Skocz do zawartości

arch

Starszy Użytkownik
  • Postów

    628
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez arch

  1. Najśmieszniejsze jest to, że kolega @tytuschrypus SAM OPOWIADAŁ tutaj swego czasu, że poznał jakąś swoją byłą (chyba tę ostatnią) gdy ona czytała książkę a on zagadał właśnie w tym temacie i chyba nawet oboje tę książkę znali. Czyli było dokładnie tak jak piszę - wspólne zainteresowania, podobne książki, filmy, muzyka, podejście. Podobna wrażliwość, mentalność. A teraz wygląda to tak, jakby kolega w ogóle nie potrafił wyciągnąć wniosków ze swoich doświadczeń i pisze autorowi bzdury aby spotykał się z wieloma i miał duży 'przemiał'. A przecież z wieloma nie będziesz miał podobnych gustów co do muzyki, książek, co do w ogóle poglądów. Czyli kolega który sam na własnej skórze poczuł jak to działa, o co chodzi - nie umie wyciągnąć żadnych wniosków. Jeśli ktoś chce ruchać, wystarczy wygląd i szybkie przejście do spotkań - ale jeśli ktoś chce czegoś dłuższego, to takie coś nie zadziała. To aż niezwykłe, że kolega SAM PRZEŻYŁ na własnej skórze cały ten etap - poznanie, wspólna książka, wspólne zainteresowania - i w ogóle nie wyciąga wniosków, w ogóle jakby nie rozumie co się stało i czemu to działało
  2. Nie gnębiła mnie. Jeśli już, to mojej matki za często przy mnie po prostu nie było. Ja uważam, że jest, ale nie badałem tego statystycznie, wyraziłem swoją opinię. Borderki czy też dwubiegunówki bardzo często są po prostu piękne. Choćby Angelina Jolie. To z tego, że wiem, że nie miałem takich akcji jak większość z Was w żadnym moim związku. Ale Ty pierdolisz głupoty. Czy kumplujesz się z każdym kogo napotkasz? Czy masz wielu dobrych kumpli? Jeśli tak, to masz po prostu inaczej, bo większość tak NIE MA. Ludzie nie są tak łatwo kompatybilni, dlatego kompatybilnych, pasujących kobiet (które też oczywiście mają te same fundamenty i schematy jak każda - nie piszę przecież nigdzie, że nie) do przeciętnego faceta nie spotyka się ot, tak. Na pewno nie tak często aby co tydzień spotykać się z inną. Jeśli więc ktoś się tak spotyka, to dlatego, bo GRA ROLĘ. Udaję pewną rolę którą dostosowuje się do większości kobiet. Jeśli jednak ktoś jest SOBĄ, a do tego zachęcam, bo z udawania nic na dłuższą metę nie ma - to po prostu NIE DOGADA SIĘ z większością kobiet i to jest oczywiste. Ludzie dobierają się w pary nie tylko na zasadzie, że on jest silny, małomówny Clint Eastwood jak niektórzy mniej rozumni jak kolega @tytuschrypus próbują Ci tu wmówić. Ludzie dobierają się w pary na zasadzie kompatybilności, podobnych zainteresowań muzycznych, podobnej mentalności, ba! bardzo często nawet o podobnych cechach wyglądu - jeśli chodzi o genetykę. Podniecenie na widok symetrycznie zbudowanego faceta to co innego - tutaj kobieta mu się oddaje aby mieć zdrowe dziecko, ale zwykle się z nim nie dogada i tu już nawet nie chodzi o to, że on może mieć wiele kobiet. Ja nie mówię o tym aby 'mieć laski' - jeśli jeszcze się nie zorientowałeś piszę o dłuższych związkach. I w takie związki nie wejdziesz z byle laską tylko dlatego, że się sobie spodobacie np. z wyglądu. Trzeba mieć pewien wspólny język, a takie coś wychodzi już podczas rozmowy na portalu a co tu mówić o spotkaniu. Dlatego powtarzam po raz kolejny: jeśli ktoś ma częste spotkania to oznacza, że najprawdopodobniej UDAJE KOGOŚ KIM NIE JEST ewentualnie jest przystojny i z kobietami za dużo nie rozmawia tylko od razu proponuje spotkanie - w taki czy inny sposób to jest bezsensowne. Nawet bezsensowne jeśli spojrzysz na to pod kątem chęci ruchania, bo w związku naruchasz się po prostu DUŻO WIĘCEJ. Shit testów nie ma praktycznie tylko wtedy, jeśli masz mocną pozycję np. społeczną i kobieta Cię po prostu zna, obserwowała Cię. Ja tak miałem. Jeśli jednak przychodzisz 'znikąd' i się zwyczajnie dogadujecie - shit testy i tak będą. Tak uważam i zresztą wystarczy poczytać wypowiedzi braci - który to już brat pisze coś podobnego co @Bullitt - było miło, było fajnie, nagle Pani zamilkła? Już było tu takich tematów od chuja. No cóż, co ja Ci będę wyjaśniał. Ja na swoje słowa mam po prostu potwierdzenie w realiach.Im więcej czytasz, zgłębiasz i wchodzisz w relację ale z kobietami z którymi MASZ WSPÓLNY JĘZYK - tym umacnia się Twoja pewność siebie. Nie wiem czy akurat nie przesadziłem z tymi borderkami, nie badałem tych kobiet - po prostu były to dziewczyny takie, jakich szuka autor tematu - głównie 'artystki' z filmwebów - miałem z nimi po prostu bardzo dużo wspólnego jeśli chodzi o filmy, głębie myślenia na wiele tematów, podobną muzyką, etc. @Bullitt Żartujesz? W tej chwili powinieneś zakończyć znajomość z tą pierwszą - za to jak Cię potraktowała. Jakiekolwiek interakcje to będzie tylko pogłębianie gówna. Podstawą jest wejść w taką relację, w której kobieta POCZUJE, że jeśli coś takiego odwali, to będzie koniec. Nie udało Ci się tej tego pokazać, być może właśnie dlatego, bo słuchasz się niektórych głupich rad aby spotykać się z byle jaką dla 'doświadczenia' - czyli być może coś udajesz, aby lepiej się dogadywać, aby był wyższy przemiał. A ja tłumaczę, że nie o to chodzi - być sobą, mieć wyraźne wymagania, mieć przede wszystkim jakąś 'wymarzoną' dziewczynę i każdą którą poznajesz porównywać do tej ramki. One momentalnie będą się starać wpasować do tego, będą czuć, że nie są wystarczająco dobre. Ale musi to być naturalnie, bo naprawdę takiej chcesz, a nie po to aby zarywać laski. I jeśli w ten sposób do tego podejdziesz, spotkania nie będą tak częste, bo zwyczajnie nie dogadasz się w rozmowie z tak wieloma laskami. Statystyka.
