Skocz do zawartości

Rnext

Starszy Moderator
  • Postów

    10424
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    105
  • Donations

    30.00 PLN 

Treść opublikowana przez Rnext

  1. Pieczywa nie należy się bać, nie mając celiakii, biorąc pod uwagę, że nie wszystko co podobnie do pieczywa wygląda, jest nim w istocie. Podobnie jak @Messer i pewnie wielu innych - piekę własne chleby, focaccie czy bułki a jak nie nadążam to idę do zaprzyjaźnionej piekarni, prowadzonej przez pasjonata chleba, której surowiec i receptury znam niemal od podszewki. @EMKEJ całego materiału tego gościa nie przesłuchałem, ale mówienie o indeksie glikemicznym bez odniesienia do ładunku glikemicznego to jeśli nie niewiedza, to przynajmniej manipulacja. Co do tezy, że "zapotrzebowanie naszego organizmu na węgle to 0." hm, bardzo wątpliwa (masz na myśli węglowodany chyba?). Nawet zaliczył bym to stwierdzenie do zbioru bzdur piramidalnych. Zresztą, jedząc różnorodnie, na szczęście nie sposób ich uniknąć, bo są nawet w brokule czy marchewce. Zasadniczo niezupełnie. Przemiał i klasa nie są tak istotne jak odmiana po prostu. Jasne że stricte białe mąki mają mniej wartości od pełnoziarnistych, ale tu jest jeszcze kwestia odmiany. Szukajcie starych odmian, np. samopszy czy płaskurki.
  2. Swoją strategię rynkową, Nike (seksistowski bullshit) zdemaskowało niemal dwie dekady temu, sponsorując półtoragodzinny spot reklamowy pod pozorami pełnometrażowego filmu z Gibsonem i Hunt "Czego pragną kobiety". Nieczęsto można było (zwłaszcza wówczas) obejrzeć szyderstwa z "toksycznej męskości", jej "plugawość" i szlachetną przemianę w nobilitującą "kobiecość".
  3. Podkreślasz to już trzeci czy czwarty raz, jak byś chciał samego siebie przekonać co do czystości własnych motywów i ich altruistycznych fundamentów. To, jak sam zapewne rozumiesz, siłą rzeczy musi budzić wątpliwości co do intencji. A tekst jest niestety tylko naiwnym manifestem, pełnym truizmów i oczywistości przebranych w zgrzebne szaty mędrca. Korzyść z niego taka sama, jak z podobnego zestawu porad dla mężczyzn w stylu weź sobie taką i taką, może nie mieć zębów a to nawet lepiej, będzie wierniejsza i urodzi ci twoje dzieci. Każdy chłopak pójdzie z taką w ciemno, prawda? Nie? Co za głupcy! Skoro już przy dzieciach - dziecko też będzie musiało sprawdzić, czy rzeczywiście jeśli się wkłada palce między drzwi to boli. A bo to przed niewieloma rzeczami przestrzegali rodzice a musieliśmy sami doświadczyć? Panie mają przerypane, ponieważ anachroniczna troska ewolucyjna każe im odrzucać siebie i swoje życie na rzecz potomstwa i po drugie - nie wyewoluowały jeszcze na tyle, żeby gadzi mózg postrzegał osiłka-bad-boya zgodnie z jego współczesną rolą podległego służącego i ochroniarza (ew. odizolowanego w zakładzie zamkniętym szkodnika społecznego) coraz bardziej rachitycznych nerdów. Mózg nie jest wybrykiem ewolucji, lecz jak wszystko na to wskazuje - celem (pewnie też pośrednim, lecz zdaje się - "milowym"), a ewolucyjnie przejściowy, tępy osiłek z maczugą miał za zadanie przez jakiś czas stanowić dla niego bezpieczne schronienie. W zasadzie jego twarda czaszka do spółki z mięśniami. Sporo wody w na Odrze i Nysie się spiętrzy, zanim ewolucja wykona kolejny, mały kroczek i żadne gadanie ani temu nie przeszkodzi ani niczego nie przyspieszy. A my są i tak jeno proch, pył i dym. "Coś, co stanie się raz, jak gdyby nie stało się nigdy. Jeśli człowiek ma prawo tylko do jednego życia, to jakby nie żył w ogóle {...} ponieważ dane mu jest tylko jedno życie, nie ma żadnej możliwości, by sprawdzić hipotezę za pomocą doświadczenia i dlatego nigdy się nie dowie, czy powinien był, czy też nie powinien usłuchać głosu instynktu."
