Skocz do zawartości

andrzej2

Użytkownik
  • Postów

    134
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez andrzej2

  1. przeczytałem pobieżnie wątek, w tym post o - jak rozumiem - formie rozstania @golasek

    sorry, że tak między oczy ale - coś Ty od**bał?

    zrobiłeś słabą minetę i tak Ci to rozwaliło system, ze 5 minut później odwalasz jakąś dramę jak z forum kafeteria czy innego bravo?

     

    a na przyszłość zamiast robić sceny, to trzeba otwarcie gadać o seksie, w tym technikach i skoro laska nie ma problemu z osiąganiem orgazmu, to co za problem żeby sobie pomogła w trakcie?

    • Like 1
  2. 15 hours ago, calltoaction said:

    Więc albo bierzesz się do działania, idziecie na randkę, eskalujesz znajomość, zaczynasz pokazywać, że ona Cię jara i chcesz ją, albo kończ tą imprezę i szukaj dupczenia gdzie indziej. 

    Ja mam prostą zasadę, nie szukam koleżanek. Żeby pójść na trening, siłkę, kawę, obiad, do kina mam kolegów, laski są na randki i romatycznego spędzenia czasu, seksu etc.

    Chyba, że wjedziesz w LTR to możecie sobie gotować ;)

     

    Czy ja wiem. Ja nieraz wyrywałem podczas sportowych aktywności właśnie, czy też zauważałem zainteresowanie, jeśli jest się w czymś w miarę dobrym to kobiety lubią popatrzeć na faceta w ruchu.

    Nie bez powodu fajnie działają zdjęcia sportowe na tinderach i takich tam :)

     

    Zresztą w drugą stronę też to na mnie działa - wysportowana dziewoja 'w akcji' od razu dostaje ode mnie dużo do atrakcyjności jeśli robi to całkiem wdzięcznie :)

     

    Ale może to już kwestia preferencji które wzajemnie sie przyciagają - dla mnie żeby kobieta uprawiała sport jest istotne (niekoniecznie razem, ale 'kanapowe' pańcie mają u mnie minusa bo często niechęć do sportu połączona jest z innego rodzaju lenistwem no i po prostu - gorszym ciałem 😜 )

  3. A ja dla przeciwwagi powiem - kilka lat temu wy**chałem koleżanke z pracy, a potem przeszło to w LTR który trwa z sukcesem już parę lat.

     

    Znam też parę innych, póki co udanych LTR które powstały w miejscu pracy.

     

    Ale no wiadomo, musisz brać pod uwagę że nie wypali i będzie niezręcznie lub gorzej, z koniecznością zmiany pracy włącznie 😜

    • Like 3
  4. 19 hours ago, Martius777 said:

    Ha ha, dwa razy byłem zapraszany na seks grupowy ale odmówiłem dwukrotnie.

     

    Za duży stres by był.

     

    Każda kobieta inaczej się zachowuje i ma inne wyczucie/zboczenia/percepcję.

     

    Wyobraźcie sobie takie mixy:

     

    - jedna robi loda jakby był granatem, ledwo liźnie jak chomik a druga ma nieogolone cipsko i chce abyś pobawił się jeżozwierzem :D

     

    - jedna cudna ale wtyka ci palucha do odbytu a druga babuleńka robi ci druta :D

     

    - jedna niszczy ci joisticka niemal doprowadzając do złamania a druga ma nieogolony odbyt z nutelką :D

     

    - jedna chce być uległa a druga dominować i wyciąga strapona... :D

     

    Seks grupowy to nie na moje nerwy :D Życie to nie film.

     

    No chyba, że mi coś strzeli do głowy na widok bliźniaczek :P

     

    Ale wiesz, wszystkie takie kwestie można ustalić przed :P

    W zasadzie więcej niespodzianek jest w seksie 1:1 , bo grupowy często właśnie obfituje we wcześniejsze ustalenia no i wymianę zdjęć.