  3. Uwielbiałem swego czasu borderki - nigdy mnie nie przerażały. Myślę, że świetnie się z nimi bawiłem w tę grę, w żadnej się nie zadłużyłem. Dopiero moja 'skromna' inna myszka - ale to był jednak inny typ. Borderki bardzo często są powiązane z artyzmem, artystycznym podejściem, filmami, etc. No i borderki bardzo często są po prostu śliczne. Przeczytałem to forum już od deski do deski więc nie powiedziałbym. Tak, pod warunkiem, że spotykasz się z PASUJĄCYMI do Ciebie kobietami. Jeśli spotykasz się z kobietami niepasującymi, to jest dokładnie odwrotnie - tracisz tak naprawdę swoje ja i nie wiesz co tak naprawdę tutaj robisz. A częste spotykanie się z pasującymi kobietami jest możliwe w 99% przypadków tylko wtedy, jeśli masz najbardziej powszechną, najbardziej zwyczajną osobowość świata. Oprócz zwykłego podrywu, ważny jest po prostu wspólny flow, kompatybilność. Ja jak rozmawiam z laskami z jakichś portali i jak dużo już kobiet przemieliłem - wspólny flow, coś przyciągającego miałem z ilością tak małą, że przysłowiowo 'kot napłakał'. Dlatego jeśli ktoś mi mówi, że często spotyka się z dziewczynami, to wiem, że taki ktoś UDAJE przed kobietami, kreuje jakąś pozę, nie jest sobą. A skoro tak robi, to to nie ma prawa się udać. No, może raz czy dwa ruchnie, ale ogólnie nie ma prawa to się udać. Nie ma mowy o żadnym dłuższym związku, a jeśli już nawet przeliczać to w kategoriach seksu - długi związek to z reguły dużo więcej seksu niż okazyjne przelotne znajomości. W np. dwuletnim związku pierwsze półtorej roku grzmocisz prawie codziennie.
  4. Wiele razy już tłumaczyłem - jak chcesz mieć frustrujące bezsensowne spotkania z byle dupą z którą UDAWAŁEŚ aby do tego spotkania doszło - to śmiało, wal. Jak człowiek nie udaje, to nie dochodzi do spotkań za często z jednego prostego powodu - ludzie nie są tak bardzo kompatybilni, żeby z każdym się tak łatwo porozumieć. Myśl zanim coś napiszesz. I takie należy mieć podejście. Swego czasu bardzo interesowałem się sztuką, miałem wysokie wymagania, poznawałem naprawdę ciekawe dziewczyny na filmwebie, oglądałem mnóstwo ciekawych głebokich filmów - gore, noir, przeróżne klimaty. Dupy z jakimi kręciłem były nie z tego wymiaru. Fakt - jakieś border, itd. ale ta uroda w stylu bogini Angeliny Jolie - bajka. Miałem bardzo wysokie wymagania i samoocenę jak himalaje. I właśnie wtedy napatoczyła się moja myszka. Dla innych była super dupą którą chcieli wszyscy mieć, dla mnie była przeciętną blondyneczką - i ona to CZUŁA, I ONA TO WIEDZIAŁA - czuła każdym pierwiastkiem swojego ciała, że nie jestem z niej za bardzo usatysfakcjonowany, wciąż szukam lepszej, itd. Wiesz jak na mnie przez to leciała? To co miałem ja mało kto miał tu na forum. Dziewczyna dojeżdżająca do mnie setki kilometrów co tydzień - potem już mieszkaliśmy razem, itd. No i właśnie wtedy kiedy w końcu chciałem osiąść i nie szukać już niczego, to stałem się dla myszki nie tak atrakcyjny jak wcześniej. W każdym razie mojej samooceny i tego wszystkiego na pewno nie zbudowałem spotykając się co tydzień jak udający fajnego przydupas z laskami, dlatego nie słuchaj tych pierdół które wypisują tu niektórzy. Pewność siebie zbudowałem na książkach, filmach, szerokiej wiedzy, poznawaniu ciekawych lasek. Kubrick, Passolini - chłonąłem takie filmy. Już Ci kiedyś pisałem, że miałem wtedy dokładnie takie preferencje jak Ty teraz - artystki, artystki, ponad wszystko.
