Skocz do zawartości

Ambroży

Starszy Użytkownik
  • Postów

    376
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Ambroży

  1. Bywa też inny czynnik utrzymujący związki: ktoś już nie chce być wskazywany jako ten gorszy, oraz znudziły mu się pytania o tzw. orientację seksualną. Mnie jeszcze ratowały odpowiednie gabaryty, więc doświadczałem tego w małym stopniu, ale jestem w stanie się domyślić, czego mogą doświadczać ci drobniejsi, oraz mający mniej męskie rysy twarzy. Na szczęście trochę przed trzydziestką te negatywne zjawiska ustąpiły. Prawdopodobnie dlatego, że ci nadgorliwcy w kwestii międzypłciowych relacji zdążyli już trochę doświadczyć tego "szczęścia".
  2. Dla mnie nawet to, nie jest wcale takie jasne. Na ch... mi jakiś prezent? Jeśli coś jest mi potrzebne, to też potrafię znaleźć sobie sklep, kupić, a nie organizować w tym celu imprezy. A jak niepotrzebne... nie chcę mieć wysypiska śmieci w mieszkaniu. Dodatkowo uważam tę społeczną normę za szkodliwą: utrudnia ona relacje międzyludzkie, w których jeden człowiek ma jako-taki status finansowy, z drugim - ubogim (a jednocześnie nie psychopatą/wyzyskiwaczem), bo kulturowo nie dopuszcza się wymiany, gdzie pierwszy co prawda daje od siebie trochę wartości materialnych, ale nie jest w żaden sposób pokrzywdzony, gdy od drugiego w zamian dostaje wyłącznie niematerialne.
  3. A czy musisz pić go stężonego? Ja ostatnio pijam rozcieńczony - jedna cytryna w 200-300 ml wody. Przy takim rozcieńczeniu nie jest bardzo kwaśny i na zębach nie czuję nic. Można też go rozcieńczyć jeszcze bardziej - wtedy jest aż zaskakująco smaczny.
  4. A ja będę robił. Osoby które są mi bliskie, zawsze będę próbował "nawracać". Nie boję się, że stracę jakiegoś kolegę, bo jak mogę stracić kogoś, kogo nie mam? Jeśli kolega jest niewolnikiem żony/dziewczyny, albo potencjalnym niewolnikiem, to odcięcie - jeśli pozostawić sprawę naturalnemu biegowi - jest nieuchronne. Spotkanie się z łaski z raz na rok, a całkowite odcięcie, jest w zasadzie tym samym - koniecznością zastąpienia go w swoim życiu kimś innym.
  5. Nie jestem co prawda naturalnym chudzielcem - jestem pod tym względem średni - ale podzielę się swoim ostatnim doświadczeniem, bo myślę że może się komuś przydać. Około rok temu poczytałem trochę materiałów dotyczących naturalnych metod podnoszenia poziomu testosteronu - co mi się trafiło w wyszukiwarce - nie podam konkretnych pozycji. Zastosowałem następujące: - zimne prysznice - zaprzestanie picia piwa - nie mieszanie mięsa z jakimkolwiek źródłem fruktozy (fruktoza wg tekstów nie wpływała na testosteron, lecz utrudniała wchłanianie białka; czyli np. mięso z kupnym sosem absolutnie zabronione) - unikanie wszelkich pokarmów zawierających soję - NIE UNIKANIE SŁOŃCA - wcześniej przez wiele lat, ze względu na jasną skórę i łatwość oparzenia, bardzo rzadko przebywałem na słońcu bez koszulki. Tego lata - bardzo często - aby uniknąć oparzeń zacząłem już późną wiosną. Przy tym ćwiczyłem: bieganie, drążek, pływanie, itp... Żadnych ćwiczeń z ciężarami. Moja waga była stabilna przez jakieś 10 lat, 93-98kg (200cm wzrostu), w lecie mniej, zimą więcej, trening przez te 10 lat też zawsze był, zmieniały się proporcje ilości ćwiczeń siłowych do biegów, co nie wpływało w zauważalnym stopniu na masę. Teraz ważę 105kg i nie widzę żadnej różnicy w ilości tkanki tłuszczowej - mięśnie brzucha zarysowują się w identycznym stopniu jak gdy ważyłem 95. Co ciekawego zauważyłem już w lecie: lepiej znosiłem upały niż dotychczas, POMIMO większej masy! Zwykle w zimie zawsze było mi bardzo ciepło, teraz nie aż tak. Wniosek: poziomy hormonów rzeczywiście się zmieniły, i to nie testosteronu, albo nie tylko testosteronu (żadnego nie mierzyłem), mniej energii marnuję na ogrzewanie (wystarczy przecież nieco lepiej się ubrać - i tak się ubieram znacznie lżej niż przeciętna), a za to buduję masę. Absolutnie nie zmuszam się aby jeść więcej, czy bardziej regularnie niż zwykle i prawdopodobnie jem tyle samo co dawniej, tylko na co innego to jedzenie idzie. Jeśli bym miał zgadywać, który czynnik wpłynął na to najmocniej, obstawiałbym słońce. Bo to właśnie w lecie zacząłem zauważać różnicę w tolerancji na ciepło/zimno.
