Skocz do zawartości

Rnext

Starszy Moderator
  • Postów

    10424
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    105
  • Donations

    30.00 PLN 

Treść opublikowana przez Rnext

  1. Nie tyle podważam, co poddaję w wątpliwość. Ale co komu służy. Placebo jest ponoć tak samo efektywne w circa 60% przypadków jak leki przeciwbólowe na przykład.
  2. Rnext

    Playlista do łóżka

    Najlepsza playlista do łóżka, to brunetka, blondynka i ruda
  3. @ewelina tradycyjnie będę już chyba na stałe w opozycji do Twoich koncepcji, ale skoro to nie pierwszy raz, może niech to będzie uprzejmy nawyk. Farmaceutą nie jestem i moje kompetencje kończą się mniej więcej na poziomie dosypania komuś strychniny dla spaghetti (ale nawet dawkę musiałabyś mi policzyć), ewentualnie sam łyknę Scorbolamid dla poprawy samopoczucia psychicznego jak kręci mnie w nosie. Jednak w spisek BigPharmy strzegący tajemnic, które przyniosłyby branży całkowitą hegemonię ekonomiczną nie dowierzam. Jasne, że jest gdzieś tam na jakimś poziomie, bo to jest biznes. W sumie taki sam jak produkcja smartfonów czy telewizorów 4k. Taki sam, powtórzę. Akurat nieco niedyskretnie się przyznam, że mam niezłą "wtykę" w BigPharmie, więc jest szansa, że wiem o czym mówię. Nie udało się koncernom naftowym ani potężnemu GE ukryć darmowej energii w postaci E=mc2. A to było proste, wystarczyło skasować jednego człowieka. I to nawet nie w dobie swobodnej propagacji informacji w tempie internetowym. Jakoś prezesi BigPharmy, możni tego świata też cierpią na różne dolegliwości i umierają nie dożywając np. 120 lat (tak, wiem, Elvis żyje). Mimo ich dostępu do niezwykle strzeżonych tajemnic, przypadki długowieczności są notowane niemal włącznie wśród przedstawicieli małych enklaw na wypizdowach, gdzie wiedza ich mieszkańców kończy się na zaostrzeniu patyka. Nie uzasadniaj wszystkich absurdów jakąś formą utajającego spisku. Przyjmij, że po prostu rzeczywistość weryfikuje przeróżne rzeczy tak z netu jak i z "nauki", a te niezwykle często okazują się szkodliwymi głupotami. Nie wygląda mi na to, żeby Twoje intencje były nieczyste, ale jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wiele z nich jest co najmniej naiwnych.
  4. "Ja czuję to samo". Nie rozstrzygnąłem tylko czy to jest antywzorzec kobiecości odwalcowany na potrzeby Sevres czy "bozia" zakpiła sobie po pijaku z człowieczeństwa. Jedno jest pewne - rekombinacja płata figle.
  5. Zdaje się że nie ma, tylko takie plany były. W 2014 r. odbyło się w tej sprawie referendum i ponad 77% głosujących było przeciw jej ustanowieniu. Na 26 kantonów sumarycznie 24 były przeciw.
  6. To mogłoby się zbiegać w czasie z eksplozją aktywności wszelakich dyskontów i ekspansją przemysłu "piekarniczego" na ich użytek. Co do mleka, to niektórzy producenci ponoć dodają jakiś tlenek talu, żeby było bielsze. Zasadniczo przy takim chemicznym farszowaniu niemal każdego produktu, ich dziwacznemu nieraz przetworzeniu, raczej bym się różnym reakcjom organizmu nie dziwił. Nie myślałeś, że jak zmienisz naraz wszystko, to w sumie nie będziesz wiedział co Ci szkodzi? Tak, te jadalne, śródziemnomorskie. Tylko nawet ich jest parę odmian a ta dostępna u mnie pod ręką w handlu to raczej z tych mniej szlachetnych.