  5. Możliwe, że to shit test. Pani jedzie na festiwal i chce sprawdzić czy będziesz się obawiał, że kogoś tam poznała - jak pokażesz, że się obawiasz w ten czy w inny sposób to przegrywasz. A możliwe, że rzeczywiście poznała. Generalnie zawsze polecam braciom zaczynać relację z kobietami od zbioru wymagań. To, to, tamto masz spełnić. Jak nie to wypierdalaj. U mnie zawsze skutkuje, bo jak Pani spełnia -wszystko idzie wg. właściwej linii. Jak nie chce spełniać, no to i tak do niczego by się nie nadawała. W ogóle to to, że masz tak dużo randek kiepsko wróży. To trochę tak wygląda jakbyś w rozmowie dostosowywał się do kobiet, aby właśnie doszło do tych randek. To błąd, nie tak się to robi. Stawiasz swoje wymagania, jesteś sobą, nie starasz się być miły tylko jesteś sobą -gdybyś tak do tego podchodził to wątpię, że miałbyś tyle randek. A warto tak podchodzić, bo wtedy nie tracisz siebie w tym wszystkim, jesteś w tym wszystkim sobą a nie jakimś przydupasem - w ten sposób uniezależniasz się od kobiet, a jak już trafisz, to złotą rybkę być może na dłużej. Twoja metoda może prowadzić tylko do niepotrzebnych frustracji. Ja nie spotykam się i prawie z kobietami nie rozmawiam gdzieś od 2 miesięcy - i w ogóle mi na tym nie zależy. W ten sposób budujesz swoją siłę, siłę która pomoże Ci, gdy trafi się odpowiednia rybka. Po prostu w ten sposób dajesz sobie szanse na zbudowanie dobrej, właściwej relacji w której Ty sterujesz. A teraz po tych dwóch miesiącach pojawiła się jedna - całkiem inteligentna, wysoka, ładna. Tylko, że ona moment wyczuwa moją pewność siebie i brak potrzeby kobiety - to wszystko jest zbudowane właśnie na tym co napisałem powyżej. I to właśnie to pozwolić może na dobrze zbudowaną relację.
  6. Bzdura. Zachowania kobiet i samo to, że są traktowane bardziej pobłażliwie, nie bierze się z niczego. Ich emocjonalna natura, udawanie słabej to cechy charakteru których my mężczyźni po prostu nie mamy. Kobiety są traktowane ulgowo w dużej mierze dlatego, bo nie panują nad swoją emocjonalnością, płaczą, skowyczą, są w tym naturalnie przekonujące, bo one nawet nie udają - to wszystko wynika z ich chwiejnej natury. A więc te większe prawa jakie Panie mają, te ich dziwne manipulacje, shit testy - to wszystko wynika z natury, którą mają po prostu inną niż nasza. Prawo w pewien sposób chroni kobietę przyjmując w niepisany sposób, że za kobietę trzeba PRZEWIDYWAĆ. Kobieta sama nie przewidzi konsekwencji swoich zachowań i w pewien sposób trzeba zrobić to za nią i odpuścić jej np. fałszywe składanie zeznań o gwałt, bo myszka sama do końca nie wiedziała co czuje - czy zgwałcił, czy nie, czy dotknął tak, czy owak. Dlatego mężczyźni nie zachowywaliby się tak jak kobiety, bo zwyczajnie nie mają takiej osobowości. Zresztą, to jest nawet dowodzone w testach osobowości MBTI na bazie teorii Junga. Dowodzono, że wśród kobiet 3/4 ma typ F - feelers, wśród mężczyzn to jest tylko 1/3, natomiast 2/3 to T - thinkers. Takie są fakty i z tych faktów wynikają pewne rzeczy. A jeśli chodzi o zdrady, kurwienie się - mężczyźni minimalnie częściej zdradzają od kobiet, dlatego nie trzeba tu nic sprawdzać i nie ma tu żadnych tajemnych tematów tabu. Tyle, że dowodzono także, że mężczyźni dużo gorzej kłamią od kobiet - nie potrafią tak manipulować i zdrada kobiety z reguły trwa znacznie dłużej. Mężczyzna zdradzi czysto seksualnie, kobieta zdradzi emocjonalnie i ta zdrada może się ciągnąć latami - a facet takiej kobiety jest niczego nieświadomy. Dowodzono także, że mężczyznom dużo ciężej zakończyć związek i potrzebują sporo czasu na przemyślenie, czy warto. Kobiety podejmują decyzje dużo szybciej i bez większego zastanowienia - tak wskazały statystyka. I kolejna rzecz. Wśród powodów rozwodów, około 20% to zdrada kobiety, 25% to zdrada mężczyzny. I teraz 30% mężczyzn zgłasza pozew o rozwód, wśród kobiet to 70%. Śmiało można więc założyć, że mężczyźni składają pozew rozwodowy, gdy już po prostu nie da się nic innego zrobić - gdy po prostu żona zdradziła. Śmiało można przyjąć takie założenie, bowiem różnica między 20% a 30% nie jest duża. Wśród kobiet natomiast, jak widać mimo, że 25% sytuacji to zdrada mężczyzn - to aż 70% kobiet zgłasza pozew - 70 ma sporą przebitkę nad 25%, wynika z tego jasno, że nawet częstszym powodem dla Pań niż zdrada jest już zwykłe 'niedogadywanie się'. Zdrada mężczyzny stanowi z tego nawet nie połowę (25/70). Jak widać, Panie są impulsywne, bardzo roszczeniowe i bardzo mało lojalne - bowiem pozew rozwodowy w przypadku braku zdrady to jest już