  6. I tkwiąc w relacji, a nie chcąc mieć dzieci - nie wiem jakim dokładnie słowem można by to ująć - ale działasz wbrew jej interesowi. I jednocześnie wbrew swojemu, bo wszystko z wyjątkiem seksu, od mężczyzn dostaniesz bez spełniania tak licznych warunków i licznych uciążliwości, charakterystycznych dla relacji z kobietą.
  7. Jeśli rzeczywiście myślisz to, co napisałeś, to popełniasz błąd dbając o relację z kobietą, zamiast z mężczyzną - przyjacielem/kolegą. Piszę to zupełnie szczerze. Kobiety są mężczyznom potrzebne do rodzenia dzieci, plus tym, którzy bez tego nie mogą wytrzymać - do seksu. Do spełniania potrzeb emocjonalnych/duchowych, spełniania się w pasjach, jest męskie towarzystwo.
  8. Ambroży

    Egzorcyzmy

    Też mnie to zdumiewa, że akceptowane jest takie śmiecenie. Osobiście zgłosiłem kilka przypadków, w których już nie istniała możliwość wmówienia, że wpis jest zgodny z regulaminem: "Zaśmiecanie forum przez danego użytkownika dużą ilością postów (krótkich bez głębszej, bądź jakiejkolwiek merytorycznej treści) skutkować będzie ich usuwaniem, a w przypadku występowania wielokrotności zjawiska, przyznawane będą ostrzeżenia, a w konsekwencji bany." Brałem pod uwagę, że głębokość treści moderator może ocenić inaczej niż ja i zgłaszałem tylko te wpisy, w których treści po prostu nie było - i tylko z tych tematów, które mnie interesowały na tyle, że czytałem nawet wypowiedzi Pikacza - bo w większości tematów, czytanie wpisów tego autora kończę na przeczytaniu nazwy użytkownika. Te wskazane przeze mnie zostały co prawda skasowane, ale dalsze zgłaszanie uznałem za bezsensowne, skoro nikomu decyzyjnemu taki śmiecenie najwyraźniej nie przeszkadza.
  9. Ambroży

    Egzorcyzmy

    Człowiek z natury szczery zawsze ma problem ze zrozumieniem intencji nieszczerego. Dopiero musi się nauczyć, że wielu ludzi się od niego pod tym względem różni. Tak i tutaj - ja mogę nie czuć pogardy wobec innych i trudno mi zrozumieć, co może skłaniać innych, by takową odczuwać - ale zjawisko mimo to istnieje. Sam nie zgłębiałem tematu kultury/religii żydowskiej i zaleceń dotyczących traktowania gojów. Jednak patrząc na to, co się dzieje (robione jest wszystko by rozbić wszelkie możliwe relacje międzyludzkie, z przyjaźnią męsko-męską na czele), co jest promowane przez media, które jednocześnie bardzo intensywnie walczą z "antysemityzmem", bezpieczniej jest jednak założyć, że mają złe intencje.