    Kiedy pierwszy raz dobierasz się do laski nie bardzo sobie wyobrażam scene typu : 'słuchaj, zanim Cie rozbiore chce wiedzieć czy się golisz i żadnego palca w d.., bo inaczej nie ma mowy' . :D a przed wielokątami takie ustalenia co kto lubi robić, a co nie, to standard  :)

  5. 24 minutes ago, Casus Secundus said:

     

    Temat znam jedynie z relacji, filmów i zdjęć na portalu zbiornik.

    Znakomita większość materiałów pokazuje ludzi niestety odbiegających wyglądem od kanonów atrakcyjności seksualnej danej płci. 

    Gros amatorów zabaw jest, jak się zdaje, po lub mocno po 40tce. Samo w sobie to nie jest tragedią, ale panie są wyraźnie grubawe, z falującymi brzuchami i dupami, a kolesie mają takie bebzony, że próby podwójnej penetracji wyglądają jak walki lwów morskich na Grenlandii.

     

     

    To prawda jest dużo takich osób, a percepcja jest pogłębiona przez to, że najwięcej materiałów często publikują nie te osoby, które powinny ;)  Sposób budowania rankingów też sprawia, ze to są w kółko te same osoby widoczne, niekoniecznie te atrakcyjne. No ale cóż - demokracja - większość polaków i polek przecież też nie jest atrakcyjna co ma swój wyraz na tych portalach nazwijmy to 'spolecznosciowych' ;)

    Tym niemniej będąc atrakcyjnie wyglądającą parą można znaleźć pary zdecydowanie przed 40, sensowne, bez nadwagi. Ciekawe jest to, że więcej młodszych i atrakcyjnych cieleśnie i intelektualnie par jest w środowisku kink/bdsm niż wśród typowych swingersów.

     

     

  6. 13 hours ago, nowy00 said:

    Takie ogłoszenia, ciekawe. Jeszcze z takimi się nie spotkałem, ale jednak są :)

     

    Ja spotkałem się z nimi (ogłoszeniami) na dedykowanych portalach społecznościowych, a czasem też rozsyłano je w bardziej zamkniętych grupach/czatach gdzie ludzie trafiają z wzajemnego polecenia.

  7. 14 hours ago, Armengar said:

    @Player89 Po co Ci seks impreza?

     

    Seks impreza = inni faceci i ich wacki. 

     

    Jeżeli masz ochotę na coś wyuzdanego, to zrób sobie trójkąt. Jeżeli nie masz na to koleżanek, to zapłać paniom od towarzystwa i zrobione. 

     

    To zależy czy organizatorzy imprezy są rozsądni. Często jest mocny limit liczby singli na imprezie co zapobiega efektowi 'parówka party' ;]

    Chyba że masz na myśli sam fakt, że wokół jest więcej par które uprawiają seks, no to faktycznie - dla jednych to problem, dla innych zaleta stanowiąca o 'klimacie'.

     

    @nowy00 przez kultowość "oczu szeroko zamknietych" nie raz widziałem ogłoszenia o tematycznych imprezach właśnie w klimacie tego filmu ;)

  8. IMHO ten film jest znacznie lepszy niż powszechna opinia o nim. A już na pewno lepszy niż gniotowata 'trójka'.

    Ja bym po prostu nie patrzył na to jako na pełnoprawną fabularnie część cyklu, a coś pomiędzy kolejną częścią a meta filmem o samym sobie, chwilami nawet na granicy pastiszu. (Np. scena gdzie mówią, że warner kazał im nakręcić nową część, no to robią, a potem na zimno w studio wymyślają co podnieci publikę - może tak było już w 1szej czesci? ;);  Albo wyśmiewanie się z tematu wiecznie młody-stary Keanu Reaves  (scena gdy nagle jest dziadkiem ) )

    Motyw  osadzenia Neo ponownie w świecie i aktywnego korygowania go przez 'terapeute' uważam za całkiem zręczny.

