Skocz do zawartości

Songohan

Użytkownik
  • Postów

    217
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Songohan

  1. Słuchajcie muszę być całkowicie szczery. Tutaj piszę tylko o złych stronach żony, więc też chyba warto napisać o swoich.

    Żona też nie jest typową szlachcianką, co tylko leży i czeka na gotowe. Pracuje, też ma dodatkowe 'fuchy', ogarnia dom, zakupy, obiady, dzieci itd. Więc pod tym kątem nie mam źle. Gorzej jeżeli chodzi o nasze relacje. Tutaj to kuleje.

    Ja z kolei mam swoje problemy i emocjonalne i w życiu, chociażby posrany perfekcjonizm, który nie raz był powodem kłótni. Na pewno często nie radzę sobie z emocjami, stąd - jak pisałem wcześniej jestem (byłem) wybuchowy . Mam jeszcze inne wady, ale kto ich nie ma w tych czasach.

    Jedną z nich to też to, że nie potrafię być egoistą,co wcześniej pisali koledzy. Zdrowy egoizm, to coś czego nie potrafię się nauczyć. Teraz jak o tym myślę, to widzę jak to mogło wpływać na związek i rozwój relacji, bo ulegałem w wielu kwestiach, chociażby łóżkowych. Coś żonie nie pasowało, no to ok, nie będę zmuszał.  Brakło i brakuje mi jaj. Za bardzo odbieram wszystko emocjami i jak tutaj z Wami piszę i czytam inne wątki, to zaczynam baaaaardzoo pomały chyba chwytać. Że też latałem jak rozkapryszone dziecko czasem.

    No ale dlatego dojrzałem do kwestii terapii, czego wcześniej się wstydziłem i broniłem za wszelką ceną. Ale praca wciąż trwa.

     

    Dlatego rozwód (co się pewnie wieku nie spodoba ) to jeszcze nie jedyne wyjście. Przynajmniej nie teraz bo ja nic nie mam na swoją obronę , więc stoję na straconej pozycji . Opanowanie, na chłodno analiza, nie wdawać się w gierki, obserwacja i zbieranie haków , tak na przyszłość.  No i praca nad sobą , dużo pracy. 

    Od marca trochę za mało się przykładałem , tak jak to już zostało zauważone.

     

    p.s. nie zabijcie mnie za szczerość, ale inaczej te rozmowy nie mają sensu

     

    dzięki za pomoc!

    • Like 1
  2. 2 godziny temu, Still napisał:

    Coś ci powiem poziomko. Coś miałaś, ale już tego nie masz, poziomka....

    Przychodzisz tutaj, obrażasz braci po rozwodzie, mających dzieci, dodatkowo porónujesz ich do frajerów?! Do twojej świadomości: Jestem po rozwodzie, mam dziecko i w dupie mam madke mojego dziecka! A na syna nie mam wywalone! 

     

    Za takie teksty wobec braci, powinien być ban dla kolegi. Przymusowe wakacje, minimum miesiąc!

     

     

     Źle mnie odebrałeś. nie miałem na myśli tutaj ludzi , broń boże, za mało jeszcze zaczytałem forum ,żeby wyrobić sobie opinię o ludziach. Zaznaczam, nie o Was mi chodzi!!

    Znam w życiu takie przypadki. Są to osoby, które wolą po rozwodzie melanżować, bawić się z dupami, a dziecka nawet nie odwiedzają!  Umawiają się z synem , że pójdą na piłę, a nie przychodzą, a później się okazuje że poszli na imprezę, albo wyjechali na wycieczkę z kumplami. A dziecko cierpi, bo tęskni do ojca, który woli chlać i np. grać w automaty. Matka nie utrudnia kontaktu, wręcz sama dopytuje i przypomina, że miał syna gdzieś zabrać. Dla mnie to jest frajerstwo i brak dojrzałości. Bo co dziecko jest winne, że starzy się nie potrafią dogadać.

    Ja takiego podejścia nie rozumiem i nie akceptuję. I o takich typów mi chodziło, a nie o Was. Więc coś mnie źle zrozumiałeś.

    Ja nigdy bym się dupą do własnych dzieci nie odwrócił i tyle w kwestii.

    Godzinę temu, Imbryk napisał:

    @Songohan wydajesz się być mocno osadzony w swoich przekonaniach o sobie, małżeństwie i dzieciach ale te przekonania są błędne. 

     

    Bracia probują jak mogą żeby Ci to uświadomić a Ty dalej swoje.

     

    Chcesz się nam tylko wygadać czy realnie odzyskać kontrolę nad życiem i coś poprawić?

    Aha i jeszcze jedno.

    Skup się na swoim problemie i rozwiązaniu. 

    Nie bierz jako osobistą zniewagę ego jak ktoś pociśnie Ci szpilę lub zażartuje.

     

    Jeśli nie odpierdolisz się od ochrony swojego ego, to chuja z tych naszych porad wyniesiesz i bedziesz trwał w obecnym stanie długie lata, usprawiedliwiając Twój brak decyzji "to dla dobra dzieci", "e tak bardzo źle to nie jest."