  10. Pewnie wszyscy kojarzycie taką bajkową kategorię postaci, jak "zła macocha". Ja nawet znam osobiście jedną, która udowadniała swoim zachowaniem, że ten stereotyp nie bierze się z powietrza. Nigdy się jednak nie zetknąłem z taką bajkową postacią jak "zły ojczym", ani też nie słyszałem od nikogo w rodzinie, żadnego znajomego, o takim indywiduum. Oczywiście może być lepszy lub gorszy, ale nigdy nie zdarza się, że nie-swoje dziecko będzie traktował tak drastycznie inaczej niż swoje - co robią bajkowe i rzeczywiste "złe macochy". Jak dla mnie potwierdza to jedną hipotezę, która już od pewnego czasu kręci mi się po głowie: 1. Instynktownym celem kobiety jest przekazywanie genów 2. Instynktownym celem mężczyzny jest przekazywanie wartości intelektualnych i duchowych. Dla celu 1 jest oczywiste, że biologiczne pochodzenie dziecka jest niezwykle ważne. Dla celu 2: nadal jest pomocne jeśli to własne dziecko, bo jest prawdopodobnieństwo, że będzie miało podobny charakter, niż dziecko obce, ale nadal można wiązać z nim duże nadzieje. Kolejnym dowodem na tę różnicę w celach życiowych kobiety i mężczyzny widzę w tym, że wiele razy w życiu słyszałem tekst w rodzaju "liczyć można tylko na rodzinę" (w sensie, że każdy niespokrewniony człowiek niby to ma mój los w dupie). I sobie uświadomiłem: ZAWSZE mówiła to kobieta. Nigdy nie usłyszałem tego od mężczyzny. Kobieta wie, że dla nikogo spoza rodziny nic nie poświęci. Mężczyzna - poświęci. Zgadzacie się z moją teorią/obserwacjami?
  11. Moja hipoteza jest taka: spotykał się z Tobą, bo do pewnego czasu wierzył w to, czym miesza nam w głowach telewizyjna propaganda - że żona i dzieci to dla mężczyzny cel życia i szczęście. Pomimo, że nic nie czuł ani do Ciebie, ani do jakiejkolwiek innej kobiety, próbował, liczył że może coś poczuje później - w końcu wszyscy dookoła mu wmawiali, że dla mężczyzny nie ma nic cudowniejszego niż spędzanie czasu z kobietą. Jednak później, zamiast coś nadzwyczajnego poczuć, po prostu zrozumiał, że małżeństwo i dzieci, to nie jest życiowy cel mężczyzny, oraz że mężczyzna (w przeciwieństwie do kobiety) może odłożyć plany dotyczące rodziny w bliżej nieokreśloną przyszłość, np. do momentu gdy osiągnie 40 lat. Proponuję więc zaakceptować fakt, że on zamierza z zakładaniem rodziny poczekać - na tyle długo, że Ty tyle czekać nie możesz, bo wtedy będzie szukał sobie młodszej o 10-15 lat, a nie 2.
  12. Opowiem trochę co się dzieje w temacie dalej: Wracam do starych nawyków (nadużywania internetu), chociaż zrobienie kilkudniowej przerwy nie jest jakoś bardzo problematyczne, a przed odwykiem - było. Ostatnią taką przerwę miałem ok tydzień temu. Rozważałem przeprowadzenie sobie kolejnego miesiąca odwyku, ale stwierdziłem że teraz, jesienią i zimą, odwyk nie przyniesie mi nic dobrego. Odwyk jest bardzo potrzebny, by rozpoznać przyczyny swojego uzależnienia - są to pewne braki w życiu, np. samotność - brak przyjaciół, którzy byliby ze mną w momencie gdy takiego towarzystwa potrzebuję, a nie tylko wtedy gdy zostaną łaskawie spuszczeni z łańcucha przez żonę. Staram się zwalczać podstawowy problem, ale specyfika tego problemu sprawia, że proces musi być bardzo długotrwały. Walka z samym nałogiem doprowadziłaby jedynie do zmiany tego nałogu na jakiś inny, lub do utraty zdrowia.
  13. Jak dla mnie, jest to po prostu forma spamowania. To, że akurat w tym wypadku część osób to dyskutuje, to tylko szczęśliwy zbieg okoliczności. Po co jest dział z blogami, skoro można sobie prowadzić bloga normalnie na forum?
  14. Pojawił się tu na forum pewien użytkownik, który z tego co widać wcale nie chce realizować idei czegoś takiego jak forum, bo nie chce dyskutować, a jedynie pisać oświadczenia, które wg niego pozostali forumowicze mają tylko przyjąć z uwielbieniem. Proponuję, aby w regulaminie pojawił się punkt zabraniający takiego rodzaju uczestnictwa na forum. Do pisania oświadczeń służą blogi i zwykłe strony WWW, natomiast fora są do dyskusji.