    Dla mnie 6/10, na pewno nie żałuję wycieczki do kina.. na pewno lepsze niż na maksa gniotowate 'nie patrz w górę' budzące ostatnio zachwyty moich znajomych :P

     

     

    Co do Neo kukolda - Przecież on jest 'bohaterem mimo woli' już od pierwszej części, nigdy nie był czadem i człowiekiem kontrolującym cokolwiek, imo. Bił się z agentami, bo tak wyszło.

    No ale te całą romantyczna końcówke to mogli se darować.

    • Like 3
  9. @maroon  w jakich lokalizacjach to porównanie  - dom 150m + 1000m ogród (czyli działka jeszcze wieksza)   vs mieszkanie 60 m ?

     

    @Januszek852 bardzo bym sobie życzył kontynuacji podwyżek, to się zaczną 'promocje' wtedy kiedy będę chciał kupować. ale obawiam się, że jaj nie starczy na dojście do 10% stóp , a przydałoby sie.

  10. 1 hour ago, maroon said:

    @andrzej2 bez obrazy, ale ja znam takich jak ty. Spierdalają ze wsi/okolic podmiejskich do "apartamentów" w mieście, a potem psioczą na wszystko inne poza swoją klatką w kurniku. Wszak awans społeczny ma swoje prawa. 😁

    No to pudło, bo ani nie pochodzę z okolic wiejskich/miasteczkowych , ani nie mieszkam w 'apartamencie' :D Po drodze jeszcze zdaje się zdołałeś wysnuć wniosek że rzekomo lubie wakacje all-inclusive, chętnie posłucham co jeszcze zawiera mój profil psychologiczny. Za to Ty brzmisz jako osoba, która uważa że dom wolnostojący jest lepszy obiektywnie, bez wyjątków od mieszkań, a kto sądzi inaczej ten mieszczański frajer ;)

    • Like 4
  11. 2 hours ago, maroon said:

    @Januszek852 Jest cała masa wspólnot i administracji, gdzie doproszenie się o coś albo jakieś większe remonty to droga przez mękę.

     

    Pytanie czy szybciej sam wymienisz żarówkę na korytarzu, czy bedziesz czekał, aż ktoś z administracji wymieni? U mnie wspólnota była sprawna, a ciemno na klatce potrafiło przez parę dni być. 

     

    W bloku cię takie rzeczy nie interesują, bo to nie twoje, tylko "wspólne", czyli niczyje. Dom ma zupełnie inną optykę. Żeby zrobić remont, nie musisz Walnego członków wspólnoty zwoływać, czy przetargu robić. Jak ci się żarówka przepali, to możesz ją wymienić od razu, a możesz za miesiąc. Wolna wola. 

     

    Ergo w ogóle porównywanie "nakładów pracy" mija się z sensem. 

     

    Może mam swoją optykę, bo w bloku gdzie mieszkam od lat wszystko funkcjonuje jak należy (klatki schodowe zawsze wysprzatane, przepalonej żarówki nigdy nie widziałem, więc musza być szybko wymieniane, domofon się zepsuje to następnego dnia jest naprawiony, a jak wymieniali ocieplenie i tynki to nawet umyli okna na koniec i posprzątali na balkonie co pozostawiło mnie w głębokim szoku). Także nie mam takiego poczucia jak pewnie Ty masz @maroon w stylu 'za co ja k.. płace' :P

     

    @Januszek852 jako ciekawostka : to co sie psuło związane z ogrzewaniem w moim rodzinnym domu to rzeczy typu : pompa ciepłej wody do kaloryferów , sterownik do pieca, grzałki w bojlerach . niektóre z tych rzeczy nawet po 2-3 razy, co potrafi być bardzo irytujace w środku zimy. także może to dosłownie mój 'home' bias ;]

     

     

  12. 18 hours ago, Januszek852 said:

    A co dokładnie?