     

    @Gradhach nie wiem czy już widziałeś ten wątek, może coś dorzucisz od siebie bo mamy tu jednego opornego ;)

     

    Może masz racje, że zbyt osobiście odbieram pewne wpisy.  Muszę dostroić trochę odbiór.

    • Like 1
  3. 1 godzinę temu, RealLife napisał:

     

    Za jakiś czas sam zobaczysz jak nierozsądne jest to co napisałeś, ale wymaga to czasu aby dojrzeć.

     

    Narazie kopiesz się z koniem, czyli własnymi myślami. Jesteś na początku drogi - do rozwodu trzeba też niejako dojrzeć. Po prostu jeszcze za mało żona dała ci w kość i za mało zmęczony jesteś. Z myślami takimi jak ewentualny nowy partner ex-żony trzeba się oswoić. Za jakiś czas nie będzie już to takie straszne. Trudno powiedzieć za ile - rok, może dwa. 

     

    Masz ukute wyobrażenie we własnej głowie - rozwodnik to ten zły co porzuca dzieci. Nie chcesz dołączyć do tego grona. Z poświęcenia się dla dzieci robisz taki kontener dla innych uczuć - strachu przed odejściem, żal ci kasy, strachu przed piętnem rozwodnika, lękiem przed nieznanym. 

     

    Także wygodniej jest ci robić z siebie Chrystusa cierpiącego dla swoich dzieci. Ja się nie dziwię, sam byłem na takim etapie.

    Być może zmieni się to podejście. Na razie jak sobie pomyślę, że jakiś ciul będzie mi syna ustawiał to mi się nóż w kieszeni otwiera. Ale być może to pieśń przyszłości i być może dojrzeje do tego. Muszę to przepracować wewnętrznie i poświęcić czas na analizę.

    Na pewno sensownie piszesz (pewnie też masz rację - potwierdzoną własną autopsją). Bardzo szanuję Twoje obiektywne podejście do mojej sytuacji bez personalnych wyjazdów.

    Czy masz gdzieś tutaj opisaną swoja historię  ? Jeżeli nie to mógłbyś nakreślić co nieco. Powiem szczerze, że jestem bardzo ciekawy.

    Dzięki.

     

    chyba znalazłem.

     

  4. 6 godzin temu, Still napisał:

    @RealLife myślę, że założyciel tematu tak naprawdę boi się rozwodu. 

     

    Raz, że cholernie wyjść ze strefy komfortu, choć w tym przypadku i tego tutaj nie ma. Bo jak nazwać jego sytuacje komfortem?!

     

    Dwa, ma świadomość, że będzie bulil alimenty. Choć te koszta i tak są niskie, aniżeli utrzymywanie żonki. Tylko jeszcze to do niego nie doszło.

     

    Trzy, pan ma świadomość tego, że w zależności od tego czy będzie chciał jeszcze mieć kobiety czy nie, będzie musiał się o to dobrze postarać w dzisiejszych czasach.

    Nowe życie wymaga od siebie poświęcenia i zaangażowania oraz pracy nad sobą.

     

    Tak więc pan myśli, że wybiera mniejsze zło, jakim jest ratowanie tonącego okrętu. 

    Ty masz dzieci , jesteś po rozwodzie lub coś w tym stylu ? Widzę,  że wyśmiewasz większość moich wpisów lub jedziesz po mnie jak po dzikiej kobyle. 

  5. 8 godzin temu, Imbryk napisał:

     

    Dobrze, wyrzyguj się nam tu emicjonanie na Forum, spuszczaj ten ból a do interakcji z rodzina wracaj spokojniejszy i Chłodniejszy, słuchaj brata @Esmerona.

     

    Trudne to jest, ale masz władzę nad swoimi reakcjami. Ty jesteś ich panem a nie one Twoim.

     

    Powiem tak: jeśli chesz odzyskać kontrolę nad własnym życiem TO PRZESTAŃ SIĘ KURWA RZUCAĆ PRZY RODZINIE JAK WKURWIONY DWULATEK  i spokojnie zacznij po męsku realizować swój plan. Twoje Interakcje z małżonką mają być uprzejme i stanowcze, W PEŁNI KURWA OPANOWANE!!!!!!!!! DOTARŁO???!!!! 

    Dotarło. Spokój i opanowanie, będę się tego trzymał. W ogóle mam czasem wrażenie,  że ona mnie prowokuje do wybuchów.  Dla koleżanek lamentuje jak jej zle., a w domu przyjmuje postawę byka. 

    Jeszcze kurwa święta się zbliżają,  a tu się otworzyła puszka Pandory.

     

    6 godzin temu, RealLife napisał:

    Ja myślę, że wrócisz tu za pół roku pisząc że nic się nie zmieniło a jest nawet gorzej.

     

    Powiem ci, że ja nie wierzę w to całe ratowanie małżeństwa. Nie chodzi o ciebie ale ogólnie o pomysł.

     

    Jeśli małżeństwo jest w takim stanie, że trzeba go ratować (albo naprawiać) to znaczy, że już jest za późno. Następnie przychodzi kilka lat szarpania się z myślą o rozwodzie i w końcu rozwód. 