  15. Bardzo wielką manipulacją, tak udaną, że aż prawie nikt nie zauważa że jest to manipulacja, jest określenie "obowiązki domowe", pod którym to określeniem w rzeczywistości kryje się spełnianie kobiecych potrzeb. Na przykład do "obowiązków domowych" powszechnie zalicza się takie dla mężczyzny zbędne "obowiązki" jak kupowanie i wieszanie firanek. Jest też wiele "obowiązków domowych", które mężczyzna może wykonywac 10-krotnie rzadziej niż kobieta i w niczym nie pogarsza to jego jakości życia (takie czynności jak np. mycie okien, ścieranie kurzy, ...) Jest to bardzo sprytne, bo pozwala kobiecie twierdzić, że ona swój wysiłek wkłada w "dobro wspólne", natomiast zły mężczyzna nie chce się podzielić tymi "obowiązkami" pół na pół!
  16. Zazwyczaj pewność siebie nie bierze się z powietrza. Demonstrowanie dużej pewności siebie, nie mając do jej poparcia odpowiednich argumentów (siła/pozycja społeczna/wsparcie innych; ewentualnie brak naturalnych hamulców moralnych, dający wyraźną przewagę nad osobami takie hamulce posiadającymi), to jest proszenie się o kłopoty. Kłopoty, które ZAWSZE w takiej sytuacji nadejdą. Wcześniej czy później ktoś tę pewność siebie zweryfikuje - i tych u których jest zawyżona - odpowiednio upokorzy. Wmawianie mężczyznom, że pewność siebie jest ważniejsza niż siła, pieniądze, władza,... to wykręcanie kota ogonem, bo bez którejś z tych wartości pewność siebie nie może istnieć! Może istnieć przypadek, że ktoś ma poziom pewności siebie niewspółmiernie niski do jego rzeczywistych możliwości - np. wskutek wychowania. Ale w większości przypadków pewność siebie jest odbiciem rzeczywistej pozycji w grupie. Efektem prób i błędów - jak często byliśmy w różnych życiowych sytuacjach skarceni.
  17. Dobrze, a tak na prawdę jaki problem rozwiązuje ten punkt? Czy istnienie iluś zarejestrowanych użytkowników, którzy nic nie piszą, stanowi jakikolwiek problem?Niektórzy ludzie rzadko dzielą się swoimi przemyśleniami, bo już taką mają naturę. Ja nie widzę, co ci bardziej wygadani mieliyby zyskać na wyrzuceniu z forum tych bardziej zamkniętych. Podobny problem co z punktem 1: jaka miałaby być z tego korzyść? Nawet jeśliby uznać, że ci niezarejestrowani nic nie dają zarejestrowanym (co przecież nie jest do końca takie oczywiste, bo za rok mogą się zarejestrować i coś dać), to co im swoją obecnością odbierają?
  18. To nie jest naturalna kolej rzeczy, lecz sztuczna - wyuczona. Świadczy o tym choćby jedno z pierwszych zdań artykułu: "Trend ten obserwowany jest szczególnie w krajach Zachodu." Gdyby to był trend naturalny, to byłby obserwowany wszędzie. Człowiek jest zwierzęciem stadnym - przyjaźń jest zjawiskiem tak samo naturalnym dla dziecka, jak dla mężczyzny młodego, starego i w średnim wieku. Ja czuję bardzo bliskie więzi emocjonalne z niektórymi niespokrewnionymi ze mnie ludźmi, ale przez wiele lat bałem się tego wprost okazać - byłem ostrożny, by nie zostać przez postronnych zakwalifikowanym do pewnej mniejszości... Podstawową przyczyną zanikania przyjaźni jest lejący się z mediów fanatyzm seksualny. Dopatrywanie się w każdej relacji międzyludzkiej próby doprowadzenia do seksu. Gdyby wyrastanie z przyjaźni było naturalną koleją rzeczy, to w jakim celu tylu ludzi trzymałoby w domach "najlepszego przyjaciela człowieka" - psa? Tu spytam się obecnych na forum posiadaczy psów (bo sam zwierzęcia nie mam): czy wskutek dorośnięcia, przestaliście już czuć bliską więź emocjonalną ze swoimi psami?
  19. Arox napisał: "Wg mnie, nie znając całkowicie Twojego kolegi stawiam na to, że kolega raczej nie był zbyt silną psychicznie jednostką i nie potrafił sobie poradzić: 1. Z różnorodnością społczeną ... 4. Nasza kultura pozwala na duże pole manewrowania i wykształcania swoich cech, co powoduje u wielu ludzi zagubienie. Dominujące u nas chrzecijaństwo nie jest aż tak resktrykcyjne, co powoduje, ze kolega wybrał najmniejszą drogę oporu i nie musi aż w takim stopniu budować swojej osobowości." Oczywiście nasza kultura pozwala na różnorodność. Najczęściej na jedną lub drugą skrajność, a normalność jest ośmieszana. Dobrym przykładem jest tu kwestia związków z kobietami i seksu: jeśli nie jesteś fanatykiem seksualnym (nie uważasz że seks to główny motywator wszystkich działań mężczyzny), to wg współczesnej kultury jesteś nienormalny, ewentualnie trwale lub czasowo fizycznie chory. W mojej ocenie wszystkie wielkie religie są bliższe normalności niż znana nam współczesna kultura.
