma - ale na pewno się trafiają. I powinni jako wyjątkowa grupa męzczyzn - żyć dłużej niz kobiety. A tak nie jest.
  17. Nie twierdzę, że nie jest. Ale aby było łatwe (czyli coś działało automatycznie) - to musi być doskonalsze od nieautomatycznego Prawda. Dokładnie tak ! Bo wydanie potomstwa jest sprawa kluczową. Najważniejszą z p-tu szans na przetrwanie gatunku - bo będącą jego fundamentem. Zgodze się. Tyle tylko, że aby w ogóle mówić przydatności intelektu rodziców - potomstwo najpierw musi być wydane na świat. I to jest kluczowa sprawa. Czy to potomstwo zginie - niekoniecznie. Na przykład kot zapładnia kocicę i ma kompletnie w pompie to co się dalej dzieje. Kocica rodzi młode, karmi je sama (kocur już dawno spierdolił i nawet nie wie ile zapłodniona kocica urodziła jego młodych), ogrzewa, jak już trochę podrosną - odrobinę je nauczy tego czy tamtego po czym - odgania jak najdalej od siebie. Samica zawsze musi byc wyższej jakości biologicznej niż samiec - bo ma do spełnienia najtrudniejszą funkcję z p-tu widzenia biologii. O jakości biologicznej kobiet świadczy też niezaprzeczalny fakt, że zyją one dłużej niż męzczyźni.
  18. A z ktorego rocznika była Twoja babcia ? Ale to nie ma związku z jakością organizmu jako takiego. Kobieta ma znacznie trudniejsze zadanie do spełnienia niż facet. I co ciekawe - ona to zadanie pełni nie tyle za pomocą swego intelektu, sprytu czy kombinacji - tylko to zadanie pełni jej organizm na zasadzie jakby automatycznej. Następuje zapłodnienie i kobieta jest w ciąży przez 9 m-cy podczas ktorej powstaje w niej nowy organizm, bez udziału kobiety na zasadzie na przykład - "tak będę postępować to się urodzi silny chłopak, a tak będę postępować to sie urodzi piękna dziewczynka". O to chodzi w moich rozważaniach. Dlatego Bóg czy natura - stworzyła znacznie wyższej jakości wyrób zdolny taką operację przeprowadzić. Facet zas dostał co innego - intelekt. Po to by kombinować, planować, tropić, upolować i przynieść do jaskini.
  19. Alez opowiadała. Było ich mniej wiecej tylu (a może i mniej) - jak dzisiaj. Też są żebracy mimo że jest socjał. Bo zawsze trafią się ludzie, ktorym w zyciu nie wyjdzie. Żebrak zawsze będzie miał lepiej w systemie niesocjalistycznym bo przechodzień da mu grosik. Dlatego, że "skoro ja mu nie dam to zdechnie z głodu" Tymczasem w socjalizmie przechodzień zareaguje tak - "płacę wysokie podatki, państwo ma zapewnić biedocie opiekę - więc nie dam ani grosza bo dwudziestego ubiegłego miesiąca poszedł przelew do skarbówki na kilka tysięcy tytułem PIT5L. Juz wiec dałem i to z nawiązką" Świeta prawda, od zawsze. Specjalnie dla Ciebie mogę je dopisać, choć jesli czytelnik dysponuje minimum intelektu - nie jest to konieczne.
  20. Najgorsza rzecz jaka przydarzyła się ludzkości od momentu jej pojawienia się na ziemi (tej ziemi) - to socjalizm. A co za tym idzie - demokracja. Czyli - system, ktory dopuścił do rządzenia wszystkich - z głupkami na czele. Karol Marks zauwazył, że aby w danym państwie zapanował komunizm - wystarczy wprowadzić tam demokrację. Posiadanie dzieci od tysięcy lat miało następujące trzy cele: 1. Tania siła robocza (w wypadku biednych) 2. Emerytura na starość (jedyna, innej nie było) - to też w wypadku biednych 3. Aby po śmierci nie rozdrapano majątku zmarłego (to w wypadku bogatych) Koniec. Żadnych innych celów posiadanie dzieci nie ma. I natura (czy też Bóg, niewazne w co kto wierzy) - właśnie tymi trzema punktami załatwił rozwiązanie problemu, polegającego na tym że nie ma ogranizmów nieśmiertelnych i muszą się rodzić w miejsce zmarłych - nowe. I ten sam Bóg (czy też natura, w co tam kto wierzy, interes ten sam) - wytworzył dwie płcie. Jedna od zapładniania i utrzymywania, druga natomiast - do rodzenia. Ta druga płeć - czyli kobieta jest wyższej jakości wytworem bo ma do spełnienia z p-tu widzenia trwania gatunku trudniejszą rolę. To w jej ciele następuje wykształcanie się nowego organizmu. Proszę się nie obrażac, że mężczyzna jest gorszego gatunku wyrobem - bo tak po prostu jest. Jakość produkcyjną fabryki poznaje się po tym że fabryka ta potrafi produkowac egzemplarze powtarzalne, bez odchyłek w tę czy w tamtą stronę. Czyli - drzwi od Mercedesa W201 wyprodukowanego w maju 1984 roku pasowały idealnie do drzwi od Mercedesa W201 wyprodukowanego w listopadzie 1986 roku. Takie zjawisko nie zachodziło w przypadku dużego Fiata produkowanego w FSO. Co egzemplarz to graty inne - bo taka była jakośc produkcji. Kobiety są bardziej powtarzalne od facetów. Mało kiedy kobieta jest wyższa niż 180 cm, mało kiedy jest niższa niż 155 cm. Tymczasem nie ma problemu ze spotkaniem faceta o wzroście 205 cm, jak i trafiają się egzemplarze karłowate po 150 cm Kobiety są mniej inteligentne od męzczyzn. Bardzo rzadko spotyka się wśród kobiet osobniki wybitne intelektualnie, ale równiez nie ma pośród nich cieżkich idiotek. Pośród noblistów powalającą większośc stanowią mężczyzni, pośród pacjentów szpitali psychiatrycznych też większość stanowią męzczyzni. Kobieta natomiast jest MĄDRZEJSZA ZYCIOWO ! Dowód - aby kobieta zdecydowała się wziąć sobie faceta do życia - ten musi spełnić odpowiednie kryteria. Byc zaradny, mądry, silny i bogaty. A więc są to kryteria ważne z p-tu widzenia zyciowego. Bo on ma na nią zapierdalać i dać odpowiednie geny do potomstwa. Facetowi natomiast wystarczy pokazać kształtne cycki - i już leci bez opamiętania. Nigdy nie słyszałem by jakakolwiek kobieta związała się z męzczyzną tylko dlatego, że miał przecudnej urody łydki i kształtną dupkę. No co ? Nie jest tak ? Alez jest
  21. Przy założeniu, że zmarły nie pozostawił testamentu, była wspolnota i są dzieci (powiedzmy, że dwoje) - to sprawa ma się tak: Załóżmy, że całościowy majatek to 6 milionów złotych. Umiera mąż. Wdowa ma już połowę bo wspolnota (czyli już ma 3 miliony), a drugie pół po zmarłym podlega podziałowi na małżonka zmarłego (czyli wdowę) i jego zstępnych (czyli w tym wypadku dwójkę dzieci). Zatem - spadkobierców jest trójka - na którą dzieli się pozostałe po zmarłym 3 miliony. Każde z dwójki dzieci otrzymuje po milionie, wdowa też. Wdowa ma 4 miliony, dzieci mają po milionie. Spełniony jest tu warunek, że małżonkowi zmarłego nie moze przypaść mniej niż 1/4 pozostałej po nim masy spadkowej. W takim wypadku wdowa jest warta aż cztery razy więcej niż córka. Co nie zmienia faktu, że córka warta tylko bańkę - to całkiem atrakcyjna partia Gdyby natomiast była majątkowa rozdzielność i mąż miałby 100% majątku a żona zero - to w wypadku gdy takowy umiera a nie pozostawia testamentu - to mamy tak: 6 milionów całościowego majątku odrębnego pozostawionego przez zmarłego dzielone jest na troje spadkobierców. Każde z nich dostaje po dwie bańki. I w takim wypadku wartośc córki jest co najwyżej taka sama jak wdowy. I taka sytuacja jest jesli dzieci zmarły miał nie więcej niż troje. Tymczasem gdyby dzieci było na przykład czworo (nawet niekoniecznie z obecną w chwili śmierci żoną, bo kazde formalne dziecko zmarłego jest zstępnym) - to zgodnie z zapisem ustawowym iż małżonkowi nie może przypaśc mniej niz 1/4 - mamy sytuację taką: Spadkobierców jest pięcioro. Wdowa plus czworo dzieci. Wdowa nie może dostać mniej niż 1/4 majątku - więc od razu dostaje 1/4 - więc półtorej bańki z dzielonych sześciu baniek. Pozostaje do podziału 4.5 miliona między czwórkę dzieci - co daje po 1 milion 125 tysiecy na dziecko zmarłego. Oczywiście to wszystko jest przy założeniu, że zmarły testamentu nie zostawił i stosujemy kryteria podziału wynikające wprost z ustawy.
  22. O widzisz. Sprawa się zaczyna (chyba) wyjaśniać. Czyli - popraw mnie jesli się mylę: 1. Pozwała Cię dama o ojcostwo 2. Potwierdziłeś współżycie w ustawowo zakreślonym terminie 3. Sąd mimo tego nakazał zrobić DNA 4. Gdy okazało się, że dziecko jest Twoje (co wyszło z badania DNA) - uznałeś je za istotnie swoje. Jesli tak było - to szacun dla rozsądnego składu sedziowskiego, ktory (co się niezmiernie rzadko zdarza) nie tylko oparł się o literę ale również o ducha prawa.