  4. No niezupełnie. Zbój z kałachem na rozdrożu, ściągający haracze od przejeżdżających, nie wprowadza socjalizmu. Można go bez obaw nazwać po imieniu, bandytą i złodziejem a nie żadnym socjalistą. Chociaż historia każe wątpić, czy to aby jednak nie synonimy.
  5. Nie ma tak naprawdę z czego. Wybory konsumpcyjne powinny być motywowane czymś innym, niż aktualna preferencja rządu. Perfidia władzy polega m.in. na tym, żeby pod płaszczykiem celów deklarowanych (czyli ściemy), przepchnąć i zrealizować przy ogólnej aprobacie i wręcz poklasku, niepostrzeżenie cele realne. Całkiem niedawno p. europosłanka Spurek, postulowała podwyższenie opodatkowania na mięso, żeby nas przestawić na ryż i trawę. Tu już by się pewnie niejeden wściekał, mimo, że byłoby to, to samo co z cukrem. "Tektatura" (dyktatura z tektury) ma zawsze to samo oblicze.
  6. Parę lat temu napisałem na naszym forum, coś takiego, że marzeniem rządu będzie zabrać wszystkim obywatelom pieniądze a rozdać kartki żywnościowe. Jak by co, to wówczas żartowałem... a oni jak zwykle wzięli to serio za niegłupi pomysł. No tak, bo zdrowiej zamiast "małpki" jebnąć od razu pół litra W kolejce - limit dobowy oddechów i domiar za przekroczenie dziesięciu dziennie? W ramach walki z emisją CO2 może.
  7. Chodorov zdaje się, porównał zakup obligacji własnego kraju, do inwestycji świń w rozbudowę pobliskiej rzeźni... Wymowne.
  8. Dobrze że temat odkopany, bo napisać pamiętałem, lecz zapomniałem Próbę mam niewielką, tyle co dzieciaków i chrześniaków po rodzinie. Podejścia są różne i zasadniczo odzwierciedlają filozofię (bądź częściej, niespełnione ambicje) rodziców. Jedni wdrażają i przymuszają do wyścigu szczurów, zarzucając całą masą zajęć, drudzy pozwalają się rozwijać w dziecięcym tempie podrzucając co najwyżej pomysły i aktywności, angażując czasem we własne przedsięwzięcia. Ani kretynów ani geniuszy nie widzę po żadnej stronie podejścia, co najwyżej różnice w sposobach wyrażania siebie, zainteresowaniach, komunikatywności i skali zaangażowania i satysfakcji z... no właśnie, dla jednych z zabawy niemal we wszystko (taka radość naturalna) a dla innych, ze spełnienia oczekiwań i obowiązku względem rodziców (zadowolenie wyuczone brakiem sankcji i zadośćuczynieniem oczekiwaniom). Jedne dzieci czytają bo chcą i wciąga je książkowa rzeczywistość, drugie "zaliczają" książkę, bo trzeba. I tak po trosze ze wszystkim. Sam, jak mam okazję przebywać z którąś (bo akurat dziewczynkami obrodziło po rodzinie) to sporo rozmawiamy. Od maleńkości. O wszystkim, o głupotach, fantazjach, chłopakach, podrzucam problemy i zagadki do rozkminy, jakąś sztuczkę kulinarną pokażę (ostatnio chrześniaczkę zaraziłem pizzamaniactwem i sama już kombinuje z mąkami, wyrabianiem czy dodatkami). Jakkolwiek i pewnie w ramach własnych kompensacji