z reguły czyste skurwysyństwo i brak lojalności. Przysięgasz przed ludźmi, że nie opuścisz aż do śmierci, pojawiają się sprzeczki i niedogadywanie się - i aż 70% kobiet leci natychmiast do sądu po rozwód? To jest totalny brak lojalności, złamanie słowa. Rozwód pod względem moralnym jest wytłumaczalny głównie zdradą partnera, na pewno nie 'niedogadywaniem się'. Podsumowując, różnice między mężczyznami a kobietami są kolosalne i wiele aspektów podejścia do kobiet, ich przewinień, czy też zachowań kobiet, wzięło się właśnie z tych różnic - a nie dlatego, że ktoś sobie tak postanowił dać. Twierdzenie, że gdyby zmienić okoliczności, to byłoby inaczej, to tak jakby stwierdzić, że gdyby kobiety były takie jak mężczyźni, to byłoby inaczej - bo te okoliczności wzięły się właśnie z różnic osobowościowych i behawioralnych.
  7. Ja piję przeciętne 1 piwko co drugi dzień, w weekend więcej. Piję tak już od ładnych lat - zupełnie mi to nie przeszkadza ani w pracy umysłowej ani w niczym, uwielbiam to robić. Kiedyś miałem po alkoholu myśli o byłej, ale wyrobiłem sobie chyba głowę i ogólnie psychikę - w tej chwili alko w ogóle na to nie oddziałuje. Co do myśli o byłej - Panowie, co tu się oszukiwać, my mężczyźni jesteśmy fantastami, myślimy abstrakcyjnie, wizyjnie - potrafimy naprawdę głęboko kochać. Kobiety jak to kobiety - mają swoją rólkę do odegrania, rola jest do bólu pragmatyczna - znaleźć najlepszego samca, urodzić dziecko i dla kobiety zazwyczaj dziecko jest tym, czym dla nas kobieta. Jest istotą którą chce się opiekować, którą naprawdę w jakichś tam życiowo rozumianych ramach kocha. Tak sobie ostatnio myślałem Panowie - może jeszcze trochę się dorobię i wyjechałbym se z tej Warszawy gdzieś na podkarpacie kupił domek - widziałem dom za 280 tys. zł na podkarpaciu, koło lasów - to moje marzenie. Znaleźć jeszcze sobie jakąś posłuszną miłą gąskę, wziąć ślub z intercyzą (hehe) i sobie tak żyć koło lasów. Eh, marzenie, tylko zawsze wtedy się łapię na myśleniu - Panie, kto na to zarobi? na biednym Podkarpaciu? Dlatego najpierw trzeba porządnie odłożyć, zarobić, mieć ze dwa mieszkania nawet kawalerki gdzieś w Warszawie i je wynająć i wtedy przymierzać się do czegoś takiego. Ogólnie łono natury, Podkarpacie gdzie te dziewczyny są jeszcze trochę inne, jeszcze trochę bogobojne. I zostałbym se np. pisarzem. Kurde, piękna wizja, aż sobie trzasnąłem jedno piwko Leżajsk.
  8. Wojsko nie jest dla każdego. Zgadzam się tu z kolegą @WąsatySamiec, wojsko jest dla przeciętniaków, ludzi nierzadko niegłupich, całkiem inteligentnych, ale takich stosunkowo prostych myśleniowo, raczej zawodowi żołnierze nie należą do geniuszy myślenia strategicznego, intuicyjnego, wizjonerskiego - nie mówię tu o kapitanach, choć nawet z nimi bywa różnie. Są to ludzie prosto myślący - rozkaz, wykonanie, grupa, zadaniowość, walka. Tacy też są potrzebni społeczeństwu, natomiast nie powinni oni służyć za jakikolwiek wyznacznik, a takim wyznacznikiem by byli, gdybyśmy stwierdzali, że należy każdego uformować na ich podobieństwo. Najlepszą szkołą życia jest jak najwcześniejsze wyruszenie w świat przez mężczyznę. Mężczyzna mieszkający z rodzicami np do 30-tki to jest jakieś nieporozumienie. Ja wybyłem z domu w wieku 19 lat, na studia, skromnie bo skromnie ale radziłem sobie, ogarniałem, potem podłapałem pierwszą w miarę dobrze płatną pracę, najpierw mieszkałem w kuchniopokoju tzw. za 500 zł, potem wynająłem sobie kawalerkę 20 metrów za 850 zł w miejscowości blisko Warszawy (20-30 min do centrum) bez dodatkowych opłat - mała, ale miała wszystko - kibel, prysznic, kuchenkę, zlew, lodówkę, TV - Panie, jak dla mnie, który nigdy nie miałem wielkich potrzeb i wymagań - Ameryka. I tak sobie odkładałem, potem kupiłem mieszkanie z wkładem własnym na poziomie 80% - na resztę dobrałem mały kredyt. I tak to się kręci - a wszystko to w wieku 28 lat. Najbardziej mężczyznę hartuje po prostu wyrzucenie go na życie i niech walczy, niech stara się utrzymać - żadnego niańczenia ze starymi jak to dziś jest w modzie. No, chyba, że ktoś dobrze zarabia a z rodzicami mieszka bo sobie dużo odkłada - rzadkie przypadki, ale się zdarzają, wtedy strategia jest zrozumiała. A co do toksycznych matek, niestety pełna zgoda. Cóż poradzić Panowie, kobieta po prostu nie nadaje się do wychowywania młodego mężczyzny, ja sam nie miałem ojca. Dziś tylko dziękuję sobie, że sam stałem się dla siebie ojcem, szybko wybywając z domu i nie babrając się z matką w jej urojonych babskich 'problemach' (brak emocji, frustracja, itd.).