     

    Bo ludzie ciągle piszą o tym robieniu przy domu, ale nie wiem, co mają na myśli za bardzo, bo nowoczesny dom nie wymaga żadnych prac, jest w zasadzie jak mieszkanie z ogródkiem.

     

     

     

    To nowe domy magicznie nie zużywają się? :)

    Oczywiście przez pierwsze parę lat problemów będzie mniej.. zakładając że wprowadzasz się do zrobionej od A-Z nieruchomości (w praktyce ludzie często przez pierwszy 1-2-3 lata jeszcze 'wykańczają' to i owo w i przed domem)

     

    Gdy masz nowy dom, jak i nowy samochód to przez pierwsze lat pewnie nie nie trzeba nic tam robić. Po paru latach po prostu zaczną wyskakiwać różne rzeczy, czy rożne rzeczy są do odświeżenia.  Tak przynajmniej widzę to na przykładzie domu moich rodziców, który wcale nie jest jeszcze jakiś stary.   Wszystko co związane z instalacjami grzewczymi i wodą (kotły, pompy ciepła, kaloryfery, bojlery, whatever), płoty, bramy automatyczne, brudzące się tynki, czasem się komuś dach uszkodzi (w blokach też i nie jest to Twój problem), a to się 'urwie radiowy od internetu na dachu', no i tak by można wymyślać. Skumulowane drobne ryzyka po latach sprawiają, że jednak coś tam trzeba ogarniać od czasu do czasu.

    A ogród to już w ogóle osobna para kaloszy, no chyba że wszystko elegancko zalejesz betonem :D (bo nawet spomiędzy pozbruku czasem trzeba wypielić chwasty) . No chyba że zakładasz, że yolo, po 10 latach sprzedasz i kupisz sobie inny dom :) Jeśli nie zalewasz wszystkiego betonem to poza jednym robotem koszacym trawe nagle sie okazuje ze trzeba zainstalować tez inna automatyke żeby sie nie narobić, ktora tez sie moze psuć, np do podlewania.

     

    Nie mówie że to jest praca na pół etatu, ale po prostu warto być świadomym że coś tam sie zdarza.  Niektórzy nawet to lubią, inni wolą omijać castorame i podobne szerokim łukiem.

    Troche jak z używanym samochodem - jak nie jest nówka sztuka to takie jest życie, że raz czy 2x do roku coś jest do ogarnięcia. Dla niektórych to spoko, inni wolą co chwile zmieniać leasingi.

     

    @maroon masz dom i nie zgadzasz sie że jest cokolwiek do roboty, czy tak se gadasz zeby bylo śmiesznie? ;]

    • Like 2
  13. 19 hours ago, maroon said:

    Dom jest też zazwyczaj tańszy w utrzymaniu od nieco mniejszego metrażem mieszkania. Czasem dużo tańszy. 

     

     

    Ale w domu sam dużo rzeczy musisz zrobić lub ogarnąć do tego stosowne ekipy, co w bloku masz wliczone w czynszu, czy to nie jest 'koszt ukryty' w postaci czasu posiadacza domu aby różne rzeczy ogarnąć? Oczywiśćie niektórym sprawia to nawet przyjemność, relaksuje ich to. Ale jeśli ktoś nie cierpi malować płotu, czy kosić trawników to nie jestem pewien czy zatrudnianie do tych czynności ludzi wyszłoby taniej? Wydaje mi się, że nie, ale może mi się wydaje. W bloku w czynszu masz opłacone i ogarnięte wszystko co wykracza poza drzwi Twojego mieszkania + rzeczy związane z 'mediami'.  No i ważna sprawa : czynsze między spółdzielniami potrafią się różnic dramatycznie, o kilkaset procnet.

    • Like 1
  14. @Januszek852  no właśnie też myślę podobnie, a to w co celuję jest powiedzmy gdzieś na styku, nazwijmy to 'premium niższe'? :P 90-110 metrow w dużym mieście i jestem otwarty i na rynek pierwotny i wtórny.