    Trudno.  Ale nie pozwolę żeby jakiś fagas wychowywał mi dziecko, gdyby doszło do rozwodu i ona poszła do innego typa. Już wolę trwać na straży i poświęcić życie dzieciom.  Odchowam dzieciaki i wtedy możemy się rozstać.

    Nie zrozumie tego nikt kto nie ma dzieci lub ma na nie wywalone... A znam takich frajerów. 

    Póki co dobrze sobie radze z

    panowaniem nad sobą.  To że pisze ,że bym ja rozszarpal lub że cos mnie boli , to pisze tutaj na forum, bo nie mam do kogo ryja otworzyć.  Ale skutecznie tłumie to w sobie .

    • Haha 1
  6. 15 minut temu, Personal Best napisał:

    Chłopie lepiej teraz być opanowanym niż za chwile będziesz miał taką inbę w sądzie, że bedziesz traktowany jak  "przemocowiec" i iw rezultacie będziesz miał przez dwa lata od rozstania problemy abyś zobaczył dzieci. Wtedy Cie dopiero krew zaleje i serce Ci pęknie. Dodatkowo kwas z rodziną ( to ZAWSZE jest ważne nawet jesli to jej rodzina, no i ze problemy ze znajomymi) Tak na marginesie ze znajomymi też nie byłbym zbyt wylewny jesli chodzi o dzielenie się i zwierzanie  gdzie szukasz wsparcia ( w sensie że tutaj). Po prostu, nie możesz dac się wyprowadzic z rownowagi i OGRAĆ. Przypuszczam , że masę męzczyzn na tym forum miało podobne przejścia wraz z piszącym do Ciebie te słowa.

    no tak, tylko jak na to reagować. Jak mówię, że sobie tego nie życzę i takiego traktowania, to ona ma to w dupie i nic z tego sobie nie robi. Jeszcze jest zafochana itd. Tutaj terapia szokowa by się przydała, żebym spakował torbę i się wyniósł. Ale mam obawy, ze nawet to by nie wpłynęło na nią, bo miałaby to czego chce, czyli wolną amerykankę. A dodatkowo w sądzie kartę przetargową, że wywaliłem jajca na dzieci i się wyniosłem- czyli marny ze mnie ojciec...

  7. 7 godzin temu, Esmeron napisał:

    Wierzę

    Stal wykuta w ogniu życiowego wpierdolu. 

    Nie masz wyjścia. Stracić możesz dzieci, majątek, dobre imię i przyjaciół.

    Czy starciłeś żonę czy nie jest jeszcze pod znakiem zapytania, ale z tego co piszesz nie wygląda to dobrze. 

    1. Spokój, opanowanie, 

    2. Praca nad sobą

    3. Wiedza: forum i książki

    4. Szukaj dowodow jej nieriwrności i dobrze je zabezpiecz. 

    5. Dobrze zabezpiecz też zdjęcia, filmy, nagrania jak spędzasz czas z dziećmi. Wszytsko co gromadzisz zrób w 2-3 kopiach i zdeponuj tak, _eby zona nie miala dostępu do tego. 

    6. Maxymalne zaangażowanie w żyxie dzieci. Szkoła, wyeiadowki, wszystko. Masz być tam widoczny, zaanagżowany i aktywny. 

    Tego Ci od teraz nie wolno. 

    Absolutnie. Spokój, opanowanie. Jej może o to chodzić żebyć eksplodował 

    Zgadzam się z Tobą, że muszę być opanowany. Ale jak słyszę teksty pt. "nie uważam, że muszę ci się z czegokolwiek tłumaczyć", gdy pytam dlaczego czegoś tam nie zrobiła na co się umawialiśmy (już nie będę rozpisywał) to mnie krew zalewa i mam ochotę jej dosłownie przypi****ić. Jak na to reagować spokojnie ???. Dla mnie to jest szczyt bezczelności i chamstwa.

    8 minut temu, Personal Best napisał:

    Idź do mężczyzny terapeuty.

    Właśnie o to też chciałem zapytać. Dlaczego tutaj większość radzi terapeutę faceta ? Niestety u mnie w mieście mało jest w ogóle terapeutów, a facetów to na palcach jednej ręki można policzyć. I renomy nie mają dobrej. Natomiast w kobietach terapeutkach można przebierać. I są z naprawdę dobrymi opiniami. Mam znajomych , co też chodzą to terapeutek i sobie chwalą.

    Terapia nie jest tylko w kwestii rozpadającego (lub już nieistniejącego ) małżeństwa, ale w kwestii pracy nad sobą, nad swoimi problemami emocjonalnymi, nerwicą itp. To są tematy chyba niezależne od płci, a babka do której chodzę ma spore doświadczenie w tych kwestiach.

    Dlatego zastanawiam się czy zmiana na faceta (z mniejszym stażem i opiniami) jest konieczna ? Marny terapeuta może sporo namieszać.

    Więc proszę Was (jeżeli ktoś zrobiła taką zmianę) o opinie w tym temacie.

     

    Aha, terapia przez skype odpada, bo z domu (przy dzieciach i małży) nie dam rady.

