Skocz do zawartości

tytuschrypus

Starszy Użytkownik
  • Postów

    4659
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    67
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez tytuschrypus

  1. Obecnie to nawet nie bardzo, co czyni np dochodzenie roszczeń problematyczne, gdy znosi się instytucję domniemania doręczenia. Bez przesady. Podpisujesz oświadczenie, że to Twój adres e-mail i wyrażasz zgodę na otrzymywanie tą drogą korespondencji z pracy o tematyce kadrowej (ujęte w ładną formułkę) i tyle. Identycznie jak zgoda na otrzymywanie faktur drogą elektroniczną. Nie można potem unikać płacenia za telefon a w sądzie powiedzieć że nie dostawałeś bo coś tam. Twoim obowiązkiem jest aktualizacja tego adresu i zachowanie jego sprawności. I to działa, więc nie podzielam Twoich wątpliwości.
  2. Taka sama sytuacja co ze zwolnieniem korespondencyjnym, które jest w pełni dopuszczalne i nikt nie zastanawia się, czy aby adres pocztowy podany w kadrach jest aktualny. Podobnie można zrobić z adresem e-mail, nie oszukujmy się. To samo co ze zwolnieniem korespondencyjnym albo rzekomym przewłaszczeniem, gdy pracownik porzuci miejsce pracy.
  3. Jednostkami na osi są poszczególne tygodnie. vs Porównujesz dwie różne zmienne, sprawdź jak dane są agregowane według źródła z wykresów i jaki okres został wzięty do porównania - Ty podajesz dane z jednego roku, oni średnią z X lat. W dodatku dla Włoch jest tam na dole takie małe wyjaśnienie...
  4. Bez przesady - nie piszemy o tym pierwszy raz, zaznaczyłem w dodatku w nawiasie, że nazywam to skrótowo. Też tak uważam, ale to przeciwnicy używali tego argumentu do tego, że to wszystko kłamstwo, nie ja. Może w swoim mniemaniu siebie uważasz za człowieka o wyważonych i rozsądnych poglądach w tym zakresie (ja zresztą też siebie za takiego uważam, w sumie ;)) ale na jednego takiego jak Ty przypada 10 takich, którzy są znacznie bardziej kategoryczni w osądach. Chcę, pokaż mnie te wykresy, które twierdzą, że jest inaczej, może widziałem jakieś inne. Te, w których w tym roku do 27.04 zmarło mniej osób niż do analogicznego okresu w latach ubiegłych.
  5. No cóż, szkoda że pracownicy nie mają takich wyrzutów sumienia jak spierdalają na L4 a potem dosyłają pocztą kolejne, a w końcu wypowiedzenie Ale bardziej chodzi mi o to, że w dzisiejszych czasach wiele rzeczy załatwia się przez maila - podpisuje kontrakty, umowy, przyjmuje zlecenia itd. - dlaczego jeśli okoliczności wykluczają inną formę zwłaszcza obecnie nie zrobić tak z wypowiedzeniem? Przecież nikt nie zabrania zadzwonić do pracownika i o tym porozmawiać na przykład, a potem wysłać maila. Traktuję to tak samo jak wszystkie inne "ważne" rzeczy, które kiedyś robiło się tylko w formie papierowej, a teraz można też elektronicznie.
  6. To prawda, natomiast równie manipulacyjne jest zachowanie niektórych przeciwników istnienia wirusa (nazywam to skrótowo), którym wcześniej nie przeszkadzało używanie tego argumentu na swoją korzyść i podnoszenie, że przecież średnie śmiertelności praktycznie nie wzrosły więc to wszystko kłamstwo. A jak teraz się okazało, że wzrosły, to nagle jednak jest to zmienna której nie można brać pod uwagę? Bez sensu trochę. Teza, że wirus dobija tych, którzy "i tak by umarli" jest o tyle wygodna, że trudna do zweryfikowania - jakimś wskaźnikiem będzie dłuższa perspektywa po ustaniu epidemii i wtedy z kolei spadek średniej, bo osoby które miały umrzeć w tych kolejnych miesiącach zostały uśmiercone szybciej przez wirusa, ale to się siłą rzeczy wypłaszczy, więc nie będzie jednoznaczne.
  7. Zwolnienie przez maila w dzisiejszych czasach powinno być w ogóle w pełni uzasadnioną drogą formalnej komunikacji, obecny stan prawny to relikt przeszłości. Ile osób zatrudniasz i ile razy pracownicy walnęli Cię w chuja, mimo że Ty ich nie walnąłeś? Ile razy dokładałeś do swojego biznesu żeby utrzymać wypłaty ludzi jak spadały Ci przychody, albo ile razy musiałeś to zrobić?
  8. Juz bank obniżył? To i tak szybko. Większość banków ma taki fajny zapis o tym, jak często musi aktualizować harmonogram spłaty w związku ze zmianą stóp procentowych - są takie, które dają sobie i pół roku. Co w praktyce oznacza, że jak stopy idą w górę, to bank Ci za tydzień wyśle nowy harmonogram z wyższą ratą, a jak spadną to możesz i zobaczyć to za kilka miesięcy Temat wyczerpał @Stary_Niedzwiedz - wiele zmiennych wchodzi w grę. Ciężko porównywać ze sobą hipo i gotówkę.