  7. No właśnie to dziwne jest opisać coś niepodobnego do niczego. Ale OK, ja to robię tak - nacinam wypukłą część w krzyżyk, tak na 5mm wgłąb, potem gotuję we wrzątku z odrobiną soli 15-20 minut i do pieca na 5 minut. Teraz Ferrari odwala całą robotę. Wygląda porcyjka tak: Smak ma trochę z młodziutkiego, jeszcze mokrego orzecha włoskiego, taka cierpka goryczka. Nie wiem, czy próbowałyście w dzieciństwie biały klej biurowy, ale coś w tym stylu (czego ja nie próbowałem :D) tylko bez tych chemicznych frakcji. Trochę jak żołędzie surowe (też próbowałem). Coś szczypiącego, cierpkiego na języku i podniebieniu jak kwas pruski z pestek jabłek wspomnianych przez @Helena K.. Tylko długo się utrzymuje. Konsystencja bardzo niedogotowanego ziemniaka, ze słodkim tłem. Pachnie - no pachnie jak pieczone kasztany, to jest chyba nie do podrobienia. Całość stanowi kombinację smaku i aromatu i trudno mówić tylko o jednym wymiarze. Spróbujcie dziewczyny same, ale wiem że niektórych kompletnie odrzuca ten smak. Jest dla wielu ludzi nieakceptowalny. Tak że ew. na próbę, nie ma co iść za pierwszym razem w większe porcje.
  8. A ja se znowu upiekłem kasztany i zabieram się za ich chrupanie. Zdrowe? Niezdrowe? Sezon jest, żal nie skorzystać. No i tanie. Jak by co, wyrzutów sumienia jak wcinam winniczki też nie mam a jak by trzeba było schrupać np. najeźdzcę albo innego bandziora, to ja z przyjemnością. Byle był dobrze wypieczony Ale z ludzizny to tylko próbowałem opuszkę swojego palca na surowo. Noże testowałem i trochę przeholowałem. Szału nie było, wyplułem. Dziwna konsystencja przede wszystkim. Ale jak by było trzeba...
  9. Niby dlaczego więc noworodki nie mrą masowo albo nie przestają się prawidłowo rozwijać, skoro w mleku matki są białka, węglowodany, tłuszcze i cukry naraz? Przecież każdy z makroskładników jest trawiony zdaje się w innych miejscach układu pokarmowego z użyciem innych enzymów. Coś źle wiem? Serio, nie mam przekonania do Twoich teorii i chętnie bym obczaił jakiekolwiek badania, które by je potwierdzały.
  10. Z ciekawości włączyłem pierwszy lepszy materiał i prawie zaraz wyłączyłem, jak koleś zaczął pleść kocopoły typu: "gluten pod wpływem temperatury zamienia się w złośliwy element", powoduje "cieknące dziury" w jelitach, po czym odleciał w stratosferę tym, że "celiakia jest spowodowana przez chleb". Ale widocznie celuje w odbiorczy target modnisiów od "gluten zabija". Tak, istnieje celiakia, ma podłoże genetyczne ale nie alergiczne, dotyczy jakoś 1% europejczyków. Tak, istnieje choroba Duhringa, też genetyczna, są różne nietolerancje, jasne. Skutek jest ten sam - trzeba odstawić gluten. Ale, litości, mówiąc prawdę a nie wyplatając pierdoły. Nie wiem, może gdzieś dalej mówi coś z sensem. Jeśli jeszcze miałbym się czepić tego nieszczęsnego chleba, to nieporozumieniem jest nim nazywanie "świeżutkich, pachnących" wypieków marketowych. Nie dość że odpiekane (nie pieczone) z miesiącami leżakowanego, głęboko mrożonego ciasta z mąk niskiej jakości, to jeszcze nafaszerowane polepszaczami (nie tylko L-cysteina), konserwantami, jakimiś antygrzybiczymi syfami a wokół rozpylają często sztuczne aromaty chleba. Wcale się nie dziwię, że komuś takie pieczywo może szkodzić a będzie myślał że to od glutenu. Oui, mademoiselle! Tylko przyzwoity surowiec, dobre mąki, najlepiej znaleść sensowny młyn. Roboty przy tym wiele nie ma. Nawet głupi automat do chleba ogarnie sam w jakieś 3h. Cała robota człowieka to zasypanie foremki i pstryknięcie włącznika. No i jak już ktoś chce, to i bezgluteny sobie wypiecze sam. Takie własne, na pewno nie tylko bez glutenu będą ale i Mendelejew się ucieszy. Jeszcze dygresja w kwestii zdrowotności produktów wegetariańskich. Jednak miałbym na uwadze jak wygląda współczesne rolnictwo - herbicydy, pestycydy, nawożenie... Ech. Kiedyś u oswojonego rolnika warzywka brałem. I idę "w szkodę" a on że nie, żebym stamtąd nie brał bo to na handel. Te do jedzenia dla ludzi to tutaj - i wskazał inne miejsce. U zaprzyjaźnionego sadownika była podobna akcja. Przygotowywali do wywózki całe kontenerki śliwek. I tak sobie oglądam i podziwiam - jakie ładne one wszystkie. A pan sadownik - no, nooo, to są te do marketów.