    Nie jest to też metraż 'inwestycyjny' nie liczac garstki apartamentów na wynajem na doby.

    Tak jak mówisz ludzie z dużymi nieruchomościami, którzy ostro się przeliczyli raczej mogą rzadziej występować, choć oczywiście i ludzie z klasy 'premium' potrafia żyć ponad stan do tego stopnia że czasem bywaja w Providentcie ;) Ale pewnie większość spadków będzie nie tam, gdzie mnie to interesuje.

  15. @Januszek852 z ciekawości, masz jakieś przemyślenia obserwacje dot. różnych metraży?

    Mówi się, że ogólnie ceny mogą spaść, ale różnie może się to odbywać w 'inwestycyjnym' metrażu 30-50. A inaczej w dużym. Jest to dla mnie rozkmina od pewnego czasu, bo zamierzam za jakiś czas kupić ale naprawdę duże mieszkanie.. a tu generalnie nie ma w czym przebierać.

    Mnie wydaje sie, że ceny w tym segmencie mogą po prostu stanąć, bo ludzie raczej kupuja je dla siebie, pewnie będzie mniej też ludzi je sprzedających (podejrzewam że więcej ryzykownie kupujących 'pod korek' jest w grupie mniejszych mieszkan)

     

     

  16. @harel. Zawsze mnie zastanawiało jak ludzie to robia, że maja problem z zacinaniem sie przy goleniu jaj. O ile na twarzy zdarza mi się zaciąć notorycznie to na jajach może 2x przez 15 lat 😜

    U mnie nawet nie potrzeba kremu do golenia, wystarczy żel pod prysznic (jeśli zrobie to przynajmniej raz na 2 tygodnie i nie wyrośnie jakaś bujna patologia :D )

    Może mam jakieś szcześliwe geny ukształtowania moszny :D

  17. 12 hours ago, harel. said:

    Chciałem poszukać nowe dane z Polski, ale z drugiej strony chcę Wam szybko odpowiedzieć. Np. w książce "The Good News About Marriage" Shaunti Feldhahn pokazuje, że wg różnych badań empirycznych pośród ludzi chodzących do kościoła (churchgoers) odsetek rozwodów jest od 27% do 50% niższy niż pośród non-churchgoers (różnice są zależnie od grupy społecznej oraz częstości chodzenia do kościoła). Czyli praktykujący (wierzący) i religijni rzeczywiście rzadziej się rozwodzą. Oczywiście mam na myśli silnie wierzących nie tylko wg deklaracji, a w rzeczywistości.

     

    Nie chciałem pisać wprost, ale w pierwszym poście wspomniałem, że jedynie trzeba "czuć, że możliwa jest fizyczna miłość". Poza tym, nie wiem, jak będzie z latami, ale około 25 latek rano i wieczorem jest codziennie sztywnie. Co do wspomnianej przez Ciebie mniejszości i problemów ze znalezieniem, to znam osoby, które mają w polubieniach jakieś strony dla samotnych wierzących.

     

    A wziąłeś pod uwagę możliwość, że to nie są tak naprawdę 'good news about marriage' i to, że Ci ludzie się nie rozwodzą nie wynika w wielu przypadkach z tego że mają dobrą relację, a z tego że nie wolno się rozstać i mieć nowego partnera w katolicyzmie? 

    W wolnej chwili polecam Ci przeryć takie forum ktore sie nazywa 'sychar'. To forum ludzi  zaangażowanie katolickich (do tego stopnia że naprawdę wierzą że nie wolno się rozwieść) z problemami w małżeństwach. Co tam się wyprawia.. historie w stylu, że małżonek odszedł wiele lat temu do innej osoby, a ta druga latami tkwi w swoim położeniu, nie chce dać rozwodu, na siłę go przedłuża. Jest nawet dział porad prawnych, gdzie doradzają sobie jak najbardziej formalnie utrudnić proces rozwodu. Tego rodzaju ludzie między innymi nabijają te statystyki.  W praktyce często żyją jak współlokatorzy, którzy za sobą nie przepadają, albo nawet nie mieszkają razem :D