  20. [O potrzebie bliskości] Nie tak bardzo różne. Jeśli dobrze pamiętam z jakiegoś wpisu na forum: masz psa. Czy jeśli gdzieś wyjedziesz, zostawisz go na kilka tygodni, to nie odczuwasz braku? Ale i pomijając kwestię psa. Być może istnieją jednostki, którzy rzeczywiście tej potrzeby bliskości nie czują, ale uogólnienie że potrzebują wszyscy jest właściwe - tak samo jak uogólnienie że człowiek ma dwie nogi i dwie ręce - a przecież trafiają się przypadki, że jest inaczej. Ja ze swojego dzieciństwa pamiętam, w jaki sposób moja potrzeba bliskości "zniknęła": nakazano mi ją stłumić, tłumacząc że to cecha dziecięca, z której powinienem już wyrosnąć.
  21. Należałoby zacząć od tego, że podział homo/hetero jest bardzo szkodliwy, bo każe już młodemu chłopakowi, który seksu nigdy nie praktykował, opowiedzieć się po jednej ze stron: czy wolisz chłopaków, czy dziewczyny? - I jak tu odpowiedzieć prawdę? Ja mając 35 lat nie boję się powiedzieć prawdy, ale mając ok 20 - nie potrafiłem. Jeśli seks nie jest celem, to chyba oczywiste że chłopak będzie wolał chłopaków, chyba że należy do tej bardzo niewielkiej grupy (pewnie z 5%), podobnych psychicznie do dziewczyn i w związku z tym preferujących ich towarzystwo. A męski popęd seksualny jest w ogóle przereklamowany. Gdyby media przestały nadawać, spadłby znacząco. Mężczyźni, których głównym życiowym celem jest kopulacja, to margines. Ale media z tego marginesu zrobiły stereotypowego mężczyznę - i w ten sposób zachęciły wszystkich, by udawali że też są tacy sami. Teraz wrócę do tematu. Jak wyleczyć wiele przypadków "homo": przestać pokazywać ruchacza jako wzorzec mężczyzny i przestać wmawiać, że wszystko w życiu jest dążeniem do seksu. Przestać sugerować, że dotknięcie albo przytulenie drugiego człowieka (niezależnie od płci) jest grą wstępną mającą prowadzić do seksu. Gdyby nagle tak masowo zaczęto sugerować, że pogłaskanie psa jest symptomem zoofilii, to znalazłoby się trochę ludzi, którzy by się do tej zoofilii przyznali - skoro alternatywą jest tylko przyznać się do zoofilii albo zrezygnować z głaskania psa.
  22. Ja u siebie to odkryłem ileś lat temu - gdy przeprowadziłem się z akademika do samodzielnego mieszkania. Ale odwyk od internetu też u mnie zwiększył potrzebę przebywania z ludźmi, których lubię. Co z punktu widzenia tematyki tego forum będzie ciekawe: jest kilka osób, w których towarzystwie czuję, że moja potrzeba bycia z innymi ludźmi jest spełniona. Wśród tych osób nie ma żadnej kobiety. Ani z rodziny, ani spoza.
  23. Ograniczenie drastyczne było dlatego, że próby ograniczenia częściowego nie działały - jak jednego dnia się wstrzymałem, to kolejnego ciągnęło mnie silniej. Wydaje się że drastyczny odwyk jest jedynym rozwiązaniem. Czas pokaże, czy będzie trzeba go okresowo powtarzać. Od osób nie będących na odwyku. Sami to opowiadają nie-pytani. Dowiaduję się o tym bardzo niewiele, ale jest to wiedza, która i tak w zasadzie nie wpływa na moje życie. Albo, mając więcej wolnego czasu, oraz mniej nadajników zagłuszających własne myśli: odkrywać swoją rzeczywistą naturę, swoje rzeczywiste potrzeby - które mogą być zupełnie rozbieżne z tym, co media pokazują nam jako potrzeby każdego mężczyzny. Np. mnie generalnie nie interesuje pukanie lasek, a spędzanie z nimi czasu to już w ogóle potworna nuda - media i otoczenie skutecznie wmówiły mi kiedyś, że oznacza to że mam mało męskich cech - obecnie rozumiem, że było to kłamstwo, skutecznie rozpropagowane zgodnie z hasłem "kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą". Od mediów tzw. opiniotwórczych odciąłem się, w sumie przypadkiem, wiele lat temu - i bardzo się z tego cieszę.