  11. Mnie się tam mój ryj nie podoba. Ale tłumaczę to sobie tym, że nie lecę na facetów. Co do wymagań pań, to tyle już widziałem, że niechaj sobie mówią co chcą. Tutaj jakieś check-listy a potem dostają korby na całkowite zaprzeczenie wymarzonych ideałów. Nawet już bardzo dzieciate te moje znajome są. A deklaracje miały takie że hooo hoo. @deomi a Ty co w przeciwieństwie do @maggienovak masz z tego że nic nie masz? Z ciekawości pytam.
  12. No taki wal to jest zwierzojedzem jak wcina tylko kryle i inne skorupiaki a żyje 200 lat czy nie? Dopchnę pomidorem Zakładaj nowy! Fioła nie mam (akurat w tym miejscu) ale chętnie.
  13. Daleki jestem od twierdzenia, że któreś z nas całkowicie się myli. Ja chcę tylko wiedzieć ewentualnie gdzie i dlaczego a jako narzędzie poznawcze dopuszczam dyskusję z wyłączeniem mordobicia (pacyfistą jestem, choć ykhm... :)). Nie wierzę też w ideologie bez celu (nawet się przychylam do celu sugerowanego przez @Baca1980). Nie jestem wege, choć udział mięsiw w diecie mam wybitnie umiarkowany, że tak to ujmę. No i lubię dietę owocową. Owoce morza znaczy się Ośmiorniczki, kraby, homary, małże, ikra... Krewetki tylko jakoś średnio. Bez zbędnej ideologii. Troszczę się o planetę w innych obszarach, jeśli już jakkolwiek troską to nazwać. Jest mi smutno, że przemysłowy chów wygląda jak wygląda. Jest mi również przykro, że przemysłowy chów człowieka też taki jest. Więc o ile wypalających megatony kerozyny samolotów strącać z nieboskłonu nie zamierzam, obalać rewolucyjnie drapieżnych krwiopijców mi się nie chce, to coś tam sobie lokalnie działam w aspekcie ludzkim. Tak se mniej lub bardziej lokalnie. Jajka kupuję zerówki albo max jedynki od zaprzyjaźnionych na rynku pobliskich hodowców, kura rosołowa też się trafi taka - popierdalaczka za dżdżownicą, zaprzyjaźniony jegomość (zresztą dość barwna postać) sprzedaje mi swoje warzywa (z każdej podróży po świecie przywoził np. nasiona pomidorów i sam je hoduje, krymskie - obłęd!), piekę sobie chleby, robię czasem twarogi i tak dalej. Nawet durne makarony robię sobie sam, bo wiem że używam jajek kurzych a nie jakichś przemysłowych trutko-żółtko-proszków z solą drogową. Zupełnie wyleciało mi z głowy! Do śniadania z własnego pełnoziarnistego (no, powiedzmy - prawie, bo 850-tka) z twarogiem (od chłopa, tak wiem jak brzmi ;)) wciągnąłem parę plastrów chorwackiego prosciutto Ale zagryzłem czerwoną papryką. Liczy się?
