Skocz do zawartości

Zdzichu_Wawa

Starszy Użytkownik
  • Postów

    747
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Zdzichu_Wawa

  1. To co napiszę będzie bolesne (dla Twego ego), ale dopóki tego sobie nie uzmysłowisz, będziesz żył złudzeniami, że może rozmowa, może terapeuta coś dadzą, zmienią myszki zachowanie itp. Zachowanie Twojej żony wynika z jednego prostego faktu, nie jesteś dla niej wymarzonym partnerem/mężem. Jesteś "najlepszym z dostępnych", lecz niestety znacznie poniżej jej oczekiwań które miała. Jest więc rozczarowana tym, że musi się z Tobą "użerać", kiedy tak na prawdę ona zasługuje na kogoś lepszego. Tutaj lepszy może mieć różne (inne dla każdej kobiety) znaczenia. W każdym razie musisz zrozumieć, że nie jesteś w stanie z dnia na dzień lub z tygodnia na tydzień nagle "awansować" na tyle, żeby to ona zaczęła starać się o Ciebie. Sam to przechodziłem (nawet niestety więcej niż raz) więc wiem, jak ciężko jest się oswoić z tą myślą, że to nie miłość, a jakaś podświadoma kalkulacja leży u podstaw tego związku. Wyobraź sobie to tak. Jesteś Kubicą, a Twoja żona to zespół Williams. Dla Williamsa jesteś najlepszą opcję -przyniosłeś najlepszą ofertę na stół ze wszystkich kierowców którzy się ubiegali o miejsce w fotelu bolidu. Tylko, że obiektywnie nie byli to kierowcy pokroju Hamiltona, czy Leclerc'a. Zespół wie (ma przeczucie), że Kubica nie ma za bardzo gdzie odejść. Nawet jeśli traktują go "z buta" dają stare części i faworyzują innych, to on pokornie to znosi, bo podpisał kontrakt, przyniósł 40 baniek w kieszeni i dzięki temu ma możliwość jazdy w F1. Wyobraź sobie, że nagle Vettel (który chce zmienić team) zaczyna rozmowy z Williamsem. Myślisz, że negocjacje byłyby takie same, że traktowali by go w ten sam sposób (na zasadzie, albo Ty nam kasę przynosisz, albo nie mamy o czym rozmawiać). Czy może to Williams nadskakiwałby czarował i urabiał Vettel'a? Mam dokładnie takie same odczucia. Gość spali pierwsze podejście (próbę odejścia). Myszka (tymczasowo) zacznie lepiej się zachowywać (bo przecież nie można pozwolić, żeby żywiciel uciekł, zanim pasożyt znajdzie innego żywiciela). Zaliczy "wpadkę" i dalej będzie klasyka rocka. Poczuje się jeszcze mocniej. Będzie miała dodatkowy silny argument (granie dzieckiem) w ręku. Gość będzie udupiony po całości. Dokładnie. Tylko stawiania granic trzeba się nauczyć. Na początku młodzi faceci są karmieni romantycznymi historiami jak to ukochanej trzeba nieba uchylić. Liczą że kobiety to docenią. To tak nie działa. Dając sobie wchodzić na głowę i "gotując żabę" jest tylko coraz gorzej, bo laska zaczyna widzieć w nas potulnego misia, a misie są miłe, ale mało seksowne (nie wzbudzają podniecenia). Jeśli lasce zależy na danym gościu (jest on dla niej "cenną zdobyczą") to potrafi się ostro starać o niego nawet w późniejszym okresie. Z tym, że facet powinien być także (obiektywnie) cenny/atrakcyjny dla innych kobiet. To jest dobry "próbnik", czy inne kobiety także zwracają na niego uwagę, czy nie.
  2. Skonsultowałem to z kolegą Notariuszem. Powinno się to zrobić w ten sposób (z zachowaniem kolejności pod katem ew skarbówki): 1. Żona przepisuje Ci swoją połowę domu na Twój majątek osobisty. Oczywiście darowizna notarialna z odpowiednimi wpisami że tylko dla Ciebie (a nie do majątku wspólnego). 2. Siostra żony przepisuje swoją połowę domy na Twoją żonę a jednocześnie żona przepisuje na nią połowę mieszkania. Także notarialnie, także do majątku osobistego żony (wtedy Ty masz 50% i żona ma 50% domu, siostra ma 100% mieszkania). Tyle pod kątem przeniesienia własności. Zostaje jeszcze druga kwestia - podatki. Powinieneś to skonsultować z doradcą podatkowym, bo tutaj można się w coś wpakować. Np. dlatego ważna jest kolejność, że najpierw żona przenosi swoją część a potem dostaje część od siostry, żeby skarbówka nie próbowała podważyć, że tak na prawdę to przekazała część siostry (więc należy się podatek) itp. Podobnie z przeniesieniem własności nieruchomości którą się otrzymało w spadku (przed upływem 5-ciu lat). Jeśli np. chcesz sprzedać taką nieruchomość, to płacisz spory podatek. Nie wiem jak to się ma w kwestii gdy dokonujesz darowizny .