i ambicji, próbuję pobudzać ich kreatywność. Zmierzam do tego, o czym wspomniała @CrazyWitch - rozmowa z rodzicami ogranicza się do komend - wynieś śmieci, lekcje odrób, co masz na jutro? A śniadanie zjadłaś? itp. Wiele razy odczuwałem coś w rodzaju zakłopotania, że wiem o dzieciach więcej niż ich rodzice. Ale chyba to też tak jest, że łatwiej jest się zwierzać na ucho wujowi niż ojcu czy matce. Co nie zmienia faktu - rodzice zwykle nie mają czasu i energii ani na rozmowy ani na liczniejsze interakcje. Ze względu na brak imperatywu osobistego, niespecjalnie się interesowałem tym tematem. Jednak utkwiły mi w pamięci usłyszane dość dawno temu słowa jakiegoś psychologa dziecięcego, że dziecko się powinno czasem nudzić i nie wolno zarzucić go obowiązkami. Bo jak się nudzi, to m.in. wyszukuje wówczas aktywności, którym się może oddawać z pasją. Coś mniej więcej takiego człek ten rzekł. I tak zostało mi w pamięci bezużytecznie. Więc na szybko stwierdziłem - a, może coś znajdę na ten temat. I proszę: Lek. med. Anna Chądzyńska: okresy nudy są potrzebne aby rozwój mógł przebiegać harmonijnie. Wg badania Dr M AXT-Gadermann i naukowców Brytyjskiego Towarzystwa Psychologicznego wykazano dobroczynne skutki nudzenia się. Od psychologicznych - popadaniu w stan rozmarzenia, stymulowanie kreatywnego myślenia, aż do czysto fizjologicznych - kiedy nuda pozytywnie wpływa na rozwój układu immunologicznego. Nuda to czas, którego dziecko potrzebuje do wykreowania nowej ścieżki myślenia. To moment spotkania się z sobą samym, gdy może posłuchać siebie i swoich pragnień. Dziecko ma zdolności poznawcze wpisane przez naturę. Ten czas konsolidacji myśli w czasie nudy zaowocuje twórczą aktywnością. Nie bójmy się czasu, gdy dziecko się nudzi. Jest to stan chwilowy, przejściowy. Wówczas dziecko zaczyna nabierać umiejętności planowania własnego czasu i planowania zajęcia. Co więcej, poznaje siebie, uczy się angażować innych, jeśli są obok. Nie organizujmy tego czasu za dziecko. Nie przesadzajmy z dostarczeniem wyrafinowanych gier edukacyjnych lub skomplikowanych klocków, aby odwrócić uwagę dziecka od nudy. Link do całego wywiadu: http://www.edziecko.pl/jedzenie/7,79323,22867117,dziecko-musi-sie-nudzic-dlaczego-bo-wtedy-sie-najlepiej-rozwija.html Zapewne znajdziecie tego sporo. Jako ciekawe uzupełnienie, podrzucę jeszcze w charakterze inspiracji, koncepcję szkoły Summerhill i spicze Kena Robinsona. Tu przykładowy z brzegu:
  9. Jak by cytować klasyka - "bezapelacyjnie, do samego końca, mojego lub jej"
  10. Obstawiam, że wśród karuzeli pomysłów, na bank jest i taki. Perwersja sięgnie pewnie dalej i będą ujemne stopy procentowe dla oszczędzających a dodatnie dla zakredytowanych pod korek. Nowa ekonomia. Oni tylko "udają Greka", choć skutek podobny będzie. Right! Faktycznie!