  14. Kpisz? Świat zwierząt miewa różne od naszej flory bakteryjne, nieco też się różnimy na poziomie RNA i DNA, definiującym nasze możliwości (również syntezy witamin). Rodzaj bakterii = inna synteza. Zaraz mi jeszcze powiesz, że naczelne mogą syntetyzować witaminę C, bo jesteś osobiście o tym przekonana i masz to przemyślane. Chyba nie rozróżniasz własnych przekonań od faktów. A jeśli fakty nie pasują do przekonań, to tym gorzej dla faktów. Pierdoły. A ile mamy kcal z trawy? A może z bratków i kwiatków na łące? Wyżeramy hale do gołej skały? No i jakiej pszenicy? Widziałaś gdzieś w Argentynie te gigantyczne stada krów buszujące w pszenicy? Serio, jesteś w stanie wcinać celulozę? Masz takie bakterie jak choćby krowa i (umownie) cztery żołądki do czego innego? Czy coś oprócz Twojego własnego przekonania za tym stoi? Jakieś szacunki? Badania? Równie prawdziwe jest - gdyby ludzie nie zjadali tyle jedzenia, to też nie potrzebowali byśmy tylu upraw. Ja pierniczę, przemysł roślinny to nie tylko jedzenie! Ogarniasz? Wiesz ile roślinności (lub zwierząt) trzeba żeby choćby uszyć Ci gacie albo zrobić tampaxy?
  15. @ewelina skoro mnie wywołałaś, to chyba planujesz się odnieść do podlinkowanych przeze mnie artykułów o mitach wegetarianizmu? Ale skoro nie widzę polemiki to zachęcę Cię ponownie za pomocą małego resume: 2/3 obszarów ziemi nie nadaje się na produkcję roślinną dla ludzi. Użytek z bezużytecznych terenów, łąk i pastwisk są w stanie zrobić wyłącznie zwierzęta i tym sposobem, my za ich pośrednictwem możemy wcinać trawę. Żonglowanie argumentem, że tyle i tyle roślin wyprodukujemy z hektara to manipulacja oparta na ignorowaniu realnych możliwości. Żarcie na pasze nie może być użyte na potrzeby żywieniowe człowieka. Mitem jest, że zasiejemy tereny nieużytków soją, będziemy wszyscy najedzeni a planeta coś zyska. Na nieużytkach nic dla nas pożytecznego nie urośnie. Przy obecnej gospodarce mamy mnóstwo żywności. Szacuje się, że nadwyżka jest tak duża (tu jest na pewno problem nadprodukcji) że można wykarmić 10 mld ludzi. Szacunki przy diecie wyłącznie roślinnej sięgają możliwości wyżywienia populacji max 7 mld. Ale spoko, osobiście nie mam nic przeciwko temu, żeby ludzi było mniej. Tylko jak to się ma do "z hektara wyżywimy X-osób więcej roślinami"? Wiesz, że około 30% żywności roślinnej marnuje się już na polu farmera? Handel nie chce odbierać (bo klient nie kupi) krzywych ogórków, pomarszczonych pomidorów czy za małych jabłek ze skazą na skórce. Można co najwyżej jakoś to zagospodarować na pasze. Przestawienie gosp. żywnościowej na rośliny wymagałoby zagospodarowania i użyźniania ogromnych obszarów ziemi. Prowadziłoby to do powstania monokultur i błyskawicznej degradacji środowiska (erozja, stepowienie). Jego odratowywanie i przywrócenie do użytku byłoby możliwe tylko poprzez nawożenie. Do wyprodukowania 1 tony nawozów sztucznych potrzeba 3 ton ropy naftowej. Bo przecież zwierzątek produkujących obornik nie ma. Będziemy w końcu zasysać ropę z Księżyca? Ciekawe byłoby porównanie szkodliwości krowich pierdów metanowych (które tu i ówdzie przerabia się na energię) w porównaniu do kopcących kombajnów i traktorów orzących gleby. Problem z dostępnością witamin B, A, D przy diecie wegańskiej. O ile trochę D3 pomoże nam wyprodukować "zabójcze" promieniowanie UV, to reszta jest tylko w tłuszczach zwierzęcych. Ale to nic, kupimy sobie suple w aptece i wegańska gitara gra. Przynajmniej dopóki nie wyczerpiemy tego co nam się na "złej" diecie zmagazynowało. Tyle na początek. Jeśli zaś chodzi o moje podejście, to jestem entuzjastą biodynamiki/permakultury. Zrównoważonego i samoregulującego się, komplementarnego mechanizmu. A ten wymaga tak fauny jak i flory. W kwestiach żywnościowych też chyba parę razy na forum swój pogląd prezentowałem - różnorodnie, dobrojakościowo, sezonowo, lokalnie. Sporym problemem jest powszechne obżarstwo.