     

     

  8. 2 godziny temu, Esmeron napisał:

    Wierzę

    Stal wykuta w ogniu życiowego wpierdolu. 

    Nie masz wyjścia. Stracić możesz dzieci, majątek, dobre imię i przyjaciół.

    Czy starciłeś żonę czy nie jest jeszcze pod znakiem zapytania, ale z tego co piszesz nie wygląda to dobrze. 

    1. Spokój, opanowanie, 

    2. Praca nad sobą

    3. Wiedza: forum i książki

    4. Szukaj dowodow jej nieriwrności i dobrze je zabezpiecz. 

    5. Dobrze zabezpiecz też zdjęcia, filmy, nagrania jak spędzasz czas z dziećmi. Wszytsko co gromadzisz zrób w 2-3 kopiach i zdeponuj tak, _eby zona nie miala dostępu do tego. 

    6. Maxymalne zaangażowanie w żyxie dzieci. Szkoła, wyeiadowki, wszystko. Masz być tam widoczny, zaanagżowany i aktywny. 

    Tego Ci od teraz nie wolno. 

    Absolutnie. Spokój, opanowanie. Jej może o to chodzić żebyć eksplodował 

    Roger that.

    Dzisiaj cały dzień o tym myślę. Dochodzę do wniosku, ze jednak jeszcze mi na niej zależy, inaczej bym miał to gdzieś i tak się nie przejmował. Nie jest też tak jak wcześniej pisali , że ona mną pomiata. Patologii u nas nie ma. Jak się pokłócimy to faktycznie lecą różne teksty, ale z dwóch stron. Muszę być uczciwy i przyznać, że też nie jestem bez winy, bo jestem wybuchowy. Dlatego pkt. 1 biorę na tapetę w najbliższym czasie. Przyda mi się to też w życiu i w kontaktach z dziećmi.

    Oczywiście reszta punktów też jest bardzo istotna, łącznie z pkt.4, w co raczej nie wierze, ale być czujnym nie zaszkodzi.

    Czytam to forum, to jest kopalnia i ma bardzo dużo materiałów. Zanim przekopie wszystko to minie sporo czasu, dlatego mam prośbę o polecenie jakichś ciekawszych wątków (historii), z którymi powinienem zapoznać się jak najszybciej ?

     

  9. 6 minut temu, Esmeron napisał:

    Myślę, że w Twoim przypadku byłaby to dobra inwestycja. 

    Kobiety są lepsze w te gierki. W ogole bym się nie zdziwił gdyby się okazało, że ma gdzieś drugi telefon skitrany, a wyciąga go jak cię nie ma. 

    Człowieku, to co piszesz jest tak schematyczne, że połowa gości którzy to czytają mają flashbacki, a conajmnien 1/4 zastanawia się czy nie jesteś proeokatorem-trollem który kręci bekę

     

     

    Nie nie jestem trollem. 

    Dzięki za tą i poprzednia długa odpowiedź. Widac , że twardo stąpasz po ziemi i znasz się na rzeczy. 

    Pisałeś m.in. żeby wszystko na chłodno obserwować i bez złości i agresji reagować. Powiem ci , że to jedno z trudniejszych zadań. Boli mnie ta sytuacja , a jestem emocjonalna osoba. W sensie rodzina najbliższa i dalszą zawsze była u mnie na pierwszym  miejscu.  Dlatego jak się u mnie sypie to reaguje bardzo emocjonalnie. I to jest pierwszy punkt to przepracowania. Muszę nauczyć się radzić sobie z tym , bo faktycznie przy jakichś spinach , a szczególnie gdy słyszę jaki to jestem straszny i że ona ze mną już nie może, to reaguje złością i momentalnie się nakręcam. 

     

  10. 5 godzin temu, Still napisał:

    I tak na koniec. Miałeś ponad pół roku, aby popracować nad swoją osobą. Nie zrobiłeś nic. Kompletnie.

    Jak byłeś pipą tak dalej jesteś. 

     

    Szykuj sie na rozwód. 

    Próbuję, ale nie jest to łatwe w aktualnym czasie , gdzie muszę zapierdzielac do roboty, potem dodatkowe 'fuchy', trening , czas dla dzieci i ich treningi i zajęcia dodatkowe.  Dni są za krótkie.  

    Mam też duży negatywny bagaż z dzieciństwa i ogólnie przeszłości i z tym teraz próbuje zrobić porządek. Rozpocząłem psychoterapię , ale to wszystko wymaga czasu. A pół roku kolego to bardzo krótki okres moim zdaniem. 

    A najbardziej mnie szokuje to (w sumie chyba wywołuje bunt i złość) że miałem już wrażenie , że jest lepiej. A tu po jednej kłótni słyszę , że jest zupełnie odwrotnie i że będzie rozwód. Jak kijem w łeb bym dostał.  

  11. 11 godzin temu, RealLife napisał:

    @Songohan

     

    Nie czytałem wszystkich postów to zapytam. Rozwazałeś czy żona nie kogoś na boku? Bo objawy typowe do romansu.

     

     

    Chyba tylko po to aby mieć w sądzie dowód, że się starał.