    Piękna 'trwałość' małżeństw w imię pana bogeła :D

     

    Hitem tej społeczności jest historia nagrana w formie 'świadectwa' gdzie pewna parka wzięła ślub kościelny, potem się rozstali. Oboje mieli potem innych partnerów i dzieci. Porzucili tych partnerów rozbijajac rodziny.. aby wrócić do siebie i SAKRAMENTALNEGO ZWIĄZKU. O tym co czują dzieci w wywiadzie wypowiadają się w stylu  'dzieci jakoś się przyzwyczaiły'. To jest patologia. A duża część społeczności forum im tam przyklasnęła, że piękna historia o sile sakramentalnego małżeństwa. Rzygać sie chce.

  18. On 12/28/2021 at 12:48 AM, rkons said:

     

    @andrzej2

     

    Już ostatnia sprawa - jeśli kupiłeś złoto w fizyku czy etc to rozumiem, że tylko dlatego bo widzisz w nim potencjał do wzrostu dlatego ja bym pewnie wybrał gdxj jako wehikuł ale tak jak pisałem wcześniej - nie mam obecnie ekspozycji na żaden kruszec dlatego to co pisałem traktuj jako luźną dywagację w stylu "co by było gdyby" 🙂

     

    @rkons

    Nie, jak pisałem wcześniej parę razy ja nie traktuje złota jako coś gdzie zdecydowanie antycypuje jakieś niesamowite wzrosty. Oczywiście może się to wydarzyć, ale równie dobrze może spaść.

    Złoto traktuje jako coś co przechowuje wartość (przynajmniej częściowo) w długim terminie (20+ lat) oraz daje opcje posiadania części zasobów kompletnie poza systemem.

    Można powiedzieć że traktuje je jak walute, która ma ograniczone pole do inflacji w por z FIAT (podaż złota jest ograniczona i żeby 'wytworzyć' nowe złoto trzeba też zużyć pewne zasoby ). 

    Część ETC trzymam na wypadek bardzo dużego wzrostu, żeby wtedy sprawnie sprzedać, ale zasadniczo na to nie liczę i nie spekuluję.

     

    Moim celem nie jest obecnie wielkie  'zarabianie' na inwestowaniu w relacji do inflacji i szukanie niesamowitych okazji w wielogodzinnych analizach fundamentalnych. Średni wynik z rynku jest dla mnie ok. Obecnie jestem w fazie gdzie zwiększanie zarobków jest dla mnie najbardziej opłacalną formą inwestycji w swoje zasoby. Jak dojde w tym zakresie do sufitu, to może pomyślę nad zejściem z części etatu i zajęciem się analizami fundamentów na poważnie. Obecnie zakładam, że na tematy inwestycyjne mogę poświęcać max godzinę w tygodniu i to jest za mało aby w najbliższym okresie czasu się wyedukować, znajdować okazje i podejmować sensowne decyzje.

     

    Nawiasem mówiąc - jak dużo czasu już włożyłeś w naukę inwestowania, szczególnie fundamentów, jak długo to robisz i ile obecnie na to poświęcasz czasu, powiedzmy miesięcznie?

    Mam znajomego, który od lat ma naprawdę dobre wyniki, w stylu 25-30%  i to jeszcze zanim sie zaczela wieksza inflacja, ale on bez ogródek mówi, że to jego hobby i to czasochłonne - poświęca na to 3-4 h dziennie po pracy. Dla mnie to nie jest hobby , więc z mojego punktu widzeni, to po prostu dodatkowe pół etatu. Które gdybym chciał wziąć to bym wziął i zwiększył swoje dochody o 40-60%. Ale nie o to mi w życiu chodzi żeby nap**dalać 12h na dobe ;)

     

    @Absolutny jeśli dobrze zrozumiałem kolegę @rkons wcześniej, to on uważa ryzyko braku dostępu do kont maklerskich czy ich zbyt duże opodatkoweanie za ryzyko które jest wystarczająco małe, aby je akceptować. czyli taktyka dość agresywna.