  11. Nasze nadwiślańskie słoneczka, niepohamowani w pomysłowości macherzy od "polityki" i "ekonomii", puścili siarczystego bąka w postaci balona próbnego (a balon jaki jest, każdy widzi, bo kogo w niego zrobić jak nie obywatela?) w postaci pomysłu emisji nieoprocentowanych obligacji. Te, według szacunków mini-fini-gremlini, miałyby zainkasować z rynku, banknotów na 200 mld PLN'ek. Zachętą ma być towarzysząca im koteria loteria, która garść "przypadkowych" obligatariuszy obsypie nawet milionem złociszy. O ile się ich oczywiście "wylosuje". A los jak wiemy z historii Przenajświętszej Rzeczypospolitej - nagradza ustosunkowanych przygotowanych. Loterie w których przypadkowo "pełne" losy znajdowały się w puli ziomków i znajomków to nie pierwszyzna. Zresztą dobry pomysł na kamuflaż łapownictwa. Niegdysiejszy prezydent, ponoć notorycznie miał np. szczęście w TotoLotku. Oczywiście można się przychylić do linii propagandowej i przyjąć bez namysłu, że chodzi o dobro obywateli, którzy swoimi nadwyżkami wesprą samych siebie, bo pożyczą rządowi swoje pieniądze, żeby rząd im je w postaci świadczeń oddał (a jak by je sobie zostawili, to siebie nie wesprą?) i będzie się nazywało że rząd daje (chcesz cukierka, idź do Gierka). Tzn. rząd odda i tak komu innemu niż temu, od kogo pożyczył, no i nie wszystko, bo coś tam sobie potrąci prowizji, goląc przy okazji przez lata, kapitał należny do wykupu obligacji poprzez wieloletnią inflację. Dopiero po latach, drapiąc się w głowę, co któryś jedwabnik pomyśli, po co zamieniał kiepsko bo kiepsko, ale oprocentowane w banku papierki na nieoprocentowane papierki, warte na koniec tylko połowę. No ale dobrze, już dobrze, atmen Sie tief und regelmäßig jak by powiedział dr Goebbels. W końcu Weimar to jeszcze nie jest, ale czy aby nie chodzi o jedno i to samo, co pół wieku temu, czyli jak to się wówczas nazywało - zlikwidowanie "nawisu inflacyjnego" i ściągnięcie nadmiaru gotówki z rynku? Ulica dawno już widzi sygnały silnego impulsu inflacyjnego (czyli dopiero odpalamy silniki na orbitę?), choćby w sklepach a za chwilę w rachunkach za prąd również, co uruchomi swoiste inflacyjne perpetuum mobile. Czyżby szacunki inflacji zwiastowały również biegunkę u rządzących bo cyferki im zbzikowały? Z pozdrowieniami dla wszystkich miłośników hibernacji i inflacji. https://www.money.pl/gospodarka/obligacje-zero-procent-eksperci-komentuja-pomysl-rzadu-6455920549242497a.html
  12. U mnie klasyczny poranek w rockowych (a jakże) interpretacjach. Zręczne dziewczęta.
  13. A to akurat na spółdzielniach to co najwyżej moja mama się wyznaje, będzie na święta to podpytam o jakieś możliwości jak nie zapomnę. Jasne, że takie myśli się rodzą, ale, podobnie jak @Mosze Red - zniechęcam. To proszenie się co najmniej o kłopoty.
  14. ...ale dokładnie to wkleił @Morfeusz Pewnie natknąłeś się na moje ulubione porównanie dostępności? Jeśli laska chce sexu na imprezie, wystarczy że zdejmie majtki i ląduje w łóżku. Jeśli majtki na imprezie zdejmie facet, wyląduje na obserwacji psychiatrycznej
  15. @raul_na_102 czy w bloku jest wspólnota mieszkaniowa? Jeśli tak, to macie spore możliwości eksmisji lokatora nawet jeśli płaci ale "tylko" zakłóca porządek czy utrudnia korzystanie z części wspólnych itp. Uchwałę (taka musi być forma, bo przekracza to zakres zwykłego zarządu) wspólnoty niestety trzeba kierować do sądu, sama uchwała nie wystarczy. Sąd może zakazać uciążliwych zachowań lub nawet zdecydować o przymusowej eksmisji i sprzedaży mieszkania (choć to może być mało prawdopodobne jeśli uzna autyzm za niepełnosprawność, bo wówczas są korowody z tematem braku lokalu zastępczego). Podobną sytuację miałem u siebie w kamienicy, szurnięta sąsiadka zaanektowała sobie całe >200m2 strychu bo miała idee fix suszyć tam sobie na dwóch sznurkach swoje gacie XXXXL i wciąż wymieniała zamki do drzwi ze wspólnych na swój. Więc w końcu się wnerwiłem i zakomunikowałem jej (ale akurat jestem w zarządzie wspólnoty i sporo robię dla obiektu) że jeśli nie przestanie, to doprowadzę do tego, że zamieszka gdzieś na wygwizdowie, gdzie będzie mogła być strażniczką strychu a tutaj jej noga więcej nie postanie. Co więcej, zobowiązałem naszą administratorkę do potwierdzenia mojego wniosku i takiej możliwości przy najbliższej rozmowie z tamtą panią. Podziałało na nią kojąco, a od tamtej pory nawet udaje że na klatce mija co najwyżej mój cień.