  16. A masowa antykoncepcja? Megatony estrogenów przedostających się z kobiecym moczem do wody, trujących środowisko i przy okazji kastrujące mężczyzn na potęgę Na wakacje w kurorcie też samolotem, który średnio wykopci 6 ton paliwa w godzinę. To prawie cysterna! A ty człecze oszczędzisz 100 ml bo pieszo pójdziesz. @ewelina odniosę się szerzej, skoro mnie wywołałaś, jak tylko czas trochę zakrzywię.
  17. Słońce - to największa bomba ekologiczna. Na wypadek, gdyby ktoś nie wiedział. Czekam na projekty regulacji jego wielkości i sterowania cyklami jego aktywności z Ziemi, np. za pomocą kupki piasku i paru kropli atlantyckiej solanki. A potencjał eksploatacji podatkowej "jedwabnika" - nieskończony. Ale ludzkość nie pamięta nawet 2WW (pamiętają tylko bezspadkowi spadkobiercy) a co mówić o czterech zlodowaceniach albo upiornych upałach jurajskich? p.s. Obecnie jest dość chłodno. Bywało lepiej (ale ja ciepłolubny gad jestem). Stygniemy moi drodzy. Stygniemy. To koniec. Politycy zawiedli (może za mało kamieniami rzucali w dinozaury?)
  18. Nawet chyba każda religia opiera się na poczuciu winy. Teraz inżynieria społeczna implantuje kolejną, ateistyczną (więc uniwersalną i niewymagającą) niby-zieloną religię. Za pomocą winy można łatwiej kontrolować a kontrola to same korzyści, zwłaszcza, że tania, bo odwołuje się do formy autocenzury. Magia - niewolnik pilnuje sam siebie.
  19. Jeny! Nie mogę słuchać takich manipulacyjnych bzdur. Ilość wody na naszej planecie jest stała. Nie anihiluje ani nie odparowuje w kosmos. Nie znika, nie zużywa się, nie nie nieeee. A temat poruszany był w maju:
  20. Pejsy i jarmułkę przegapiłeś? W kodzie kreskowym też jest zaszyta cena
  21. Nie masz bladego pojęcia o czym mówisz i raczej nigdy nie będziesz nawet w stanie zbliżyć się na odległość Saturna i umościć w podobnym kontekście do H.K. Nie masz nawet cienia pojęcia z kim i o kim mówisz. Wiesz - również dlatego, że ogarnięcie różnic między Wami jest całe galaktyki poza Twoimi możliwościami percepcji, choć mam wrażenie, że nawet z innego wymiaru. Dzieli Was coś, przy czym Rów Mariański jest po prostu zabawnym wgłębieniem rangi sadzawki. Naprawdę - skisłem teraz. Niech ktoś otrze mi łzy @Helena K. numer konta na wpłaty za kampanię reklamową podam na PW
  22. Po choćby Obamie, Wałęsie czy wyświęconej handlarce dziećmi, to Nobel by się pewnie sam tym swoim dynamitem nabił i lont podpalił. Po tej nagrodzie, pewnie wsadził by jeszcze laski w oczodoły. Bliżej mózgu i nie trzeba patrzeć na to co się wyrabia. To już żaden Nobel, tylko mutacja konkursu Eurowizji gdzie wygrywa się tak: Hitlera też nominowali.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.