  9. Tak myślę - wciąż mi się trochę nie chcę, bo trochę tego jest do opowiadania, ale niedługo mam urlop więc będzie więcej czasu.
  10. @allmonstersarehuman Masz bardzo podobną historię do mojej. U mnie było to 4 lata związku. Zobaczyłem rozmowę mojej myszki z jakimś frajerem - pytał się czy ją podwieźć ze studiów do domu. Nie wiem czemu, ale nawet wtedy nie wzbudziło to wielkich podejrzeń u mnie - byłem chyba tak cholernie pewien siebie, że w ogóle nie rozpatrywałem, że ona mogłaby z kimkolwiek innym niż ja, nie mieściło mi się to w głowie. Potem się rozstaliśmy, wróciliśmy do siebie po 2 miesiącach - wtedy pokazała mi rozmowy z nim. U mnie było o tyle ciężej, że choć oszukiwała mnie prawie rok - nie wiedziałem, że pisuje z nim wieczorami i nawet po północy, to w rozmowach z prawie roku (ściągnąłem archiwum z jej fejsa) nie było ani wzmianki o spotkaniu, o spotykaniu się, w ogóle wszystko cały czas toczyło się jakby rozmowa z kolegą o dupie marynie. No, chyba, że usunęła niektóre kawałki. Nie chcę mi się za długo rozpisywać, w każdym razie pisała do niego o mnie 'mój były', teksty w stylu 'mój były się dobija' (ja nie miałem zielonego pojęcia, że ona może w ogóle z kimś pisać). Byłem trochę naiwny i jako, że nie znalazłem nic innego, żadnych dowodów spotkań, randek, etc. - pozwoliłem jej wrócić, ja też nie zawsze byłem święty. Oczywiście po powrocie był standard - Pani straciła do mnie szacunek, była agresja, nerwy, ja jako, że też bywam nerwowy nie raz z trudem panowałem nad sobą, żeby jej nie zdzielić. No ale jednak 'w trudach' się oświadczyłem. Wciąż jednak przeczucia i brak zaufania do niej nie dały mi spokoju - myszka stawała się chamska, na koniec nie odzywała się prawie miesiąc (bo i ja nie odzywałem się pierwszy a cwaniara chyba chciała abym to ja zagadał), kazałem oddać jej pierścionek - babsko było na tyle cwane, że pisało do mnie 'spoko, luz' - mimo to jednak nie odsyłała. W końcu sprytnie zmanipulowałem to tak, że odezwałem się do niej z fejk konta niby mojej matki aby oddała pierścionek synowi, że wiem o Twojej zdradzie, etc. Myszka nawet wtedy próbowała manipulować moją matką i wmówić jej, że to wszystko jakieś moje preteksty a tak naprawdę zawiniłem w tym, tamtym i owamtym. Jednak takie zagranie ją doszczętnie upokorzyło - pamiętaj, że kobiety zawsze chcą się wtopić w otoczenie, nienawidzą, jak prawda o ich zakłamaniu wychodzi na światło dzienne - tym ją załatwiłem. Pierścionek odzyskałem, jej fb zablokowałem - od 7 miesięcy zero kontaktu, nawet nie wszedłem ani razu na jej fb i nie interesuje mnie co się z nią dzieje. Z perspektywy czasu wiem, że trafiła mi się naprawdę cwana bestyjka - inteligentna, przebiegła, cichociemna, nie zwykła 'drama queen' której tanie manipulacje widać od razu. Przymierzam się wciąż napisać na forum całą historię. Całe szczęście, że już mam to za sobą i szerokiego chuja kładę na to, z kim się spotyka i komu daje - może dawać nawet murzynowi Wyciągnij z tego wnioski, zdrady NIE WYBACZAJ - never ever. U mnie i tak było ciężko, bo nie miałem dowodów jej spotkań z nim, ale Ty masz bezpośrednie dowody kolego - 'tęsknię'? spotkania z nim? WTF? Tego się nie da naprostować - nawet nie próbuj tego rozważać, bądź mężczyzną. Teksty typu 'zaniedbałeś mnie' są bardzo typowe. To są ewolucyjne mechanizmy w kobiecie - potrzeba 'zadbania o nią' bierze się jeszcze z czasów prehistorii. Mężczyzna polował na mamuta, kobieta nie miała żadnej pewności czy wróci, a śmierć samca oznaczał wtedy śmierć głodową kobiety. Dlatego kobiety musiały szukać sobie na boku innych, na czarną godzinę. Dziś poczucie bycia 'zaniedbaną' właśnie tym się przejawia, to prastary mechanizm, myszka szukała nowej gałęzi na zaś. Oczywiście poderwał ją w klubie, był cwany, ironiczny, droczył się z nią, krytykował ją, itd. Wszyscy znamy te schematy - gach mojej myszki był dokładnie taki sam. Powiedziałbym, że był ekstrawertyczną wersją mnie. Nie rozumiem tylko Twojej chęci szukania tego faceta. Po co Ty chcesz go szukać? Prawdziwym Twoim wrogiem jest ONA a nie on! Nawet nie wiesz czy on wiedział, że Twoja laska ma faceta. Kolego - audycje Marka, forum, czytaj wiele tematów w świeżakowni, nie przeżyłeś nic nowego, stary schemat.