  3. Obstawiam na 99,99% że dom i działka wszedł do majątku osobistego żony. Jeśli zaś spadek po matce i darowizna ojca były przed Waszym ślubem to mam 120% pewności. Formalnie więc Twoja żona ze swoją siostrą mogą wymienić się na zasadzie "pół domu za pół mieszkania" (pomijam tutaj kwestie zbycia nieruchomości przed upływem 5 lat i ew podatek z tego wynikający -to osobna historia -nieistotna tutaj). Czyli po wymianie żona będzie miała 100% domu, siostra będzie miała 100%, @Szkalownik będzie miał 0%. Żebyś Ty miał 50% domu i żona 50% domu, to siostra musiałaby przepisać w formie darowizny (notarialnej) swoje 50% na TWÓJ MAJĄTEK OSOBISTY (notariusz Cię poinformuje jak to się oznacza w akcie). To zaś rodzi efekty podatkowe (darowizna od osoby bez pokrewieństwa = podatek od darowizny) Jeśli zrobi darowizne na Was jako małżeństwo, to Twoja żona będzie miała 75% (swoje 50% które ma i połowę z darowizny), a Ty będziesz miał 25% (połowę darowizny bo macie wspólnotę majątkową).
  4. Też mnie to zastanowiło. Dodatkowo autor napisał: Widzę bowiem że się burdel z pojęciami zrobił. Po pierwsze Spadek jest z chwilą śmierci, więc jeśli siostra małżonki zapisze Ci coś w formie testamentu, to możesz sobie to w buty włożyć (w prawie polskim jest kwestia "zachowku", testament łatwo zmienić (choćby dzień przed śmiercią), podważyć itp. Jeśli chcą to zrobić w ten sposób (testament), to znaczy że Cię rozgrywają jak małego chłopca. Znaczy to także że bez wizyty u notariusza i jego porady prawnej nie masz co siadać z nimi do stołu. Po drugie, jeśli dom miałby być formalnie przepisany na Ciebie (w formie darowizny notarialnej), to dochodzi kwestia kto miałby to zrobić? Jak dobrze zauważył @Sundance Kid dlaczego obca osoba (siostra żony) miała by coś Ci darować. To rodzi kolejne kwestie, jeśli darowizna miałaby być tylko Twoja, to siostra żony musiałaby zaznaczyć jasno w akcie notarialnym iż idzie to do Twojego osobistego majątku (inaczej wejdzie w majątek małżonków i żona będzie miała formalnie 75% a Ty 25% (ona ma swoją połowę domu którą ma teraz i połowę z tej części siostry którą ona może podarować Wam (jeśli nie zaznaczy że jak wcześniej wspomniałem że to tylko dla Ciebie). Kolejna kwestia.... jak Urząd Skarbowy będzie się zapatrywał, że dostałeś darowiznę od osoby bez pokrewieństwa....czytaj: musisz zapłacić podatek od darowizny. Chcąc uciec przed podatkiem możesz formalnie kupić udziały siostry....ale wtedy wchodzą one do majątku wspólnego (nie macie intercyzy) więc jak się nie obrócisz, to du*a zawsze z tyłu. Możesz ew. skonsultować z notariuszem, czy jest możliwe, aby to żona przepisała Ci swoją część do Twego majątku osobistego. Jest to dość karkołomny pomysł i nie wiem czy do zrealizowania (pod katem prawnym). Jednym słowem jesteś w "D" z tym domem, bo już na starcie musisz się nakombinować i ponieść koszty zanim w ogóle zaczniesz coś robić z chatą która wymaga dużych nakładów. P.S. Na Twoim miejscu bym zablefował i zaproponował żonie: "Kochanie, zamiast wkładać kasę w coś co w połowie jest Twojej siostry, sprzedajmy to i kupmy sobie coś swojego -tylko dla nas. Ty włożysz kasę ze sprzedaży, ja wezmę kredyt i dorzucę drugą połowę i będziemy mieli wymarzony nowy dom/mieszkanie. Co Ty na to?" I wtedy zobaczysz jak żona zareaguje na pomysł iż nagle jej kasa (ze sprzedaży domu) będzie faktycznie wspólna, obok Twego wkładu.