  19. 2 minutes ago, ManOfGod said:

    Chyba u kobiet to trochę inaczej działa. Mi się wydaje,że większości facetom po za narcyzami nie potrzebne jest wystawne życie.

    Czy ja wiem... znam kilku którzy sami o sobie mowia ze są materialistami i zawsze będą chcieli więcej. Mimo że już np. są na poziomie zegarków za kilkanaście K noszonych na co dzień na ręce i aut w leasingu za 400.

    Czasem się tym jakby chwalą, a czasem jakby żalą. Że np chcieliby potencjalnie kiedyś przestać pracować, ale nie potrafią bo zawsze będą pompować swoje oczekiwania.

    Jak tego słucham, to już kompletnie przechodzą mi myśli o zazdroszczeniu im czegokolwiek 😜

  20. 1 hour ago, golasek said:

    Z tymi samochodami to serio tak jest. Jestem na niskim poziomie mentalnego rozwoju skoro mam takie myślenie? Może i tak, ale nie wiele poczyniłem w tej materii, zawsze tak miałem. 

     I wiecie co? Na świętach się dowiedziałem, że jeden chłopak z rodziny właśnie zrobił prawko i mu rodzice kupią samochód tak za około 20k bo "tańszego rzęcha nie ma sensu kupować". No nie... na tacy podane, a synalek ani nic nie umie zrobić, a w szkole ledwo zdaje. 

    Myślałem, że jak wejdę do branży IT - mekki dla wielu maluczkich tego świata, to życie stanie do mnie otworem, a ja będę królem.

     

    Taka to sinusoida, niestety te moje rozstroje emocjonalne - zaraz wyjdę po bułki i zobaczę dwudziestoparolatka w nowym aucie i znowu zacznę czuć się jak szmata i biedak. Jest na to jakaś konkretna metoda, żeby dobrze się czuć nawet w Seicento? 

     

    Apropos auta, to jego zakup nie ma sensu, bo pracuję zdalnie. Samochodu potrzebuję może z 2 razy na miesiąc.

     

    Czyli wygląda, że nie tylko masz problem z rozrzutnością, ale jakimiś kompleksami, wiecznym porównywaniem się.

    To donikąd nie prowadzi. Nie tylko w sklepie, ale w swoim otoczeniu zawsze będziesz miał ludzi, którym na tym czy na innym polu wiedzie się lepiej (albo 'lepiej' kiedy popisują się mieszkaniem na kredyt).  Chyba, że zostaniesz 'królem szczurów' właśnie po to aby ukryć swoje kompleksy. Ale to nie przynosi rozwoju.

     

    Zawsze można mieć lepszy samochód, jacht, dom, więcej domów, bardziej eksluzywne escorty z dubaju. Zawsze. 

    Jeśli będziesz się tak porównywał zawsze już zostaniesz 'mentalnym biedakiem' i będziesz żył ponad stan, spowalniając zresztą lub cofając swój finansowy rozwój.

     

    Ktoś inny dostał coś za darmo, choćby samochód za 20K? Good for him. Krzywde Ci to robi?

     

     

    • Like 1
  21. 2 minutes ago, ManOfGod said:

    5k to jeszcze znośnie. Wydaje mi się,że nie jest do końca dyskusyjny skoro mało osób z tego rezygnuje.

     

    Ale zwróć uwage, że tutaj jest mowa o aucie które było sprzedane 4 lata temu, a kupione prawie dekade temu. Troche wartosc pieniadza spadla od tego czasu..

     

    W PL nadal pokutuje chyba 'skóra fura i komóra' , posiadanie auta dla wielu ludzi nadal jest elementem 'dorosłości i radzenia sobie w życiu' jak kredyt i żona :D Dlatego wiele osób w ogóle nie bierze pod uwage nie mieć samochodu. To jest cel do którego się dąży wręcz, co widać po autorze tematu.