  9. Wiele zależy od tego, dla kogo taka firma IT świadczy usługi. Znam firmę, która się mocno przycięła bo jednym z jej głównych projektów była apka dla dużego dostawcy obuwia, który bankrutuje... Podobnie jak robisz coś np dla turystyki.
  10. Serio to nie jest troll i istnieją takie kobiety, które w taki sposób składają zdania, tak piszą, tak myślą i tak robią? Jesteście pewni??? Ech, kurwa, kogo ja oszukuję. Istnieją.
  11. Ja podobnie jak kolega powyżej (wiadomo). To nie nick, to ja sam we własnej małpiastej osobie. Jedynie avatar to portret, nie foto. Znajoma artystka malowała :p
  12. Niekoniecznie. Ale zwykle się to opłaca bo marża. @a.jolie tak jak już ktoś napisał zależy od banku. Ad.2. - tak, możesz to zrobić, czemu nie.
  13. Wirus wirusem a jak tam susza Panowie? Jakie teorie, kto wywołał? Istnieje, a może nie istnieje i to tylko wymysł mediów i lobby owocowo-warzywnego, żeby podnieść ceny? Widział ktoś suszę w ogóle? U mnie za oknem zielono...
  14. Trzeba na to uważać, bo kobiety niby lubią jak się z nimi pisze, niby same mówią, że "nie piszesz tyle do mnie bla bla bla" ale to zwykle po prostu shit test i sprawdzanie uległości. Potem w razie czego się okazuje, że jak dużo piszesz to jesteś jak "baba", a one wbrew lansowanym trendom no jakoś nie chcą związku z babą. Co sprowadza nas do konkluzji, że: Dla normalnego faceta z własnym pomyślunkiem, godnością i jajami, który chce jakoś się umieć obchodzić z kobietami nie ma w tym zakresie komunikacji czegoś takiego jak "dobrze jest coś robić/nie robić". Rób jak chcesz, ponieważ kierowanie się tym, czego kobiety deklaratywnie oczekują jest drogą na manowce, drogą donikąd i kobiety wcale nie ciągną do facetów, którzy robią jak one chcą. Uniwersalna rzecz.
  15. Nie mogę Ci podać dokładnej kwoty teraz rzecz jasna. To zależy od dokładnych warunków banku (bo nie są jednolite, jak chcesz to podaj mi bank na priv), okresu wakacji i oczywiście kwoty kredytu. Generalnie są dwa modele: 1. Bank w okresie wakacji nakazuje płacić część odsetkową raty, a kapitałowe dolicza do sumy kapitału na produkcie 2. Bank w okresie wakacji kapitalizuje część odsetkową, czyli dolicza ją do kapitału na produkcie + jak w punkcie powyżej część kapitałową też dolicza do kapitału. A ponieważ w czasie spłaty kredytu wysokość odsetek, które płacisz zależy od wysokości kapitału to każdy miesiąc wakacji, na które się zdecydujesz, zwiększa Ci tę bazę. W gigantycznym uproszczeniu, bo chodzi o zasadę nie konkretne wyliczenie - pożyczyłeś na 30 lat 300 000 zł w formie kredytu hipotecznego. Spłacasz go 3 rok, rata wynosi 1500 zł i składa się ze 100 zł kapitału i 1400 zł odsetek. Decydujesz się na wakacje kredytowe przez 6 miesięcy, w momencie, w którym kapitału zostało Ci do spłaty 293 000 zł (no bo do tej pory spłacałeś głównie odsetki przez te 3 lata). Twój bank daje opcję nr 2. - czyli nie płacisz przez 6 miesięcy 1500 zł, ale za to doliczane jest to do kapitału. Czyli 9 000 zł dodajemy do pozostałych do spłaty 293 000 zł i od teraz masz 6 miesięcy laby, ale musisz bankowi oddać 302 000 zł Ok. I tu kluczowy moment - przez całą resztę okresu kredytowania będziesz płacić odsetki od 302 000 zł, zamiast od początkowo wyliczonych przy kalkulacji kredytu 300 000 zł. I teraz liczysz, jaka przy Twoim oprocentowaniu jest to różnica. Opcja 1 i 2 różni się od siebie tylko wysokością tego, o ile dopłacisz - natomiast jest to pewna iluzja przy kredycie stosunkowo nowym, no bo co to kurwa za wakacje jak przez 6 miechów nie zapłacisz po 100 kapitału miesięcznie? "Uczciwe" dla klienta wakacje to byłoby zamrożenie całości kredytu na dany okres czasu i po prostu przesunięcie rat o te X miesięcy do przodu. Ale tylko dla niego, bo dla podmiotu który to finansuje to byłaby strata, a na pożyczaniu pieniędzy ktoś co naturalne (chyba, dla mnie na pewno) musi zarobić. Wniosek - korzystaj tylko, jeśli naprawdę musisz, albo jeśli hajs zaoszczędzony zainwestujesz tak, że zyskasz więcej niż te zwiększone odsetki, które na koniec imprezy dopłacisz.