  5. tłumaczenie: "I jedynie co zrobiłem, to powiedziałem jej: Zobacz Kochanie, J Lo jest w Twoim wieku" Dla tych którzy nie oglądali występów J Lo (51 l) i Shakiry (43 l) mały odnośnik:
  6. O to, to! Za każdym razem gdy jakaś laska pytała mnie o FB w czasach randkowania, to (po pewnym czasie) dowiadywałem się, że służyło to dogłębnemu sprawdzeniu mnie do drugiego pokolenia wstecz. Laski z czasem pamiętały nawet jaką sukienkę miała moja Ex (z FB) na wyjeździe sprzed 6-ciu lat. Oczywiście sprawdzenie statusu związku (jeśli ktoś ustawia) ew, czy w znajomych nie ma kobiety mogącej być żoną (wspólne zdjęcia, to samo nazwisko) tudzież kilkorga małych bachorów mogących być dziećmi to oczywista oczywistość.
  7. @Morfeusz Bardzo fajny wątek. Z przyjemnością przeczytałem od samego początku. Nie odbierz mnie źle, ale mam wrażenie, że jesteś jak współczesny Hercules, który (na ochotnika) zgłosił się do uporządkowania stajni Augiasza. Trochę tak mi się to kojarzy ta zabawa na czaterii: Tytułem tego przydługiego wstępu, pozwolę sobie na jeszcze jeden dowcip, który też (moim zdaniem) oddaje dobrze sytuację. Dowcip z brodą, więc pewnie znacie. Wnuczek planuje wyjazd do Rosji, więc pyta się dziadka który tam był, jak tam jest. Dziadek mówi, że super ludzie, bardzo mili, towarzyscy, wódką poczęstują, jeść dadzą, grosza wziąć za to nie chcę. Kobiety cud miód orzeszki. No po prostu rewelka. Wnuczek, po powrocie, wraca wkurzony do dziadka i mówi, że ten mu jakiś pierdół naopowiadał. Na miejscu jest drogo, za wszystko trzeba słono płacić, a miejscowe laski jak się oglądają to raczej za Oligarchami, a nie Polakami. Dziadek się pyta..... a z kim Ty tam pojechałeś. Wnuczek: -z Itaką. Dziadek na to....a widzisz, bo ja z Wermachtem. Pisałem już na forum (w osobnym wątku) o swoich odczuciach z portali. Moim zdaniem problemem występuje dopóki się usilnie jeździ właśnie z Itaką. Czyli jest się 125-tym kolesiem zagadującym do danej panny próbującym się wybić z tłumu podobnych kolesi. Gra się na ich boisku, w ich grę, którą żeby było ciekawiej to one same sędziują. To co ja proponuję to wykupienie abonamentu na jakimś portalu gdzie są np. Latynoski. (np. latinamericancupid czy amigos) Piszecie w profilu, że w najbliższe wakacje planujecie wyjazd do ich kraju i szukacie kogoś kto pokaże wam kraj, wspólnie z Wami będzie podróżował. Nagle się okaże, że to nie Wy musicie zabawiać laski, ale to one same będą pisały, podtrzymywały zainteresowanie itp. Zupełnie inny świat, to nawet nie jest inna liga, to jest zupełnie inna dyscyplina sportowa (trzymając się metafor sportowych). Co ważne, nawet nie znając hiszpańskiego, można się fajnie dogadać za pomocą prostych zdań i translatora google. Wystarczy napisać po ang opis (sobie laski same przetłumaczą w translatorze), z braku znajomości języka, można zrobić zaletę, że właśnie dlatego szukacie kogoś na miejscu kto Wam pomorze w czasie podróży. Po lepszym poznaniu się, nie tylko laski same przesyłają sexy selfie. Odpowiednio zmotywowane podeślą jakieś rozebrane fotki, lub krótkie video na WhatsApp-a, żeby pokazać co robią z tęsknoty za nami. Nawet jeśli nie planujecie wyjazdu za granicę (co akurat ja mocno polecam -bo to uzmysławia nam szybko w jakiej D*** jesteśmy tutaj w Polsce w tym temacie), to samo zagadanie z kilkoma laskami i zainteresowanie z ich strony, dobrze pokazuje idee problemu który nas dotyka. Zamiast zbierać okruchy (w Polsce), lepiej coś zmienić i przebierać w stole uginającym się od jadła. Nie chce za dużo tutaj pisać szczegółów co do swoich doświadczeń (kwestia konspiry), jak ktoś będzie zainteresowany pomysłem mogę pomóc na privie.