  23. No tak. Tyle, że my tutaj rozpatrujemy sytuację taką, w ktorej kobieta pozywa faceta o to by został tatusiem a ten niekoniecznie chce nim zostać - bo sam nie wie czy na pewno nim jest. I art 85 skonstruowany jest jawnie przeciwko interesom takiego męzczyzny - gdyż z wielką łatwością można mu w 100% zgodnie z prawem przybić ojcostwo tylko za to, że był na przykład jednym ze stu innych posuwających w okreslonym czasie (długim) kobietę, ktora złozyła pozew. Wybierając akurat jego - jako, że najzamożniejszy.
  24. Cały problem polega moim zdaniem na pewnego rodzaju konflikcie w konstrukcji art 85. Mianowicie - dowód biologiczny (DNA) jest dowodem nie do podwazenia z p-tu widzenia naukowego. Znanym od niezbyt dawna., Z kolei KRiO to ustawa z 1964 roku kiedy metodologii ustalania ojcostwa w oparciu DNA nie stosowano. Znano wówczas tylko WYKLUCZANIE ojcostwa z tytułu badania grup krwi - co przecież metodą na ojcostwa ustalenie - nie jest. I właśnie w art 85 pojawia się usankcjonowany rangą ustawowa zapis - "domniemywa się, że ...." Czyli - stan faktyczny, twardy i niepodważalny (bo w randzie ustawy) ustalany jest w oparciu o DOMNIEMANIE ! A zgodnie z definicją tego słowa - domniemanie to coś co przyjmuje się za fakt bez podpierania tego faktu określonym dowodem z p-tu widzenia na przykład naukowego. I dlatego przez to magiczne słowo "domniemywa się" - artykul jest śmierdzący. Bo masz absolutną rację, że badanie DNA jest dowodem twardym a obiektywnym. Ale nie istnieje ustawowy zapis, z ktorego wynika, że w razie wątpliwości (róznica zdań stron co do ojcostwa - bo Grażyna twierdzi, że to Janusz, a Janusz uważa że nie on) - sąd ma OBOWIĄZEK taki dowód przeprowadzić. I dlatego też całe ryzyko polega na tym iż sąd zadziała w stu procentach zgodnie z prawem jesli przypisze Ci ojcostwo na podstawie jedynie tego, że przyznałeś się do obcowania w zakreślonym terminie.
  25. Jesli faktycznie takie wytyczne istnieją - to znaczy, że coś się pozmieniało na plus. Według KRiO mamy zapis taki: Art. 85. Domniemanie ojcostwa dziecka pozamałżeńskiego § 1. Domniemywa się, że ojcem dziecka jest ten, kto obcował z matką dziecka nie dawniej niż w trzechsetnym, a nie później niż w sto osiemdziesiątym pierwszym dniu przed urodzeniem się dziecka, albo ten, kto był dawcą komórki rozrodczej w przypadku dziecka urodzonego w wyniku dawstwa partnerskiego w procedurze medycznie wspomaganej prokreacji. § 2. Okoliczność, że matka w tym okresie obcowała także z innym mężczyzną, może być podstawą do obalenia domniemania tylko wtedy, gdy z okoliczności wynika, że ojcostwo innego mężczyzny jest bardziej prawdopodobne. Oczywiście to co napisałeś a ja wyboldowałem (bo to szalenie ważne) - jest w stu procentach logiczne. Natomiast problem pojawia się z drugim paragrafem art 85 KRiO, ktory mówi, że jesli matka obcowała z innym mężczyzną - to można obalić domniemanie z paragrafu 1 tylko wtedy kiedy ojcostwo innego mężczyzny jest uwaga - BARDZIEJ prawdopodobne. Jesli przykładać to prawo wprost do zagadnienia (czyli literalnie, de iure) - to w wypadku gdy kobieta sypiałaby także z innym facetem w okresie koncepcyjnym - to jego ojcostwo moze być co najwyżej RÓWNIE, a nie BARDZIEJ prawdopodobne - oczywiście jesli nie mamy sztywnych dowodów na to, że na przykład ze mną spotykała się raz na tydzień a z Józkiem - codziennie. Z tym, że musiałbym mieć po pierwsze dowody na to, że w ogóle z kimś poza mną jeszcze sypiała, a po drugie - że sypiała częściej. Dlatego jedyna, skuteczna i pewna metoda - to zaprzeczanie. Bo wówczas mamy do czynienia z rozbieżnością zdań pozywającej kobiety i pozywanego faceta - i jedyna metoda zbadania kto ma rację - to dowód z DNA. Jesli facet przyzna się że obcował - to już, teraz natentychmiast jest w paragrafie pierwszym. I aby to nie on został ojcem - musza zajść przesłanki (obalenie paragrafu 1) - ujęte w paragrafie 2.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.