    Raczej nie. Ale detektywa nie wynająłem żeby ją śledził. Generalnie , może to nie zbyt dojrzałe , ale staram się być na bieżąco z jej telefonem i nigdy nic mnie nie zaniepokoiło.   

    Na terapii już byliśmy i nic to nie dało. Tam tylko słyszałem jaki jestem straszny, ona zalewała się łzami  , a jak tylko chciałem powiedzieć co mi nie pasuje, co mnie boli lub czego brakuje to od razu słyszałem z że to nie ma sensu, że tutaj nic się nie zmieni, że ona wychodzi itp... może terapeutka kiepska . Nie wiem 

  12. Dzieki za rady. Mam dość życia normalnie 

    A teraz się okazuje, że ona nie wraca na noc. Bo dzięki już śpią i chcą z kolegami zostać. Jeżeli chodzi o zdradzanie to wiem , że tego tam nie będzie (nie pytajcie, po prostu wiem ) , bo wiem u kogo jest. 

    Dla mnie to żadne chęci dzieci, tylko ona chce mi przytrzec nosa , bo wyszedłem dzisiaj i trzasnąłem drzwiami po kłótni. 

    Mam ochotę ja rozszarpać. Może i dobrze że nie wróciła. 

    Ale ogólnie czuje się w klinie, nie wiem co robić. Możecie się śmiać że mnie i mną szydzić. Ale boje się rozwodu i to bardzo. Żeby nie było dzieci to pewnie bym to skończył. Chociaż tez nie wiem . Brak mi pewności siebie .

    Załamany jestem . Sorry za lament , ale gdzieś to muszę wylać 

    Muszę przyjąć taktykę obojętności. Czyli z nią rozmawiać normalnie jakby nigdy nic. Zero dokładania się do kasy. Tylko tyle ile muszę. Z dziećmi normalnie. A uczucia gdzieś na boku wylewać (bez zdradzania) znaleźć sobie jakąś koleżankę. 

    Tylko mną targają takie emocje że mimo, że chce rozmawiać spokojnie , to i tak się nakręcam . Nie wiem jak to opanować. Jakoś muszę nauczyć się oddzielać emocje i traktować życie w tym związku (póki co) jako jakiś proces i odcinać reakcje emocjonalne. Wtedy może byłbym spokojniejszy , z dziećmi miałbym super kontakt i ja bym trochę wstał z kolan. Nie wiem... Myślę na głos.

  13. Witajcie Panowie. Mała, niestety negatywna aktualizacja statusu. Robię coś dla siebie , trenuje , zajmuje się dziećmi , jednak małża dalej skutecznie mnie potrafi załatwić , że czuje poczucie winy. Gdy mam z nią wymianę zdań, to później czuję się awanturnikiem i złym człowiekiem. Wiecznie słyszę jaki jestem straszny , że ona ma mnie dość , że nie wytrzyma ze mną dłużej , że robię afery przy znajomych itp . A jak później pytam znajomych (światków jakiegoś zajścia ) to oni  mówią , że nic nie widzieli takiego żebym ja sie rzucał i kłócił. I tak w kółka. Ona ma mnie w garści , bo ja się boje, żeby jebnąć tym wszystkim i się wynieść. Za mocno kocham dzieci. Ogólnie na codzien jestem twardy , ale jak dochodzi do spiny to wymiękam. W sensie twardo stoję przy swoim i walczę o swoją pozycję, nie daje się przegadać , zakrzyczeć i wejść na głowę,  ale potem to przeżywam i mam wyrzuty sumienia. A ona , gdy się kłócimy ,  krzyczy jaki to ja jestem straszny , że mi nic nie pasuje , że z wszystkiego robię problemy , że ona ma dość wylewania łez przeze mnie , po czym.... Za godzinę idzie do koleżanki z uśmiechem i jeszcze perfidnie mi mówi, że nie ma ochoty siedzieć w tym domu, w tej atmosferze  i idzie się wygadać na mój temat i że nie ma ochoty ze mną siedzieć. A ja zostaję sam i jak minie wkurwienie zaczynam się dołować po sytuacji ... Jak żyć Panie.....

  14. W dniu 28.09.2019 o 19:30, XYZ napisał:

    @Beno

    Przychylam się. Administrator śmiało może zrobić ze mnie Rumcajsa ?

     

    @ariok

    Nowe wieści są ale tyczą się już tylko kulturalnego chama jakim się stałem. 

    Zacytowalem sam siebie, gdyz jestem próżny... i chce zwrócić uwagę na ostatnie zdanie. 

     

    Od czasu rozwodu zrobiłem kawał roboty dla samego siebie.

    1. Zburzylem całkowicie komfort w jakim funkcjonowałem w postaci złotego etatu na rzecz własnej firmy, którą szykowałem około 5lat. Z efektów już jestem zadowolony choć plan jest 10letni. Finansowo jestem ustawiony choć sporo jeszcze pracy przede mną. 