    • Like 1
  22. @ManOfGod to nie jest jakieś z ostatniej chwili (jakieś 3-4 lata temu sprzedawał), ale pamiętam że gadałem z kumplem o tym jak podsumował sprzedaż swojego auta, które kupił używane z średniego segmentu  (astra, golf , itp)  za cene około 25 000 wyjściowo. było we w miare dobrym stanie.   miał je 4-5 lat .  wyszło mu, że rocznie auto kosztowało go

    5K PLN (utrata wartości, naprawy, przeglady, ubezpieczenie)   + benzyna

    + niektorzy musza jeszcze doliczyć parking

     

    tak dla porównania powiem, że tam gdzie mieszkam typowa przejeżdżka uberem to 20PLN , a samochód można wypożyczyć za 100-150 pln / doba. (nowy, wysprzątany :) )

    jak ktoś dzień w dzień nie potrzebuje samochodu to jak widać zakup jest mocno dyskusyjny (jeśli ma się łatwy dostęp do wypożyczania)

  23. @golasek nie chodzi o to byś stawał się amiszem i gnił z rodzicami z którymi bywa różnie. po prostu naucz się rozsądnie zarządzać tym co masz i rozwijaj się w branży bo perspektywy masz dobre aby zwielokrotnić zarobki. nie trzeba być wybitnym by zarabiać naprawde dobrą kasę.

    kolega wyżej tam trochę postraszył, nie wiem czy żeby pomachać większym penisem, czy ma mocno uczelniany background.. w każdym razie - prowadziłem rozmowy rekrutacyjne do firmy gdzie ruch jest naprawde spory, skalowalność istotna. żadnych postaci normalnych na rozmowach.  z Twoim doświadczeniem (2 lata jak rozumiem) istotne jest swobodne poruszanie się w 'pierwszym' języku, tzw. 'dobre praktyki' (czysty kod, dobre testy etc) i pomału wkręcanie się w kwestie architektoniczne.  odezwij się na priv, mogę podrzucić pare ksiazek.

     

    I wyzbądź się tego kultu auta, swojego auta. Policz też uczciwie ile naprawde kosztuje posiadanie samochodu (włącznie z naprawami  i utrata wartości) i zobacz ile razy byś musiał jeździć uberem/taksowka czy wypożyczyć auto na weekend żeby w ogole dojsc do tej kwoty. Nie mowiac o tym ze pozyczonym samochodem nigdy nie jezdzisz na myjnie, do mechanika czy na przeglad ;) Zarabiam wielokrotność tego co Wy razem wzieci i kompletnie nie pali mi się do jego zakupu kiedy mieszkam w dużym mieście i mam N opcji na wypożyczenie czy ubery.

    Nie wspominajac o fakcie, że Ty masz samochod w gospodarstwie domowym, tylko masz psychiczna blokade aby nim jezdzic ;)

  24. Między oczy :

    w poście wychodzisz na kolesia, który nawet mając 10,15,30 na ręke - nie ważne - i tak będzie zagrożony życiem od pierwszego do pierwszego. Zawsze się znajdzie coś 'na poziomie' co fajnie by mieć.

    Życie na poziomie.. codziennie restauracja, ale nie masz na dentyste. Paranoja i brak jakiejkolwiek kontroli nad finansami w swoim życiu.

    Motyw z samochodem też niezły, jakoś nie chce mi się wierzyć, że mieszkając w sporym mieście realnie potrzebujecie dwóch samochodów, nie majac dzieci. Szczególnie kiedy teraz w IT pracuje sie z domu przynajmniej czesc tygodnia.

     

     

    Przeczytaj książki o których byla mowa, przydadzą Ci sie, serio :)

    I też jak ktoś powiedział - usiądz z kartką, zacznij liczyć.

    • Like 6
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.