  8. Są dwa narzędzia: 1. Intercyza. W mocnym skrócie/uproszczeniu ona powoduje, że nawet po ślubie pod katem majątkowym masz taką samą sytuację gdybyś nadal był kawalerem. Czyli niejako "naprawia" to co "psuje" ślub (oczywiście z punktu widzenia faceta). W Twoim przypadku niewiele to wnosi, bo bank traktuje Was wtedy (nadal) jako dwie osobne osoby. 2. Kupno nieruchomości będąc kawalerem/panną (bez ślubu), z wpisem do aktu o procentowej wartości którą obie strony wkładają w ten zakup. Wtedy (zakładając że dostaniecie kredyt/pożyczkę od rodziny itp), możecie kupić coś wspólnie wkładając asymetryczny wkład np. 70% do 30%. Nikt się nie boi, że nagle jego część/wkład przepadnie (jest zapis w akcie) i w razie rozstania łatwo wyliczyć wartość i spłacić mniejszościowego udziałowca. To jest dobre w sytuacjach gdy np. Ty bierzesz kredyt na działkę i dom, ale brakuje Ci już kasy na wykończenie. Powiedzmy że włożyłeś 400k PLN. Twoja partnerka bierze kredyt na 100k na niezbędne wykończenie domu (żebyście mogli się wprowadzić i zamieszkać). Więc zapis w akcie zabezpiecza ją, że np. jesli się rozstaniecie za lat 5, to nie powiesz jej "było miło, fajnie papatki, bo dom jest mój, więc się pakuj mała". Nie ma także tak, że nagle Ty włożyłeś 400k, ona 100k i jesteście współwłaścicielami 50/50.
  9. 1. Czy liczyłeś jak to wychodzi finansowo? Jaki budżet zakładasz na działkę+dom+wykończenie? Jaka wyjdzie rata kredytu (w stosunku do raty którą teraz płacisz za mieszkanie)? 2. Czy myślałeś o kosztach utrzymania (to co jest poza kredytem). Obecnie w mieszkaniu płacisz czynsz i (praktycznie) nic Cię nie interesuje. Wszelkie ew awaria idą z budżetu wspólnoty. W domu jednorodzinnym ciągle coś jest do naprawy/poprawienia. Dodatkowo dużym kosztem (w sezonie wrzesień-kwiecień) jest ogrzewanie domu. To jest coś czego w mieszkaniu aż tak nie odczuwasz po kieszeni. 3. Jaki masz plan na wypadek ew rozstania. Teraz sytuacja jest czysta. Rozstajecie się, Ty zostajesz w swoim mieszkaniu, on się wyprowadza. Każdy ma swój własny majątek. Czy jesteś w stanie takie same warunki zapewnić sobie przy działce+dom? Kredyt tylko na Ciebie? Bo jeśli partnerka także zaangażuje swój kapitał w dom i działkę, to w razie rozstania będzie Wam bardzo ciężko się wygrzebać z tej sytuacji.
  10. Bardzo dobra porada. Zastanów się nad nią, bo już teraz ona pozwoli Ci lepiej spojrzeć na te marzenia o domu. 1. Policz o ile wzrosną Twoje miesięczne raty przy założeniu, że sprzedajesz swoje mieszkanie i sam zaczynasz projekt działka+dom. 2. Sprawdź czy jesteście w stanie udźwignąć domowy budżet gdy zabraknie w nim kasy z wynajmu jej mieszkania (gdy zaczniecie tam mieszkać, na czas budowy domu, nie będzie przychodu z wynajmu, a nadal trzeba będzie płacić ratę kredytu za mieszkanie + drugą za działkę i dom). 3. Policz sobie ratę kredytu w przypadku gdybyście chcieli kupić dom gotowy do wprowadzenia się. To powinno lepiej pokazać Ci jaki tak na prawdę budżet powinieneś założyć. Przy budowie jest mnóstwo kosztów ukrytych. Poczytaj sobie poniższy link gdzie gość fajnie to pokazuje: https://www.pigout.pl/budowlanka/ukryte-koszty-przy-kupnie-domu/ (mam nadzieję że wrzucenie linka nie jest problemem - jeśli jest proszę o info to usunę) 4. Notarialna umowa współwłasności jest (w Waszym przypadku) lepsza niż intercyza. Obie osoby są zabezpieczone co do swej wartości którą wkładają. Problemem jest tylko druga kwestia, co jeśli np. Myszka po 3 latach walki na budowie dojdzie do wniosku że ona to myślała że będzie inaczej (raczej Labrador i podlewanie kwiatków w ogródku, a nie zaprawa, stan deweloperski i brak mebli). Są pary którą są "uwiązane" w takim projekcie na dobre, bo żadna ze stron nie jest w stanie "spłacić" drugiej strony, a sprzedaż "rozgrzebanej" budowy, żeby znów wrócić na swoje własne mieszkania w kredycie też nie jest realna (bo wartość mniejsza). To jest dopiero dramat.