    2. Dzieci. Rosnął. Kocham. Dbam. 

    3. Była żona - nie wiem.?! 

    4. Kobiety - są, nie ma, jedna, pięć, bo... Jak ocalić takie jagnię, które samo wilka pragnie... 

     

    Wygrywa ten kto nie ma nic do stracenia. Uznałem, że straciłem wszystko. Ludzie patrzą i mowia: on ma wszystko. 

     

    Pojebany ten świat. Urządzam się w nim najlepiej jak mogę. 

    Wow... Nic dodać nic ująć 

    W dniu 20.10.2019 o 14:37, azagoth napisał:

    Potwierdzam wszystko, co Brat @XYZ napisał. Miałem okazję poznać Go w "realu" i mogę stwierdzić, iż nie znam drugiego tak ogarniętego samca. Imponująca przemiana.

    Zresztą @XYZ był moją inspiracją i przewodnikiem w wyłażeniu z Matrixa - odwalił kawał dobrej roboty nie tylko w swoim przypadku ale również wyciągając mnie za uszy z otchłani programowania społecznego.

    I do dzisiaj wspominam, jak z trzęsącymi się rękoma stosowałem Jego porady dotyczące zmiany postępowania wobec ówczesnej żony a potem innych kobiet.

    Niezwykłe przeżycie i za to publicznie DZIĘKUJĘ.

     

    Może teras Ty będziesz naszym przewodnikiem ? :) Ja jestem obsrany przez wyjściem z tego matrixa i przydałby się przewodnik.

    • Like 1
  15. W dniu 24.02.2018 o 10:47, Mosze Red napisał:

    Teoretycznie tak, może cię wezwać do ujawnienia majątku. Praktycznie jeśli nawet cię wezwie, to czy się dowie zależy od tego czy się przyznasz :lol:.

     

    Zasadniczo jedynym twardym dowodem jaki małża może uzyskać, że posiadasz skrytkę bankową to poprzez dostęp do konta bankowego, z którego wysyłałeś opłatę za wynajem skrytki lub zrobiłeś zlecenie stałe, żeby skrytka była opłacana lub gdy znajdzie umowę o wynajęcie skrytki bankowej (wiadomo, ważnych papierów nie trzyma się w domu ;) i zasięgu osób niepowołanych).

     

    Co jak wiadomo banalnym do uniknięcia jest, wystarczy że posiadasz konto bankowe, o którym małża nie wie lub płacisz za skrytkę raz do roku przelewem, który wypełniasz odręcznie. 

    Polecacie teraz jakieś banki , które są w miarę bezpieczne - nie jak gettin bank - gdzie można odkładać hajs na niepewną przyszłość? I czy jest jakaś opcja na wyłączenia korespondencji papierowej , co by nic się w skrzynce (nieprzewidzianie) nie znalazło? Kontakt banku tylko komórka lub email. 

  16. W dniu 22.04.2019 o 20:27, a.jolie napisał:

    Do powyższych dodam jeszcze:

    - ashwaghanda 

    - gotu kola 

    - kurkuma 

    Pierwsze dwa zwiększają poziom BDNF w mózgu - neurotroficznego czynnika wzrostu nerwów, w skrócie: regenerują komórki nerwowe i przyczyniają się do rozrostu komórek nerwowych, mimo, że się powszechnie uważa, że układ nerwowy się nie regeneruje 

    Kurkuma z odrobiną czarnego pieprzu dla lepszej przyswajalności

    Stosujesz te dwa pierwsze suplementy ? Masz z tym jakieś doświadczenia ?

    Zastanawiają mnie różnice w cenach. Popatrzcie niżej na produkty, które starczają na mniej więcej miesiąc stosowania:

    1. Gotu Kola

     - Tanie -> na 30 porcji.

     - Ekstrakt -> 33 porcje.

    2. Ashwagandha

     - Tanie -> 30 porcji.

     - Ekstrakt ->33 porcje.

     

    Jeżeli coś stosowałeś i odczułeś efekty to podziel się opinią.

     

     

  17. W dniu 16.04.2019 o 12:56, Firestarter napisał:

     

    Ja kupowałem specyfiki firmy Olimp - są w mojej ocenie dobrej jakości:

    - żeń-szeń: Olimp Żeń-szeń vita-complex - 30kaps.,

    - lecytyna: Olimp Gold Lecytyna 1200 - 60kaps.,

    - kwasy omega: Olimp Gold Omega-3.

     

     

    Kupiłem powyższe rzeczy , planuje kurację 3 miesięczna i zobaczę co będzie. 

    Pytanie mam o ten żeń-szeń. Na ulotce napisane jest , żeby przyjmować 1 tabletkę dziennie. Są to całkiem duże tablety, czy brałeś 2 na raz , mimo innych zaleceń ? 

  18. 17 godzin temu, Firestarter napisał:

    Masz na myśli jakieś konkretne marki / preparaty, czy to, co teraz sobie biorę?

     

    Ogólnie, to najtaniej wychodzi kupno w internecie, nie w aptece. Do apteki warto iść, jeśli potrzebujesz niewiele, np. jednego opakowania tańszego specyfiku, bo potencjalne koszty dostawy pożerają całą oszczędność na cenie opakowania. Jak chciałbyś kupić kilka rzeczy, to warto to zrobić np. na Allegro,bo tam zazwyczaj można dostać wszystko u jednego sprzedawcy i jest taniej.

