Nie napinaj się na ten seks. Nic na siłę. To naprawdę nic wielkiego. Tylko mass media sztucznie pompują taki "kult ruchania". Ja rozprawiczyłem się w wieku 22 lat u białoruskiej prostytutki. Wcześniej też zero doświadczeń z kobietami. Żadnych związków, flirtów, macanek, pocałunków. Kompletne nic. Po pierwszej wizycie jeszcze kilka razy byłem u pań z odlotów, ale w końcu doszedłem do wniosku, że dymanie jest mocno przereklamowane i nie warto wywalać 150 zł, żeby wsadzić penisa w pochwę. Ot, taka zwykła fizjologiczna czynność. Uczucie podobne co przy waleniu gruchy. Zresztą dziwki to pół biedy, ale żeby w imię seksu wchodzić w związek i dawać się pomiatać jakiejś roszczeniowej kobiecie? Inwestować w nią kupę czasu, nerwów i pieniędzy? W życiu! Taniej Ci wyjdzie dobry pornos w necie albo rzeczona prostytutka. Mało tego - większość moich kolegów w związkach mocno się męczy, narzeka, a i o bzykanie muszą się prosić łaskawej pani. Mówiąc zwięźle - niewiele tracisz. Seks nie jest wart ceny jaką musisz ponieść, żeby dostać go od kobiety.