  11. Tam mi się skojarzyło w temacie. tłumaczenie: Co dziewczyna uważa, za wystarczający znak zainteresowania mną. ..... czego ja tak na prawdę potrzebuje. żeby nie było, ze się nabijam, sam mam idealnie tak samo jak na historyjce :-)
  12. http://patrz.pl/film,roznica-miedzy-poczatkujaca-a-zaawansowana-mp4,182597.html Poziom: Żółtodziób ---> Początkujący ---> Średnio zaawansowany ---> Expert ---> Mistrz
  13. @Dworzanin.Herzoga tutaj jest cała fajna składanka w tym stylu. Niektóre naprawdę niezłe. https://uberhumor.com/g-celebs-are-poking-fun-at-everyones-social-media-photos
  14. Dwie kobiety i broń....co może pójść źle? (dobrze że wiatrówka) https://uberhumor.com/if-you-give-a-dumb-woman-a-gun-at-a-carnival-shooting-gallery
  15. Chyba już sam na to wpadł (trochę tylko wiek i płeć dziecka się nie zgadza) ? https://dziennikzachodni.pl/ojciec-porzucil-3letnia-corke-w-oknie-zycia-w-katowicach-i-zniknal-wyszedl-z-dzieckiem-na-swiateczny-spacer-szuka-go-policja-z/ar/c1-14680755
  16. tłumaczenie: "Dlaczego ten indyk wygląda jak 35-tka "gotowa żeby wreszcie się ustatkować".
  17. Ponieważ ciekawi mnie kwestia tego Art 11a, dotarłem do statystyk. Jest to w dokumencie ministerialnym "SPRAWOZDANIE Z REALIZACJI KRAJOWEGO PROGRAMU PRZECIWDZIAŁANIA PRZEMOCY W RODZINIE NA LATA 2014-2020" "Przepis art. 11a ust. 1 stanowi, że: „jeżeli członek rodziny wspólnie zajmujący mieszkanie, swoim zachowaniem polegającym na stosowaniu przemocy w rodzinie czyni szczególnie uciążliwym wspólne zamieszkiwanie, osoba dotknięta przemocą może żądać, aby sąd zobowiązał go do opuszczenia mieszkania”. W 2018 roku do sądów rejonowych wpłynęło 1596 spraw w trybie art. 11a ww. ustawy (2017 – 1 454, 2016 – 1 562, 2015 – 1 406, 2014 – 1 152, 2013 – 1 114, 2012 – 730, 2011 – 197, 2010 – 353). Sądy wydały w 2018 r. 689 orzeczeń zobowiązujących osobę stosująca przemoc w rodzinie do opuszczenia mieszkania zajmowanego wspólnie z innym członkiem rodziny (2017 – 696, 2016 – 705, 2015 – 571, 2014 – 487, 2013 – 387, 2012 – 268, 2011 – 49, 2010 – 138). Podsumowując ww. dane należy wskazać na systematyczny wzrost liczby składanych wniosków z art. 11a ustawy, a w konsekwencji na zwiększającą się liczbę wniosków uwzględnionych przez sądy. Oznacza to, że instytucja ta sprawdza się w praktyce i jest coraz częściej wykorzystywana przez osoby dotknięte przemocą w rodzinie." Ciekawi mnie ile z tych spraw to była patologia (coś ok połowa interwencji to gostkowie nabuzowani alko)? Druga kwestia, to czy mówimy tutaj o lokalu jako wspólnota majątkowa ew lokal spółdzielczy/socjalny? Ciekawe czy zdarzył się przypadek gdzie facet mając pełną własność do mieszkania (majątek prywatny sprzed ślubu, lub intercyza) musiał opuścić lokal?