     

    Ja kupowałem specyfiki firmy Olimp - są w mojej ocenie dobrej jakości:

    - żeń-szeń: Olimp Żeń-szeń vita-complex - 30kaps.,

    - lecytyna: Olimp Gold Lecytyna 1200 - 60kaps.,

    - kwasy omega: Olimp Gold Omega-3.

     

    Teraz tak patrzę, taurynę też kupiłem Olimp: OLIMP TAURINE MEGA CAPS 120 kaps.

     

    Guaranę kupiłem SCITEC SUPER GUARANA 100tab, ale jak znajdziesz Olimp, to też będzie ok.

     

    Wszystkie te specyfiki dostępne są też w stacjonarnych sklepach.

     

    Izotonik - ja kupiłem NAPÓJ IZOTONICZNY ACTIVLAB HOT 3KG - u mnie dobrze się sprawdza, ale jak znajdziesz coś innego, to też powinno być spoko.

     

    Kofeiny / teiny już nie widzę w sprzedaży.

     

    Magnez - tutaj brałem zazwyczaj to, co było w aptece, tańsze pozycje, bo chyba nie ma co przepłacać za to. Ponoć cytrynian magnezu jest dobry, ale tu już nie wiem. Możesz wybrać coś z tego: Magnez cytrynowy B Complex, tabletki, smak cytrynowy, 100 szt. lub Magnez + Vit.B6, tabletki, 60 szt. (Polski Lek). Aha, ten cytrynian miał małe tabletki, więc dużo łatwiej się połykał.

     

    Potas - tu chyba też nie ma sensu przepłacać za jakieś drogie rzeczy i trzeba brać jakieś przystępne cenowo. Ja kupowałem Katelin+SR (Katelin+), kapsułki, 50 szt. lub Asparaginian Extra Uniphar Magnez Potas.

     

    Wszystko także dostępne w aptekach.

     

    Co u mnie sprawdzało się najlepiej?

     

    Na 100% żeń-szeń. Brałem 2 tabletki na dzień i od razu, ewentualnie po dwóch dniach, czułem przypływ energii. Pomaga także izotonik, zmniejsza zmęczenie, dostarcza odpowiednich soli do organizmu. No i do tego koniecznie magnez. To daje niezłe rezultaty. To taki mój zestaw mini.

     

    Jak masz więcej czasu i kasy, to warto kupić lecytynę i kwasy omega, ale to działa w dłuższej perspektywie. Ja jednak polecam.

     

    Kofeina / teina - tu po prostu warto sobie zrobić herbatkę, działa ona łagodniej niż kawa i dłużej. To pomaga i właściwie jest za darmo.

     

    U mnie w ogóle nie sprawdzała się tauryna i guarana.

     

    No, to by było na tyle.

     

    Tak chodziło mi o dokładne marki i preparaty. Wczoraj patrzyłem na doz.pl to ceny wcale nie są jakieś szalone i dostawa free do sklepów stacjonarnych. Do 15zl średnio za opakowanie 60 kaps. Później podeślę dokładne linki , jak dostanę się do kompa. 

    Dlatego zastanawiam się czasem, czy jak opakowanie kosztuje 10 zł , to czy to nie jakiś shit. Ty wybierasz Olimp , a to raczej dobra marka , znana w sporcie . I najważniejszy argument , że przetestowane i działa. 

     

  19. W dniu 14.04.2019 o 19:35, Firestarter napisał:

    Ja znam, nawet kilka. Zazwyczaj jednak niezbędne jest dłuższe stosowanie.

     

    1. Lecytyna - przyjmujemy długotrwale, wtedy może poprawić funkcje poznawcze mózgu. U mnie po dłuższym czasie coś rzeczywiście dawało.

    2. Omega-3 (dodatkowo można jeszcze 6) - przyjmujemy długotrwale, odpowiednie tłuszcze poprawiają działanie mózgu w dłuższym okresie. U mnie efekty jak powyżej.

    3. Kofeina / teina - zawarte w kawie / herbacie, pobudzają stosunkowo szybko, niedługo po spożyciu. Po pewnym czasie przyjmowania przestają działać - efekt habituacji. Kiedyś dostępne były też kapsułki, teraz nigdzie ich nie widzę. Wada: po pierwszym szocie energii, po jakimś czasie chce się spać - ludzie jednak nie zawsze to wychwytują i łączą z kofeiną.

    4. Tauryna - powoduje pobudzenie, tym samym możesz dłużej uczyć się / pracować. Zawarta w różnego rodzaju energetykach (ten ich zapach) ale i w tabletkach. Szybkie działanie.

    5. Guarana - działanie zbliżone do tauryny, dostępność taka sama.

    6. Żeń-szeń - u mnie dobrze się sprawdzał i powodował rzeczywiste pobudzenie i możliwość dłuższej pracy / nauki. Działa szybko, już w dniu podania. To bym chyba najbardziej polecił, dwie kapsułki na dzień są ok.