  16. Mogę opisać szeroko pojęte finanse. Tu jest dwojako. Ja mam wąską specjalizację i u mnie eldorado, żaden kryzys niestraszny, jest praktycznie wzrost obecnie. Natomiast banki i firmy pożyczkowe szykują się na gruby kryzys. Na razie jak zauważyłem epidemia jest wykorzystywana do szeroko rozumianego czyszczenia kadr w korpo - nie ma panicznych zwolnień, raczej jest to okazja do zrewidowania zasobów ludzkich i pożegnania tych, którzy sprawiali problemy, mieli słabe wyniki, za duże podstawy i takie tam. Na swój sposób jest to nawet zdrowe, bo powszechny tutaj rynek pracownika i czas prosperity spowodowały, że czasem trzeba było trzymać pracowników naprawdę średniej jakości. Na chwilę w marcu siadła sprzedaż produktów finansowych, teraz jest trochę lepiej. Głównie instytucje finansowe robią sobie same problem, bo jak zwykle za wolno, ślamazarnie i zbyt zachowawczo podjęły decyzje. W międzyczasie rząd przepycha skrajnie niekorzystne regulacje dla firm pożyczkowych, więc trochę liczących się w tym sektorze podmiotów się wkrótce zwinie - ale że ludzie chcą pożyczać pieniądze i nic ich przed tym nie powstrzyma, to szykuje się wzrost szarej strefy. Dodatkowo, wychodzi typowe w naszym kraju dozwolone ruchanie sektora finansowego - banki gigantyczne zasoby musiały skierować na terminowe rozpatrywanie wniosków o wakacje kredytowe - tak, to prawda, dla banku na dłuższą metę to jest korzystne rozwiązanie, jak ktoś weźmie takie wakacje. Ale po pierwsze - jak potem zacznie spłacać, a nie obciąży rezerwy, po drugie - później. A teraz moce przerobowe są potrzebne mega, no ale złym banksterom każdy patrzy na ręce, więc zapierdalają. Tymczasem olbrzymia maszyna ZUS dostała śmieszne jak na ich teoretyczne zasoby ilości wniosków i są zajebani pod sufit, co pokazuje efektywność tej instytucji. I co? I nic. Teraz już trwa szykowanie oferty na czas kryzysu, bo ludzie wpadając w tarapaty będą pożyczać, oj będą... Ponieważ wydatki na nazwijmy to zbędną konsumpcję na pewno w trakcie kryzysu spadną, trzeba przygotować ofertę pod innego klienta. Pozostałe biznesy lekko przysiadły mi siłą rzeczy, bo główne moce skierowałem na swoją główną działalność w sektorze finansowym, to tak a propos tego co u mnie.
  17. @karhurad jestem to słyszeć. Ale jeśli czegoś nie zaplanowałem i gdzieś tam za zakrętem czyhają te okrpone niewiadome, które uczynią mieszkanie w moim domu horrorem, którego nie przewiduję, weź poratuj brata w imię zwierzęco avatarowej solidarności i uprzedź ;)
  18. Musiałem wszystko zaplanować żeby taki zacząć budować, to raz. Czekało mnie milion technologiczno - logistycznych wyborów, co jeden to trudniejszy i w każdym aspekcie oczywiście wojna na argumenty bez zwycięzcy Znam ludzi, którzy mieszkają w domach, to dwa. Doświadczenie płynące z mieszkania w domu to nie jest doświadczenie rowne unikalnością do lotu w kosmos, muszę Cię rozczarować Bo tak mniej więcej zapytałeś. Albo jakbyś miał co najmniej nie wiem, nowotwór na myśli No i w sumie masz rację po trosze, o wielu rzeczach o których piszą przedmówcy się nie dowiem, z powodów, które wymieniałem w pierwszym poście tutaj.
  19. Heh, też tak miałem :) Zawsze to kwestia zyski/straty. Roboty organizacyjnej nawet jak nie budujesz sam jest OD CHUJA PANA aaaaaaaaa... Ale przyszedł ten moment gdzie przestrzeń, cisza, spokój, zieleń są dla mnie więcej warte niż mieszkanie. Nie mogę się doczekać wyprowadzki, ale gdybyś mnie 5 lat temu zapytał to popukałbym się w czoło. To jednak były intensywne lata. Też zostawiam miejsce na rozbudowę w projekcie.
  20. Moje pokoje też są relatywnie nieduże (poza przestrzenią dzienną). Sporą część metrażu zajmują: spiżarnia, pomieszczenie gospodarcze, saunarium, garderoby, dodatkowe łazienki np. przy sypialni. Jedynie przestrzeń dzienna tzn. salon, jadalnia połączone z kuchnią zajmują ponad 60m2. W przysłowiowym bloku musisz ciuchy itd. trzymać w nich bezpośrednio, jak wywalasz różne rzeczy do takich pomieszczeń, to właściwie w gabinecie czy sypialni nie ma co zajmować dużo miejsca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.