  11. A to już zupełnie inna bajka. Ja mówię o przeciętnym człowieku, może mieć on nawet ponadprzeciętną inteligencję, znacznie wyższą od Janusza zatrudniającego karków za 1000 zł, ale człowieku bez żadnych koneksji. Taki facet może mieć nawet bardzo dobry plan, inteligencję, ale nawet wtedy może wpaść i co więcej, nawet wtedy ZAZWYCZAJ wpadają. Zbrodnię doskonałą taką jak zabójstwo, jeszcze dokonane przez mężczyznę który nie jest prawnie chroniony, jest bardzo ciężko zaplanować i dokonać. Zresztą nawet jak ktoś ma koneksje, to i tak bywa różnie i zwykle go łapią. Musiałby być kimś już na poziomie Putina lub niewiele niżej.
  12. Uwielbiam takie sytuacje. Są kwintesencją kobiecego podejścia lekkomyślności, braku przewidywania konsekwencji - to takie moje małe poletko, gdzie mogę pokazać Paniom brutalne konsekwencje ich podejścia. Jestem zwolennikiem aby nie zabraniać niczego kobietom, ale nie pomagać w niczym, nie schodzić z drogi i przede wszystkim, uwaga: NIE PRZEWIDYWAĆ ZA NIE! - niech ponoszą konsekwencje. Faceci często popełniają ten błąd, że przewidują za kobiety co się stanie i wybawiają je z opresji, nierzadko nawet nie musi to być białorycerz. Po prostu facet który uznaje, że kobietom należy się taryfa ulgowa bo kierują się emocjami. Ja mam zupełnie odmienne podejście - uwielbiam, ba, kocham wręcz najpierw niczego nie zabraniać i o niczym nie ostrzegać kobiet, a następnie nie przewidywać za kobiety, nie pomagać, nie schodzić z drogi - pozostawić zupełnie samą, aby ponosiła konsekwencje swoich czynów. To genialna nauka dla kobiet. Dlatego uwielbiam gdy jakaś lekkomyślnie, nie patrząc się nawet przed siebie idzie wprost na mnie lub blisko mnie i wiem, że bez zejścia będzie kolizja. Zawsze idę dokładnie prosto swoją drogą, tak jakby tej kobiety w ogóle tam nie było - potem następuje zderzenie i zdziwienie a czasem agresja kobiety. Zawsze też powtarzam, choć niestety nie zostanie to raczej spełnione - aby faceci nie walczyli z feministkami, nie walczyli z multi kulti. Zróbmy dokładnie tak, jak kobiety chcą - multi kulti, feminanizm, homosie, aborcja, itd. - a na samym końcu walizki, w samoloty i statki - i zostawić kobiety same z tym wszystkim A my zakładamy własny kraj, ewentualnie zabieramy kilka normalnych Pań. Niech kobiety ponoszą konsekwencje swoich wyborów.
  13. @Tajski Wojownik Zgadza się. Niektórzy chyba nie rozumieją, że 'samiec alfa' to nie jest ktoś z kogo należy brać przykład. To jest ruchacz który ma na wszystko wyjebane, dlatego jest w oczach kobiet silny - w każdej chwili może odejść. My jednak nie mamy budować swojego męskiego ja na tym, czego oczekują kobiety od nas ale czego MY OCZEKUJEMY OD NICH. Dużo bliżej mi do nauki forum o natychmiastowym odchodzeniu jeśli kobieta ma jazdy i źle się zachowuje lub o niepomaganiu kobietom w "depresji". W ten sposób tworzymy sobie rynek, to jak zmowa cena - dzięki temu im więcej facetów tak będzie robić, tym polskie pyskate baby dwa razy się zastanowią, wiedząc, że nie tylko ten za chwilę odejdzie ale kolejny facet inny nie będzie. Chodzi o statystykę. Kobiety zawsze idą w stronę kolektywizacji, zmowy cen, zmowy oczekiwań. Powinniśmy robić dokładnie to samo. @Obliteraror W kryminalistyce spraw, gdzie takiego faceta zabijającego kogoś nie wykryli jest tyle co kot napłakał. Trafiają do sławetnego archiwum X. W dzisiejszych czasach, w dobie śladów DNA, monitoringu ulic, GPS-u, logowań telefonów trzeba mieć naprawdę perfekcyjny plan. Swego czasu się tym interesowałem - ileż to nie było przypadków, że facet był taki pewien swojego misternego planu, a tu figa. Możliwości na wykrycie jest wiele. Wystarczy monitoring ulic, zeznania jakiegoś świadka, ba, nawet zdjęcia z jakiegoś drona które namierzą Cię gdy będziesz leżał na dachu wieżowca niczym snajper. To naprawdę jest bardziej skomplikowane, niż być może Ci się zdaje. Można jednak iść w inną stronę - znaleźć jakąś koleżankę, poprosić aby takiego faceta uwiodła po kilku drinkach, trochę zakręciła nim, w odpowiedniej chwili głośno pokrzyczeć, że tego nie chce (gdy facet będzie już tak napalony, że nie oderwie się od niej tak od razu) - zgłoszenie o molestowanie i facet praktycznie leży i kwiczy prawie na 100 procent. Kariera spieprzona, reputacja spieprzona. To tak naprawdę dużo bezpieczniejszy sposób, o ile tylko babie coś nie odbije i się nie wygada, że się z Tobą ugadała.