  16. Być może na przestrzeni czasów zmieniła się tylko percepcja a rzeczywistość i zachowania znacznie mniej. W końcu jest nas obecnie ponad 7 miliardów i to raczej nie z probówki. No i w zasadzie musiałbym to uznać za przejaw hipokryzji, gdybym miał ściemniać na temat własnej "czystości" a dąsał się na panie o to samo. I nie ma co ukrywać, że większość mężczyzn zachowuje "przyzwoitość" tylko ze względu na brak dostępu do rzeszy wagin i swą przeciętną atrakcyjność. Ale to żadna sztuka. Bo gdyby mogli, ruchy frykcyjne towarzyszyły by im całodobowo do znudzenia. A bądź wstrzemięźliwym Chadem, hę? Znacie takich (o ile się już nie "obruchali")?
  17. Przeczytałem odruchowo na miniaturce napis: "Happy Hooligans"
  18. Jakiś czas temu wplotłem w jeden temat statystyki codziennych samobójstw w Polsce. No i dowiaduję się parę dni temu, że 14-letni syn znajomej nawcinał się Xanaxu i zadzierzgnął w domu swojego ojca. Przyrodnia siostra go odcięła ze sznura, trafił na intensywną jeszcze jakoś w miarę ciepły. Jednak w krótkim czasie doszło do obrzęku mózgu i śmierci mózgowej. Wczoraj chłopak trafił po konsylium na części zamienne. Przynajmniej na tyle jego rodzice byli w całej tej rozpaczy przytomni. Niby otoczenie na bieżąco niczego nie podejrzewało, jednak gdy ten i ów włączają "wsteczny", wydaje się im, że przeoczyli parę niepokojących sygnałów. Oczywiście po stronie matki (w kompletnie czarnej rozpaczy i półprzytomnej) będzie skrajne obwinianie się w charakterze pokuty zastępczej, więc można założyć nadinterpretację zachowań w kierunku zbudowania poczucia winy z niedopatrzenia. Kto wie, być może nie bez podstaw. Jeśli ktoś zna dobrego, warszawskiego terapeutę od takich poruczeń, który zajmie się takimi rodzicami, to jak by co kontakt ze mną dowolny, w wątku lub PW. Tym niemniej, jakoś nie da mi spokoju, jeśli nie zaapeluję do Was - przyglądajcie się bliskim i znajomym, może Wasza reakcja coś zmieni na lepsze, może kogoś uchroni przed nieodwracalną decyzją. Miejmy na siebie baczenie. W końcu większość z nas to "alfy" i "wadery".
  19. Uniesienia to ja w innych okolicznościach miewam Ech, spójrzcie panowie bracia na te kobiece kody, w próbach uszczypnięcia tu i ówdzie nieustająco.
  20. Tytułem należności, info podesłała mi nasza nieoceniona @Helena K. jako że temat poza rezerwatem założyłem. Więc propsy należą się jej, za rękę na pulsie
  21. @Mosze Red prędzej to zrobi @Ancalagon ze swoim big-ass telescope Ja to w gwiazdy z rzadka zerkam a ostatnio spoglądałem jakoś z tydzień temu, jak przywaliłem głową w drzwiczki otwartej szafki.
  22. Jaki argument? Sheisse, wyraźnie napisałem: "odrzucam więc tę kategorię argumentów" to teraz to przekręcasz na odwrót, po babsku, że użyję tego jako argumentu. Jak napiszę WERSALIKAMI po raz kolejny co oznacza tamto zdanie plus następne wypunktowanie to w końcu zrozumiesz? Czy wciąż nie? A może chwytasz dopiero po którymś powtórzeniu? Dziękuję za troskę o moje zdrowie psychiczne. Chodziłam do psychologa, nie stwierdził żadnych nerwic ani psychoz... Yyy, troskę? Z mojej strony? Zdążysz się 3x zestarzeć i się nie doczekasz Wykazując odrobinę troski, zachęcał bym do skonsultowania z jeszcze co najmniej jednym. A zachęcam? Do tego przeczytałaś tym razem coś o nerwicach i psychozach o których w ogóle nie pisałem ale znów mi coś wciskasz i przekręcasz. W Twoim kontekście pisałem jedynie o worku własnych wymówek. W takim razie wychodzi na to, że Twoje użalanie się, powinno się odbierać jako przejaw radości.