    7. Izotoniki - to w gorszej wersji różne pałerrejdy, ale można też (i to polecam) kupić na aaledrogo proszek do rozpuszczenia w wodzie. Najlepiej pić przez cały dzień - dostarcza odpowiednich soli i składników mineralnych do całego ciała, tym samym umysł się tak szybko nie męczy i można dłużej i wydajniej się uczyć. Dodatkowo: jak macie trening fizyczny na siłowni, to popijając taki izotonik nie będziecie odczuwać (aż takiego) zmęczenia. Polecam i na umysł, i na ciało, u mnie działało świetnie. Działa mocno moczopędnie.

    8. Cukry, najlepiej złożone - nasz mózg, podobnie jak i całe ciało, odżywia się cukrami i potrzebuje ich, żeby funkcjonować. Nie można być więc głodnym, bo mózg się degraduje i nie pracuje. Jak zjemy batonika, to przypływ energii będzie szybki, ale na krótko i złapie nas senność. Cukry złożone (np. kasze) rozkładają się dłużej i dłużej dostarczają cukry, więc mózgownica lepiej działa.

    9. Magnez i potas - usprawniają pracę mózgu, trzeba stosować długotrwale. Dostępne w tabletkach, ale też w pożywieniu, np. w pomidorach, bananach, mięsie.

    Możesz polecić suplementy, które stosujesz ? Jest pełno produktów w aptece i czasem nie warto przepłacać lub kupić kiepskiej jakości.  Możesz coś polecić co u Ciebie się sprawdziło ? 

  20. 1 godzinę temu, Normalny napisał:

    Mamy tu do czynienia z zjawiskiem psychologicznym - pułapka ukrytych kosztów czy coś takiego.

    Bardziej boimy się stracić to co jest dla nas niekorzystne niż podjąć decyzję i spróbować czegoś nowego co byłoby dla nas dobre. W związku z tym tkwimy w dotychczasowym niekorzystnym stanie. 

    Prawda. Już tutaj wcześniej ktoś sugerował mi, abym zrobił listę za i przeciw oraz na spokojnie przemyślał co dalej. 

    9 minut temu, Pozytywny napisał:

    Jak zaczniesz ćwiczyć, rozwijać się to uśmiech przyjdzie naturalnie. Nie będziesz musiał nic udawać.

    Takie jest przynajmniej założenie.

    Ok. Masz jakieś ciekawe pozycje do zaproponowania oprócz wymienionych wyżej . ? Albo jakieś przykłady tutaj z forum ?

  21. 59 minut temu, Pozytywny napisał:

    @Songohan Bracia już Ci powiedzieli wszystko.

    Ja ze swej strony dodam taki program który rozpoczynasz z dniem. 

    (...)

    Nigdy nie odpowiadasz jej niemiło, nie warczysz i nie burczysz! Jesteś miły i uśmiechnięty!

    Zachowujesz się jakby nigdy nic, wszystko to jest całkowicie normalne. Nigdy nie zalecasz się do niej sam, nie robisz podchodów.

     

    Program wprowadzasz na co najmniej 4 tygodnie.

    W najlepszym przypadku, małży coś zaskoczy, w najgorszym...nie ma najgorszego. Doskonalisz i dbasz o siebie, co tylko wyjdzie Ci na dobre.

     

     

     

     

    Dzięki, na pewno skorzystam . Najgorzej wychodzi mi to bycie uśmiechniętym , bo jestem gościem po którym widać z kilometra,że coś go trapi . 

  22. 2 godziny temu, wojkr napisał:

    A czemu mam sobie darować komentowanie ? Pisze tylko jak ja to odbieram, na tym polega forum, a to w szczególności ...nie wiem na co liczysz pisząc w takiej formie, ale na pewno nie będę cię klepać po ramieniu i chrumkać jaki to biedny jesteś a baba to zimna suka nie dbająca o twoje potrzeby, może masz niewłaściwe nastawienie ? Na pewno nie jest dojrzałe, bo nikt dojrzały nie komentuje swoich intymnych spraw spraw w taki wulgarny sposób, ograniczając sex do "ruchania w każdy otwór" ...więc albo jesteś trolem, albo dajesz świadectwo o swoim poziomie kultury. Można napisać to samo...ale na poziomie, nie sprowadzając tego do poziomu rynsztoka.

    Nie potrzebuję klepania po ramieniu.

    Faktycznie sformułowanie było chamskie i nie wypada tak pisać, w końcu to żona. Przepraszam . Nie mogę niestety już tego edytować. 

     

    • Dzięki 2
  23. 6 minut temu, MMorda napisał:

    Nie trzeba od razu pakowac się, usiądź i na spokojnie zrozum czego potrzebujesz TY!

    Masz rację. Wszyscy macie rację. 

    Muszę uspokoić się i ogasić emocje. Na razie wszystko jest na gorąco , bo ta obrażona , ja czuję się winny , że zjebałem akcję . Targają mną dzisiaj skrajne emocje . 

    Muszę ochłonąć. 

    Dzięki za zainteresowaniem tematem. Niedziela rano, ludzie powinni leniuchować , a tutaj tyle odpowiedzi ! Dzięki bracia , że chce się Wam poświęcać czas. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.