  14. Na pewno psychologicznie najlepiej będziesz się czuł jeśli powiedzie Ci się w Polsce finansowo np. tak samo jak w pracy w DE, ale w Polsce zrobisz to jako właściciel firmy. Świadomość, że było się posiadaczem firmy, osobą w pełni niezależną zawsze buduje zajebistą pewność siebie, człowiek czuje, że to jest to, szczególnie mężczyzna. Z drugiej strony z tą firmą w Polsce to różnie bywa, bezpieczniej jest trzepać kasę w DE, dorobić się emerytury w DE (to chyba możliwe i nie trzeba wielu lat) i mieć wywalone na jakieś wzdychanie po latach. A jak już dorobisz się takiego hajsu, że nie będziesz musiał pracować (np. kilka nieruchomości w Polsce pod wynajem) - to wtedy pobawisz się we własną firmę. Ja tak to widzę i raczej tak bym zrobił ale nie przeczę, że w Polsce też można dużo zwojować ze swoją firmą i nie przeczę, że jest możliwość, że zarabiałbyś więcej nawet niż w DE. Btw, za TIG-a tak dobrze płacą w Niemczech? Mam znajomego, on co prawda spawa MIG-MAG w UK, zarabia coś koło 1600 funtów co jak dla mnie jest mało zachęcające i osobiście bym się z nim nie zamienił.
  15. A wiesz, że coś w tym jest? To wcale nie jest takie żartobliwe. Dziś bardzo wiele dziewczyn chodzi w miniówkach, gdzie widać już pośladki. Chodzą naprawdę skąpo odziane - w pewnym sensie jest to molestowanie, bo musiałbyś odwracać głowę gdzieś na dół, prawie łamać sobie kark żeby tego nie widzieć. Ciekawe co Panie feministki powiedziałyby, jakby mężczyźni chodzili bez koszulki i w obcisłych bokserkach w których widać byłoby stojącego kutasa? Jestem przekonany, że nie pozostawiłyby tego bez echa.
  16. Tu nie ma nic dziwnego. Kobiety są kolektywne, robią tak jak robi społeczeństwo w którym się znajdują. Większość chodzi do Kościoła to i ona, koleżanki się rozwodzą to i ona, itd, itp. Kobieta chce się wtopić w strukturę społeczeństwa a nie z niej wyłamywać.
  17. Tak btw. koledzy po fachu, programiści - jak Wy sobie radzicie z Waszym portfolio, tzn. pokazywaniem go potencjalnemu pracodawcy? Ja pracowałem w 3 różnych firmach IT, w każdej pracowałem na dużych systemach, .NET, od jakiegoś czasu PHP 7 i Symfony/Laravel i zawsze miałem z tym problem. CV, doświadczenie, wykształcenie i umiejętności wystarczały, natomiast czasem byłem pytany o te projekty. Otóż o ile mi wiadomo, nie można nawet pokazywać kodu firmowego, a już na pewno udostępniać go open source, podpisywałem przecież zawsze na swoich kontraktach umowę co do praw autorskich, zakazie rozpowszechniania i zakazie konkurencji pod karą pieniężną - wiadomo, z racji IT, były to kary na wiele tysięcy. Ja po pracy programować nie zawsze lubię, 8 godzin mi wystarcza, bez przesady, dlatego nauka nowych technologii, kodowanie - to wszystko jest w pracy. I teraz pytanie, co robić w kwestii pokazywania swoich projektów np na githubie potencjalnemu nowemu pracodawcy? Robić czegoś od nowa mi się nie chcę, nie po to robię to w pracy, żeby jeszcze przenosić pracę do domu, trzeba szanować swój czas. Wpadłem niedawno na pomysł wkładania kawałka kodu - danego konkretnego modułu z systemu który np. na co dzień tworzę w pracy. Bo czasem się łapię za głowę, że jakiś młokos bez doświadczenia może mieć lepsze githubowe portfolio ode mnie
  18. No masz tu wypisz wymaluj przykład koleżanki @Hippie. W innym temacie mówi z uśmiechem, że ona nigdy by nie manipulowała, itd. bo wie, że zakończyłoby się to dla niej byciem singielką z jej samcem - widzimy więc doskonale o co chodzi. Zmienna, sama nie wiedząca co czuje Pani ma nad sobą bat - to jest NA RAZIE 'szczęśliwa' i 'wierna po grób' - a zdejmij z bata albo niech minie trochę haju, to zobaczysz tę wierność, zwłaszcza jak pojawi się inny odpowiedni samiec. Nasza chwiejna koleżanka nagle poczuje, że ona już 'nie czuje'... Nie zrozumcie mnie źle, nie próbuję tu krytykować, po prostu mamy tu zwykłą kobietę, nic nadzwyczajnego, natomiast podaję realny przykład o co w tym chodzi u kobiet.