  18. Ja właśnie obserwując małżeństwa dookoła siebie (dalsza rodzina i znajomi) i to jak się one zmieniają po dzieciach, zdecydowałem się zrezygnować z bycia ojcem. Jak na razie mam 40+ i z każdym kolejnym rokiem bardziej popieram tą decyzję (nie jest to tak, że z wiekiem powoli zaczynam się łamać, lub żałować). Dzielę się tym bardziej informacyjnie - jako pokazanie innego podejścia w odpowiedzi na pytanie. Nie rozwijam tematu, żeby nie pisać podawać zbyt dużo osobistych informacji.
  19. Jeśli transakcja jest jedna po drugiej w krótkim okresie to pewnie nie ma problemu. Co innego gdy np. mijają 2 lata, żona wtedy może twierdzić, że np. część tej kasy osobistej poszło na utrzymanie domu lub np. za nią jest zrobione wykończenie mieszkania (np. zakup mebli które ona z chęcią odda), a nowe mieszkanie było kupione np. z kredytu, gdzie wkład własny to były wspólne ich oszczędności.
  20. Nawet bez intercyzy, Twój majątek którego dorobiłeś się przed ślubem jest Twoją wyłączną własnością. Sprawy komplikują się wtedy, gdy miałeś przed ślubem np. mieszkanie 45 m2. Po 5 latach od małżeństwa urodziło się dziecko chcecie mieć coś większego. Sprzedajecie je i kupujecie np. 80m2. Wtedy teoretycznie część jest sfinansowana z Twojego osobistego majątku, ale cieżko to (pewnie) potem udokumentować. Nie wiem jak na takie sprawy patrzą sądy.
  21. Obstawiam, że jak w przysłowiu prawda leży po środku. Gdzieś między stanowiskiem @Król Jarosław I a @leto. Z mojej obserwacji (laski z Wawy) temat intercyzy nie jest zbyt popularny wśród kobiet. Jest to oczywiste, ponieważ już na starcie tracą one jakiś tam środek nacisku na gościa. Co ciekawe mój kolega prawnik powiedział mi, że coraz częściej zdarzają się sytuacje, że to majętne kobiety chcą intercyzy wychodząc za mniej majętnego (od niej) partnera. Także to nie jest tak, że kobiety jakoś emocjonalnie podchodzą, one dobrze wiedzą o co chodzi z intercyzą i tylko argumenty dobierają tak, aby nie wyjść na gold-diggerki ("brak zaufania" lepiej brzmi). Mam jeszcze taką teorię, że podejście laski może być proporcjonalnie "emocjonalne" do ew "wartości" ew zdobyczy. Tj jeśli się jest przez kobietę postrzeganym jako "najlepszy z dostępnych" ale d**y nie urywa, to ona ew intercyzę może odbierać jako potwarz. Na zasadzie, że nie dość że gość ledwo się załapał w jej widełki, to jeszcze śmie sugerować że on robi jej łaskę, stawia jakieś warunki (intercyza), ON? przecież powinien być wdzięczny i merdać ogonem jak kundel-przybłęda na widok kości. W drugim przypadku, gdy kobieta poznaje gościa który ma odpowiednie wartości w Money Status Look, to nagle ona jest bardziej "elastyczna" wie, że taki gościu może przebierać w ofertach i że ew. jej gniewna reakcja co najwyżej spowoduje że ona zejdzie z boiska a na jej miejsce wejdzie nowa zawodniczka. Dlatego lepiej jest się zgodzić i ew korzystać z życia u boku odpowiednio ustawionego gościa.
  22. No właśnie to co napisałeś że małżeństwo służy spłodzeniu dzieci, to jest idealny przykład tego że facetom coś "wmówiono" i teraz leci niejako "z automatu". Tak na prawdę (pod kątem prawnym) dziecko spłodzone w konkubinacie, które facet uzna za swoje, ma dokładnie TAKIE SAME PRAWA (majątkowe, dziedziczenia itp) jak dziecko z małżeństwa. To co się zmienia diametralnie to....sytuacja partnerki. Żona to zupełnie inne przywileje (prawne). Podział majątku, dziedziczenie w razie śmierci małżonka itp. Kobietom jest na rękę podtrzymywanie stwierdzenia, że małżeństwo jest dla dobra dzieci -bo to ładnie brzmi i łatwiej to sprzedać, no bo który facet chce wyjść na takie co o swoje dzieci (nawet hipotetyczne przyszłe) nie dba.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.