  23. To na rozluźnienie mała anegdota z życia znajomych. Urodziły im się bliźniaki i tak się obdzielili, że co drugą noc na zmianę wstawali do dzieci. No i którejś nocy płacz, więc tatuś po butelki i cyk - wciska je do łóżeczka i wraca spać. Ale płacz nie ustaje, beczą i beczą. Więc tym razem mamuśka wstaje ogarnąć co jest grane, podchodzi i patrzy a butelki wciśnięte w nogach
  24. To samo można by powiedzieć o predyspozycjach do macierzyństwa u kobiet, zwłaszcza że ze wsparciem pędzi im gospodarka hormonalna. Odrzucam więc tę kategorię argumentów. Możesz nie chwytać się brzytwy. I to niby pokazuje moją postawę, że kobieta staje się "kimś" dzięki rozmnożeniu? Nie kpij. Po raz kolejny podkreślę - chodzi w tym wpisie o niedocenianie i pomijanie wysiłku i roli męskiej w rodzinie. Jakież to współcześnie modne i postępackie tak płynąć z nurtem głównego ścieku! Ach, uroczo! Jeśli czytasz przez pryzmat swoich filtrów, przekonań i uprzedzeń, to aż się boję (nie na serio) co jeszcze wyczytasz, choć z ciekawości poznam resztę Twoich "demonów". A ja mam niezmiennie, choć jak do tej pory jedynie milczącą propozycję - nie rozmnażaj się. Obowiązku nie ma. Naprawdę. Jeśli chcesz tego, to bierz odpowiedzialność za dowolny swój wybór i nie kręć, nie użalaj się i nie racjonalizuj. Jedna wymówka Twojego faceta o nerwicy doprowadza Cię do quasi-rozpaczy a cały worek własnych, nie robi wrażenia. W niczym, poza brakiem pokrycia w statystycznej rzeczywistości. Zwłaszcza jak jeszcze weźmiesz pod lupę statystyki aktywności zawodowej kobiet i przekrój wykonywanych zawodów. Przy tym, porównywaliśmy wysiłek, zaangażowanie i inwestycje, pamiętasz, prawda? Ale dokładnie to waśnie sugerujesz, łkając nawet nad brakiem możliwości poczytania książki czy pogrania na kompie. Dlaczego spostrzeżenie ogólne, tak bardzo bierzesz do siebie? Bo tylko z macierzyństwem związane są wyrzeczenia i poświęcenie Nie wiem czy wiesz, ale np. słuch facetów jest tak skonstruowany, że budzik budzi a płacz dziecka już nie
  25. Nie bardzo wiem niby gdzie pokazuje? Czyżbyś miała zdolności czytania tego co nienapisane z pominięciem tego co napisane zostało? Wyraźny i jedyny nacisk kładę na: a) nad-percepcję własnego wkładu ze strony kobiet b) powszechne ignorowanie faktu zaangażowania zarówno zawodowego jak i rodzinnego mężczyzn (przy zwykle początkowo wyłącznie "rodzinnym" zaangażowaniu matki) c) odbiór wkładu męskiego jako mniej wartościowego a wręcz pomijalnego (w celu podbicia wyceny wkładu kobiety) d) asymetrię w ocenie gospodarowania czasem przez K i M e) dzieciństwo nie trwa wiecznie Przy tym sama nobilitujesz wartość własnego zaangażowania w zmianę pieluch, które to niby pożera 110% wolnych mocy przerobowych kobiety i tak już zostaje na zawsze. Nikt nie twierdzi że początek jest lekki, ale po dupie dostają oboje rodzice a nie tylko kobieta. Jeśli kończą studia np. medyczne i pochodne albo politechniczne to zgoda. Kobiety jednak w gremialnie studiują w szkołach produkujących magistrów jak jogurty w mleczarni. Kobiet w silnie rywalizacyjnych środowiskach i stanowiskach też nie uświadczysz na morgi. Ani w kopalniach, platformach wiertniczych czy na budowach. O biznesie nie wspomnę, bo tu ich jak na lekarstwo. Znajdziesz je natomiast tam, gdzie stosunkowo lekko, łatwo, przyjemnie z minimum rywalizacji i odpowiedzialności.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.