  19. Wypad dzieciaku Ale nie musisz nic tłumaczyć - od razu odczytuję Cię jako osobę bardzo zmienną - jesteś wręcz stworzona do roli 'nie wiem co czuję' za jakiś czas Szkoda tylko, że forum uczy o jednym, a jak przychodzi co do czego to wystarczyła zwykła bardzo przewidywalna zawodniczka jak Ty i już dwóch piesków z wywieszonym jęzorem lata i 'dopytuje'. No kurwa, żenada, sceny jak z portali randkowych, panowie wstyd mi za Was. Co jest żartem to jest, a co zwykłymi tańcami godowymi to inna sprawa - naprawdę, nietrudno rozpoznać, z czym mamy tu do czynienia.
  20. Wystarczy udająca 'normalną i miłą' pierwsza lepsza manipulantka i już kilku naiwniaków się jej podstawia - a tyle było pisania o męskości, męskiej dumie, itd.
  21. To, co przede wszystkim musisz, to zanotować sobie pytania jakie Ci zadali i natychmiast znaleźć na nie trafną odpowiedź - zanotować i nauczyć się. Na większości rozmów kwalifikacyjnych w IT pytania zaczynają się powtarzać, z tym jest jak z testem IQ - każdy kolejny idzie już lepiej. Podstawowe pytania to oczywiście co to jest klasa abstrakcyjna, czym różni się od interfejsu, co to znaczy, że C# jest silnie typowany (jeśli to np. C#), co to są indeksy w SQL i do czego służą, itd. itp. Zanim dostałem robotę w IT miałem chyba z 6-7 rozmów, to norma - ucz się, powtarzaj, programuj, pamiętaj pytania na jakich poległeś. I słusznie. Pójdź na solidne studia informatyczne, skończ je z dyplomem inżyniera, przejdź skomplikowane egzaminy z architektury oprogramowania, programowania obiektowego, zdarzeniowego, komponentowego, sztucznej inteligencji, itd. itp. - to pogadamy. Za dużo już tych pseudoprogramistów po kurwa 5-miesięcznym kursie. Ja, jako osoba wykształcona w tej dziedzinie czuje się po prostu obrażony jak taki ktoś wykonuje ten zawód co ja - no chyba, że naprawdę ma odpowiednio wysoką wiedzę, nie po łebkach, ale nawet wtedy mnie to wkurwia.
  22. Przecież on nie ma czuć odpowiedzialność za zdradę, bo niczego jej mężowi nie przysięgał - on ma czuć odpowiedzialność za wyrządzenie krzywdy bliźniemu swemu. I tak długo jak wiedział, że kobieta ma męża, nie jest żadnym narzędziem, nie przeinaczaj i nie kłam.
  23. Ja lubię takie coś gdy idę ulicą - często to kobiety zupełnie nie patrzą gdzie idą, bo liczą się smartfoniki - lubię jak taką jebnę z bara, bo nie usunęła się z mojego pola chodu - a ta zawsze zdziwiona - to takie małe poletko do wymierzania Paniom brutalnych konsekwencji ich lekkomyślności. To jest podobne zachowanie jak przy zrywaniu w związkach - dowodzono, że kobiety znacznie mniej się nad tym zastanawiają, nie analizują - podejmują decyzję o zerwaniu dużo szybciej i bardziej na lekko od facetów. Oczywiście nie raz potem żałują. Na ulicy to samo - lekkomyślność Pań, nie myślenie o konsekwencjach, roszczeniowość - uwielbiam udzielać takiej Pani brutalnych konsekwencji w postaci odbicia się ode mnie na ulicy, czasem strącenia telefoniku/słuchawek. Kiedyś się usuwałem - dziś żadnego usuwania, nawet jak widzę, że ktoś taki nieopacznie idzie wprost na mnie nawet nie zastanawiając się - po prostu obrywa z bara
  24. A co za różnica, że pytasz lub nie? Mi się np Twoje zachowanie od strony moralnej bardzo nie podoba i to skomentuję, bez względu na to, czy chcesz to czytać, czy nie. Miałeś wystarczająco czasu aby to zakończyć, a dalej siedzisz w tej spierdolinie - pomagasz żonie w zdradzie, krzywdzisz jej męża. Głupie teksty, że ona czuje się samotnie - która baba tak nie 'czuje' po kilku latach? To jest egoistyczne myślenie zwykłej puszczalskiej baby, nic więcej. I czytając Twoją wypowiedź nie widzę o co tak naprawdę pytasz. Chcesz się wygadać? To się nie 'wygaduj' tylko zrób to co należy i poszukaj sobie wolnej kobiety.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.