  24. Postanowiłem podzielić się wrażeniami z mojej niedawnej próby zwalczenia nawyku do wykorzystywaniu każdej wolnej chwili do poużywaniu internetu - gdy tylko mam taką fizyczną możliwość. Gdzieś wyczytałem, że do zmiany nawyków potrzeba około miesiąca, więc na tyle zaplanowałem sobie odwyk. I właśnie stosunkowo niedawno ten odwyk zakończyłem. Z różnych względów nie miałem możliwości fizycznie pozbyć się dostępu, więc musiałem polegać na swojej silnej woli i przez miesiąc się powstrzymywać. Z odwyku wyłączone były treści, z którymi MUSZĘ się zapoznać w związku z pracą (i muszę się zapoznać już teraz, np. otrzymany mail; nauka nowych rzeczy, które mogą się przydać w pracy w bliżej nieokreślonej przyszłości - jeśli wymaga internetu - zabroniona), oraz parę pierdół w rodzaju jak gdzieś dojechać, czy prognoza pogody. Pierwsze kilka dni było wybitnie trudnych, ogólnie byłem w złym nastroju. Z każdym kolejnym dniem coraz łatwiej. Po ponad tygodniu już zaczynało się pojawiać wrażenie, że nawyk mija, ale od czasu do czasy były silne impulsy by sobie coś włączyć - trzymałem się jednak założonego okresu całego miesiąca, powtarzając sobie myśl, że łatwiej kontynuować, niż zacząć od początku - że łatwiej niż teraz nie będzie. Trudniejsze były tylko momenty, gdy byłem czymś zestresowany (bardzo silny odruch by poprzeglądać internet), oraz gdy w momentach gdy potrzebowałem ciszy, a zakłócano mi spokój (słabszy odruch). Jeśli chodzi o stan umysłu w trakcie odwyku: oczywiście jest lepsza koncentracja. Liczyłem jednak na większą różnicę w kwestii chęci do wykonywania pracy. Tych chęci było zwykle na ok. 4 godziny pracy dziennie (co w porównaniu z zerowymi chęciami w okresie wcześniejszym to i tak duży progres). W okresach bezczynności pojawiały się myśli dużo mniej różnorodne co do tematyki. Dużo częstsze były okresy nieprzerwanego myślenia o jednym temacie przez kilka godzin. Jeśli coś miałem do zrobienia, to dużo częściej brałem się za to od razu, bo nie miałem sposobu, by myśl o tym że mnie to czeka na dłużej czymś zagłuszyć. Stan fizyczny/zdrowie ogólne - bez większych zmian. Chęć sięgania po słodycze/alkohole/... - bez większych zmian. Efekty po zakończeniu odwyku: Treści w internecie są nadal ciekawe, ale odruch włączenia internetu przy każdej okazji - zniknął. Odpuszczenie używania internetu przez cały dzień lub kilka, pomimo że fizycznie mogę skorzystać - jest teraz dość łatwe. Zajrzenie np. na to forum nie jest już odruchem, a świadomą decyzją, że dzisiaj tu zajrzę. Miałem ileś tam ulubionych stron, na które zaglądałem praktycznie codziennie - teraz przy każdej sesji z internetem zaglądam tylko na niektóre z nich, więc odstęp między jednym a drugim zajrzeniem może być np. tygodniowy. Zainteresowanym tym elementem samodoskonalenia - pozbywania się nałogów - będę tu odpowiadał na pytania, ale raczej nie należy liczyć na szczególnie szybką odpowiedź, bo nie planuję zaglądać tu codziennie.
  25. Ambroży

    Cud Św Antoniego ?

    Wiadome jest, także dla naukowców, że umysł potrafi wpływać na zdrowie ciała. Także nie można tak stanowczo stwierdzić, że bez modlitwy też by się choroba cofnęła, bo być może nie. Jeśli jakiś "racjonalista" odrzuca możliwość, że ktoś modlitwą sobie pomógł, to neguje oficjalną naukę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.